Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Hugo – Rozdzial 1, czesc 3

Hrabia (część 3)


Hrabia Zachary Douglas

Sonia zmierzała powoli do mojego fiuta. Ten już sterczał na baczność. Pulsował. Żyły na nim były wręcz boleśnie fioletowe. Lubiłem ten stan. Tę niecierpliwość wyczekiwania. Już sobie wyobrażałem jak kurewski język będzie oplatał mnie w szerz, choć wiedziałem, że był w stanie zrobić to co najwyżej w połowie. A potem usta powinny się otworzyć, przyjąć od czubka poczynając, kawałek po kawałku, aż po jaja.

I nagle zamiast języka na swoim fiucie poczułem podmuch zimnego powietrza. Zaskoczony otworzyłem szeroko oczy. W drzwiach stała żandarmeria.

– O co chodzi?! – zapytałem ostro, nie lubiłem gdy mi przeszkadzano, zwłaszcza podczas takich praktyk.

– Hrabia Zachary Douglas? – zapytał jeden z żandarmów. Przyjrzałem mu się uważnie. Wyglądał mi na służbistę. Miał idealnie wykrochmaloną koszule i czysty mundur. Dodatkowo po wieku stwierdziłem, że typ musiał pracować na moich ziemiach przynajmniej kilka lat. Byłem przekonany, że zna mój wygląd. Po co więc pytał? Dla zasady!

Nie zamierzałem potakiwać głupocie i szerzyć modę na zbędne pytania, na które z góry zadający zna odpowiedź. Spojrzałem więc surowo na drugiego z żandarmów.

– Oczywiście, że tak, głupku – syknął na młodszego kolegę, uderzając go przy tym otwartą ręką w tył głowy. Zadzwoniło. Znaczy się pusty miał łeb, jak przyświątynny dzwon.

Właściwie cały kojarzył mi się z tym dzwonem – duży był i zupełnie niczego sobą nie wnosił, poza denerwującym hałasem. Dzwon zwykle budził mnie bez proszenia, a ten też jazgotał pytania i sapał. Brzuch miał taki, że powinien się wstydzić i ze wstydu zaszyć w czterech ścianach. I z ryja też nie był przyjemny. Pomyślałem, że takiemu to z pewnością nawet najgorsze i najbrzydsze z kurew odmawiają. I zaśmiałem się. Nie potrafiłem powstrzymać.

Ten uderzający w pusty łeb, odpowiedział mi uśmiechem, jakby uważał, że właśnie z tego uderzenia się zaśmiałem. Pomyślałem, że gdyby znał prawdę, śmiałby się głośniej.

Pomiędzy dwóch żandarmów wcisnął się David – mój prawnik i moja prawa ręka. David był jedynym człowiekiem, z którym rozumiałem się bez słów. Teraz też widać było po wyrazie jego twarzy, że ledwie tłumił śmiech. Byłem więc pewnym, że wie co sądziłem o jednym z żandarmów. David jednak posiadał też tak pożądaną w obecnych czasach cechę – potrafił w chwilę odzyskiwać animusz. Ja tego nie potrafiłem. Śmiałem się więc do rozpuku.

Zerknąłem na Sonię. Klęczała w połowie drogi do mnie. Między jej nagimi pośladkami wciąż tkwiła zatyczka analna.

– Panie, tragedia się zdarzyła na naszym terenie – zawiadomił mnie David, wchodząc głębiej. – Twym terenie – poprawił się szybko i mijając Sonię, schylił się, by chwycić ją za ramię i postawić do pionu.

– Właśnie – przytaknąłem. – Tyś ani mój zięć, ani syn – przypomniałem głośno, po czym wychwyciłem grymas bólu na twarzy Soni.

David zupełnie nie przejmował się tym, że kurwa była naga i zakorkowana. Pchnął ją między żandarmów, w kierunku drzwi.

– I zamknij za sobą! – krzyknął.

Żandarmi weszli do środka. Sonia wyszła. Drzwi, zgodnie z poleceniem Davida, zamknęła.

– Nalegam, Zack, byś wstał, ubrał się i z nami poszedł – David przeszedł na codzienny ton, bardziej pasujący do naszej relacji. – Żandarm... – zaczął i patrząc na mnie, potakiwał. Potakiwałem więc samoistnie, goniąc jego wzrok. – Żandarm wyższy... – pokazał otwartą dłonią szczebel ponad swą głowę – jest na miejscu. Wyczekuje ciebie. Jest z sąsiedniego hrabstwa – wyjaśnił.

– A co on tu robi? – zapytałem, nie lubiłem jak mi się władze z innych terenów pałętały po moim. W ogóle nie przepadałem za gośćmi w moim hrabstwie. Ceniłem natomiast interesy, ale te też jedynie wysyłkowe. Nigdy nie wyrażałem zgody na małżeństwa mieszane. Tu na miejscu była odpowiednia ilość kobiet i mężczyzn, by ci mogli wiązać się pomiędzy sobą. – Podaj mi ubranie – zażądałem i wskazałem Davidowi, gdzie znajduje się mój strój. – Przecież on to moim dziadkiem o ile nie pradziadkiem mógłby być. Dojechał tu konno i się nie złamał? – drwiłem wprost z żandarma wyższego. Zanim poślubiłem Marię zamieszkiwałem tamte tereny. Skurwiel wielokrotnie fundował mi zimny prysznic, gdy wyłapał mnie zalanego w cztery dupy pod tamtejszą karczmą. Wtedy byłem nikim. Dziś stałem znacznie wyżej w hierarchii od niego.

– Jego wnuk – syknął jeden z żandarmów.

Wejrzałem się wpierw na niego, a następnie na Davida.

– Jego wnuk – poparł, rzucając mi w twarz dżinsami. I tym skłonił mnie do szybkiego ich naciągnięcia.

Nie zawracałem sobie głowy szukaniem spodenek. Wisiało mi, że otrę sobie tyłek i penisa o sztywny materiał. Powiewało mi też, że gdzieś za łóżkiem znajdował się mój podkoszulek. Uznałem, że wystarczy mi sama marynarka zapięta niemal pod szyję.

Żandarmeria wyszła, uznając zapewne, że spełnili swoje zadanie. Ja i David ruszyliśmy zaraz za nimi, ale w bezpiecznej odległości. Idąc krętymi schodami w górę, dopytywałem szeptem o szczegóły, ale nie tragedii, a tego wnuka na stanowisku. Jego dziad był strasznym dziadem. Typowy staruch, który do przyjemnych nie należał. Oczekiwałem, że dowiem się, kiedy ktoś taki odejdzie na spoczynek, zwłaszcza że nieustannie mącił, listy słał do księcia, a nawet do króla i skarżył, gdzie tylko było można.

– Piłeś ostatnie dwa tygodnie. Trzeźwiałeś na kilka godzin i znowu. Kiedy miałem ci powiedzieć? – tłumaczył się David.

– Podczas tych kilku godzin oczywiście – odpowiedziałem.

– Zack! – nieznacznie się uniósł. Zatrzymał mnie szturchnięciem za ubranie i zmusił, bym na niego spojrzał. – Na grodzie, bliższym naszemu hrabstwu niż hrabiego Mulliera, znaleźli karton. Z zawartością, która poruszy ludzi, gdy na jaw wyjdzie. Nie wiem, czemu powiadomiono tamto hrabstwo, a nie w pierwszej kolejności nasze, ale ta sprawa i tak będzie wspólna – uprzedził, a potem puścił moje ubranie i pchnął mnie w plecy, gdy tylko się odwróciłem. Usiłował mnie w ten sposób pogonić.

Podszedłem do stolika, gdzie zawsze siedział, któryś z opiekunów karczmy, a karczma była ojcowizną dla trzech braci i siostry. Ona sama oczywiście nigdy w niej nie pracowała, ale jej synowie, a i owszem. I w ten sposób – z sześcioma opiekunami – karczma stała się zaopiekowana jak nigdy wcześniej. Ten burdel przynosił naprawdę niemałe zyski. Przejezdni kupcy robili okrężną drogę, byleby skorzystać z tych dziewczyn i na własnej skórze sprawdzić czy plotki pochwalne okażą się być prawdziwe. Ja sam też dołożyłem do tego swoją cegiełkę. Każdą kurwę sam poddawałem testom, treningom i – gdy było trzeba – tresurze.

Spojrzałem na pryszczatego młodzieńca. W pierwszej kolejności nakazałem mu pozdrowić matkę. Za dziecięcych lat to z nią nago pływałem w pobliskim stawie, choć ona śmiertelnie bała się żab. Bywałem więc, od czasu do czasu, sentymentalny.

– I daj Soni wycisk. Pozostałej dwójce, które mnie zadowalały, także. Lanie żadnej nie zaszkodzi – rozkazałem. – Gdy w nocy tu powrócę, wszystkie trzy dupy mają być fioletowe – dodałem.

David, stojąc obok mnie, chował twarz w jednej dłoni. Nie wiedzieć dlaczego kręcił z niedowierzania głową.

Kelnerka o obfitych kształtach podała mój płaszcz, a ta będąca od niej o przynajmniej dekadę młodszą, przyniosła mój kapelusz i szal. Niosła też ubrania dla Soni. Ta przywdziewała je niezdarnie. Dostrzegłem, że korek analny wciąż znajdował się w jej pupie. Mój fiut ponownie stanął na baczność, tworząc widoczny namiocik w dżinsowych spodniach.

Odziewając się do końca, pytałem Davida o zawartość pudełka.

– Dziecko – konspiracyjnie szepnął, ale wszystkie trzy kobiety z pewnością to usłyszały.

Pokręciłem głową na jego głupotę, a następnie obejrzałem się na jedną, drugą i trzecią, z przyłożonym do ust palcem.

– Przejdzie to dalej, a łeb urwę – uprzedziłem.

– Panie hrabio – śmiała się do mnie odezwać ta, która wiekiem nawet mej córki nie przewyższała. Była nowa. Kucharzyła, nie chciała się kurwić. A szkoda, bo ładna była. Z pewnością miałaby duże branie. – Już od przynajmniej stu lat, hrabiom król nie zezwala na odbieranie żyć bez zgody jego samego, a ta zwykle podyktowana jest opiniami ludu. Bez głosowania i powiadomienia króla, ma głowa wciąż będzie na swym miejscu.

– Słuchaj no, mądralo, czy jak ci tam na imię – zacząłem.

– Vera – przerwała mi.

– Vero, może i stracić cię nie mogę, ale wychłostać, a i owszem. Zawsze, nawet gdy trafi mnie zwykły kaprys – ostrzegłem.

Otuliłem się szczelnie szalikiem, tak, by poły płaszcza trzymał na tyle, by nie było widać, że ma klatka piersiowa jest naga, po czym wyszedłem na zewnątrz.

David podążył za mną.

– Jesteś konno? – zdziwiłem się.

– Jakoś tak wyszło – odpowiedział. – Twój Homer potrzebował się wybiegać.

– Na imię mu Hugo – warknąłem przez zaciśnięte szczęki. Wciąż nie rozumiałem dlaczego ten mustang daje dosiadać się Davidowi. Nikomu innemu, poza mną i nim, nie pozwalał się nawet dotknąć. Przez co dokładał mnie obowiązków. Stajenny nie mógł go ani myć, ani czesać. Kopał, głową uderzał, jakby był bykiem z rogami. A ja nie mogłem się tej cholery pozbyć, bo przed kilkoma laty złożyłem Marii obietnicę, że się tym cholerą po samą jego śmierć będę zajmował. A przy tym franca zastrzegła, że sam nie mogę tego przeklętego konia stracić!

Zakręciło mi się w głowie od samej wiadomości, że będę musiał zasiąść na tym żywym bydlęciu. Kiedyś kochałem jazdę konną, obecnie nienawidziłem koni. Hodowałem je wciąż. Przynosiły mi zysk, ale już na żadnym samodzielnie nie jeździłem. Od ponad roku zasiadałem wyłącznie w powozach. Zakupiłem cud techniki – cztery kółka z silnikiem. Martwa rzecz była w mej opinii bezpieczniejsza od żywej istoty, która nigdy niewiadomo co myśli i knuje, a pewnym jest jedynie, że knuje dużo. O tym też powiedziałem Davidowi.

– Ludzie to też żywe istoty – mądrze zauważył.

– A myślisz, żem dlaczego nie ożenił się powtórnie? – zapytałem retorycznie. Po czym dosiadłem konia i wskazałem Davidowi, by usiadł za moimi plecami. – Sam poprowadzę – zarządziłem, dochodząc do wniosku, że wolę być zdany na jedną nieprzewidywalną istotę, niżeli na dwie w tym samym czasie. – Kieruj – poleciłem.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Dla Dorosłych

DD–DlaDorosłych to wspólny projekt stworzony w 2023 roku przez kilku autorów. W rzeczywistości różni nas bardzo dużo, ale łączy jedno – zamiłowanie do pisania. Razem tworzymy niepowtarzalne historie, a wszystko po to aby dorosły czytelnik mógł poczuć się wyjątkowo. Można nas znaleźć na Bloggerze, Wattpadzie, Instagramie i Facebooku.


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach