Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Niepozorna ekspedientka czesc 1



Jakby mi ktoś w tamte lato powiedział, że Aśka w jakikolwiek sposób zwróci na siebie moją uwagę, to bym go wyśmiał.
Niepozorna, przeciętna kobieta tuż przed trzydziestką. Na pierwszy rzut okaz zupełnie nie miała czego zaoferować. Na drugi ani nawet na dwudziesty też nie. Zwykła sprzedawczyni w sklepie nieopodal mojego domu.
Ale z czasem zauważyłem, że patrzy na mnie trochę inaczej niż na klientów przede mną, może mi się zdawało, coś sobie dopowiadałem, ale dałbym głowę, że jak przychodziła moja kolej to w kąciku jej nieumalowanych ust pojawiał się delikatny, niemal nieuchwytny uśmiech.
Standardowo i niezmiennie za każdym razem, co kilka dni. Co podać? Ano to. I to. I jeszcze to. Jeszcze wtedy płatności kartą były w powijakach, więc gotówka, zakupy w reklamówkę i w drogę do domu. Za każdym razem ten sam schemat.
Ale pewnego dnia schemat został złamany, nie pamiętam dnia ani godziny, ale wiem, że było ciepło, bardzo ciepło.
- Przepraszam, pan jest tutejszy? - dobiegło do mnie gdy już miałem odwrócić się na pięcie i odejść od kasy. Za mną nie było żadnego klienta. Spojrzałem na ekspedientkę, z jej twarzy nie dało się odczytać kompletnie nic.
- Słucham?
- Spytałam czy jest pan tutejszy.
- Jestem, a dlaczego pani pyta?
- Przyjechałam tu rok temu i prawdę powiedziawszy nie miałam okazji dokładniej poznać tego miasta, nie miał mi kto doradzić.
Cóż, zaskoczyła mnie tym wyznaniem, ale zdałem sobie sprawę, że jej "szaromyszkowatość" delikatnie zmalała. Lubię śmiałe kobiety, później dopiero mogłem doznać jak bardzo Aśka jest śmiała.
- I co w związku z tym? - spytałem trochę szorstkim tonem, lekko ją to speszyło.
- Przepraszam, chciałam zapytać, czy może pan coś doradzić, jakieś fajne miejsce?
Brzmiało to jak propozycja randki a może sobie dopowiedziałem. Spojrzałem bez sensu na trzymaną w ręku butelkę soku jakby szukając na niej odpowiedzi.
- Pomyślę i dam znać. Do widzenia.
- Dziękuję. Joanna mam na imię.
Przez ułamek sekundy zastanawiałem się czy to nie jakiś podstęp i czy nie zmyślić sobie jakiegoś, ale dałem spokój.
- Michał. Do widzenia.

W drodze do domu nie mogłem wypędzić jej pytania z głowy? O co może chodzić, faktycznie nie ogarnia miasta, czy może to tylko wymówka? Szklaneczka ginu z tonikiem nie pomogła rozwiązać tej łamigłówki, ale trzecia już pozwoliła wyeliminować niektóre niewiadome. Czy mogę jej pomóc? Jasne! Czy chcę? Ewentualnie. Czy coś z tego będzie? Raczej nie, ciągle nie przekonała mnie do siebie.

Jednak na drugi dzień nie byłem już tak przekonany do pokazywania jej miasta. Przez najbliższe kilka dni unikałem jej sklepu.
Ale w końcu przyszedł czas i zdobyłem się nie tyle na odwagę co na chęć spojrzenia jej w oczy. Celowo poszedłem do sklepu w porze, gdy klientów jak na lekarstwo. Kilka osób kręciło się po sklepie, ale bynajmniej nie były przeszkodą w swobodnej rozmowie.
- Dzień dobry, namyślił się pan?
- Nie jestem pewien, skąd pomysł, aby mnie spytać o miasto?
- Jest pan singlem prawda? - spojrzała mi prosto w oczy, widać było pewien rodzaj hardości w jej twarzy.
- Skąd ten wniosek? - nie chciałem jej ułatwiać.
- Zawsze przychodzi pan sam. Nie kupuje pan ilości dla dwojga. Ani nic typowo kobiecego. Typowe męskie zakupy.
No tu mnie miała.
- No tu mnie pani ma. Tak, jestem singlem, ale co to zmienia?
- A to, że jeśli pan chce spędzić towarzystwo z niegłupią dziewczyną i przy okazji pokazać jej to i owo to ma pan niepowtarzalną okazję.
Odważnie, bez cienia jakiegoś zawstydzenia czy czegoś podobnego.
- A co, zna pani jakąś? - nie dałem rady się powstrzymać.
W odpowiedzi głośno się zaśmiała, jej twarz diametralnie się zmieniła, miała prześliczne zęby, których dotąd nie było widać. Białe jak śnieg i równe.
- Dupek - zanim zdążyłem zareagować ciągnęła dalej - a tak w ogóle wydawało mi się, że przeszliśmy na "ty". Ale pewnie zapomniałeś jak mam na imię?
Na szczęście szybko wyszedłem z zaskoczenia.
- Pamiętam. Wredna małpa czy jakoś tak. Albo może Asia, ale to pierwsze pasuje bardziej.
Wynagrodziła mi dowcip ponownym błyskiem zębów w uśmiechu, jeszcze szerszym niż poprzednio.
- No brawo. To się decyduj bo klienci idą.
- Dobra, dam znać co i jak. Na razie małpo.
- Idź sobie dupku.

Tym razem niepotrzebna była druga szklaneczka ginu. Już w trakcie pierwszej ciągle o niej myślałem, o jej bezpośredniości. I wiedziałem, że chcę zobaczyć jaka ona jest.
Bez zbędnego odwlekania na drugi dzień odwiedziłem sklep i umówiłem się na sobotnie popołudnie. Wyraźnie się ucieszyła.

Punktualnie o umówionej godzinie podjechałem pod wieżowiec, w którym mieszkała. Nie zdążyłem zaparkować, zobaczyłem ją wychodzącą z budynku. I powiem Wam, zupełnie się nie spodziewałem takiego widoku.
Asia szła w moją stronę ubrana w letnią zwiewną błękitną sukienkę odsłaniającą ramiona i kolana. Dopiero teraz zauważyłem spory tatuaż na jej lewym barku, z daleka nie widziałem co to takiego. Szpilki na niedużym obcasie współgrały kolorystycznie z sukienką i małą torebką dzierżoną w dłoni. Blond włosy luźno opadały lekkimi falami na ramiona, ewidentnie była u fryzjera. Po raz pierwszy widziałem ją w pełnym makijażu, nie za mocnym ale na tyle wyrazistym aby jej twarz wyglądała zupełnie inaczej.
Wsiadła do samochodu i bez ogródek pocałowała mnie delikatnie w policzek.
- Cześć - wyszeptała. Zaskoczyła mnie zupełnie.
- No cześć.
Spojrzałem odruchowo na tatuaż. Kolorowy kwiat.
- Co widzisz?
- Kwiat.
- Jesteś pewien? - zbiła mnie z tropu, odsunąłem się lekko i przekręciłem głowę.
- No... dalej kwiat.
- A nie kot?
Dopiero jak to powiedziała zobaczyłem głowę kota narysowaną tak jakby to był kwiat.
- O cholera...
- Ech, mężczyźni, zero wyobraźni.
Zapięła pasy pozwalając mi zauważyć, że była też zrobić sobie paznokcie.
- No dobra, to co byś chciała zobaczyć - spytałem wrzucając jednocześnie bieg.
- Zaskocz mnie, ale od razu powiem, że jestem głodna. I lubię włoskie żarcie.
Nie owijała w bawełnę, podobała mi się coraz bardziej, choć jej pewność siebie trochę mnie deprymowała.

Zjedliśmy lekki posiłek w małej knajpce, okazało się, że z piciem wina nie ma problemu. Ale muszę przyznać, że nie widać po niej było zupełnie kilku pochłoniętych kieliszków.
Spędzony czas muszę uznać za bardzo udany, z każdym kwadransem Aśka okazywała się być coraz bardziej obiecująca i interesująca.
Zaskoczył mnie jej zasób wiedzy na różne tematy, w zasadzie byłą bardzo wszechstronna, również jej polszczyzna nie miała w sobie nic do zarzucenia. Problemy z językiem ojczystym mnie często w ludziach odrzucają.
- No dobra - otarła usta serwetką i ostentacyjnie odłożyła ją na stół dając znak, że już się najadła. I napiła. - Co mi teraz pokażesz?
- Nic ci nie pokażę, bo już wszystko widziałaś, ściemniasz mi tylko - zaryzykowałem.
Chwilę patrzyła w pusty talerz jakby ważąc słowa.
- No dobra, znam większość miasta, chyba niczym mnie nie zaskoczyłbyś, chciałam cię wyciągnąć na... może randkę?
- Wyciągnęłaś. I co dalej?
- Zobaczymy, jesteś spoko.
- Spoko? Niech ci będzie, że spoko. Chodź, pokażę ci coś czego na bank nie widziałaś.
Zaczynało zmierzchać, więc pora była idealna na to co mi przyszło do głowy. Zapłaciłem, wstałem od stołu, wziąłem ja za rękę i poprowadziłem na parking.
Kilkanaście minut później dojechaliśmy w mało uczęszczane wówczas miejsce. Wzgórze, z którego świetnie było widać panoramę miasta, o tej porze już rozświetlonego. Wówczas miejsce było dość dzikie i trudno było dojechać, z czasem miasto dostrzegło potencjał i teraz jest tam duży punkt widokowy. Wysiedliśmy z klimatyzowanego wnętrza auta w ciepłe powietrze wieczoru.
- No dobra, tego nie widziałam, jestem tu po raz pierwszy - przyznała.
Oparliśmy się oboje o maskę auta. Przed nami rozpościerał się rozległy widok oświetlonego miasta, wzdłuż nitek ulic przesuwały się nieśpiesznie światła samochodów.
- Straciłam orientację, gdzie mieszkasz?
Zanim zdążyłem odpowiedzieć stało się coś czego się nie spodziewałem. Aśka obróciła się do mnie, kucnęła i z wprawą rozpięła mi spodnie i wydostała mojego jeszcze miękkiego członka na zewnątrz i zamknęła na nim usta. Natychmiast zaczął rosnąć aż do pełnych rozmiarów.
- Co ty wyprawiasz? - udawałem protest, ale wiedziałem, że Rubikon już przekroczony.
- Szybko - uwolniła go na moment z ust zaciskając kółko z palców u jego nasady.
- Co szybko?
- Stanął ci.
- Szybko to ty przeszłaś do rzeczy.
- Bo chcę, żebyś mnie przeleciał.
Od tak jasno postawionej sprawy stwardział mi odrobinę bardziej. Jak pisałem - lubię śmiałe kobiety a ona okazywała się bardzo śmiała.
Przejechała czubkiem języka po skórze członka i kontynuowała:
- Dawno nie byłam z mężczyzną, potrzebuję tego, lubię to, chcę to zrobić z tobą.
I pochłonęła mojego kutasa niemal w całości. Chwilę go tak trzymała po czym zaczęła miarowo i płynnie robić mi laskę. Położyłem dłoń na jej włosach, usłyszałem mruknięcie aprobaty. Spojrzałem w dół i zobaczyłem, że patrzy w górę. Napotkała w półmroku mój wzrok, zupełnie się nie speszyła. Delikatny ciemny odcień jej szminki był ledwo widoczny, widać było że sytuacja sprawia jej przyjemność. Mrucząc pochłaniała mnie raz za razem nie tracąc kontaktu wzrokowego. Wypuściła mnie na chwilę.
- Możesz mocniej - wyszeptała.
Posłusznie zaatakowałem jej usta mocniej, szybko się okazało, że Asia jest zwolenniczką trochę innego stylu.
Nie wypuszczając kutasa z ust i nie przestając patrzeć mi w oczy położyła swoją dłoń na mojej i mocno dopchnęła swoją głowę w kierunku moich lędźwi. Powtórzyła to kilkukrotnie i zabrała rękę pozwalając mi kontynuować samemu. Dociskałem posłusznie jej głowę, czułem wyraźnie jej gardło na końcu kutasa. Miarowo poruszałem biodrami dopychając coraz to mocniej próbując wyczuć skraj jej możliwości.
- Ychymmm - wymruczała dając znać, że tak już wystarczy, mocniej nie trzeba. Dostosowałem się do jej życzenia i miarowo posuwałem jej usta, głęboko i dość brutalnie. W pewnym momencie dopchnęła mocno głowę niemal mnie pochłaniając całego i tak została na kilka sekund głośno oddychając przez nos. W końcu wypuściła mnie głośno wciągając powietrze. Wypluła nadmiar śliny na ziemię. Kutas lśnił w półmroku. Z żalem pomyślałem o braku prezerwatywy, zupełnie nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy.
- Masz fajnego kutasa, jestem mokra - wysapała, wstała i stanęła wyczekująco w lekkim rozkroku.
Odczytując jej życzenie powiodłem dłonią po gładkim wnętrzu uda, nieśpiesznie w górę aż napotkałem na delikatną skórę cipki. Z przyjemnością odkryłem tam brak bielizny jak i wyraźną wilgoć. Z żalem stwierdziłem, że w dolnej części była wygolona ale nad cipką zostawiła sporą kępkę wcale nienajkrótszych włosków. Wolę wydepilowane zupełnie, ale cóż... Naparła ciałem na mnie, objęła ramieniem i wyszeptała:
- Zerżnij mnie, proszę, chcę cię bardzo, dawno nikogo nie miałam, zerżnij...
- Nie da rady, nie mam prezerwatywy - brutalnie sprowadziłem ja na ziemię.
- Nie szkodzi, będziesz uważał, proszę...
Tu mi się zapaliła żółta lampka, wówczas jeszcze byłem młody ale nie głupi. Nie było opcji na seks bez zabezpieczenia.
- Kotku, nie da rady, ale postaram się zrobić to inaczej.
Zanim zaprotestowała obróciłem ją tyłem do samochodu i oparłem o maskę. Butem rozchyliłem jej nogi, palce błądziły po skórze cipki. Ujęła mojego kutasa i mocno go ścisnęła. Zsunąłem ramiączko jej sukienki wraz z ramiączkiem stanika. Odsłonięta mała pierś wyraźnie oczekiwała pieszczot sygnalizując to sterczącym twardym sutkiem. Objąłem go ustami i delikatnie zacząłem go pieścić, położyła ciepłą dłoń na moim karku i poczułem, że odchyla się do tyłu. Podążyłem za nią, leżała już na masce z rozstawionymi nogami, między którymi błądziła moja dłoń.
- Wsadź palce, proszę, do środka - wyjęczała - proszę, głęboko...
Nie trzeba było mi dalej mówić, palec wskazujący bez oporu zagłębił się w jej mokrym gorącym wnętrzu.
Westchnęła lekko, jej biodra zaczęły wić się delikatnie. Po chwili jej ręka na kutasie zaczęła miarowo poruszać się na moim kutasie, uścisk wyraźnie się zwiększył. Drugą, wolną dłoń położyła na mojej, odszukała palce i wepchnęła w swoje wnętrze dodatkowo mój środkowy palec.
- Mocniej, nie bój się, mocniej, lubię tak, głębiej, nie przestawaj... - wyrzucane z piersi słowa przecinane były cichymi jękami.
Posłusznie wsunąłem palce jeszcze głębiej, dodatkowo zakrzywiając palce. Czułem wyraźnie jej wnętrze, chyba jej się podobało, bo ręka na kutasie wyraźnie przyśpieszyła. Dodatkowo sięgnęła do drugiej piersi, uwolniła ją z materiału i mocno ścisnęła. Na ten sygnał mocniej potraktowałem ustami jej pierś, zassałem mocno sutek, głośno jęknęła ale nie zaprotestowała. Jej biodra zaczęły szalony taniec na mojej dłoni, całej już mokrej i śliskiej. Ręka na kutasie szalała momentami doprowadzając mnie na skraj bólu, ale takiego z gatunku przyjemnych. Ta dziewczyna chyba faktycznie była wyposzczona, ciężko oddychała, taniec jej bioder kosztował ją sporo wysiłku.
- Nie przestawaj, nie przestawaj - wydawała polecenia a mi się podobało, że mówi czego chce - o tak, głębiej trochę, o tak, dołóż palec, szybko, jeszcze jeden, dawaj, proszę, o tak...
Nie miałem nic przeciwko i w jej wnętrzu zawitał mój trzeci palec. Posuwałem ją teraz mocno, naprawdę mocno. Momentami miałem wrażenie, że mógłbym ją tak za cipkę unieść w górę i nie miałaby nic przeciwko. Czułem, że obejmuje mnie za szyję coraz mocniej a ręka na kutasie traci koordynację. Już nie pieściłem ustami jej piersi, nie byłem w stanie zaspokajać jej tam na dole i jeszcze myśleć o tym aby jej nie ugryźć.
- Mocniej, jeszcze mocniej, zaraz dojdę, cudownie, o tak, właśnie tak, jeszcze chwila, jeszcze, jeszcze, o tak, jeszcze, jeszcze, zaraz, jeszcze, już, już, juuuuużżżżżżż!!!
Jej ciałem targnął potężny spazm, na dłoni poczułem potok jej soków.
- Już, już, przestań, proszę, już, wyjmij - zaskamlała niewyraźnie.
Powoli i delikatnie zwolniłem ruchy dłoni i wysunąłem ją z jej cipki. Była lepka.
Asia puściła mnie i opadła na maskę ciężko dysząc. Puściła kutasa i położyła obie dłonie na swojej twarzy, przez moment przemknęło mi przez głowę, że płacze.
- Wszystko dobrze? - spytałem ostrożnie. Zaśmiała się.
- Dobrze? Zajebiście!
Stanąłem na przeciwko i spodem naprężonego kutasa potarłem o mokrą cipkę. Główka członka otarła się o kępkę jej włosów łonowych, co nawet było miłe. Musiałem walczyć sam ze sobą aby w nią nie wejść. Teraz była bardzo mokra.
Spojrzała na mnie i mruknęła:
- Na pewno nie chcesz?
- Lepiej nie.
- Podoba mi się to, jesteś odpowiedzialny. Ale wiesz, że cię tak nie zostawię?
- Liczę, ze nie zostawisz...
Odsunęła mnie lekko i zsunęła się z samochodu. Kucnęła przede mną i znów znalazłem się w jej ustach.
Pracowała już lżej niż poprzednio, ewidentnie ciśnienie z niej zeszło. Po chwili przestała, wstała, spojrzała na samochód i powiedziała:
- Mam pomysł.
Zanim zdążyłem zapytać o ten pomysł zrzuciła buty, wspięła się na maskę, która wydała kilka niepokojących dźwięków.
Aśka położyła się na niej na plecach, nogami w stronę przedniej szyby, zarzucając nogi prawie na dach. Złapała rękoma za krawędź maski przy szybie. Leżała teraz na plecach głową do mnie z odsłoniętymi piersiami, podciągnąłem jej lekko sukienkę i w poświacie miasta widziałem też jej cipkę. Na bank nie było jej wygodnie.
- Dawaj go - otworzyła szeroko usta i wystawiła język.
Nie trzeba dwa razy prosić, wpakowałem do połowy członka w jej ciepłe usta. Puściła jedną rękę i sięgnęła nad głowę, złapała mnie za pośladek i przyciągnęła stanowczym ruchem do siebie, członek w całości zniknął jej w ustach. Zwolniła nacisk i wycofałem członka. Ponowiła nacisk, tym razem mocniej i szybciej, znów zwolniła. To ona wiodła prym tego wieczoru a mi się to podobało, sterowała mną jak chciała. Kiedy już złapałem rytm, który jej pasował odepchnęła mnie, wypuściła twardego kutasa z ust i wysapała:
- Tylko nie kończ w ustach, nie lubię.
I nie czekając na potwierdzenie podniosła lekko głowę aby złapać czubek przyrodzenia i znów przyciągnęła moje biodra do swojej twarzy. Kiedy tempo jej pasowało zostawiła moje biodro w spokoju i zajęła się swoją piersią. Ściskała ją brutalnie, wyraźnie kręcił ją mocniejszy seks. Sięgnąłem do przodu i dostała lekkiego klapsa w cipkę.
- Yy - zaprotestowała nie wypuszczając mojego kutasa z ust. Złapała moją dłoń i położyła sobie na drugiej piersi, wróciła do pieszczot i teraz ona zajmowała się jedną piersią, a ja drugą, starając się robić to identycznie jak ona, choć już praktycznie nic nie widziałem.
Z jej gardła za każdym pchnięciem dochodziło ciche zduszone jęknięcie, każde podkręcało mnie jeszcze bardziej. Na czubku członka wyraźnie czułem jej gardło, dziewczyna wiedziała co robi i miała wprawę. Momentami czułem, że lekko zaciska zęby na członku, wyobraziłem sobie jak pięknie muszą wyglądać, równe i białe, z moim kutasem między nimi. Ledwie kilka chwil później czułem już, że nie ma odwrotu.
- Zaraz dojdę - poinformowałem Asię.
- Yhym - potwierdziła, że informacja dotarła, jej ręka w ciemności błyskawicznie trafiła na mój pośladek i gwałtownie przyciągnęła mnie do siebie, raz za razem.
Orgazm był nieunikniony, ledwie sekundę przed wytryskiem wyszarpnąłem kutasa z jej ust, złapałem go i pomagając sobie ręką wystrzeliłem gdzieś w ciemność, starając się jednak skończyć na ciało Asi.
- Ale ciepła - upewniła mnie tym zdaniem, że trafiłem.
Stałem tam z lekko trzęsącymi się nogami, próbując pozierać do kupy to co się właśnie stało, było to zupełnie niespodziewane i niezaplanowane. Asia tymczasem zeskoczyła z maski, złapała wiotczejącego już kutasa, ścisnęła go mocno i pocałowała mnie głęboko w usta.
- Fajnie było - zachichotała - od dawna o czymś takim myślałam, może nie na samochodzie tylko w wygodniejszym miejscu, ale i tak było fajnie.
"Fajnie, kurwa" - pomyślałem - Było zajebiście, a nie "fajnie"! Zajebiście do kwadratu!
- To o jakim miejscu myślałaś?
Asia z wprawą upchnęła mojego członka w bokserkach i zapięła mi spodnie.
- O sypialni, ale na pewno nie mojej, bo nie mam - zaśmiała się.
- Czy to jest wproszenie się do mnie? Ja mam sypialnię, całkiem fajną.
- Pożyjemy, zobaczymy, nie obiecuj sobie. Teraz mnie odwieź - zabrzmiało to dość szorstko, na tyle, abym stracił ochotę na dalsze spotkanie.
Rano, w świetle dnia zauważyłem na masce kilka zaschniętych kropel spermy. I małą wgniotkę.

Myślałem o Aśce przez cały kolejny dzień. I kolejny. Ale nie w kategoriach zakochania, do tego było mi daleko, zbyt mało ją znałem aby się od razu zakochiwać. Owszem, fajnie było tego wieczora, fajnie się z nią gadało itd., ale nie miała tego czegoś.
Moje myśli krążyły w zasadzie tylko wokół tego jak mnie traktowała, z góry, jak zabawkę do spełnienia jej zachcianek.
W końcu nie chciałem czekać dłużej i wybrałem się na zakupy. Celowo przygotowałem sobie listę zakupów z górnej półki, jakbym chciał przyrządzić dobrą kolację, choć jeszcze wtedy kucharz był ze mnie średni.
- Ile mam czekać - usłyszałem wyrzut wypowiedziany nadąsanym tonem, choć na jej twarzy nie widać było nadąsania. Ale jakiejś szczególnej radości też nie.
- Ile trzeba - próbowałem podjąć jej grę ale byłem z góry skazany na porażkę.
- No proszę, jakaś wystawna kolacja się szykuje? - obejrzała butelkę wina i resztę specjałów - Może być.
- Co może być?
- Wino.
No ja pierdolę, to ja wyciągam całkiem niezły pieniądz na butelkę wina, a ona "może być".
- A kto powiedział, że to dla ciebie?
- Jak nie dla mnie to spadaj i więcej się nie pojawiaj - no i tu przyszła właśnie wspomniana porażka.
- Zaraz "spadaj", daj się lepiej zaprosić na kolację.
- Ze śniadaniem? - wiedziała jak zachęcić.
- Ze śniadaniem.
- Daj adres - położyła na ladzie małą kartkę i długopis.
- Przyjadę po ciebie.
- Obejdzie się, jestem już duża, trafię.
Po krótkiej chwili rzuciła okiem na kartkę, bez słowa schowała do kieszeni i oparła się o ladę wyczekująco patrząc mi w oczy bez mrugnięcia.
- No OK, dzisiaj o 20-tej? - zrozumiałem po chwili o co jej chodzi.
- Boże co za ciołek... Będę. - rzuciła krótko i odwróciła się dając do zrozumienia, że rozmowa skończona.

Ciąg dalszy w następnym wątku, bo się całe opowiadanie nie zmieściło :-P




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Michal Story

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach