Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





W pociagu, stopami

Pusty dworzec w smutnym Koszalinie, noc, listopad 1997, jadę do Wrocławia, ku pociesze mam nieco alkoholu przy sobie i to trzyma mnie w pionie. Wsiadam do pociągu, może będzi z kim pogadać, napić się.... Przechodzę obok przedziałów jeden po drugim, nikogo ciekawego, w końcu:

dwie osoby, myślałem, że para- dobrze ubrany mężczyzna i piękna drobna kobieta o semickiej urodzie.

 

-Dobry wieczór.

 

-Dobry.- odpowiedziała tylko ona, a mężczyzna nakrył się marynarką i poszedł spać.

 

Usiadłem, ona czyta książkę i nie odrywa od niej wzroku, nie zagajam, wychodzę na korytarz i odpalam dżointa, po chwili wychodzi ona, uśmiecha się i mówi:

 

-Kasia.

 

-Tomek. Po czym gestem częstuję ją delikatnym papieroskiem z odrobiną marihuany, uśmiecha się, bierze, zaciąga się raz, drugi, trzeci , unosi brwi i wraca do przedziału. Lekko zdezorientowany, kończę i też wracam, ona siedzi przy oknie, ja od strony korytarza, facet śpi (to jej facet?), ona bierze książkę w obie dłonie i układa nogi na siedzeniu stopami w moją stronę, patrzy na mnie znad książki pytająco, ja tylko mrugam oczami, a ona wyciąga się w moją stronę tak, że jej stopy są z 20 cm od moich ud i czyta dalej, kiedy układała się tak pod rozcięciem jej spódnicy zobaczyłem chyba lamówkę pończoch, wyobraźnia pogalopowała, ale jej obojętność była raczej zniechęcająca, opieram głowę o szybę, patrzę na nią, jest naprawdę piękna, ciemne kręcone i dość długie włosy, karnacja, które sugeruje południową półkulę, męska czarna koszula zapięta pod szyję, czarna spódnica za kolano z dość długim wycięciem i (chyba) pończochy, pod siedzeniem wysoka szpilka, nie znam się, ale myślę, że nie tania, a na wieszaku brązowy płaszcz i marynarka marki po włosku brzmiącej nazwie, myśli kłębią się w głowie, a ona czyta...

 

Zamykam oczy i próbuję zasnąć, ale nie mogę, druga w nocy, a ja myślę o jej stopach, czy to pończochy i czy to jest jej mąż... Udaję, że zasypiam a dłoń "przypadkiem" zsuwa się na palce jej stóp- nie cofa się, wciąż z zamkniętymi oczami, testuję ją i przesuwam palcem po niej, nic, otwieram oczy i zaczynam ją delikatnie masować, nagle ona unosi się, odkłada książkę- "Koniec." myślę sobie. Po czym ona bierze swój płaszcz i zakrywa stopy z moją dłonią na nich, patrzy na mnie, ja na nią i zaczynam masować jej łydki, a ona zsuwa się i kładzie stopy na moich udach, ja dłonią wędruję tak daleko jak tylko mogę, tuż za jej kolano. Jestem już twardy, a widząc rumieniec na Jej twarzy pokazuję oczami byśmy wyszli, "nic z tego" mówi wyraz jej twarzy, ale rozpina bluzkę i widzę jej ciemnozielony stanik, ciągle pieszczę jej stopy, a ona wsuwa sobie dłoń w miseczkę i zaczyna pieścić się sama, kiedy zerka na bok, widzi, że gość śpi, wyciąga nieco pierś, a ja widzę już jej mały jak oliwka sutek, który jest twardy i sterczący, a w świetle mijanych sodowych latarni ma kolor głębokiego pomarańczu. Nie pozostaję w tyle i pod jej płaszczem rozpinam rozporek i wyciągam mojego nabrzmiałego fiuta, chwytam go, by dołączyć się do jej zabawy, ona odpycha moją dłoń i zaczyna go pieścić stopą, dodaje drugą, rozchyla nieco uda i już wiem, tak to pończochy, unosi nieco biodra i zaczyna głęboko oddychać, mocno ściska brodawkę swojej piersi i stopami mojego kutasa, mocno zamyka oczy i wzdycha, a raczej jęczy krótko. Oboje patrzymy na gościa- ciągle śpi, albo ma niezłe przedstawienie. Ona przesuwa stopami po mojej męskości coraz mocniej, chyba doszła przed chwilą, bo jest uśmiechnięta i rozluźniona, nadal trzyma dłoń na piersi, ale już się nie pieści tylko chwali się nią przede mną, jest nieduża, ale ma piękny kształt, jej sutek już zrelaksowany ma lekko pomarańczowy kolor i jest już gładki, nie wiem co mnie bardziej podnieca, ten śliczny sutek, czy to jak na mnie patrzy, a może to, że jej uda są lekko rozchylone, a ja mogę patrzeć raz na jej biust, krocze lub w jej oczy, po chwili kiwa głową, tak jakby mówiła:

 

-No! Dalej!- jaj stopy szaleją na moim fiucie, a ja jak na jej rozkaz strzelam obficie na wewnętrzną część jej płaszcza, jęczę głucho i po chwili kiwam głową jakbym sam nie wierzył w to co się stało. a ona skinęła teraz głową jakby chciała powiedzieć "proszę bardzo". Już Wrocław, Mikołajów, Główny, wysiadamy, facet pomaga jej zdjąć małą pokładową walizkę z góry- czyli jej mąż myślę, a ona zakłada marynarkę, zerka na płaszcz, widzi sporą plamę po czym szelmowsko się uśmiecha i zakłada go na siebie- aż czuć zapach spermy w przedziale. Facet wychodzi sam i się oddala, my w końcu sami, 6.30 zatem:

 

-Kawa?- pytam.

 

-Może kiedyś, pa.- rzuca i odchodzi.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomasz Tomasz

cudowna przygoda


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach