Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Domek rozpusty

Historia, którą wam opowiem miała miejsce zeszłej wiosny, a dokładniej w weekend majowy.
Krzysztof- 29 lat, żona twierdzi, że przystojniak, ale tylko gdy nie ma na niego focha. Zbyt często tego nie słucha z innych ust, więc nie wie ile w tym prawdy. Żeby udanie rozpocząć weekend, jak tylko się obudził, zsunął się niżej łóżka podciągając jednocześnie koszulkę nocną Agaty. Jego język spoczął na jej cipce i pieścił ją kilkadziesiąt minut doprowadzając do kilku orgazmów w czasie których przyciskała  głowę męża do swojego łona tak mocno, że nie mógł złapać tchu. Po jednym z kolejnych orgazmów odepchnęła go mówiąc:
- Dość! Chodź to Ci obciągnę.

Nie zwlekał. Szybko przesunął się ustami do jej piersi. Następnie lekko zwilżył kutasa o jej cipkę. Przysunął go w końcu do jej ust i powoli wsunął.
- Mmmmm. Smaczny. – szepnęła prowokująco się uśmiechając
- Tak. Wiem, że lubisz smak cipki.

Nie mieli żadnych doświadczeń z trójkątami czy seksem grupowym, ale czasem sobie fantazjowali wspólnie w czasie seksu. Nigdy, też nie poruszali kwestii zaproszenia do sypialni czy to kobiety czy mężczyzny. Chociaż Krzysztof bardzo pragnął seksu z dwiema kobietami. Jak chyba większość facetów.

Język jego żony, pikantne rozmówki i fakt, że ostatnie kilka dni byli tak wypruci, że nie mieli siły na wieczorne igraszki sprawił, że poczuł że zaraz skończy.
- Dochodzę! – krzyknął.

Agata wzięła mocniej przytrzymała w ustach penisa czekając aż tam wystrzeli. Sporo się zebrało ładunku z całego tygodnia, że aż zaczęła sperma wyciekać na jej policzki. Odsunęła się delikatnie, żeby się nie udławić – i wówczas stała się katastrofa! Klejnoty rodowe Krzysztofa były tak pełne, że strzelił raz jeszcze.
- Kurwa! – krzyknęła, zrzucając go z siebie – Kurwa! Ja pierdolę! Nie na włosy! Tyle razy prosiłam! Chcesz to spuść się w cipkę, tyłek, usta, piersi. Nawet kurwa w ucho. Ale nie we włosy!

Nie zdążył nawet słowa powiedzieć i była już w łazience. Próbował się tłumaczyć przez drzwi łazienki, że to było po za jego kontrolą. Niestety, jak kobieta ma focha to nie ma silnych. Nie wiedział dlaczego tak ją to denerwowało, ale był to w sumie trzeci raz i za każdym było podobnie – kilka dni ciszy.

Zaczynał się weekend majowy. Pogoda ładna. Siedzieć cały weekend w domu szkoda. Zadzwonił do przyjaciela Piotra, z którym często jeździli na ryby. Niestety Piotr miał tego dnia wizytę teściów – czyli zero szans na wyrwanie się i moczenie kija.

Spakował sprzęt i pojechał sam. Mieli z Piotrem takie jedno miejsce, w którym ryb za wiele nie było, ale można się tam napawać ciszą i spokojem. Był jeszcze jeden plus tego miejsca – nie było zasięgu i telefony milczały. Jak któryś miał wkurwa to zazwyczaj tam jechali. Było to ustronne jeziorko w środku lasu. Z drugiej strony stał mały drewniany domek, w którym czasem widzieli światło po zmroku. Nazywali go domkiem rozpusty – mimo, że nie wiedzieli dlaczego tak go nazywają.
Gdy tylko zajechał, szybko zarzucił wędkę, usiadł na ziemi i otworzył piwo. Skoro miał zostać do wieczora to jedno nie zaszkodzi. W międzyczasie przyciął komara na jakieś pół godzinki i złapał całe dwie ryby, które i tak wrzucał z powrotem. Zaczęło się ściemniać. Spakował sprzęt do bagażnika, wsiadł do auta i nie odpalił go. Auto cały dzień stało na włączonych światłach i kilkuletni akumulator tego nie wytrzymał.
Jak już wspominałem nie miał zasięgu i ciężko było zadzwonić a nawet jeśli by był to przez fakt, że telefon szukał cały dzień sieci to i w nim wysiadła bateria. Do szosy było dobre 10 km czyli 2 godziny marszu i kto się zatrzyma w środku lasu na szosie? W domku rozpusty paliło się światło, czyli pewnie właściciele zjechali na weekend. Może pomogą odpalić auto – pomyślał.
Ruszył dookoła jeziora i po około pół godzinie był na miejscu. Zapukał i po chwili przez zamknięte drzwi usłyszał kobiecy głos - pytający kto przyszedł. Wytłumaczył co i jak i po chwili uchyliły się drzwi. W progu stała około czterdziestoletnia blondynka owinięta w szlafrok.
- Niestety nie pomożemy – usłyszał. Ani ja ani córka nie mamy prawa jazdy a tym bardziej auta. Znajomy nas przywiózł. A i chyba ładowarki do telefonu mamy inne.

No to klops pomyślał. Chciał podziękować i wrócić do auta by w nim przenocować, ale został zaproszony na kanapki.
W środku był  to ładnie urządzony domek letniskowy z dużym salonem połączonym z kuchnią na dole i pokojami na górze.
- Marta – przedstawiła się gospodyni.
- Krzysztof, przepraszam że się nie przedstawiłem.
- Nie szkodzi.
- Dziękuję za zaproszenie. Cały dzień na rybach byłem i chciałem zjeżdżać na kolację.
- Smacznego – odpowiedziała Marta.
- Pa…
- Marta jestem – weszła mu w słowo.
- OK. Sama tu jesteś?
- Z córką. Siedzi na górze.

Zajadał kanapki i rozmawiali o niczym i o wszystkim. W sumie miał zamiar już się zbierać, nie chcąc nadużywać gościnności. W momencie gdy wstawał od stołu w drzwiach stanęła urocza młoda niewiasta. O długich ciemnych włosach i drobnej figurze, ubrana w t-shirt i spodenki których prawie nie było.
- Kasia jestem.
- Krzysztof, miło mi.
- Mamo czemu nie wołałaś, że mamy gościa?
- Bo jak mamy coś fajnego to zawsze mi zabierasz.
Może poczuł się trochę uprzedmiotowiony, ale ogółem zrobiło mu się miło.
- A Ty znowu o tej sukience? Mi bardziej się przydała niż Tobie.
- Nie pyskuj mi tu mała. – było w tym dużo przekory i czuć było że mają ze sobą dobry kontakt -  Mamy gościa, który nie ma gdzie spać.
- No przecież mamy wolny pokój – odparła nastolatka.
- No niby tak, ale nie wiem czy nie mamy czego się bać.
- Stara jesteś to się boisz – zripostowała i chwytając mnie za rękę kontynuowała – choć Krzysiek pokażę Ci twój pokój.
- Krzysiek trafi do pokoju, ty lepiej idź do łazienki bo znowu do północy będziesz siedzieć.
- Marudzisz… - odburknęła, odwracając się na pięcie.
Marta w międzyczasie otworzyła wino, i nalała do dwóch kieliszków. Podała  jeden sącząc czerwony płyn z drugiego. Rozmawiali kolejną godzinę albo i dłużej. Ich rozmowy schodziły na bardziej prywatne tematy. Krzysztof opowiedział dlaczego przyjechał na ryby, oczywiście bez szczegółów przyczyny kłótni.
- O skończyła – orzekła Marta – teraz Ty możesz iść pod prysznic, niestety musisz użyć damskiego szamponu. Ręczniki są w łazience w szafce.

Wszedł na górę i podążał w kierunki łazienki, gdy drzwi do jednego z pokoi się uchyliły. Stała w nich Kasia ubrana w piżamę niewiele odbiegającą od jej wcześniejszego ubioru i szepcząc zapytała:
- Umyć Ci plecy?
- Nie dziękuję. – Odparł mocno zszokowany propozycją. Oczywiście po 2 sekundach wyobrażał sobie tę sytuację, ale uważał, że chyba postąpił słusznie.

W łazience szybko wziął prysznic, owinął się w ręcznik i podążał do wskazanego mu pokoju. Gdy otworzył drzwi, za nimi czekała Marta. Stała naga. Jej rozpuszczone blond włosy opadały na ramiona. Nieduże piersi wydawały się bardzo jędrne jak i całe ciało, a cipkę przyozdabiał ciemny pasek szerokości około centymetra.
- Ale ja mam żonę.
- A ja męża.
Nie zdążył nic więcej powiedzieć, kiedy ręcznik leżał już na ziemi, a usta Marty oplatały jego penisa. Samo patrzenie na jej ciało sprawiało że był twardy i naprężony do granic wytrzymałości, a obciąganie to tylko potęgowało. Może i chciał przez chwilę to przerwać, ale chyba hormony zalały jego szare komórki i nie martwił się konsekwencjami. Jego kutas zagłębiał się w ustach coraz głębiej, a ruchy były coraz szybsze. Chwycił jej włosy i zaczął nadawać rytm. Patrzył jak zagłębia się w jej usta i wysuwa, raz po raz spoglądając Marcie w oczy. Przy którymś razie odsunęła się szepcząc:
- Zerżnij mnie. Od trzech lat nie miałam kutasa w sobie.
Położyła się na łóżko rozkładając nogi szeroko. Podszedł, musnął jej krocze ręką – było bardzo wilgotne. Mógł zaczynać. Przysunął główkę penisa do jej ociekającej sokami cipki i jednym mocnym ruchem wszedł bardzo głęboko. Marta nie była chyba na to gotowa i jęknęła dość głośno patrząc na mnie z przerażeniem. Powtórzył jeszcze kilka razy takie mocne głębokie pchnięcia podczas gdy gospodyni zatykała swoje usta ręką by nie hałasować. Po chwili trochę zwolnił, i zaczął mocno ssać twarde sutki Marty. Przycisnęła jego głowę do siebie wplatając dłonie w moje włosy.
- Rżnij mnie proszę. Tak mocno jak na początku.

Zaczął spełniać prośbę kładąc jej stopy na swoich ramionach i wchodząc najgłębiej jak się dało. Marta pojękiwała przy każdym pchnięciu a jej dłonie coraz mocniej wplatały się w moje włosy. Jej cipka pulsowała z rozkoszy. Dawno nie czuła w sobie mężczyzny. Pragnęła, żeby każdy kolejny jego ruch był mocniejszy i głębszy. Także przestała kontrolować dźwięki rozkoszy.
- Gdzie skończyć? – zapytał
- W cipce proszę! Zalej mi ją całą.
- Nie wiedziałem, że z Ciebie taka kurewka.
Ta rozmowa jeszcze bardziej ich nakręcała. Krzysztof rozłożył nogi Marty prawie do szpagatu, zrobił mocne pchnięcie i zalał ja strumieniem ciepłego nasienia. W tym momencie Marta zaczęła się jeszcze dodatkowo pieścić po łechtaczce i po chwili także ona osiągnęła orgazm.
Opadli oboje na łóżko. Dysząc z podniecenia i zmęczenia.

- Tego potrzebowałam, dziękuję – szepnęła mu do ucha.
- Nie będzie problemów ani konsekwencji? – zapytał Krzysztof.
- Nie, jestem zabezpieczona.
- A mąż?
- Po weekendzie mamy sprawę rozwodową.
- No tak… - czuł, że dał się odrobinę wmanewrować w grę słowną, ale nie żałował efektu końcowego.
- Idę się wykąpać – szepnęła.

Wychodząc oblizała jeszcze jego mokrego od jej soków i spermy, wciąż stojącego kutasa.

Leżał, bijąc się trochę z myślami. Nigdy wcześniej tego nie zrobił, był jeszcze podniecony, ale zastanawiał się czy popełnił błąd. Z łazienki zaczął dobiegać głos prysznica.

- Sztos! – wykrzyknęła Kasia

- YYyy… E…. – zaskoczyło go to totalnie. Zaczął nerwowo szukać czego czym mógłby się zakryć. Ale zanim zdążył, młoda siedziała już obok niego na łóżku.

- Może teraz ja? – zapytała.
Drugi raz w tej minucie zabrakł mu języka w gębie.

- Dobra. Lecę, matka zaraz wyjdzie. Innym razem mnie bzykniesz. – mówiąc wstała, podniosła trochę koszulkę od piżamy pod której nie było majtek. – Czeka na Ciebie… - rzuciła  jeszcze na koniec i wyszła.

Po kilku minutach wróciła Marta. Położyła się obok naga. Przytulili się w pozycji na łyżeczkę i zasnęli. Rano został obudzony ustami na swoim kutasie. Marta szybko zaczęła mu obciągać. Wykonując ruchy szybko i głęboko. Chciał by robiła to jak najdłużej, ale był tak podniecony, że nie wytrzymał. Spuścił się. Marta zaczęła połykać wszystko co wypływało z jego czerwonej główki. Gdy skończyła oznajmiła:
- Za 15 minut śniadanie, później masz transport, wstawaj.

Piotr się ogarnął i zszedł na dół.
- Paweł jestem – przywitał się młody mężczyzna podając rękę.
- Krzysiek – odpowiedział odwzajemniając gest.
- To chłopak Kasi. Jadą zaraz do miasta do Cię odwiozą.

Krzyska wmurowało. Ma chłopaka a jemu takie propozycje składa? Niedaleko pada jabłko od jabłoni – pomyślał.


Zjedli śniadanie. Kasia z Pawłem odwieźli Krzyśka do Piotra. Wolał tak i jechać z Piotrem po jego auto. Anka – żona Piotrka przynajmniej potwierdzi, że auto się posypało, tym bardziej, że Piotr nie bardzo mógł prowadzić i pojechali we trójkę nad jezioro.
Po południu wrócił do domu. Wytłumaczył co i jak oczywiście kłamiąc, że młodzi ludzie wzięli go na stopa. Agacie foch trochę przeszedł, bo stwierdziła, że to była kara, że musiał całą noc przesiedzieć głodny i z komarami nad jeziorem. Piotr myślał, że takie kary to mogłyby spotykać go co chwilę. I choć oboje jeszcze tego nie wiedzieli to ta historia zmieniła ich życie na lepsze. Ale to następnym razem.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Julie Putain

Komentarze

Mario14/09/2022 Odpowiedz

Pomysł fajny, ale wykonanie wyjątkowo słabe.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach