Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Tresowanie na suke cz.1

Warning: opisane zdarzenia są tylko fantazją, która nie ma prawa istnieć w prawdziwym świecie, z prawdziwymi ludźmi. Opowiadanie zawiera non-consensual sex i nie jest odwzorowaniem zdrowej relacji BDSM. Enjoy!

Sophia jęknęła przeciągle, gdy obudziła się z ogromnym bólem głowy. Wiedziała, że wczoraj ostro zabalowała, ale miała nadzieję, że tym razem kac ją oszczędzi. Chciała odsunąć kosmyki włosów, które łaskotały ją w twarz, ale… nie mogła? W tym momencie z przerażeniem uświadomiła sobie naraz parę faktów.

Nie znajdowała się w swoim łóżku, w klubie ani mieszkaniu przyjaciółki. Nie wiedziała tak naprawdę gdzie była, bo oczy miała zasłonięte jakimś materiałem, zawiązanym z tyłu jej głowy. W ustach miała twardą kulkę, której nie mogła wypluć ani się jej pozbyć. Ręce były związane w nadgarstkach za plecami, a każda z kostek przywiązana do nogi krzesła, na którym siedziała.

Panika zaczęła w niej narastać z każdą chwilą, gdy próbowała przypomnieć sobie co wydarzyło się poprzedniego dnia. Poszła do klubu, wypiła parę drinków, tańczyła na parkiecie… Nie pamiętała żadnych szczegółów, a w szczególności tego, jak znalazła się w tej sytuacji.

Próbowała się uwolnić, szarpiąc się w więzach, ale na nic to się zdało. Poczuła jedynie pieczenie na kostkach i nadgarstkach od gwałtownego tarcia. Poruszała głową na boki myśląc, że w ten sposób zrzuci z siebie tą durną opaskę. Nic jednak się nie stało. Ktokolwiek ją związał, zrobił to dobrze.

Krzyknęła, mając nadzieję, że ktoś ją usłyszy i jej pomoże. Z jej ust wydobył się zduszony krzyk. Kulka w jej ustach tłumiła wszelkie dźwięki. Zaczęła szybciej oddychać, gdy doszła do wniosku, że nie ma szans się uwolnić ani nic zrobić. Ponownie wykręcała ciało na wszystkie strony, mając nadzieję, że poluzuje to więzy.

Andrew oglądał zmagania swojej nowej posiadłości z kąta ciemnego pokoju. Siedział zrelaksowany na miękkim fotelu ze szklanką whisky w ręce. Sophia wpadła mu w oko parę tygodni wcześniej, gdy zobaczył ją po raz pierwszy. Ćwiczyła na siłowni, rozpraszając jego myśli swoim ponętnym ciałem. Nie mógł oderwać od niej oczu, dopóki nie przyłapała go na pożeraniu wzrokiem jej piersi. Zwyzywała go i zbulwersowana wyszła z siłowni.

Od tamtej pory śledził ją prawie codziennie, poznając lepiej jej nawyki, plan dnia i ciekawy charakter. Nie była jak typowe uległe, które pieprzył za każdym razem gdy naszła go ochota. Sophia miała w sobie ogień, była silna i niezależna i na pewno będzie walczyć, kiedy Andrew będzie chciał ją złamać. Dlatego go tak zaintrygowała. Dlatego stwierdził, że musi być jego.

Leniwie wstał z fotela, z uśmiechem obserwując, jak w jednej chwili dziewczyna zamiera w bezruchu. Powoli podchodził do niej, delektując się jej strachem i echem jego kroków w pomieszczeniu. Stanął metr przed nią, przejeżdżając spojrzeniem po jej pięknym ciele. Dawało mu mnóstwo inspiracji, co do sposobów, jak je wykorzystać dla jego własnej przyjemności.

Sophia napięła całe ciało na nagły dźwięk. Ktoś tu był? Słyszała jak podchodzi i zatrzymuje się gdzieś w pobliżu. Spróbowała powiedzieć, żeby ją rozwiązał i wypuścił, ale wyszły z niej jedynie niezrozumiałe dźwięki. Nadzieja na pomoc prysła, gdy poczuła delikatny dotyk na policzku i dłoń odgarniającą jej włosy za ucho. Szarpnęła się do tyłu, odwracając twarz z dala od nieznajomego. Zdecydowanie był to jej porywacz i nie była pewna jakie miał zamiary.

Usłyszała cichy męski śmiech i oddalające się kroki. Intensywnie zaczęła myśleć nad planem ucieczki. Nie mogła tego zrobić wciąż będąc związaną. Musiała jakoś zdobyć jego zaufanie, aby dał jej więcej swobody i wtedy próbować walczyć.

Wzdrygnęła się na dotyk na jej nagich udach. Krzyknęła przez knebel, żeby ją zostawił i próbowała uciec od natarczywych dłoni. Nie udało jej się to, palce przesuwały się coraz wyżej, bliżej jej cipki, zataczając delikatne kółeczka na jej skórze. W normalnych okolicznościach uznałaby to za przyjemne i czułe.

Łzy poleciały jej po twarzy gdy porywacz przejechał palcem po jej cipce zakrytej materiałem majtek. Cały czas się wyrywała, ale nie przynosiło to żadnego efektu. Nieznajomy nie rozumiał również jej błagań i próśb. Albo zwyczajnie je ignorował.

– Ćśś… – wyszeptał Andrew – Bądź grzeczną dziewczynką, a cię nie skrzywdzę… za bardzo – dokończył, uśmiechając się szeroko i obserwując narastającą panikę Sophi.

Masował jej cipkę, poświęcając szczególną uwagę wrażliwej łechtaczce i zadowoleniem obserwował powiększającą się mokrą plamę na materiale. Nie ważne jak bardzo będzie zaprzeczać, jej ciało ją zdradzało. Podobało jej się to, co z nią robił. Może nawet tego potrzebowała.

Uniósł wilgotne palce do swojej twarzy, zaciągając się jej zapachem.

– Taka słodka – wymruczał, zlizując jej ledwo wyczuwalny smak.

Na te słowa Sophia znowu próbowała się wyrwać czy chociaż oddalić od swojego oprawcy, ale jedyne co osiągnęła to kolejną falę bólu przez zdartą skórę na nadgarstkach i kostkach. Była przerażona wizją tego, co mężczyzna może z nią zrobić. A mógł zrobić wszystko.

Wątpiła, żeby ktoś zainteresował się jej zniknięciem. Często potrafiła zabalować na znacznie dłuższy czas niż jedną noc, więc jej przyjaciele przyzwyczaili się do braku kontaktu z nią nawet przez kilka dni. Załkała cicho, łzy płynęły jej ciurkiem po policzkach.

Andrew przybliżył usta do jej twarzy, zlizując słoną ciecz z jej delikatnej skóry. Sophia gwałtownie odwróciła twarz, chcąc się od tego odsunąć. Złapał ją za brodę i przytrzymał w miejscu, gdy zachłannymi pocałunkami tworzył ścieżkę z jej twarzy, na szyję, a następnie obojczyki.

Wyciągnął jej piersi z miseczek stanika, trącając językiem twarde sutki. Zassał jednego z nich zachłannie, ugniatając dłonią drugą pierś. Wydobył ze swojej nowej zabawki dokładnie taką reakcję, jakiej oczekiwał, gdy mocno zacisnął zęby na wrażliwej brodawce. Sophia krzyknęła tak głośno, jak to było możliwe, wyrywając się z brutalnej tortury całą siłą jaką miała.

Andrew nie przestawał, metodycznie zwiększał nacisk na nabrzmiały sutek. Naprzemiennie go gryzł i ssał, otaczając ciepłym językiem. Nie robił tego jednak na tyle mocno, żeby przebić jej skórę. Nie chciał jej skrzywdzić za mocno. Nie teraz.

Sophia poddała się, łkając cicho w swoich więzach. Nie miała jak uciec od tego straszliwego bólu, więc przestała się wyrywać. Miała nadzieję, że w ten sposób go uniknie. Osiągnęła jednak odwrotny cel, jej oprawca złapał oba sutki w palcach, ciągnąc je mocno do góry. Wrzasnęła w odpowiedzi przez knebel, pomimo zdartego gardła. Kręciła głową na boki, niemo błagając go, żeby przestał.

Andrew z zadowoleniem oglądał starania dziewczyny. Jej krzyki, łzy, ciągłe wiercenie się i marna próba ucieczki od jego dotyku z każdą chwilą bardziej go podniecały. Puścił jej biedne brodawki dopiero wtedy, gdy uznał że na razie jej wystarczy. Sophia płacząc, z urywanym oddechem zwiesiła głowę.

– Pora na to, żebyś zrozumiała parę spraw, kociaku. – Niski, spokojny, wręcz kojący głos mężczyzny kontrastował z jego czynami – Od teraz jesteś moją własnością. Zwracasz się do mnie Panie, każde polecenie wykonujesz natychmiast i bez zastanowienia. Twoje ciało i umysł służą tylko i wyłącznie mojej przyjemności. Nie przestrzeganie tych zasad przyniesie karę. Bardzo bolesną karę. Rozumiesz, zwierzaku?

Odpiął knebel z tyłu jej głowy, pozwalając jej wypluć czarną kulkę. Odkaszlnęła dwa razy, ślina ściekała jej po brodzie, mieszając się z niedawnymi łzami. Delikatnie gładził ją po włosach, czekając na odpowiedź. Tak wiele w końcu od niej zależało.

– Pierdol się, ty… – wychrypiała, ale silne uderzenie w twarz jej przerwało – chory sukin… – ból rozlał się po drugim policzku, odrzucając jej głowę. Wiedziała, że powinna spuścić głowę i poddać się jego rozkazom, ale jej waleczna dusza nie dała się tak łatwo stłamsić.

Nie czekając na dalsze obelgi Andrew wcisnął knebel między jej otwarte wargi. Walczyła z tym, piszcząc i rzucając się na boki, ale gumowa kulka znów znalazła się między jej zębami, tłumiąc wszelkie protesty. Sophia czując nagły przypływ odwagi, próbowała poluzować więzy na rękach i nogach, nie patrząc na to, że jedynym efektem była zdarta skóra w tych miejscach. Nie przestawała też wyzywać swojego oprawcy, nie przejmując się tym, że z jej ust wydobywają się tylko ledwo słyszalne niezrozumiałe dźwięki.

Odwaga szybko się ulotniła, gdy poczuła chłodny metal na wewnętrznej stronie uda. Ostrze przesuwało się powoli po skórze i Sophia zamarła w bezruchu, bojąc się że najmniejsza zmiana pozycji poskutkuje przecięciem skóry.

Andrew wiedział, jak łamać uparte, nieposłuszne suki. Wiedział co zrobić, żeby wywołać strach. Gdzie dotknąć, żeby wywołać ból. Z Sophią nie zamierzał się spieszyć. Miał czas torturować ją tak długo, aż w końcu ulegnie, aż będzie błagać o zostanie jego dziwką.

Wsunął nóż pod tkaninę majtek na biodrze i szybko pociągnął, tnąc ją na dwie części. To samo zrobił z drugiej strony i po chwili pozbył się zbędnego materiału. Wygłodniale patrzył na ociekającą cipkę dziewczyny. Przymknął oczy czując jej słodki zapach. Przesunął ostrze wyżej, po brzuchu, w kierunku piersi, obserwując jak mięśnie Sophie napinają się ze strachu. W ten sam sposób pozbył się jej biustonosza, zostawiając ją całkowicie nagą.

Sophia odruchowo chciała się zakryć, ale ręce pozostały mocno związane za oparciem krzesła.

– Nie masz prawa zakrywać swojego ciała przed moim wzrokiem – kontynuował Andrew, jakby sprzeciw dziewczyny nigdy się nie wydarzył – Będziesz nosić tylko to, na co ci pozwolę. I zawsze – Chwycił ją za brodę, zmuszając Sophię do podniesienia głowy. – będzie to dla mojej przyjemności, nie dla twojego komfortu.

Puścił ją, sięgając po skórzaną obrożę z metalowym kółkiem z przodu. Na odwrocie były wyryte jego inicjały. Nie zważając na delikatność zapiął ją na szyi dziewczyny, która zassała powietrze przez nagły dotyk.

– Należysz do mnie. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla ciebie – wysyczał jej prosto do ucha, na co się wzdrygnęła. Sophia była przerażona na myśl o tym, co zaraz z nią zrobi.

Andrew stanął za nią, trzymając w rękach linę. Pochylił się nad dziewczyną, muskając ustami jej ucho. Uwielbiał dezorientować swoje uległe, dawać im sprzeczne sygnały, mieszając ból z przyjemnością, brutalność z czułością. Zaczął obwiązywać liną jej piersi, przytwierdzając jej tułów do krzesła. Wokół każdej z nich dodatkowo zacisnął pętlę, przez co były rozkosznie ściśnięte i bardziej wyeksponowane.

Sophia starała się nie wiercić pomimo bólu, nie chcąc bardziej rozgniewać swojego oprawcy. Nie miała zamiaru całkowicie się poddać, ale wystarczająco, żeby zdobyć jego zaufanie i uniknąć możliwie jak najwięcej tortur. Miała jednak swoją godność, przez którą właśnie otrzymywała karę.

Mężczyzna ścisnął jej piersi, podziwiając swoje dzieło. Nie zważał na ciche piski i jęki swojej niewolnicy. Odrobinę podziwiał ją za odwagę - a  może i głupotę - bo rzadko spotykał się ze sprzeciwem ze strony uległych. Poza tym dawało mu to szansę na ukaranie jej, czego w głębi duszy bardzo pragnął. Chciał, aby była nieposłuszna, trudna do opanowania. Nic nie dawało mu większej satysfakcji niż patrzenie jak ogień sprzeciwu gaśnie w niej z każdym dniem.

Przeszedł na przód, zatrzymując wzrok na mokrej plamie między udami dziewczyny.

– Zdecydowanie za bardzo ci się to wszystko podoba – mruknął, przejeżdżając palcem między różowymi wargami.

Sophia zarumieniła się na te słowa. Nieważne jak bardzo chciała temu zaprzeczyć, cała sytuacja ją podniecała. Czuła, jaka jest mokra. Zapach jej podniecenia docierał do jej nosa, drażniąc ją lekko.

Andrew chwycił za pejcz ze skórzanymi paskami, podziwiając go w dłoniach. Bez ostrzeżenia zamachnął się i uderzył w związane piersi dziewczyny. Sophia krzyknęła na niespodziewany ból, łzy ponownie pojawiły się na jej twarzy. Drugie uderzenie miało nawet więcej siły, przez co skręciła się, próbując uciec od okropnego bólu. Ściśnięty biust był bardziej wrażliwy niż normalnie, więc wszystko odbierała z podwójną mocą.

Uderzenia nie przestawały spadać na coraz bardziej czerwone piersi. Andrew manewrował między jedną a drugą, utrzymując stałe tempo i siłę. Przez to Sophia wiedziała dokładnie kiedy dostanie kolejny raz i nie mogła nic z tym zrobić. Oczekiwanie na cios było gorsze od samego bólu. Nie miała innego wyjścia, musiała go przyjąć.

Jej wrażliwe od poprzednich tortur sutki stały na baczność, wysyłając fale bólu przy każdym uderzeniu. Sophia wierciła się, płakała, próbowała błagać przez knebel o litość, ale Andrew bezlitośnie kontynuował. Z chorą satysfakcją obserwował jak dziewczyna powoli przestaje walczyć, akceptując swój los. W tym momencie zwiększył siłę chłosty, wydobywając z niej nowe, głośniejsze dźwięki. Nie zamierzał przestawać.

Sophia nie wiedziała ile jeszcze wytrzyma. Nie widziała swoich piersi, ale musiały być w okropnym stanie. Nie mogła opuścić głowy, bo wtedy rzemyki pejcza uderzały ją w twarz. Piszczała, krzyczała i jęczała, ale jej wysiłki były tłumione zarówno przez knebel jak i świst pejcza w powietrzu oraz dźwięk uderzenia o skórę. Ledwo łapała oddech, jedyne na czym mogła się skupić to nieustanny ból jej sutków i piersi. Gdy przestawała się rzucać w więzach i zaczynała cichnąć, chłosta przybierała na sile. Zrozumiała, że jej oprawca, kimkolwiek był, chciał widzieć i słyszeć jej cierpienie.

Po paru minutach - dla Sophie równie dobrze mogły to być godziny - okropnego bólu uderzenia ustały. Dziewczyna pierwszy raz od dawna wzięła głębszy wdech. Nie na długo, bo Andrew stanął za nią, chwycił ją za gardło odcinając jej dopływ powietrza. Drugą dłonią kontynuował bicie czerwonych, nabrzmiałych piersi. Skupiał się głównie na brodawkach, które po wszystkim musiały być naprawdę wrażliwe. Z gardła dziewczyny na nowo wydobył się krzyk, przeradzając się szybko w ciąg niezrozumiałych dźwięków.

Sophia walczyła o powietrze, jednocześnie błagając przez knebel swojego oprawcę o wybaczenie. Jej duma i godność na krótką chwilę odeszły w niepamięć, jedyne co się teraz dla niej liczyło to przerwa od nieustannego bólu. Poza tym nauczyła się, że bycie cicho nie jest w tym wypadku pożądaną cechą. Przynajmniej nie wtedy, kiedy powinna krzyczeć z bólu.

Andrew obserwował to przedstawienie zauważając małe zmiany w zachowaniu dziewczyny. Miał zamiar jej dać solidną lekcję, dlatego nie zaprzestał swoich działań. Po chwili zmienił taktykę, rolując sutki w palcach, od czasu do czasu za nie ciągnąc. Efektem były jeszcze piękniejsze dźwięki z ust jego niewolnicy.

Zdjął rękę z jej gardła, pozwalając jej na pełen wdech. Bawił się jej piersiami obiema dłońmi, ściskając je, poklepując, pstrykając w nabrzmiałe krwią brodawki. Zaśmiał się cicho do jej ucha, słysząc ciąg stłumionych próśb i błagań. Całował ją po szyi i ramionach, zasysając skórę i oznaczając ją jako jego własność. Nie przestając smakować jej skóry, zaczął gładzić opuszkami palców je wrażliwe piersi. Wiedział, że nadal powoduje ból, nie zamierzał z niego rezygnować. Ale chciał jej dać chwilę przerwy.

– Tyle powinno wystarczyć, żeby przemyśleć swoje zachowanie, hmm? – zapytał, ciepłym oddechem owiewając jej policzek. Z uśmiechem zauważył dreszcze przechodzące przez Sophię – To jak, będziesz grzecznym zwierzakiem?

Dziewczyna gwałtownie pokiwała głową. Jęknęła przeciągle, gdy mężczyzna ponownie ścisnął jej sutek w ramach ostrzeżenia.

– Masz jedną szansę, kociaku. Dobrze przemyśl, co chcesz powiedzieć – wyszeptał jej do ucha, jego ton zawierał ledwo słyszalną groźbę.

Odpiął knebel, pozwalając aby czarna kulka wypadła z jej ust, ciągnąc za sobą nitkę śliny.

– Przepraszam, Panie – Sophia nie musiała długo myśleć nad odpowiedzią. Jedyne czego chciała to przerwy od tego strasznego bólu i była w stanie zrobić wszystko, żeby od niego uciec.

Zadrżała lekko, gdy męskie dłonie opuściły jej ciało. Przez chwilę była przerażona, myśląc, że znowu go rozgniewała, że powiedziała coś nie tak. Ale Andrew jedynie przeszedł na przód i kładąc rękę na jej policzku delikatnie ją pocałował. Nie było w tym gwałtowności ani namiętności. Był to słodki całus i w innych okolicznościach Sophia rozpływałaby się pod dotykiem jego warg.

– Dobry wybór, kociaku – wyszeptał w jej usta, ponownie ją całując – Ostatnia zasada na dziś: nie odzywasz się nie pytana. Jedyne co możesz odpowiedzieć, to tak Panie lub nie Panie. Zrozumiano?

– Tak, Panie – odpowiedziała cicho, drżącym głosem.

– Grzeczna dziewczynka. – Przejechał dłonią po jej głowie, wygładzając jej włosy – Nie chcę psuć tych postępów, dlatego knebel wraca na swoje miejsce. Otwórz usta.

Sophia zapłakała na te słowa, bo oznaczały, że to nie koniec. Chciała odwrócić głowę w bok w ramach protestu, ale silny ucisk na brodzie jej na to nie pozwolił.

– Powiedziałem, otwórz usta – warknął Andrew, tracąc cierpliwość – Teraz.

Przez strach przed dalszymi torturami Sophia pokręciła głową na boki, nie wykonując polecenia. Zanim przypomniała sobie o poprzednich zasadach i karze, za niewykonanie rozkazu od razu, krzyknęła na nagły ból w prawym sutku. Andrew wykorzystał jej otwarte usta i wcisnął knebel między zęby, zabezpieczając go z tyłu jej głowy.

– Przed nami długa droga – westchnął ciężko, widząc jak Sophia drży z przerażenia, na myśl o kolejnej karze. Nie wyprowadzając jej z błędu, zaczął odwiązywać linę na jej kostkach. Przyszedł czas na prawdziwą zabawę.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





fucktoy_sub

Komentarze

lhunryg18/07/2023 Odpowiedz

pisz dalej błagam!

MW19/07/2023 Odpowiedz

Zapowiada się ciekawie. Czekam na ciąg dalszy.

Blooky20/07/2023 Odpowiedz

Czekam z niecierpliwością na kolejną część ;)

Lktdf20/07/2023 Odpowiedz

Pisz dalej. Twoje opowiadania są najlepsze!


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach