Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Nauczycielka Katarzyna

Pierwszym odczuciem, powrotem do życia było ciepło rozchodzące się po moim penisie. Ach ta moja Kinga, wspaniała kobieta... W pierwszej chwili rozkoszowałem się cudownym uczuciem pieszczonego kutasa bez otwierania oczu. Alkohol wczorajszej nocy zrobił swoje, trochę przesadziliśmy z chłopakami na tym spotkaniu maturalnym. O kurwa, spotkanie maturalne... Przecież ja po spotkaniu miałem spać u mojego kumpla z dawnej klasy, jakieś 400km od domu... Zacząłem powoli otwierać jedno oko i już wiedziałem, że coś jest mocno nie tak. Nie wiem gdzie jestem, nie wiem z kim jestem. W głowie szum, sucho w ustach, otworzyłem drugie oko i spojrzałem w dół. Pomiędzy moimi nogami leżała pochylona, kompletnie naga Kasia - moja nauczycielka od matematyki z czasów technikum. Ja pierdolę, co tu się dzieje? Albo jeszcze nie wytrzeźwiała albo czuła się na tyle dobrze, żeby od samego rana pobudzić mnie szybkim lodzikiem i, jak się okazuje, szło jej to całkiem sprawnie.
- Co się... Kasia? Co Ty robisz? Co my tu... ?
- Cześć - powiedziała Kasia wyciągając mojego nabrzmiałego już kutasa z ust. - Nie udawaj, że jesteś zaskoczony. Pół nocy wychwalałeś moje umiejętności robienia Ci loda a teraz zaskoczony? Pomyślałam, że przyjemnie Ci będzie obudzić się w pełnej gotowości do działania.
- Ale... ale poczekaj. Jak my się tu znaleźliśmy? Boże... Co my wyprawialiśmy?
- Oj Bartek, po Twoich nocnych reakcjach myślałam, że nie byłeś aż tak pijany. Rozumiem, że nic nie pamiętasz? Trochę to przykre ale opowiem Ci co się wydarzyło tylko dokończę to co zaczęłam - uśmiechnęła się lubieżnie i zatopiła usta w moim penisie. Lizała zapamiętale, coraz śmielej sobie poczynając i wpychając go głęboko do gardła. Ja zamknąwszy oczy miałem chwilę czasu, żeby poskładać myśli.

                                                                                                 *

Spotkanie maturalne. W naszym przypadku właśnie stuknęło równe 10 lat od zakończenia szkoły. Bezsensowna z mojego punktu widzenia impreza, organizowana aby przypomnieć o sobie ludziom, z którymi dawno nie masz kontaktu. Nie przeczę, że fajnie jest zobaczyć kumpli z ławki lub tych, z którymi chodziło się na wagary ale jak dla mnie jest to festiwal plotek i przechwałek co kto osiągnął w życiu. Wspomniane technikum informatyczne wybrałem pod wpływem chwili - za zgodą rodziców postanowiłem pójść do jednego z najlepszych techników na Śląsku - do miasta oddalonego od mojego rodzinnego domu o około 100km. Wiązało się to z życiem w internacie ale nie mogę powiedzieć, żebym bardzo nadużywał tej "wolności". Byłem raczej pilnym uczniem, zawsze dostającym i osiągającym to co sobie założyłem. Nie stroniłem w tym czasie od imprez, alkoholu i dziewczyn ale jednocześnie zależało mi na wykształceniu, więc przykładałem się do nauki. Chciałem po szkole iść na studia, inaczej niż 80% mojej klasy. Udało mi się to - ciężką pracą dostałem się na studia w Poznaniu, a aktualnie pracuję w jednej z lepszych firm IT na świecie, więc na spotkaniu maturalnym zrobiło to na chłopakach niemałe wrażenie (i pewnie zazdrość niejednego ukuła). Żeby to osiągnąć musiałem się mocno przyłożyć do matematyki a tu... skupić się na lekcjach było ciężko. Naszą nauczycielką była Pani Katarzyna - młoda, krótko po studiach, na tamte czasy około 30 letnia suczka. Podejrzewam (ba! jestem pewien), że w tamtych czasach niejeden chłopak z szalejącymi hormonami trzepał w domu myśląc o Pani Kasi. Sam przyznam, że niejednokrotnie była bohaterką moich robótek ręcznych. Zawsze ładnie ubrana, pomalowana, uśmiechnięta nauczycielka, która potrafiła jednocześnie nauczyć swojego przedmiotu i rozpalić młodzieńczą wyobraźnię, szczególnie gdy pochylała się nad ławką, aby wytłumaczyć zadanie.
Wracając do spotkania. Temat pojawił się parę miesięcy wcześniej, otrzymałem wiadomość, że planowane jest maturalne spotkanie po latach. Początkowo chcieliśmy spotkać się z chłopakami w jakiejś knajpie, tylko naszą klasą czyli około 25 dorosłych facetów. Finalnie organizacja się nieco zmieniła i spotkanie miało się odbyć z wielką pompą - na jakiejś sali niedaleko szkoły, kilka klas oraz część naszych nauczycieli i wychowawców. W dzień imprezy spotkaliśmy się przed szkołą, żeby przejść się po budynku i zobaczyć ile się zmieniło, a następnie przenieść się na docelową salę. Pewnie każdy, kto wyszedł przynajmniej parę lat wcześniej ze szkoły pamięta to uczucie, gdy wraca po raz pierwszy w znajome mury. Dziwne uczucie, nostalgia połączona z fascynacją i chęcią porzucenia obecnego życia, aby wrócić do beztroskich lat geografii i WF-u. Przechodząc koło klasy, w której najczęściej mieliśmy matematykę odżyły wspomnienia odnośnie Pani Katarzyny. Natychmiast wywiązała się rozmowa:
- Hehe, pamiętacie Kaśkę? Ależ to była MILF - wspomniał Marcin. - Do dziś mam przed oczami jej falujące cycuszki jak pochylała się nad moją ławką.
- A mi się nie podobała, spasione dupsko - skrytykował go Kamil.
- Co? Hahaha, ruchałeś Ty już coś kiedyś? Kaśka spasione dupsko? Ja pierdole ... - odciął mu się Michał. Tak się ciągnęła typowo męska rozmowa przez ładnych parę minut aż ruszyliśmy dalej. Po rundce dookoła szkoły ruszyliśmy w stronę sali. Przy wejściu szampan, powitanie, każdy zajął miejsce wyznaczone przy stoliku. Poczułem się trochę jak na weselu - momentalnie pojawiła się wódka, stoły suto zastawione, lecąca muzyka i pierwsze tańce na parkiecie. Rozpoczęły się rozmowy, podeszła do nas nasza wychowawczyni, inni nauczyciele i każdy chciał się z nami napić i porozmawiać. W końcu zjawiła się ona - zjawiskowa Pani Kasia, ubrana wtedy w obcisłą, czarną sukienkę, buty na szpilkach, w ręku trzymała malutką torebeczkę. Dekolt wyeksponowany, włosy piękne, usta pomalowane na czerwono. Kiedy zobaczyłem ją idącą w naszą stronę zaparło mi dech.
- Cześć chłopaki! - odezwała się wesoło.
- Dzieeeeeeń dooooo-brrrryyyyy - zaśmialiśmy się chórem w odpowiedzi. Pani Kasia szybko się rozgościła, miałem to szczęście, że usiadła tuż obok mnie. Od razu doszedł do mnie zapach jej perfum, cudownie podkreślający cały wygląd. Rozmowa mijała w wesołej atmosferze, kieliszki napełniane były co chwilę.
- Dobra, Bartek, mów co u Ciebie słychać - zwróciła się do mnie.
- Hmmm... No cóż, nie wiem od czego zacząć.
- Ożenił się! Wiesz, jaką ma laseczkę? - odezwał się Konrad, z którym utrzymywałem serdeczne kontakty. Z Kasią przeszliśmy na "ty" zaraz na początku, gdy do nas dołączyła. Doszła do wniosku, że nie jesteśmy już jej uczniami a dzieli nas tylko około 15 lat więc nie widzi powodu, żebyśmy mówili sobie per Pan/Pani.
- Taaaaa... No tak, ożeniłem się. Poznałem żonę na studiach w Poznaniu, mieszkamy tam na stałe. Aktualnie pracuję w firmie programistycznej i cały czas się rozwijam - odpowiedziałem. Miałem wrażenie, że Kasia słuchała bardzo uważnie i schlebia jej to, że jej uczeń potrafił się wybić z tego małego grajdołka.
- Cudownie to słyszeć. Wiedziałam, że dużo osiągniesz, zawsze byłeś pewien swego i szedłeś po to, co chciałeś.
Rozmowa toczyła się dalej, kolejne kieliszki dawały o sobie znać. W pewnym momencie stwierdziłem, że jak się nie ruszę to padnę przy tym stole, więc wstałem i poprosiłem Kasię do tańca. Zgodziła się bez wahania, uśmiechając się do mnie. Podszliśmy na parkiet i tańczyliśmy przez kilka piosenek. W pewnym momencie tak zatraciłem się w jej oczach, że zdecydowałem się mocniej chwycić ją za talię. Mój mały przyjaciel wyraźnie drgnął, gdy Kasia nie oponowała, a wręcz bardziej się we mnie wtuliła. Potańczyliśmy jeszcze chwilę po czym wróciliśmy do stolika. Kilka kolejnych kieliszków i postanowiłem wyjść się przewietrzyć.
- Chłopaki idę przed salę chwilę odsapnąć.
- Czekaj, idę z Tobą na fajkę - odezwał się Konrad. Po wyjściu skierowaliśmy się do małego gaiku obok sali i stanęliśmy pod jednym drzewkiem.
- Dobra, pal tutaj, ja się odleję i zaraz wracam - zwróciłem się do Konrada. Za chwilę rozmowa toczyła się dalej.
- Ty, coś czuję, że Ty dziś zamoczysz w tej naszej Kasi hehehe. Widziałem jak się do Ciebie klei! Zawsze byłeś jebanym pupilkiem.
- Przestań, kurwa. Jest piękna ale ja mam żonę. Choć nie powiem, ten jej tyłeczek to bym przeorał...
Konrad wypalił fajkę i stwiedził, że wraca na salę. Ja zdecydowałem się zrobić jeszcze mały spacer i dopiero wtedy wrócić. Dostałem sms od żony z zapytaniem jak się bawię, więc nie zwracając uwagi na nic dookoła siebie zacząłem odpisywać. Nagle usłyszałem tuż obok siebie:
- Jak kocha to poczeka!
Kasia. Znów Kasia, pani Katarzyna, matematyczka z moich snów. Szybko dokończyłem smsa i schowałem telefon do kieszeni. Zaczęliśmy rozmawiać:
- Uch, musiałam wyjść, tam jest tak gorąco, a do tego jeszcze parę kieliszków i Michał chyba mnie obmaca od góry do dołu! Już jego rączka lądowała na moich kolanach minimum trzy razy.
- Michał? Ten Michał?
- Dokładnie ten, rozochocił się najwyraźniej.
- Haha, no cóż - byłem mocno wstawiony, stwierdziłem że nic mi nie zależy. W końcu miałem już prawie 30 lat na karku, żonę i jakieś tam doświadczenie życiowe więc wypaliłem - Wiesz Kasia, były czasy, że 90% klasy zabawiała się myśląc o Tobie - momentalnie uderzyło mnie to co powiedziałem. Co ja sobie kurwa myślałem? Kasia nie wyglądała jednak na speszoną.
- Oj wiem, wiem. Wy to myśleliście, że jak nauczyciel chodzi po klasie to nic nie widzi. Nie widzi jak ściągacie na sprawdzianach, nie widzi jak szepczecie, nie słyszy pomruków jak się pochyla... Ale ale! Powiedziałeś "były czasy"? A teraz to co, nikt by się na mnie nie spojrzał?
Krew uderzyła mi do głowy. Albo nie do głowy.
- Oczywiście, że nie o to chodzi! Sama widzisz jaki Michał jest napalony. Część tutaj jest już zaobrączkowanych, ma dzieciaki, czasy się trochę zmieniły. Niemniej myślę, że jakbyś ściągnęła przed jakimś majtki to miałabyś cudowną noc - o kurwa, o czym ja gadam... Ale rozmowa ciągnęła się dalej. Kasia uśmiechnęła się lubieżnie i odparła:
- No no, tego się nie spodziewałam... A Ty Bartek? Przeleciałbyś mnie?
- Wiesz Kasiu... Jesteś niesamowitą kobietą, przyznam że jak podeszłaś do naszego stolika to krew się we mnie wzburzyła. Problem jaki jest to moja żona i Twój mąż - uśmiechnąłem się niepewnie.
- Wydaje mi się, że mamy połowę problemu załatwioną. Dominik mnie zostawił 3 lata temu. Zostawił mnie i Madzię i po prostu odszedł. Nie miał nawet kochanki z tego co wiem, po prostu zatęsknił za kawalerskim życiem i odszedł.
Zamurowało mnie. Taka dupa w domu i facet zatęsknił za wolnym ruchankiem? No cóż. Rozmowa się toczyła jeszcze chwilę po czym wróciliśmy na salę. Dosiedliśmy się do chłopaków, rzucali nam jednoznaczne spojrzenia. Kasia coraz bardziej rozochocona popijała kolejne kieliszki, dawała się porywać do tańca, śmiała się i uśmiechała. Impreza się kręciła, ostatnim co pamiętam jest jak wychodziłem z sali a obok mnie pod rękę szła Kasia.

                                                                                                 *

Byłem bardzo blisko wytrysku, penis mi pulsował, nie wiedziałem co zrobić ale postanowiłem zaufać Kasi. Ruszała głową w górę i w dół, śliniła penisa obficie aż w końcu doszedłem. Zalałem jej gardło, widziałem jak zachłannie połykała kolejne salwy mojego nasienia. Delikatna strużka pociekła jej po ustach i szyi ale nie przejęła się tym - zebrała palcem i zlizała.
- Boże, Kasiu...
- Nie podobało Ci się?
- Podobało, aż za bardzo. Tylko, że... Ja muszę się zbierać, wracać do domu.
- Nie chcesz usłyszeć co się stało? Wydaje się, że masz dziury w pamięci?
Ciekawość wygrała. Musiałem wyjaśnić wszystko.
- Chcę.
Podciągnęła się bliżej mnie, była cała naga. Pomimo ponad czterdziestki na karku cycki miała nadal jędrne, dokładnie wygolona, różowiutka cipka, brzuszek płaski... Nagle mnie uderzyło:
- Kasia, a gdzie jest Twoja córka?
- Spokojnie, jesteśmy sami, pojechała do mojej matki. Wiedziałam, że po spotkaniu będę źle się czuła i nie chciałam żeby mnie widziała w takim stanie. Dbam o nią odkad Dominik odszedł, staram się jej zapewnić wszystko. Poza tym nie ukrywam, że miałam nadzieję z kimś tu spędzić noc. Ale wracając do tematu...
Kasia rozpoczęła swoją rozmowę. Z każdym momentem byłem coraz bardziej przerażony. Na szczęście na sali nie robiliśmy nic złego. Okazało się, że po którymś kieliszku znów zachciało mi się wyjść przewietrzyć, a Kasia postanowiła mi towarzyszyć. Wylądowaliśmy we wspomnianym wcześniej gaiku, między drzewami. Od słowa do słowa w końcu przycisnęliśmy się do siebie, usta się złączyły i zaczęliśmy się, kolokwialnie mówiąc, lizać zachłannie jak nastolatkowie. W końcu podobno włożyłem jej rękę w majtki i zacząłem ruszać palcami po jej łechtaczce. Uspokoiła mnie, stwierdziwszy, że tu nie jest bezpiecznie. W każdej chwili ktoś mógł wyjść z sali na "spacer". Zdecydowała się zamówić taksówkę i pojechaliśmy do niej. Wewnątrz auta podobno nieco przysypiałem ale nie przeszkadzało mi to trzymać ręki na jej cyckach. Gdy dojechaliśmy do jej domu wróciły mi siły. Ledwo weszliśmy do środka rzuciłem się na nią, w sekundę rozebrałem ją do naga. Chciałem ją przenieść na łóżko ale powstrzymała mnie i uklęknęła w przedpokoju, rozpięła mi pasek i ściągnęła jednym ruchem spodnie i majtki.
- Masz sporego przyjaciela - uśmiechęła się do mnie, szturchając mojego jeszcze na wpół stojącego po lodziku kutasa. - Początkowo nie byłeś zainteresowany, chciałeś od razu mnie pieprzyć ale jak tylko włożyłam go do ust to od razu zacząłeś cicho pojękiwać. Przyznam, że ostro mnie tym nakręciłeś. Zawsze lubiłam robić loda, mój Dominik uwielbiał takie niespodzianki znienacka i widzę, że i Tobie się to podoba. Ech, mężczyźni... - roześmiała sie serdecznie. - Chwilę klęczałam ale Ty chciałeś czym prędzej we mnie wejść. Kazałeś mi wstać i oprzeć się o szafę w przedpokoju, tyłem do Ciebie. Wszedłeś we mnie mocno, twardym do granic możliwości kutasem. Boże, czułam się jak w raju... Chciałam żebyś zaczął powoli, żebym dopasowała się do Twojego sprzętu ale nie chciałeś mnie słuchać. Ruszyłeś ostro, Twój kutas wręcz rozrywał mnie od środka a Ty nie dbałeś o nic, pieprzyłeś mnie zapamiętale, jednostajnie, wbijając się we mnie po same jądra.
- Kasia, pomijasz zabez... Założyłem gumkę?
- Nie. Nie dałeś sobie tego przetłumaczyć.
Jęknąłem. Boże, jeśli ją zapłodniłem to będzie jazda.
- Wrzuciłeś jeszcze szybszy bieg. Myślałam, że to niemożliwe tak pieprzyć ale teraz widzę jak nudne pożycie miałam z Dominikiem. Bartek, uniosłeś mnie do szczytu. Eksplodowałam wewnątrz i zaczęłam krzyczeć. Było po 2 w nocy ale myślę, że sąsiedzi wiedzą, że nie byłam sama. Zauważyłeś moje szytowanie i szybko ze mnie wyszedłeś. Przyszliśmy tutaj, do łóżka i kontynuowaliśmy zabawę, długą zabawę. Idąc cały czas klepałeś mnie po tyłku i powtarzałeś "Ale masz zajebiste dupsko!". Wiedziałam, że bardzo Ci się podoba, Twój stojący penis mówił sam za siebie. Popchnąłeś mnie na łóżko, a sam zanurzyłeś się w mojej cipce językiem. To była cudowna minetka, tęskniłam za tym uczuciem. Ja nie wiem gdzie Ty się tego nauczyłeś ale wiem, że Twoja żona jest ogromną szczęściarą. Wierciłeś językiem po wargach, wbijałeś się wewnątrz, wkładałeś paluszki, lizałeś, pieściłeś. Och Bartek, znów jestem mokra, na samo wspomnienie - złapała mnie za rękę i skierowała ją do swojego krocza. Faktycznie cipka kleiła się jej od śluzu. Na chwilę przerwała historię i powiedziała - Opowiem Ci dalszą część ale dopiero jak mnie przelecisz. Wiem, że zbliża się nieuchronny moment kiedy odejdziesz, więc chcę to maksymalnie wykorzystać.
"No dobra, wszystko jedno. Już i tak tyle odjebałem, że jeden numerek w tę czy w tę nic nie zmieni" - pomyślałem. Zanurzyłem się w jej kroczu i zacząłem pieścić w swoim stylu. Faktycznie bardzo się jej to podobało, bo wiła się jak szalona. Czułem jak jej cipka pulsuje, a Kasia nagle wygina się w łuk - doszła.
- Bartek, kurwa... Jak Ty to robisz? Wejdź we mnie, błagam, bo jak nie to się rzucę na Ciebie.
- Chyba nie stoję tak jak bym chciał. Wiesz co z tym zrobić?
Nie odpowiedziała, przysunęła szybko nogi do siebie, rzuciła się na mnie i zanurzyła usta, te swoje cudowne wargi, na moim kutasie. Z każdą sekundą był coraz twardszy, można powiedzieć że jest mistrzynią loda. Po kilkunastu ruchach góra-dół byłem w pełni gotów. Założyła mi gumkę i wskoczyła mi na brzuch. Nakierowała penisa na wejście do swojej gorącej szparki i osunęła się na niego. Uczucie było cudowne. Zaczęła głośno jęczeć, ujeżdżać mnie i skakać po mnie tak, że cycuszki cudownie falowały. Podniosłem się i zacząłem drażnić i lizać językiem jej sutki, które były coraz bardziej nabrzmiałe. W pewnym momencie odchyliła głowę i głośno zakrzyczała. Czułem, że się zbliżam do końca, ona chyba też, więc szybko ze mnie zeskoczyła. Ściągnęła gumkę i znów zaczęła mnie pieścić językiem. Po chwili zachciałem wejść w nią ponownie od tyłu.
- Kasia, daj gumkę, zerżnę Cię na pieska.
- To była ostatnia... mogę dokończyć ustami - powiedziała. Przekalkulowałem szybko w głowie i stwierdziłem, że raz się żyje.
- Trudno, wypnij się.
- Na pewno?
- Na pewno.
Zbliżyłem się do niej od tyłu i nagle stwierdziłem, że może by tak...
- Bartek, co Ty robisz?
- Lubisz anal?
- Lubię ale nie jestem chyba gotowa, jesteś dość... duży. Nie jestem pewna...
- Spróbujmy.
Szło ciężko, była mega ciasna. Jej analne oczko chyba ze stesu dodatkowo się zaciskało. Ciężko było przebić się przez tę zaporę choćby żołędziem ale w końcu udało mi się. Kasia ciężko sapała, wypięła się jeszcze bardziej, a twarz praktycznie położyła na łóżku.
- Kasiu, Kasieńku, odpręż się. Masz cudowną dupkę, piękną cipkę, chcę to wykorzystać, pozwól mi - szeptałem do niej. W końcu bariera pękła. Penis zatapiał   się coraz głębiej w jej odbyt aż w końcu wszedł cały. Cały. Po same jądra. Zacząłem nim powoli poruszać na boki, Kasia jęczała coraz głośniej. Ruchy przód-tył były początkowo powolne, dupa Kasi nadal się dostosowywała. Naplułem delikatnie na penisa żeby zmniejszyć tarcie i przyśpieszyłem. Kasia dyszała coraz głośniej, jęczała i w końcu jej ciało przeszył spazm rozkoszy. Dopchnąłem dwa razy i poczułem zbliżający się orgazm:
- Dochodzę!
- Wyjdź, proszę - powiedziała. Co? Ruchamy się jak nastolatkowie, pozwoliła mi wejść w swoje dupsko a teraz mam wyjść przed finałem? Absolutnie nie. Kinga nigdy mi nie pozwalała wejść w kakaowe oczko, więc chciałem to wykorzystać na Kasi. - Nie - krótko, zwięźle. Eksplodowałem, czułem jeden z najlepszych orgazmów w życiu, zalałem jej dupsko dużą ilością spermy. Wyślizgnąłem się z niej i opadłem na łóżko, Kasia tuż obok mnie.
- Zapaskudziliśmy trochę łóżko - stwierdziłem. Kilka kropel wyciekło jej z tyłka i została plama na prześcieradle.
- Oj przestań. Podnieciłeś mnie tym stanowczym "nie" ale powinnam postawić Ci pałę do dziennika za Twoje zachowanie! - zaśmiała się. - No ale kontynuując opowieść. Po minetce w nocy rozłożyłam nogi, a Ty się na mnie położyłeś. Jestem pod wrażeniem Twojej wydajności, pieprzyłeś mnie jak jakiś dziki zwierz. Jądra obijały się cudownie o mój tyłeczek, też to zauważyłeś i chciałeś się wbić w dupkę ale Ci nie pozwoliłam. Myślałam, że nie skończysz do rana, ja zdążyłam mieć dwa orgazmy, cudowne orgazmy, a Ty wciąż mnie pieprzyłeś. W końcu poczułam, że zaczynasz mocno pulsować. Byłeś na tyle rozważny że wyszedłeś ze mnie i skończyłeś mi na cyckach, zachwycałeś się widokiem swojej spermy na moich piersiach.
- Żałuję, że nie zapamiętałem tego widoku...
- Możemy jeszcze tego spróbować - zaśmiała się. - Zasnąłeś momentalnie. Podczas nocy jeszcze przebudziliśmy się raz i rozkazałeś mi ssać sobie kutasa, posłusznie posłuchałam Twojego żądania ale przysnąłeś przy tym. Koniec historii. Bartku - żeby było jasne. Ja nie żałuję niczego. To był cudowny czas.
- Kasiu, dla mnie też było cudownie ale ja muszę wracać do domu... Tylko jeszcze trochę odpocznę.
Zasnąłem szybko, kac dawał się we znaki. Po 2 godzinach obudziło mnie ponownie ciepło na penisie, Kasia nie dawała za wygraną. Jęknąłem:
- Nie wiem czy jeszcze dam rady... Wymęczyłaś mnie.
Oderwała usta i powiedziała:
- Obiecałam Ci, że będziesz mógł skończyć na cyckach. Leż, odpoczywaj, ja zajmę się resztą.
Rzeczywiście. Chwilę trwało zanim znów byłem gotowy ale stał na baczność. Kasia bardzo się starała aż w końcu przyszedł orgazm. Doszedłem na jej biust i to był rzeczywiście cudowny widok... Ostatecznie postanowiłem się szybko ogarnąć i wrócić do domu. Kac moralny został, nie przyznałem się żonie do niczego - wiem, jestem tchórzem. Podczas imprezy podobno dałem swój numer Kasi i po paru dniach otrzymałem krótkiego sms'a: "Tęsknię. K". Wiedziałem, że to nie będzie koniec tej znajomości...

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Bartek Te

Komentarze

Słabe w chuj. Popracuj jeszcze


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach