Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Deszczowa przygoda

Kurwa... Wystawił mnie- kłębiło ci się w głowie raz po raz, a to przekleństwo było jednym z ładniejszych. Spojrzałaś na zegarek. Akademicki kwadrans spóźnienia jeszcze byś zniosła, ale czekałaś czterdzieści minut, a z jego strony znaku życia. -podać coś? Zapytał kolejny raz barman. -podwójne martini z bacardi. Omiotłaś jeszcze raz salę w której tu i tam siedziało kilka osób.

 

Obserwowałem cię od momentu kiedy weszłaś do środka, siedząc przy barze z kumplem nas szklanką whisky. Opowiadał coś o pracy, ludziach którzy nie znam. Z fałszywym zaciekawieniem puszczałem mimo uszu jego słowa i modliłem się w duchu żeby twoja randka się nie udała.

 

Przy barze jacyś dwaj faceci rozmawiali ściszonym głosem przy whisky śmiejąc się czasem. -szkoda że to żaden z nich... Pomyślałaś. Kelner przyniósł drinka, rozpoczęłaś powolny proces zmiękczania złości wystawionej dziewczyny. Szybkim ruchem usunęłaś kontakt frajera i rozpoczęłaś przeglądanie innych profili. -nieudana randka? Usłyszałaś za plecami jednocześnie odruchowo zakrywając telefon dłonią. Wydałaś jakiś bliżej nie określony odgłos, który przy dużej dozie zrozumienia brzmiał by jak coś pomiędzy 'tak' i 'co cię tu obchodzi'. Jednak na pytanie -można się dosiąść? odpowiedziałaś już zdecydowanej -wolny kraj, wolne miejsce, wolna dziewczyna - odpowiedziałaś znad kieliszka, przekładając nogę na nogę.

- gdzie twój kolega? -ktoś mu ściągnął smycz. -Narzeczona. Kim był ten, który nie przeszedł? -to proste, okazał się chujem. Ale może nie mówmy o tych, których nie ma i nie będzie. Dopiłem whisky. Przywołałem barmana - dla mnie jeszcze raz podwójna irlandzka, a dla tej pani to samo co miała.

 -hola hola, z obcymi nie piję -nie jestem obcy, już trochę się znamy.

 

Denerwowała cię moja pewność siebie, ale jednocześnie pociągała nieco. Luźna rozmowa plotła się lekko naoliwiona alkoholem. -muszę iść do łazienki, mam nadzieję, że nie wrzucisz mi tabletki gwałtu do drinka -najważniejsze dla mnie żebym nie pomylił drinków. Z miękkiego faceta nie zrobisz użytku. Zaśmiałaś się i duszkiem wychyliłaś swój do końca.

 

Patrzyłem jak idziesz lekko w wysokich szpilkach. Niosły cię miękkie od drinków nogi, wycięte jak z marmuru. Krótka sukienka wieczorowa kończyła się niewiele za pośladkami. Zamówiłem jeszcze raz to samo dla ciebie i dla mnie.

-Co to kurwa jest? Zapytałaś ze śmiechem, wskazując na trzeciego drinka. -to? Na trzecią nóżkę, jak mawiali nasi dziadkowie. -z naszej dwójki to ty możesz mieć jedynie trzecią nóżkę. Nie mam pojęcia czy czegoś mi nie wyrzuciłeś. Dodałaś całkiem poważnie odsuwając kieliszek. -test na zaufanie? -przepraszam, mama mówiła mi żeby nie ufać nieznajomym kupującym drinki. -widocznie wiedziała, co mówi bo sama kupowała innym. Śmiejąc się sięgnęłaś po moją szklankę i zanurzyłaś usta. Sięgnąłem po Twój kieliszek. - pij, będziesz łatwiejszy- wymamrotałaś do szklanki. -Skoro na nosie to co, odprowadzasz mnie? Zapytałaś schodząc chwiejnie z barowego stołka.

Wiał nieprzyjemny wiatr, przynosząc z zachodu mżawkę. Narzuciłem na ciebie marynarkę, żadne z nas nie miało parasola. -przepraszam niby jak mam ci ją oddać? -masz zamiar wracać sama przez miasto o tej porze? -duże dziewczynki nie boją się potworów spod łóżka -potworów jak potworów. A jeśli na ulicy sezamkowej spotka cię wielki ptak? Parsknęłaś śmiechem, a ulica lekko zawirowała pod twoimi stopami. -czujesz się zagrożony? -oczywiście, muszę odganiać konkurencję. Wystawiłem ramię i wzięłaś mnie pod rękę.

Po pustych ulicach niósł się stukot twoich obcasów i nasz śmiech. -daleko jeszcze? Zapytałem -dłuży ci się spacer ze mną? -z tobą nie, ale jestem już cały mokry. -no proszę, ty też? Zaśmiałaś się -nie bój nic. Zatrzymałaś się przed drzwiami kamienicy i zaczęłaś grzebać w torebce szukając kluczy. Znalazłaś i otworzyłaś klatkę. Światło padło na twoje ociekające od deszczu włosy, przez co wyglądały dużo ciemniej niż w pubie. Zdjęłaś marynarkę i strzepnęłaś z wody. -dziękuję- powiedziałaś podając mi ją jak szmatę w dwóch palcach, lecz kiedy wyciągnąłem po nią rękę puściłaś ją w milczeniu na podłogę. Kucnąłem przed tobą, żeby ją podnieść. Poczułem zapach ciebie, zmoczonej deszczem. Instynkt przejął władzę nad kulturą i zamiast złapać za marynarkę złapałem cię mocno obiema rękami za pośladki i pociągnąłem do siebie, wtulając twarz w twoje podbrzusze. Żachnęłaś się i zaczęłaś wyrywać, ale moje ręce trzymały cię mocnym uchwytem, a usta i nos syciły twoim zapachem. Siarczysty policzek wymierzony dłonią zakończył tą pieszczotę..

-co to było... Wysyczałaś cicho

-instynkt przetrwania gatunku- odparłem chłodno. Wstałem i podniosłem marynarkę, brudną od podłogi na klatce schodowej. -chodź, wyczyszczę ci ją. Poszłaś przodem. Policzek palił mocno, miałaś przyłożenie. Osłodą była jedynie twoja pupa, tańcząca przede mną na schodach. Otworzyłaś drzwi mieszkania i weszłaś pierwsza. Otulił nas zapach perfum, którymi miałaś oczarować niedoszłego amanta.

 

Weszłaś do łazienki, ja poszedłem do kuchni. -daj mi tą swoją mokrą koszulę, wrzucę do suszarki- krzyknęłaś próbując przekrzyczeć suszarkę do włosów. Zdjąłem ją zostając w samym podkoszulku. Drzwi miałaś zamknięte, zapukałem i uchyliłaś je, wystawiając rękę. Gołą. Szarpnąłem za klamkę, otwierając drzwi na oścież. Skuliłaś się, byłaś tylko w staniku i rajstopach. Podszedłem do ciebie i złapałem za włosy. -tam na dole, na klatce zacząłem nie najlepiej. Teraz to nadrobię. Patrzyłaś przerażonymi oczami a ja przyciągnąłem twoją głowę do siebie i pocałowałem. Ręce, które odpychały mnie przed chwilą stopniały jak lód na wiosnę. Przycisnąłem cię do pralki, przed którą stałaś i przywarłem całym ciałem. Zaczęłaś bronić się przed mną, czując jak moje ręce coraz śmielej wędrują po twoim prawie nagim ciele. Mój nabrzmiały kutas wyrywał się ze spodni i żądał natychmiastowego spuszczenia, ale zdaje się miałaś inne poglądy na to. Złapałem cię za ręce w nadgarstkach. Wolną ręką wyszarpnąłem kabel od suszarki i skrępowałem ci ręce. Stałaś tak przede mną, bezbronna, ale nie krzyczałaś. Twoje oczy płonęły ogniem. Złapałem cię za włosy i sprowadziłem do parteru. Klęknęłaś przede mną. Nie krzyczałaś, patrzyłaś z pożądaniem jak rozpinam rozporek i wyciągam nabrzmiałego podnieceniem kutasa, z mokrą od soków główką. -rób to, suko, co do ciebie należy... Nie zdążyłaś odpowiedzieć, bo nadziałem cię na niego. Poczułaś jak wielką główką wypełniam twoje usta. Z oddaniem godnym lepszej sprawy ssałaś go nadziewając się najgłębiej jak się da. Czułem, że zaraz strzelę, wycofałem się i poczułaś jak gorący strumień nasienia trafia cię w twarz. Nie uciekłaś, przyjęłaś każdą możliwą gęstą kroplę. Dyszałem ciężko wstrząsany minionym orgazmem.  

-grzeczna dziewczynka... Wymamrotałem dochodząc do siebie z wciąż sterczącym w twoja stronę, pulsującym fiutem...

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Mat Em

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach