Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Zbyszek, rozdzial 3

Przeprowadzka

Rozmowa z rodzicami przebiegła zaskakująco pomyślnie. Wyglądali na pozytywnie zaskoczonych, że Zbyszek ma dziewczynę i przeprowadza się do niej. Trochę kręcili nosem, że wyprowadza się z mieszkania, które mu kupili, ale Zbyszek wytłumaczył im, że Patrycja pracuje dorywczo i stamtąd będzie miała dużo bliżej do pracy. Rodzice zadeklarowali, że przewiozą do swojego domu w innym mieście część rzeczy Zbyszka, co było dla nich zupełnie oczywiste, bo Zbyszek i tak często ich odwiedzał. Nie było zresztą innego wyjścia, bo mieszkanie w domu Pani było malutkie: pokój z łóżkiem, wnęką kuchenną i łazienką. Stała tam też szafa, w której Zbyszek umieścił swoje ubrania i wszystko, co mogło mu się przydać.

W dniu przeprowadzki Zbyszek miał jeszcze zjeść pożegnalną kolację z rodzicami, a po niej wrócić o dziewiątej wieczorem. Stawił się trochę wcześniej i najpierw za domem rozebrał się do naga, a ubranie zostawił koło wejścia do mieszkania wynajętego przez Panią. Dopiero wtedy podszedł i zadzwonił do frontowych drzwi. Otworzyła mu Patrycja.

-- Widzę, że zaczynasz rozumieć -- powiedziała -- Stój tutaj i nie ruszaj się!

Odwróciła się i zaczęła grzebać w szufladzie. Zbyszek patrząc na jej zgrabne pośladki zaczął szybciej oddychać, a jego członek podniósł się wyraźnie. Po krótkiej chwili Patrycja wyciągnęła kajdanki, którymi skuła ręce Zbyszka z tyłu, oraz skórzaną obrożę, którą założyła mu na szyję. Przypięła do niej smycz i wprowadziła Zbyszka do salonu. Pani siedziała na fotelu i przeglądała gazetę.

-- Pani, oto Twój niewolnik -- Patrycja podeszła, przyklęknęła i podała Pani koniec smyczy. Pani jednak nie była zadowolona, odłożyła gazetę i smagnęła Patrycję szpicrutą po piersi.

-- Głupia! A gdzie druga obroża?! -- krzyknęła, a przestraszona Patrycja padła jej do nóg, zaczęła przepraszać i obiecywać, że zaraz to naprawi. Pobiegła do przedpokoju i po chwili wróciła stamtąd ze znacznie mniejszą obrożą, którą zapięła wokół przyrodzenia Zbyszka. Nie było to łatwe, bo Zbyszek miał prawie pełną erekcję. W końcu jednak udało się i Patrycja na klęczkach odsunęła się na~bok.

Pani przez chwilę przyglądała się Zbyszkowi, po czym bez słowa uderzyła go szpicrutą w pośladek. Syknął z bólu, ale się nie ruszył. Uderzyła go jeszcze raz, tym razem mocniej. Zbyszek usiłował zrobić unik, ale nie udało się. Pani szarpnęła smyczą w dół i Zbyszek przyklęknął, z trudem zachowując równowagę.

-- Dobrze. Zrozumiałeś, że niewolnik klęczy przez Panią i nie podnosi wzroku -- powiedziała Pani z ironią w głosie. Zbyszek posłusznie spuścił głowę. Pani zaczęła końcówką szpicruty lekko uderzać w jego naprężonego członka.

-- Co to jest? -- zapytała -- Niewolnik może mieć erekcję tylko wtedy, kiedy Pani mu na to pozwala -- mówiąc to uderzyła mocniej. Zbyszek skulił się, ale jego członek nadal był nabrzmiały. Pani uderzyła jeszcze kilka razy, a potem końcówkę szpicruty zagłębiła w otworze na żołędzi. Zbyszek krzyknął i szarpnął się do tyłu, ale Pani pewnie trzymała go na smyczy i nie pozwalała robić uników, tylko coraz bardziej wpychała szpicrutę, obracając ją w palcach, aż weszła na dobrych kilka centymetrów. Zbyszek zrobił się czerwony i jęczał, a jego członek zaczął stopniowo wiotczeć. Pani widząc to wyjęła końcówkę szpicruty.

-- Mam nadzieję, że zapamiętasz tę lekcję -- smagnęła go jeszcze raz po przyrodzeniu, ale tym razem lekko i zwróciła się do dziewczyny -- Patrycjo, niewolnik zrobił bałagan w moim domu i musi go teraz posprzątać. Zajmij się tym! I przypilnuj, żeby to nie zajęło dużo czasu!

Przekazała jej smycz. Patrycja odpięła ją od obroży i przypięła do paska wokół przyrodzenia Zbyszka. Członek już niemal zupełnie zwiotczał, ale po dotknięciu Patrycji znów zaczął drgać. Patrycja wstała z kolan i szarpnęła smyczą do góry. Zbyszek z cichym jękiem poderwał i się i został wyprowadzony z salonu. W przedpokoju Patrycja uwolniła jego ręce, ale tylko po to, żeby tym razem zakuć je z przodu. Wyszli na zewnętrz i przeszli do wynajętego mieszkania. Koło drzwi Patrycja zobaczyła złożone ubranie Zbyszka.

-- Co to za śmieci? Wyrzuć to! -- powiedziała stanowczo.

-- Ale to moje ubrania, będę ich potrzebował! -- zaprotestował Zbyszek.

-- To są śmieci, masz je wyrzucić! -- Patrycja szarpnęła smyczą i Zbyszek krzyknął z bólu.

-- Zabieraj to szybko, bo dostaniesz lanie!

Zbyszek zebrał swoje ubrania. Prowadzony przez Patrycję podszedł do pojemnika na śmieci i wyrzucił je. Potem weszli do mieszkania. Zbyszek zobaczył, że na łóżku leżały worki na śmieci. Patrycja zaprowadziła go do szafy.

-- Otwórz ją i pokaż co tam masz!

Zbyszek wykonał polecenie, a Patrycja po kolej wyrzucała zawartość wszystkich półek na podłogę. Zachowała tylko telefon i mały notatnik, które włożyła do małej torebki i odłożyła na bok. Zbyszek patrzył na to z rosnącym przerażeniem. W końcu w szafie został tylko długi płaszcz, który Patrycja obejrzała ze wszystkich stron i mruknęła:

-- To może zostać, a reszta do śmieci.

Zbyszek próbował coś powiedzieć, ale Patrycja szarpnęła smyczą, więc zebrał wszystkie swoje rzeczy do worków na śmieci i wyrzucił, przez cały czas prowadzony na smyczy przez dziewczynę. Kiedy skończył, Patrycja kazała mu rzucić płaszcz na podłogę i rozłożyć szafę na części. Chwilę to zajęło, bo Zbyszek miał skute ręce. Z półkami poszło mu łatwo, ale położenie szafy na plecach i rozkręcenie wymagało więcej wysiłku. Poradził sobie jednak i z tym, ponaglany przez Patrycję, która szarpała gwałtownie smycz, kiedy wydawało jej się, że Zbyszek pracuje zbyt wolno. W końcu poszczególne części szafy zostały wyniesione na zewnętrz. Okazało się również, że za szafą były drzwi.

Po uporaniu się z szafą Zbyszek rozłożył na części ramę łóżka. Patrycja rozkuła mu ręce, żeby mógł wynieść materac, wszystkie części łóżka i szafy do schowka w ogrodzie. Kiedy skończył, skuła mu ręce, tym razem znów z tyłu. W pokoju został tylko siennik, który wcześniej był schowany pod łóżkiem i płaszcz Zbyszka. Zbyszek był cały czerwony od wysiłku i dyszał.

-- Napracowałeś się, teraz odpocznij -- powiedziała miłym głosem Patrycja. Podeszła do Zbyszka, pogładziła go ręką po spoconej twarzy. Pochyliła się i dotknęła językiem jego sutka. Zbyszek drgnął i jego oddech jeszcze przyśpieszył. Patrycja lizała jego piersi, a wolną ręką gładziła jądra. Zbyszek znów dostał erekcji, a Patrycja uklękła przed nim i zaczęła lizać najpierw jego jądra, a potem nabrzmiałego penisa. W końcu objęła go ustami i zaczęła delikatnie ssać. Zbyszek odchylił głowę do tyłu i głośno dyszał. Kiedy już był blisko wytrysku, nagle Patrycja wstała i krzyknęła, że jest późno i muszą wracać do Pani. Szarpnęła smycz i Zbyszek lekko się zataczając poszedł za~nią.

Po krótkiej chwili weszli do salonu i Patrycja klęcząc przed Panią oddała jej smycz. Zbyszek również szybko uklęknął i skulił się, ale nie mógł ukryć erekcji.

-- Wyprostuj się! -- poleciła Pani i skarciła Zbyszka szpicrutą.

Zbyszek wykonał polecenie, a jego nabrzmiały czerwony członek ukazał się w całej okazałości. Pani dotknęła go czubkiem szpicruty, a wtedy Zbyszek miał wytrysk. Jego sperma spłynęła po kolanie Pani. Dostał mocne uderzenie po pośladku, ale członek wciąż wyrzucał z siebie spermę. Pani nie przestawała smagać kulącego się Zbyszka, aż wreszcie członek znieruchomiał.

-- Teraz to posprzątaj! -- krzyknęła Pani.

Oszołomiony Zbyszek chciał wstać i poszukać jakiejś ścierki, ale szarpnięcie smyczy rzuciło go z powrotem na kolana.

-- Masz to wszystko zlizać!

Szpicruta znów zostawiła różowy ślad na jego boku, więc Zbyszek powoli zaczął zbliżać twarz do nogi podsuniętej przez Panią. Próbował coś mamrotać, ale Pani go nie słuchała, tylko uderzała szpicrutą po bokach. Z trudem przełamując wstręt Zbyszek zaczął zlizywać swoją spermę z nogi Pani. Zajęło mu to dłuższą chwilę, bo musiał zebrać długie smugi od kolana aż do stopy. Choć było to dla niego obrzydliwe, odruchowo przełykał wszystko to, co zlizał. W końcu noga była czysta, lśniła tylko od jego śliny.

-- Zostaniesz ukarany za swoje niestosowne zachowanie!

-- Ale... to Patrycja... -- bełkotał Zbyszek. Znów świsnęła szpicruta i chłopak skulił się próbując uniknąć razów.

-- Nie chcę słuchać twoich głupich wymówek. Niewolnik nie ma prawa odzywać się niepytany! -- Pani jeszcze przez chwilę smagała go szpicrutą, ale już nie tak mocno.

-- Patrycja, zrób z nim porządek. Trzeba go umyć -- Pani zauważyła, że ostatnia kropla spermy zwisała ze zwiotczałego członka Zbyszka -- Tylko pilnuj go dobrze! -- podała Patrycji pejcz, który leżał na stole i przekazała jej smycz.

Patrycja wyprowadziła Zbyszka. W przedpokoju zakleiła mu usta taśmą i oprócz pejcza zabrała jeszcze zwinięty sznur. Choć Zbyszek próbował się szarpać, wyszli na zewnątrz. Patrycja doprowadziła go do starego drzewa rosnącego w kącie ogrodu. Przerzuciła sznur przez nisko rosnącą gałąź i przywiązała go do obroży Zbyszka w taki sposób, że musiał stać wyprostowany. Umyła mu przyrodzenie wężem ogrodowym. Zbyszek próbował unikać strumienia zimnej wody, ale Patrycja mocno trzymała smycz. Kiedy skończyła, uderzyła go za nieposłuszeństwo kilka razy po pośladkach pejczem i mocniej zacisnęła pasek wokół przyrodzenia, aż żyły na członku stały się widoczne, choć był zwiotczały.

Zbyszek stał ze skrępowanymi z tyłu rękami, cały mokry od pasa w dół. Było już dość chłodno, więc Patrycja wyciągnęła ze śmietnika kilka jego ubrań i wytarła go starannie. Potem poszła na chwilę do domu i wróciła z małym zawiniątkiem w ręku. Zbyszek był już zupełnie suchy, ale lekko dygotwał z zimna i miał gęsią skórkę.

-- Zimno ci? Zaraz coś na to poradzimy -- powiedziała Patrycja i zabrała się za lizanie jego sutków. Zbyszek próbował się wyrywać, ale Patrycja mocno trzymała smycz. Po chwili przyklęknęła i językiem podniosła jego członka. Nadal był wiotki, ale kiedy Patrycja zaczęła go ssać, stopniowo nabrzmiał i wypełnił jej usta. Wtedy Patrycja na chwilę przestała i spojrzała na Zbyszka. Jego nozdrza były rozdęte i plaster na ustach wydymał się. Patrycja uśmiechnęła się i sięgnęła do zawiniątka.

-- Pewnie będziesz chciał się wyrywać, ale coś na to poradzimy -- powiedziała wyjmując dwie mocne klamerki połączone łańcuszkiem. Stanęła przed Zbyszkiem, wspięła się na palcach i zaczęła pocierać piersiami jego piersi. Spojrzał na nią z nienawiścią, kiedy zakładała klamerki na jego sutki. Pociągnęła lekko łańcuszek, Zbyszek syknął z bólu. Zadowolona z siebie przełożyła smycz przez łańcuszek w taki sposób, że pociągnięcie za smycz powodowało szarpniecie obu klamerek, a potem klęknęła raz jeszcze przez Zbyszkiem, któremu w tym czasie członek nieco opadł. Ssała go tak długo, aż sterczał twardy i nabrzmiały. Wtedy szybko odwiązała sznur od obroży Zbyszka i pociągnęła za smycz. Zbyszek nie chciał iść, ale kiedy Patrycja mocniej szarpnęła, zaczął powoli podążać za nią z sutkami mocno wyciągniętymi do przodu przez klamerki. Wrócili do domu i weszli do salonu, gdzie Pani nadal siedziała na fotelu i piła wino.

Patrycja klęknęła przed nią i szarpnęła smyczą, kiedy oszołomiony Zbyszek zbyt wolno podchodził do Pani. Pasek na genitaliach był bardzo mocno zapięty i utrudniał odpływ krwi, więc jego członek nadal był nabrzmiały i pulsował rytmicznie. Pani westchnęła.

-- Jesteś niepoprawny. Mam tego dość, jutro zostaniesz ukarany. Patrycjo, zabierz go stąd.

Patrycja podniosła się i pociągnęła smycz, żeby Zbyszek też się podniósł. Zaprowadziła go do drzwi w głębi salonu, które, jak się okazało, prowadziły do pokoju wynajętego Zbyszkowi przez Panią. Tam Patrycja przesunęła siennik, pod którym był krótki łańcuch mocno przytwiedzony do podłogi oraz dwie kłódki. Patrycja zmusiła Zbyszka, żeby ukląkł koło siennika, a potem sprawnie połączyła kłódką kajdanki za jego plecami z ogniwem w połowie łańcucha, przełożyła resztę łańcucha między nogami, odpięła smycz i za pomocą drugiej kłódki przypięła zamiast niej końcówkę łańcucha. W efekcie Zbyszek nie mógł odejść od siennika dalej niż na dwa kroki. Klamerki wciąż tkwiły na jego sutkach. Zbyszek spojrzał błagalnie na Patrycję.

-- Będziesz grzeczny? -- zapytała naprężając łańcuszek palcem. Zbyszek przytaknął głową.

-- Będziesz posłuszny? -- naprężyła go mocniej. Zbyszek wygiął się do przodu i przytaknął.

-- Dobrze, za chwilę je zdejmę. Teraz się podnieś -- podniosła łańcuszek do góry i Zbyszek niezgrabnie wstał. Jego członek lekko już opadł. Patrycja wzięła go w rękę i zaczęła delikatnie gładzić pod żołędzią. Zbyszek zadrżał. Kiedy znów miał pełną erekcję, Patrycja przesuwała ręką w górę i w dół, aż Zbyszek zaczął ciężko dyszeć i było widać, że wytrysk jest blisko. Wtedy Patrycja nagle przestała i usiadła, ciągnąc w dół za łańcuszek. Zbyszek gwałtownie opadł na kolana, a Patrycja nadal klamerkami ściągała jego sutki, dopóki nie legł z głową na jej piersiach.

-- A teraz podziękuj mi za to, że tak dobrze się tobą opiekuję! -- powiedziała zmysłowym głosem. Zbyszek pełzając na kolanach podciągnął się wyżej, aż jego głowa znalazła się nad głową Patrycji, a czubek jego członka dotknął jej krocza. Próbował niezgrabnie wycelować członkiem w jej cipkę, ale wtedy Patrycja go zepchnęła.

-- Nie tak, idioto! -- krzyknęła i podciągnęła się tak, że jego głowa znalazła się na wysokości jej łona. Posłusznie zaczął lizać jej cipkę, a ona coraz szybciej oddychała, aż wreszcie po dłuższej chwili przez całe jej ciało przeszedł dreszcz i krzyknęła cicho. Zbyszek też wydał stłumiony krzyk, bo Patrycja szczytując szarpnęła klamerki tak mocno, że zerwała je z jego sutków. Przez chwilę obolały Zbyszek leżał z głową na łonie pogrążonej w rozkoszy Patrycji. Po chwili jednak dziewczyna otrząsnęła się i wysunęła spod niewolnika.

-- Obróć się! -- rozkazała. Zbyszek powoli obrócił się na plecy, choć była to niewygodna pozycja ze skrępowanymi rękami. Jego sutki były miejscami białe, a miejscami zaczerwienione, zaś członek wciąż żylasty i nabrzmiały. Patrycja wzięła go w usta i zaczęła ssać. Zbyszek naprężył się i po chwili był już bardzo blisko orgazmu. Kiedy Patrycja wyczuła ten moment, znów przestała i odsunęła się. Zbyszek przez chwilę miotał się na sienniku, ale w końcu znieruchomiał i tylko ciężko dyszał. Patrycja zerwała taśmę z jego ust.

-- Teraz możesz mi podziękować -- powiedziała Patrycja. Zbyszek spojrzał na nią trochę nieprzytomnym wzrokiem i nic nie powiedział. Wtedy Patrycja założyła klamerki na jego sutki i lekko pociągnęła.

-- Teraz możesz mi podziękować -- powtórzyła. Zbyszek jęknął z bólu i podziękował.

-- Czy było ci dobrze?

-- Tak -- wystękał Zbyszek.

-- Cieszę się. Teraz będziesz spał, a jutro zostaniesz ukarany.

-- Proszę... - jęknął Zbyszek.

-- O co prosisz?

-- Uwolnij mnie, nie chcę tu już być!

-- O co prosisz? -- powtórzyła Patrycja ciągnąc za łańcuszek.

-- Chcę wrócić do domu!

-- Jesteś w domu -- mówiąc to Patrycja pociągnęła tak mocno, że sutki Zbyszka wyciągnęły się do góry jak ptasie dzioby. Z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Patrycja usiadła na jego udach i przestała ciągnąć. -- Czy będziesz dobrym niewolnikiem?

-- Tak! -- prawie krzyknął Zbyszek

-- To dobrze. Jutro zacznę cię tresować, żebyś już nie sprawiał Pani zawodu. Czy będziesz wykonywał wszystkie polecenia? -- zadając to pytanie Patrycja lekko pociągnęła łańcuszek.

-- Tak! Będę posłuszny! Tylko proszę, już tak nie ciągnij!

-- Czego mam nie robić? -- spytała Patrycja i pociągnęła mocniej.

-- Błagam, zrobię wszystko, tylko zabierz te klamerki!

Patrycja wciąż trzymając w jednym ręku lekko naprężony łańcuszek drugą ręką sięgnęła do przyrodzenia Zbyszka. Znów zaczęła bawić się członkiem, który sterczał napięty do granic wytrzymałości. Zbyszek ciężko dyszał i znów był bliski orgazmu. Wtedy Patrycja po raz kolejny przerwała i odpięła klamerki z jego sutków.

-- Dobranoc! -- powiedziała i wyszła z pokoju wyłączając światło. Zbyszek usłyszał zgrzyt klucza przekręcanego w zamku i został sam. Po chwili przeczołgał się z trudem na siennik i położył na brzuchu. Wciąż nabrzmiały członek i kłódka wbijająca się w podbrzusze przeszkadzały mu, ale był tak zmęczony, że wkrótce zasnął.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Ariouth

Petronella Geissel, Zbyszek, tom 1


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach