Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Przygody Maga cz. 2 - Nowa towarzyszka

Trafiliśmy wraz z Ralfem do jaskini, stojąc na środku znaku podobnego do pentagramu. Podeszły do nas zupełnie nagie ludzkie kobiety, które szły powabnym krokiem. Wzięły Ralfa na bok, a mnie odziały w delikatne ubrania koloru fioletu i bieli.

- Witaj nasz Wodzu wśród swych sług. Cieszymy się, że przybyłeś na nasze wezwanie. - kobiety się skłoniły.

- Co się dzieje? - spojrzałem na swoje nowe ubranie w tych ohydnych kolorach, a potem na wszystkich, którzy byli. Każdy, kto był, człowiek czy nie, skłonił się mi. Szybko wyczarowałem swe białe, jak biały kruk, śnieżnobiałe skrzydła, które wyrastały mi z pleców - standard magów niebios, niektórzy wędrowni czarodzieje już potrafią je wyczarować, jednak w pełni opanować je mogą już magistrowie - poleciałem szybko po swego ucznia i wyleciałem z jamy, a następnie wzbiłem się w górę. Zauważyłem pobliską wioskę wraz z Ralfem i polecieliśmy tam ile sił w skrzydłach. Zwierzoludzie jednak byli równie szybcy co my i wskazywali reszcie drogę. Wylądowałem wyczerpany na pobliskich skałach nieopodal wioski. Słychać było krzyki z tamtego miejsca, kilku strażników zdezerterowało na sam widok tak licznej grupy.

- Jesteś niesamowity Mistrzu. Dopiero co przybyłeś i już, dzięki Tobie, podbijemy pierwsze miasto. - powiedział jeden ze zwierzoludzi obok mnie.

Chwilę się zastanowiłem, skupiłem swe moce i ujrzałem magiczne przedmioty, które były mi bardzo dobrze znane. Szybko wpadłem na pomysł - Tam jest mój wybraniec! Wyślijcie jednego z naszych i niech każe im powiedzieć, że jeśli nie chcą zagłady, to mają wydać mego wybrańca! - wysłali jakiegoś mężczyznę, jednak w połowie drogi został zestrzelony z łuku. O jednego kultystę mniej. Jednak wysyłać tak reszty nie mogę, w końcu się zbuntują. Szybko. Co robić?

Tak się zastanawiając widzę jak brama się otwiera i wychodzi mój przyjaciel cyrulik. Pokazałem mu, by podszedł, a jak dołączył do nas, kazałem wracać, wiwatując, że jest nasz wybraniec. Kazałem, by wszyscy trzymali się kilka kroków dalej od nas.

- Co się stało? O co chodzi? - powiedział.

- Długo by mówić. Uznają mnie za swojego pana, a Ty jesteś wybrańcem. Musimy ich jakoś wyrżnąć w pień. Wszyscy to kultyści Slaanesha. Pomożesz?

- Wiesz, że zawsze! W końcu poćwiczę swój nowy styl bojowy! - zauważyłem błysk w jego oku i jak położył dłoń na rękojeści Ansy, a ta lekko ukazała czerwoną łunę. Dusza zemsty, krwi i nienawiści nie śpi i chętnie spije ich krew. Tym bardziej ludzi, którymi gardzi.

Szybkie informacje odnośnie Ansy: Jest to dusza kobiety zaklęta w mieczu. Były dwie legendy, jednak wspomnę tą, w którą najbardziej wierzę i wydaje się najbardziej realna. Były dwie siostry Ansa i Salana - siostry bliźniaczki. Obie bardzo się kochały i były nierozłączne. Pewnego dnia jednak Ansa została uprowadzona, Salana żyła w rozpaczy, ciągle szukała swej siostry, błagała o pomoc, płakała po nocach. Kiedy jednak dowiedziała się, że Ansa nie żyje, to wykuła miecz, w który weszła sama Ansa. Tak Salana kroczyła, wraz ze swoją siostrą u boku, mordując każdego, kto stanie tej dwójce na drodze i dążąc do zemsty.

Plan obmyśliliśmy prosty - podzieliliśmy pierw cały kult na połowę, pierwsza połowa udała się na łowy w celu zdobycia pożywienia, druga została w celu zabawienia nas. Tak wybieraliśmy po kilka osób, które wchodziły głębiej i były mordowane, a ciała ukrywaliśmy gdzieś w cieniu. Wszystko szło idealnie, do momentu.

- To chyba wszyscy. Nie sądziłem, że to będzie takie proste. - zaśmiałem się, odwróciłem się w stronę Ragena. Szybko straciłem radość na swej twarzy. Zobaczyłem piękną kobietę o bladej cerze, szerokie biodra, jędrne i krągłe pośladki. Jak na jej niski (160 cm) wzrost to miała długie i smukłe nogi. Piersi spore, bo miseczka D. Włosy popielate i długie, aż do pośladków. Krótko mówiąc - ideał, jeśli chodzi o wygląd.

- Ta dziewczyna jest jedyną, która przeżyła i darowałem Jej życie. Kazałem się ukryć, jak tylko był moment.

- Jesteś tego pewny? - odkiwnął mi głową. Wzdychnąłem. - W porządku. Jednak... - podszedłem do niej, poczułem zapach kadzidełek i jakieś perfumy, co pobudziło delikatnie mą drugą naturę. - Skoro masz żyć, musisz mi coś obiecać. Aktualnie będziesz z nami kroczyć, byśmy wiedzieli, że nie stworzysz od nowa kultu. Zobaczymy też, co będzie dalej z Tobą. Jeśli będziesz na powrót normalna, to zagwarantujemy Ci nowy start, dzięki któremu będziesz mogła żyć wśród ludzi. Tak samo zapewnimy Ci nocleg u nas. Jeśli jednak będziesz praktykować to, co było tutaj i jego magię... Zginiesz... Oczywiście, możesz się nie zgodzić i najwyżej umrzesz wśród będącej tu, dzikiej zwierzyny.

Spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami. - Niech będzie, w takim razie. - powiedziała delikatnie i podała mi rękę.

- W takim razie... Nic tu po nas, ruszajmy. - Spojrzałem chwilę na Ragena, a potem na dziewczynę. Kiwnęli głową. - A tak w ogóle, jak masz na imię?

- Dominique.

- RiannEnLis, w Waszym języku mówią mi Ryk Burzy. - lekko się uśmiechnęła, patrząc do góry, by móc spojrzeć mi w oczy. Również lekko się uśmiechnąłem i poszedłem w kierunku wyjścia. - Ruszamy.

Udaliśmy się dalej, pierw pieszo do miasta, a tam czas na przebranie się. Kupiliśmy ubrania, w które mogłem się przebrać i wyglądać, w końcu normalnie. Niestety ubrania bliżej chłopskie albo delikatnie miastowe, a nie Magistra Rewizora, ale przynajmniej pozbyłem się tego ohydztwa. Zaszliśmy też do karczmy, gdzie spędziliśmy noc. Na następny dzień ujrzałem wszystkich, poza nią, w karczmie na śniadaniu. "Pewnie uciekła" pomyślałem, udałem się do Jej pokoju, by sprawdzić, czy mam rację. Wszedłem na piętro, a następnie do skrzydła, gdzie mieliśmy wynajęte pokoje. Zapukałem do drzwi, a po chwili sprawdziłem, czy są otwarte. Były zamknięte. Poszedłem, więc do karczmarza.

- Przepraszam, czy wychodziła wcześniej kobieta o nieprzeciętnej urodzie? Popielate włosy, bardzo niska, ubrania wyglądają na dosyć drogie.

- Hmm... Tak, była tu na chwilę, uregulowała Państwa śniadanie i pokoje.

- Słucham? I dokąd wyszła?

- Za drzwiami od razu w prawo. Kazała przekazać, że czeka na Was nieopodal podwózka. - Spojrzałem na drzwi, udałem się za nie i zobaczyłem tylko sporawy ruch kupców oraz karocę w pobliżu, a na miejscu woźnicy jakiś średniego wieku mężczyzna. Spojrzał na mnie, a ja pokazałem, że jeszcze chwila. Wróciłem do środka i zasiadłem do stołu. - Uwierzysz, Ragen? Zapłaciła za śniadanie, pokoje i udała się gdzieś. Podwózka na nas czeka.

- Już wolałbym gdyby uciekła.

Zjedliśmy śniadanie, wzięliśmy swoje rzeczy i pojechaliśmy.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





lele

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach