Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Przygoda na sniegu

Oliwia stała na szczycie stoku i spoglądała w dół. Nie był to pierwszy raz, gdy ośmieliła się wjechać na samą górę. Znała ten sport i wielokrotnie razem ze znajomymi, dokonywali na stoku rzeczy, o których nawet nie opowiadali innym po powrocie, by nie bali się zapraszać ich następnym razem. Teraz było inaczej. Dziewczyna była sama. Wyjazd na narty był zaplanowany od dawna, ale nigdy nie zaplanujesz kłótni z facetem, po której nawet nie masz ochoty na ognisty seks we wściekłości. Tym razem to chyba był koniec relacji. Nie miała już nawet siły tęsknić czy czekać na sygnał od niego. Miała go serdecznie dosyć. Pragnęła być z kimś, z kim można zaczerpnąć przygód i drobnych wspólnych szaleństw. Kto zaskoczy Cię w nocy, gdy przyjedzie samochodem pod dom, proponując wyprawę, gdzieś gdzie ładnie widać gwiazdy albo ułoży ścieżkę z kwiatów , gdy po prostu wrócisz z pracy. Brakowało jej męskiej pasji w życiu, która i jej by się udzieliła. Pragnęła przestać mieć wszystko tak dokładnie zaplanowane, a jej… chyba już były mężczyzna, nie umiał zaskoczyć nawet w jej urodziny. Nawet nie chciała sobie przypominać, o co poszło ostatnio. Proces chyba dobiegł końca.

A więc stała na szczycie stoku całkiem sama. Znajome na szczęście miały dojechać jutro wieczorem.

- Jeden dzień samotności, bardzo dobrze mi zrobi – pomyślała Oliwia. Schowała swoje jasne włosy szczelnie pod czapkę, przygotowując się do jazdy. – Przy okazji ogarnę wszystkie najpotrzebniejsze miejsca do życia. W końcu mamy tu spędzić tydzień. Dziewczyny przyjadą, to będę robić za przewodniczkę, może po drodze uda się znaleźć lokal na wieczorne zabawy. Wytańczymy się i to bez faceta-kuli u nogi. – Podsumowała w myślach, czując się coraz pewniej. Wzięła głęboki oddech i ruszyła w dół. Pewnie trzymała się na nogach, a narty delikatnie tylko drżały w zetknięciu z śnieżną pokrywą. Pęd powoli stawał się nie do wytrzymania dla oczu, mrużyła je, podczas gdy te nieschowane pod czapkę kosmyki włosów, powiewały na wietrze jak szalone chorągiewki. Prędkość powodowała przypływ adrenaliny. Oliwia aż pisnęła z radości, gdy widziała przemykające obok niej figurki pozostałych narciarzy, lekko zdziwione szalonym tempem dziewczyny. Czuła się bardzo pewnie. Euforia rozlewała się w brzuchu i głowie tak, że ustępowała rozsądkowi, tego dnia w szczególny sposób się o tym przekonała. Chciała sprawdzić czy uda jej się podskoczyć nad lekką muldą, które zwykle omijała łukiem. Zbliżając się do niej czuła siłę i pewność, że się uda.

Skoczyła. Szum sunących o śnieg nart na chwile przestał rozbrzmiewać, w emocjonującej ciszy, tuż przed ponownym zetknięciem z podłożem. Na ten moment, czuła się totalnie bezwładna. Leciała kilka sekund zaledwie, ale czas dłużył się niemiłosiernie, czuła bowiem jak traci równowagę. Wiedziała od razu, że nie ustanie równo. Gruchnęła głucho o ziemię, a jedna z nart poszybowała dalej, po tym jak odpięła się z wiązań. Oliwia nie raz padała już na śnieg, ale tym razem nie zdążyła właściwie się przygotować na zderzenie z ziemią. Noga, od której odpięła się narta, wykrzywiła się nieładnie podczas upadku.

Po chwili wstała. Chyba nie było tak źle. Otrzepała się od śniegu i odpięła drugą nartę. Czuła bardziej wstyd niż ból. Noga wydawała się być w porządku, choć być może adrenalina wciąż neutralizowała nieprzyjemne uczucie. Postanowiła rozejrzeć się za nartą, licząc że żaden mądrala nie przyczepi się do jej dzikiego sposobu jazdy. Była na to duża szansa, bo jechała chyba nieco zbyt szybko, by ktoś mógł ją rozpoznać, gdy nie była już sunącą smugą światła na stoku. Uśmiechnęła się na samą myśl. Pewność siebie, znów wracała. Zwłaszcza, że w jej stronę szedł jakiś facet z trzema nartami na ramieniu. Wśród nich była ta jej, która postanowiła jechać dalej, nie przejmując się katastrofą na stoku. Uśmiech nie zszedł z twarzy Oliwii, gdy szczęśliwy znalazca narty zbliżył się na tyle, by widziała nieco starszego od niej, dobrze zbudowanego mężczyznę, z przyjaznym uśmiechem i nieco wilczym wzrokiem, takim który zdaje się świdrować Cię, gdy masz coś do ukrycia i rozbierać Cię, gdy nic do ukrycia nie masz. Był całkiem przystojny, a silnych ramion nie mogły ukryć nawet grube rękawy jego kurtki. Trzymał na barku narty, jakby były zrobione z papieru. Swobodnie krocząc w stronę stojącej w miejscu dziewczyny.

- To z pewnością należy do Ciebie. – Powiedział radosnym głosem, unosząc nartę Oliwii w górę. Wciąż szedł w jej stronę i uśmiechał się coraz szerzej. Prawdopodobnie dlatego, że coraz wyraźniej widział, komu ma okazję pomóc, oszczędzając jej sporo czasu w poszukiwaniu utraconego sprzętu.

Oliwia była piękna. Widział to, z każdym krokiem czując coś rozgrzewającego w żołądku, jak wypita duszkiem spora porcja grzanego wina. Uczucie przypominające intensywnością strach, ale nakazujące patrzeć i zbliżyć się, zamiast uciekać. Coś czego nie da się opisać słowem. Jej uroda zdawała się być zakazana, niemożliwa do odtworzenia nawet na zdjęciu czy obrazie. Jakby stwórca tym razem przegiął pałę. Spoglądał na nią i zaczął zastanawiać się, czy przypadkiem ona mu się nie śni. Stała jednak przed nim, całkiem prawdziwa i uśmiechnięta.

W końcu stanął przed nią i oparł swoje narty o ziemię, wyciągając jednocześnie jej zgubę do przodu na obu ramionach, jak miecz koronacyjny dla królowej.

- Dzięki wielkie, domyślam się, że nie byłoby mi łatwo szukać, gdyby pojechała w dół, gdzieś w las. Mam dziś szczęście, bo sam moment utraty narty też skończył się raczej śmiesznie, niż tragicznie. – Powiedziała Oliwia, przyjmując do rąk odzyskaną nartę.

- To ja mam szczęście, wierz mi. Jestem Adam i bardzo, bardzo mi miło Cię poznać.

- Oliwia.

- Mam nadzieję, że śmieszność upadku nie dostarczyła nieśmiesznej kontuzji, bo domyślam się po ośnieżonej czapce, że musiałaś spotkać się z ziemią, przy utracie narty.

- Raczej wszystko w porządku, nie boli. Nie ma się czym przejmować. – Odpowiedziała Oliwia, przy okazji demonstrując sprawność stopy, lekko tupiąc nogą w śnieg. I wtedy coś poczuła.

- Aaaaaa…. – Jęknęła niekontrolowanie z bólu.

- Chyba jednak nie ma się z czego śmiać. Ale rzeczywiście masz dziś szczęście, bo trochę się na tym znam. Pracuję w ośrodku niedaleko, jako fizjoterapeuta i często bywa, że pomagam też kontuzjowanym. Choć zobaczymy co z Tobą jest, a jeśli to rzeczywiście nic poważnego, to wystarczy jakaś maść, a taką też mam. To jak? – Uśmiechnął się do Oliwii, wyciągając ramię, by pomóc jej stanąć na nogi, bez dyskomfortu w stopie. Dziewczyna zaskakująco chętnie oparła się o jego ramię i pozwoliła prowadzić w dół. Nie było daleko, ale stopa rzeczywiście chyba była nieco nadwyrężona, a but stawał się nieznośnie ciężki, przez ból. Nie doszłaby sama. Gdy dotknęła jego ramienia dłonią, poczuła to, co już wcześniej podpowiedziała jej wyobraźnia. Prowadził ją pewnie i bez problemu trzymał równowagę. Odwrócił głowę w jej kierunku, byli tak blisko siebie, że dokładnie mogła wpatrzeć się w jego świdrujące oczy. Lekko zwolnił kroku, by móc jak najdokładniej podziwiać każdy fragment jej twarzy. Usta fenomenalnie komponowały się swoją barwą z policzkami, lekko zaróżowionymi od mrozu i pędu powietrza. Oliwia czuła jak przyspiesza mu tętno, opierając się o niego mogła wyczuć jak pulsuje mu krew. Udzieliło jej się to. Poczuła coś, czego od dawna nie miała okazji czuć. Przez ostatnie miesiące z jej facetem, nie potrafiła poczuć nawet jednego motylka w brzuchu. Teraz było ich… przynajmniej kilka.

W subtelnej ciszy szli w dół. Adam prowadził ją i czuł delikatny zapach. Co jakiś czas, niby przypadkiem zbliżał nos w jej stronę, by móc złapać kolejne nutki, rozpoznając kwiatową woń jej włosów, skrytych pod czapką. Atmosfera bliskości wprawiła ich w dziwny nastrój. Stykając się nieustannie, idąc równym rytmem, coraz częściej zerkali na siebie. Mówili niewiele, choć żadne nich nie czuło zakłopotania. Dotyk robił swoje. Adam coraz śmielej obejmował dziewczynę, gdy co jakiś czas musiała opierać się o niego dla równowagi. Noga coraz mniej ją bolała, choć wolała tego nie pokazywać i opierać się dalej. Jego silne ramiona prowadziły pewnie w stronę pobliskiego skutera śnieżnego z małą przyczepką. Przyjemnie było tak odbierać pomoc na stoku, od nieznajomego. Choć była ostrożna, przy Adamie jakoś nie dolatywały do głowy myśli o zagrożeniu. Czuła się bardziej jak dama, którą ktoś ratuje z opresji. On sam wydawał się być bardziej aniołem stróżem, niż potencjalnym gwałcicielem. Nawet wtedy, gdy z uśmiechem posadził ją w przyczepce skutera.

- Teraz jedziemy do ośrodka na oględziny stopy. – Powiedział chłopak, kładąc narty w specjalnym schowku, z boku maszyny. – Tylko trzymaj się mocno, limit szczęścia chyba występuje nawet w Twoim przypadku. Nie prowokujmy kolejnych śmiesznych zdarzeń na śniegu. – Uśmiechnął się łobuzersko. Oliwia już szykowała się do buńczucznej odpowiedzi. Nie bała się przecież prędkości.

- Nie musisz się, tak o mnie bać… - Zaczęła. – To że raz zdarzyło mi się upaść to nie znaczyyyyyyy.. AAAAAAAAAAAAA! – Adam ruszył tak szybko, że ledwo udało jej się złapać na burty przyczepki .

Pęd był niesamowity. Oliwia zapominając o zgrywaniu twardej zawodniczki, piszczała jak szalona, gdy Adam w diabelskim tempie zmieniał kierunek jazdy, wzbijając tumany śnieżnego pyłu, znaczące ich przejazd wystrzeliwanymi w powietrze smugami. Przez moment jechali tak szybko w dół, że czapka na głowie zsunęła się z głowy.

Adam wreszcie zatrzymał się przed drewnianą chatą, w bardzo górskim stylu, z której bił w górę dym kominem. Obrócił się, by spojrzeć na swoją kontuzjowaną pasażerkę i zaniemówił z wrażenia. Widok zatrzymał mu na chwilę wszelkie procesy życiowe. Widział najpiękniejszą kobietę na świecie, lekko oszołomioną nagłym hamowaniem na śniegu.

Jej długie jasne włosy rozpuszczone w nieładzie, przez pęd powietrza oplatały całą jej morką od śniegu twarz. Część z nich przylepiła się do rzęs, przez co widział jak dziewczyna w rękawiczkach próbuje niezdarnie odgarnąć kosmyki z oczu. Zsiadł błyskawicznie i podszedł do niej zdejmując rękawiczkę i pomógł delikatnie odgarnąć włosy do tyłu. Coś w niego wstąpiło. Chwycił ją mocno, bez uprzedzenia i uniósł jak pióreczko w ramionach. Liv była nieco oszołomiona, ale odruchowo oplotła swoje ręce, wokół jego karku i dała się ponieść.

- ostatecznie jesteś kontuzjowana, nie mogę ryzykować, że coś Ci się stanie na tych śliskich schodach. Zaniosę Cię od razu na oględziny do mojej klitki, przy okazji zaparzę coś ciepłego. – Nie dał jej możliwości wyboru, wciąż idąc w stronę drewnianych drzwi u boku chaty. Nie protestowała, wręcz przeciwnie.

- gdybym wiedziała, że jest tu tak wysokiej klasy obsługa, to częściej bym się przewracała, wołając o pomoc przy okazji. – Odpowiedziała mu nieco ciszej niż planowała i poczuła jak mocniej przytula ją do siebie.

- Zaraz się przekonasz jak u nas profesjonalnie, pewnie jeszcze dziś będziesz mogła potańczyć. – Zapewnił chłopak czując jak przyjemny zapach jej włosów rozlewa się rozkosznie wokół niego.

- Nie znam co prawda okolicy, jestem tu tylko na tydzień, liczę więc że przy okazji profesjonalnej obsługi, udzielisz mi kilku porad odnośnie tutejszych atrakcji. – Odpowiedziała Oliwia, widząc jak nieco czerwienią mu policzki, już nie od mrozu.

- Wobec tego umówmy się tak, jeśli nic Ci nie będzie, a ja postawię Cię na nogi, to dasz się zaprosić dziś do klubu i razem sprawdzimy, czy noga nadaje się do tańca, co Ty na to? – Spytał wciąż czerwieniejąc. Oliwia udała, że się zastanawia, choć w myślach bardzo cieszyła się na samą myśl. I tak pewnie cały wieczór myślałaby o nim, a tak mogła wykorzystać sytuację.

- Zgoda, ale najpierw nieś pomoc, bo inaczej nici z potańcówki. – Powiedziała bezczelnie, wyciągając kontuzjowaną nogę, ochoczo w stronę uśmiechniętego Adama.

W pomieszczeniu było Ciepło. Zrzucili więc kurtki i wszelką niepotrzebną wewnątrz odzież. Lic usiadła na wygodnej pryczy, zdejmując grubą skarpetę. Podciągnęła nogawkę do góry i nie zobaczyła nic niepokojącego. Adam też wyraźnie się rozluźnił.

- Chyba jesteś cała, ale nie zaszkodzi nieco maści. Do tego nada się też trochę rozmasowania, co nie?

- Ty tu masz randkę do zyskania, więc pomóż cierpiącej i nie pytaj o rady.

 – Zachęciła go do działania Oliwia, która chętnie dałaby się masować mu, nie tylko w stopę. Choć musiała przyznać, że robi to świetnie, nawet tylko tam. Jego dłonie bardzo pewnie chwyciły ją za kostkę i energicznie wtarły pachnącą ziołami maść. Palce przyjemnie przesuwały się po nawilżonej skórze. Ból ustępował z każdą sekundą, zastępowany przez przyjemność. Oliwia patrzyła na klęczącego obok niej Adama, który z zapałem starał się nie ominąć nawet najmniejszego skrawka jej skóry. Po chwili podniósł oczy i złapał spojrzenie dziewczyny. Patrzyli na siebie bardzo długo. Adam nie przestawał jej dotykać i masować. Widział jak co jakiś czas dziewczyna mruży oczy z przyjemności, jaką dawał jej dotyk. Ręce lekko mu drżały, nie mógł uwierzyć w to co widzi. I to co mówi, a raczej komu.

- Wygląda na to, że wszystko w porządku. Pozwolisz, że w ramach profesjonalnej obsługi, będę mógł się odwieźć Cię we wskazane miejsce. Przynajmniej będę wiedział, gdzie wrócić wieczorem. Jeśli to aktualne ?

- Jak najbardziej. Dziękuję Adam, bardzo chętnie przetestuje Twoje leczące zdolności na parkiecie oraz te taneczne. Jeśli jesteś w tym równie dobry, to nie będziemy się nudzić. – Odpowiedziała natychmiast Liv, nachylając się w stronę zadowolonego chłopaka, składając mu na policzku gorący pocałunek.

Później tego dnia

Oliwia szykowała się powoli na wieczór. Dzień póki co układał się jej rewelacyjnie. Dobry humor nie opuszczał jej od momentu spotkania Adama na stoku. Ból w nodze należał już do przeszłości, smutne myśli o byłym facecie nie wracały, a woda w wannie była cieplutka i pachnąca, zamierzała więc za chwilę wskoczyć do środka, wykąpać się i pośpiewać głośno razem z puszczoną w tle playlistą. Dziewczyny przyjeżdżały dopiero jutro, dziś więc mogła okupować całe wynajęte mieszkanie na swoich i tylko swoich warunkach.

Rozebrała się i spięła włosy wysoko na głowie. Weszła po kolana do ciepłej wanny pełnej wody i powoli siadając na brzegu, poczuła jak rozkoszne ciepło dotyka każdego fragmentu jej ciała zanurzonego po chwili aż do szyi.

Minuty leciały, a woda wciąż dawała masę przyjemności. Śpiewała głośno wprawiając się w jeszcze lepszy nastrój. Po chwili jednak przestała śpiewać, gdy do głowy przyleciała myśl o nowo poznanym chłopaku…

- Adaaaaam... – Wymruczała na głos, odchylając się do tyłu, z włosami poza brzegiem wanny.

Delikatnie przesunęła dłoń po wilgotnych piersiach. Pieszcząc się i myjąc jednocześnie. Jej palce zataczały szerokie kręgi wokół sutków, zbliżając się do nich, zataczając dłonią coraz ciaśniejsze kółeczka. Wrażliwa skóra Liv reagowała szybko. Gęsia skórka występowała tu i tam ponad linią wody na jej rękach. Pieszczone piersi wraz z aktywnymi rozmyślaniami o przystojnym fizjoterapeucie, sprawiły, że rozmruczała się na dobre.

Sutki stwardniały pod wpływem drażniących palców. Wilgotne dłonie wsuwały się raz na szyję, raz po brzuchu, gdy dostarczała sobie przyjemności, pieszcząc sobie tylko znane miejsca. Wsunęła w końcu jedną dłoń pomiędzy swoje uda i w rytm muzyki poruszała nią, delikatnie dotykając się w coraz bardziej gorącą kobiecość. Paluszki Liv lekko drażniły miękkie wnętrze jej szparki. Marzyła zamykając oczy o masujących ją palcach Adama. Włożyła swój własny do środka i powolutku rozpoczęła błądzić nim, oddychając nieregularnie. Naciskała leciutko swoją perełkę, która coraz śmielej domagała się przyjemności. Seans dotyku trwał, Liv pieściła się w wannie, coraz bardziej zapominając o marszczącej się skórze. Jej zwilgotniałe palce, przez bruzdy były jeszcze lepszym narzędziem dotyku. Powstałe fale na opuszkach palców, wprawiały ją w drżenie, gdy przesuwała nimi energicznie wokół słodkiego guziczka przyjemności. Odpływała bardzo daleko, marzyła bardzo śmiele. Pragnęła niesamowicie mocno…

Jeszcze później tego dnia ?

Ostatnie poprawki i już mogła się uznać za gotową. Wyglądała wprost bosko i wiedziała o tym. Figury mogła jej pozazdrościć każda kobieta i to nawet taka, którą ona by uznawała za ładniejszą. Nie mogła jednak przewidzieć reakcji Adama, który po prostu oniemiał z zachwytu.

Wyszła do niego, gdy podjechał po nią o umówionej godzinie. Chciał otworzyć jej drzwi do samochodu i powiedzieć kilka miłych słów, ale stanął jak wryty i po prostu podziwiał. Sam nie pamiętał potem jak udało im się trafić do lokalu.

Muzyka grała niebywale głośno. Co wcale nie przeszkadzało czuć to samo przyjemne napięcie, gdy stanęli przy barze, oczekując aż barman dostarczy zamówione na migi drinki. Chłopak co i rusz rzucał okiem na Liv. W imprezowej sukience z rozpuszczonymi włosami, wyglądała jak gwiazda z Oskarowej gali. Jej figura podkreślona obcisłą kiecką, prezentowała się nieziemsko. A piękna twarz, odpowiednio jeszcze poprawiona makijażem wydawała się być obliczem prawdziwiej bogini. Szybko rozgrzali się mocną kolejką, a potem drugą.

Policzki znów zaróżowiły się nieco, ale tym razem z odurzenia i gorąca. Poszli w tany. Parkiet był pełen anonimowych ludzi, pozornie nie zwracających na nich uwagi, choć Liv na pewno zebrała sporo zazdrosnych rzutów oczu obecnych na Sali kobiet, mężczyźni też zdawali się zauważać i bezczelnie gapić się na niektóre fragmenty jej ciała. Adam patrzył w jej oczy, uradowany i onieśmielony jej pięknem, ale pewnie poruszał się na parkiecie i prowadził ją w tańcu nawet lepiej niż wtedy, na stoku. Liv wirowała w rytm muzyki coraz częściej i na dłużej przylegając do ciała jej partnera. Tańczyli jakby znali się od dawna i instynktownie dobierali kroki we właściwym czasie. Byli coraz bliżej siebie, Adam coraz częściej wodził rękami po talii Liv i z każdą minutą przełamywał w sobie i w niej kolejną barierę bliskości. Czuła jak staje za nią, wciąż poruszając się w rytm muzyki, kręciła biodrami starając się przylgnąć do jego krocza pośladkami. Chciała poczuć go bardzo blisko, by mógł ją objąć i kołysać się wspólnie. Czuła jego przyjemny męski zapach i ciepły oddech na szyi, gdy w końcu zbliżył się do niej, tak jak tego pragnęła. Czuła przez materiał jego spodni, że jest mocno pobudzony, odsunął się nieco, ale zaraz znów był blisko. Oliwia zachęciła go kołysaniem bioder i miłym przyzwalającym uśmiechem. Chwyciła jedną z jego dłoni. Jego drugie ramie powędrowało do przodu, obejmując ją na wysokości piersi. Przytulił ją od tyłu. Mocniej przylgnął kroczem do wciąż kołyszących się kusząco pośladków dziewczyny. Mocno scalili się w uścisku, ani trochę nie przeszkadzało im nadal ruszać się razem z resztą tańczących. Silne ramię Adama obróciło wreszcie Liv i objęli się stojąc twarzą w twarz. Jej ramiona wylądowały na jego szyi, zaplotła swoje dłonie i spoglądała mu w roześmiane oczy. On zacisnął ręce ciasno na jej talii i poruszali się obracając, coraz bliżej i bliżej. Ich splecione ciała dzieliła coraz mniejsza odległość. Muzyka zagłuszała wszystko wokół, obraz też ograniczył się tylko do twarzy partnera. Liv widziała swoje oblicze w wilczych oczach Adama, on widział refleksy lamp w jej jasnych włosach, widział jak doskonałe ma usta. Jak niesamowicie doskonale układają się w kształt przywodzący na myśl miłość i piękno.

Liv przymykała już oczy, jego twarz była bardzo blisko, nie widziała już nic poza nim. Był wszystkim co widziała i co chciała widzieć.

Zetknęli się ustami, bardzo powoli oddając sobie delikatne pocałunki. Wbrew muzyce, która przyspieszyła cały świat wokół nich, kołysali się wciąż w swoim tempie, całując się i obejmując. Żadne z nich nie przyspieszało. Byli we własnym fragmencie rzeczywistości, gdzie liczą się tylko pocałunki i nie ma miejsca na nic więcej.

Trwało to długo. Muzyka przestała grać, czar prysł nagle, ale emocje nie opadały. Adam objął Liv w pasie i wyprowadził poza głośne sale przepełnione muzyką i tańcem. Bez słowa poprowadził ją do wyjścia. Liv nie pytając o nic, przyjęła podaną jej kurtkę. Ubrani wyszli na zewnątrz, Adam podał jej rękę i uśmiechnął się bardzo wilczo i łobuzersko .

- Chodź ! – Powiedział nieco za głośno, wciąż lekko ogłuszony muzyką z klubu.

Liv chwyciła jego dłoń i po raz kolejny dała się poprowadzić w nieznane.

Oboje wiedzieni jakimiś impulsem, śmiejąc się i pokrzykując przyspieszyli kroki, z początku starając się zachować umiar, a potem już biegli razem w stronę pobliskiego pagórka pokrytego śniegiem.

Liv wyskoczyła do przodu, chcąc wyprzedzić Adama w dotarciu na szczyt. Ruszyła skacząc zgrabnie. Chłopak był tuż za nią i nawet nie starał się jej wyprzedzać, gdy byli już niemal na szczycie wzniesienia, chwycił ją mocno w pasie i oboje runęli w dół jak kula śniegu, kręcąc się spleceni w uścisku. W końcu szalone turlanie ustało. Liv wylądowała na Adamie, leżąc na nim. Oboje byli cali w śniegu, ale natychmiast zaczęli się całować. Tym razem mocno, gorąco i namiętnie. Turlali się na ziemi już nie przez spadek z górki, ale pasji i żywiołowości, jaką uwalniali każdą sekundą pocałunku. Wciąż odziani po szyję, starali się dotknąć i zaczerpnąć z odsłoniętych twarzy jak najwięcej. Oliwia obsypywała pocałunkami Adama, który wplatał palce w jej włosy, odsłaniał jej szyję i lgnął do niej ustami, wprawiając Liv, w prawdziwą ekstazę. W końcu wstał z ziemi i pomógł ustać dyszącej dziewczynie. Otrzepali się energicznie nawzajem ze śniegu, nie szczędząc sobie dodatkowych uderzeń, na wysokości pośladków, które rzekomo miały strącić znajdujący się tam śnieg.

Ruszyli dalej. Adam znów prowadził i ponownie zaprosił ją do przejażdżki skuterem śnieżnym. Zajechali pod znaną jej chatkę. W środku było ciemno, ale chłopak miał klucz i szybko znaleźli się w środku.

- Aby nie dopuścić do przeziębienia, profesjonalna obsługa zapewni Ci najlepsze z możliwych remedium na wszelkie mrozy. – Adam z przejęciem w głosie otworzył małe drzwiczki, za którymi Liv zobaczyła bardzo gustowną, drewnianą łaźnię parową, w starym stylu. Rzuciła się na niego i ponownie obdarowywała pocałunkami. Szalona noc miała się więc nie kończyć. Ruszyła ochoczo w stronę przebieralni, by pozbyć się zbędnej odzieży. W tym czasie Adam przygotowywał gorące kamienie i cebrzyki z wodą. Sam też pozbył się ciuchów i paradował w ręczniku owiniętym wokół bioder.

Para po chwili buchała potężnie, zasłaniając widok i wypełniając całe pomieszczenie. Adam usłyszał jednak, że drzwi od damskiej przebieralni zaskrzypiały. Liv wkroczyła do sauny, owinięta ręcznikiem osłaniającym wszelkie kobiece atrybuty. Chłopak mimo to usiadł z wrażenia. Oto stała przed nim Oliwa, istota, która do tej pory występowała jedynie w wyobraźni. Dziewczyna z którą rozumiał się bez słów, piękna, zniewalająca wręcz. Prawdziwa bogini.

Dziewczyna zrobiła krok do przodu i powolnym ruchem zsunęła ręcznik na ziemię. Pod spodem nie miała nic…

Pragnął tego, ale nie był na to gotowy. Gdy ręcznik Liv opadł na ziemię, odkryła przed nim najdoskonalsze ciało jakie w życiu miał okazję oglądać. Każda z greckich rzeźb, rozpękłaby się z kompleksów, gdyby Oliwia przeszła choć raz obok nich nago. Jej ciało tworzyło kompozycję doskonałą. Wyłoniła się z pary jak Afrodyta z morskiej piany. Piersi i brzuch godne były najwyszukańszych komplementów. Nogi powoli kroczące w jego stronę wprawiały całe jej ciało w ruch, który hipnotyzował chłopaka od samego początku.

Oliwia widziała, jak ręcznik zakrywający męskość Adama unosi się, tworząc pokaźny namiocik. Uśmiechnęła się na samą myśl, że sam jej widok wystarczył, by wzbudzić w nim pożądanie. Podeszła bardzo blisko i całowała siedzącego na ławce chłopaka, zniżając swoją głowę, wraz z rozpuszczonymi włosami. Ręką sięgnęła w stronę ręcznika i uwolniła go, odsłaniając jego penisa. Odrzuciła na bok ostatni fragment odzieży, jaki tego dnia na sobie mieli, jednocześnie obracając się i dając się podziwiać także od tyłu. Adam spoglądał na blond włosy Oliwii, które świetlistą kaskadą spadały na ramiona i smukłe plecy. Jej tyłeczek był cudownie wilgotny od pary, chłopak nie mógł napatrzeć się na ten cud natury. Przyjemnie zaokrąglona Liv ponownie zakołysała biodrami, tak jak to robiła tańcu i podchodziła coraz bliżej do niego, wciąż pozostając obróconą. On wyciągnął ku niej ręce. Była już na ich wyciągnięcie. Dotknął jej i aż jęknął z zachwytu. Jego męskość pobudzona do granic możliwości, prężyła się dumnie, mimo iż dopiero teraz miał okazję, dotknąć nagiej Liv. Przysunął ją do siebie powoli i nakierował jej biodra we właściwe miejsce. Oliwia zacisnęła zęby w oczekiwaniu, opadała bardzo powoli, wciąż pozostając odwróconą plecami do siedzącego Adama. Wreszcie poczuła delikatne muśnięcie penisa, tuż przy swojej wilgotnej już szparce. Jedno, drugie, trzecie, coraz szybciej i śmielej, opadała na niego w dół, siadając na nim, by znów unieść się lekko do góry, potęgując przyjemność, gdy raz po raz wchodził w nią płyciutko.

Chłopak przeniósł dłonie z bioder, w stronę piersi i otoczył je czułą opieką, pieszczotliwie przesuwając mokrymi palcami, po delikatnej skórze Liv. Dziewczyna wciąż nie przestawała zagłębiać członka, gdy unosiła się i siadała znów, kontrolując tempo. Wreszcie całkiem usiadła, przyjmując go całego w swojej rozgrzanej cipce. Jęknęła przeciągle, gdy czuła jak twardy penis Adama, rozpycha ją od środka. Był duży, czuła to każdym skrawkiem swojej kobiecości, ściskał też mocno jej piersi, bardzo podniecony. Przysunął usta do jej szyi, teraz zupełnie odsłoniętej, nagiej, którą mógł bez opamiętania całować i lizać. Stękał cicho, gdy Liv powolutku przyzwyczajała się do twardego członka i poruszała i biodrami do przodu i do tyłu w rytmie jego pocałunków. Oliwia czuła się w jakiś sposób spętana jego męskością i dłońmi, energicznie pieszczącymi jej piersi, ale miała kontrolę nad sytuacją. Ujeżdżała go swoim tempem, czuła jak drżą mu wszystkie kończyny, gdy napiera na niego swoim tyłeczkiem. Para już dawno przestała wydobywać się z kamieni, ale gorąco bijące od ich ciał, sprawiało że obydwoje byli mokrzy od potu na nagich skórach. Liv czuła się coraz wspanialej. Mocniej i mocniej opadała biodrami, na męskość swojego kochanka, zanurzając ją całą w jej wnętrzu. Nie doceniła jednak chłopaka. Potrafił przejąć inicjatywę. Poczuła jak jedna z jego dłoni wędruje na łechtaczkę, którą bez trudu odnalazł wskazującym palem i rozpoczął delikatnie naciskać ją i pieścić, przesuwając palcem, który pozostawał wciąż na jej perełce. Straciła nieco swój rytm, przyjemność zaburzyła jej koncentrację. Ugięły się pod nią kolana. Adam natychmiast to wykorzystał. Drugą ręką ujął ją mocno i powoli, podniósł się wraz siedzącą na nim Liv, bez przerwy pozostając w niej. Dziewczyna uniosła się lekko, pod wpływem jego siły i pozwoliła mu podnieść jej nogę, którą chłopak chwycił mocno pod udem. Przyparł nią do ściany. Oliwia oparła się rękami. Uniesiona noga pozwalała Adamowi brać ją bez opamiętania od tyłu. Chłopak ochoczo napierał męskością na wypięty, boski tyłeczek swojej kochanki. Chwycił ją za jasne włosy i obwiązał wokół własnej pięści, by trzymać ją całą jak na smyczy. Dziewczyna jęczała i drżała jej jedyna noga, na której stała. Czuła się jednak lekka jak śnieżny puch, gdyż Adam pewnie chwycił ją i nie puszczał na nawet podczas dzikich posunięć, jakie wykonywał swoim całym ciałem. Liv czuła jak przyspiesza, choć wydawało jej się to niemożliwe. Chłopak jęczał głośno i mimo wszystko, był coraz bardziej dziki, wręcz nieokiełznany. Liv jęknęła również, z początku raz, krótko. Po chwili jednak z całych sił wyła głośno, gdy czuła nadchodzący orgazm. Czuła się jakby coś w niej pękło, ułamek sekundy po jednym z pchnięć Adama poraził ją potworny ból, który natychmiast niemal zamienił się w nieograniczoną rozkosz. Zgięła się wpół nie kontrolując swego ciała, uwolniła się z uścisku i wiedziona tylko i wyłącznie instynktem, pchnęła go na ziemię. Błyskawicznie znalazła nad nim i dosiadła jego twarzy, zmuszając chłopaka do oralnych pieszczot. Gdy tylko jego język dotknął jej szparki, Oliwia krzyknęła i doszła tak jak nigdy dotąd. Dziko i bez najmniejszych hamulców. Chwyciła mocno penisa leżącego pod nią kochanka i w kilka chwil, wciąż ledwo kojarząca z rozkoszy doprowadziła go do wytrysku. Chłopak jęczał zagłuszany przez wciąż sunącą po jego języku dziewczynę. Tryskał nasieniem na wszystkie strony, gdy Liv bez opamiętania nie przestawała pieścić go dłonią. Wreszcie uwolniła usta Adama i runęła w dół, wprost na zaspokojonego przed chwilą, ale wciąż sztywnego członka. Bez wahania wsadziła go sobie w usta i zlizywała łapczywie resztki spermy. Czule obejmowała go wargami i pieściła języczkiem jego żołądź.

Adam odpływał z przyjemności. Czuł jak Liv zajmuje się jego męskością, sam nie chciał pozostawać dłużny. Chwycił ją za tyłeczek i usadził ją tak, by mógł pieścić jej kobiecość najlepiej jak tylko mógł. Oliwia nie przestawała obciągać jego penisa, czuła jak Adam znów liże leniwie jej kobiecość, zachęciła go do przyspieszenia zabawy, kręcąc bioderkami w lewo i prawo. Odpowiedział natychmiast i w szaleńczym tempie począł tarmosić jej łechtaczkę końcówką języka. Liv zachłysnęła się powietrzem z przyjemności i zaprzestała pieszczot. Skupiła się tylko na odbieraniu rozkoszy, jakiej dostarczał jej Adam. Ponownie nadciągał orgazm. Dziewczyna sama zagłuszyła swoje jęki, wkładając sobie w usta twardego znów penisa, unosząc swoją głowę w górę i w dół, oplótłszy go ciasno między wargami a językiem. Chłopak drżał niekontrolowanie, wiedział , że za chwile wytryśnie, nie mógł jednak nic zrobić. Liczyła się tylko Liv i jej przyjemność, całym wysiłkiem woli skupiał się wyłącznie na dostarczeniu jej przyjemności. Zataczał nieregularne kręgi wokół jej perełki, ona zaś ssała jego męskość tak mocno, że nie wytrzymał i doszedł w jej ustach. Gdy Tylko Oliwia to poczuła, jakaś pierwotna kobieca chuć napełniła ją euforią. Nieznanym rodzajem ekstazy, poczuciem doskonałości i mocy władzy nad męskim ciałem. Nie musiała czekać długo. Doszła od razu po nim tak potężnie, że przez chwile nie widziała nic. Świat zamazał się jej przed oczami, plamki świateł zazwyczaj opadające po chwili, nie chciały znikać jej z pola widzenia. Rozkoszna fala ciepła i ulgi rozlewała się od cebulek włosów po gorącą kobiecość, którą jej kochanek wciąż jak w transie lizał lekko. Leżała na nim całkiem naga i spocona. Nie wiedziała nawet kiedy wstali. Chłopak podszedł do zaniedbanej przez nich łaźni i ponownie rozbuchał parę, po całym pomieszczeniu.

Usieli razem obok siebie i wdychali ciepłe powietrze w płuca zmęczone od szaleńczego seksu. Dyszeli razem w równym rytmie. Liv opierała głowę na silnym ramieniu jej mężczyzny. Co jakiś czas dotykali się delikatnie lub całowali swoje twarze i szyje… Noc dopiero się zaczynała, a tydzień zapowiadał się obiecująco.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Janusz Mazowiecki

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach