Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Moja zberezna zoneczka

Nigdy, od momentu pierwszego razu, aż do tej pory nie miałem jej dość. Nie jest klasyczną pięknością, ale zawsze przykuwa wzrok każdego mężczyzny, bez względu na jego wiek.

 Teraz patrzyłem na kobietę, która leżała przede mną i podziwiałem jej kształty. Ładna, bardzo miła buzia, wokół głowy rozsypane czarne jak smoła, długie, kręcone włosy, ciemne, na pół przymknięta oczy, lekko rozchylone kształtne usta. Zajebisty biust podskakiwał i trząsł się w rytm mych ruchów. Oddychała głośno, postękiwała i jęczała cichutko. Podniosłem zgrabne nogi, oparłem sobie łydkami na ramionach, mocno trzymałem idealne biodra.

 Tak, rucham teraz kobietę. Bardzo atrakcyjną i interesującą kobietę. Przed chwilą ssała mego penisa, pochłaniała go całego, choć nie jest mały; teraz byłem w jej cipce. Zacząłem miętosić i lekko masować jędrne cycuszki zwieńczone małymi sutkami, które znalazły się między mymi palcami. Grzmociłem gorące ciało, odwróciłem kobietę na brzuch, uniosłem troszeczkę okrągłe biodra i załadowałem kutasa w dupę. Jęknęła głośno i jeszcze bardziej wypięła tyłek.

- Kochanie, mocniej, chcę cię poczuć w żołądku – wyszeptała, odwracając głowę w moją stronę.

- Już, proszę bardzo – przyśpieszyłem trochę.

- O tak, tak mnie ruchaj, ciągle robisz to doskonale – już nie szeptała, tylko wyjęczała wbijając wzrok w poduszkę.  Nie przerywałem akcji, czekałem na ciąg dalszy.

 Tutaj muszę dodać kilka słów wyjaśnień. Kobieta, którą właśnie rżnąłem z takim zachwytem ma na imię Maja. Ruchamy się już ponad sześć lat, a od pięciu jest moją żoną! Nie mamy dzieci, niestety, ale mamy siebie. Stwierdziliśmy zgodnie, że na potomstwo mamy jeszcze kilka lat czasu, nie ma pośpiechu; teraz mamy ten czas dla siebie.

 Majka jest młodsza ode mnie o trzy lata, ma ich dwadzieścia siedem, ciut ponad metr sześćdziesiąt wzrostu, dzieli nas duża różnica, bo mi niewiele brakuje do sto dziewięćdziesiąt. Jest przemiłą osobą, bardzo kobiecą, wszystko ma na swoim miejscu i takie, jak trzeba. Nie jest chuda, ale taka idealnie zaokrąglona, z pięknymi cycuszkami i seksownie wypiętym, jędrnym tyłeczkiem. Nie jest typem latynoskim, absolutnie nie, poza tym nie lubię, kiedy kobiety chwalą się wielkimi, wypiętymi dupami.

 Poznaliśmy się zupełnie przypadkowo na imprezie u jej koleżanki. Miałem tam nie być, ale kolega prosił, żebym po wszystkim odebrał go i zawiózł do domu. Ponieważ często tak robiliśmy, nie stanowiło to żadnego problemu, na zasadzie – dzisiaj ja, jutro ty. Okazało się, że do podwiezienia są jeszcze dwie panienki, czyli moja (później) Majka i jakaś jej kumpelka. Robert wysiadał drugi, wpierw ta koleżanka; Maja na końcu. Zatrzymałem się pod jej blokiem, i zaczęliśmy sobie rozmawiać. Nawet nie zauważyliśmy, że zaczęło robić się jasno, a my nie mogliśmy się nagadać. Umówiliśmy się na wieczór, poszliśmy do klubu, potem wylądowaliśmy w moim domku, który odziedziczyłem po dziadkach. Nie jest wielki, ale po generalnym remoncie bardzo wygodny i funkcjonalny. Po miesiącu dziewczyna zwolniła wynajmowane mieszkanie i przeniosła się do mnie. Tak to się zaczęło.

Później mieliśmy okazję poznać swoich znajomych, potem rodziny, na koniec wzięliśmy ślub i zorganizowaliśmy bardzo udane wesele. Mieszkamy sobie na uboczu cichej dzielnicy, do najbliższego sąsiada mamy pawie sto metrów, prowadzimy bardzo spokojne życie, stać nas na wiele, bo oboje dobrze zarabiamy, a bzykamy się kiedy tylko można i gdzie można. Pod tym względem jesteśmy dobrani idealnie. Oboje lubimy seks, oboje mamy takie same upodobania. Bardzo odpowiada mi jej wąziutka i ciasna pipeczka, z kolei jej „pasuje” mój penis, mimo tego, że jest ponad przeciętnych rozmiarów, znacznie przekracza średnią europejską, jeśli chodzi o długość, a przede wszystkim o grubość!

 Kiedyś zastanowiła mnie bardzo duża ilość koleżanek mej ślicznej małżonki, jednak po namyśle doszedłem do wniosku, że ja mam prawie tylu kolegów, więc nie zawracałem sobie tym więcej głowy, ważne, że nie widziałem w jej dawnym środowisku zbyt wielu facetów, nie obawiałem się więc konkurencji z tamtej strony. Ale wróćmy do współczesności.

 Klęczałem między udami swej namiętnej żonki i posuwałem ją w tyłek. Lubiliśmy każdy rodzaj seksu, który nie poniżał i nie zadawał bólu, reszta była OK. Nie tolerowaliśmy tylko sado-maso. Teraz Majka jak zwykle głośno wzdychała, momentami piszczała, ale czułem, że pomału zaczyna „zdobywać szczyty”. Ruchałem zapamiętale ciasną, gorącą dziurkę dupki, wsłuchiwałem się z lubością w jęki i postękiwania dziewczyny. Z dołu dochodziły do mnie pojedyncze słowa, przerywane jękiem.

- Tak, tak, wspaniale... mocniej... szybciej... Tak... O... O.... Tak... Ruchaj mnie mocniej... Jeszcze mocniej... Tak... O matko, jak mi dobrze... Nie przestawaj, Pawełku, wypełnij mnie całą... Mamo, tak... ja pierdolę, Paweł, jak mi dobrze...

- Ciiii... Nic nie mów, maleńka, zaraz razem dojedziemy na szczyt...

 Jej oddech stał się szybszy i głębszy, biodra wirowały w szalonym tempie, zaciskała zęby i oczy, by po chwili wrzasnąć na całe gardło i tak drzeć się kilka sekund. Potem opadła na pościel, całym ciałem wstrząsały jakieś dreszcze i skurcze, w końcu popiskując jak myszka zwinęła się w kłębek i tak leżała sobie kilka minut. Wstałem, wytarłem ręcznikiem kutasa i nalałem po kieliszku Martini – to nasz ulubiony alkohol.

- Pszczółko, wstawaj, miodzik czeka – szepnąłem, lekko potrząsając ją za ramię.

- Dobrze, zaraz, daj mi jeszcze minetkę.

- Minetkę? Nie ma problemu, rozchyl lekko uda – znowu klęczałem obok kanapy, kładąc dłonie na krągłe bioderka.

- Przestań, miałam na myśli minutkę, to zwykłe przejęzyczenie.

- Przejęzyczenie? A znasz jego definicję? - roześmiałem się.

- Kiedyś chyba mówiłeś, ale nie pamiętam...

- Przejęzyczenie ma miejsce wtedy, kiedy język przypadkowo zsunie się z łechtaczki na odbyt – odpowiedziałem poważnym tonem.

- No to tobie to się nie zdarzy – choć Majka doskonale znała moje zdanie na temat lizania ciemnej dziurki, choć ruchałem jej dupkę kilka razy w tygodniu, to jednak nie pozwoliła mi ani razu na zajęcie się ciemniejszą dziurką przy pomocy języka.

 Małżonka podniosła się z pościeli, przeciągnęła leniwie, piękny biust wyprężył się, sutki niemal strzeliły w górę, napięła wszystkie mięśnie (a były dobrze wytrenowane, bo trzy razy w tygodniu chodzimy na siłownię i biegamy). Zawsze podziwiałem ten widok, to jest naprawdę fantastyczna dziewczyna. Sięgnęła po podany kieliszek i wypiła wszystko niemal jednym łykiem. Dolałem, wypiliśmy razem.

 Co jeszcze mi się w żonie podobało? Brak sztucznej pruderii. Nie obrażała się na jakieś słowa, nie były jej obce słowne obrony innych kobiet, nie wstydziła się swych poglądów na temat seksu i seksualności. Oboje lubimy chodzić po domu zupełnie nago, nie krępujemy się, choć dresy zawsze leżą w korytarzu, żeby je awaryjnie ubrać, w razie, gdyby niespodziewanie rozległ się dźwięk dzwonka u drzwi.

 Po kolejnym Martini poszliśmy pod natrysk. Zawsze myliśmy się nawzajem, teraz też dokładnie namydlałem i spłukiwałem kochane ciało. Nie wiem dlaczego, ale szczególnie starannie umyłem pipkę i dupcię, miałem ciągle nadzieję, że może...? Wróciliśmy do sypialni.

 Wymyśliłem pewien plan, chciałem wprowadzić go w życie, ale to miała być niespodzianka. Usiedliśmy obok siebie, nasze wzajemne pieszczoty stawały się coraz bardziej intensywne; po chwili leżeliśmy już w „sześćdziesiąt dziewięć” i lizaliśmy swe krocza. Pipka Majki była dość mała, i mimo intensywnego współżycia nadal zaskakująco ciasna. Lizałem ją, ssałem guziczek łechtaczki, wsuwałem do gorącej szparki język, zlizując pojawiający się już śluz, w końcu wsunąłem w nią dwa palce i zacząłem pomalutku brandzlować. Sam też czułem na swym kutasie gorące usta przesuwające się po całej długości mego kumpla. Jak wspominałem wcześniej, nie miałem chuja jak koń, ale też nie miałem się czego wstydzić.

 W przeszłości niektóre kobiety z którymi się bzykałem miały poważny problem, żeby wessać go w całości. Żoneczka tego problemu nie miała. Potrafiła zrobić takiego loda, że te z Zielonej Budki mogą się schować!

 Lizała, ssała, leciutko podgryzała, a do tego potrafiła zacisnąć na penisie gardło, tak, że odnosiło się wrażenie, jakby jeszcze ktoś drugi obciągał. Oczywiście nie zapominała o jajkach, które też były wypieszczone, wylizane, wymasowane języczkiem. Palcowałem wilgotną pipkę, pomalutku przesuwałem się w stronę ciemniejszej dziurki; miałem niesamowitą ochotę wylizać kakaowe słoneczko. Przesuwałem po dziurce palcami, raz po raz niby przypadkowo zagłębiałem je w dupci. Oczywiście nie reagowała na to, przecież tyle razy miała w niej mego kutasa, że jeden palec nie robił na niej wrażenia. Co innego język...

 Kiedy tylko poczuła na pupie mój oddech natychmiast usiadła i nie miałem już szans, żeby wylizać to upragnione miejsce. Upragnione? Tak, bo lizane świeżo umytego odbytu kobiety było moim fetyszem! Niestety, Majki nie mogłem do tego przekonać. Kiedy kochaliśmy się, kiedy byliśmy już mocno rozgrzani, sama podsuwała pod kutasa swój zgrabny tyłeczek, ale nie pozwoliła sobie wylizać ciemnej dziurki. Teraz też...

 Wróciłem do pipki, która od początku mnie fascynowała. Mimo częstego użycia, mimo gabarytów mego przyjaciela, który penetrował jej wnętrze kilka razy w tygodniu – ona pozostawała maleńka i ciasna! Nie mam pojęcia, jak to się działo, co było tego powodem. Nie dociekałem prawdy, pasowało mi to, że szparka mojej ukochanej kobiety była zawsze dziewiczo ciasna. Lizałem pipkę, ssałem wargi, drażniłem łechtaczkę, zlizywałem soki wypływające z różowej szparki. Maja wzdychała, pojękiwała, trzymała dłońmi mą głowę, którą coraz mocniej przyciskała do swego krocza.

- Pawełku, liż, ssij... Robisz... to... doskonale... - wystękała podniecona.

- Bo masz taką milanekazącdswe... - nie mogłem nic więcej powiedzieć, bo jęzor znowu zniknął w pipce.

- Matko, jak ty to robisz... Mocniej, głębiej... Wyliż moje soczki, wyliż mą muszelkę... dżizus, rób tak, tak... Zaraz... odlecę... moc... niej...

 Lubiłem to. Mineta to jeden z najmocniejszych bodźców, które podniecały Majkę. Co ja gadam, Majkę... Mnie też! Lizać i pieścić ustami, językiem taką cipkę to coś niesamowitego, wspaniałego! W zasadzie zauważyłem, że tak zapamiętale, jak ja lizałem szparkę małżonki, tak samo namiętnie ona obrabiała mego kutasa. Potrafiła wessać go całego, a dzięki temu, że od zawsze goliłem sobie jaja nie miała problemu z kłakami wchodzącymi między zęby. Jakie to uciążliwe przekonałem się jakiś czas temu, kiedy dopadłem młodą laseczkę, która nie wiedziała, ze trzeba okolice bikini niekiedy wydepilować. Kiedy lizałem młodą, soczystą pipkę, musiałem co chwilka oderwać się od krocza uroczej dupeczki, żeby powyciągać kłaczki, które wchodziły między zęby. Wyrwałem ją w Galerii; za jakąś kieckę dała się zerżnąć. Że lizałem pipkę młodej laseczki? Nie tylko lizałem jej pipkę; wyruchałem ją tak, że nie mogła prawie chodzić. Biedna nie przypuszczała, że facet jedenaście lat starszy może tak ją wydymać!

 Czy mam wyrzuty sumienia? Absolutnie żadnych. To było tylko zaspokojenie chuci, odstresowanie się; to tak, jakbym wypił pół litra, a potem miał mieć jakieś wyrzuty sumienia, że sam wypiłem! Nie, nic z tych rzeczy, wyruchałem młoda dupkę, ulżyłem sobie i już. Jej też się podobało, to najważniejsze.

 Teraz nurkowałem między nogami mej lubej i dawałem jej maksimum rozkoszy. Przyciskała dłońmi moją głowę do lizanej cipki i mruczała coś pod nosem. Początkowo nie zwracałem uwagi na jej słowa, ale w pewnym momencie...

 W pewnym momencie dobiegło do mnie zaskakujące zdanie, które raz, że mnie zdziwiło, a dwa – nie widziałem, czy czasem nie przesłyszałem się! Brzmiało to mnie więcej :

- Tak, Joluś kochana, tak, liż mą muszelkę, Majeczka odwdzięczy się tak samo... O tak, Jolu... tak dobrze, kochana... - i dalej mniej więcej tak samo.

 Byłem zaskoczony i zszokowany. Jaka, kurwa, Jola! Kto to w ogóle jest? Moja Majka liże pipę innej lasce? No nie, to już przegięcie! Podniosłem głowę, popatrzyłem w oczy zaskoczonej tym małżonki.

- Dlaczego przestałeś, byłam już tak blisko...

- Moment – przerwałem bezpardonowo – musimy coś sobie wyjaśnić! - byłem wściekły.

- Wyjaśnić? A co takiego chcesz wyjaśniać? - nie miała pojęcia, o czym mówię.

- Na początku powiesz mi, kto to jest Jola!

- Jaka Jo... Jola? A skąd przyszła co do głowy jakaś Jola? - popatrzyła na mnie gniewnie i wzdęła usteczka – nie wiem, o czym mówisz.

- Nie kombinuj i nie ściemniaj. Przed chwilką prosiłaś Jolę, żeby wylizała ci pipkę, a właściwie... muszelkę! Więc?

- No... - zaczęła nieśmiało.

- No, czekam, tylko nie chcę słyszeć kłamstwa! - mój głos brzmiał stanowczo i chyba groźnie, bo dziewczyna aż skurczyła się.

- Pawełku, ja cię bardzo przepraszam...

- Powiedz, za co mnie przepraszasz.

- No bo ja... Bo ja ciebie... Bo zdradziłam cię z dziewczyną! – wypaliła w końcu.

 Nie uwierzycie, ale... wybuchnąłem śmiechem! I nie mam pojęcia, dlaczego.

- Zdradziłaś mnie? Z dziewczyną? Żarty sobie robisz?

- Nie, Pawełku, to prawda. To młoda laseczka, śliczna, zgrabna... Tobie też by się spodobała, bo mi bardzo. Do tego stopnia bardzo, że uwiodłam ją, choć nie było z tym problemu...

- To chcesz mi powiedzieć, że uwiodłaś jakąś laseczką, żeby wylizała ci cipkę? To ja nie wystarczam? A może ty wolisz kobiety, choć do tej pory tego nie wiedziałaś, nie czułaś?

- Nie, to nie tak... Zobaczyłam ją i poczułam, że robi mi się mokro w majtkach... Ona jest naprawdę zajebista, bardzo seksi, a to nie było żadne uczucie, tylko czysty seks! Nie gniewasz się? - pytanie zadała przymilnym głosikiem i spojrzeniem Kota ze Schrecka.

- Nie wiem, co ci odpowiedzieć... Muszę to przemyśleć. Gdzie ją poznałaś?

- W Galerii, tam można spotkać takie dziewczyny, które w zamian za prezenty oddają się mężczyznom.

- A ta wolała kobietę, ciebie?

- Kupiłam jej super spódniczkę i bluzeczkę... - opuściła wzrok na podłogę – wybaczysz mi? - wyszeptała.

- Pod jednym warunkiem.

Jakim? – w głosie Majki usłyszałem trochę za dużo radości.

- Przyprowadzisz ją do domu i pokażesz, jak się zabawiałyście!

- Co? Zwariowałeś? Ja mam z nią...

- Tak, ty masz z nią! Do tej pory ci to nie przeszkadzało, więc teraz chyba też nie, prawda? Ile razy się spotkałyście? Ale znowu proszę o prawdę.

- No, chyba cztery, albo pięć...

- W Galerii? - byłem zdziwiony.

- No coś ty, w Stokrotce, u Cezarego...

- W tym cichym burdelu?

- Jakim burdelu, to bardzo fajny, czysty pensjonat - oburzyła się.

- Tak, tak... No to?

- Co „no to”?

- No to kiedy ją zaprosisz?

- Naprawdę chcesz tego?

- Tak! Chcę widzieć, jak moja żona doprawia mi rogi zdradzając mnie z kobietą!

- Ale to nie była żadna zdrada, chciałam zobaczyć, jak to jest! - usłyszałem tym razem niemal płacz w cichym głosiku.

- Hmmm... Chciałaś zobaczyć, jak to jest... I dlatego musiałaś utrwalić swą wiedzę, tak? Cztery, pięć razy? No dobrze, wybaczę ci, jak z nią przyjdziesz. A teraz rozchyl szerzej nóżki, bo chcę między nie dać nurka i wylizać twą mokrą pipkę.

 Sekundę później zapamiętale penetrowałem jęzorem wnętrze kuciapki Majki i spijałem jej soczki.

 Czekałem na wizytę tajemniczej Joli, byłem ciekaw, z kim zdradzała mnie małżonka. Może zdradzała to za duże słowo, ona lizała się z tą laską z czystej ciekawości, jak to jest z inną kobietą, przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem, czym „przykrywałem” swoje skoki w bok. Tam też był czysty seks!

 Nadszedł dzień, kiedy miała nas odwiedzić Jola. Majka chodziła jakaś podniecona, co chwilę zerkała na mnie, chyba badała, jak reaguję na spodziewaną wizytę. Od południa chodziła w podomce, pod nią nie założyła niczego, co pół godziny znikała na chwilę w łazience.

- Co ty tam robisz, tak często znikasz...

- Muszę być gotowa, czyściutka i pachnąca. Ty też weź prysznic, Jolka zaraz przyjdzie.

- Jak to „zaraz”? Chyba za dwie godziny?

- No tak, ale ten czas tak szybko leci...

 Wykąpałem się, wygoliłem starannie jajka i czekałem z małym drinkiem w dłoni na przyjście kochanki mojej żony. Rozległ się dzwonek do drzwi, Majka poszła otworzyć.

 To, co weszło do mieszkania, to... to było to! Młoda laseczka, na moje oko jakieś siedemnaście, może osiemnaście lat. Wysoka, szczupła z dość dużym biustem. Śliczna czarnulka z krótkimi włosami, nogi miała nieziemskie. Nie ukrywała ich, wręcz przeciwnie, krótko obcięte jeansowe szorty opięte na maleńkiej, zajebistej dupeczce tylko podkreślały ich urodę. Przestałem dziwić się Majce, że skusiła się na taką laseczkę, ona była rewelacyjna! Próbowała wywołać wrażenie, że jest zawstydzona i onieśmielona przygryzając dolną wargę i wsuwając paluszek do buzi, ale nie ze mną takie sztuczki!

 Patrzyłem na to zjawisko i gdzież z tyłu głowy zaświtała mi myśl, że przecież skądś ją znam... Nie mogłem przypomnieć sobie skąd, więc przestałem o tym myśleć.

 Majka przywitała się z dziewczyną gorącym pocałunkiem, znowu zerkała na mnie. Ponieważ nie zareagowałem w żaden sposób, odsunęła się od Joli i wskazała łazienkę.

- Odśwież się, ręcznik wisi na kabinie. No i czekamy na ciebie!

- Wypijesz coś? - teraz ja – My uwielbiamy Martini, chcesz?

- Bardzo chętnie - głos miała taki... aksamitny, głęboki – A my się nie znamy, jestem Jola – wyciągnęła rękę

- Paweł – uścisnęliśmy sobie dłonie, a mnie jakby prąd przeszedł.

- Idź do łazienki, przygotuję w tym czasie drinki.

 Drzwi zamknęły się za laseczką, Majka doskoczyła do mnie i zaczęła szeptać mi do ucha.

- I co? Podoba ci się? - lekko złapała mnie za kutasa.

- No, muszę przyznać, że masz gust, dupeczka jest super! - pogłaskałem mokrą szparkę między nogami małżonki - chcesz się kochać w trójkącie? Nie przeszkadza ci, że będę bzykał obcą kobietę?

- Tę możesz, ale żadną inną. Masz na nią ochotę, widzę to w twoich oczach i czuję w dłoni – roześmiała się.

- No dobrze, masz rację, bardzo chętnie zerżnę tę maleńką dupkę. Mam jeden warunek...

- Jaki? – popatrzyła na mnie zdziwiona.

- Najpierw wy pokażecie, coście robiły wcześniej.

- Phi, też mi warunek! I tak miałam to w planach.

- O, a co jeszcze zaplanowałaś?

- Nie muszę...

 Przerwała, bo drzwi od łazienki otworzyły się i stanęła w nich Jola. Owinęła się ręcznikiem, który i tak nie ukrywał jej biustu, a tyłek i pipkę osłaniał raczej umownie. Wyglądała zajebiście, czułem, że kutas podnosi głowę i znowu pomyślałem, że przecież już ją widziałem... No tak, Majka wspomniała o Galerii, musiałem ją tam widzieć, ale chyba nie tylko tam spotkałem Jolę.

- Chodź kochanie do Majeczki – moja napalona małżonka podeszła do dziewczyny, złapała za ręcznik i mocno przyciągnęła do siebie.

 Znowu złączyły się ustami, objęły mocno i przytuliły do siebie. Jola odrzuciła przeszkadzający jej ręcznik i złapała pipkę Mai. Ta nie pozostała jej dłużna; sekundę później palcowała Jolę. Położyły się na łóżku, młoda laseczka przyciskała do swego krocza głowę liżącą słodką pipkę. Majka mlaskała, coś tam chyba mówiła, ale za cholerę nie rozumiałem, co. Nie trwało to długo, a już leżały obok siebie pieszcząc się wzajemnie, po chwili jedna leżała na drugiej w sześćdziesiąt dziewięć. Patrzyłam na szczuplutką dupkę będącej na górze Joli, wyglądała niesamowicie. Jędrne pośladki, leciutko wypięte do tyłu aż niemal słownie zapraszały, żeby między nimi zagościć. Nie chciałem jednak przeszkadzać dziewczynom, pomału dopijałem drinka.

 Nagle znieruchomiałem, nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. Jola lizała kakaowe oczko Majki! To ja nie miałem tam dostępu językiem przez wszystkie lata, a laska to robiła. Naprawdę, nie mogłem uwierzyć własnym oczom, przecież kilkadziesiąt razy próbowałem wylizać odbyt żony, ale nigdy na to nie pozwoliła! Używałem jej dupki bardzo często, lubiła anal, ale polizać się nie dała nigdy... Teraz znowu mnie zaskoczyła, bo też lizała tyłek swej kochanki. No ja pierdolę, czyżby aż tak była podjarana?

 Laseczki siadły na przeciw siebie, coraz bardziej zbliżały się kroczami, w końcu docisnęły pizdeczki do siebie i zaczęły w szalonym tempie ocierać jedna o drugą. Sapały przy tym jęczały; obserwowałem podniecony ich oczy, które z każdą chwilą były coraz bardziej zamglone rozkoszą. W końcu wrzasnęła jedna, zaraz potem druga i padły obok siebie na pościel.

 To nie był koniec pieszczot. Dziewczyny palcowały się wzajemnie wpychając paluszki w pipki i dupki. Wsłuchiwałem się w coraz głośniejsze oddechy, sapania i jęki. Popatrzyłam na stojącego w gotowości kutasa, posmarowałem żelem i pomasowałem trochę. Nieśpiesznie podszedłem do leżących kobiet, usadowiłem się między nogami Joli i załadowałem w ciemniejsze słoneczko. Dziewczyna jęknęła, ale nie przestawała pieścić Majki. Zacząłem ruchać ciasną dupkę jak maszyna, choć nie chciałem zbyt wcześnie skończyć. Popatrzyłem w dół, widziałem twarz żony, widziałem, jak zwisające jądra niekiedy odbijają się od liżącej cipkę twarzy. Niezły numer! Rucham w dupę młodą laskę, a moja własna żona liże jej szparkę. Nagle złapała za wyłaniającego się z odbytu kutasa, szarpnęła lekko i wsunęła sobie w usta. Polizała go, poruszała trochę głową i znowu skierowała na tyłek Joli. Pompowałem dalej, czując dość ciasną dupeczkę i obserwowałem poczynania Majki. Ta, liżąc pipkę, zabawiając się łechtaczką, którą niemal owijała swym zwinnym języczkiem, doprowadzała ruchaną dziewczynę na szczyt ekstazy. Miałem w tym i ja swój udział, z zachwytem obserwowałem, jak Jolka zastygła w bezruchu, słyszałem tylko głośny jęk i postękiwanie, gdy nagle całym ciałem młodej laseczki wstrząsnął jakiś dreszcz, zaczęła dygotać, a z ust wydobyło się zwierzęce charczenie. Drżała przy tym i zaciskała dłonie na prześcieradle, rzucała głową na boki, po chwili wrzasnęła i bez sił opadła na pościel.

 Cały czas tkwiłem w ciasnej dupce, nie przestawałem ruchać to młode ciało, sprawiało mi to nieopisana radość i satysfakcję. Jednak Majka miała dobry pomysł z zaproszeniem Joli... Dziewczyna uspokoiła się, odwróciła głowę, popatrzyła, co się tam za nią dzieje i położyła płasko na łóżku.

- Dajcie mi chwilkę odsapnąć – ledwo wyszeptała załamującym się głosem – muszę chwilkę odpocząć...

- Kładź się na plecach – to były słowa Majki skierowane w moją stronę.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale, kładź się, już!

 Co miałem zrobić? Położyłem się na wznak, czekając, co będzie dalej. Poruchał bym tę dupkę jeszcze trochę, była dość ciasna i dawała masę przyjemnych doznań. Maja podniosła Jolę, kazała jej okraczyć mą głowę, sama zrobiła to z moimi udami i nadziała się pupą na kutasa. Zaczęła pomału falować biodrami, nabijała się na twardego ogóra, objęła młodą laskę i zaczęła ją całować. Co prawda bardziej domyślałem się tego, niż widziałem, bo twarz zasłaniała mi pipka Joli. Podziwiałem tę bułeczkę, bardzo kształtną z delikatnymi, lekko pomarszczonymi wargami, między którymi wystawała dość długa łechtaczka, którą natychmiast się zająłem. Ssałem ją, lizałem, drażniłem językiem kolczyk wpięty w twardy dzyndzelek , pociągałem go delikatnie zębami, słyszałem jęki dziewczyny.

 Pora na zmianę. Teraz Majka leżała na plecach z rozłożonymi nogami, między którymi leżała Jola. Wypięła tyłeczek, a ja ruchałem to w dupkę, to w pipkę i nie mogłem zdecydować, która ciaśniejsza! Kiedy tak grzmociłem młodą sunię, przypomniałem sobie, gdzie ją widziałem! Stokrotka!

 Pensjonat znajomego, w którym umawiałem się na spotkania biznesowe i gdzie ruchałem niekiedy młode pipki z liceum! Pamiętam, że zajechałem tam na spotkanie, byłem kilka minut spóźniony, a na korytarzu zobaczyłem wychodzące z któregoś pokoju dwie małolaty. Jedna malutka, śliczna blondyneczka o zajebistej figurze, druga wysoka czarnulka z dużym biustem i nieziemskimi nogami. To była właśnie ona, Jola! Dziewczyny miały rozmazany tusz do rzęs, były ogólnie mówiąc... zmęczone, szły wolno, dość szeroko stawiając stopy; widocznie ktoś zerżnął je mocno w obie dziurki.

 Teraz ja dymałem w obie dziurki Jolkę, odwróciłem ją na plecy, wjechałem w cipkę, Majka niemal natychmiast siadła na twarzy dziewczyny, pochyliła się w moją stronę, przyciągnęła do siebie, mocno pocałowała.

- I co? Podoba ci się moja znajoma? - wyszeptała.

- Super, miałaś fajny pomysł, żeby ją zaprosić. Dziewczyna klasa i rucha się jak doświadczona kurwa...

- A skąd ty wiesz, jak ruchają się kurwy – Majka znieruchomiała

- Widziałem na pornolach – nie przestawałem pompować młodej pipki.

Więcej nie musiałem mówić, bo żoneczka znowu odpłynęła w niebyt rozkoszy, upadła na bok, za chwilkę Jola zadrżała i też odleciała.

 Tym razem ja przejąłem inicjatywę. Kiedy dziewczyny doszły do siebie kazałem im położyć się na brzuchach obok siebie, podkurczyć nogi i wypiąć tyłeczki. Mając przed sobą cztery ciasne szpary nie czekałem dłużej. Zacząłem ruchać jak automat to jedną, to drugą dupkę, czy pipkę, a te oczekujące starałem się maksymalnie palcować. Nagła pochyliłem się w stronę tyłeczka Majki, chwyciłem mocno za biodra i... wjechałem językiem w dupkę! Czekałem, aż jakoś będzie się starała zapobiec moim działaniom, ale ona jeszcze bardziej wypięła się w stronę penetrującego jęzora. Wreszcie! Wreszcie mogłem wylizać dupeczkę maj żonki!

 Po chwili zająłem się znowu obiema paniami Dziewczyny jak zwykle jęczały, a ja czułem, że dochodzi mój kres. One chyba też, bo jak na komendę odwróciły się i złapały za twardniejącego kutasa. To był ostatni moment, wystrzeliłem pierwszą salwę w usta Joli, następną przyjęła Majka; potem już nie pamiętam, ssały mnie i lizały na zmianę.

 Leżałem na łóżku i patrzyłem błędnym wzrokiem na całujące się dziewczyny. Robiły to nieśpiesznie, wymieniając między sobą moją spermą, która teraz wyciekała im z ust. To, co spływało po brodzie jednej, druga natychmiast zlizywała. Trochę trwało, aż w końcu połknęły to, co im zostało. Zaległy po moich obu stronach, każda położyła mi na klatę głowę, zarzuciły po nodze na moje biodra.

 Objąłem obie laseczki i tak usnęliśmy...

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jan Sadurek

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach