Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





6). Zawirowania i Wafel ze smietanka

Na drugi dzień, czyli w piątek, kiedy popołudniu wracała mama z delegacji, trzeba było ogarnąć mieszkanie, żeby się nie zorientowała co tu miało miejsce. Gośka wyglądała na skonaną i mocno skacowaną. Kamil w trochę lepszej formie, ale też widać było zmęczenie. Szykowałam się do szkoły, było po 7 kiedy Gośka siedząca w kuchni naprzeciw Kamila, sączyła kawę, zwróciła się do mnie z pytaniem

„Nie wiesz o której mama wraca?”

„Z tego co wiem, to szkolenie kończy się o 16, a z Warszawy jedzie się około dwóch godzin, więc 18-19 jak dobrze pójdzie” - odpowiedziałam.

Na jej twarzy pojawiła się iskierka nadziei. Kamil spojrzał na zegarek, wstał mówiąc, że idzie na chwilę do domu ogarnąć jakieś ciuchy, a wracając zrobi zakupy, po czym wyszedł z mieszkania.

„Młoda idziesz do szkoły czy wagary robisz i pomożesz mi tu ogarnąć?”

„Muszę iść, przynajmniej na część lekcji bo mam wypracowanie klasowe, nie wiem czy uda mi się nieco wcześniej urwać, za to Ty nie wyglądasz najlepiej, powinnaś się położyć. Ten Kamil to Twój chłopak?”

„Nie, to nie jest mój chłopak tylko kolega, fajny jest, ale to tylko kolega. Dobra, wypije piwko i od razu się lepiej poczuje” - odpowiedziała podnosząc głowę znad stołu kuchennego.

„Chyba żartujesz? Matka dziś wraca jak Cię zobaczy pijaną to będzie kłopot, trzeba tu porządnie wywietrzyć i posprzątać” - zarządziłam, chociaż to ona powinna być bardziej odpowiedzialna.

„Luzuj młoda, matka wróci to wszystko będzie ogarnięte, trzeba tylko wyrzucić butelki i lekko ogarnąć, nie jaramy już w mieszkaniu tylko na balkonie i będzie git. Poza tym jak mama wróci to mnie nie będzie bo jest piątek, chyba nie sądzisz, że będę siedzieć wieczorem w domu” - odparła.

Tak czy inaczej, zawinęłam się do szkoły zostawiając siostrę, która polazła pod prysznic. W budzie byłam tylko 4 lekcje, napisałam sprawdzian i ściemniłam wychowawczyni, że dostałam bardzo bolesnego okresu i nie dam rady wysiedzieć. Ponieważ miałam opinię grzecznej i dobrze się uczącej dziewczyny, bez problemu mnie puściła. Postanowiłam pomóc ogarnąć chatę zanim wróci matka. Po godzinie 12 już docierałam do mieszkania. Znowu słychać było muzykę niewiele ciszej niż wczoraj. Otworzyłam drzwi kluczem i po cichu dostałam się do środka. Mieszkanie było z grubsza ogarnięte, a drzwi do pokoju matki lekko uchylone. Zrzuciłam u siebie plecak. Usłyszałam niepokojące odgłosy, więc podeszłam bliżej tak aby tylko zajrzeć co tam się dzieje. Zamarłam.

Zobaczyłam moją zupełnie nagą siostrę ustawioną na łóżku w pozycji na pieska, z mocno wypiętym tyłkiem, która od tyłu była zapinana przez Kamila. Klęczący przed jej twarzą Łukasz, trzymając ją za lśniące, rude włosy nabijał jej głowę na swojego kutasa. Tak, moja siostra była pierdolona przez dwóch kolegów jak zwykła szmata. Kamil i Gośka byli skierowani tyłem do wejścia więc teoretycznie mógł mnie zauważyć Łukasz, jednak jego skupiony wzrok był skoncentrowany na pochłaniających jego fiuta ustach mojej siostry.

Poczułam gniew i podniecenie jednocześnie. Ustawiłam się bokiem, tak aby przez ok. 30 cm szczelinę uchylonych drzwi lepiej dojrzeć co się dzieje. Cała trójka była tak zajęta sobą, że na nic nie zwracali uwagi. W dodatku dudniąca muzyka rockowa sprawiała, że nawet się nie zorientowali, że weszłam do mieszkania. Początkowo było mi głupio, że ich podglądam, szczególnie z tego powodu, że to w końcu moja siostra. Jednak podniecenie jakie czułam nie dawało za wygraną. Nawet nie wiem kiedy moja dłoń rozpięła guzik i wsunęła się pod obcisłe jasnoniebieskie jeansy. Mimowolnie zaczęłam dwoma paluszkami kręcić kółeczka, drażniąc swoja cipkę przez materiał szarych, całkiem zwyczajnych majtek. Czułam jak powoli pojawia się fala ciepła przechodząca przez moje ciało.

Nagle zobaczyłam jak Kamil zwolnił zabójczą prędkość, za to zwiększył moc, łapiąc Gośkę jeszcze mocniej za biodra i silnymi, głębokimi pchnięciami, którym towarzyszył głośny plask obijających się o siebie ciał. Łukasz wciąż dymający moją siostrę w usta zareagował na to, wyciągając kutasa z jej buzi. Zszedł z łóżka i sięgnął po prezerwatywę, których kilka leżało na ławie, pomiędzy butelką wódki, trzema szklankami i jakimś pomarańczowym sokiem.

Chłopaki zamienili się miejscami. Teraz Łukasz rżnął moją siostrę od tyłu, a Kamil, w pośpiechu klęknął przed twarzą Gośki, kilka razy posunął ja w usta, następnie pozostawił w buzi samą końcówkę kutasa i poruszając parę razy dłonią spuścił się jej w gardło. Gdy skończył usiadł bokiem do jej twarzy. Siora wciąż polerowała jego całkiem pokaźny sprzęt, głośno jęcząc pod wpływem rozkręcającego się kolegi z tyłu.

Ten widok sprawił, że trudno mi było zapanować nad sobą. Jakoś tak bezwładnie odsunęłam się od drzwi, opierając się tuż obok nich o ścianę przedpokoju. Jeszcze bardziej zintensyfikowałam ruchy mojej dłoni, kręcąc palcami po cipce coraz szybciej. Czułam jak na mojej bieliźnie pojawia się spora plama. Zamknęłam na chwilę oczy, oddając się chwili zapomnienia. No właśnie.

Nagle poczułam mocne szarpnięcie za ramię. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam Kamila, który owym szarpnięciem odsunął mnie od drzwi, powodując, że wylądowaliśmy w nieco dalszej części korytarza, tuż przy wejściu do łazienki. W szale podniecenia nie usłyszałam jak opuszcza pokój. Był całkiem nagi, z pomieszczenia obok wciąż dochodziły odgłosy ostrego seksu. Przyparł mnie do ściany, mimowolnie wyciągnęłam dłoń z jeansów aby oprzeć się o ścianę i nie upaść. On za to wsunął w moje majtki swoją. Przysunął twarz, mówiąc szeptem:

„No, proszę, też chcesz być jak siostrzyczka?” - zgiął dwa palce wbijając mi je w mokrą cipkę

„Czuje, że chcesz, spokojnie, Tobą też się możemy zająć, wrócimy do tej rozmowy” - po czym wypuścił mnie, idąc do łazienki spojrzał jeszcze na moją nieco speszoną twarz, oblizując palce z mojego śluzu.

Szybkim krokiem udałam się do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Siadłam na łóżku próbując ochłonąć, jednak szybko dotarło do mnie, że po tej akcji jakoś nie czuje wstydu czy zażenowania. Raczej podniecenie. Uznałam, że chyba nie jestem do końca normalna. Postanowiłam odreagować. Było kilka minut po 13, napisałam do Sylwii, że idę na zakupy do galerii. Chciałam w końcu wydać część kasy i zakupić coś ładnego. Odpisała, że po 14 jak się skończy ostatnia lekcja, to do mnie dołączy. Umówiłyśmy się w konkretnym miejscu. Wzięłam zwitek banknotów, nie licząc ile, zabrałam pusty plecak i wymknęłam się niepostrzeżenie z domu.

Do galerii dotarłam przed 14, postanowiłam poczekać na koleżankę w strefie gdzie znajdowały się obiekty gastronomiczne. Siedziałam z waniliowym shakiem kupionym w mcdonaldsie obserwując tabuny ludzi przewijających się po galerii. Sama również czułam wzrok różnych osób, szczególnie starszych facetów w graniakach. Zrozumiałam, że pojęcie galerianka to nie jest science fiction, tylko faktyczne zjawisko występujące w każdym większym mieście. Po mniej więcej półgodzinnym oczekiwaniu pojawiła się Sylwia, jak się okazało wraz z naszą starszą koleżanką Wiktorią. Przywitałyśmy się i od razu pognałyśmy na zakupowy szał. Chciałam uzupełnić i odświeżyć swoją garderobę. Marzyły mi się modne ciuchu, szczególnie miałam chęć na zakup jakiejś seksownej bielizny. Na pierwszy ogień poszły więc sklepy jak Calzedonia, Intimissimi, Marilyn. Nie żałowałam sobie niczego co wpadło mi w oko. Takim sposobem z pomocą i fachową poradą koleżanek kupiłam kilka różnych kompletów erotycznej bielizny. Wpadłyśmy jeszcze do kilku sieciówek aby uzupełnić resztę garderoby. Łącznie wydałam ponad dwa tysiące złotych. Dziewczynom w podziękowaniu za pomoc też kupiłam po jakimś ciuchu i coś z bizuterii. Solidarność jajników, dziś ja jestem przy kasie, jutro mogą być to one. Trzeba sobie pomagać.

„Młoda, masz dwie stówki pożyczyć? Po weekendzie Ci oddam” - w pewnym momencie zapytała Wiktoria, która ostatnio słabo stała z kasą.

Miałam kasę, więc bez namysłu wyciągnęłam 200 zł i wręczyłam jej, mówiąc, że nie musi się jakoś specjalnie śpieszyć z oddaniem. W końcu byłyśmy niemalże przyjaciółkami.

„Nie no spokojnie, w weekend się odkuje, mam poogarniane tematy” - odpowiedziała z uśmiechem na ustach.

„Tylko uważaj, na pewno chcesz tam iść sama?” - zwróciła się do niej Sylwia tajemniczo.

„Nie tyle co chcę, tylko muszę, taki deal” - odpowiedziała. Nie byłam wtajemniczona o co chodzi, ale domyślałam się, że ma jakieś spotkanie sponsorowane. To jasno wynikało z kontekstu.

Połaziłyśmy chwilę po galerii, zjadłyśmy KFC i około 18 opuściłyśmy galerię. Wychodzą z budynku, Wiktoria powiedziała, że musi się zawijać i poprosiła, żebyśmy z nią poczekali chwilę. Na parking podjechało to samo srebrne kombi, które kiedyś mnie odwoziło po imprezie z działek, Wika wskoczyła do auta i odjechała z młodym facetem w nieznanym mi kierunku.

„Kto to w ogóle jest? Jakiś jej chłopak?” - zapytałam Sylwii.

„Nie, żaden chłopak, to jej wafel” - odpowiedziała

„Jaki znowu Wafel? Co to znaczy?” - zapytałam się i ruszyłyśmy w kierunku znajdujących się obok akademików.

„Wafel, to taki przydupas. Ten akurat to Maciek, leci na Wiktorię, jest można powiedzieć zakochany w niej, wozi ją, a jak trzeba to załatwia różne tematy. Raz na jakiś czas Wika mu daje dupy, albo zrobi szybką laskę w aucie. Taki układ, bez układu, ale każdy zadowolony. On ma namiastkę dziewczyny, a ona służącego” - wyjaśniła Sylwia.

„A czemu Ty nie masz takiego wafla?” - zapytałam z ciekawości

„To nie takie proste, oni szybko się zakochują i chcą albo z Tobą chodzić, albo rżnąć Cię na wyłączność, ale jak mi się kiedyś trafi taki egzemplarz jak Wice, to pewnie go przygarnę” - odpowiedziała ze szczerością godną podziwu.

Kiedy mijałyśmy akademiki Sylwia się ożywiła:

„za tydzień w sobotę pierwszy października, więc się zjadą studenci, pewnie będą grubo imprezować w weekend, planujemy tu wpaść na dobrą imprezkę, mam nadzieje, że wybierzesz się z nami?” - zaproponowała

„Chętnie” - odpowiedziałam zaciekawiona czymś nowym

„Jutro Wiktoria jedzie do Krakowa na spotkanie ze swoim dawnym sponsorem, zaprosił ją na nocke z nim i z kolegą. Martwię się o nią, pewnie cały dzień będę myśleć czy nic się jej nie stanie. Może wpadniesz do mnie jutro po 14? Ojciec jest w Belgii w trasie, a matka na 14 idzie do pracy. Mam wolną chatę, zrobimy spaghetti, wypijemy coś, nie chcę być sama...” - zwróciła się do nie Sylwia

Spojrzałam na nią ze zrozumieniem, potwierdzając z uśmiechem, że chętnie ją odwiedzę.

Kiedy mijałyśmy kolejny akademik, zauważyłyśmy kilka grupek studentów, którzy miło spędzali czas grillując między wysokimi budynkami, pomimo dość chłodnego już wieczoru. Przechodząc obok ostatniej grupki, składającej się z 4 młodych chłopaków, usłyszałyśmy rzuconą niby w żartach, tak trochę od niechcenia propozycję:

„Dziewczyny, chodźcie na piwko” - usłyszałyśmy zaproszenie połączone z głupim rechotem w tle.

Sylwia zatrzymała się, odwracając się w stronę chłopaków. Spojrzała na nich, uśmiechnęła się, następnie zwróciła się do mnie słowami:

„chodź na chwilę, co nam szkodzi, może być zabawnie” - dodała szczerząc się z uśmiechem na twarzy.

„Nie, no gdzie z tymi tobołami pełnymi ciuchów będę szła na grilla” - oponowałam

„Nie marudź, tylko na chwilę, może poznamy kogoś fajnego to się umówimy na jutro” - zapewniała

Niechętnie, ale przystałam na propozycję, widząc rozochocenie w oczach koleżanki. Ona tylko przygryzła zalotnie wargi spojrzała na mnie szepcząc wolno:

„Ten brodaty, wysoki informatyk w okularach i koszuli w kratę jest mega ciasteczko, możesz go brać” - poczłapałyśmy w kierunku grillujących chłopaków.

Wspomniany „informatyk” oprócz tego, że faktycznie dobrze wyglądał, to jeszcze jako jedyny okazał się prawdziwym gentlemanem, bo widząc mnie od razu ruszył w moim kierunku, żeby pomóc mi nieść ogromne torby z zakupami. Z bliska przypominał raczej norweskiego drwala niż programistę. Był cholernie przystojny. W dodatku niepijący alkoholu student, nowość.

Po krótkim i lakonicznym zapoznaniu się od razu zostałyśmy poczęstowane robioną przez chłopaków cytrynówką i zimnym piwem z biedronki. Pierwsze kieliszki zmrożonej wódki od razu poczułam w brzuchu no i rzecz jasna w głowie. Chłopaki okazali się bardzo mili i zabawni, więc szybko złapaliśmy dobry kontakt. Czas leciał szybko, dochodziła 21 w międzyczasie zdążyłam napisać do mamy sms, że będę później bo jestem u koleżanki. Sylwia na całego flirtowała z dwoma najbardziej rozrywkowymi chłopakami z grupy, ja skupiłam się na swoim informatyku, jak się okazało miał na imię Stanisław, trochę przypałowe imię jak na 2016 rok, ale od razu poczuliśmy do siebie tak zwaną miętę.

Kiedy zbliżała się 22 postanowiłam jechać do domu, tym bardziej, że o tej godzinie zostało niewiele autobusów.

Sylwia postanowiła jeszcze zostać z chłopakami. Kiedy oznajmiłam swój plan reszcie grupy, Stasiek zaproponował mi, że mnie odwiezie swoim autem służbowym.

Jak się okazało pod akademikami stał jego biały Fiat Seicento Van oklejony nalepkami jakiejś hurtowni dla której pracował studiując jednocześnie.

„Przystojny, zabawny i z autem, to będzie mój wafel” - pomyślałam wsiadając do małego włoskiego autka

Noc była ciepła i przyjemna. Na moje osiedle jechaliśmy zupełnie okrężną drogą, zahaczając o parking u stóp Kadzielni, znanego w Kielcach amfiteatru, gdzie wieczorami przebywało dużo pijanej młodzieży. Czułam, że jestem dość mocno wcięta, aczkolwiek kontrolowałam się w pełni. Stasiek myślał, że wykorzystuje sytuację i zalicza kolejną małolatę, ale ja w głowie już miałam na niego plan. Swój plan.

„Mogę Cię pocałować?” - rzucił banalnym tekstem, próbując być romantyczny.

„Nie całuję się na pierwszej randce” - odpowiedziałam z uśmiechem, czując napływającą pewność siebie. Wyrachowania nauczyłam się od nowych koleżanek.

„Ale to nie jest randka” - próbował jeszcze walczyć, chociaż widać było, że jest nieco zbity z tropu.

„Jeśli nie randka, to co takiego?” - odbiłam piłeczkę

„Luźne spotkanko” - odpowiedział, kładąc dłoń na moim zgrabnym udzie odzianym w obcisłe jasnoniebieskie jeansy. Próbował zbliżyć twarz licząc, że jednak dojedzie do pocałunku. Odepchnęłam go stanowczo swoją ręką, tak, że mimo dużej postury oparł się o drzwi kierowcy ciasnego firmowego sejczaka.

Spojrzałam na jego zdziwioną twarz wlepiając się wprost w jego szaro-niebieskie oczy. Stwierdziłam, że muszę iść za ciosem, niech się zdziwi jeszcze bardziej.

Bez słowa złapałam za jego rozporek. Rozłożył swoje nogi ułatwiając mi dostęp. Z jego bokserek wystrzelił wręcz naprężony, gotowy do działania kutas. Był naprawdę spory, jakieś 18 cm to na pewno.

Nie odrywając wzroku od jego oczu, zaczęłam walić jego penisa. Na początku bardzo powoli, przyśpieszając coraz to bardziej, aż do momentu kiedy moja dłoń pracowała na pełnych obrotach wykonując najszybsze ruchy.

Odchylił głowę do tyłu chcąc oddać się tej chwili.

„Patrz się na mnie!” - wrzasnęłam przez zęby, wciąż mając wzrok wlepiony w jego męską twarz.

W jego oczach widać było płomień, który nasilał się coraz bardziej. Drżące nogi zapowiadały rychły finisz. Wiedziałam, że za chwilę dojdzie. W tym momencie postanowiłam postawić kropkę nad „i”. Pochyliłam się nad jego penisem i nie przestając go walić ręką włożyłam samą główkę do ust, omiatając ją okrężnymi ruchami swojego sprawnego języka. Trwało to ułamek sekundy.

Poczułam ogromną salwę nasienia, która wystrzeliła wprost w moje gardło. Ilość spermy naprawdę mnie zaskoczyła. Z trudem przełknęłam pierwszą, największą porcję lepkiego nektaru. Ale nie dałam za wygraną, moja dłoń nie przestała pracować, a ja szczelnie oplotłam ustami główkę, pochłaniając kolejne strzały, połykając wszystko, aby nie uronić ani kropelki.

„Ja pierdolę, jak ja uwielbiam ten specyficzny smak, czy coś ze mną jest nie tak, że tak lubię obciągać?” - pomyślałam przez krótką chwilę, jednak szybko odpuściłam sobie tego typu wywody.

„Kurwa, to było niesamowite” - odetchnął Stasiek, z trudem zbierając myśli w jakąś logiczną całość.

Wiedziałam, że już jest „mój”. To zabawne jak prostymi rzeczami można „kupić” drugą osobę.

„Muszę spadać, jest już późno” - zwróciłam się bez namiętnie do niego, przeczesując zalotnie swoje włosy.

„Dasz mi swój nr telefonu?” - spojrzał na mnie błagalnie.

„Może i dam, pisz” - rzuciłam do niego jakby od niechcenia.

„dyktuj, zapamiętam” - zaskoczył mnie swoją odpowiedzią.

Podałam mu numer, którego faktycznie nigdzie nie zapisał. Resztę drogi na moje osiedle spędziliśmy w ciszy. Byłam z siebie zadowolona. Do domu dotarłam po 23. Gośki jeszcze nie było, a moja matka po powrocie z delegacji spała jak zabita. Ja jak tylko przyłożyłam głowę do poduszki, również odpłynęłam przesypiając całą noc...






Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Anka Skakanka

To moje pierwsze opowiadania. Niestety oparte na faktach, a ja jestem główną bohaterką. Proszę o szczere komentarze, czy mam kontynuować, czy dać sobie spokój. Pisać nie przestanę, bo to forma terapii, którą przechodzę aby rozliczyć się z przeszłością i zamknąć pewien rozdział. 


Komentarze

Odiom22/06/2022 Odpowiedz

Czyta się z zaciekawieniem. Czekam na więcej :)


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach