Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Diament i sol – Rozdzial 1, czesc 2

Niebieski (część 2)


Zofia Nitecka

Janek nazywał się Sobierewski. Jan Sobierewski. I było to nazwisko tak zbliżone do króla Jana III Sobieskiego, że taka właśnie ksywka do Janka przylgnęła, choć wątpię, by chłopcy z Pragi znali historię Polski. Im zapewne Sobieski kojarzył się wyłącznie z wódką. Zdarzało się też, że mówili na niego Dżony. Zawsze pisali to przez Dż, nigdy przez J. A mój syn nazywał Janka, po prostu, Niebieskim. Pewnie dlatego, że Dżony bardzo często nosił się na niebiesko. Myślę, że we wspomnieniach Nikodema zapisał się przede wszystkim jako typek w niebieskim T-shircie, bo w takim zawsze sypiał, kiedy zostawał u mnie na noc.

Janek nie pochodził z Pragi. Myślę nawet, że mógł nie być Warszawiakiem. Daleko mu było do warszawskiego Antka spod bramy. Chociaż, jakby się nad tym głębiej zastanowić i jeśliby wejść gdzieś w okolice Kabat lub Białołęki, to rodzice Janka mogliby tam być właścicielami domku jednorodzinnego bądź dwupoziomowego apartamentu. Jan nigdy o rodzicach nie mówił, zawsze jednak miał w kieszeni listę prawników, sędziów, wysoko postawionych policjantów i chirurgów, a takich kontaktów nie zdobywa się będąc byle kim. Takie znajomości to lata. Tkwią gdzieś głęboko w rodzinnych korzeniach i zwykle łączą się z jakimiś wspólnymi interesami.

Moja i Dżonego znajomość także trwała już całe lata. Pierwszy raz zobaczyłam go w swoim rodzinnym domu. Ojczym go przyprowadził lub jak kto woli – on mojego ojczyma – bo nie wiem, który z nich wtedy był bardziej pijany. I tak się zaczęło. Tak trwa do dzisiaj. Na tym samym stoimy od blisko dekady. I nie z jego, a z mojej winy.

Piłam zimną kawę, kiedy Dżony bawił się kubkiem po czekoladzie na gorąco. Od zawsze wystrzegał się kofeiny. Mówił, że kawy na gorzko nie przełknie, a nie zamierzał słodzić. Przesadnie dbał o formę. Czasami czynił wyjątek, ale wtedy dosładzał wszystko ksylitolem.

Nikodem i Jan rozmawiali o potędze greckich bogów i o siedmiu cudach świata starożytnego. Mój czterolatek był zajarany „Grą o Tron”, za co ja ponosiłam winę, gdyż zawsze przy nim oglądałam ten serial, a tamtejszy posąg na wyspie Braavos, znajdujący się u wejścia do portu, jest, zdaniem Jana, niezwykle podobny do Kolosa Rodyjskiego.

– A Akropol znajdujący się na Rodos jest drugim najczęściej odwiedzanym przez turystów, zaraz po tym ateńskim – wtrąciłam do ich nużącej rozmówki.

– Łał! – skomentował Janek. – Czyli masz w głowie coś ponad pazurki – zadrwił, wykonując przy tym specyficzny gest palcami, jakby nimi przebierał czy wachlował.

– Spierdalaj – syknęłam na niego przez zaciśnięte zęby. – O tobie można by czasami pomyśleć, że mięśnie wzrastają odwrotnie proporcjonalnie w stosunku do mózgu – dodałam szybko, niezbyt wyraźnie.

– Lepiej mnie nie wkurwiaj, bo śpimy dziś w jednym łóżku – zagroził, ale poczynił to z uśmiechem na ustach.

– Uważaj byś nie wylądował na podłodze – odbiłam piłeczkę.

– Nie jestem dżentelmenem – uprzedził. – Jeśli chcesz, to ty zajmuj dywan, niczym suka u stóp pana – podsumował, a mnie to porównanie nieszczególnie przypadło do gustu, choć możliwe, że tylko i wyłącznie dlatego tak było, bo Jasiek śmiał wchodzić na takie tematy w obecności Niko.

– Przy dziecku mówisz. Zważaj trochę na słowa, chłopczyku – zwróciłam mu uwagę, wstając, by móc wyrzucić kubek do kosza. Przechodząc obok Janka, trąciłam go ręką w bok głowy.

– Sama przy nim przeklinasz, dziewczynko – odparł i odwinął się w jeden z moich pośladków. Zabolało. Janek miał ciężką rękę.

– Ale o seksie nie pierdolę – trwałam przy swoim. Dostrzegłam też, że Nikodem przerzuca swoje spojrzenie ze mnie na Janka i odwrotnie.

– O pierdoleniu to pogadamy, gdy wylądujemy, małolato.

– Jak ci mało lato, to se rozbujaj – docięłam mu. Słowo małolata zawsze mnie obrażało. Nie czułam się w posiadaniu małego wieku właściwie nigdy. Lata mierzyłam doświadczeniem, a te miałam stricte dorosłe nim ukończyłam podstawówkę.

– Mało lata? – zdziwił się, a nawet jawnie oburzył. – Bezczelna. Lata jak tra lala. – Uśmiechnął się w taki sposób, że odsłonił wszystkie białe jak śnieg zęby.

– Szczelna czy nieszczelna to rzecz hydraulika – odparłam, dalej brnąc w przerzucanie się wulgarnymi odzywkami.

Janek odsunął się wraz z krzesłem. Usiadł w szerszym rozkroku. Znacząco spojrzał w dół, w miejsce, gdzie w spodniach i majtkach, znajdował się jego imponujących rozmiarów penis.

– A ja jestem właścicielem uszczelki – rzekł trywialnie z niezmąconą pewnością siebie.

Zaśmiałam się, bo tego akurat nigdy nie słyszałam. Niko stwierdził, że sprzeczamy się niczym stare małżeństwo. Janek przyznał, że znamy się dłużej niż niejedno stare małżeństwo.

– Podnoś dupę młody, bo nam samolot odleci – pogonił Nikodema, samemu także wstając z miejsca. – Jedziemy twoim – dorzucił, tym razem do mnie, agresywnie ciskając kubkiem do kosza na śmieci.

Na parkingu Dżony przełożył niedużą torbę sportową ze swojego porsche do mojego taniego cabrio. Nawet nie zaglądał do bagażnika, jakby z góry zakładał, że nie znajdzie tam miejsca dla swojego bagażu. Torbę rzucił na tylne siedzenie, obok fotelika Nikodema, po czym stając przy drzwiach kierowcy, gdzie ja już siedziałam na miejscu, wystawił otwartą dłoń przed siebie.

– Poprowadzę – rzucił, jakby śmiał o tym decydować.

– Mój samochód? – zdziwiłam się. Spojrzałam na niego z powątpiewaniem, jakbym chciała mu tym wzrokiem przekazać wiele znaczące „no chyba nie”.

Janek pochylił się, podpierając na drzwiach.

– Ciebie też – szepnął mi wprost do ucha i korzystając z chwili mojej nieuwagi, wyciągnął kluczyk ze stacyjki. – Królewna wysiądzie po dobroci czy...? – zaczął zadawać pytanie, ale krzywiąc się, zrezygnował z jego kontynuacji. – Królewna wysiądzie – stwierdził nad wyraz pewnie.

Wiedziałam, że nie ma sensu się z nim sprzeczać, więc przeniosłam swoje zgrabne cztery litery na miejsce pasażera.

– Nie zamykasz porszaka? – zdziwiłam się, gdy Janek wsiadł do mojego samochodu, drzwi swojego pozostawiając na oścież otwarte.

– Króla parobki nie okradną – odpowiedział cwaniacko. – Nie martw się o moje auto, ktoś je odholuje gdzie trzeba – dodał już znacznie poważniej.

Do Rodos leci się dosyć uciążliwie. Właściwie nie ma możliwości dostać się na wyspę bez choćby jednej przesiadki. My zaliczyliśmy aż dwie. Jedną w Amsterdamie, gdzie zdążyliśmy zjeść obiad w pobliskiej restauracji, mając aż cztery godziny do następnego wylotu, a drugą w Atenach, gdzie tamtejsze linie lotnicze Olympic przetransportowały nas na wyspę. I choć czas samych podróży samolotami trwał łącznie nieco ponad sześć godzin, to drugie tyle spędziliśmy w oczekiwaniu na odpowiedni samolot, co łącznie dało ponad dwanaście godzin podróży. Ten ostatni odcinek Nikodem przespał. I jeszcze kiedy znaleźliśmy się w recepcji hotelowej, to Janek niósł go na rękach.

Zameldowaliśmy się w hotelu oddalonym jakiś kilometr od plaży. W jednym ze znajdujących się na dzielnicy Średniowieczne Miasto Rodos. Odnosiłam wrażenie, że cała ta dzielnica zarezerwowana jest tylko i wyłącznie dla hoteli i restauracji. Właściwie to nie wypatrzyłam tam żadnych normalnych mieszkań. I to co ciekawe, to w restauracjach nie serwowano tylko i wyłącznie kuchni Greckiej. Wyłapałam takie napisy jak Pasta Italiana i Pizza.

– Pizza – zamarudziłam do Jana. – Marzenie – dodałam, z ledwością włócząc nogi po schodach prowadzących na pierwsze piętro. Podpierałam się przy tym na mosiężnej poręczy, niczym babcinka o swój wózeczek zakupowy, gdy wyczekuje na przystanku autobusu.

Dżony poprawił Niko, podrzucając go przy tym nieco do góry, po czym wyciągnął duży klucz z kieszeni, taki jaki kojarzy się dzieciom ze skrzynią piracką. Drzwi prowadzące do naszego pokoju przypominały takie z bajecznych zamków. Były drewniane i ciężkie, zmontowane z kilku belek, zakończone u góry proporcjonalnym łukiem. Całe wnętrze tego hotelu mogło kojarzyć się iście średniowiecznie, a nawet starożytnie. Wszędzie były żelazne kraty, a ściany wyłożone zostały kamieniami. I nie była to równa elewacja, która obecnie jest modna w Europie. To były autentyczne kamienie, a nie gipsowe zdobienia.

– Serwujesz mi masaż – stwierdził Janek, odkładając Nikodema na duże, dwuosobowe łóżko, znajdujące się w pierwszym pomieszczeniu. Obok łóżka, wprost na podłogę, rzucił swoją sportową torbę. – Tylko zejdę po walizki – dodał, bo nocami nie było co liczyć na boja hotelowego, a mnie wcześniej zabronił dźwigać.

Kiedy Janka nie było ja zajęłam się rozglądaniem po wnętrzu. Tutaj ściany też pokryte zostały kamieniami, a nad łóżkiem znajdował się średnich rozmiarów gobelin przedstawiający zapewne jedną z mitycznych scen. Światło biło tylko i wyłącznie z kinkietów, i przywodziło na myśl takie pochodzące ze świec. Dywanów nie było, a płytki domyślałam się, że będą ziębić moje stopy.

Janka nie było za długo. Zaczynałam już się nudzić. Zwiedziłam nawet łazienkę, balkon i mniejszy pokój, dołączony do sypialni. I już nawet sama miałam ochotę Nikodema przenieść do sypialni przeznaczonej dla niego, a samej lec na tym duży, zapewne wygodnym łożu i odpłynąć, gdy Dżony powrócił. I targał z sobą nie tylko dwie walizki – moją i Niko – ale także tekturowe pudełko z pizzą.

– Byś mi potem nie wypominała, że na głodnego kazałem ci szpagaty robić – rzekł żartobliwie, po czym, bez żadnego słowa, porzucił walizki przy drzwiach i wraz z pizzą przeszedł do łazienki.

– Chcesz jeść w kąpieli? – zapytałam, wciąż stojąc w sypialni.

– Nie, ja będę wylegiwał się na leżaczku, a ty będziesz jadła w kąpieli, w przerwach robiąc sobie dobrze palcem. Taki mój kaprys – oznajmił. Powrócił do pokoju, sięgnął do minibarku i wyjął z niego niedużą butelkę wódki oraz puszkę coli. – Zrób mi drinka, ja zrobię ci kąpiel. Bez piany – syknął znacząco przez zaciśnięte zęby, porzucając alkohol i napój w wiklinowym fotelu. Brodą wskazał na kieliszki, stojące na drewnianej tacy, na niewysokiej i niedużej ławie.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Dla Dorosłych

DD–DlaDorosłych to wspólny projekt stworzony w 2023 roku przez kilku autorów. W rzeczywistości różni nas bardzo dużo, ale łączy jedno – zamiłowanie do pisania. Razem tworzymy niepowtarzalne historie, a wszystko po to aby dorosły czytelnik mógł poczuć się wyjątkowo. Można nas znaleźć na Bloggerze, Wattpadzie, Instagramie i Facebooku.


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach