Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Zbyszek, rozdzial 11, czesc 2

Urodziny Zbyszka, część 2

W domu przywitała Panią młoda niewolnica z wytatuowaną na prawej piersi cyfrą 1.

- Dzień dobry Pani - zaszczebiotała - wabię się Jedynka i będę dzisiaj Pani służyć. Czego się Pani napije?

- Poproszę zieloną herbatę z odrobiną miodu - odpowiedziała Pani.

- Za chwilę podam. Zapraszam do salonu! - niewolnica wskazała drzwi - proszę spocząć na fotelu!

Pani weszła do salonu i spoczęła. Zbyszek klęknął obok, wyraźnie zadowolony, że nie musi już spacerować. Po chwili Jedynka weszła z tacą i postawiła na stoliku filiżankę z parującym napojem.

- Bardzo przepraszam, że trwało to tak długo, ale nasz personel właśnie kończy pracę nad zamówieniem szanownej pani - wytłumaczyła - Nasza właścicielka wyjechała na targi mody do Mediolanu i musimy same organizować sobie pracę, a ponieważ jesteśmy tylko głupiutkimi suczkami, robimy wiele błędów. Proszę nas za to ukarać wedle uznania.

- Wiem, wiem, Gosia mnie uprzedziła - odpowiedziała Pani - A o karach porozmawiamy, kiedy skończycie.

- Bardzo dziękuję, szanowna pani! Za trzy minuty będziemy gotowe.

- Wytrzymam... - mruknęła Pani i sięgnęła po filiżankę.

Jedynka była słowna. Dokładnie po trzech minutach pojawiła się w drzwiach prowadzących do innego pomieszczenia.

- Zapraszam Panią z suczką! - powiedziała z uprzejmym uśmiechem.

Pani dopiła herbatę, odłożyła filiżankę na stolik i zaprowadziła Zbyszka do pokoju, który okazał się być obszerną przymierzalnią połączoną z łazienką. Jeden z rogów był wykafelkowany i mieścił prysznic z brodzikiem i szerokim odpływem. Cała ściana przeciwległa do wejścia była zastawiona szafami, regałami i wieszakami pełnymi różnych ubrań i akcesoriów. W kącie stało kilka manekinów, a obok dwa stoliki z maszynami do szycia oraz toaletka z lustrem. Przy drzwiach była wygodna kanapa i stolik z poczęstunkiem oraz mały regał z książkami i czasopismami.

- To jest Dwójka i Szóstka - Jedynka przedstawiła dwie niewolnice stojące koło manekinów i kłaniające się Pani. Cyfry wytatuowane na ich piersiach nie pozostawiały wątpliwości, jak się należy do nich zwracać.

- Jeśli nie ma pani nic przeciwko, teraz przygotujemy suczkę.

- Nie mam - Pani wręczyła Jedynce smycz i usiadła na kanapie. Wybrała z półki książkę i zagłębiła się w lekturze.

Jedynka zaprowadziła Zbyszka do brodzika. Tam niewolnice najpierw starannie wydepilowały płatami wosku całe jego ciało łącznie z moszną, wnętrzem uszu i nosa. Zbyszek syczał przy tym z bólu, ale za bardzo się nie wyrywał. Zrozumiał też, dlaczego od dwóch tygodni Patrycja go nie goliła - dzięki temu owłosienie twarzy mogło być również skutecznie usunięte woskiem.

Po wyrwaniu, z pewnym trudem, włosów z brody i wąsów, niewolnice zabrały się za włosy na głowie. Najpierw skróciły je nożyczkami, a potem depilowały wąskimi paskami. Trwało to znacznie dłużej niż depilacja reszty ciała, ale nikomu się nie spieszyło. Zbyszek zacisnął zęby i zamknął oczy, żeby nie patrzeć na piersi Dwójki i Szóstki co i rusz dyndające tuż przed jego twarzą.

Kiedy czubek głowy Zbyszka był już doskonale gładki i mocno zaczerwieniony, zostały tylko brwi, z którymi niewolnice uporały się błyskawicznie.

- Czy rzęsy też usuwamy, prze pani? - zapytała Dwójka.

- Nie ma takiej potrzeby - mruknęła Pani przewracając kartkę.

Wobec takiej odpowiedzi niewolnice zrobiły Zbyszkowi lewatywę, dokładnie umyły go, wysuszyły i nasmarowały balsamem łagodzącym podrażnienia po depilacji. Wyglądał bardzo dziwnie pozbawiony włosów i czerwony na prawie całym ciele.

Niewolnice wyprowadziły Zbyszka z brodzika i kazały stanąć koło manekinów.

- Mówcie, co tam zakładacie! - poleciła Pani nie odrywając wzroku od książki.

- Zaczynamy od antyerektora, proszę pani! - powiedziała Szóst- ka. W tym czasie Dwójka wyjęła z szuflady małe pudełko, a z pudełka dwa czarne pierścienie, jeden mały i kauczukowy, z metalowym oczkiem i małym kółkiem po drugiej stronie, drugi bardziej masywny, z zawiasem i małym pudełkiem przytwierdzonym z jednej strony, a metalowym oczkiem nieco większym od poprzedniego z drugiej. Dwójka ściągnęła napletek Zbyszka i umieściła małe kółko pod żołędzią, z metalowym oczkiem na wędzidełku. Następnie zamknęła większe kółko na mosznie powyżej jąder i założyła malutką kłódkę na skobelki stykające się naprzeciwko zawiasu. Przesunęła całość tak, żeby metalowe oczka większego i mniejszego pierścienia stykały się ze sobą.

- To jest urządzenie, które szanowna pani zamówiła - kontynuowała Szóstka i wcisnęła szpilkę w niewielki otwór z boku większego pierścienia - Właśnie je włączyłam i teraz można je wyłączyć tylko zdejmując kłódkę, co skutkuje przerwaniem obwodu elektrycznego. Ponowne założenie kłódki sprawi, że antyerektor znów zacznie działać. Te dwie metalowe płytki - wskazała na miejsce, gdzie oba pierścienie się stykały - są lekko namagnesowane, ale wystarczy niewielka siła, żeby je oderwać od siebie. Wtedy elektrody zaczną razić prądem jądra dopóki płytki znów się nie zetkną. Akumulator wystarcza na 72 godziny pracy, można go podładować z gniazdka załączonym kablem. Czy chce pani zobaczyć, jak to działa?

- Pewnie! - odpowiedziała Pani, a wtedy Szóstka podniosła członek rozdzielając dwa pierścienie. Zbyszek krzyknął i trzepotał rękami dopóki Szóstka nie pozwoliła pierścieniom znów się zetknąć.

- Nareszcie! - krzyknęła z entuzjazmem Pani - Ostateczny koniec ze stawianiem wacka bez pozwolenia!

Zbyszek nie wyglądał na szczęśliwego z nowej zabawki. Szóstka podała Pani pudełko z kluczem do kłódki, instrukcją obsługi i kablem do ładowania.

- Teraz założymy gorset! - poinformowała Panią Dwójka - Zgo- dnie z pani życzeniem wewnętrzna strona została pokryta małymi ćwiekami.

Gorset był różowy, z obfitymi falbankami na górze. Dwójka i Szóstka założyły go na brzuch Zbyszka i zasznurowały ściągając tak mocno, jak tylko się dało. Niewolnik z trudem oddychał, ale jego sylwetka była dzięki gorsetowi zdecydowanie bardziej wyprostowana.

Kolejnym etapem było założenie pończoch sięgających aż do pośladków. Ponieważ gorset nie był zaopatrzony w troczki, Szóstka zamocowała pończochy małymi agrafkami wbitymi w skórę Zbyszka w kroczu i na zewnętrznych stronach pośladków. Na to została założona koronkowa spódniczka przyczepiona rzepami do dolnej krawędzi gorsetu. Z tyłu zakrywała tylko górną część pośladków, a z przodu miała wycięcie eksponujące genitalia.

- Jaki kolor włosów życzy sobie szanowna pani? - spytała Dwój- ka wygładzając ręką koronkę.

- Oczywiście blond, może być przełamany różem! - odpowiedziała Pani.

Niewolnica wyszukała odpowiednią perukę i kiedy uzyskała ap- robatę Pani, umieściła ją na głowie Zbyszka. Również peruka została przymocowana do skóry za pomocą dyskretnych agrafek.

- Zgodnie z pani życzeniem dobrałyśmy szpilki z najwyższym możliwym obcasem - Szóstka zademonstrowała buty - Ale nie wiem, czy on da radę w nich chodzić.

- Nie twoja sprawa! - ucięła Pani.

- Bardzo przepraszam za moją impertynencję! - Szóstka padła na kolana przed Panią i pocałowała jej but.

- Wybaczam. Załóż mu to!

Dwójka podtrzymywała Zbyszka, kiedy Szóstka zakładała buty na jego stopy. Obcas był naprawdę wysoki i gruby tylko na pół centymetra, więc Zbyszek stał właściwie na czubkach palców, z bardzo niepewnym podparciem pięty. Nawet kiedy starał się nie poruszać, chwiał się z trudem łapiąc równowagę.

- Przejdź się teraz! - rozkazała Pani.

Zbyszek zrobił pierwszy chybotliwy krok i prawie upadł, ale Dwójka i Szóstka złapały go z obu stron za łokcie. Wspierany przez niewolnice Zbyszek przeszedł niepewnie do przeciwległej ściany i z powrotem.

- Puśćcie go i odsuńcie się! - padło polecenie, którego Zbyszek bardzo nie chciał usłyszeć. Dwójka i Szóstka odeszły na bok i niewolnik został sam ze swoim problemem.

- Idziemy, raz raz! - poganiała go Pani.

Zbyszek rozstawił szeroko nogi, zrobił trzy kroki i runął na podłogę. Krzyknął z bólu, bo nie tylko prąd raził jego jądra, ale też ćwieki wbiły się mocniej w skórę, gdy zgiął się wpół. Błyskawicznie usiadł i przesunął penisa na właściwe miejsce, ale nie był w stanie podnieść się o własnych siłach.

- Dobrze, dajcie jej na początek coś, w czym się nie zabije! - powiedziała Pani z rezygnacją w głosie.

- Dziękuję za tę łaskę! - wystękał Zbyszek, który w tej pozycji nie mógł za bardzo oddychać. Dwójka i Szóstka podniosły go i zdjęły buty.

- Spakujcie je i doliczcie do rachunku! - zaznaczyła Pani ku przerażeniu Zbyszka.

- Oczywiście, szanowna pani!

Szóstka pogrzebała w szafie i przyniosła buty z wyraźnie niższym i szerszym obcasem. Po ich założeniu okazało się, że Zbyszek jest w stanie samodzielnie stać, a nawet iść, choć powoli i z szeroko rozstawionymi nogami.

- Przełóżcie mu smycz i nauczcie normalnie chodzić!

- Oczywiście, szanowna pani! - Dwójka odpięła smycz od obroży i przypięła do kółka na pierścieniu wokół żołędzi. Zbyszek zrozumiał, że będzie się musiał bardzo przyłożyć do nauki. Przez kwadrans chodził po pomieszczeniu prowadzony przez Dwójkę, która stopniowo zwiększała tempo. W końcu Zbyszek prawie biegł, nadal niezbyt zgrabnie, ale przynajmniej bez zbędnego ociągania się.

- Ujdzie! - powiedziała wreszcie Pani.

- Suczka jest zgrzana, więc musimy chwilkę poczekać, zanim dokończymy - poinformowała ją Dwójka. Zwolniła, ale nadal prowadziła Zbyszka, dopóki jego oddech się nie wyrównał. Potem wytarła niewolnika papierowymi ręcznikami, a Szóstka użyła suszarki, żeby usunąć resztki wilgoci. Wysuszony Zbyszek został zaprowadzony do toaletki. Tam Szóstka zrobiła mu wyrazisty makijaż: starannie namalowała brwi, doczepiła sztuczne rzęsy, położyła cienie na powieki i róż na policzki, wargi i brodawki sutkowe pokryła krwistoczerwoną szminką. Pani była na bieżąco konsultowana i po czterdziestu minutach ciężkiej pracy makijażystki zaaprobowała finalny efekt.

Zbyszek był gotowy. Wyglądał jak skrzyżowanie drag queen z francuską pokojówką i przydrożną prostytutką. Pani była zachwycona. Odłożyła książkę na stolik i kazała Zbyszkowi obracać się i stawać w różnych pozycjach.

- Jesteście prawdziwymi profesjonalistkami! - szczerze pochwaliła Dwójkę i Szóstkę.

- Staramy się, proszę pani! - odpowiedziały i dygnęły.

- W zestawie są jeszcze buty, które pani zamówiła, oraz fartuszek - dodała Dwójka.

- Buty prześlijcie pocztą, a fartuszek załóżcie!

- Oczywiście! - odpowiedziała Dwójka i przyczepiła do gorsetu za pomocą rzepów mały biały prostokąt obramowany koronką, który zasłonił przyrodzenie Zbyszka.

- Teraz już zupełnie wygląda jak dziewczyna! - Pani uśmiechnęła się, a potem spojrzała na zegarek - Wyrobiłyście się przed czasem, więc myślę, że zasłużyłyście na nagrodę! Niech Zbyszek zrobi wam minetę.

- Bardzo dziękujemy! - odpowiedziała Szóstka - ale nasza właścicielka nie pozwala nam ruchać się z klientami ani z ich zwierzątkami. Możemy mieć orgazm tylko pocierając cipką o jej nogę i nie częściej niż raz na pół roku.

- Jak tam chcecie. Dam znać Gosi, że jestem z was zadowolona, może pozwoli wam się poocierać od razu po swoim powrocie.

- Dziękujemy! - obie niewolnice padły do stóp Pani i pocałowały jej buty.

- Już wystarczy! - Pani odsunęła nogi na bok - przekażcie swojej właścicielce, że przelew zrobię natychmiast po przesłaniu rachunku. A teraz chcę jeszcze doczytać rozdział!

Obie niewolnice z szacunkiem stanęły obok Zbyszka, czekając w milczeniu na dalsze rozkazy. Pani wróciła do czytania książki, od czasu do czasu pogryzając herbatniki. Po dwudziestu minutach przerwał jej dzwonek. Wyjęła telefon z torebki i odebrała.

- Halo? Tak... już panowie skończyli?... dobrze... mam podjechać do komisariatu? to jest naprzeciwko dworca kolejowego?... nie?.... rozumiem... dom pomocy społecznej koło parku.... dobrze, będę tam za kwadrans... cieszę się... do zobaczenia! - Pani odłożyła telefon i zwróciła się do niewolnic - Niestety, muszę już iść, doczytam innym razem.

Szóstka dzwoneczkiem wezwała Jedynkę, która odprowadziła Panią do drzwi wejściowych.

- Dziękujemy za skorzystanie z usług naszego zakładu i zapraszamy ponownie! - zaszczebiotała niewolnica - Mamy w naszej kolekcji również duży wybór strojów kucyków, w tym ostatni krzyk mody - tęczowe grzywy i ogony w stylu Rainbow Dash!

- Na pewno kiedyś skorzystam! - mruknęła Pani i wyszła na zewnątrz prowadząc Zbyszka na smyczy, której koniec znikał pod fartuszkiem. Zbyszek bardzo się starał, żeby utrzymać równowagę na kostce brukowej przed domem, co było tym trudniejsze, że musiał trzymać ręce na plecach. Ćwiczenia w przymierzalni zaowocowały jednak tym, że choć jego krok był sztywny, to jednak nie przewracał się nawet na nierównym terenie.

Pracownia krawiecka była położona na końcu spokojnej uliczki, więc Pani mogła prowadzić swojego niewolnika zupełnie nie niepokojona. Po przejściu nie więcej niż trzystu metrów doszła do skraju parku, gdzie stał jej samochód. Kazała Zbyszkowi wsiąść z tyłu i ruszyła, ale przejechała nie więcej niż sto metrów, docierając pod bramę domu pomocy społecznej, który znajdował się na skraju par- ku. Między ogrodzeniem a gęstą w tym miejscu roślinnością położona była mocno zarośnięta droga, gdzie stał już radiowóz. Pani zaparkowała obok i wysiadła. Z radiowozu wysiadł młodszy aspirant Kulson.

- Mam nadzieję, że przesłuchanie było udane! - zagaiła Pani.

- Było - potwierdził policjant otwierając tylne drzwi, przez które wygramoliła się Patrycja. Była zgrzana, a jej włosy rozczochrane i miejscami zlepione. Uśmiechnęła się szeroko do Pani.

- Wszystko wyjaśniliśmy, mandat został anulowany - policjant podał zielone banknoty.

- Proszę zatrzymać pieniądze - zaoponowała Pani - Pan się przecież fatygował!

- Sprawy nie było - policjant schował banknoty do kieszeni - Proszę już tylko nie prowadzić ich w miejscu publicznym bez ubrania.

- Oczywiście, panie oficerze! Proszę zobaczyć, jak ślicznie jest teraz ubrane! - tym razem Pani otworzyła tylne drzwi swojego auta i dała znać Zbyszkowi, żeby wyszedł.

- Czy ta pani trudni się nierządem? - policjant postanowił zaspokoić zawodową ciekawość - I co stało się z obnażonym mężczyzną, który znajdował się wcześniej z panią?

Pani nie odpowiedziała, tylko skinęła na Patrycję, która uniosła koronkowy fartuszek Zbyszka.

- O! - tylko tyle był w stanie powiedzieć aspirant. Pani rozkazała swoim niewolnikom wsiąść do auta. Patrycja najpierw wyciągnęła z bagażnika kawał folii i rozłożyła na kanapie, żeby nie pobrudzić tapicerki.

- Na nas już czas! - powiedziała Pani do policjanta - Zapisałam numer i zadzwonię do pana, jeśli będziemy w okolicy, żeby upewnić się, że nie potrzebuje pan jeszcze któregoś z nich przesłuchać. Do widzenia!

- Do widzenia! - odpowiedział policjant i wsiadł do radiowozu. Pani wyjechała tyłem z parku i skierowała się na drogę wyjazdową z miasteczka.

- Widzę, że policjanci się tobą konkretnie zaopiekowali. Czekam na relację - powiedziała Pani do Patrycji zerkając na nią przez lusterko.

- Tak, to był intensywny czas! - odpowiedziała niewolnica odgarniając włosy z czoła - Najpierw, jeszcze w radiowozie, wypytywali mnie, co robiliśmy na golasa i odpowiedziałam, że to był przegrany zakład, co przyjęli ze zrozumieniem. Potem pytali, co to za historia z narkotykami, więc wyjaśniłam, że sami muszą sprawdzić, czy czegoś nie ukrywam. To bystre chłopaki, zrozumieli, że sami mogą nie dać rady, więc wezwali jeszcze dwóch kolegów i pojechaliśmy do jakiegoś mieszkania, zdaje się, któregoś z nich. Tam bardzo systematycznie penetrowali wszystkie moje otwory.

- I co, udało im się coś znaleźć?

- Trudno powiedzieć, nie byli bardzo rozmowni, a ja też nie mogłam zagadywać z pełnymi ustami. Na sam koniec zrobili jeszcze konkurs, gdzie najgłębiej wejdzie pałka policyjna.

- Który otwór wygrał?

- Oczywiście cipa! - powiedziała z dumą Patrycja - Ale inne nie były dużo gorsze!

- Musisz jeszcze nad nimi popracować!

- Tak, Pani!

- I co było dalej?

- Ten starszy powiedział, żebym się nie martwiła chłopcami, którzy mnie nagrywali, on ich zna i nie dopuści, żeby to gdzieś wypłynęło. A potem odwieźli mnie do Pani.

- Szkoda, mogliście zostać gwiazdami Internetu... ale kiedyś może założę wam własny kanał.

- Dziękujemy, Pani - odpowiedziała głośno Patrycja i trochę ciszej Zbyszek, któremu chyba mniej zależało na karierze artystycznej.

- Jak ci się podoba Zbyszek? - Pani zmieniła temat.

- Jest śliczną dziewuszką! - Patrycja odpowiedziała z entuzjazmem.

- To jego prezent na urodziny. Skarżył się kiedyś, że masz lepiej od niego, więc postanowiłam, że będzie mógł sam się przekonać, co to znaczy być kobietą.

- Bardzo Pani dba o swoich niewolników!

- Wiem.

Pani zakończyła rozmowę i włączyła radio. Ruch na drodze był dużo większy niż rankiem i zwłaszcza przejazd przez miasto zajął ponad godzinę. Samochód Pani miał przyciemnione tylne szyby, więc Zbyszek i Patrycja nie wzbudzali sensacji, kiedy trzeba było stać w korku.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Ariouth

Pierwszy tom książki Petronelli Geissel o Zbyszku jest już dostępny (za darmo w postaci pliku PDF). Kontakt: Ariouth małpa protonmail kropka com.


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach