Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Jak to wszystko się zaczelo ... ? cz. 4

Marta była cudowną partnerką.

Niestety związek ten skończył się niedługo po ostatnich wydarzeniach. Nie byłam na tyle dojrzała, by unieść wydarzenia ostatnich miesięcy, a także nie byłam gotowa robić kolejnego kroku w naszym związku, a takie były oczekiwania Marty.

 

Rozstaliśmy się.

 

Moja duma i charakter kazały mi wziąć się za siebie, skupiłem się, więc na pracy, rozwijaniu jako takiej kariery, a także poszedłem na siłownię, by w końcu stać się mężczyzną. Mijały dni, dni zamieniały się w miesiące, miesiące zaczęły się zmieniać w lata.

Poznawałem dziewczyny, lecz były to raczej przelotne znajomości, które po kilku tygodniach traciły rozpęd i zamierały.

Problem w tym, że w pewnym momencie Zuzia zaczęła przypominać o tym, że wciąż we mnie istnieje.

Chcica zaczynała być coraz większa.

Zaczęłam sobie kupować rajstopy, szpilki... walić w nich konia, by zaraz po tym wszystko wyrzucać, tłumacząc sobie, że to tylko kaprys, że jestem normalnym hetero...

 

Poznałem też Kasię. Piękna dziewczyna, ale przez 40 lat życia, nie zbierze tyle doświadczenia ile Marta w jeden tydzień. Piękna, ale seks tragiczny, prawie, że w jednej pozycji i przy zgaszonym świetle. Cudem udaje się ją namówić do nałożenia pończoch.

 

I wtedy Zuzia pokazała rogi. W mojej głowie pojawiła się myśl "Taka jesteś ? To ja Ci pokażę, kto tu jest prawdziwą suką"

W tajemnicy wynająłem pomieszczenie w Kangurze, koło Galerii Mokotów. 1m3, który zaczął zapełniać się szpilkami, rajstopami, sukienkami, korkami analnymi, kneblami.

Mówiłem, że wychodzę na siłownię, a w tajemnicy jechałem do Kangura, by w łazience wskoczyć w damskie ciuszki i by Zuzia mogła zaliczyć jakieś dildo.

 

A później przyszedł COVID, musiałem wszystko ukrócić, wyrzucić wszystkie rzeczy, przeprowadziliśmy się, gdy się oświadczyłem.

Nie było już miejsca dla Zuzi.

Pobraliśmy się.

 

Ale to wciąż nie było to...

I znów Zuzia odżyła. W ukryciu trzymałem kupione absolutne minimum: perukę, obcasy, pończochy, bieliznę i sukienkę. Przypadkiem też trafiłem na fellow. Zarejestrowałem się i wrzuciłem swoje zdjęcia.

I wtedy napisał on.

Nie był najprzystojniejszy, najwyższy i w idealnej kulturystycznie formie. 

Krzysiek miał za to cudowny uśmiech i spojrzenie, które mnie zaciekawiło, 

Napisał do mnie, jako pierwszy, co bardzo ułatwiło sprawę. Pisał cały czas w pełni kulturalnie, stanowczo, i to na tyle, że gdy napisał, że przybył na spotkanie i za 5 minut widzimy się na piwie w sphinxie w Blue City, nie oponowałem.

Wręcz pobiegłem, bo nie spodziewałem się, że to spotkanie dojdzie do skutku, a nie lubię, gdy ktoś na mnie czeka. Szczęście, że umówiłem się koło swojej pracy- tak, gdyby mnie jednak wystawił do wiatru.

 

Krzysiek na żywo okazał się być dokładnie takim chłopakiem, jakiego sobie wyobrażałem spotkać- lekko spięty, uśmiechnięty i całkiem przystojny w koszuli, którą miał na sobie. Nasza rozmowa była... spontaniczna, nie wiedziałem, czego się spodziewać, a poza tym obaj byliśmy trochę zdenerwowani. Opowiedziałem Krzyśkowi o przygodach z Martą, zaś ten stwierdził, że chętnie pozna Zuzię, a żeby mnie o tym przekonać wręczył nawet 100 zł na lisią kitkę, z którą chciał ją zobaczyć.

I co tu dużo mówić, spotkanie fajne, stówka w kieszeni, a z fellow od razu uciekłem, bo przecież nie jestem gejem.

 

Tak myślałem.

Nie minął tydzień, jak wróciłem i starałem się odnaleźć i przeprosić Krzyśka.

Zuzia jednak chciała pokazać, jaka jest naprawdę.

 

Przez różne względy na spotkanie umówiliśmy się po miesiącu, może półtorej. Spotkaliśmy się na pętli niedaleko mieszkania Krzyśka, do którego skierowaliśmy swoje kroki.

Z każdym, coraz bardziej kołatało moje serce.

Weszliśmy do mieszkania, które było w stanie deweloperskim, sam tynk i pył, ale Krzysiek bardzo szybko zaczął mnie wdrażać w to, co gdzie będzie, jak będzie wyglądać. W pewnym momencie, przeprosiłem go i poszedłem do drugiego pokoju. 

 

I mimo, że byłem przygotowany na spotkanie tak, jak uczyła mnie Marta- lewatywa, ogolone nogi, prezerwatywy przy sobie i żel dla lepszego poślizgu, to miałem duszę na ramieniu. W pokoju na szybko założyłem bieliznę, pończochy, pas, wskoczyłem w sukienkę i perukę, by na trzęsących się nogach z lisią kitką w tyłku podejść do Krzyśka i spytać, czy pomoże mi z kajdankami...

Usłyszałam tylko, że jestem piękna....

 

Dalej nie wiem, co się stało, nie zarejestrowałam jak stałam obrócona plecami do Krzyśka, który bawił się koreczkiem i jak to się stało, że klęknęłam przed nim z otwartymi ustami, czekając na to, aż będę mogła wziąć do buzi jego wspaniałego kutasa.

Nie wiem jak długo go ssałam, ale gdy Krzysiek złapał moją głowę by zacząć ruchać moje gardło, niespodziewanie wstałam i przerwałam te igraszki. 

Byliśmy umówieni w końcu na następny dzień, a nie można dostać wszystkiego na pierwszej randce....

 

Pech chciał, że po tym wydarzeniu pojechałam na trening (szosa) i zaliczyłam szlif uderzając głową o jezdnię.

Nie chcąc niepokoić żony nic nie powiedziałem, jednak kontakt z Krzyśkiem urwał mi się na dość długi czas....

Aż do około dwóch tygodni temu, gdy znów na siebie trafiliśmy. 

3majcie kciuki- może dopiszemy kolejną część :)

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Zuzanna Pompino

Komentarze

Anulka5512/07/2023 Odpowiedz

Piękne opowiadania,również jestem na datezone jako kris53


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach