Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Pan Smith (II)

Seks z Panem Smithem nie zawsze był brutalny. Kochaliśmy się też oczywiście jak normalne pary. Miałam wtedy, na przykład, zasłonięte oczy, ręce przywiązane do łóżka delikatną apaszką. Smith godzinami mnie wtedy posuwał, badał każdy centymetr mojego ciała z pewnością po to, by wykorzystać tę wiedzę w podczas innych aktów.. Na ile może sobie pozwolić, gdzie są moje granice. Jakie miejsca i rodzaj dotyku sprawiają mi najwięcej przyjemności a gdzie zada mi najdotkliwszy ból. Brał mnie też spontanicznie, bez grama emocji, w przypadkowych miejscach. Szybko, mocno, bez ostrzeżenia. Największą satysfakcję przynosiło mu kontrolowanie sytuacji. W końcu nauczyłam się odgadywać, kiedy ma ochotę na na prawdę ostre rżnięcie. Ten ojcowski, subtelny pocałunek w czoło oznaczał, że Smith ledwie już nad sobą panuje, że kipią w nim emocje, którym nie daje ujścia, że jest na krawędzi i tym ostatnim, czułym gestem chce przeprosić za to, co za chwilę zrobi mi bestia, która w niego wstąpi. W stanie wzburzenia, choć miało to miejsce rzadko, przywoływał się do porządku szybkimi mrugnięciami powiek. Nie lubił oddawać inicjatywy. Musiał się pilnować na każdym kroku. Zdarzało się, że gdy byłam u szczytu ekstazy, lub przeciwnie na skraju bólu, pytał czy ma przestać. Odpowiedź zawsze brzmiała "Nie". Nie mogło być inaczej, tego wymaga gra. Mieliśmy oczywiście nasze hasło bezpieczeństwa, ale nie umiałam sobie wyobrazić sytuacji, w której mogłabym go użyć. Mimo, że ten człowiek doprowadzał mnie do skrajności, ufałam mu bezgranicznie i oddawałam się w całości. W upalne popołudnie, leżałam na sofie w salonie. Było tu nieco chłodniej niż na zewnątrz, ale i tak miałam na sobie tylko dłuższy podkoszulek. Otworzyłam właśnie butelkę zimnego, białego wina i oczekiwałam powrotu mojego Pana. Dom Smitha urządzony był w stereotypowo męskim stylu. Ciemne, stonowane barwy, dużo naturalnego drewna, skórzane kanapy i fotele. Oświetlenie nie nachalne, nastrojowe, w gruncie rzeczy tworzyło całkiem przytulne wnętrze. Smith miał duży barek z całkiem pokaźną kolekcją bardzo drogich trunków. Głównie Whisky, za której znawcę się uważał. Ponieważ nie gustowałam w żadnym rodzaju mocnych alkoholi, a Smith nie miał w zwyczaju nakłaniać nikogo wbrew woli, posiadałam jedynie teoretyczną, acz pogłębioną wiedzę na temat jego zbiorów. Próbowałam skupić się na lekturze książki, ale wybór "Wielkiego Gatsby'ego" zbyt mocno korespondował z panującą aurą i potęgował zmęczenie. Oddałam się więc niesprecyzowanym rozmyślaniom, przeplatanym chwilami słodkiej drzemki. Z półsnu wyrwał mnie szczęk zamykanych drzwi. Zaczynało się właśnie ściemniać. Przegapiłam niestety moją ukochaną golden hour. Pan Smith włączył światło w kuchni. Leżałam na plecach, z szeroko otwartymi oczami, czekając co nastąpi. Słyszałam jak zdejmuje lnianą marynarkę. Mój podziw mieszał się z brakiem zrozumienia dla noszenia eleganckich ubrań w trakcie takich upałów. Ale to Smith, mężczyzna z zasadami, tu nie było się nad czym zastanawiać. Ten człowiek w żadnej sytuacji nie wyskoczyłby świecąc gołą dupą w krótkich spodenkach, tylko po to, żeby sobie ulżyć. Co wcale nie przeszkadzało mu w moim przypadku. Podszedł do barku i nalał sobie jednego ze swoich cennych trunków. Wrócił do kuchni. Milczał. Wyjrzałam ukradkiem zza oparcia kanapy, które stało tyłem do wyspy za którą stał Smith. Opierał się o brzeg szafek kuchennych i uparcie wpatrywał w miejsce gdzie spodziewał się mnie znaleźć. Wziął łyk. Sięgnęłam za siebie po kieliszek, który stał jeszcze napełniony na stoliku, śledząc wszystkie jego gesty. Uniósł rękę i poluzował krawat. - Dziś zerżnę cię tak bardzo, że zapamiętasz ten dzień do końca życia - wycedził i wyzwolił się z węzła, odpinając jednocześnie guzik pod szyją i nie spuszczając ze mnie wzroku. Moje mięśnie, jak rażone prądem, napięły się natychmiast a brwi uniosły wysoko. Szybkim ruchem, robiąc przeciwwagę, stanęłam na nogi z zamiarem ekspresowej ucieczki do sypialni. - Stój - padło. Zamarłam. Mój kat nieśpiesznie zbliżył się do mnie. W międzyczasie podwinął też rękawy koszuli odsłaniając umięśnione przedramiona, co dostrzegłam w odbiciu telewizora. Nie śmiałam się odwrócić. Lewą ręką mocno chwycił mnie za kark, prawą odstawił kieliszek, który wciąż trzymałam w dłoni. Odwrócił mnie. Na czoło wystąpiły mu krople potu, być może od upału a może za sprawą tego, co teraz kłębiło się w jego głowie. Palcami wolnej ręki pogładził moje wargi, później wepchnął mi je do ust. Patrzył mi głęboko w oczy, nie miałam odwagi się poruszyć, prawie nie oddychałam. Byłam już niemożliwie podniecona, ale moje ciało paraliżował również strach. Zacisnął obie dłonie na mojej szyi. Przyłożył usta do czoła w subtelnym pocałunku. - Idź i czekaj na mnie. Smith puścił mnie a ja posłusznie wykonałam rozkaz, drżąc z ekscytacji i niepewności udałam się do naszej sypialni. Stałam koło łóżka czekając na polecenia. Wszedł pewnie, rozpiął pas od spodni i dokończył ściąganie koszuli. Uwielbiałam jego nagi tors. Obfite owłosienie które skracał regularnie, zawsze zmysłowo drapało mnie po piersiach lub plecach, miał szerokie ramiona, silne ręce, piękną muskulaturę brzucha. Na twarzy malował mu się znajomy spokój, ale oczy płonęły. Z pewnością dziś nie żartował, z resztą żarty nie były w jego stylu. Ponownie złapał mnie za kark i zdecydowanym ruchem położył na łóżku, twarzą do pościeli. Nogi nadal spoczywały na podłodze. Smith wyciągnął pas ze szlufek, klamra zadzwoniła w jego dłoni. Wymierzył pierwszy cios. Zanim informacja o bólu dotarła do mózgu, padł już drugi i trzeci. Podciągnęłam pod siebie ręce, mimo woli chciałam się podnieść. Przerwał na chwilę, przyciskając kolano do pośladków, wydarł moje ręce spod tułowia i umieścił nad głową. Tam miały zostać. Do końca. To nie było rzecz jasna pierwsze lanie, jakie mi spuścił, ale do tej pory posługiwał się innym arsenałem i nie tak potężną siłą. Padły kolejne razy, w większości na tyłek, kilka trafiło w plecy osłonięte nieco koszulką, która jednak nie ochroniła przed bólem i uda. Łzy płynęły niekontrolowane, ale usiłowałam powstrzymać się przed krzykiem. Smith lubił rżnąć się w milczeniu, uciszał mnie stanowczo, gdy z moich ust wydobywał się jakieś głośniejsze dźwięki. Dziś krzyk przeradzał się w świszczący, ochrypły jęk, ale mój oprawca wyjątkowo się na to godził. Nie wiem ile razy dostałam. W końcu przestał. Wiedziałam oczywiście, że to nie koniec atrakcji na dziś i autentycznie bałam się, co jeszcze czeka mnie po takim wstępie. Pogładził mnie po głowie. Chwilowa pieszczota pomogła mi wrócić do równowagi i odzyskać panowanie nad sobą. Złapał mnie za ręce i wygiął je do tyłu układając na plecach, zgięte w łokciach. Związał je tym samym pasem, którym przed chwilą się nade mną pastwił. Mocno, nie wygodnie. Słyszałam, że stojąc za mną zdjął spodnie. Podniósł mnie za ramiona i umieścił na podłodze, w pozycji klęczącej. I tak nie ustałabym na nogach. Usiadł przede mną na łóżku. Bez sprzeciwu wzięłam jego gorący członek do ust, ale on splótł palce za moją głową i wsunął przyrodzenie tak głęboko, że dotknęło tylnej ścianki gardła. Bałam się, że mnie udusi. Trwał tak dłużą chwilę, wykonując tylko minimalne ruchy, drażniąc przy tym jeszcze bardziej moje gardło. Walczyłam o oddech, zwłaszcza wiedząc jak długo potrafi przeciągać stosunek. Smith był jednak tak nabuzowany, że potrzebował szybkiego spełnienia. Spuścił mi się bezpośrednio do gardła i uwolnił moje usta. Westchnął głęboko i odchylił się opierając się na rękach. Klęczałam nadal zdezorientowana między jego kolanami, z mokrą od łez twarzą, przełykając ślinę, by ulżyć podrażnionemu przełykowi. W końcu spojrzał na mnie, wyciągnął dłoń i pogładził mnie po twarzy. Chwila wytchnienia minęła w mgnieniu oka. Jeszcze nie skończyliśmy. Smith nie obiecywałby mi niczego, gdyby nie zamierzał tego zrealizować. Kolejna niezłomna zasada gentelmana - dotrzymywać słowa bez względu na wszystko. Pomógł mi wstać, wyprostowałam się na drżących nogach. Ułożył mnie na łóżku z podkulonymi kolanami i wypiętym tyłkiem. Wcisnął kciuk w mój odbyt i mocarną różdżką doprowadził mnie do pierwszego orgazmu. Ściskając, niemożliwe obolały zadek, pieścił wibratorem moją łechtaczkę. Szczytując kolejny raz, w rzeczywistości wiedziałam, że czekamy tylko aż osiągnie kolejną, pełną erekcję. W krótce nastąpił drugi akt. Nabrzmiały fiut wjechał bezceremonialnie w moją cipę. Smith posuwał mnie ostro, oparłszy dłonie na sinych pośladkach, głęboko penetrował kciukiem tyłek. Ból po raz kolejny mieszał się z ekstazą. Smith wyciągnął na chwilę kutasa, tylko po to by za kilka sekund zatopić co w moim anusie. Wciskając moją twarz w pościel stłumił krzyk. Wszedł nabrzmiały i twardy, zadając paraliżujący ból. Kilka ruchów, już nie tak brutalnych, emocje i doznania sięgnęły apogeum. Spuścił mi się obficie w dupę a ja zamarłam, przeżywając najintensywniejszy orgazm w moim życiu. Po wszystkim rozluźnił więzy i uwolnił moje ręce. Były zdrętwiałe, wszystko trwało dłużej niż myślałam. Ułożył mnie blisko siebie, na łyżeczkę. Skóra na tyłku i plecach piekła niemiłosiernie. Potarł czerwone pręgi na moich przedramionach, które powstały od krępowania, delikatnie gładził sutki, brzuch w okolicy pępka jednocześnie przywierając szorstkim ciałem do rozognionej skóry. Odpłynęłam w końcu, otulona silnymi ramionami. Ból zszedł na drugi plan, teraz liczyła się bliskość i poczucie, że mój oprawca został właściwie zaspokojony. Smith odgarnął włosy z mojego policzka. - Kocham cię - wyszeptał mi do ucha. Wstałam o poranku by zaparzyć sobie kawy, Smith jej nie pijał, uważał za napój zbyt mało subtelny, wolał herbatę. Znając jednak moje upodobania, kupił mi profesjonalny ekspres kolbowy do użytku domowego. Wiedziałam, że obserwuje mnie z łóżka, wiec starałam się mimo wszystko poruszać z godnością choć ból był dotkliwy i wzmagał się przy każdym ruchu. Oparłam łokcie o blat, delektując się ciemnym, gęstym napojem, wolałam na razie nie poddawać mojego ciała próbie i nie siadać. Smith podszedł do mnie od tylu, złapał za włosy i odchylił głowę tak, by moc pocałować mnie w usta. Zmysłowy, długi, kawowy pocałunek. W międzyczasie, rozchyliwszy szlafrok, wszedł we mnie. Poczułam wyraźnie jego wzwód, był twardy i wielki. Posuwał mnie rytmicznie, zatapiając głęboko fiuta, ale starał się nie zadawać mi dodatkowego cierpienia. Jego podbrzusze uderzało miarowo o moje pośladki. Kolejna dawka bólu i przyjemności. Pieprzyliśmy się długo Doszłam trzy razy, zanim zdecydował się skończyć. Zjedliśmy razem śniadanie. - Wszystko w porządku? - zapytał z troską. - Tak - zapewniłam, próbując poprawić się na krześle, siedziałam sztywno, tyłek bolał mnie niemiłosiernie a on o tym wiedział. Ale takie były zasady. Skoro nie skarżyłam się w trakcie, później także nie miałam prawa. Smith zawsze był w wobec mnie opiekuńczy i szarmancki. Jego postawa w naszej relacji, wskazywała, że jest człowiekiem stanowczym, jednocześnie łagodnym, o nienagannych manierach. Ten kontrast między tym, kim był w dzień a bestią, którą stawał się w nocy był dla mnie źródłem niekończącego się podniecenia. Właściwie bez przerwy byłam mokra i gotowa aby mnie posiadł. Wspomnienie bólu jaki mi zadawał szybko ustępowało chęci na kolejne doznania. Zwłaszcza takie, które wykraczały poza wszelkie schematy. A Smith był nieprzewidywalny. To, że nauczyłam się czytać niektóre z jego sygnłów, wcale nie oznaczało, że poznałam jego tajemnicę. Tego dnia wstał wcześniej ode mnie. Obudziwszy się, nie zastałam go już w łóżku. Przeciągając się wtuliłam twarz w poduszkę, na której spał. Zapach mojego mężczyzny był najwspanialszym ze znanych mi bukietów. Potarzałam się przez moment po jego stronie łóżka i wstałam. Smith pięć dni w tygodniu, ćwiczył w swojej domowej siłowni. Spojrzałam na zegar, była ósma. Z pewnością już skończył trening. Skierowała się zatem do łazienki. Stał pod strumieniem wody, oparłszy wyprostowane ramiona o ścianę. Wyglądał jak bóg. Wspaniałe, mokre ciało przypominało posąg. Odwrócił twarz w moim kierunku, szybko wślizgnęłam się między niego a ścianę. Przytulił mnie, odwróciłam się do niego plecami. Uprawialiśmy już kilka razy taki poranny seks pod prysznicem. Zazwyczaj Smith dawał mi kilka mocnych klapsów na mokrą skórę, które piekły intensywnie, ale ból szybko mijał. Gwałtownie doprowadzał mnie do orgazmu masując łechtaczkę, a na koniec rżnął mnie w dupę szybko i łapczywie. W ciepłych kroplach z deszczownicy, jebaliśmy jak dzikie zwierzęta w tropikalnej puszczy. Dziś zaczął od bolesnych pieszczot moich sutków. Poświecił im dłuższą chwilę, masując namydloną dłonią. Śliskie, uciekały mu spod palców, ale i tak zdołał je ciągać i wykręcać, doprowadzając mnie do szaleństwa. Jedną rękę skierował do moje cipki. Energicznie masując łechtaczkę upewnił się, że jest ona nabrzmiała i gotowa na rozkosz. Umierałam z podniecenia. Jego wielki fiut poruszał się powoli pomiędzy moimi pośladkami. Góra - dół. Zamknęłam oczy, oparłam głowę o jego ramię i czekałam, kiedy rozerwie mnie od tylu. Nagle odsunął się. Kazał mi uklęknąć zdecydowanie naciskając na moje ramię. Sam usiadł na wymurowanej pod prysznicem ławeczce. Oparł się wygodnie, odprężony. Ruchem ręki kazał mi podejść. Wpełzłam miedzy jego uda jak kocica. - Wisz co robić - powiedział cicho. Wzięłam jego kutasa do ust. Tym razem nie naciskał ani nie ograniczał, dał mi wolną rękę bym mogła go zaspokoić. Wkładałem sobie wielkiego Pana Smitha głęboko do gardła. Pieściłam wargami główkę, ssałam i lizałam od góry do dołu. Był zadowolony. Na przemian przyglądał się pieszczotom jakich mu dostarczam i odchylał głowę, opierając ją o ścianę w geście całkowitego odprężenia. Pulsował w moich ustach, twardy jak stal. W końcu zalał je spermą. Wytrysk był tak silny, że sperma nie tylko wypełniła mnie, ale wypłynęła mi też nosem. Klęczałam wciąż podparta rękami, łapałam oddech. Smith wstał. Chwycił wąż prysznica i lodowatym, ostrym strumieniem smagnął moje plecy od łopatki aż po pośladek. Uczucie rozciętej biczem skóry, szok. Zakrywam dłonią usta by zdusić krzyk. Moja reakcja uzyskała aprobatę Smitha, kontynuował zatem chłostę. Uderzenia były bolesne, zadawał je bez mrugnięcia okiem. Skora paliła jak pocięta nożem, a zimno doprowadziło mnie do niekontrolowanego drżenia. Strumień kierował również na uda, boki i piersi. Panicznie łapałam powietrze nosem, w dalszym ciągu mocno przyciskając dłoń do ust. W końcu wodny bicz skierował na moją łechtaczkę i krótkimi, szybkimi falami doprowadził mnie do orgazmu. Wreszcie mogłam odetchnąć swobodniej opadłam na łokcie. Wtedy Smith stanął nad moim wypiętym tyłkiem. Byłam lodowata, on gorący. Wszedł w mój odbyt od góry, brutalnie i bez ostrzeżenia. Po kilku mocnych ruchach doszedł. Dość szybko jak na niego, ale musiał iść dzisiaj do pracy. Bardzo nie lubił zmieniać planów. Owijając się ręcznikiem wyszedł z łazienki. Smith miał też swoje słabości. Lubił luksus. W przerwach, gdy nie poddawał mnie torturom, uwielbiał rozpieszczać. Prezenty, którymi mnie obdarowywał miały jedną wspólną cechę: były nieprzyzwoicie drogie. Pewnego dnia, zupełnie bez okazji dostałam od niego złotą obrożę, wysadzaną drobnymi brylantami. I jeszcze jedno, tajemnicze pudełko. Miałam pewne podejrzenia co do jego zawartości. Jednak po powrocie z kolacji, gdy piliśmy drinka w kuchni jego domu, rozpakowując prezent byłam mimo wszystko zaskoczona. Zatyczka analna, zakończona ogromnym kryształem u podstawy. Raczej nie była to tania rzecz, w dodatku wykonana na zamówienie. Ale jasnym było, że człowiek z jego reputacją, nie zadowala się byle czym. Drogi samochód, droga whisky i droga niewolnica. Smith uwielbiał jedyne w swoim rodzaju, unikatowe obiekty. Posiadał takich wiele również w swojej kolekcji gadżetów erotycznych. Trzeba przyznać, że zadawał mi ból i krępował na prawdę pięknymi przedmiotami. Wszak według niego zasługiwałem na to, co najlepsze. Domyślałam się już, jaka rozrywka czeka na mnie dzisiejszego wieczora. Pan Smith rozebrał mnie osobiście, uważnie i powoli zdejmował części garderoby, element po elemencie, zostawiając jedynie biżuterię. Sam będąc wciąż w garniturze, wymierzył mi kilka ciosów skórzanym palcatem. Byłam już przyzwyczajona do takich pieszczot. Moje ciało naprężyło się pod wpływem ostrego bólu i głośno nabrałam powietrza. Smith przeciągnął biczem pomiędzy moimi pośladkami, zaczynając od kości ogonowej, następnie sięgnął do biustu, pogłaskał sutki płaską końcówką i płynnym ruchem przeszedł do drażnienia łechtaczki. Kolejne ciosy na pośladkach i udach, krótkie, palące jak użądlenia. Moje ciało raz za razem przeszywał dreszcz, palce dłoni zaciskałam na jedwabnej pościeli. Jednym palcem zaczepił o naszyjnik, który miałam na szyi i podciągną mnie do pozycji stojącej. Palcat wsunął mi do ust, miałam trzymać go w zębach aż znów będzie chciał go użyć. Zostawił mnie w takiej pozycji i kazał czekać, bez ruchu. Mięśnie pod piekąca skórą drgały mimo woli, choć bardzo starałam się je powstrzymać. Zaczął rozbierać się za moimi plecami, niespiesznie, starannie odkładając ubranie. W końcu usiadł na łóżku, przyciągną mnie za pośladki do siebie i nadział. Nawet gdy kochaliśmy się, gdy byłam na nim, on przejmował inicjatywę. Sterował mną, decydując o szybkości i sile pchnięć. Klęczałam na nim w odwróconej pozycji na jeźdźca. Usta wciąż zaciskałam na skórzanym palcacie, z kącików ust zaczęła spływać mi ślina. Zanim bezceremonialnie wcisnął nową zabawkę w mój odbyt, kazał mi polizać zimną stal. Smith bawił się korkiem w moim tyłku. Poruszał nim na boki, na chwilę wyciągał nieco by zaraz docisnąć głęboko. W końcu wydobył palcat spomiędzy moich zębów a jego ciężką rękojeść zatopił w mojej cipce. Zimny metal, tak brutalnie wtłoczony, spowodował, że odskoczyłam. Smith wyciągnął go natychmiast i uderzył bez ostrzeżenia. Zagryzłam wargi. Rozkoszował się moim cierpieniem. Kontynuował penetrację rękojeścią. Czułam dwa twarde przedmioty w obu moich dziurkach, zalała mnie fala gorąca, rozkoszne uczucie zaczęło rozchodzić się od podbrzusza aż po klatkę piersiową. Szczytowałam bardzo intensywnie. Smith obrócił mnie twarzą do siebie. Wsadził z impetem swojego kutasa, który nabrzmiał jeszcze od tej zabawy. Ścisną moje pośladki, tak żeby korek mocno pocierał o jego fiuta. Początkowo wbijał się we mnie powoli, w międzyczasie gryząc sutki. Na koniec przyspieszył i po chwili doszedł. Oparł czoło miedzy moimi piersiami i tak zastygliśmy na moment. - Jak podoba ci się prezent? - zapytał. Podobał mi się. Pocałowałem go delikatnie w usta. - Wiesz jak sprawić mi radość - odpadłam




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Pumpkin

To, co dobrze się zaczyna, musi źle się skończyć.

I


Komentarze

Po co 2/05/2022 Odpowiedz

Czy naprawdę tak ciężko używać tabulatorów i akapitów żeby ręka był czytelny a nie wyglądał jak sieczka?

Jullie3/05/2022 Odpowiedz

Jedno z lepszych opowiadane kategorii BDSM jakie tutaj przeczytałam. Mam nadzieje, że będę miała jeszcze okazje przeczytać coś Twojego autorstwa

Pumpkin12/05/2022 Odpowiedz

Trzecia część jest już na ukończeniu :)

K......7/05/2022 Odpowiedz

Czekam na nastepne

Pumpkin12/05/2022 Odpowiedz

Tekst był zredagowany, niestety przy dodawaniu z telefonu wszystko się rozjechało, będę chciała to poprawić jak tylko znajdę chwilę.

Kicia3527/08/2022 Odpowiedz

Kiedy kolejna część

Kicia3528/08/2022 Odpowiedz

Kiedy następna część.juz się nie mogę doczekac


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach