Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Jak pomoglem cioci zajsc w ciaze

Z ciotką Darią od zawsze miałem świetny kontakt. Była żoną brata mojego ojca, wujka Zbyszka, a ich małżeństwo trwało już od piętnastu lat. Nie mieli dzieci. Czasami zastanawiałem się dlaczego, ale nigdy nikogo nie zapytałem o przyczyny, bo przecież właściwie nic mi do tego. W każdym razie w ich małżeństwie coś zaczynało się psuć, słyszałem jak rodzice mówili o tym, że wujek popadł w depresję. Kiedy wyjechał na tydzień do swojego przyjaciela do Szwecji, moja mama zaproponowała, żebym razem z nią posiedział przez ten czas u ciotki. Wujostwo mieszkało na wsi, właściwie to w lesie, w domku nad jeziorem i wyjaśniono mi, że ciotka może potrzebować w tym trudnym okresie pomocy. Miałem jechać z mamą się nią zająć. Były wakacje i średnio ten pomysł przypadł mi do gustu, ale rodzina to jednak rodzina i zgodziłem się. Ciotka Daria również przyjęła ten pomysł ochoczo i zadzwoniła do mnie, opowiadając o tym czym możemy się zająć przez ten tydzień. Było trochę pracy na ogrodzie, można jechać na rowery dookoła jeziora, połazić po lesie. Oczywiście zapewniła mnie, że sobie też trochę zarobię - miałem wtedy osiemnaście lat. Następnego dnia, kiedy mieliśmy już z mamą wyjeżdżać, okazało się, że matka nie może jechać - babcia gorzej się poczuła i musiała się nią zająć. Z początku chcieliśmy przełożyć cały wyjazd, ale zaproponowałem, że przecież mogę jechać sam. Tak też wyszło.

Wziąłem auto i pojechałem do mieszkającej 60 kilometrów stąd ciotki. Brama wjazdowa była otwarta, więc zaparkowałem gdzieś w cieniu, wysiadłem i wziąłem swoją torbę. Ciocia wyszła z domu na przywitanie.

– Jest mój ukochany bratanek – rzuciła na dzień dobry, podchodząc do mnie i obejmując mnie czule.

– Cześć ciociu – odparłem lekko speszony.

– Jak droga?

– Wszystko było okej.

Zerknąłem na ciocię. Miała dokładnie czterdzieści jeden lat, ciemne blond włosy, trójkątną twarz z niedużym nosem, pełne usta i oczy jak niebo zaraz po deszczu. Trzymała się całkiem nieźle jak na swój wiek, zmarszczek nie miała wcale. Jeżeli zaś chodzi o figurę to wujek nie miał na co narzekać. Ciotka posiadała duże piersi, zgrabne biodra, duży tyłek i długie nogi. Właśnie wyskoczyła do mnie w materiałowych spodenkach, sięgających do połowy ud. Była też zdrowo opalona.

– Chodź do środka. Zjesz coś i zostawisz tę ciężką torbę.

Poszliśmy do domu, na schodkach prowadzących do drzwi mnie lekko wyprzedziła i przez chwilę mogłem podziwiać jej słodką pupę. Pośladki zadrżały jej lekko, podczas wchodzenia. Byłem pewien, że oprócz dobrych genów, ciotka musiała coś ćwiczyć, aby osiągnąć taki efekt. Zjedliśmy i rozpakowałem się w pokoju gościnnym, w którym miałem spędzić następny tydzień. Właściwie to chciało mi się spać, ale ciotka wparowała nagle do mnie do pokoju i oznajmiła, że idziemy popracować na ogrodzie. Tym razem miała na sobie jeansowe spodenki, równie krótkie i czarną koszulkę bez dekoltu. Oczywiście zgodziłem się i wyszliśmy na zewnątrz. Trzeba było pozbierać trochę czereśni, a także skosić trawnik. W międzyczasie zrobiliśmy sobie krótką przerwę.

– Chcesz piwo? – zapytała.

Pokiwałem głową, że tak. Chwilę później piliśmy już i rozmawialiśmy. Ciotka śmiała się i przyglądała mi co jakiś czas osobliwie. Nie wiedziałem o co jej chodziło. Wyglądała jakby nad czymś się zastanawiała. Jej noga wylądowała wysoko, opierała stopę o drewniany stół. Przez chwilę obserwowałem wewnętrzną stronę jej ud i łydki. Miała niezłe nogi jak.

– Zrobimy sobie wieczorem ognisko? – spytała, widząc, że się gapię.

– Pewnie – odparłem.

– Jak skończymy pracę, to możemy iść popływać w jeziorze, co ty na to?

Również się zgodziłem. Westchnęła ciężko i zaczęła wypytywać mnie o sprawy dotyczące studiów i planów na przyszłość. W końcu wstała i oznajmiła, że musimy wracać do pracy. Zrobiliśmy tak.

Kiedy skończyliśmy, ciocia oznajmiła, że idzie po jakieś ręczniki do domu, a ja mogę iść już nad wodę. Zgodziłem się. Uszedłem kilkanaście metrów i postanowiłem napić się jeszcze wody - był upalny dzień. Wszedłem do domu i zamknąłem drzwi. Już miałem wejść do pokoju, do siebie, kiedy ujrzałem uchylone drzwi łazienki. Poczułem przypływ gorąca, kiedy w łazience mignęła mi postać ciotki. Wydawała się być naga. Sam nie wiedząc co mną kieruje, podszedłem po cichu bliżej. Usłyszałem dźwięk puszczanej wody. Zajrzałem przez szparę. Omal nie dostałem zawału, widząc ciotkę nagą, odwróconą do mnie tyłem. Miała opalone plecy, z jaśniejszymi paskami od stanika. Pośladki również miała opalone, ale w miejscu gdzie nosiła majtki był jaśniejszy trójkąt. Nigdy nie widziałem równie seksownego tyłka u kobiety. Kiedy ciocia się poruszyła, ostrożnie się wycofałem. Nie chciałem przecież, żeby zorientowała się, że tutaj jestem. Napiłem się szybko wody i uciekłem nad jezioro, biegłem ile sił. Penis stał mi w pełni. Kiedy znalazłem się nad jeziorem od razu do niego wskoczyłem. Mój wzwód długo nie chciał minąć

Ciotka nadeszła od strony domu po jakichś kilku minutach. Miała na sobie jednoczęściowy kostium z głębokimi wycięciami na bokach, a także odsłaniający do połowy plecy. Jej ciało prezentowało się obłędnie. Kiedy pływaliśmy i kiedy później posiedzieliśmy trochę na plaży nie potrafiłem opanować swojego popędu. Co chwilę chłonąłem wzrokiem nogi, łydki, stopy, pupę i piersi ciotki. Nie miałem pojęcia czy to zauważyła, ale przecież nie była ślepa. Musiała odnotować, że ślinię się na jej widok. Nie komentowała jednak tego.

Kiedy nadszedł wieczór zrobiliśmy sobie to ognisko i sporo wypiliśmy. Dobrze mi się z nią siedziało i rozmawiało, naprawdę lepiej niż z jakąkolwiek dziewczyną w moim życiu. Byliśmy blisko siebie, czułem zapach jej perfum i aurę bijącą od jej ciała. Właściwie to siedziałem z permanentnym wzwodem, który starałem się ukryć. I nagle rozpoczęliśmy konwersację, która zmieniła wszystko.

– Chcę ci coś powiedzieć, ale boję się, że zrobię największą głupotę w życiu, zdradzając ci to – zaczęła ciotka Daria.

– O co chodzi?

– Czy mogę ci zaufać?

– Oczywiście ciociu.

Ciocia Daria spojrzała mi prosto w oczy. Badała mnie.

– Mówię całkowicie poważnie – ponowniła. – Czy mogę ci zaufać? Czy mogę powiedzieć ci coś i jeżeli się nie zgodzisz, to nie uznasz mnie za chorą psychicznie, czy nie powiesz reszcie rodziny?

To pytanie brzmiało śmiertelnie poważnie, twarz ciotki nabrała też takiego wyrazu.

– Tak ciociu. Przyrzekam ci, że możesz mnie zapytać o wszystko.

– Ciocia Daria westchnęła głośno i nabrała powietrza. Znowu go nabrała. Widać było, że się denerwuje. W końcu opowiedziała mi o co chodzi:

– Pewnie wiesz, że z wujkiem staramy się o dziecko. Już od tylu lat… Próbowaliśmy wszystkiego na co pozwala medycyna. Wszystkiego. Byli też jacyś uzdrowiciele, szamani, znachorzy. Wyszło, że to wujek jest problemem. Zaczął się leczyć, ale nadal nie mogłam zajść w ciążę. Zaczęliśmy nawet myśleć o tym, żeby ktoś inny został dawcą nasienia, ale ostatecznie twój wuj jest zbyt dumny. Miesiąc temu zaczął brać specjalne tabletki, które na pewno okażą się kolejnym rozczarowaniem. Chyba, że...

Nie dokończyła tego zdania. Patrzyła na mnie.

– Chyba, że co ciociu? – zapytałem naiwnie.

– Chyba, że oszukam go, że w końcu zadziałały. Że jest płodny.

Nie wiedziałem o co jej chodzi, nie miałem pojęcia jak to rozumieć. W końcu chyba załapałem, ale wolałem, żeby padło to z jej ust.

– Co mam zrobić ciociu? – Padło moje pytanie.

Ciotka patrzyła mi długo w oczy, zanim postanowiła odpowiedzieć.

– Chcę mieć w końcu dziecko. Chcę zostać matką. Muszę zajść w ciążę. Potrzebuję cię do tego.

Serce podskoczyło mi do gardła. Że jak? Że co? Że…

– Wiem, że to dla ciebie za dużo. Przepraszam, nie powinnam w ogóle tego mówić, ja… Nie wiem już co mam zrobić…

Ciotka ukryła twarz w dłoniach i zaczęła łkać. To działo się tak szybko, jak w śnie. Objąłem ją i powiedziałem:

– Zrobię co tylko chcesz ciociu.

Podniosła na mnie swoje oczy.

– Ja kocham twoje wujka, tylko jego, naprawdę. Ale chcę być matką.

– Rozumiem.

– Musisz mi pomóc. Tylko ty możesz mi pomóc. Jesteś jego bratankiem, jego krwią, jesteście tacy podobni, macie te same oczy.. My przecież nie jesteśmy spokrewnieni, z dzieckiem nie byłoby żadnych problemów. To byłby przecież jego syn, na pewno widziałby w nim siebie. I nic nie będzie wiedział, będzie myślał, że w końcu nam się udało. Że w końcu zostaniemy rodzicami, że ta kuracja w końcu przyniosła efekt, że te lata nie poszły na marne...

Ciocia nie musiała mi więcej nic mówić. Rozumiałem. Ale bałem się. Nigdy nie byłem z żadną kobietą. Nigdy wcześniej. To byłby mój pierwszy raz. Powiedziałem jej o tym. Zdziwiła się, ale zapewniła, że wszystko nam wyjdzie. Zgodziłem się na to.

– Kiedy chcesz to zrobić? – zapytałem, lekko się denerwując.

– Dziś – odparła, pociągając nosem.

– Dziś?

– Teraz. Zaraz. Mam ostatnie płodne dni tego cyklu, nie nadarzy się już taka okazja nigdy więcej. Musimy to zrobić tej nocy.

Patrzyłem na nią, nie wierząc w to co się dzieje. Naprawdę nie wierzyłem w to. Sen. Prawdziwy sen.

– Ustalmy kilka rzeczy zanim to zrobimy, dobrze? – zaczęła ciocia.

– Dobrze – zgodziłem się.

– Nie chcę żebyś zrozumiał mnie źle. Kocham twojego wuja ponad wszystko w świecie. Nie chcę żebyś myślał, że go zdradzam. Oszukuję go, ale nie chcę, żebyś myślał, że go zdradzam. Robię to dla mnie i dla niego. Dla naszego dziecka.

– Rozumiem.

– Kiedy będziemy to robić, kiedy będziemy się kochać, to nie będzie wyglądało jak seks kochanków, dobrze? Po prostu zróbmy to najprościej jak się da. Chodzi o to, żebyś mnie zapłodnił. Wiem, że to będzie twój pierwszy raz, ale musisz to dla mnie zrobić. Dobrze?

Zgadzałem się na wszystko co do mnie mówi.

– Sądze, że raz nie wystarczy. Według kalendarza dziś i jutro jest największa szansa na dziecko. Dziś i jutro musimy to zrobić tyle razy ile się da, rozumiesz? Muszę zajść w ciążę, nie chcę żeby okazało się, że to nie wyszło. Jesteś zdrowym chłopakiem, twoje plemniki na pewno są w świetnej formie. Poza tym w twoim wieku staniesz na wysokości zadania. Wierzę w to.

Zarumieniłem się na te słowa.

– Nie jestem twoją kochanką, nie chcę żebyś całował mnie w usta, czy też dotykał moich piersi, drażnił łechtaczki. Nie chodzi mi o przyjemność, Boże chyba bym się zabiła, gdybym zaczęła myśleć o przyjemności. Musimy to zrobić mechanicznie, chodzi tylko o zapłodnienie. Czy godzisz się na to?

– Tak ciociu.

Patrzyliśmy sobie długo w oczy.

– No to chodźmy na górę, do sypialni. Nie ma na co czekać.

Wstała i chwyciła mnie za rękę, ścisnęła mocno moją dłoń. Pewnie denerwowała się nie mniej niż ja. W drodze do łóżka myślałem o tym jak o dobrym starcie. Kochałem się po raz pierwszy i moja kochanka, nie miała żadnych wymagań co do mnie. Im szybciej się spuszczę tym dla niej lepiej. Dziwna sytuacja. Ale mimo wszystko, hej. Przecież miałem po raz pierwszy zamoczyć i to nie z byle kim. Moją seksowną ciotką Darią.

Zanim poszliśmy do łóżka, wzięliśmy prysznic. Osobny. Czekał na ciotkę w ich sypialni, leżałem odkryty w samych bokserkach. Penis stał mi od samego wyjścia z łazienki. W końcu pojawiła się ciotka. Była całkiem naga. Jej ogromne piersi rozchodziły się lekko na boki. Brodawki miała twarde i różowe jak cukrowa wata.

– Widzę, że jesteś już gotowy – skomentowała mój ukryty wzwód. – Ja też rozgrzałam się już pod prysznicem. Możemy od razu zaczynać.

Ciocia usiadła obok mnie, a potem położyła się na plecach. Rozszerzyła swoje nogi, odkrywając przede mną nieznane. Przez moment gapiłem się jak zahipnotyzowany. To była moja pierwsza cipka na żywo. Była bordowa, przypominała trochę potargany kawałek mięsa, ale nie ohydny, tylko fascynujący. Ciocia nie wygoliła się tam za mocno, nad łonem miała kępkę ciemniejszych włosów.

– Chodź do mnie – powiedziała. – Zacznij delikatnie. W ogóle bądź delikatny, proszę.

Sekundę później znalazłem się między jej nogami. Czyli za chwilę to się stanie, pomyślałem nerwowo. Za chwilę stanę się mężczyzna. Instynktownie wykonałem ruch do przodu. Najpierw główka mojego penisa ześliznęła się i pojechała do góry. Nie trafiłem. Potem spróbowałem jeszcze raz. Znalazłem miękki punkt, to musiał być otworek. Naparłem. Poczułem jak zagłębiam się w jej pochwie. O matko! To było coś niesamowitego, tysiąc razy lepszego niż walenie konia. Cipka cioci przyjęła mnie gorąco i aksamitnie, prawie spuściłem się na samym wejściu. Odczekałem chwilę, ochłonąłem. Później zacząłem powoli pchać. Raz, drugi, trzeci. Zajęło mi to dosłownie chwilę, kilka posuwistych pchnięć i poczułem znajome gorąco tam na dole – tym razem jednak spotęgowane po stokroć.

– Dochodzę ciociu – oznajmiłem słabym głosem.

Ciotka tylko się uśmiechnęła. Moment później zacząłem się spuszczać do środka. To był najlepszy orgazm w moim życiu. Długi i mocny, wystrzeliłem chyba kilkanaście potężnych salw w jej cipkę. Kiedy skończyłem, wysunąłem się z cioci i zobaczyłem, że sperma w chlustem wyciekła na prześcieradło. Przeraziłem się.

– To nic – oznajmiła mi ciocia. – To normalne. A pościel wypiorę.

– Przepraszam, że tak szybko – wypaliłem głupio.

– Nic nie szkodzi. Przecież o to nam chodzi.

Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy i nagle poczułem, że na dole znowu tam rosnę.

– Dasz radę już? – zapytała trochę zaskoczona.

– Tak.

Ciocia poprawiła się na miejscu, znowu rozszerzyła nogi, a ja ponownie wszedłem w nią na misjonarza. Tym razem wytrzymałem trochę dłużej. Posuwałem ją delikatnie, pracowałem biodrami w jednym tempie. Dobrze mi było. Uznałem to za ciekawą lekcję seksu. Mogłem sobie dymać do woli – oczywiście z tymi jej ograniczeniami. Kiedy nagle spojrzałem na falujące piersi cioci, na te cudowne słodkości, ten zakazany owoc, znowu poczułem, że dochodzę. Tym razem nic nie powiedziałem, tylko wbiłem się głębiej, jęknąłem i ponownie zacząłem zalewać swoją spermą pochwę. Dopiero teraz się zmęczyłem, a mój penis opadł.

– Dobra robota – powiedziała, dając mi małego całusa w polik. – Dasz radę jeszcze później?

– Kiedy?

– Jeszcze dziś, za pół godziny, godzinę?

– Postaram się.

Zszedłem z cioci i zlazłem z łóżka. Postanowiłem się umyć. Pod prysznicem patrzyłem na swojego wymęczonego penisa. Czułem się jak jakiś ogier rozpłodowy. Miałem pokryć klacz i nara. Ta myśl mnie podnieciła, chociaż chciałem spróbować teraz inaczej niż na misjonarza. Wyszedłem z łazienki. Kiedy wszedłem do sypialni ciocia leżała na łóżku, z nogami do góry, opartymi o ścianę. Musiała być naprawdę zdesperowana. Dziecko było wszystkim czego pragnęła.

– Podobno ilość stosunków nie wpływa na zajście w ciążę – powiedziałem, bo kiedyś coś takiego wyczytałem. – Tak mówią lekarze.

– Nauka nie miała mi nic do zaoferowania – odparła ciocia ze złością. – Dlatego wolę dmuchać na zimne i przyjąć własną taktykę. Może to głupie, ale tak jest. Im więcej, tym lepiej, większa szansa na zapłodnienie. Koniec kropka.

Nie głupie tylko smutne, pomyślałem. Naprawdę zdałem sobie sprawę z tego, że nie mogę zawieść cioci. Musiałem ją zapłodnić. W imieniu wujka rzecz jasna.

– Jestem gotowy – oznajmiłem ohoczo. – Możemy jeszcze raz.

– Super – oznajmiła i opadła na łóżko.

Znowu położyła się na plecach i rozłożyła nogi. Jej obnażona cipka patrzyła na mnie wygłodniałym okiem. Chciała tylko jednego. Mojego płodnego, młodzieńczego nasienia.

– Pomyślałem ciociu, że możemy teraz zrobić inaczej – zacząłem.

– Jak inaczej? – zapytała mnie zdziwiona.

– W sensie inna pozycja.

– Mówiłam ci przecież, że nie traktuj mnie jak kochanki. Chodzi tylko o dziecko.

– Wiem, ale ja też nie jestem maszyną. Nie dojdę znowu na misjonarza.

Oczywiście naciągałem ten fakt, bo pewnie zlałbym się po kilku chwilach jak wcześniej. Ciocia miała cudowną dupcię, dużą i okrągłą. Chciałem po prostu wykorzystać ten fakt, też mieć coś z tego układu. Taka okazja nigdy się już nie powtórzy.

– To jak chcesz? – zapytała mnie niepewnie.

– Od tyłu – wyznałem nerwowo.

– Jak?

– Na pieska.

– Nie ma mowy.

– Ale ciociu...

– Nie ma mowy mówię.

Wydawała się być trochę zła. Musiałem ją zdenerwować. Może nie lubiła w ten sposó, albo uznawała, że to byłoby dla niej upokarzające – parzyć się ze mną jak dwa psy. Ale nie odpuściłem. Miałem dobre karty do rozegrania. Wyłożyłem jej to.

– Ciociu chcesz zajść w ciążę czy nie?

– Chcę.

– No to musisz się zgodzić.

– Po tych dwóch razach pewnie już jestem w ciąży, więc nie ma mowy.

– Jesteś tego taka pewna? Tego, że już jesteś w ciąży? No to okej. Starczy już. Mogę jechać do domu.

Zobaczyłem, że na jej twarzy wystąpiło zwątpienie. Ha, pomyślałem. Miałem ją. Musi się zgodzić.

– Dobrze powiedziała. Pójdziemy na kompromis. Nie na pieska, tylko położę się na brzuchu, okej?

– Może być.

Ciocia przekręciła się na brzuch. Jej cudowne pośladki wypinały się teraz w moją stronę. Od razu mi stanął cholera. Wlazłem na nią. Dupcię miała idealną, prawdziwy milf. Nic tylko właśnie ją dymać. Naszła mnie ochota ścisnąć za jeden z tych cudnych półdupków, ale powstrzymałem się. Położyłem się na cioci i wszedłem w nią. Nadal była niezwykle mokra, ciekawe. Być może wcześniej się onanizowała. W tej pozycji jej pochwa wydawała się bardziej ciasna. Zacząłem powoli ją posuwać, delikatnie odbijać się od jej pośladków. Wydawały ciche plaskanie po każdym moim pchnięciu. Nie zajęło mi to długo. Poczułem, że zaczynam dochodzić i przyspieszyłem. Ruchałem ciocię kilka sekund i znowu się stało. Moja sperma trafiła prosto do jej płodnego łona. Misja wykonana cholera.

Ale nagle złapałem się na tym, że mimo tego iż, przed momentem się spuściłem posuwam ciocię dalej. Penis stał mi jak stał, a ona wcale nie oponuje. No cóż, pomyślałem. Przecież dojdę po raz czwarty, czemu nie? Tym razem jednak przyspieszyłem i zacząłem dymać ciotkę mocniej. Nie jesteśmy kochankami, co, zagrało mi w głowie. To dlaczego ona cichutko postękuje? Wszedłem na jeszcze większe obroty i ładowałem ciocię jak automat. Ależ to były dźwięki. Jej słodkie pośladki trzaskały jakby ktoś smagał je batogiem. I nagle zwolniłem i szepnąłem jej do ucha:

– Ciociu chodź na pieska. Proszę.

Nie wierzyłem w to, co się działo. Ciotka podniosła się, rozkraczyła i wypięła. Jej cudowna dupcia została wyeksponowana mi w całej okazałości. Bez chwili zwłoki wpakowałem jej kutasa do dziurki i zacząłem ją rżnąć. Tak to było już rżnięcie. Objąłem ciotkę w pasie i zacząłem pierdolić ją z całych sił. Kobieta nie kryła się już, że sprawia jej to przyjemność. Ciocia jęczała w rytm moich pchnięć, sama pracowała biodrami nadając tempo. Nabijała się na mojego penisa, złapała rytm. Jej dupsko krzyczało, trzaskając o moje podbrzusze. Dawałem z siebie wszystko, dymałem ją, myśląc jak nakręcony o tym, że zleję się i zrobię jej tego bachora. I nagle poczułem, że znowu to się stanie.

– Ciociu dochodzę – wyryczałem.

– O Boże… – wystękała.

Doszliśmy jednocześnie. Jej ciało zaczęło drżeć, a z mojego kutasa pompowało się nasienie, mające stworzyć nowe życie. Tak. Byliśmy teraz jednością. Samiec i samica, złączeni w prawdziwym akcie. Tylko ja i ona.

Kiedy się od niej odkleiłem, opadłem na plecy. Wypomowałem swoje jądra do zera. Ciocia dyszała ciężko ze zmęczenia. Potem opadła na bok i popatrzyła na mnie. Coś czaiło się w jej oczach.

– Ciociu? – zapytałem cicho.

– Tak? – odparła niepewnie.

– Było ci dobrze, prawda? Doszłaś, tak?

Nie odpowiedziała. Odetchnąłem głęboko.

– To był tylko ten raz, dobrze? Tylko ten raz sprawiłeś, że osiągnęła orgazm, rozumiesz? – oznajmiła mi groźnie.

Uśmiechnąłem się. Ostatni raz do końca tego tygodnia? Nie sądze. Zapowiadało się na to, że w takim tempie ciocia i wujek naprawdę zostaną w końcu rodzicami...




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Marcel

Część 1/3


Komentarze

tomek4/02/2022 Odpowiedz

Głos oddany :) Powodzenia. http://prntscr.com/26olfd8

RFanatic 4/02/2022 Odpowiedz

Napisałbyś kontynuację ?
Naprawdę dobre opowiadanie

Ogier5/02/2022 Odpowiedz

Będzie część druga?

Głos oddany, czytam ogólnie twoje rzeczy i tu i na blogu więc powodzenia w konkursie

super opowiadanie :)

condoran11/05/2022 Odpowiedz

Świetne opowiadanie


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach