Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





W sylwestra z dojrzala cz. 1

W sylwestra mamy z żoną swoją tradycję, od jakiegoś czasu unikamy alkoholu na rzecz środków psychoaktywnych, lubimy to. Trzy, cztery razy do roku jedziemy do dobrego hotelu, zażywamy, eksperymentujemy, a zwieńczeniem wszystkiego zawsze jest seks. Seks po tego rodzaju środkach jest zawsze wyjątkowy, zwierzęcy, a jednocześnie zmysłowy, nieokiełznany, a przy tym delikatny- czekamy na to i zawsze się doczekujemy. Tym razem padło na sylwestra u szwagierki połączonego z parapetówką- duża impreza, ale żeby nie rzucać się w oczy postanowiliśmy najpierw trochę wypić, a o 22.00 dmuchnąć po kresce bardzo dobrego sortu kokainy, miałem też kilka pigułek i dwa skręty na rano.

Drink, kieliszek, drink- w końcu 22.00, łazienka, bum niemal natychmiastowe uderzenie w potylicę.

-Za 20 minut w tym samym miejscu.- mówię.

-Umówieni.- odpowiada mi Ewa, po czym mieszamy się z coraz większym tłumem gości.

Powtórka i już wiemy, że to będzie dobra noc. W domu czekają świece, kamera, zabawki, kajdanki- wszystko co może przyjść nam na myśl, gdy puszczą hamulce. Na imprezie nie pijemy razem, nie tańczymy, a nawet nie rozmawiamy, bojąc się, że skończymy bzykając się na szybko w łazience, a nie o to chodzi.

23.05 podchodzi do mnie Ania, przyjaciółka mojej żony i mówi:

-Chodź na górę, jest problem z Ewą. Po czym prowadzi mnie po schodach do łazienki, wchodzimy oboje, zaparowane, gorąco, Ewa w wannie- pomyślałem, że chce przebić moje zabawki i zrobić to z Anią i że mną w wannie, ale... :

-Dostałam zapalenia pęcherza, jadę do domu, Ania mnie zawiezie, bo nie piła. Po pierwszych sześciu słowach czułem jak mój świat pogrąża się w otchłań.

-Jadę z Tobą...

-Bez sensu, zostań, bo Justyna się obrazi, w końcu to parapetówka.

Zostałem sam, z torbą dobrego w kieszeni, na pocieszenie zjadłem dropsa, popiłem czystą wódką i usiadłem na kanapie od czasu do czasu zamieniając z kimś kilka słów, unikałem kobiet, bo były piękne, a ja w tym stanie nieobliczalny. Zbliżała się północ, wyciągam telefon, by zadzwonić do Ewy, ale widzę SMSa od niej: "Ania dała mi furaginum i coś na sen, nie budź mnie, kocham, odbijemy".

Wyszliśmy na dwór, życzenia, piątki, pocałunki- gdyby tylko wiedziały, że ich każde muśnięcie ustami którejkolwiek części mojej twarzy przyprawia mnie o niemal szczyt... Korzystałem więc, czułem ich piersi, przy przytulaniu, dotyk ich dłoni przyprawiał mnie o cudowny dreszcz, a niewinne pocałunki w policzek były prawie jak pieprzenie ich, a gdy śliczna Kasia mówiąc:

-O! Słomiany wdowiec, no buziak teacher!- pocałowała mnie w usta poczułem jak mój penis pulsuje w niebezpiecznym rytmie zmierzając ku wybuchowi. Oderwałem się od niej i żeby nie wyjść na gbura powiedziałem z uśmiechem:

-Mmm, pyszne.- a tak naprawdę zastanawiałem się czy to był jej język. Mrugnęła tylko do mnie i poszła sobie. Ja poczułem, że chyba dopiero teraz wskakuje mi tabletka, było błogo. Wróciłem do domu i zrobiłem jeszcze jedną kreskę. Tańce- ja siedzę, picie- ja nie piję, gadamy- gadam jak najęty, jestem wodzirejem, duszą towarzystwa. Impreza wydaje się żyć własnym życiem, ludzie wchodzą, wychodzą, pojawiają się nowi. Po drugiej wpadł w końcu ktoś kogo znałem, kogo znali wszyscy w mieście - mama mojego ucznia, a jednocześnie od niedawna moją uczennica- Krystyna, pięćdziesięciodwuletnia, pierwsza tutaj instruktorka fitnessu ze swoim nowym chłopakiem Ralphem z Hamburga. Nieźle porobiona usiadła przy stole, Ralph razem z nią i mówi:

-Pan poleje, Panie profesorze i pomoże mi zabawiać mojego partnera bo on nic po polsku.- wyglądała dość komicznie w bardzo mocnym makijażu, cekinowej sukience (refleksy świetlne na cekinach robiły na mnie wrażenie niemniejsze od jej niedużego, ale jędrnego nie tylko na jej wiek biustu, najwidoczniej bez biustonosza) i niebieskiej peruce na głowie.

-A służę pani, pani Krystyno.- dodałem małą pogawędkę po angielsku z Ralphem, gdy poczułem, raz, a potem drugi i trzeci, jak Krystyna przesuwa stopą po mojej nodze, zajęło mi chwilę ustalenie czy to aby nie omamy, ale jej nietrzeźwy wzrok mówił jedno- to ja.

-Idę zajarać.- wypaliłem, a Krystyna, która wiedziała, że nie palę powiedziała od razu:

-Me too. Ale dziś nie jestem Krystyna, jestem Betty. Ralph nie pali- chodźmy.

Stałem z nią przed domem i odpalając papierosa spytałem:

-Betty?

Ona się zaciągnęła, nic nie powiedziała, wypuściła tylko dym, a mnie nie wiem co podkusiło i dodałem:

-Brzmi jak pseudonim jakiejś dziwki.- wtedy usłyszałem sam moje słowa i chciałem rzucić się do przeprosin, na co ona:

-Nie jakiejś, najlepszej. Przekonasz się. Zatańczymy?

Rzuciłem prawie całego papierosa w śnieg i czując ciekawość spotęgowaną narkotykami do granic nic nie powiedziałem tylko puszczając ją przodem ruszyłem na parkiet.

-Owijamy w bawełnę czy jasno do rzeczy?- spytałem przy dźwiękach piosenki Amy Winehouse, chyba "My tears dry on their own".

-On ma słabą głowę, zajmiesz się tym?

Udałem, że zbliżam twarz do jej twarzy by odpowiedzieć, a zamiast tego przesunąłem dolną wargą po małżowinie jej ucha.

Wróciliśmy do stołu, posuwanie pierduł z Ralphem plus mocne tempo, jeszcze nie wiedziała, że mam asa w rękawie w postaci nadnaturalnej stymulacji, prowadziło mojego rozmówcę wprost do sypialni dla gości - kwestia czasu. Nikt nie podejrzewał niczego, w końcu byłem nauczycielem niemieckiego, a nasza gościnność nie zna granic. Nikt nie zdziwił się nawet wtedy gdy Ralph odprowadzany był do sypialni przy brawach rozbawionych tym faktem gości. Kiedy zniknął Krystyna powiedziała tak głośno, by każdy usłyszał:

-No! To teraz będzie mi pan profesor musiał zastąpić partnera sylwestrowego.

Ktoś krzyknął "Gorzko, gorzko!", a tylko my oboje wiedzieliśmy, że to nie żart, kwestia czasu. Chwilę popatrzyłem na nią, a właściwie bezczelnie ją zmierzyłem wzrokiem i miałem tylko jeden wniosek w głowie - czemu nie?

To był ten typ dojrzałej kobiety, która mogłaby być gwiazdą porno, nieco wulgarna uroda, jednak idealnie zadbana, dłonie, usta i szyja chyba po korekcie, makijaż mocny, ale ze smakiem, nogi takie, że nastolatki jej zazdrościły, zsunęła pantofel i zobaczyłem jej stopy nieodbiegające jakością od widocznej reszty ciała. Kiwnąłem głową w stronę parkietu, ruszyła od razu. Kilka szybszych, gdzie popisywała się gibkością ciała i robiła wrażenie, potem Lana del Rey, nie wiem co, bo wszystko brzmi tak samo, ale snujący się utwór. Zbliżamy się i tańczymy, czuję jej lędźwia przyciśnięte do mojego kroku, Krystyna ma 180cm wzrostu czyli tylko 8 mniej niż ja (jej syn Mateusz ma 207- chyba powinienem o tym pamiętać). Patrzymy się na siebie, a ja mówię:

-Nie owijamy. Zatem jak?

-Na razie czuję rozkosz tak właśnie- i spojrzała na nasze ciała spotykające się na wysokości narządów płciowych- przesuńmy się tam w róg, ok?

Ruszyłem w tylko trochę bardziej ustronne miejsce, myśląc, że to już nie są żarty i ona mnie przeleci- to kwestia najbliższych godzin i kręciło mnie to w sposób jaki kręci kokaina połączona z ekstazy i dojrzałą kobietą opartą o fiuta.

-Jak tylko się odwrócisz, chcę go poczuć, wsunę ci dłoń w majtki i dotknę go na chwilę.

Każdy kto brał tego typu historie wie, że na pełnej kokainowej jeździe nie ma się czym chwalić, więc powiedziałem jej to.

-Jestem naćpany po korek, a mój kutas niemal się z tego powodu wessał do środka, ale wystarczy chwila pieszczot i czeka cię kilkugodzinne pieprzenie bez hamulców.

-Masz jeszcze? Ja też chcę.

Nie musiała mnie namawiać, jedna, za chwilę druga kreska po czym położyłem sobie tabletę na czubku języka, a ona przejęła ją niemal mnie nie dotykając.

-Dwa tańce i musimy się ewakuować.- powiedziałem i poszliśmy znając plan na resztę nocy i poranek.

-Chcę go jednak dotknąć.- powiedziała a jej wzrok był już szklany, dotknięty działaniem narkotyku. I gdy tylko byłem tyłem do reszty zgrabnie wsunęła dłoń i zaczęła lekko pieścić moją schowaną w ciele namiastkę penisa.

-Nawet taki sprawia, że płynę. To to co mi dałeś? Bo czuję się błogo jak nigdy.

-Odwróć się Betty.- i teraz to moja dłoń uniosła jej sukienkę, przesunęła materię bielizny, by poczuć gorącą wilgoć jej krocza. Po czym wróciła na miejsce, Betty drgnęła, a ja wysunąłem sobie mokry od jej soków środkowy palec do ust i powiedziałem:

-Zrobię ci ustami tak dobrze, że będziesz chciała wciągnąć prześcieradło tyłkiem.

Zamurowało ją, a nie jest osobą, która milczy zbyt długo z byle powodu, wiedziałem, że po chwili oszołomienia odpowie w punkt.

-Jak zajmujesz się moim tyłkiem nic nie będziesz chciał wciągać.

Teraz ja stanąłem kiwając głową z uznaniem.

-Piękna wizja, ale dziś nawet jako Betty będziesz miała dość.

-Obiecuję, że się o tym sam przekonasz.- powiedziała patrząc mi w oczy, a po chwili dodała- Justysiu, zamówisz mi taxi proszę, już nie te lata.

-Się robi.

-Wyjdź chwilę po mnie, będę czekać za skrzyżowaniem.- w jej głosie i wyrazie twarzy nie było żartu, kpiny, tylko czyste pożądanie.

-Co z Ralphem?- spytałem.

-Zobaczymy, może się przyda.

Ruszyła w stronę sypialni gdzie spał jej chłopak mówiąc:

-Panowie pomóżcie mi proszę go ogarnąć i wnieść do taksówki.

Dwóch ruszyło, na co moją szwagierka:

-Krysiu, zostaw go i tak nic z niego dziś, wstanie rano dostanie kawy i śniadanie, zamówimy mu transport i będziesz się mogła nacieszyć.

Ja tylko patrzyłem na moją Betty, a narkotyki uderzyły w tętnice ze zdwojoną siłą.

-Ok, zatem zapraszam jutro na kawę do mnie, a i klinik się znajdzie, pa!

Usiadłem czekając na myśl, która powie mi: "52 lata? Może i niezła jak na swój wiek, ale daj spokój, nie warto." Zamiast tego usłyszałem: "Wiesz, że to będzie rżnięcie życia."

-Dobra, ja się przejdę. Do jutra u Krystyny. Zajebiście było.

I gdy tylko wyszedłem za furtkę ruszyłem biegiem w kierunku skrzyżowania zastanawiając się czy zobaczę zaparkowaną taksówkę, czy Betty spękała. Jest! Czeka!








Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomasz Tomasz

Fabuła z nietrzeźwością i narkotykami w tle


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach