Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Cyce w szpice

Urzekły mnie jej cycki. Dosłownie cyce w szpice, jak w tytule piosenki Bielasa. A było tak:. Mój przyjaciel leśniczy dał mi cynk o odbywających się tam tokach głuszców, i jako obserwator - amator podjąłem ambitne działania w zakresie maskowania i czuwania. Na skraju skrytej w leśnych ostępach polany zbudowałem i dobrze zamaskowałem mały szałas. Kosztował mnie dużo pracy; już samo wkopanie się w obficie ukorzeniony grunt zabrało mi sporo czasu. Potem znoszenie  desek na szalunek, okładanie tego wszystkiego gałęziami, pozbycie się wykopanej ziemi... Ale w końcu zaczęło to przypominać... nic wykonanego ludzką ręką. I o to właśnie chodziło. Teraz pozostało już tylko nocne czuwanie. Niestety, noc powoli przeszła w poranek, później w przedpołudnie, a głuszców jak nie było, tak nie ma. Zastanawiałem się już, czy nie czas opuścić posterunek, wygodne łóżko na kwaterze kusiło, lecz wtedy...

Dziewczyna zaszła mnie,  jak i szałas, od tyłu. Od lektury, czymś trzeba sobie umilać czas, oderwał mnie trzask gałązek, na które nieostrożnie następowała. Pierwsza myśl - jakieś dzikie zwierzę, może dzik. Powoli, by go nie spłoszyć, przybliżyłem głowę do szczeliny obserwacyjnej. I ujrzałem nogi. Całkowicie pozbawione szczeciny ludzkie nogi. Bardzo, ale to bardzo długie dziewczęce nogi. A przy tym szczupłe, lecz nie szczudłowate. Po prostu zajebiście zgrabne. Tak zwane rasowe pęciny. I te nogi urzekły mnie, jako pierwsze.  Szałas był częściowo wkopany w ziemię, z poziomą szczeliną obserwacyjną może pół metra nad poziomem gruntu, a dziewczyna zatrzymała się o jakiś metr od mnie. Nie mogłem, więc dojrzeć niczego powyżej pasa, ale mogłem zajrzeć jej pod sukienkę. Uczyniłem to skwapliwie. Uda miała szczupłe i gładkie. Mocno opalone. Wyżej dojrzałem wyraźną linię oddzielająca je od pośladków, która tak mnie kręci. Same pośladki zaś... ach, marzenie. Dwie dobrze napompowane piłeczki, krągłe i sterczące. Natomiast nie byłem w stanie dojrzeć majtek. Czyżby stringi? Powoli nabrzmiewający członek (taki widok!) stanął mi momentalnie. Tym szybciej, że dziewczyna kręciła tym gołym tyłkiem tuż przede mną. No tak, rozgląda się.

Szybko rozpiąłem spodnie i zabrałem się za trzepanie kapucyna. Nie dane mi było dokończyć, dziewczyna ruszyła w głąb polanki i jej goła dupcia zniknęła mi z oczu – kwestia sukienki i perspektywy, wcześniej zaglądałem pod tę sukienkę z dołu i z całkiem bliska.  Za to objawiła się cała sylwetka, na oko ledwo, co pełnoletniej panny. Bardzo zgrabna sylwetka. Objawiły się też majteczki. Jednak nie stringi, tylko całkiem zwyczajne białe figi. Trzymała je na palcu i beztrosko nimi wywijała. To dlatego nie mogłem ich dojrzeć pod sukienką! Dodajcie do tego długie, rozpuszczone włosy w kolorze dojrzałej pszenicy... Waliłem konia w najlepsze, śpiesząc się, by skończyć, nim to cudowne zjawisko zniknie mi z oczu.

Drogę dziewczynie przegrodził zwalony pień ogromnego buka. Dokładnie na środku polanki, góra pięć, sześć metrów ode mnie. I wtedy zdarzył się cud! Dziewczę przystanęło i rozejrzało się bacznie dookoła. Genialnym, w erotycznym znaczeniu tego słowa, odgarniając włosy z twarzy. Była prześliczna! I taka młoda! Aż przestałem się masturbować z wrażenia. I dobrze, bo to nie był koniec wrażeń, a zaledwie początek. Dziewczyna starannie rozprostowała majteczki i rozwiesiła je na gałęzi. Suszyła je? Aparat z teleobiektywem miałem na statywie tuż obok. Zajrzałem i odszukałem te majtki. Śnieżnobiałe z wyjątkiem... Ja pierdolę! I to nie wyglądało na siuśki! Dobrze wiem, jak wyglądają majteczki, gdy dziewczyna się podnieci. To było to!

Oderwałem wzrok od tych majteczek w ostatnim momencie. Dziewczyna już zdjęła maleńki plecaczek, nie dojrzałem go wcześniej ukrytego pod włosami, i położyła na pniu. Stała teraz przodem do mnie, doskonale widoczna w porannym słońcu. Miałem je za plecami, więc nie umknął mi żaden szczegół, gdy skrzyżowanymi rękoma złapała za rąbek sukienki. Zamarła na moment w tej pozycji, znów się bacznie rozglądając. Rzuciłem się do aparatu, skierowałem obiektyw na nią i skadrowałem jej sylwetkę. Wcisnąłem "Play". Zdążyłem! Ostatkiem silnej woli powstrzymałem się przed ponownym wzięciem szabli w dłoń. I tak w lędźwiach czułem rozkoszne dreszcze, a drągal mi podrygiwał w miarę, jak unoszona w górę sukienka ukazywała coraz więcej. Całe nagie uda, gęstwina jasnych włosów łonowych, płaski brzuszek i uroczy pępuszek. I cycuszki! Z miejsca zakochałem się w tych cyckach. Dwie miniaturowe Fudżijamy, a każda zwieńczona sporym, jasnoróżowym sutkiem. Ach, lizałbym te Fudżijamy bez końca! Wspinał się językiem od podnóży po sam szczyt. I na przemian ssał wieńczące je wisienki!

Dziewczę cały czas się rozglądało, więc mogłem przyjrzeć się jej piersiom z różnej strony. I przyznam, że tak doskonałych nie widziałem. Doskonałych dla mnie. Lubię każde cycki, byle małe. Takie samonośne, na które nie ma wpływu grawitacja. Mogą to być jabłuszka, mogą cytrynki, lecz nade wszystko wielbię stożki. Dokładnie takie, jak te. A wisienki, gdy spojrzeć z boku, zmieniają się w połówki malutkich różowych... korniszonów? Owszem, wiem, że jak laska się podnieci, to jej sutki sterczą. Ale żeby aż tak? Widocznie w stanie spoczynku też są okazałe. Gapię się na tę cycuszki i na wieńczące je bliźniacze wieże ze sterczącym kutasem, którego nie śmiem nawet dotknąć. Bo już się domyślam, bo już wiem, że będzie ciąg dalszy.

Dziewczę pozbywa się całkowicie sukienki. Potrząsa głową porządkując nieco włosy ruchem, od którego niemal się nie spuszczam. A te cycuszki! Muszą być twarde i sprężyste, że tylko lekko zadrgały!

Dziewczę się odwraca, i jest to kolejne wyzwanie dla mojego penisa. Widok jej wypiętego tyłeczka, gdy pochyla się na wyprostowanych nogach i mości sobie z sukienki siedzisko w rozwidleniu konarów. I ta wycelowana wprost we mnie kępka pieczących kłaczków! Penis reaguje kropelką preejakulatu. Proszę, nie! Jeszcze nie teraz! Czy mam jakieś zaległe rachunki do opłacenia? Co mam kupić jutro w pobliskim miasteczku? Uff!

Dziewczę rozsiada się wygodnie, szeroko rozkładając uda. Wyjątkowo mi przyjazne słońce zagląda, jak i ja, dokładnie między nie. Jesteśmy teraz w stanie, słońce i ja, dojrzeć różowy wałeczek sklejonych warg sromowych w tym gąszczu. Chyba nigdy nie przystrzyganym, rozrośniętym aż poza pachwiny. Ach jakże chętnie wyszedłbym w rolę golibrody! Przecież te kłaczki muszą wyłazić jej z majtek! Założę się, że nie ma chłopaka. No chyba, że to jakiś troglodyta.

Dziewczę odchyla się do tyłu zamyka oczy i wystawia buzię do słońca. Cipkę też, a gdzie słońce, tam i ja. Wypycha ją do przodu, szerzej rozkłada uda. Efekt jest spektakularny. Pierożek pęka ukazując jasnoróżowe wnętrze. Ze wszystkimi szczegółami. Sięgam po... Nie, nie. Nie po kutasa. Po drugi aparat. Też z teleobiektywem. Opieram go na półeczce, bo cały drżę, nakierowuję na cipkę i robię zdjęcie za zdjęciem. Przy tej rozdzielczości będę miał ostre odbitki choćby metr na metr! A najlepsze, że mam gdzie je powiesić!

W kadr wchodzi mi jakaś ręka. Podświadomie tego się spodziewałem, ale równocześnie na to nie liczyłem, takie cudowne przypadki po prostu się nie zdarzają. Masturbująca się nastolatka w środku lasu, dokładnie na twoich oczach. Dająca upust swym chuciom,  nieświadoma twej obecności.

Dziewczę przegrzebuje sobie srom, prześlizguje palcami między tymi różowymi fałdkami. Nie wiem, na co patrzeć - na zajmujące cały kadr wnętrze cipki, czy na prężącą nagie ciało  dziewczynę. Patrzę więc tu i tam. A potem całą uwagę poświęcam cyckom. Bowiem dziewczę nabrawszy palcami wilgoci, zwilża sobie sutki i całe cycki!

Mizia się po tych sutkach dłuższą chwilę, przybywszy oczy. O czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna? - zaczynam sobie cicho podśpiewywać. O czymkolwiek marzy, marzy coraz konkretniej. Sięga  do cipki drugą dłonią. Tym razem skupiając się na łechtaczce. Jestem tak blisko, że bez problemu robię zbliżenia samej łechtaczki i pocierającego ją paluszka. To będzie hit!

Dziewczyna się nie oszczędza, do wrażeń wzrokowych dochodzą te słuchowe. Pojękiwania przechodzą w głośne jęki, a końcu w skowyt, gdy szczytuje. Nie sama. Strzelam obfitą strugą spermy na ścianę szałasu ledwo dotknąwszy chuja. Wspólnie  choć osobno przeżyty orgazm mocno mnie podnieca, kutas nie opada.

Kurtyna też nie opada. Podziwiam boskie kształty, gdy dziewczę wstaje i przeciąga się, z rękoma nad głową, nieświadoma, jak to przeciągnie się działa nas mojego członka. Robi sobie mały spacerek w tę i we w tę, prezentując pośladki w ruchu. Małe ma te półdupki, ktoś powie, że niepozorne, jak i te wąskie biodra. Ale ja preferuję właśnie takie, trochę chłopięce kształty. Powód jest prosty - uwielbiam brać dziewczyny od tylca, wbijając się między wypięte pośladki. W tę, czy tę drugą dziurkę. A nawet zgrabna, kształtna dupa w tej pozycji robi się jakaś taka... rozlazła. A taka szczuplutka... Cóż, kwestia preferencji. Mnie podnosi się najwyżej do właśnie takiej.

Dziewczyna zatrzymała się i przestałem wodzić za nią wzrokiem i obiektywem. Taki spacer na golasa będzie miłym dla oka zakończeniem filmu. Tak przynajmniej sobie pomyślałem, gdy schyliła się... Nie. Nie po sukienkę. Po plecaczek. Po chwili miała w ręku długi, lecz cienki wibrator i aż mnie w chuju przyjemnie strzyknęło. Pojąłem, że to zaledwie koniec antraktu, nie przedstawienia.

Nie miałem problemu, by dojść ponownie. Nie przy tym, co wyprawiała!

Już oblizywanie tego sztucznego chuja mnie wzruszyło. Robiła to tak lubieżnie... I w sumie niepotrzebnie z technicznego punktu widzenia. Założę się, że z cipki wręcz jej się lało. Zjechała tym wibratorem między cyckami i brzuszkiem do samej cipki. Aż tu słyszałem brzęczenie  pewnie podkręciła go na maxa. Stojąc w szerokim rozkroku podrażniła się trochę między nogami. Widać było, że ledwo powstrzymuje się przed zaciśnięciem ud. Pojęczała sobie głośno, obrabiając wibrującym czubkiem łechtaczkę, po czym nagłym ruchem wsunęła go głęboko do pochwy. Miałem kolejny dowód, jakie te pochwy są elastyczne. Wibrator miał ładnych kilkanaście centymetrów, a wystawało tylko pokrętło! A potem wepchnęła go  głębiej i całkiem zniknął między wargami!

Poruszając się ostrożnie, sztywno, jakby kij połknęła, przysiadła na pniu z wycelowaną prosto we mnie pizdą. Wibratora ani śladu! Wargi się zwarły, dziurka zasklepiła.

Spojrzałem na jej buzię. Ekstaza i napięcie. Napięte mięśnie brzucha, jakiś ruch między nogami...

Westchnąłem wraz z nią, gdy koniec wibratora rozepchnął jej srom i zaczął powoli spomiędzy nich wysuwać. Śliskie różowe wargi ułożone w ciup, jak do selfie. Tyle, że te dolne i rozepchnięte sztucznym chujem. Niezapomniany widok. Najwyraźniej ją bawił, bo kilka razy wsunęła w siebie ten wibrator i z pochyloną głową obserwowała, jak powoli się z niej wysuwa.

Na koniec dziewczę prawie pozwoliło mu wypaść i takim błyszczącym od śluzu zaczęło obrabiać cycki.

Krew uderzyła mi do członka. Zrobiłem zbliżenie na ten aktualnie obrabiany i robiłem zdjęcie za zdjęciem. A na każdym kolejnym sutek był ciut większy. Podążyłem za wibratorem do drugiego cycka. Ta sama historia.

I znów po brzuszku prosto do cipki. Dziewczę uniosło nogę i oparło o jeden z konarów powalonego buka. Wyżej chyba się nie dało. Już sam wgląd w jej krocze z niej perspektywy sprawił, że niewiele mi brakowało. A gdy zaczęła wsuwać w siebie wibrator, równocześnie miziając palcem drugiej dłoni łechtaczkę... Tym razem doszedłem pierwszy. Ale niewiele przed nią.

A potem musiałem dojść jeszcze raz. Inaczej się nie dało. Spacery ze stopniowo wysuwającym się z pochwy wibratorem. Głęboki skłon na wyprostowanych nogach, tyłkiem w moją stronę i dogadzanie sobie sztucznym chujem w tej pozycji. Próby, nieskuteczne, ale nie straciły przez to na atrakcyjności, wepchnięcia go sobie do dupy ( ile się przy tym nagimnastykowała!), lizanie takiego wyjętego z cipy... Pomyślałem wtedy, że liże mojego, też prosto z pochwy i spuściłem się po raz trzeci. Tym razem zaciek na deskach szałasu był więcej, niż skromny, w porównaniu z dwoma poprzednimi, ale jednak.

Dziewczę miało tych orgazmów dużo więcej, no ale dziewczyny mogą...

Na koniec oblizała dokładnie wibrator, owinęła go w majteczki, wepchnęła wraz z sukienką do plecaczka i weszła w las na golasa. Odprowadziłem ją okiem kamery i wcisnąłem "Stop".

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Maciej Wijejski

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach