Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Diament i sol – Rozdzial 1, czesc 1

Niebieski (część 1)


Zofia Nitecka

Jechałam autostradą A4, mijając właśnie Katowice i wjeżdżając do Krakowa. Dach mojego seledynowego peugeota 206 CC pozostawał zamknięty, choć bez wątpienia wolałam go w wersji cabrio. Nie chciałam jednak, by Niko nabawił się zapalenia uszu albo, by wpadło mu coś do oczu. Próżno było liczyć na to, iż sam z siebie, bez totalnego przekupstwa, założy okulary przeciwsłoneczne. A i tak kiedy to czynił, to tylko i wyłącznie do zdjęcia, które ja chciałam wykonać.

– Dugo jesce – zapytał chyba po raz setny podczas trwania tej podróży. Wyjechaliśmy z domu dwadzieścia po trzeciej. Nasz samolot odlatywał o dziewiątej. Musieliśmy zdążyć na odprawę, a wcześniej jeszcze coś zjeść.

– Ostatnia prosta – odpowiedziałam, odwracając głowę w tył i spoglądając na Nikodema. Był wszystkim co niegdyś trzymało mnie przy życiu. Moją największą, a nawet jedyną motywacją.

Dzieci, choć wyglądają niepozornie, mają ogromną moc sprawczą. Potrafią stawiać fundamenty pod domy, samochody, życie rodzinne. Dziś myślę, że gdyby nie mój syn, nie byłoby mnie teraz tutaj. Z pewnością nie w tym miejscu. Nie w takim samochodzie. W ogóle w żadnym samochodzie.

Zaparkowałam na poboczu, niedaleko lotniska, na parkingu stacji benzynowej Orlen. I zdecydowałam się na otworzenie dachu. Potrzebowałam zaczerpnąć większej ilości powietrza. Sztachnąć się nim. Zachłysnąć. I przede wszystkim – zapalić.

Niko przeciągnął się, wystawiając ręce możliwie jak najbardziej do góry. Gdyby dokonał tego wcześniej, z pewnością dosięgnąłby do dachu.

– To już lotnisko? – zapytał, wbijając we mnie spojrzenie ciemnych, zielonych oczu. Jego modny kucyk, po tak długiej podróży, wciąż wyglądał przyzwoicie. Jedynie wycięcia po bokach, oddzielające wygolenie od włosów zebranych w kucyk, nieco zanikły, ale to zapewne z racji tego, że u fryzjera byliśmy trzy tygodnie wcześniej.

– Tam jest lotnisko – wskazałam palcem na miejsce, gdzie było widać jak startują samoloty.

Nikodem był niezwykle podekscytowany, bo choć trzeci raz w życiu miał lecieć samolotem, to dwóch poprzednich już zupełnie nie pamiętał. Zdawałam sobie sprawę, że taka podróż dla czterolatka, to niewątpliwie ogromna przygoda.

– Zjesz hot-doga? – zapytałam, odpalając marlboro slim. Zajrzałam do schowka i przeklęłam siarczyście, uświadamiając sobie, że nie zabrałam z domu iqos-a.

Niko ochoczo pokiwał głową, a ja, gdy tylko usłyszałam jak nieopodal mojego samochodu parkuje inny, równie zgrabny co mój, choć kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt razy droższy, niemal od razu odbiłam wzrokiem w tamtą stronę. I muszę przyznać, że spodziewałam się Jana zobaczyć wysiadającego ze wszystkiego, nawet z malucha, ale nie z porsche o takim kolorze. Ten niebieski był bliski turkusu. Niezwykle damski. Zupełnie nie pasował do wytatuowanego, przypakowanego mężczyzny.

Uśmiechnęłam się w wiadomy sposób, ale spuściłam głowę, by czasami tego nie zauważył. A on w tym czasie obszedł maskę, drzwi swojego cacka pozostawiając otwarte i wsparł się o te od mojej strony.

– Z czego rżysz? – zapytał, wychylając się na tyle, by dosięgnąć moich ust, choć, by mnie pocałować musiał jeszcze chwycić za podbródek i odwrócić moją głowę w swoją stronę.

Odwzajemniłam pocałunek. Był mocny i głęboki. Aż biło od niego agresją i pragnieniem seksu. Dłoń Jana błądziła po moim obcisłym topie. Miałam na sobie jeszcze bluzę, ale ta była rozpięta. A Janek schodził dłonią od moich piersi, poprzez nagi brzuch, aż do cipki. Otarł o nią palcem wskazującym, poprzez materiał dżinsowych szortów i poczynił to tak mocno, że odczułam ten przyjemny, specyficzny ucisk, który odbił się echem gdzieś w dole brzucha.

– Nikodem – warknęłam wprost w jego usta.

Janek, trochę się zreflektował, ale wyglądał przy tym tak, jakby zupełnie nie poczuł się głupio. Jedynie wyprostował się nieco, po czym zdjął lustrzane okulary, przypominające gogle narciarskie.

– Siema młody – przywitał się z Niko, wystawiając w jego kierunku otwartą dłoń.

Mój syn bez chwili zawahania przybił Jankowi piątkę. Na swój sposób się lubili, choć nie mieli z sobą częstych kontaktów. Jasiek wpadał do mnie nocami. I to na tyle późnymi, że Nikodema widywał albo śpiącego, albo oglądającego bajki z pozycji łóżka.

– Wskoczysz po hot-dogi? – zapytałam, ale nie czekając na odpowiedź, wyjęłam ze schowka portfel.

– Nie obrażaj mnie – odpowiedział Jasiek, nie chcąc przyjąć ode mnie ani złotówki. W tym samym czasie Niko zawołał siku, więc Janek wypiął go z fotelika samochodowego i wyciągnął z samochodu.

– Tylko nie wpadnij pod jakieś auto jak będziesz biegł! – krzyknęłam, mając świadomość, że Nikodem nie poczeka ani na mnie, ani na Jana. Był na to zbyt samodzielny. A na wypadek, jakby toaleta okazała się płatną, miał w saszetce od Tommego Hilfigera pieniądze. Całkiem dużo pieniędzy jak na czterolatka. A przynajmniej wydaje mi się, że to dużo, bo ja będąc w jego wieku nosiłam w kieszeni maksymalnie pięć złotych.

– Może też skorzystamy z toalety i rżnięcia na szybko? – zapytał Janek, uśmiechając się przy tym promiennie. Byłam pewna, że jego zęby nie są naturalne. Być może nie były to implanty, ale taka biel nie mogła być naturalna.

– Jak mały będzie jadł, a moja kawa stygła – odpowiedziałam, po czym wysiadłam z samochodu. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, wyrzuciłam na wół wypalonego papierosa na chodnik i wciąż trzymając kluczyki w dłoni, zarzuciłam ręce na męski, umięśniony kark. Musiałam stanąć na palcach, a i tak on musiał się nieco przychylić, by nasze usta dało się połączyć.

Janek był niesamowity. Był człowiekiem jakich spotyka się tylko w domu, siedząc przed ekranem plazmy, oglądając amerykańskie filmy bądź teledyski. Różnił się od większości Polaków. Wyróżniał się na ich tle jak najbardziej pozytywnie.

Rozplotłam palce i poczęłam nimi sunąć po muskularnych barkach, ramionach, przedramionach... Dojechałam do ogromnych, męskich dłoni. Samodzielnie położyłam je sobie na zgrabnej dupie.

Janek zrozumiał moje niewerbalne polecenie. Ścisnął palcami moje pośladki, przysuwając mnie przy tym do siebie jeszcze bliżej. Moje piersi rozpłaszczyły się na jego torsie, który w czarnej, do połowy rozpiętej koszuli, prezentował się doskonale.

Podniósł mnie bez większego trudu. W ostatniej chwili chwyciłam się jego ramion, by nie polecieć do tyłu. A on, mając splecione dłonie pod moimi pośladkami, ruszył w kierunku swojego samochodu. Usadził mnie na masce. Bez pardonu zaczął majstrować przy guzikach od moich szortów. Nie były z wysokim stanem. Trzymały się nieco ponad biodrami, ale guziki miały aż cztery, wszystkie neonowozielone.

– Nie możemy pieprzyć się na parkingu – zaoponowałam, ale na tyle słabo, że sama siebie bym nie posłuchała.

– A kto nam zabroni? – zdziwił się Jasiek i w odpowiedzi przyssał do mojej szyi na tyle mocno, że wyskoczenie malinki w tym miejscu było pewne. Jego dłoń znalazła się w moich szorach. – Nie masz na sobie majtek – zauważył, mrucząc mi to wprost do ucha.

– Specjalnie dla ciebie – odpowiedziałam.

I spodziewałam się wszystkiego, ale nie szybkiego przerzucenia przez ramię i wyniesienia z parkingu. Nie wiem nawet ile ludzi było na stacji benzynowej, gdy do niej wkroczyliśmy. Wzrokiem odnalazłam jedynie Nikodema, siedzącego przy stoliku i zajadającego hot-doga. Janek rzucił przed oczy mojego czterolatka banknot dwustuzłotowy.

– Płacę za twoją matkę, by nie było, że biorę za darmo – powiedział, a następnie, pokierowany przez panią obsługującą, skierował swoje kroki w stronę łazienki. Dopiero za drzwiami damskiej postawił mnie na nogi. – Będzie szybko – uprzedził, spoglądając przy tym na duży, złoty zegarek, który zdobił jego lewy nadgarstek.

Janek rozpiął białe, lniane spodnie, które tego dnia miał na sobie, a ja w tym czasie zdjęłam szorty. I nie wiem kto pokonał dzielący nas dystans, ale niezwykle szybko moje nogi znowu przestały dotykać podłogi, a plecy przywarły do zimnych kafli o grafitowym kolorze, którymi wyłożone zostały ściany. I to w takiej pozycji fiut Jaśka schował się w mojej cipce. Przez moment nawet zabolało. Tak... przetarło. Jasiek cały był duży, a ja jeszcze nie byłam aż tak podniecona, by samej sobie zapewnić odpowiedni poślizg.

– W Rodos ci to wynagrodzę – zapewnił, przyspieszając.

Instynktownie oplotłam rąkoma mocniej jego kark, ale też nogami w pasie. Podskakiwanie przy ścianie nie należało do najlepszych z pozycji seksualnych, ale z drugiej strony nigdy nie lubiłam seksu w łóżku. Wolałam to robić w bałaganie i tam, gdzie nikt by się tego nie spodziewał. Ciągle miło wspominałam palcówkę w kinie czy tę wykonaną w jacuzzi na publicznym basenie, który rzekomo uchodził za miejsce rozrywki rodzinnej.

– Wiesz, że jesteś zajebista? – zapytał. – Pieprzysz się jak żadna – dodał.

– Lepszej nie znajdziesz – zapewniłam, zaciskając przy tym mięśnie kegla.

Byłam zdania, że fałszywa skromność to jedna z gorszych ludzkich cech. Poza tym mieliśmy dwudziesty pierwszy wiek. Tutaj liczyła się pewność siebie, efekciarski wygląd i dobre samopoczucie. Świat stał otworem. Otwierał przed ludźmi drzwi, nad którymi mrugał neon „no stres”, nieustannie zachęcając ich tym do zabawy. A ludzie wciąż tak samo się bali. Mieli opory, przeróżne hamulce, sztuczną przyzwoitość.

– Przyspiesz – wysapałam, coraz szybciej i płycej nabierając powietrza.

A Janek wciąż w tym samym tempie podrzucał mnie do góry i pozwalał opadać na swojego twardego penisa. Okulary spadły z jego głowy, zatrzymując się na nosie w niezwykle krzywy sposób. Najwidoczniej mu to przeszkadzało, bo przeklął, szybko je zdjął i wrzucił do umywalki.

Moje paznokcie wbiły się w skórę na jego karku i jednym z barków. Moja szminka pozostawiła ślad na męskim policzku, pokrytym idealnym, niezbyt dużym zarostem. I gdy tylko dotarło do mnie oczywiste, czyli to, że Jan ma wygląd typowego mafiozy, zrobiłam się bardziej mokra. Przesunęłam językiem po jego podbródku. Złapałam za ułożone na żel włosy. I jeszcze trochę i naprawdę mogłabym dojść, ale o dobrą minutę Janek mnie ubiegł.

– Nie tak szybko, mała – wysapał, wprost do mojego ucha. Wspierając brodę na moim ramieniu. Był zgrzany. Czułam jego pot na swojej twarzy i nawet nieco obawiałam się, że rozmaże mi tym makijaż. – Na to by dojść trzeba sobie zasłużyć, a że tak powiem ani w usta, ani w dupkę jeszcze nie poszło – dodał niby żartobliwie, ale jednak pobrzmiewała przez to naturalna, wręcz wrodzona chamskość.

Janek odsunął się ode mnie na kilka kroków, wcześniej opuszczając mnie na podłogę. Moje nogi ledwie dawały radę ustać.

On mył penisa nad umywalką i wycierał w ręcznik papierowy, a ja zdecydowałam się na skorzystanie z toalety. Publiczne sikanie mnie nie krępowało. Zwłaszcza przy Janie. Przed laty zbyt często z sobą piliśmy w plenerze, odlewając się przy tym na łonie natury.

– Sprawdzę co robi młody – oznajmił, podciągając spodnie.

– Idę z tobą! – krzyknęłam, nie chcąc, by pozostawił otwarte drzwi, bo jeszcze ktoś mógłby mnie zaskoczyć. Czym prędzej się podtarłam i odnalazłam moje szorty.

Janek zaczekał na mnie i niczym dżentelmen puścił mnie przodem. Zamykając za nami drzwi, jednocześnie wsuwał okulary do kieszeni swojej koszuli.

Na stacji czekała na nas miła niespodzianka. Niko wciąż siedział w strefie bistro. Już nie jadł hot-doga. Tym razem zadowalał się chipsami. Na stoliku stały dwa jednorazowe kubki.

– Latte dla mnie? – zapytałam z nadzieją, że tak właśnie będzie.

– Ehe – burknął, a potem wskazał palcem na drugi kubek. – I czekolada dla Niebieskiego – dodał.

Zawsze nazywał Jana Niebieskim, bo Janek zazwyczaj był niebieski. Nosił się w granacie, chabrze i błękicie. A tego dnia był czaro-biały, zupełnie jak nie on. I aż dziwne, że wcześniej tego nie zauważyłam.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Dla Dorosłych

DD–DlaDorosłych to wspólny projekt stworzony w 2023 roku przez kilku autorów. W rzeczywistości różni nas bardzo dużo, ale łączy jedno – zamiłowanie do pisania. Razem tworzymy niepowtarzalne historie, a wszystko po to aby dorosły czytelnik mógł poczuć się wyjątkowo. Można nas znaleźć na Bloggerze, Wattpadzie, Instagramie i Facebooku.


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach