Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Rewizja osobista

Mam 20 lat i jestem typowym dresem z blokowiska. A przynajmniej tak właśnie wyglądam. Czarne włosy regularnie ścinam na zero. Ramiona mam pokryte sporą ilością tatuaży, jeden mam nawet na szyi. Mimo wyglądu mam raczej łagodne usposobienie. Zwykle unikam kłopotów.

Tamtego wieczora miałem na sobie ciasny biały t-shirt i szare spodnie dresowe. Szedłem chodnikiem „na penera”, to jest z szerokimi barkami i wściekłym wyrazem twarzy. Zupełnie jakby cały chodnik należał do mnie. Nie zdziwiło mnie więc, że zagadnęło mnie dwóch policjantów.

Wszedłem akurat w dość ciemną uliczkę, zupełnie niezauważając policyjnego busa, zaparkowanego na rogu.

— Hej, kolego! — Usłyszałem za sobą krzyk.

Przystanąłem i odwróciłem się. W moją stronę ciężkim krokiem szło dwóch policjantów. Jeden z nich, ten, który mnie wołał, był wysoki. Miał około trzydziestu lat. Kręcone złociste włosy i zawzięty wyraz twarzy. Drugi był starszy, gdzieś tak po czterdzieste, z lekko wystającym brzuszkiem piwnym i siwiejącymi włosami.

— No? — Zapytałem.

Kiedy podeszli do mnie, przedstawili się i wylegitymowali.

— Rutynowa kontrola — powiedział młodszy.

Starszy cały czas wpatrywał się we mnie uważnie. Z bliska sprawiał wrażenie twardego gliny z amerykańskich filmów.

— Poproszę dowód osobisty.

Wyjąłem z kieszeni portfel i podałem dowód starszemu policjantowi, który chwycił go w duże mocne ręce.

— Jest pan w posiadaniu substancji zabronionych? — Pytał młodszy, funkcjonariusz Jacek Kowal, jak się okazało.

— Nie — odburknąłem.

Spojrzał na mnie wątpiącym wzrokiem. Cóż, nie mogłem mu się dziwić.

— Zapraszam pana do samochodu.

— Co? Po co?

— Zrobimy małą rewizję. Proszę się nie stresować.

Przez chwilę stałem bez ruchu, jakby nie do końca dotarło do mnie co mówił policjant. Zaraz potem poczułem delikatne, ale nieznoszące sprzeciwu pchnięcie.

— No, zapraszamy — odezwał się starszy, Robert Major.

Zrezygnowany wgramoliłem się do ciemnego busa. Jacek wszedł za mną, a Robert oparł się o drzwi i bacznie nas obserwował.

Wyjąłem z kieszeni wszystko co miałem i położyłem na małym plastikowym stołu. Jacek zaczął szperać w moich rzeczach. Potrząsnął portfel, starannie rozwijał zmięte paragony i układał stosik z zapomnianych drobnych.

— Dobra — powiedział w końcu. — Proszę stanąć trochę dalej i zdjąć spodnie.

— Co kurwa?! — Nie wytrzymałem.

— Ej — warknął Robert. — Nie tym tonem, chłopcze.

Jacek patrzył na mnie wyczekująco. Nie miałem innego wyjścia jak tylko wykonać polecenie. Spuściłem spodnie do kostek i stanąłem przed policjantem, zasłaniając kroczę rękami.

Jacek podszedł bliżej i zaczął wodzić rękami po moim ciele. Najpierw starannie obmacał moją klatę i brzuch. Oczywiście nie znalazł tam niczego, więc szybko zszedł niżej.

Poczułem mimowolny dreszcz. O ile w dotykaniu mojej klatki piersiowej nie było niczego niezwykłego, o tyle perspektywa obmacania prawie nagiej dolnej części mojego ciała, obudziła we mnie niepokój.

Jacek przykucnął przede mną i zaczął od tyłu. Jego dłonie przesuwały się po moich pośladkach. Potem zjechały niżej. Sprawdził moje kostki, zaglądając nawet pod długie białe skarpety. Ręka mężczyzny powędrowała w końcu w okolice mojego krocza. Delikatnie, jakby od niechcenia, przesunął palcami po wybrzuszeniu w bokserkach. Coś we mnie zadrżało i mój penis naprężył się lekko.

W oczach policjanta pojawiły się na ułamek sekundy drapieżne iskierki. Niemal widziałem jak jego pełne usta wykrzywiają się w delikatnym uśmiechu.

Poczułem, że się czerwienię.

— Patrzcie go — zawołał starszy mężczyzna, szeroko uśmiechnięty. — Taki twardy facet a czerwieni się jak panienka!

Jacek zaśmiał się krótko.

— Chcesz rzucić okiem? — Zaproponował Robertowi.

— Wiadomo.

Drugi policjant wszedł do wnętrza busa i zbliżył się do mnie.

Odsunąłem się, zacisnąłem dłonie na kroczu i spojrzałem zdezorientowany to na jednego, to na drugiego.

— O co tu chodzi?

— Spokojnie kolego, rutynowa kontrola, już mówiliśmy.

— Ale…

Robert stał już przy mnie. Jego ciężka ręka wylądowała na moim barku i nieco go ścisnęła. Druga dłoń powędrowała na moją klatę. W przeciwieństwie do Jacka, dotyk Roberta nie miał w sobie nic delikatnego. Był mocny i stanowczy. Mężczyzna kciukiem trącił moje sutki, które automatycznie stwardniały i teraz przebijały przez opiętą koszulkę.

— Co pan…

— Cicho — mruknął i przytknął rękę do moich ust.

Pchnął mnie jeszcze dalej na tył, tak że teraz dotykałem plecami podwójnych drzwi busa. Zdesperowany zerknąłem na młodszego glinę, mając nadzieję, że znajdę u niego ratunek. Jednak to, co zobaczyłem sprawiło, że prawie zabrakło mi tchu.

Jacek stał w pewnym oddaleniu. Prawą ręką szczypał sobie sutek przez policyjną koszulę, a lewą ugniatał napęczniałe krocze. Jego twarz przybrała wyraz dzikiego rozmarzenia.

Próbowałem krzyknąć, jednak gorąca dłoń Roberta mocniej zacisnęła się na moich ustach.

Starszy policjant tymczasem zawędrował już niżej. Jego grube palce oplotły moją dupę. Pieścił tak kilka sekund po czym klepnął mnie mocno. Jęknąłem. Obaj mężczyźni zaśmiali się rubasznie.

— Chodź tu — rozkazał starszy Jackowi.

Policjant przestał się zabawiać i przystanął nad pochylonym przede mną Robertem, który chwycił jego rękę i umieścił ją na mojej piersi.

Teraz obaj wodzili po moim ciele, uśmiechając się. Byłem przerażony, ale jednocześnie jakaś część mnie odczuwała przedziwną satysfakcję. Mój penis teraz stał już w pełni wyprostowany, tworząc na bokserkach pokaźną górkę. Czułem jak z główki ścieka lepki płyn.

— Podoba mu się — zagadnął Jacek.

— A komu by się nie podobało?

— No, tamten z zeszłego tygodnia nie wydawał się zadowolony.

Wybuchnęli śmiechem jakby opowiadali sobie przezabawną anegnotkę.  

— Przestańcie — zdołałem w końcu wykrztusić, jednak moje słowa zniknęły w głośnym śmiechu mężczyzn.

— No dobra — powiedział w końcu Robert. — Bierzmy go.

Chwycili mnie obaj za ramiona i naparli mocno, każąc mi uklęknąć. Stanęli nade mną i górując wpatrywali się we mnie jak dzikie drapieżniki w zwierzynę. Dyszałem ciężko przerażony. Chciałem uciec, ale straciłem panowanie nad każdym mięśniem w moim ciele. Patrzyłem więc na nich tępym wzrokiem.

Odpięli paski spodni i spuścili w dół zamki rozporków. Przez moment szamotali się, w końcu jednak wyjęli swoje penisy. Były spore. Ten Roberta, gruby i żylasty, pokryty był gęstym czarnym włosiem. Jego główka była lśniącą i mokra. Fiut Jacka był węższy, ale za to dłuższy, gładki i idealnie proporcjonalny. Gładko wygolony. Obie pały nie stały jeszcze w pełni, ale i tak były już nabrzmiałe i soczyste.

— Kto pierwszy? — Zagadnął Jacek.

— Dajesz, młody — odpowiedział Robert i odsunął się nieco, masując fiuta.

Jacek podszedł do mnie i bez żadnego ostrzeżenia uderzył mnie penisem w twarz. Przytknął go do mojego policzka, tak że jego różowa żołądź znajdowała się zaraz pod moim okiem. Poczułem bijące z kutasa ciepło i intensywny, ostry zapach męskości.

Gliniarz wodził swoją pałą po mojej twarzy, aż w końcu spróbował wetknąć ją do moich ust. Oparłem się, zacisnąłem mocno wargi i odchyliłem głowę. Robert uśmiechnął się znacząco, a Jacek pokręcił głową z niezadowoleniem, złapał mnie za kark i warknął:

— Chyba zdajesz sobie sprawę co policja robi z takimi niegrzecznymi chłopcami?

Jego oczy ciskały gniewne iskry.

Niechętnie rozchyliłem usta i mężczyzna korzystając z okazji wepchnął mi swojego penisa.

Wrażenie było niezwykłe. Nigdy w życiu nie miałem w ustach fiuta. Ba!, nigdy wcześniej nawet żadnego nie dotykałem a teraz czułem pulsujące, ciepłe i lepkie ciało wijące się we mnie. Miałem wrażenie, że zaraz zwymiotuję!

W tym czasie Robert zdążył już podejść do nas. Z jego, teraz już twardego i sterczącego, chuja spływała pojedyncza spora kropla. Złapał Jacka za ramię, delikatnie przesunął i pocałował go w usta. Całowali się namiętnie. Ich języki tańczyły między nimi, wijąc się jak dwa różowe węże.

Młodszy glina cały czas wpychał swojego chuja w moje usta. Coraz głębiej i głębiej. Oczy zaszły mi łzami, zacząłem się krztusić, ale Jacek w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Dopiero gdy moja twarz przybrała purpurową barwę, wyjął palę i dał mi odetchnąć.

— Chyba nie robisz tego zbyt często, co? — Zapytał.

Nie odpowiedziałem. Spuściłem wzrok i wpatrywałem się w podłogę samochodu jakbym samym spojrzeniem mógł wypalić w niej dziurę.

— Ej — ryknął Robert. — Kolega o coś zapytał!

Wzdrygnąłem się i pokręciłem głową.

— Nie słyszę…

— Nie — wyszeptałem.

Robert chwycił mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy. Zapewne dostrzegł w nich pogardę, którą sam czułem, tak wobec siebie, jak i tych dwóch zwyroli.

Splunął mi na twarz. Wymierzył mi policzek.

— Pierdolona pizda!

Jacek patrzył na to wszystko, pieszcząc jednocześnie swojego i kolegi fiuta.

— Wstawaj!

Próbowałem się podnieść, ale kolana miałem jak z waty. Starszy z mężczyzn szarpnął mnie i pchnął na tylne drzwi busa. Jacek puścił swoją pałę i jednym szybkim ruchem zdarł ze mnie bokserki.

Mój penis, wbrew temu co czułem, był sztywny. Sam nie wiedziałem dlaczego.

— Odwróć się i wypnij.

Powoli zrobiłem co powiedział Jacek. Oparłem dłonie o zimną blachę drzwi i wypiąłem tyłek w stronę dwóch policjantów.

Nie wiedziałem który z nich klęknął, ale po chwili poczułem, jak coś mokrego ociera się o mój rowek. Przeszył mnie dreszcz, sam już nie wiedziałem czy przyjemny czy nie. Policjant, który właśnie oporządzał moją dupę pociągnął mnie do siebie. Straciłem oparcie i byłbym upadł, gdyby od przodu nie pochwyciły mnie silne ręce Roberta. A więc ten przy mojej dupie to Jacek.

Robert przeszywał mnie wzrokiem, po czym zbliżył fiuta do mojej twarzy. Nie miałem siły już stawiać żadnego oporu, poddałem się więc i przyjąłem jego sprzęt. Był zdecydowanie grubszy niż ten Jacka. Pod językiem czułem pompujące krew ogromne żyły, a sztywne czarne włosy drapały mnie pod nosem.

Młodszy mężczyzna tymczasem delikatnie wsunął mi w dziurę coś sztywnego i mokrego. Nie chuja, raczej palec. Buszował nim w środku z dużą wprawą, a przynajmniej tak sądziłem, bo już po paru sekundach uporczywy dyskomfort zmienił się w całkiem przyjemne uczucie. Zamknąłem oczy i jęknąłem cicho. Robert zaśmiał się basowo, wciąż penetrując chujem moje usta.

— Chyba mu się podoba.

— Takiego pierdolenia jak z nami nigdy nie uświadczy — zawtórował mu Jacek.

Nawet nie zauważyłem kiedy młodszy mężczyzna włożył mi w dupę drugi palec. Potem trzeci. Rozpychał się w środku, jakby cała przestrzeń należała do niego. Bolało. Ale jednocześnie po całym moim ciele rozlała się fala gorąca. Raz za razem wstrząsał mną dziwny dreszcz.

Jacek rozsmarował jeszcze coś lepkiego na moim rowku, a potem, bez żadnego ostrzeżenia, wepchnął do środka swoją pałę.

— Kurwa! — Krzyknąłem, wypluwając kutasa Roberta.

— Ej, co ty odpierdalasz, młody? Kazałem ci przestać?

— Nie dziw mu się — powiedział rozbawiony Jacek. — Takiego chuja jak mój rzadko kto przyjmuje bez krzyku.

W mojej dupie płonął ogień. Długi penis policjanta wsuwał się i wysuwał z mojego otworu. Coraz szybciej i szybciej. Z mojego fiuta wypłynęła kaskada przezroczystego soku. Drżałem już cały, było mi gorąco i zimno jednocześnie. Ból mieszał się z rozkoszą. Obrzydzenie z fascynacją. Świat załamywał się, to znów powracał do dawnego kształtu. Miałem wrażenie, jakbym odpływał w ciemnej toni oceanu.

Robert wciąż ruchał mnie w usta, ale szczerze mówiąc przestałem już na to zwracać uwagę. Nie zwróciłem nawet uwagi na sporą ilość spermy, która nagle zalała moje gardło, przy wtórze głębokiego, pełnego spełnienia pomruku wydanego przez mężczyznę. Automatycznie przełknąłem jego soki.

Starszy policjant klepnął mnie prawie czule w plecy.

— No — rzucił. — Może jeszcze będą z ciebie ludzie.

Jacek w tym samym czasie przyspieszył szaleńczo. Słyszałem jego stęknięcia i głuchy odgłos uderzeń jego jaj o moje uda. Wyprężyłem się. Mój oddech przyspieszył mocno, a serce tłukło się w piersi jak oszalałe.

— O kurwa — jęczał. — O tak!

Wreszcie wyszedł ze mnie. Odwrócił mnie szybkim i stanowczym gestem, tak że teraz patrzyłem mu prosto w oczy. Pchnął mnie na podłogę. Upadłem, a on, z niepokojącym, pełnym buzujących emocji wyrazem twarzy podszedł bliżej i zaczął sobie walić.

Robert wił się wokół niego, całując go w szyję, przygryzając płatek ucha, bawiąc się jego sutkami. Wciąż mokry kutas starszego gliny zostawiał lśniące plamy na spodniach młodszego.

Jacek przygryzł wargi, zamknął oczy, odchylił głowę i jęknął przeciągle. Z czubka jego pały wystrzeliła fontanna spermy. Jej większość zalała moją twarz. Po chwili nadszedł drugi wystrzał. I trzeci. Potem czwarty.

Cała moja twarz była umazana białymi sokami. Sperma spływała mi z czoła, z policzków i  nosa. Moja koszulka cała była w mokrych plamach. Dyszałem ciężko, tak samo jak Jacek, który właśnie pocałował czule swojego kolegę. Mój penis jednak wciąż sterczał. Niewiele myśląc chwyciłem go.

— A ty, kurwa, co robisz? — Zapytał Robert.

— To nam miałeś zrobić dobrze, nie sobie.

— Ale…

— Żadnego ale, pizdo! Ubieraj się.

Puściłem fiuta i naciągnąłem bokserki i spodnie. Z jakiegoś przedziwnego powodu było mi przykro.

Robert wygrzebał z kieszeni telefon, skierował go na mnie i chwilę później błysnął flesz.

— Co…

— Żeby ci, szmato, nie przyszło do głowy komukolwiek o tym powiedzieć! Inaczej wiesz co się stanie — zamachnął mi przed twarzą telefonem.

— J-jasne.

— To wypierdalaj stąd.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Fajny Chłop

Komentarze

opowiadanie bardzo podniecające. chciało by się przeżyć podobną przygodę.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach