Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Aga z Przygody w Galerii

Patrzyłam z zachwytem na tę kobietę. Widziałam bardzo zgrabną, atrakcyjną dziewczynę w średnim wieku. Z satysfakcją przyglądałam się jędrnym piersiom, patrzyłam na szczupłe uda, wygoloną na gładko pipkę z wąziutkim paseczkiem mięciutkich włosków, poprawiłam długie, ciemne włosy okalające bardzo ładną, jeszcze niemal dziewczęcą twarz...

Tak, to ja. Wyszłam właśnie spod prysznica, wytarłam włochatym ręcznikiem zgrabne ciało, przyglądałam się swemu odbiciu w wielkim lustrze. Co prawda nie jestem pierwszej młodości, przecież niedawno przekroczyłam czterdziestkę, ale ciągle jestem piękną, atrakcyjną kobietą. Mieszkam sama w swym dużym mieszkaniu, które zostawił mi jeden z moich wspaniałych kochanków. Nie miałam zamiaru wiązać się na stałe z jakimś mężczyzną, wolałam związki bez zobowiązań.

Byłam z pewnym facetem, dużo starszym, bardzo bogatym i hojnym, ale nie chciałam małżeństwa. Jemu chyba też to odpowiadało, bo nie naciskał. Dawał kasę na wszystko, bo z pensji urzędniczki kiepsko się żyło, a ja lubiłam rozrywkowe spędzanie wolnego czasu. Robert był bardzo dbającym o siebie, eleganckim mężczyzną, ubierał się u najlepszych krawców, a ja brałam z niego przykład i też miałam masę fajnych ciuchów. Polubiłam modę z lat sześćdziesiątych, tamte kreacje były rewelacyjne, bardzo kobiece, podkreślające walory ubierających się tak pań. Robercikowi podobało się to, często mimo swego podeszłego już wieku dopadał mnie gdziekolwiek i ładował swego wielkiego kutasa w moją spragnioną pipkę, albo pupę. Niestety, doszedł do kresu swego życia i tuż po trzydziestce zostałam sama.

Lubiłam seks; co tam lubiłam! Kochałam te chwile, kiedy pulsujący, twardy kutas penetrował me wnętrze, wchodził we mnie i rżnął mnie bez opamiętania. Spotykałam się z różnymi mężczyznami, ale z żadnym nie związałam się na dłużej, niż pół roku. Co prawda nie było ich aż tak wielu, ale kilkunastu z nich złamałam serce. Trzymałam się też żelaznej zasady, że nie uwiodę żonatego. Jakoś nie umiała bym żyć z myślą, że unieszczęśliwiłam jakąś rodzinę, tym bardziej, że miałam przykre doświadczenia z dzieciństwa...

Wyszłam z łazienki, przebierałam w ciuszkach, kiedy niespodziewanie potrącona spadła z półki jedna z moich wielu torebek, której zawartość rozsypała się na podłodze. Zaczęłam zbierać to wszystko, niespodziewanie zaintrygowała mnie jakaś wizytówka z obcym mi nazwiskiem. Przyglądałam się małemu kartonikowi z napisem „Paweł Zaborski Przedsiębiorca”. Co to za Paweł Zaborski? Skąd wzięła się w mojej torebce jego wizytówka? Nagle doznałam olśnienia! To TEN Paweł, który wydymał mnie w Galerii! Siadłam na brzegu fotela, zanurzona we wspomnieniach nie pomyślałam, żeby założyć coś na siebie, bo i wspomnienia były wspaniałe.

Galeria... Galeria to miejsce, w którym spędzałam, naprawdę dużo czasu. Wielkie centrum handlowe oferowało wiele atrakcji w postaci kilkudziesięciu sklepów, sklepików i butików wszelakiej maści. Lubiłam spacerować po szerokich korytarzach, oglądać różne fatałaszki, przyglądając się ludziom. Po kilku wizytach rozróżniałam niektórych klientów i bywalców Galerii, choć raczej powinnam powiedzieć o bywalczyniach. Kilka młodych laseczek widywałam tam niemal codziennie, zdarzało się, że widziałam te młode kobietki odchodzące gdzieś w okolice parkingu w towarzystwie dużo starszych mężczyzn. Najpierw zastanawiałam się, gdzie idą i co robią, ale Robert uświadomił mnie, że dupeczki oddają się za drogie prezenty. Przyznam, że nie potępiałam ich za to, wręcz przeciwnie, wzbudzały mą ciekawość. Patrzyłam na te dziewczyny, zastanawiałam się, co nimi kieruje.

To centrum handlowe żyło swoim życiem, działy się tam różne historie, o których być może kiedyś jeszcze opowiem... Zdarzyło się pewnego zimnego, wietrznego wieczoru, kiedy z zaskoczeniem patrzyłam, jak mój dawny znajomy zabiera do auta jakąś brudną bezdomną, innym razem do samochodu siostry mej koleżanki z pracy wsiada młody menel! Fakt, był bardzo przystojny, ale to ciągle jakiś zawszawiony menel!

W ogóle lubiłam pobyt w Galerii, lubiłam przyglądać się ludziom, nie oceniałam ich, tylko przypatrywałam się, jak się zachowują, jak robią zakupy... Pewnego dnia przypadkowo zobaczyłam jedną z tych galerianek, jak odchodziła gdzieś z klientem. To była młoda, śliczna dziewczyna, niezbyt wysoka, diabelnie zgrabna, urocza, z burzą blond loków na głowie. Patrzyłam na nią i czułam, jak moja pipka robi się bardzo mokra. Nie robiłam tego nigdy z kobietą ale teraz jak ja bardzo chciałam, żeby mnie wylizała! Dyskretnie poszłam za nimi, chciałam koniecznie zobaczyć, co będą robić. Dziewczyna wprowadziła faceta w jakieś korytarze, w końcu doszli do ściany i jakichś zamkniętych drzwi. Stałam w miejscu, z którego dokładnie wszystko widziałam, sama będąc niezauważalna. Mężczyzna rozpiął rozporek, wydobył penisa, którym laseczka natychmiast się zajęła. Obciągała kutasa z wielką wprawą, widziałam, że nie robi tego pierwszy raz. Nie trwało długo, kiedy klient zaczął stękać i wystrzelił w usta laski, a ona wypluła spermę na podłogę, wytarła usta chusteczką wyjętą z kieszeni, wzięła torbę z oferowanymi ciuszkami i pośpiesznie zniknęła. Na szczęście zdążyłam wycofać się wcześniej, nie widziała mnie. A ja... No cóż, cały wieczór myślałam o tym, co widziałam w Galerii, masowałam sobie cipeczkę, wspomagałam się ulubionym wibratorem i... zastanawiałam się, jak namówić piękną nastolatkę żeby zajęła się mą szparką...

Po kilku dniach namysłu postawiłam wszystko na jedną kartę. Odszukałam w jakiejś kafejce mą dupeczkę, siedzącą w towarzystwie innych takich samych dziewczyn, skinęłam na nią dłonią i odeszłam kilka kroków od towarzystwa.

- Co jest? - patrzyła na mnie zaskoczona

- Nic takiego, szukam kogoś takiego, jak ty.

- Nie rozumiem, możesz jaśniej?

- A ty co? Z kółka różańcowego jesteś? Nie udawaj, chcę ciebie – postawiłam wszystko na jedną kartę.

- A do czego? - uśmiechała się nieśmiało.

- Do wylizania mej cipki – wypaliłam.

- Tylko do tego? - tym razem patrzyła bardzo odważnie.

- To zależy od ciebie... - patrzyłam dziewczynie w oczy.

- Masz dom?

- Mam mieszkanie i mieszkam sama. Wpadniesz?

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że ja tutaj pracuję?

- Oczywiście, możesz liczyć na jakąś... gratyfikację, a jeśli będzie bardzo dobrze, być może zasłużysz na nagrodę! - objęłam laskę w pasie, przyciągnęłam do siebie i pocałowałam w usta.

- Fajnie całujesz... - popatrzyła mi w oczy - Tu masz mój numer telefonu, zadzwoń, jak się zdecydujesz.

- A jak masz na imię?

- Jestem Nela.

Zastanawiałam się cały tydzień, w końcu, pewnego popołudnia zadzwoniłam.

- Nela? Cześć, tutaj Aga.

- Aga? Chyba nie znam...

- To poznasz. Dałaś mi swój numer telefonu w Galerii.

- A tak, pamiętam. Dzwonisz, bo...?

- Bo chcę poczuć twój języczek na swej cipce.

- Wreszcie jakiś konkret – roześmiała się – kiedy?

- Kiedy możesz, mam urlop.

- Nawet dzisiaj wieczorem, pasuje?

- Oczywiście, wysyłam sms-em swój adres.

- Będę za godzinę.

Tak było. Weszła do mego mieszkania śliczna blondynka, niemal w progu pozbawiła się ciuchów i naga stanęła przede mną. Podziwiałam jej boskie, młode ciało, i sama opadłam na kolana, żeby wylizać jej pipkę. Gładko wygolona, pachnąca, soczysta szparka z drżeniem przyjęła moje pieszczoty. Lizałam gładką cipkę, ssałam łechtaczkę, lizałam całe łono. Oderwałam się w końcu od różowej szparki.

- Powiedz choć, jak masz na imię! - wyszeptałam - Ale naprawdę, nie interesuje mnie twoja ksywka w Galerii.

- Jestem Nela, mówiłam przecież – dobiegły mnie z dołu ciche słowa, bo teraz one lizała mnie – ale masz fajną cipeczkę.

- Ty też, liż mnie, chcę przeżyć niesamowity orgazm, spraw to.

- Ja też...

I tak było! Obie miałyśmy mega orgazmy, obie upadłyśmy bez sił na pościel, gdzie zakończyłyśmy po dwóch godzinach nasz miłosny wieczór....

Teraz trzymałam w dłoni wizytówkę Pawła Zaborskiego i rozpamiętywałam, jak to było z tym facetem. To było...

Ubrana w bardzo krótką mini, założyłam nieziemsko wysokie obcasy, na górę trochę za ciasną koszulkę, żeby uwydatnić biust. Wymalowałam dyskretnie usta, podkreśliłam oczy i poszłam na łowy. Rozglądałam się po Galerii dość długo, wreszcie dojrzałam tego, którego szukałam. Mężczyzna wysoki, przystojny, może nie grzeszył urodą, ale był bardzo męski. Popatrzyłam mu w oczy, chwilę później uśmiechnęłam się, lekko skinęłam głową. Pewnie nie dostrzegł tego gestu, ale poszedł za mną. Pamiętałam rozkład korytarzy, w które weszła Nela, gość szedł za mną.

Stanęłam pod ścianą. Miałam taką chcicę, że nawet gdyby tylko pogłaskał mi pipkę, to i tak bym odleciała. Oparłam się o ścianę, przymknęłam oczy, facet zaczął mnie całować. Robił to naprawdę podniecająco. Nie wytrzymałam, położyłam dłoń na jego kroczu, poczułam coś dużego i twardego. Chwilę później silne dłonie odwróciły mnie tyłem do mężczyzny i poczułam kutasa wdzierającego się w cipkę. Wiedziałam, że może wszystko, bo nie mogę mieć dzieci, ale mój kochanek zawahał się.

- Możesz – rzuciłam mu przez ramię.

To, jak ten facet mnie ruchał, to przechodzi ludzkie pojęcie. Czułam jego dłonie na biuście, ugniatał go i ściskał delikatnie sutki, czułam twardego penisa rozpychające ciasną pipkę. Zatrzymał się, ale ciągle nabijałam się na jego twardziela, trwało to do momentu orgazmu. Był tak silny, że nogi mi się ugięły, opadłam na kolana. Facet jeszcze nie doszedł, więc zajęłam się jego twardą pałą. Ssałam go, lizałam, pomagałam sobie dłonią. Wreszcie i on doszedł. Wytrysk miał niesamowity, fale spermy wylewające się z pulsującego penisa ledwo zdążyłam połykać. Po wszystkim wytarłam usta, wstałam i odeszłam... Przedtem wsunęłam do stanika otrzymaną wizytówkę, zapamiętałam, co powiedział przed rozstaniem.

Paweł Zaborski... Hmmm... Co to dużo gadać, na wspomnienie tamtych chwil zrobiłam się wilgotna, po chwili poczułam, jak soczki spływają po udzie. Kurna, co jest? Podnieciło mnie samo wspomnienie! Może spróbuję umówić się z gościem na fajny seks? Pamiętałam, że miał dużego kutasa, bardzo chciałam znowu poczuć go w sobie. Miałam wątpliwości, czy jeszcze mnie pamięta, przecież od tego niespodziewanego seksu w Galerii minęło grubo ponad pół roku. Nie zastanawiając się więcej postanowiłam nawiązać z nim kontakt. Pojechałam do Galerii, weszłam do korytarzyka, w którym mnie zerżnął i zrobiłam kilka zdjęć. W domu wybrałam najlepsze i wysłałam do tajemniczego Pawła. Pod fotką napisałam dwa słowa:

„Pamiętasz? Może...?”

Odpowiedź nadeszła niespodziewanie szybko. Wysłał mi zdjęcie chyba swej sypialni z dużym łóżkiem i podpisem:

„Tutaj będzie wygodniej”.

Znowu poczułam wilgoć między nogami, nie zastanawiając się zbyt długo napisałam tylko:

„Kiedy?”.

„Kiedy chcesz”

Chciałam już, ale przecież nie znałam faceta, nie miałam pojęcia gdzie mieszka, nie wiedziałam kim jest, ani jakim jest człowiekiem. Jedyne, co zapamiętałam to jego duży kutas; był naprawdę imponujący i doskonale mnie wypełniał.

„Co powiesz na jutro”

„Mam wolny weekend, doskonale”

„Dasz mi swój adres?”

Po chwili wiedziałam, gdzie mam jechać. Tak, nie miałam pojęcia, co mnie czeka, ale facet budził zaufanie, byłam pewna, że nic mi nie grozi z jego strony, a jedyne czego chciałam i na co liczyłam, to to, że porządnie mnie zerżnie. Niecierpliwie czekałam na sobotnie popołudnie. Przygotowałam się na to spotkanie, chciałam przeżyć coś niespotykanego, czego nie zapomnę. Wreszcie wylaszczona wsiadłam do auta, wprowadziłam dane do nawigacji i pojechałam.

Dom nie był zbyt wielki, ale bardzo ładny. W sąsiedztwie nie było żadnych zabudowań, działka otoczona ładnie prowadzonymi tujami. Wjechałam w otwartą bramę, gospodarz ubrany w luźną, sportową odzież czekał przed domem; podszedł do auta, otworzył drzwi i podał mi rękę.

- Witaj, jestem Paweł – pomógł mi wykaraskać się z pojazdu, co w wysokich szpilkach jest naprawdę utrudnione, że o prowadzeniu samochodu nie wspomnę.

- Cześć, Aga – uśmiechnęłam się promiennie. - Bardzo ładny dom i działka – pochwaliłam, rozglądając się po posesji.

- Dziękuję, lubię pracę w ogrodzie, to mnie relaksuje. Proszę, zapraszam do środka. - wskazał drzwi wejściowe.

Zaskoczył mnie porządek panujący w środku i bardzo ciekawie urządzone wnętrze. Widać, że facet przygotował się na mą wizytę. Na stole patera z owocami, obok jakieś ciasteczka. Między płonącymi świecami stała otwarta butelka wina, obok niej dwa puste kieliszki. Okna były trochę zaciemnione przez gęste firany, panował półmrok, dodający temu pokojowi aury tajemniczości, przynajmniej tak to odebrałam.

- Proszę, siadaj – odsunął krzesło. Dziękuję, ale może jeszcze wezmę torbę z samochodu, przecież jeśli proponujesz wino, to już nie będę mogła dzisiaj wracać.

- Na to liczyłem – był wyraźnie zadowolony – pomogę ci.

Chwilę później siedzieliśmy przy stole, torba stała w korytarzu. Przyglądałam się bez słowa mężczyźnie, próbowałam skonfrontować to, co widzę z tym, jak go zapamiętałam w Galerii. Nie zmienił się ani trochę, może włosy miał dłuższe. Mimo, że nie był ideałem męskiej urody, jednak podobała mi się ta twarz, taka męska i zdecydowana. Ładne oczy, trochę orli nos, twarz idealnie wygolona, pełne usta, ładne zęby – w sumie interesujący okaz samca. Ucieszyłam się, że jest ogolony, bo nie cierpię facetów z kilkudniowym zarostem. Po upojnej nocy mam zwykle poobcierane uda, twarz i biust; to wszystko w zależności od namiętności kochanka. Paweł też mi się chwilę przyglądał, nalał wino w kieliszki, podał jeden.

- Wypijmy za naszą znajomość i – mam nadzieję – upojną noc!

- Za upojną noc – upiłam łyk smacznego trunku.

Więcej nie mogłam, bo mężczyzna pochylił się w moją stronę, ujął mą twarz w dłonie i zaczął całować. Najpierw muskał delikatnie nos, potem oczy, całował policzki, szyję, wpił się wreszcie w usta i poczułam niemal w gardle jego zwinny język. Całował fantastycznie, dawał tym dużą porcję rozkoszy. Poczułam ciepłą dłoń na biuście, usłyszałam szept.

- Jestem po kąpieli, chodźmy do sypialni...

- Prowadź.

Znowu mnie zaskoczył. Okno sypialni było szczelnie zasłonięte, ciemność rozświetlały świece. Stał niemal wszędzie, było ich kilkadziesiąt!

- Nie boisz się pożaru – zażartowałam.

- Jedyny pożar tej nocy w tej sypialni, to pożar namiętności – rozpinał guziki bluzeczki, cały czas mnie całował.

Nie czekałam na nic więcej. Ciepło i wilgoć w cipce świadczyły tylko o jednym... Byłam gotowa i chciałam jak najszybciej przyjąć w nią kutasa Pawła. Rozwiązałam gruby sznurek podtrzymujący spodnie od dresów, ściągnęłam je na dół. Nie miał na sobie bielizny, sterczący penis niemal wystrzelił mi w twarz. Natychmiast objęłam go ustami, nasunęłam się na niego. Był duży, gruby, nie mieściłam go całego. Ruchami głowy doprowadziłam faceta do stanu, który spowodował jego głośne sapania i jęki. Drągal jeszcze urósł, zrobił się bardzo twardy. Zajęłam się różową głowicą, lizałam ją i ssałam, przyglądając się dorodnej pale. Pokrywała go delikatna skórka, pod którą widziałam plątaninę żył i żyłek, co sprawiało wrażenie, że jest on taki... sękaty! Masowałam ręką trzon, ciągle zajmując się wielkim łbem, druga ręka pieściła zwisające jądra. Paweł nie wytrzymał dłużej, podniósł mnie i niemal rzucił na łóżko.

Upadłam na plecy, a on prawie zdarł za mnie spódniczkę i stringi, rzucił je na podłogę, sekundę później wylądował tam rozerwany stanik. Rozchyliłam nogi, ugięłam je w kolanach i obserwowałam głowę ruszającą się między udami. Facet wiedział co robi. Strzelił mi taką minetę, jak chyba jeszcze nigdy nikt. Fale rozkoszy obezwładniały mnie, nogi mi się trzęsły, darłam się jak opętana. Chyba trzy razy doszłam, zanim poczułam w cipce twardą kuśkę rozpychającą się w środku. Matko, jak mi było dobrze! Paweł ruchał jak automat, jego rytmiczne, mocne pchnięcia doprowadzały mnie do utraty świadomości. Rzucałam się na łóżku, ściskałam w rękach pościel, chciałam zrzucić go z siebie, ale nie dałam rady, był bardzo silny.

Niespodziewanie wyszedł z cipki, popatrzyłam na niego zaskoczona. Chciałam się podnieść i wziąć błyszczącą pałę do buzi, ale nie pozwolił na to. Mój kochanek założył na swe ramiona me uda, splunął na dłoń, posmarował śliną swego przyjaciela i bez pardonu, jednym ruchem wjechał w tyłek. Przez sekundę bolało, ale potem przyszła upragniona rozkosz. Tak jak wcześniej w pipce, tak teraz w pupie ruszał się rytmicznie, mocno i głęboko. Znowu wyszedł, odwrócił mnie na brzuch, uniósł mi biodra i władował się w cipkę. Po kilku ruchach zamienił dziurki, znowu czułam go w pupie. Ja pierdolę, jak ten facet umiał ruchać! Jego wielka pała penetrowała mnie w środku, a ja myślałam, że zwariuję. Zatrzymał się.

- Co jest, już nie możesz? - odwróciłam głowę w jego stronę.

- No coś ty, mogę, ale czy ty możesz? - patrzył pytająco.

Domyśliłam się, o co pytał, uśmiechnęłam się.

- Mogę, Pawełku, mogę, tak jak za pierwszym razem

- To dobrze, bo już bym chciał sobie ulżyć, zanim rozbolą mnie jądra.

- Ale obiecujesz, że to nie koniec?

- Obiecuję.

Znowu był w cipce i w pupie, tym razem jednak jego ruch były znacznie szybsze i mocniejsze. W pewnym momencie poczułam, jak ten twardziel jeszcze bardziej rośnie, zrobił się jak drewniany klocek rozrywający mi pipkę, jego pulsowanie świadczyło tylko o jednym. Nie myliłam się. Strumień spermy zalał mą szparkę, z ust mężczyzny wyrwał się ryk, opadł na pościel, jeszcze kilka razy poruszył się we mnie i odwrócił się na bok. Natychmiast dopadłam ciągle pulsującą dzidę, wyssałam z niej wszystko, dokładnie wylizałam trzon.

- Aga, dziewczyno, ty masz ogień w pipie i w dupie! - ledwo wysapał.

- Tak wiem, a im gorętszy kochanek, tym lepiej dla nas obojga.

- Odsapnijmy chwilkę, masz ochotę na wino?

- O tak! Tym bardziej, że jest naprawdę smaczne.

Paweł wyszedł do salonu, po chwili wrócił z butelką i kieliszkami, patrzyłam, jak ten drągal kołysze się między nogami w rytm kroków; nalał. Wypiłam całą zawartość kieliszka jednym łykiem, pokazałam oczami, że chcę jeszcze. Tym razem wypiłam pół.

Leżałam na boku, patrzyłam w oczy memu kochankowi, głaskałam dłonią opadające przyrodzenie.

- Ale ty jesteś jebaka – wyszeptałam

- To dzięki tobie, jesteś rewelacyjną dziewczyną i kochanką – cmoknął mnie w czoło.

Przysunął się bliżej, objął ręką i zaczął całować. Tak jak wcześniej, najpierw zajął się twarzą, całował nos, oczy, lizał uszy, brodę, przesunął się na szyję. Czułam jego pocałunki na karku, po chwili ssał sterczące sutki, lizał je, szarpał leciutko ustami. W zagłębieniu pępka zwinny język nie zagościł długo, bo już był na łonie, chwilę później drażnił łechtaczkę. Te pieszczoty znowu wywoływały falę ciepła obejmującą całe moje nagie ciało. Paweł zajmował się cipką, palcował ją, lizał wargi, też delikatnie szarpał je ustami. Wsuwał język w szparkę pipki, zlizywał wypływający z niej śluz i niespodziewanie podniósł me biodra i zaczął lizać okolice odbytu. Nie, nie tylko okolice, lizał ciemną dziurkę, w której tak gościnnie był witany jego kutas. Przyznam, że nikt wcześniej mi tego nie robił, było to dla mnie zaskoczeniem, ale bardzo przyjemnym i podniecającym. Patrzyłam w dół, poruszałam wolniutko biodrami, moje podniecenie ciągle narastało.

- Pawełku...

- Tak, Aguś? Chcę tak, jak za pierwszym razem...

- To znaczy?

- No, tak jak wtedy w Galerii. Na stojąco przy ścianie!

- Nie widzę problemu, tylko chciałem się tobą maksymalnie nacieszyć, nawet nie wyobrażasz sobie, jak dawno nie byłem z kobietą... A z tak namiętną jak ty to chyba wcale!

Nie odpowiedziałam, tylko podniosłam się z łóżka, stanęłam przodem do ściany, pochyliłam trochę, oparłam o nią obie dłonie; popatrzyłam do tyłu.

- Na co czekasz?

- Już, Aguś, już się tobą zajmuję.

Nie wiem, jak on to zrobił, ale znowu był gotów do akcji. Pomału wszedł w cipkę, nie śpieszył się, ale dopychał do końca. Po kilkunastu sekundach lekko przyśpieszył i ciągle zwiększał tempo. Teraz był w pupie, trzymał mnie mocno za biodra i znowu ruchał jak automat. Wsłuchiwałam się w klaśnięcia jego podbrzusza o moją pupę i ciche mlaskanie jąder odbijających się od mokrej pipki. Doszłam bardzo szybko, orgazm był znowu ogromny, podobnie jak w Galerii nogi zaczęły mi znowu drżeć, bezsilna opadłam na kolana. Natychmiast złapałam w rękę bujającą się dzidę i wepchnęłam sobie w usta. Robiłam tego loda najlepiej, jak umiałam i przyniosło to skutek, bo bardzo szybko twardy chuj jeszcze bardziej stężał, zaczął pulsować i wyrzucać kolejne porcje spermy. Połykałam ile się dało, ale nie byłam w stanie wszystkiego, trochę poszło na brodę i biust.

- Aga, na chwilkę mam dość – usłyszałam głos z góry.

- Ja chyba też. Może dopijemy to wino do końca i położymy się na kilka minut?

- Dobry pomysł. Muszę jeszcze tylko pójść do łazienki, bo mi pęcherz pęknie. No i muszę się trochę opłukać.

- Hmmm. Zrobię to samo. Umyjesz mnie? - podniosłam się, objęłam Pawła za szyję.

- Z największą przyjemnością – niespodziewanie wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki.

Kilka minut później leżeliśmy przytuleni, okryci kołdrą. Nie wiem, kiedy usnęłam...




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jan Sadurek

To pierwsza część nocy. Ma być druga? Piszcie, czy chcecie ciąg dalszy upojnej nocy!


Komentarze

Bezbronna11/12/2023 Odpowiedz

Kolejne dobre opowiadanie. Ale wciąż czekam na kontynuację \"Podniecana zona\" :) czy jest szansa na to?


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach