Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Zbyszek, rozdzial 4

Zbyszek jest szczęśliwy

Następnego dnia rano Zbyszka obudził kopniak w bok. Patrycja stała nad nim z pejczem. Kiedy się nie ruszył, lekko smagnęła go po pośladkach.

- Wstawaj! Już szósta, Pani nie będzie czekać!

Zbyszek zaczął się gramolić, ale był zesztywniały i bolały go wykręcone do tyłu ręce, więc trochę to trwało, zanim dał radę przyklęknąć. Patrycja otworzyła obie kłódki, odpięła go od łańcucha i pomogła wstać.

- Muszę do toalety! - jęknął Zbyszek, kiedy przypinała mu smycz do obroży.

- Właśnie tam idziemy - odpowiedziała Patrycja i poprowadziła go do łazienki. W rogu pomieszczenia był prysznic, a obie ściany zasłaniały przesuwane panele. Okazało się, że za nimi były przymocowane do ścian grube łańcuchy z kajdanami - dwa na górze i dwa na dole. Patrycja podprowadziła tam Zbyszka, kazała mu się obrócić i rozstawić nogi.

- Ale ja muszę się wysikać - powiedział błagalnie Zbyszek.

- Poczekaj, najpierw muszę cię umyć. Nie stawiaj oporu, to będzie szybko.

Zbyszek posłusznie rozstawił nogi i Patrycja zakuła je w dolne kajdany. Wtedy uwolniła jego ręce, ale tylko po to, żeby założyć na nie górne kajdany. Zbyszek stał z rozstawionymi nogami i rozpostartymi rękami, nie mogąc za bardzo się ruszać. Patrycja zdjęła obie obroże i odeszła na dwa kroki patrząc na Zbyszka. Na jego twarzy był grymas cierpienia, patrzył w dół na kafelki i widać było, że mocno z czymś walczy. Patrycja uśmiechnęła się.

- Spójrz na mnie, niewolniku!

Zbyszek spojrzał. Wtedy Patrycja rozpuściła swoje długie blond włosy i zaczęła głaskać się po piersiach.

- Podobam Ci się? - powiedziała kręcąc pupą.

- Tak, jesteś piękna, ale pozwól mi...

- Poczekaj. To nie potrwa długo - Patrycja podeszła do Zbyszka i musnęła wargami jego usta. Potem objęła udami jego nogę i zaczęła się po niej przesuwać w górę i w dół. Zupełnie do tej pory zwiotczały członek Zbyszka zaczął się podnosić. Po chwili Patrycja stanęła przed Zbyszkiem, pocierając swoje piersi o jego i patrząc mu w oczy.

- Czy jesteś szczęśliwy?

- Tak, ale muszę się... - Patrycja przerwała wkładając mu język w usta. Jej cipka dotknęła wyprężonego członka, który drgał rytmicznie. Kiedy Patrycja to wyczuła, odsunęła się i odkręciła wodę. Starannie zmoczyła całego Zbyszka i namydliła go gąbką, szczególną uwagę poświęcając genitaliom. Potem spłukała mydło i umyła mu zęby i włosy. Co chwilę dotykała jego członka, a kiedy wyczuwała, że zaczyna wiotczeć, znów doprowadzała go ręką do pełnej erekcji. Zbyszek poddawał się temu z rezygnacją, licząc na to, że kąpiel szybko się skończy. Kiedy Patrycja go wreszcie wytarła szorstkim ręcznikiem, odetchnął z ulgą. Okazało się jednak, że to jeszcze nie koniec, bo Patrycja wyciągnęła maszynkę elektryczną i zaczęła go starannie golić. Ogoliła mu twarz, a potem zgoliła nieliczne włosy na piersiach i pod pachami, wreszcie przyklęknęła i starannie wygoliła okolice genitaliów, łącznie z moszną. Nie omieszkała podczas tej czynności dotykać czubkiem języka główki jego członka.

Kiedy skończyła ze wszystkim, spojrzała na Zbyszka z dystansu, wyraźnie zadowolona.

- Teraz jest dużo lepiej - orzekła i założyła mu z powrotem obie obroże. Do tej na dole przyczepiła smycz i uwolniła Zbyszka z kajdan - najpierw ręce, które znów skuła z tyłu, a potem nogi. Zbyszek spojrzał na nią i cicho jęknął, ale Patrycja położyła mu palec na ustach.

- Ciii! Nic nie mów! - szarpnęła za smycz i Zbyszek posłusznie poszedł za nią z nabrzmiałym członkiem, zostawiając mokre ślady na podłodze. - Wytrzyj stopy! - Zbyszek stanął na wycieraczce w progu łazienki i szurał przez chwilę bosymi stopami.

- Dobrze, możemy iść do Pani - powiedziała Patrycja i szarpnęła smyczą. Weszli do salonu. Pani siedziała w fotelu i czytała książkę.

- Nareszcie! Już myślałam, że będę musiała po was pójść - mruknęła nie patrząc na nich.

- Przepraszam Panią, musiałam starannie umyć niewolnika - odpowiedziała Patrycja.

- No dobrze, zobaczmy, jak Ci poszło - Pani odłożyła książkę i spojrzała na klęczącą przed nią parę - Widzę, że jeszcze nie przemyślałeś swojego wczorajszego zachowania. Dostaniesz za to trzydzieści batów.

Uwaga odnosiła się do wyraźnej erekcji Zbyszka, który już nic nie powiedział, tylko skulił się i jeszcze bardziej pochylił głowę.

- Patrycjo, załatw to od razu!

Patrycja zaprowadziła Zbyszka do dalszej części salonu, gdzie w suficie było umocowane kółko z przewieszoną liną. Patrycja przywiązała koniec liny do kajdanek skuwających ręce Zbyszka, a potem pociągnęła za drugi koniec. Lina pociągnęła wykręcone ręce Zbyszka do góry, a on musiał się pochylić. Patrycja naciągnęła linę tak mocno, że Zbyszek jęknął z bólu, a potem przywiązała również drugi koniec do kajdanek. Smycz przeciągnęła między nogami i przywiązała do liny. Zbyszek stał z rękoma prawie pionowo wykręconymi do góry, tak mocno pochylony do przodu, że jego głowa była na wysokości bioder Patrycji, z mocno wypiętymi pośladkami. Patrycja obróciła go pośladkami w kierunku Pani, która przypatrywała się temu z wyraźnym zainteresowaniem.

- Będziesz liczył. Jeśli się pomylisz, zaczynamy od początku - Patrycja poinformowała Zbyszka, trzymając w ręku pejcz. Pierwsze uderzenie nie było mocne, ale Zbyszek krzyknął. Patrycja kontynuowała, a Zbyszkowi zaczęły płynąć z oczu łzy.

- Jeśli nie zaczniesz liczyć, spędzimy tak czas do wieczora - powiedziała Patrycja między uderzeniami.

- Siedem - jęknął Zbyszek.

- Liczysz od początku!

- Raz! - głos Zbyszka był nienaturalnie wysoki. - Dwa! Trzy! - pejcz co chwilę uderzał pośladki Zbyszka, a on starał się z całych sił, żeby się nie pomylić - Czternaście!

I wtedy Zbyszek nie wytrzymał, z jego wciąż jeszcze lekko naprężonego członka zaczął płynąć strumień moczu rozpryskując się na podłodze. Przestał liczyć, choć Patrycja nadal uderzała go pejczem.

- Zaczynasz od początku! - usłyszał głos Patrycji między uderzeniami.

- Błagam! - jęknął Zbyszek, a wtedy Patrycja uderzyła go mocniej.

- Liczysz!

- Raz! Dwa! Trzy! - szeptał Zbyszek, kiedy ostatnie krople moczu spadały na podłogę. Policzył wreszcie do trzydziestu, więc po ostatnim razie Patrycja odłożyła pejcz i otarła pot z czoła.

- To było bardzo niegrzeczne, niewolniku! Musisz to teraz posprzątać! - Patrycja chwyciła smycz, odwiązała linę i Zbyszek padł na kolana w środku wielkiej mokrej plamy. Jego pośladki były całe w różowych pręgach.

- Całe szczęście, że nie na dywan - mruknęła Pani.

Zbyszek przez chwilę ciężko dyszał. Patrycja szarpnęła za smycz. Zbyszek usiadł na swoich piętach i pochylił się w kierunku podłogi. Zlizywał i połykał własny mocz, opierając się czołem o podłogę, bo skrępowane ręce utrudniały mu utrzymanie równowagi. Był przy tym tak bardzo niezgrabny, więc bardziej rozmazywał niż usuwał plamę. W końcu z całą twarzą umazaną moczem znieruchomiał i rozpłakał się.

- Widzę, że nic z tego nie będzie. Zrób z nim porządek - poleciła Pani Patrycji. Patrycja pociągnęła za smycz i Zbyszek powoli wstał. Omijając dywan zaprowadziła go do łazienki i ponownie przykuła do łańcuchów koło prysznica. Zostawiła go tam z moczem ściekającym po brodzie i wróciła do salonu z wiadrem z wodą i z mopem. Zmieniała wodę jeszcze dwa razy zanim podłoga była wystarczająco czysta. Wtedy wróciła do Zbyszka, spłukała go całego i wytarła. Kiedy już był gotowy, klęknęła przed nim i znów zaczęła ssać jego członka. Zbyszek próbował protestować, ale podniosła rękę i zatkała mu usta. Drugą ręką gładziła jego piersi. Po chwili erekcja wróciła i Patrycja zadowolona ze swojej pracy odpięła go od łańcuchów, przypięła smycz i wrócili do salonu. Zbyszek znów klęczał przez Panią z podniesionym członkiem, a z jego oczu płynęły łzy.

- Obawiam się, że czeka nas długa droga... - westchnęła Pani - Może zaczniemy z drugiej strony. Patrycja pokaże ci, jak zachowuje się dobry niewolnik. Patrycjo, dzwonki!

Patrycja wyszła z salonu i wróciła trzymając w ręku trzy klamerki, takie same, jak te, które poprzedniego dnia sprawiły tyle bólu Zbyszkowi. Nie były połączone łańcuszkiem, ale do każdej przymocowany był metalowy, dość masywny dzwonek. Patrycja uklękła tuż przed Panią i wręczyła jej klamerki, a potem złożyła ręce z tyłu patrząc na stopy Pani.

- Wstań - rozkazała Pani - i pochyl się.

Patrycja spełniła polecenie i Pani zacisnęła dwie klamerki na jej sutkach. Ciężar dzwonków wyraźnie ściągnął je w dół, ale Patrycja nawet nie jęknęła. Następnie Pani odchyliła jedną ręką wargi sromowe i założyła trzecią klamerkę na łechtaczkę. Na twarzy Patrycji można było zobaczyć grymas bólu, ale tylko przez chwilę. Pani poklepała ją po pośladku.

- Dobra suczka! - powiedziała. - Teraz przysiady.

Patrycja zaczęła robić przysiady, a dzwonki dźwięcznie dzwoniąc kołysały się na jej piersiach i między nogami.

- Bieg w miejscu!

Patrycja podniosła się i wykonała polecenie. Jej piersi mocno falowały, a wszystkie trzy dzwonki gwałtownie szarpały klamerkami w górę i w dół. Patrycja zacisnęła wargi, ale nie przestawała.

- Pajacyki!

Kiedy Patrycja skakała, wydawało się, że klamerki odpadną, tak gwałtownie dzwonki bujały się w górę i w dół. Oprócz ich głośnego dźwięku było też słychać ciche klapnięcia, kiedy dolny dzwonek uderzał w dolną część cipki Patrycji. Dziewczyna zrobiła się czerwona na twarzy i ciężko dyszała. Pani patrzyła na nią w milczeniu przez dłuższą chwilę, zanim pozwoliła jej przestać. Patrycja z wyraźną ulgą uklękła przed Panią.

- Czy jesteś zadowolona ze swoich ćwiczeń?

- Tak, Pani! Twoja suczka jest szczęśliwa.

Pani pogłaskała Patrycję po głowie i dała jej rękę do pocałowania.

- No dobrze, my tu się bawimy, a przyszedł czas na śniadanie. Patrząc na ciebie zrobiłam się głodna, więc liczę na szybki posiłek. Najpierw jednak musisz założyć swoje ulubione majtki. Wstań i zbliż się do mnie.

Zbyszek też był głodny i przełknął ślinę, ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Patrycja miała w oczach niepokój, ale podeszła do Pani, która zdjęła jej klamerkę z łechtaczki. Potem posłusznie poszła do sąsiedniego pokoju, przy każdym ruchu dzwoniąc pozostałymi dwoma dzwonkami. Wróciła stamtąd w skórzanych stringach, które z przodu miały dwa paski z klamrami mocujące na sztywno płaski wibrator z małą kulką na końcu. Wibrator był tak umieszczony, że kulka zagłębiała się w górnej części cipki, dotykając łechtaczki. Patrycja uklękła i podała Pani pilota.

- Dobra suczka! - pochwaliła Pani Patrycję - Teraz zrobisz mi jajecznicę na śniadanie!

Pani włączyła pilota i nacisnęła jeden z przycisków. Wibrator między nogami Patrycji zaczął cicho bzyczeć, a dziewczyna lekko dygotała idąc do kuchni. Krzątała się tam przez jakiś czas, a potem nakryła do stołu. Pani nacisnęła inny przycisk i wibrator zmienił dźwięk na bardziej intensywny. Widać było, jak Patrycji drżą nogi i ręce, kiedy przynosiła patelnię z jajecznicą i nakładała Pani na talerz, a potem nalewała wodę do kielicha, ale udało jej się nie uronić ani kropelki. Kiedy Pani jadła, stała obok niej z rękoma założonymi z tyłu, dygocząca i zagryzająca usta. Podczas posiłku Pani nacisnęła kolejny przycisk i Patrycja aż podskoczyła, kiedy wibrator zaczął pracować jeszcze mocniej.

- Nalej mi więcej wody! - rozkazała Pani pokazując pusty kielich. Ręka Patrycji mocno dygotała, kiedy nalewała i udało jej się napełnić kielich tylko do połowy, ale nie rozlała wody. Spojrzała błagalnie na Panią, która jednak była pochłonięta jedzeniem. Kiedy skończyła, znów nacisnęła na kolejny przycisk.

- A teraz posprzątaj!

Patrycja była już tak mało przytomna i rozdygotana, że ledwo utrzymała w rękach naczynia. Poszła jednak lekko zataczając się do kuchni i wróciła, choć uginały się pod nią kolana. Stanęła przez Panią cała drżąca i zbierając resztki sił zapytała, co jeszcze Pani jej rozkaże. Pani patrzyła długo na Patrycję, której strużka śliny spływała z kącika ust, a oczy były nieprzytomne. Wreszcie wydała rozkaz.

- Pozwalam na orgazm!

Patrycja padła jak rażona na dywan, zaczęła się na nim wić i krzyczeć, drapiąc jedną ręką bok fotela Pani, a drugą przyciskając wibrator. Trwało to długą chwilę, a Pani przyglądała się Patrycji z zainteresowaniem.

- Koniec!

Patrycja wciąż szczytowała, ale opanowała się i podniosła na kolana. Wibrator nadal pracował na pełnych obrotach, a ona miała zamknięte oczy. Jej piersi gwałtowanie falowały, dzwonki cicho dzwoniły i było słychać chrapliwy oddech.

- Teraz zrobisz mi herbatę!

Patrycja przez moment była nieruchoma, ale wreszcie otworzyła oczy, wstała i opierając się o stół i framugę drzwi weszła do kuchni. Tam było słychać, jak wstawia wodę na herbatę i cały czas ciężko dyszy. Wreszcie wróciła trzymając tacę, na której była filiżanka z herbatą, cukiernica i mały dzbanek z mlekiem. Patrycja nie mogła opanować drżenia rąk, więc płyn w filiżance falował i trochę herbaty wylało się na tacę.

- Niedobra suka! - krzyknęła Pani - postaw tacę na stole i odwróć się!

Patrycja posłusznie stanęła tyłem przed Panią i wypięła pośladki. Głos wibratora stał się bardziej stłumiony, kiedy zniknął między jej nogami. Pani wychłostała Patrycję szpicrutą; przy każdym uderzeniu słychać było wyraźny dźwięk dzwonków. Patrycja cicho jęknęła, ale nie wiadomo, czy z powodu uderzeń szpicrutą, czy z powodu wibratora. Wreszcie Pani przestała bić i wyłączyła wibrator. Patrycja rzuciła się jej do stóp.

- Dziękuję, Pani - wyszeptała całując ją w rękę.

- Możesz się rozebrać.

- Dziękuję, Pani - powtórzyła Patrycja i z ulgą odpięła wibrator, zdjęła stringi i klamerki z sutków. Odniosła to wszystko na miejsce i wróciła.

- Co rozkażesz, Pani?

- Zjedz coś i zajmij się tym psem - wskazała Zbyszka szpicrutą - Jest za gruby, trzeba coś z tym zrobić.

- Tak, Pani! - odpowiedziała Patrycja i zniknęła w kuchni. Zbyszek nie śmiał się odezwać.

Tresura Zbyszka zaczęła się kwadrans później. Patrycja wyprowadziła go na zewnątrz.

- Najpierw trochę pobiegamy.

Szarpnęła za smycz i Zbyszek zaczął za nią biec po trawniku wokół domu. Na początku powoli, ale Patrycja stopniowo przyśpieszała, a Zbyszek musiał za nią nadążyć, bo kiedy nie biegł wystarczająco szybko, smycz się napinała i pociągała w przód jego przyrodzenie. Zrobili tak kilka kółek.

- Teraz będzie trochę trudniej - powiedziała Patrycja i zakuła jego nogi w kajdany połączone krótkim łańcuchem, na tyle krótkim, że starczał tylko na pół kroku. Zbyszek musiał szybciej przebierać nogami, żeby nadążyć za Patrycją. Nie mógł już biec tak szybko, bo dodatkowo przeszkadzało mu to, że miał ręce skrępowane z tyłu. Niezrażona tym Patrycja ciągnęła mocno smycz. Kiedy po zrobieniu trzech okrążeń stanęli, Zbyszek był spocony i dyszał.

- Widzę, że nieźle ci idzie. Przejdźmy zatem o krok dalej. Stopy koło siebie! - rozkazała Patrycja. Przepięła smycz do obroży na szyi Zbyszka, a do dolnej krawędzi jego napletka przypięła klamerkę połączoną z łańcuszkiem, który swobodnie zwisał, sięgając prawie do ziemi. Patrycja podniosła łańcuch łączący nogi Zbyszka, przełożyła przez niego łańcuszek z klamerką, dobrze wymierzyła i przypięła jego wolny koniec do jednego z ogniw między kolanami niewolnika.

- Teraz zrób jak największy rozkrok! - Zbyszek nie był w stanie oddalić swoich stóp od siebie na więcej niż na ćwierć metra. Łańcuch między jego nogami napiął łańcuszek prowadzący w górę, który mocno ściągnął napletek w dół. Zbyszek syknął z bólu.

- Świetnie, teraz biegniemy - Patrycja szarpnęła za smycz. Zbyszek zaczął ostrożnie iść za nią, ale z każdym krokiem klamerka ściągała jego członek w dół, a potem puszczała. Patrycja zmusiła go do powolnego truchtu, a wtedy ruchy członka stały się gwałtowniejsze. Już po jednym okrążeniu Zbyszek dostał erekcji, co dodatkowo utrudniło bieganie, bo czubek członka był coraz wyżej, ograniczając długość jego kroku. Napletek odsłonił żołądź i klamerka znalazła się w takim miejscu, że coraz bardziej podrażniała dolną część członka. Zbyszek dyszał już nie tylko z wysiłku, ale i z podniecenia. Po drugim okrążeniu jego członek był już zupełnie twardy i niewolnik musiał bardzo szybko przebierać nogami, żeby zdążyć za Patrycją, która nie zwalniała tempa. Patrycja widząc to stanęła.

- Znowu to samo! - krzyknęła - trzeba cię trochę ostudzić!

Zaczęła smagać Zbyszka pejczem po pośladkach, a on próbował zasłaniać się skrępowanymi z tyłu rękami. Ta chwila, kiedy jego penis nie był szarpany w górę i w dół wystarczyła jednak, żeby erekcja zmniejszyła się. Patrycja przestała go chłostać, przywiązała smycz do ławki ogrodowej i wróciła na chwilę do domu. Wróciła stamtąd z klamerkami i łańcuszkiem, które Zbyszek poznał już wczoraj. Założyła klamerki na jego sutki i przyczepiła smycz pośrodku łańcuszka.

- Teraz już będziesz biegł tak szybko, jak ci każę! - pogroziła Zbyszkowi i pociągnęła za smycz. Zbyszek poczuł, jak jego sutki się napinają i potruchtał za Patrycją. Zrobili kolejne okrążenie i członek Zbyszka znów wyprężył się i zaczął drgać. Po dwóch kolejnych okrążeniach nastąpił wytrysk. Patrycja słysząc jęk Zbyszka obróciła się i odskoczyła, żeby sperma nie wylądowała na jej nogach, ale nie przestała iść szybkim tempem, choć Zbyszek wyglądał, jakby chciał się zatrzymać. Kiedy jednak poczuł, jak klamerki napinają jego sutki, truchtał dalej, a jego członek wyrzucał z siebie coraz mniejsze porcje nasienia. Potem stopniowo zwiotczał, ale rytmiczne szarpnięcia klamerki nadal wymuszały częściową erekcję. Patrycja utrzymywała tempo i zrobili tak jeszcze kilka okrążeń. Kiedy stanęli, Patrycja starła szmatą resztki spermy zwisające z przyrodzenia Zbyszka.

- Pić! - wychrypiał Zbyszek.

- Nie rozumiem, co mówisz.

- Proszę... pić!

- Chcesz się napić? To dobrze się składa, koło drzwi stoi wiadro z wodą, którą umyłam podłogę po twoim porannym wybryku - Patrycja zaprowadziła tam Zbyszka i pozwoliła mu klęknąć przed wiadrem. Zbyszek włożył tam całą głowę i pił łapczywie brudną wodę.

- Napiłeś się, więc wracamy do treningu! - Patrycja zmusiła Zbyszka do podniesienia się, choć był wyraźnie zmęczony i trochę chwiał się na nogach - Biegniemy dalej!

Patrycja pociągnęła za smycz i Zbyszek musiał potruchtać za nią. Jego członek znów zaczął się powiększać, a krok skracać. Tym razem zrobili ponad dwadzieścia okrążeń zanim Zbyszek miał kolejny wytrysk, mniej obfity niż pierwszy. Po kilku okrążeniach Patrycja pozwoliła mu się zatrzymać i napić, a po jeszcze trzydziestu stanęła. Zbyszek, choć nie biegł bardzo szybko, wyglądał na wycieńczonego, a w kącikach jego ust była piana.

- Na razie wystarczy. Czas na chwilę relaksu - to mówiąc Patrycja usiadła wygodnie na ławce, rozłożyła nogi i pociągnięciem smyczy zmusiła go, żeby padł przed nią na kolana. Zrozumiał, czego się od niego oczekuje i nadal ciężko dysząc zaczął lizać jej cipę.

- Głębiej! Bardziej w prawo! Teraz wyżej - rozkazywała Patrycja. Nagle Zbyszek poczuł w swoich ustach uderzenie ciepłej cieczy i próbował odsunąć twarz od krocza dziewczyny, ale ona przytrzymała mocno jego głowę.

- Nie przestawaj - krzyknęła, a Zbyszek językiem penetrował wnętrze pochwy, podczas gdy jego twarz zalewał mocz Patrycji - Teraz wyżej! - Zbyszek drażnił językiem jej łechtaczkę, a Patrycja coraz szybciej oddychała. Trwało to dłuższą chwilę, zanim przez jej ciało przeszedł dreszcz i cicho jęknęła, po czym odepchnęła go.

- Zrelaksowałeś się? - zapytała. Zbyszek spojrzał na nią i nie wiedział, co powiedzieć, ale kiedy Patrycja pociągnęła smycz, szybko odpowiedział, że bardzo dziękuje. Patrycja zaśmiała się i poklepała Zbyszka po policzku mokrym od moczu i śluzu.

- Trzeba cię znowu umyć - zaprowadziła go do drzewa, które poznał już wczoraj i opłukała wężem ogrodowym, wcześniej zdejmując z jego nóg kajdany i ściągając klamerkę z obolałego napletka. Zostawiła jednak klamerki na sutkach. Po wytarciu Zbyszka szmatami znów przyklęknęła i zaczęła ssać jego członka. Tym razem jednak nie poszło tak łatwo, jak poprzedniego dnia i zajęło jej kilka minut zanim Zbyszek miał znów erekcję. Wtedy szybko odwiązała go od drzewa i zaprowadziła do domu.

Choć członek Zbyszka częściowo zwiotczał po drodze, Pani nie była zadowolona z tego, co zobaczyła i Zbyszek dostał kolejnych dziesięć batów w kącie salonu. Tym razem nie krzyczał i wyglądał na zrezygnowanego. Kiedy Patrycja wymierzyła wszystkie razy, odpięła wreszcie klamerki z jego sutków i przyprowadziła go do Pani.

- Przez cały ranek obijałeś się, teraz musisz trochę popracować! Pomożesz Patrycji zrobić zakupy i przygotować obiad - Zbyszkowi przemknęła przez głowę myśl, że to będzie dobra okazja, żeby uciec.

- Ponieważ jednak nie jesteś jeszcze dobrze wytresowany, musimy cię najpierw przygotować, żebyś nie zrobił czegoś głupiego - kontynuowała Pani, która zdawała się doskonale wiedzieć, o czym Zbyszek myśli.

Patrycja przyniosła urządzenie, które składało się z dwóch metalowych kółek z zawiasami, małego pudełka i kilku drutów. Niektóre z nich miały na końcu małe klamerki. Pani kazała Zbyszkowi wstać i Patrycja ściągnęła z jego genitaliów obrożę, zamiast niej umieściła jedno z kółek, drugie zamocowała na mosznie ponad jądrami, a za moszną umieściła pudełko, które połączyła śrubkami z obydwoma kółkami. Druciki przymocowała za pomocą klamerek do obu jąder, a końcówkę najdłuższego umieściła w otworze członka. Zapięła smycz na kółku obejmującym mosznę. Kiedy skończyła, podała Pani małego pilota.

- Czy wiesz niewolniku, co to jest? - zapytała Pani. Zbyszek pokręcił przecząco głową, a wtedy Pani nacisnęła przycisk na pilocie. Zbyszek krzyknął i skulił się czując przeraźliwy ból w genitaliach. - To jest prąd. Jeśli zrobisz cokolwiek, co nie spodoba się Patrycji, ona użyje tego urządzenia, żeby cię skarcić. Czy będziesz grzeczny podczas zakupów?

Zbyszek skwapliwie potwierdził, wciąż czując promieniujący w jądrach ból.

- To dobrze. W takim razie przygotujcie się - powiedziała Pani podając Patrycji pilota.

- Tak, Pani - odpowiedziała Patrycja i oddaliła się. Wróciła po chwili niosąc klamerkę z plakietką, na której była informacja, że stanowi własność Pani oraz numer telefonu.

- Jesteś dobrą niewolnicą, więc pozwalam ci wybrać miejsce - powiedziała Pani.

- Dziękuję, Pani! Poproszę na dole cipki - Patrycja stanęła przed nią z rozchylonymi nogami. Pani przypięła klamerkę do dolnej części wargi sromowej i poklepała Patrycję po udzie.

Patrycja chwyciła koniec smyczy i bez zbędnej zwłoki zaprowadziła Zbyszka do przedpokoju. Tam już był przygotowany jego płaszcz - Zbyszek nałożył go na gołe ciało, a Patrycja przeprowadziła smycz między guzikami. Po zapięciu kołnierza nie było widać obroży. Patrycja też założyła płaszcz, wsadziła pilota do kieszeni, wzięła torbę na zakupy i wyszli z domu.

Dzielnica była spokojna, a sklep położony trzy przecznice dalej, więc nie szli długo. Kiedy przejeżdżały koło nich samochody, Patrycja zbliżała się do Zbyszka, żeby nie było widać, jak prowadzi go na smyczy. Po drodze nie rozmawiali ze sobą, było słychać tylko szuranie ich bosych stóp.

Sklep był samoobsługowy, więc Patrycja rozkazała Zbyszkowi, żeby wziął koszyk. Przez chwilę kręcili się między półkami i Patrycja wkładała do koszyka różne produkty. Kiedy skończyła, podeszli do kasy. Zbyszek wykładał wszystko na taśmę, a Patrycja trzymała smycz nisko, żeby kasjerka jej nie zauważyła.

- Przepraszam, czy można tu kupić prezerwatywy? - zapytała Patrycja kasjerkę, kiedy Zbyszek już wszystko wyłożył i stał teraz obok niej pakując zakupy do torby - Ale najmniejszy rozmiar, bo mój chłopak ma tak małego, że normalne mu spadają.

Kasjerka spojrzała na Zbyszka i zachichotała. Zbyszek zrobił się cały czerwony i opuścił głowę.

- Niestety, mamy tylko normalne i XL. Może pani zapytać w aptece.

- Dziękuję! - odpowiedziała Patrycja i zapłaciła za zakupy - Miłego dnia! - mówiąc to objęła Zbyszka i wyszli.

W połowie drogi Patrycja nagle się zatrzymała.

- Kupiłam dla Pani sos habanero, ale nie wiem, czy jest dość ostry. Powinniśmy to sprawdzić! - zaczęła jedną ręką grzebać w torbie i po chwili wyciągnęła buteleczkę. Trzymając koniec smyczy w zębach odpięła górne guziki płaszcza Zbyszka i obnażyła jego piersi. Zbyszek domyślił się, co chce zrobić.

- Nie, proszę, nie rób tego! - stęknął.

- Czy mam użyć pilota?

- Nie! - krzyknął - Będę posłuszny, nie musisz już mnie tak męczyć! - złapał ją za rękę.

- Puść mnie! Muszę to zrobić! Chcę mieć pewność, że Pani będzie z nas zadowolona.

Zbyszek zrezygnowany opuścił rękę, a Patrycja odkręciła buteleczkę z sosem i wylała po kropli na każdy z jego sutków. Zbyszek zacisnął zęby i syknął.

- Bardzo piecze?

- Tak, proszę, zetrzyj to!

- Nie zetrę i nie waż się tego dotykać!

- Błagam! - Zbyszek padł przed nią na kolana.

- Nie rób sceny, wstawaj! - powiedziała Patrycja. Kiedy Zbyszek powoli wstał, z jego oczu spływały łzy. Patrycja odpięła pozostałe guziki płaszcza.

- Zdejmij ten płaszcz, żeby się nie pobrudził!

- Ale jesteśmy na ulicy, ktoś może nas zobaczyć!

- Tu niemal nikt nie przechodzi, na szczęście Pani mieszka na uboczu - mówiąc to Patrycja zaczęła ściągać jego płaszcz - Nieś go na ręku, w razie czego się zasłonisz.

Poszli dalej. Patrycja przyśpieszyła, więc dotarli do domu Pani po dwóch minutach. W przedpokoju Patrycja rozkazała Zbyszkowi odłożyć zakupy i odwiesić płaszcz, sama też się rozebrała.

- Ręce do tyłu - Zbyszek wykonał polecenie, a Patrycja skuła go kajdankami. Przyklęknęła przed jego genitaliami i po odpięciu całej instalacji założyła na genitalia dawną obrożę i przypięła do niej smycz. - Teraz zamknij oczy.

Zbyszek był pewien, że teraz Patrycja doprowadzi go ustami do erekcji. Rzeczywiście, kiedy zamknął oczy, Patrycja chwyciła członka i ściągnęła napletek, ale tylko po to, żeby wlać do otworu kilka kropli sosu. Zbyszek natychmiast zaczął wyć z bólu i wyrywać się, choć starała się trzymać go mocno na smyczy. Nie mógł jednak wiele zrobić ze skrępowanymi rękami. Do przedpokoju wbiegła Pani.

- Co tu się u licha dzieje? - krzyknęła.

- Twój niewolnik wyrywa się, Pani - wysapała Patrycja trzymając Zbyszka za łokieć.

- Natychmiast przestań! - Pani spoliczkowała Zbyszka. - Nie będę w moim domu tolerować takich zachowań!

Zbyszek przestał się wyrywać i próbował złapać oddech. Jego nogi dygotały, a twarz była cała czerwona. Na szyi było widać wszystkie żyły.

- Pa... Pani.. proszę... to tak piecze... błagam... - wycharczał.

- Nic nie rozumiem. Co cię piecze?

- Ten... sos... piecze...

- Jaki sos? Przestań bredzić. Zabierz go, żeby ochłonął - Pani zwróciła się do Patrycji.

- Tak, Pani! - Patrycja wyprowadziła chwiejącego się na nogach Zbyszka do ogródka. Podeszli do żywopłotu pokrytego świeżymi liśćmi.

- Teraz możesz się wytrzeć - powiedziała Patrycja.

- Ale... jak... - jęknął Zbyszek.

- To nie moja sprawa. Masz dwie minuty - odpowiedziała Patrycja i odwróciła się.

Zbyszek napiął się, żeby oddać mocz i wypłukać sos, ale jak na złość nie mógł. Zaczął przesuwać biodrami po żywopłocie, ale to niewiele dało poza tym, że na jego biodrach i brzuchu pojawiły się świeże zadrapania. Wreszcie padł brzuchem na trawę i zaczął przesuwać biodrami w przód i w tył. W tym momencie Pani z pejczem w ręku wyszła przed dom.

- Co on robi? - zapytała Patrycję.

- Nie wiem, chyba jest niewyżyty i masturbuje się trawnikiem.

- To obrzydliwe! Trzeba natychmiast przerwać to zwierzęce zachowanie! - Pani podbiegła i zaczęła Zbyszka chłostać po pośladkach. Ten jeszcze przez chwilę się poruszał, a potem znieruchomiał i było słychać tylko świst pejcza i jego cichy szloch.

- Trzeba się za niego zabrać! Zanim ugotujesz obiad, zrób pomiary i jak najszybciej zamów sprzęt! - Pani oddała Patrycji pejcz i wróciła do domu. Zbyszek cały czas płakał.

- Dlaczego mi to robisz? - jęczał przez łzy - Robię wszystko, co mi każesz, nie musisz mnie tak dręczyć.

Patrycja podeszła bliżej i podstawiła stopę do jego twarzy. Zbyszek pocałował ją.

- Proszę, będę się starał z całych sił, tylko już mi tego nie rób!

- Zastanowię się - odpowiedziała Patrycja i pociągnęła za smycz. - Wstawaj, trzeba cię znowu umyć.

Podeszli do dobrze już Zbyszkowi znanego drzewa, gdzie Patrycja spłukała z niewolnika trawę i ziemię. Kiedy strumień zimnej wody dotykał jego członka, czuł ulgę i choć Patrycja nie wypłukała całego sosu, pieczenie stało się do wytrzymania. Po wytarciu Zbyszka Patrycja spojrzała mu prosto w oczy.

- Czy już wiesz, kim jesteś?

Zbyszek spuścił wzrok.

- Tak, jestem niewolnikiem i będę zawsze spełniał twoje rozkazy.

Patrycja polizała jego usta i jednocześnie mocno smagnęła pejczem pośladki.

- Kim jesteś?

- Jestem twoim psem.

Patrycja chwyciła zębami jego dolną wargę i ponownie uderzyła pejczem.

- Kim jesteś?

Zbyszek spojrzał na nią bezradnie.

- Proszę, powiedz mi, kim jestem.

- Widzę, że jednak coś do ciebie dociera. Jesteś niewolnikiem Pani, a ja jestem jej niewolnicą. Nie mamy własnej woli, jesteśmy nic nie znaczącymi przedmiotami, którymi ona dysponuje zgodnie z własnym upodobaniem. Czy teraz rozumiesz?

Zbyszek pokiwał głową. Patrycja klęknęła przed nim i zaczęła ssać jego członka. Choć jednak starała się przez dłuższą chwilę, nie doprowadziła go do pełnej erekcji.

- Robisz postępy - powiedziała wstając, odwiązała go od gałęzi i zaprowadziła do domu. Nie poszli jednak do salonu, tylko do mniejszego pomieszczenia, w którym był stolik z komputerem, wiele półek i szuflad, a do ściany przymocowane kółka z łańcuchami i kajdany. Patrycja przykuła Zbyszka tak, jak w łazience, z rozstawionymi nogami i rozłożonymi rękami. Potem wzięła miarę krawiecką i zaczęła go mierzyć, zapisując wszystko na kartce. Zmierzyła długości jego rąk i nóg, obwód w pasie, obwód szyi, obwód kostki i nadgarstka, obwód genitaliów oraz samego członka u nasady i pod żołędzią, moszny na jądrach i nad jądrami, długość członka. Pomierzyła nawet, jak mocno naciąga się Zbyszkowy napletek. Wreszcie włożyła do cewki moczowej długą metalową sondę i wkręcała tak długo, aż poczuła opór, a Zbyszek krzyknął z bólu. Odczytała pomiar i wyciągnęła sondę, na końcu której była kropelka śluzu. Dała ją Zbyszkowi do wylizania. Na koniec wzięła jeszcze jedną sondę, cieńszą na czubku, ale co pół centymetra zwiększającą swoją średnicę. Tym razem nie wkładała jej bardzo głęboko, ale Zbyszek poczuł, jak w pewnym momencie ścianki ujścia jego cewki moczowej napinają się do granic wytrzymałości.

- Teraz ma ci stanąć - powiedziała. Zbyszek napiął się, ale nic z tego nie wyszło. Patrycja westchnęła i zaczęła ssać jego członka, pieszcząc jednocześnie rękami sutki. Po chwili członek drgnął, a po kilku chwilach Zbyszek miał pełną erekcję. Wtedy Patrycja zebrała ostatnie pomiary członka i podeszła z kartką do komputera. Pracowała przy nim przez dobry kwadrans, wreszcie z westchnieniem ulgi skończyła.

- Odbiór za dwa dni, na szczęście Pani zawsze może liczyć na ekspresowe dostawy. Trzeba cię jeszcze przygotować - to mówiąc Patrycja podeszła do jednej z półek i zdjęła z niej małe pudełko. Kiedy otworzyła je u stóp Zbyszka, okazało się, że w środku był zestaw igieł do kolczykowania i kolczyki różnych rodzajów. Zbyszek widząc to odwrócił głowę i zacisnął oczy, ale nic nie powiedział. Patrycja chwyciła palcami czubek jego zwiotczałego już członka i przebiła igłą napletek u góry. Założyła tam małe stalowe kółko i zamknęła jego nagwintowane końce małą tulejką. Potem zrobiła to samo jeszcze dwa razy tak, że kółka utworzyły trójkąt równoboczny. Na końcu polała napletek spirytusem.

- Do wesela się zagoi - mruknęła patrząc na swoje dzieło - Zresztą myślę, że to tylko na jakiś czas, a w końcu Pani zdecyduje o twoim obrzezaniu.

Objęła członek Zbyszka palcami i przesunęła napletek w górę i w dół. Kolczyki nie przeszkadzały w tym, więc zadowolona zamknęła i odłożyła pudełko.

- Oj, o mały włos bym zapomniała! - podeszła jeszcze raz do półki i przyniosła plakietkę przyczepioną do krótkiego łańcuszka, podobną do tej, która kołysała się pod jej cipką. Odkręciła tulejkę jednego z kolczyków i przymocowała do niego koniec łańcuszka. Stanęła przed Zbyszkiem i potarła swoją cipką o jego przyrodzenie. Plakietki stuknęły o siebie.

- Słyszysz to niewolniku? Teraz już nie ma wątpliwości, że oboje jesteśmy własnością Pani. Teraz pójdziemy przygotować dla niej obiad - Zdjęła łańcuchy z rąk i nóg Zbyszka. Tym razem skuła mu ręce kajdankami z przodu, żeby mógł pomagać w kuchni.

Zbyszek nie potrafił gotować, więc Patrycja postawiła go w kącie, żeby przynajmniej obierał warzywa. Szybko doprowadziła go ręką do erekcji i powiesiła na wyprężonym członku wiaderko na obierki.

- Tylko pilnuj, żeby nie spadło!

Zbyszek niezgrabnie obierał i starał się trzymać ręce nisko, żeby wszystkie obierki trafiały do wiaderka. Patrycja co jakiś czas rzucała na niego okiem, rozkazywała, w jakiej kolejności ma obierać i odbierała obrane warzywa. Kiedy Zbyszek czuł, że jego członek wiotczeje, na moment przerywał pracę. Patrzył na falujące piersi krzątającej się Patrycji i jej wypięte pośladki, a wtedy wracała pełna erekcja. Po godzinie ciężkiej pracy dziewczyny posiłek był gotowy.

- Ufff...! - powiedziała Patrycja ocierając pot z czoła - Teraz możemy podać Pani obiad. Ty będziesz niósł tacę, a ja nakryję.

To mówiąc uwolniła jego ręce z kajdanek. Zbyszek pomyślał, że będzie niósł tacę w rękach, więc zdziwił się, kiedy Patrycja wykręciła jego ręce do tyłu i skrępowała je na plecach. Wyciągnęła z szafki średniej wielkości tacę, do której szerszego, lekko wklęsłego boku były przymocowane w kątach paski, a po przeciwnej stronie z kątów odchodziły łańcuszki zakończone mocnymi klamerkami. Patrycja sprawnie zamocowała paski wokół bioder Zbyszka i upewniła się, że klamra na plecach Zbyszka spina je najmocniej, jak się da. Taca opierała się na podbrzuszu i była ustawiona mniej więcej poziomo. Zbyszek z przerażeniem w oczach patrzył, jak Patrycja mocuje klamerki na jego sutkach. Długość łańcuszka była do pewnego stopnia regulowana, więc Patrycja ustawiła tacę tak, żeby jej zewnętrzna krawędź znalazła się nieco wyżej niż krawędź oparta na biodrach Zbyszka. Nacisnęła tacę ręką. Zbyszek jęknął i pochylił się do przodu. Patrycja spoliczkowała go.

- Nie rób tak, bo wszystko spadnie! Masz być cały czas wyprostowany!

- To boli! - jęknął Zbyszek.

- Wytrzymasz - mruknęła Patrycja i położyła na tacy szeroki talerz i talerzyk, miskę, sztućce dwa kieliszki i zestaw przypraw dla Pani. Sutki Zbyszka wyciągnęły się od ciężaru i zbielały. Zacisnął zęby i stał wyprostowany jak struna. Patrycja przypięła smycz do jego obroży i zaprowadziła go do salonu. Tam nakryła do stołu i uklękła przez Panią.

- Pani, czy podać już obiad?

- Tak, moja niewolnico. Zgłodniałam już.

Patrycja podniosła się, żeby przynieść posiłek.

- Poczekaj! - powiedziała Pani - Stań przede mną!

Patrycja wykonała polecenie.

- Widzę, że wciąż nosisz znak, że jesteś moją własnością, choć nie musisz tego robić w moim domu. Dlaczego mi nie przypomniałaś, żebym to zdjęła?

- To jest dla mnie zaszczyt, że jestem twoją niewolnicą, Pani!




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Ariouth

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach