Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Izabela dojrzala

Czy ja lubię seks? A czy Sycylia to wyspa? Oczywiście, że uwielbiam i to już od pół wieku! Zaskoczeni, prawda? Tak, tak, cztery lata temu stuknęło mi sześć dych, ale wyglądam na pięć, lub mniej, a to nie mój osąd, tylko opinia moich znajomych, moich przyjaciółek i kochanków. To wszystko kwestia genów i dbałości o siebie. Prawda, nigdy ciężko nie pracowałam, a fizycznie nigdy.

Zawsze dbałam o swój wygląd, o kondycję, o figurę. Nie katowałam się żadnymi dietami, ale do tej pory jem bardzo rozważnie. Dwa, trzy razy w tygodniu jakiś trening, albo bieganie na zmianę z pływalną, dużo spaceruję. Tak, poprawiłam sobie biust, ale bez przesady, nie mam balonów, jak dojna krowa, tylko je sobie podciągnęłam; teraz są prawie sterczące i bardzo atrakcyjne. Niczego innego nie stosuję, żadnych botoksów, czy innych takich, często stosowanych przez kobiety świństw.

Czy mam powodzenie? Mam, zawsze miałam. Cnotę straciłam w wieku czternastu lat, od tamtej pory bzykam się bardzo często, to moja forma terapii. Dziwicie się, że w tak młodym wieku już miałam w sobie kutasa? To przez zdjęcia porno, bo wtedy nie było jeszcze możliwości oglądania filmów. Podobały mi się radosne, uśmiechnięte kobiety i dziewczyny w których cipkach tkwiły sterczące kutasy. Pierwszym, który spenetrował moją szparkę był penis Stefana, młodszego brata mojej mamy! Zdarzyło mi się dwa, albo trzy razy podglądać go, jak ruchał Anię, swoją żonę, miał fajnego kutasa, musiał dawać jej dużo przyjemności, bo zawsze stękała, jęczała i chciała mocniej i więcej. Dlaczego więc nie spróbować, tym bardziej, że Stefan zawsze bardzo mi się podobał jako mężczyzna.

To było po wielkiej rodzinnej imprezie. Nie pamiętam już, co to była za okazja, chyba pięćdziesiąta rocznica ślubu dziadków, w każdym razie wynajęty był pensjonat z pokojami, a przybyło chyba ze sto osób z rodziny bliższej i dalszej. Bawiliśmy się doskonale, z satysfakcją zauważyłam, że dużo mężczyzn patrzy na mnie pożądliwym wzrokiem; widziałam, jak szturchają się wzajemnie i pokazują sobie moją skromną osobę. Fakt, byłam bardzo ładną, wyglądającą na znacznie starszą, bo już dość mocno rozwiniętą fizycznie nastolatką, szczupłą, miałam już ponad sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, biust rysował się bardzo wyraźnie, tyłeczek fajnie zaokrąglony, a największym atutem były i są moje nogi! Ubrałam się trochę wyzywająco, ale chciałam, żeby wreszcie zauważono, że ja też dojrzewam. Od mamy wzięłam pończochy na pasku, koronkowe figi, taki sam staniczek. Minispódniczka długa trochę poniżej pupy, więcej odsłaniała, niż zasłaniała, do tego obcisła bluzeczka opinająca sterczący biust. Mama trochę protestowała, kiedy mnie zobaczyła, ale ojciec uspokoił ją, mówiąc, że już chyba pora, żeby chłopcy zaczęli mnie zauważać.

Na imprezce bardzo dużo tańczyłam, mężczyźni, czy chłopaki, z którymi wywijałam na parkiecie próbowali namacalnie sprawdzić moje walory; co chwilę czułam dłoń to na cycuszkach, to na tyłku. Podobało mi się to i bardzo podniecało; chyba wtedy pierwszy raz czułam takie miłe mrowienie w cipce. Zrobiłam sobie przerwę, poszłam do góry, do pokoju, który zajmowała moja rodzinka.

Przechodząc korytarzem usłyszałam głośne sapanie i jakieś szepty. Przystanęłam, popatrzyłam przez szparkę niedomkniętych drzwi i zobaczyłam ciocię Anię, leżącą z szeroko rozłożonymi nogami a na niej... mój ojciec! Tatuś ruchał swoją szwagierkę! Fakt, młodsza od mamy, ładna i atrakcyjna była z niej kobieta, ale żeby tata! Już chciałam tam wpaść, ale coś mnie zatrzymało. Stanęłam tak, żeby nie było mnie widać i zaczęłam nasłuchiwać.

- Tadek, tak, mocno, jeszcze mocniej – to ciocia Ania.

- Jeszcze momencik, zaraz odlecisz, zobaczysz – ojciec ledwo to wysapał – Tadziu rozorze tę mokrą pipkę.

- O tak, tak, jesteś niesamowity, masz takiego wielkiego kutasa, wypełniasz mnie całą, jeszcze, jeszcze...

W tym momencie przerwała, wrzasnęła coś, czego nie zrozumiałam i zamilkła. Ojciec ryknął, ale chyba wsadził głowę w poduszkę, bo też ucichł. Popatrzyłam na podskakujący, goły tyłek taty i trzęsące się uda Ani. Po chwili leżeli obok siebie.

- Zazdroszczę Krysi – ciotka pogłaskała ojca po głowie – mieć takiego ogiera w łóżku...

- A Stefek co? Nie daje rady? - tata miętosił cycuszki szwagierki.

- Daje, ale ma mniejszego od ciebie, twój kutas daje więcej satysfakcji.

W tym momencie trzasnęły jakieś drzwi, odskoczyłam od ściany, o którą się opierałam i zniknęłam w swoim pokoju. Minutę później wszedł, jakby nigdy nic się nie wydarzyło, mój ojczulek. Popatrzył na mnie, uśmiechnął się.

- O, córuchna, przyszłaś odpocząć?

- Tak, mam na chwilę dość tego skakania. A ciebie jakoś długo nie widziałam na sali, gdzie byłeś? - byłam ciekawa, co powie.

- Na dworze z ciocią Anią, wyszliśmy trochę się przewietrzyć.

- Acha. Stefan był z wami?

- Wujek Stefan dla ciebie, kotku.

- Tato, przecież wiesz, że każe mówić sobie po imieniu...

- To nic, ale to brat twej mamy. Tak, był z nami - ojciec kłamał jak z nut.

- Ok, wracam na imprezę, mam ochotę jeszcze potańczyć. Idziesz też?

- Zaraz zejdę, muszę się trochę odświeżyć.

Wróciłam na salę, wypatrywałam wujka Stefana. Znalazłam go przy bufecie, był kompletnie zalany, ledwo mówił. Któryś z kuzynów zaproponował, żeby odprowadzić go do pokoju, bo i tak za chwilkę padnie na podłogę. Jakoś udało nam się zawlec go do tego samego pokoju, w którym ojciec stukał Anię. Położyliśmy go na łóżku, chłopaki wrócili na dół. Byłam pewna, że ciocia Ania nie wejdzie tutaj przez dłuższą chwilę, stała otoczona dużym gronem chętnych do zatańczenia z atrakcyjną kobietą; postanowiłam wykorzystać nadarzający się moment, tym bardziej, że miałam pewność, że jeszcze ktoś ją zerżnie, bo wyraźnie lubiła ten sport.

Rozpięłam Stefanowi spodnie, zsunęłam je razem ze slipkami do połowy ud. Popatrzyłam na dziwnie mały, pomarszczony organ kryjący się w gęstwinie włosów między nogami, delikatnie szturchnęłam go palcem. Wujek nie zareagował, spał jak kamień, pochrapywał przy tym. Objęłam skurczonego penisa dłonią i zaczęłam przesuwać nią w górę i w dół, co ku memu zaskoczeniu przyniosło zauważalny skutek. Mały, pokurczony kutasek zaczął rosnąć, powoli zmieniał się w dorodnego, sterczącego i twardego kutasa! Przypomniało mi się, jak ciocia Ania pobudza go jeszcze ustami, tak widziałam za pierwszym razem, kiedy ich podglądałam.

Pochyliłam się nad kroczem wujka, polizałam wysuwający się ze skórki napletka łebek. Poczułam dziwny zapach mieszaniny moczu, potu i czegoś jeszcze, ale nie przeszkadzało mi to. Napletek całkowicie odsłonił różową główkę, na której pojawiła się kropla czegoś. Zlizałam ją, to był śluz wydobywający się przez maleńką szparkę w głowicy. Wsunęłam sobie w usta tyle, ile mogłam zmieścić, zaczęłam poruszać głową. To, co przedtem robiłam dłonią, teraz wykonywałam buzią. Nie wiem dlaczego, ale poczułam się taka... dorosła, dojrzała, przecież zaczynałam uprawiać seks z dojrzałym mężczyzną. Wiem, do tego „uprawiania” było jeszcze daleko, ale opanowało mnie niesamowite podniecenie.

Trochę przeszkadzały mi jego włosy łonowe, wchodziły między zęby, kiedy głębiej wsuwałam kutasa, ale jakoś sobie z tym poradziłam. Przyszło mi do głowy, że lepiej by było, gdyby wygolił krocze. Wtedy nie było to w modzie, oglądałam nawet późniejsze filmy z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, a tam i mężczyźni i kobiety pozowali dumnie pokazując obfite owłosienie.

Już znacznie wcześniej, w domu, kiedy wydawało mi się, że jestem bardzo podjarana wsuwałam rękę w figi i macałam wilgotną szparkę. Pobudzałam się troszkę paluszkami, ale tylko do pewnego momentu; kiedy czułam, że podniecenia bardzo wzrasta przerywałam i zadowolona usypiałam. Teraz zrobiłam to samo, wsunęłam dłoń między nogi i ze zdziwieniem stwierdziłam, że cipka nie jest wilgotna, tylko bardzo mokra! To pewnie też moje soczki, o których czytałam w książce „Sztuka kochania”. Pomasowałam szparkę paluszkiem, wsunęłam go trochę głębiej do środka, znacznie głębiej, niż robiłam to do tej pory. Uczucie było rewelacyjne, aż mi się zakręciło w głowie.

Podciągnęłam spódniczkę w górę, odsunęłam na bok skrawek materiału nakrywający cipkę i siadłam okrakiem na biodrach wujka Stefana. Było mi teraz obojętne, czy obudzi się, czy nie, czułam niesamowitą potrzebę nadzienia się na sterczącą pałkę. Najpierw jednak złapałam trzon kutasa w dłoń, drugą pośliniłam, posmarowałam i rozchyliłam płatki pipki, a obnażoną głowicą pocierałam swą dziewiczą szparkę. W momencie, kiedy lśniący łeb dotykał małego guziczka w cipce czułam szczególne ciepło rozlewające się w brzuchu. Wiedziałam, że to łechtaczka i że daje ona najwięcej przyjemności. Trochę się bałam, wyczytałam przecież, że utrata dziewictwa wiąże się z bólem, że kiedy usiądę na penisie to zaboli, ale podniecenie i ciekawość wzięły górę.

Uniosłam biodra i jednym szybkim ruchem nabiłam się na twardego kutasa. Rzeczywiście zabolało. Zabolało do tego stopnia, że natychmiast niemal zeskoczyłam z pały tkwiącej w mej dziewiczej do tej pory szparce. Wtedy stało się to, czego nie przewidziałam. Wuj Stefan chyba czuł, że coś się z nim dzieje, bo poruszył się w momencie, kiedy wyciągałam kutasa i siadałam na jego biodrach. Ten ruch spowodował, że w momencie, kiedy już miałam zająć wygodną pozycję, jego lekko zaczerwieniony od mojej krwi organ znalazł się pod dupką i niemal natychmiast w niej zanurzył! Nie spodziewając się tego, miałam chuja w dupie! Fakt, też zabolało trochę, ale zaskoczenie było większe, niż ból. Zaczęłam poruszać biodrami, to podnosiłam je, to opuszczałam, albo falowałam nimi na boki. To, co nadchodziło we mnie przypominało chyba tsunami. Gorąco, które początkowo czułam tylko w brzuchu teraz ogarniało mnie całą. Zaczęłam drżeć, trząść się, w oczach latały mi mroczki, w cipce i w brzuchu czułam cykliczne skurcze. Po chwili odczucie było tak silne, że padłam na pościel obok wujka.

W sumie dobrze, że się tak stało, bo sekundę później Stefan strzelił w powietrze wielką porcją spermy, która wylądowała na mej pupie. Pochyliłam się nad pulsującą i ciągle wyrzucającą niesienie pałą i znowu objęłam ustami. Ostatnie dwa strzały przyjęłam w buzi i wszystko połknęłam. To był właśnie mój pierwszy raz, pierwszy orgazm i pierwsze łyki spermy, której później wypiłam chyba kilka litrów...

Kiedy już się ogarnęłam, wyszłam na korytarz; byłam zaspokojona i dumna z siebie. Pupa i cipka trochę bolały, nogi miałam jak z waty, ale nie przejmowałam się tym, ważne, że wreszcie zostałam kobietą i przeżyłam pierwszy taki prawdziwy orgazm. Wróciłam na salę, rzuciłam się w wir zabawy, a co zaskakujące, teraz inaczej patrzyłam na mężczyzn, tańcząc z którymś zastanawiałam się, jakiego ma kutasa, jaki jest w łóżku. Odważyłam się, niby przypadkowo, złapać któregoś z kuzynów za krocze, ale nic ciekawego nie poczułam. Byłam zawiedziona, że młode chłopaki nie mają takiego sprzętu jak dojrzali faceci. Nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo się mylę.

Wracając po tańcach do wyznaczonego nam pokoju nasłuchiwałam odgłosów dochodzących zza zamkniętych drzwi innych gości. W dwóch przypadkach słyszałam wyraźnie odgłosy bzykających się par. Nasłuchiwałam chwilkę, przeszłam do następnych i następnych. Przy kolejnych zatrzymałam się na dłużej, wydawało mi się, że znam usłyszany głos kobiety, ale drzwi tłumiły wszystko. Przyłożyłam do nich ucho, żeby lepiej słyszeć i zdrętwiałam.

Co ja, kurwa, mam za patologiczną rodzinę! Ojciec rucha szwagierkę, ja niemal zgwałciłam wujka, a moja matka daje dupy mojemu kuzynowi, fakt, że chłopak był już po dwudziestce, ale żeby mama? Zszokowana poszłam do siebie. Ojciec był już w łóżku, nie spał, czytał jakąś gazetę.

- Nie widziałaś gdzieś mamy? - spytał patrząc na mnie.

- Nie, ale chyba jeszcze bawiła się z Piotrem, pewnie zaraz będzie, bo muzykanci już się zbierają do zakończenia imprezy - musiałam skłamać, nie chciałam awantury, tym bardziej, że on też nie był niewiniątkiem.

- Może się doczekam – ojciec wrócił do lektury.

Minęło kilka minut, zdążyłam wziąć kąpiel, kiedy weszła mama. Jakby nigdy nic zaczęła się rozbierać i weszła do łazienki. Po dłuższej chwili wróciła w nocnej koszuli i położyła się obok ojca. Obserwowałam ich dyskretnie, udając, że śpię. Tata zgasił światło, usłyszałam jego szept.

- Masz ochotę na małe conieco?

- Zwariowałeś? Iza usłyszy, chyba nie śpi jeszcze.

- Usnęła kiedy byłaś w łazience, wróciła skonana, przecież cały czas skakała z chłopakami. No, przysuń się...

- Przestań, bo dostaniesz po łapach!

- Krysiu, tylko delikatny, szybki numerek i śpimy. Hmmm?

- Ale tylko delikatnie i od tyłu, na boku. Wiesz, że tak lubię...

- Wiem... - umilkł na moment, po chwili usłyszałam - Ale masz pipkę mokrą, jednak chyba czekałaś na to, prawda?

- A jak myślisz? - przecież matka nie powie, że to Piotr przed chwilką tak ją „nasmarował”.

Nie trwało długo, kiedy dobiegło mnie sapanie ojca i cichutkie pojękiwania matki. Czy oni naprawdę w tym wieku jeszcze mają na siebie taką chcicę? Mało tego, przecież ciut wcześniej oboje ruchali się z kimś innym! Z takim zdziwieniem usnęłam.

Dlaczego opisuję wszystko z takimi szczegółami? Dlatego, że był do przełomowy dzień w moim życiu, był to dzień, kiedy poznałam seks, kiedy zobaczyłam, że nie ma świętości, kiedy zmieniłam zdanie o swych rodzicach.

 Mijał czas swobody, skończyła się podstawówka, poszłam do średniej szkoły. W liceum byłam na początku pierwszej klasy jedyną, która miała za sobą doświadczenia seksualne. Słuchałam z uśmiechem zwierzeń dziewcząt, opowiadających, jak to całowały się z chłopakiem, jak próbował je obmacywać, jak same niezdarnie sprawdzały, co kryją ich spodnie. W drugiej klasie niektóre już odważyły się na minetkę, albo na zrobienie loda chłopakowi, jedna nawet pozwalała dymać się w tyłek. Co tu dużo mówić, w tym czasie spotykałam się z różnymi chłopakami i facetami, bzykałam się z nimi, ale zauważyłam, że z młodymi to nie jest to samo, co seks z doświadczonym mężczyzną. Jakoś tak mi zostało od czasu wujka Stefana. Fakt, niektórzy moi rówieśniczy, czy starsi dwa – trzy lata mieli też tęgie pały, ale umiejętności żadne. Wsadzał mi jeden z drugim kuśkę w napaloną pipkę, poruszał się chwilkę, stęknął i już miał spermę w prezerwatywie. A ja biedna szukałam dobrego, ostrego ruchania!

Wreszcie studia. Tutaj muszę przyznać się bez bicia, że zaliczyłam kilkunastu chłopaków z różnych wydziałów, kilkunastu asystentów, a i paru profesorów też by się znalazło! Uprawiałam seks regularnie, nie miałam najmniejszych problemów ze znalezieniem sobie kochanka na jedną nockę, czy na dłuższy czas, choć żaden nie przekroczył trzech miesięcy; najczęściej były to kilkukrotne randki kończące się w łóżku. Z tym łóżkiem trochę przesadziłam, bo rżnęliśmy się w parku, w aucie, na łonie natury, w ambonie myśliwskiej, na łódce; możliwości była cała masa. Zaskakujące było to, że nie było możliwości seksu w hotelu! W tamtym czasie był przepis, który zabraniał przyjmowania gości zameldowanych w tej samej miejscowości, albo ileś tam kilometrów od niej! Dziwne, prawda? Tak jednak było.

Szczególnie zapadł mi w pamięć jeden z profesorów, pan J. Człowiek w sile wieku rzeczywiście o wyglądzie profesora; siwiejąca, krótka broda, okulary w cieniutkiej oprawie, zawsze w garniturze i śnieżnobiałej koszul; spokojny, opanowany niesamowicie mądry i inteligentny. Nie byłam jego studentką, ale lubiłam chodzić na jego wykłady.

Jak mi się udało go uwieść? To było przypadkowe spotkanie na basenie, byłam już na czwartym roku. Zachciało mi się zjechać w takiej dużej rurze, kiedyś bardzo mi się to podobało, poza tym była to u nas absolutna nowość! No i zjechałam! Tyle, że jadąc w dół przetarłam sobie majtki od kostiumu kąpielowego, a kiedy wpadłam na końcu z hamujący zjazd zbiornik z wodą, ledwo złapałam odlatujący gdzieś stanik od tego stroju. Stałam na środku, świeciłam dziurami wytartymi na tyłku i nieporadnie zasłaniałam nagi biust, bo jedną ręką nie umiałam sobie poradzić ze sznureczkami biustonosza.

- Pozwoli pani, że pomogę – usłyszałam za sobą głos mężczyzny.

Odwróciłam głowę, za mną stał pan profesor J. we własnej osobie. Ale obciach! Czułam, że ze wstydu rumienię się jak pomidor, nie wiedziałam, gdzie podziać oczy, przecież to mój ulubiony profesor, a ja stoję przed nim niemal goła. Z wrażenia nie ruszałam się nawet, nie miałam pojęcia, jak wybrnąć z tej opresji. Na szczęście J. jak zawsze wiedział, co zrobić.

-  Może przejdźmy do brzegu tego basenu, żeby inni w nas nie wpadli, a tam pomogę pani z tym... kłopotem

- Dziękuję, panie profesorze, naprawdę przepraszam, zachciało mi się tej rury, jak dzieciakowi – wreszcie wydukałam kilka słów.

- A ja też nią zjechałem, zaraz za panią. Przecież to fajna rozrywka.

- No tak, ale panu nic nie spadło, a ja... - kończyłam zawiązywanie sznureczków na karku.

- Pomogę pani zawiązać te tasiemki na plecach, chociaż...

- Proszę?

- No, nic, chciałem tylko powiedzieć, że nie przypuszczałem, ze na naszym basenie zobaczę takie cudowne widoki – teraz on zmieszał się trochę.

Popatrzyłam na J, uśmiechnęłam się. Teraz, kiedy stał obok mnie, mokry, w kąpielówkach, bez okularów, wyglądał znacznie młodziej, choć wiedziałam, że dawno przekroczył pięćdziesiątkę. Przyglądałam się wysokiemu, ciągle przystojnemu mężczyźnie i jak zwykle widząc taki okaz samca poczułam mrówki w pipce.

- Co pan ma na myśli?

- Panią. Dopiero teraz zauważyłem, jak atrakcyjną kobietą jest pani.

- Pochlebia mi pan, panie profesorze, miło słyszeć takie słowa komplementów z ust przystojnego mężczyzny.

- To nie komplementy, a stwierdzenie faktu. Ale co będziemy tutaj tak stali, zapraszam panią na kawę, w restauracji obok jest naprawdę wyśmienita.

- Dziękuję, dobry pomysł, bo i tak muszę już pójść do szatni, przecież nie będę tutaj paradować z niemal gołym tyłkiem.

- Jestem absolutnie pewien, że wszyscy mężczyźni obecni tutaj nie mieli by nic przeciwko temu – roześmiał się J.

Kilkanaście minut później siedzieliśmy przy stoliku z filiżankami w dłoniach. Przyglądałam się ciągle profesorowi, wyglądał przecież zupełnie inaczej, niż na uczelni. Owszem, broda i okulary były na swoim miejscu, ale zamiast ciemnego garnituru miał na sobie świetnie dobraną, sportową, jasną marynarkę i takie same spodnie. Zamiast koszuli szczupły tors okrywała koszulka polo. Kiedy odkładał menu, opatrzyłam uważnie na spodnie i odniosłam wrażenie, że zauważyłam w nich jakiś ruch.

- To mówi pani, że jestem przystojny... - zagaił rozmowę.

- Tak, ale dopiero teraz to zauważyłam. Jest pan bardzo atrakcyjnym mężczyzną.

- Pani też jest jedną z piękniejszych naszych studentek. Przyznam ze wstydem, że obserwuję panią już jakiś czas...

- No i? - przygryzłam leciutko dolną wargę.

- No i doszedłem do wniosku, że pani mi się, przepraszam za śmiałość, bardzo podoba! - nagle zajął się swoją kawą.

- Panie profesorze, powiem wprost. O takim mężczyźnie, jak pan, marzy każda normalna kobieta. Każda chciałaby przebywać w pana towarzystwie i odlatywać w pańskich ramionach w niebyt rozkoszy – skąd we mnie nagle tyle odwagi?

- Pani też? - patrzył z nadzieją w oczach, przynajmniej tak to odczytałam.

- Jestem pierwsza!

Kurwa, co ja gadam! Podrywam profesora, robię z siebie pierwszą naiwną, dobrze, że nie jestem od niego zależna na uczelni, inaczej by pewnie myślał, że chcę cipką zapracować na lepsze oceny. A cipka rzeczywiście już upominała się o jego kutasa. Wiedziałam, że dzisiejsze popołudnie i wieczór spędzę w jego towarzystwie; jedyna niewiadoma, to to, czym J. dysponował. Oczy uciekły mi do jego krocza, tym razem ruch w spodniach był bardzo widoczny.

- Pani Izabelo, wobec tego ośmielam się zaprosić panią do siebie na lampkę wina – wstał od stołu, skinął na kelnerkę, uregulował należność za kawę.

- Iza, panie profesorze, po prostu Iza – roześmiałam się.

- No to mów mi Ludwik – uścisnęłam wyciągniętą dłoń. - A tak zwanego „brudzia” wypijemy już u mnie.

Samochód profesora stał obok pływalni, przeszliśmy te kilkadziesiąt metrów niemal objęci. Ludwik co chwilę dotykał mej dłoni, nieśmiało próbował ująć mnie w talii. Robił to bardzo niezręcznie, aż mnie wzruszyła ta jego nieporadność. Droga do domu profesora nie trwała długo. Mieszkał na uboczu cichej spokojnej dzielnicy, w domu jednorodzinnym. Bardzo ładny, nie za duży dom otoczony dużymi świerkami i tujami, zadbany ogród idealnie pasowały do Ludwika. Wprowadził mnie do salonu, sam zniknął w kuchni, by po chwili przynieść otwarte wino, kieliszki, nalał i podał mi jeden.

- No to jesteśmy po imieniu – wyciągnął dłoń w moją stronę – twoje zdrowie, Izabelo, Izo.

- Twoje zdrowie, profesorze Ludwiku – stuknęliśmy się kieliszkami.

Zbliżyłam się do mężczyzny, wolną dłonią ujęłam go za kark i przyciągnęłam do siebie. Nasze usta połączyły się w radosnym pocałunku, czułam jego zwinny język. Odstawiłam kieliszek, objęłam Ludwika obiema rękami i mocno przycisnęłam do siebie. Na brzuchu czułam coś dużego i twardego, a nie były to klucze. Przesunęłam jedną rękę w dół i poczułam w dłoni okazałego, twardego kutasa. Nie wytrzymałam, mimo że mężczyzna już obmacywał mi biust, opadłam na kolana i uwolniłam tego, który krył się w spodniach. Przed twarzą kołysał się ponadprzeciętnej wielkości penis. Długi, dość gruby i twardy, pokryty siecią nabrzmiałych żyłek. Natychmiast wsadziłam go do buzi, zaczęłam rytmicznie poruszać głową. Wydawało się to niemożliwe, ale ten ogór jeszcze urósł do imponujących rozmiarów, wiedziałam, że da mi cały ocean rozkoszy. U góry słyszałam sapanie i pojękiwanie mężczyzny, położył dłonie na mej głowie, dyktował najbardziej zadowalający go rytm. Patrzyłam niemal zezem na wydepilowane krocze, co wtedy nie było zbyt powszechnym zwyczajem, ale mi się podobało; sama też zostawiłam sobie tylko wąziutki kosmyk na pipką.

Chciałam poczuć wreszcie w sobie tego giganta, wobec czego wstałam i popchnęłam Ludwika w stronę, gdzie domyślałam się była sypialnia. Nie myliłam się, zobaczyłam duże, rozścielone łóżko, jakby czekające na nas. Zdjęcie z siebie ciuchów zajęło nam maleńką chwilkę, a że byliśmy po pływalni – nie było potrzeby wizyty w łazience.

Położyłam się na wznak, podniosłam wysoko nogi i rozchyliłam je. Profesor chciał zanurkować językiem w wyeksponowaną pipkę, ale złapałam go za włosy i wciągnęłam niemal na siebie; w tej samej chwili wdarł się we mnie twardy, duży kutas. Pompował mnie mocnymi uderzeniami bioder, czułam tego twardziela bardzo głęboko. Nie musiał się długo męczyć, żeby doprowadzić mnie do orgazmu, osiągnęłam go bardzo szybko.

- Ludwiczku, zrobisz jeszcze coś? - spytałam, kiedy już doszłam do siebie.

- Oczywiście, o czym myślisz? - głaskał mnie po głowie.

- Może spuścisz się w drugą dziurkę?

- W drugą... W tyłek? Chcesz, żebym kochał się z tobą w pupę? - chyba zaskoczyłam go swą prośbą.

- Właśnie tak, bo muszę ci się przyznać, że lubię seks analny, a ty?

- Prawdę mówiąc, to tylko raz spróbowałem i źle się to dla mnie skończyło...

- Jak to? - teraz ja byłam zaskoczona.

- Może kiedyś ci opowiem – już wciskał palec w kakaowe oczko mego tyłeczka.

Teraz on przejął inicjatywę. Wchodził we mnie pomalutku, to wsuwał głębiej, to cofał biodra, aż popchnął do końca i zaczęło się. Ruchał mnie w takim tempie, że musiałam złapać się za biust, bo myślałam, że od tego trzęsienia się odpadną mi cycuszki. Jeszcze nikt mnie tak nie posuwał, jak pan profesor. Wystrzelił we mnie silnym strumieniem spermy, zaczął coś wrzeszczeć, ale co nie pamiętam, bo też odleciałam...

Spotkaliśmy się jeszcze dwa razy, każde kończyło się ostrym seksem. Profesor Ludwik był zajebistym kochankiem, potrafił dogodzić kobiecie, zadowolić ją. Mimo swego wieku był niezwykle sprawny w łóżku, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że jeśli już dawać dupy, to tylko doświadczonemu mężczyźnie.

Po studiach życie potoczyło się własnym rytmem, pomału zaczęłam wpadać w jakieś schematy. Poznałam fajnego mężczyznę, który został mym mężem, spłodziliśmy dwoje dzieci, potem okazało się że to łajdak i drań, zdrajca i kurwiarz, jakich mało, pierdolący całe stada małolatek, a ja byłam przez cały okres małżeństwa wierna, jak pies, tym bardziej, że drań w łóżku był rewelacyjny. Szkoda, że nie tylko w naszym łóżku...

Rozwódka z dwójką dzieci, kto się taką zajmie? Miałam już cztery dychy, choć wyglądałam znacznie młodziej, interesowali się mną nawet dwudziestolatkowie, ale wolałam dojrzalszych partnerów. Zupełny przypadek sprawił, że na mej drodze stanął rewelacyjny człowiek, mądry, dojrzały, dziesięć lat starszy, trochę przypominał mi profesora Ludwika, zwłaszcza w sypialni. Związałam się z nim, tym bardziej, że po bliższym poznaniu dzieciaki przepadały za Jerzym; zresztą on też był dla nich bardzo dobry, momentami aż za bardzo. Jak zwykle w moim życiu sielanka została brutalnie przerwana. Po jedenastu latach wspólnego życia zabrał mi go rak. Jedyne, co było dobre w tej chorobie, to to, że nie męczył się i nie cierpiał. Białaczka wykończyła go w dwa tygodnie!

Po naprawdę ciężkiej żałobie dzieciaki pomogły mi wyjść na prostą. Tym razem nie wiązałam się z nikim, mężczyzna był mi potrzebny tylko w łóżku. Przejęłam firmę Jerzego, dawała bardzo dobre pieniądze. Zostałam samotną bizneswomen, bo dzieciaki usamodzielniły się już i wynieśli z domu. Syn zamieszkał w Holandii, córka w Szwajcarii, a ja zostałam w domu.

Często spotykałam się z różnymi facetami, choć zawsze starałam się, żeby były to osobniki w odpowiednim wieku, mądre i dojrzałe. I znowu, tak jak dawno temu, z jednym spotkałam się raz, inny interesował mnie dwa – trzy miesiące. Wszystko to do pewnego dnia, kiedy na mej drodze stanął on...

Szukałam kierownika działu w firmie, wysłałam wiele ogłoszeń, w których bardzo konkretnie określiłam, czego będę wymagać od potencjalnego pracownika. Zgłosiło się kilku chętnych, ale żaden mi nie odpowiadał, no, może jeden był godny uwagi. Zostało jeszcze kilka CV do przeczytania, kiedy wszedł Kamil. Popatrzyłam na wchodzącego mężczyznę i w środku zamarłam. Wysoki, przystojny brunet po czterdziestce, wyprostowana, szczupła sylwetka, szerokie ramiona, męska twarz z lekkim zarostem i ten... szelmowski uśmiech.

- Dzień dobry, ja w sprawie ogłoszenia o pracę – zamknął drzwi i stanął przed moim biurkiem.

- Dzień dobry, proszę usiąść - poczułam w cipce już dawno nie odczuwalne mrowienie – słucham, co ma pan do zaoferowania?

Nie będę przytaczała całej rozmowy, ale gość zaskoczył mnie na całej linii. Wykształcony, elokwentny, znający języki obce, przygotowany merytorycznie, okazujący się kilkoma opiniami z poprzednich miejsc pracy. Przyjechał z innego miasta, szukał zatrudnienia; we wcześniejszej firmie nie mógł już pracować, bo miał do niej ponad trzysta kilometrów. Prawie nie słuchałam go, wciągałam w nozdrza jego zapach, przyglądałam się mężczyźnie i... wyobrażałam go sobie między nogami, jak wylizuje mi ciągle mrowiącą pipkę. Wcześniej zajmował się niemal dokładnie tym samym, co czekało go u mnie, więc okres nauczenia czegokolwiek miałam z głowy. Umówiliśmy się na drugą rozmowę, chciałam jeszcze sprawdzić inne oferty, ale żadna nie przypadła mi do gustu.

Za każdym razem, kiedy widziałam tego chłopaka czułam, że pipka robi mi się mokra, ale nie miałam ani odwagi, ani okazji, żeby zaciągnąć go do łóżka, tym bardziej, że był to przecież mój podwładny. Do czasu.

Powiodła się rewelacyjna finansowo transakcja, cała załoga przyczyniła się do tego, więc zorganizowałam dla swoich pracowników imprezę u siebie w domu. Dom wielki, ogród olbrzymi, nic, tylko się bawić. Zamówiony katering, DJ, było nas w sumie ponad dwadzieścia osób. Wszyscy bawili się doskonale, alkoholu i jedzenia było w bród i o dziwo, nikt się nie nawalił, jak PKS w godzinie szczytu, choć większość miała dobry szum w głowie. Jako gospodyni musiałam czuwać nad wszystkim, więc oszczędzałam się, piłam tylko wino z wodą. Były zabawy, tańce, żarty, nawet śpiewy zespołowe!

Dziewczyny z biura pomagały mi w obsłudze gości, wszystko świetnie się udało. Na koniec, kiedy DJ już się pożegnał znieśliśmy wszystkie graty w jedno miejsce, żeby firma kateringowa mogła to sobie zabrać. Imprezowicze pomału opuszczali zabawę, odprowadzałam wszystkich do bramy, czułam się rewelacyjnie, żadnego zmęczenia, a przecież mam już swoje lata... Szybki prysznic mnie orzeźwił, wróciłam do salonu, nalałam sobie drinka, siadłam w fotelu. Patrzyłam bezmyślnie przed siebie, ciesząc się, że wszystko tak fajnie się udało.

- Super impreza, gratuluję pani, szefowo.

Aż podskoczyłam w fotelu, tak wystraszyłam się, kiedy usłyszałam te słowa, byłam przekonana, że jestem już sama w domu.

- Co... Kto... Kamil, zwariowałeś? Wystraszyłam się jak jasna cholera, chcesz, żebym odjechała na zawał? - musiałam go opieprzyć, bo naprawdę się wystraszyłam

- Przepraszam, pani Izo, myślałam, że widziała mnie pani...

- Nie widziałam – przerwałam chłopakowi – co tu jeszcze robisz?

- Pani Izo, nie powiem, bo dostanę od pani w pysk! - i jeszcze roześmiał się bezczelnie!

- Dostaniesz, jak nie powiesz.

- No ale... Bo widzi pani...

- Przestań kombinować. Nalej sobie drinka i gadaj, i tak nie mam ochoty na sen.

- To dobrze, bo... - zamilkł.

- No wyduś to z siebie wreszcie. Chciałbyś się ze mną przespać, tak? Z taką starą babą?

- Jak...? co...? co pani, jest pani rewelacyjnie atrakcyjną kobietą! - wyrzucił to z siebie jednym tchem.

- Ale z seksem miałam rację?

- Tak, co na panią spojrzę, to czuję, że coś się ze mną dzieje... Poza tym... Poza tym wolę dojrzałe panie od swoich rówieśniczek, albo młodszych dziewczyn. Dojrzała kobieta jest jak wino... A pani bardzo mi się podoba...

- Widzę – wskazałam wzrokiem na krocze mężczyzny – pokażesz, co tam kryjesz?

- Ale... - znowu zamilkł.

- Kamilku, wiedz o jednym, przez całe moje długie i bardzo bujne erotycznie życie miałam w sobie więcej kutasów, niż jesteś to sobie w stanie wyobrazić, więc nic mnie już nie zaskoczy – odłożyłam kieliszek, podeszłam do chłopaka, pogłaskałam po twarzy – no i zdradzę ci mój sekret. Też marzyłam o tym, żebyś mnie porządnie zerżnął.

Ujęłam w dłonie jego twarz, przyciągnęłam do siebie i pocałowałam. Kamil objął mnie w pół, przycisnął do siebie, wsunął język między moje wargi, zaczął nim penetrować wnętrze buzi. Poczułam jego rękę na tyłku, sama złapałam przez spodnie to, co bardzo wyraźnie się tam rysowało. Trzymałam w dłoni kawał kutasa, a na myśl o tym, że będzie z chwilkę we mnie spowodowała, że cipka natychmiast zareagowała. Osunęłam się na kolana szybko wyłuskałam penisa na wierzch, przyglądałam się temu okazowi. Był duży, nawet bardzo, Jednak to, co mnie najbardziej zaskoczyło, to jego wygląd. Trzymałam wielką pałę, twardniejącą z każdą chwilą, patrzyłam na idealnie gładziutką, bez jednej żyłki okrywającą go skórkę. Wyglądał, jak wykuty z alabastru, idealnie gładki, z różowiącą się główką. Objęłam go ustami, wsunęłam najgłębiej, jak mogłam. Kamil westchnął głęboko, położył jedną rękę na mej głowie, drugą starał się rozpiąć mą bluzeczkę i stanik.

Robiłam laskę przed krótką chwilę, wstałam i trzymając ciągle za wielkiego ogóra pociągnęłam chłopaka do sypialni. Moje łóżko było zawsze rozścielone, rozebranie się zajęło nam kilka sekund. Podziwiałam mocne ciało mego pracownika, patrzyłam na dobrze rozwinięte mięśnie, na kutasa, który ciągle patrzył swym ślepym oczkiem w górę. Tym razem położyliśmy się na prześcieradło, mój kochanek zaczął mnie całować. Czułam jego usta i język na swej twarzy, w uszach, na brodzie, na szyi. Ciągle posuwał się niżej i już był na mych cycuszkach, pieścił twarde sutki, potem pępek. Jęknęłam przeciągle, kiedy przejechał językiem po łechtaczce.

- Nie śpiesz się, kochanie, mamy dużo czasu dla siebie – wyszeptałam, głaszcząc bujną czuprynę chłopaka.

- Nie bój się, nie mam zamiaru prędko skończyć dzisiejszej nocy – uniósł głowę znad mego łona – masz słodką pipkę, w ogóle jesteś rewelacyjną kobietą...

Nawet nie zwróciłam uwagi, że zaczął mówić mi po imieniu. Poczułam palec wsuwający się w mokrą szparkę, po chwili drugi. Poruszał nimi nieśpiesznie, udało mu się znaleźć ten tajemniczy punkt, wyczuł, że to jest właśnie ten punkt, bo zajął się nim dość energicznie. Oblało mnie uczucie ciepła i niesamowitej rozkoszy.

- Tak, Kamilku, tak, to jest to... Tak... Pomalutku... O matko, jak mi dobrze...

Kiedy dodatkowo poczułam język na łechtaczce, a palce drugiej dłoni w pupie – nie wytrzymałam, odleciałam w sekundę. Całym ciałem wstrząsał dreszcz rozkoszy, czułam skurcze w brzuchu, w ust wydobył mi się jakiś skowyt i jęczenie. Byłam u siebie, nie musiałam się hamować, darłam się po chwili na całe gardło.

- Kurwa, człowieku, gdzie mnie zaprowadziłeś? - spytałam, kiedy była już w stanie cokolwiek powiedzieć.

- Mam nadzieję, że w krainę rozkoszy – roześmiał się – Ale to jeszcze nie koniec, to było preludium...

Zamknęłam mu usta pocałunkiem. Położyłam się na wznak, rozchyliłam nogi, skinęłam na Kamila.

- Teraz chcę tak, wejdź we mnie i zerżnij, jak starą sukę, po prostu wyruchaj mnie jak dziwkę – niemal krzyczałam, wciągając mężczyznę na siebie i wciskając twardego kutasa w pipkę.

- Już, pomalutku, już...

Podniósł się na rękach, cofnął biodra. Czułam, jak jego łepek przesuwa się po wargach mej spragnionej muszelki, czułam, jak drażni łechtaczkę, jak wsuwa się pomalutku w szparkę. Robił to naprawdę wolno, doskonale czułam, jak rozpycha ścianki pochwy, jak zanurza się w nią coraz głębiej, czułam się wypełniona po brzegi. Teraz bez pośpiechu wysuwał się z norki, po chwili znowu cały był w środku. Przyśpieszył ruchy, choć na szczęście nie za bardzo i miarowo zaczął mnie pompować. Podpierał się na rękach, poruszał tylko biodrami, które oplotłam nogami i dociskałam do siebie. Trwało to dość długo, odczucia podniecenia, rozkoszy i jakiejś radości narastały we mnie cały czas, chciałam, żeby to się nie skończyło, żeby ta niesamowita chwila trwała jak najdłużej...

Kamil przyśpieszył. Teraz ruchał mnie jak automat, zwiększał tempo, by rżnąć mnie z prędkością tłoka w silniku parowym. Z każdym jego ruchem wzbijałam się wyżej i wyżej, w końcu pociemniało mi w oczach i odleciałam. Co się działo, jak zareagowałam nie powiem, bo nie wiem! To był odlot absolutny, straciłam świadomość miejsca i czasu, nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, czułam tylko niebywałą rozkosz. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że już nie leżałam na plecach, tylko na brzuchu, a twardy olbrzym tkwił w mej pupie. Teraz tyłek był pompowany, wypinałam się najmocniej, jak mogłam, słyszałam, jak jądra z klaśnięciem odbijają się od cipki, po chwili doszedł mnie jakiś ryk rannego zwierza, poczułam potężne uderzenie gorącej spermy w pupie i znowu odleciałam.

Leżeliśmy z Kamilem wtuleni w siebie, on z tyłu, nie wyjął nawet swego kumpla z pupy, ale czułam, jak maleje i kurczy się, żeby w końcu z cichutkim mlaśnięciem wysunąć się w ciemnej dziurki.

- Dziękuję ci – odwróciłam głowę do tyłu – naprawdę dziękuję, dałeś mi masę rozkoszy

- To ja dziękuję, nie przypuszczałem nawet, że masz taką kondycję – cmoknął mnie za uchem.

- No tak, myślałeś, że stara baba już nie może zbyt wiele?

- Przestań, nie miałem twego wielu w ogóle na uwadze. Poza tym wyglądasz jak moja starsza siostra.

- Chyba dużo starsza – ze śmiechem przekomarzałam się z chłopakiem.

- Ale skąd, moja starsza siostra wygląda znacznie gorzej od ciebie. Jakby powiedział jakiś małolat – wyglądasz zajebiście młodo, no i piękna z ciebie kobieta.

- Ale słodzisz – złapałam opadniętego kutasa – muszę się nim zająć.

Położyliśmy się w pozycji sześćdziesiąt dziewięć, znowu w buzi miałam organ, który dał mi tyle rozkoszy. Ssałam go, lizałam, pomagałam sobie dłońmi, wreszcie zaczął odżywać. Po chwili znowu prężył się przed moją twarzą okazały penis o niespotykanym wyglądzie. Mimo, że miałam go w sobie w każdym możliwym miejscu, ciągle go podziwiałam. Mam duże doświadczenie w obcowaniu z mężczyznami, ale takiego sprzętu nie miał do tej pory żaden z moich kochanków. Owszem, były pały wielkie, były całkiem małe, albo przeciętnej wielkości; były gładkie i były żylaste, były różne, ale żaden nie był taki... śliczny, jak ten! Kamil też nie próżnował, zajął się wpierw pipką, po chwili dołączył pieszczoty pupy.

Znowu byłam gotowa do kolejnej rundy naszych łóżkowych zmagań.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jan Sadurek

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach