Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Zbyszek, rozdzial 11, czesc 3

Urodziny Zbyszka, część 3

Dojechali przed trzecią. Patrycja musiała jeszcze wziąć prysznic, przez co Zbyszek został zobowiązany do podania obiadu. Wywiązał się z tego w sposób zadowalający i wydawało się, że coraz lepiej czuje się w butach na obcasie. W sprzątanie ze stołu włączyła się Patrycja, która nie pachniała już spermą i śluzem, tylko jaśminem.

- Ponieważ dzisiaj są urodziny Zbyszka, na wieczór jest zaplanowana drobna impreza - Pani poinformowała swoich niewolników, kiedy skończyli zmywać i wrócili do salonu po dalsze rozkazy - Kolacja będzie dla czterech osób. Zaczynamy o siódmej.

Już wcześniej Pani organizowała wieczorne przyjęcia dla swoich znajomych, więc niewolnicy doskonale wiedzieli, co trzeba przygotować. Dla Zbyszka była to również okazja do dalszego oswajania się z butami.

Goście Pani zwykle byli punktualni. Również i tym razem dzwonek do drzwi rozległ się minutę po siódmej wieczorem. Zbyszek miał skrępowane z tyłu ręce, a z przodu trzymał sutkami tacę z powitalnymi napojami, więc otworzyła Patrycja. Weszło dwoje gości, mężczyzna i kobieta, których Zbyszek rozpoznał jako swoich egzaminatorów podczas obrony pracy magisterskiej.

- Dziękuję, że przyjęliście zaproszenie! - powiedziała Pani witając się z gośćmi.

- Twój urok osobisty sprawia, że nie potrafię odmówić, hehe... A tak naprawdę to chodzi mi tylko o wyżerkę - odparł mężczyzna sięgając po szklankę.

- Ty to potrafisz rzucić komplementem, Władziu! - zaśmiała się Pani - Jolu, śliczna apaszka, gdzie kupiłaś?

- To prezent, konsul Turkmenistanu przyjechał z Berlina załatwić jakąś sprawę w sądzie i dał mi ją za pomoc. Podobno ręcznie tkany jedwab - odpowiedziała kobieta i usiadła z kieliszkiem nalewki wiśniowej na kanapie - A wiesz, że niedawno ukazał się pierwszy tom książki Petronelli Geissel o Zbyszku?

- O, to ciekawe, nie wiedziałam! Gdzie ją można kupić?

- Nie można, trzeba się skontaktować z wydawnictwem, wysyłają bezpośrednio do czytelników - Jola nachyliła się do ucha Pani - Poszukaj sobie w Internecie, wydawnictwo nazywa się Ariouth.

- Jak się nazywa? - Pani nie dosłyszała.

Ariouth. I cii!, bo cenzura czuwa! -- Jola położyła palec na ustach i obejrzała się ostrożnie za siebie.

- Dziwna sprawa, ale napiszę do nich. Jestem bardzo ciekawa, jak się dalej potoczy historia Zbyszka...

Rozmowa toczyła się żywo i było jasne, że Pani przyjaźni się z Jolą i Władkiem. Zbyszek donosił napoje, które Patrycja nalewała przy barku. Po kilkunastu minutach ponownie zadźwięczał dzwonek do drzwi.

- Patuś, otwórz słoneczko - rzuciła Pani w trakcie wywodu na temat korzyści z infibulacji niewolnic.

Po chwili w drzwiach salonu stanął dziekan wydziału, na którym studiował Zbyszek. Towarzyszyła mu młoda dziewczyna, którą Zbyszek rozpoznał jako Karolinę, koleżankę ze studiów młodszą od niego o dwa lata. Pamiętał ją jako aktywną działaczkę samorządu studenckiego, która bez problemu dostawała płatne staże w najlepszych kancelariach.

- Przepraszam za spóźnienie, posiedzenie rady wydziału przeciągnęło się - wyjaśnił dziekan, a Karolina uśmiechnęła się do gospodyni i dygnęła.

- Nie ma problemu, weź sobie coś do picia i siadaj - Pani cmoknęła dziekana w policzek i wskazała mu fotel. Karolina usiadła obok na podstawionym przez Patrycję zydelku.

Po kolejnym kwadransie Pani dała sygnał Patrycji i Zbyszek przyniósł z kuchni parujące półmiski. Rozpoczęła się kolacja. Goście zasiedli do stołu, gdzie jedli, pili i wesoło rozmawiali. Karolina klęczała przy krześle dziekana i była karmiona kęsami z jego talerza. Pani zaproponowała, że Patrycja przyniesie z kuchni miskę, ale dziekan stwierdził, że woli karmić swoje suczki z ręki.

- To ile masz tych suczek? - zapytała Pani.

- Aktualnie trzy - odpowiedział dziekan - No i Dagmara, która właśnie skończyła studia, jeszcze czeka ją obrona pracy magisterskiej, ale już mam na nią kupca. Karolcia jest najzdolniejsza z nich wszystkich.

Dziewczyna zarumieniła się.

- Zdaje się, że jeszcze miesiąc temu było ich pięć?

- Tak, ale dwie sprzedałem. Jestem za stary, żeby przedkładać ilość nad jakość.

- Mądrze! Nie marnujesz tyle czasu na ich tresurę.

- To akurat drobiazg, starsze tresują młodsze, jak fala, która cały czas płynie. Ja muszę doglądać tylko rekrutacji i zbytu.

- Sprzedasz mi Karolcię, kiedy ci się znudzi? - zapytała Jola - Przyda się kolejna para rąk do pracy w moim biurze.

- Nie wiem, czy będzie cię stać, hehe... Ale dobrze, pogadamy!

W tym momencie zadzwonił telefon leżący na komódce. Patrycja podniosła go i przeczytala numer.

- Rodzice Zbyszka - powiedziała.

- Ach tak, on ma dzisiaj urodziny! - przypomniała sobie Pani - Niech rozmawia, a ty wiesz, co masz robić!

Patrycja odebrała i wetknęła telefon między ucho i ramię Zbysz- ka, który stał właśnie przy stole z kieliszkami czerwonego wina. Kucnęła przy nim i zaczęła czubkiem języka lizać otwór w żołędzi członka. Goście zamilkli i obserwowali, co będzie dalej.

- Halo?... tak... dziękuję!... wiem... nie mogliśmy przyjechać... tak... dużo pracy... uhhh! - Patrycja na krótką chwilę rozdzieliła językiem magnesy. Zbyszek zadrżał, ale nie uronił ani kropli wina.

- Przepraszam, bolą mnie dzisiaj plecy... tak... Patrycja przygotowała kolację... auu! - tym razem kieliszki zakołysały się i odrobina wina wylała na tacę. Zbyszek mimo to nie upuścił telefonu i kontynuował - Wiem... tak! zadbam o siebie... tak... Patrycja mnie wymasuje, już to ro... auuu!

Tym razem jeden z kieliszków prawie się przewrócił, a krople wina spadły na podłogę, na szczęście poza dywanem.

- Przepraszam, muszę już kończyć... ja też was kocham... buziaczki... papa! - Zbyszek spojrzał błagalnym wzrokiem na Panią.

- Nieźle! - oceniła - Prawie nic nie wylałeś! Ale zupełnie zapomnieliśmy, że dziś są twoje urodziny! Patrycja posprząta, a później dostaniesz drugi prezent.

- Dziękuję, Pani - powiedział z ulgą w głosie Zbyszek.

Patrycja odstawiła kieliszki na stół, wylizała do czysta tacę i usunęła językiem czerwone plamy z podłogi, a potem poszła ze Zbyszkiem do kuchni po więcej wina.

- Dajesz, Karolcia! - powiedział dziekan, kiedy Zbyszek wrócił do salonu i klęknął koło stołu. Patrycja przyciemniła światło i włączyła nastrojową muzykę. Wtedy Karolina zaczęła tańczyć przed Zbyszkiem, który z całych sił starał się skupiać wzrok na ścianie za jej plecami. Nie na wiele się to zdało, bo kiedy bluzeczka i spódniczka studentki wylądowały na podłodze i jej zgrabne odsłonięte piersi znalazły się na wysokości oczu jubilata, jego jądra ponownie przeszył ból, który zatrząsł kieliszkami. Zbyszek zamknął oczy, ale Pani to zauważyła i kazała mu patrzeć na Karolinę i jej majtki zsuwane właśnie po udach. Kieliszki przewracały się, wino spływało po brzuchu Zbyszka na podłogę, a on jęczał i dygotał patrząc na tańczącą nagą Karolinę, do której na rozkaz Pani przyłączyła się Patrycja. Dziewczyny wiły się w rytm muzyki, całowały i pieściły, a w tym czasie członek Zbyszka już to nabrzmiewał, już to kurczył się, budząc wesołość wśród gości. Wreszcie Pani dała sygnał i przedstawienie zakończyło się.

- Twoja mina sugeruje, że prezent ci się nie podobał. Już nie lubisz patrzeć na młode dziewczyny? - zapytała Pani

- Myślę, że on woli starych mężczyzn - zaśmiał się dziekan.

- Bar... bardzo dzięku... kuję za ten prezent - Zbyszek z trudem łapał oddech, choć członek już mu zwiotczał i prąd przestał przeszywać bólem jądra - Nie zasłu... łużyłem na niego!

- To prawda! - zgodziła się Pani - W dodatku poplamiłeś swoją spódniczkę! I chyba stłukłeś kieliszek!

- Przepraszam! Zaraz to posprzątam! - powiedział przerażony Zbyszek.

- Nie! Patrycja posprząta, a ty dostaniesz baty za swoją niesubordynację! - Pani podała Karolinie szpicrutę. Patrycja odpięła tacę i zabrała się za zbieranie fragmentów kieliszka i wycieranie plam.

- Wystawiasz tyłek i liczysz! - poleciła Pani, a Zbyszek pochylił się i zacisnął zęby - Karolina skończy, kiedy oba pośladki od góry do dołu będą tak czerwone, jak wino, które rozlałeś!

Studentka systematycznie chłostała Zbyszka, który głośno liczył każde uderzenie, pojękując i stękając za każdym razem, ale też starając się za bardzo nie poruszać.

- Wystarczy, wygląda już jak pawian! - powiedziała wreszcie Pani, gdy Zbyszek doliczył do stu jedenastu.

- Dziękuję! - stęknął niewolnik.

- Boli? - pytanie Pani zaskoczyło Zbyszka.

- Dziękuję za ten ból! - odpowiedział po chwili wahania.

- Czyli lubisz, jak cię boli? To dobrze, w takim razie sprawimy ci więcej przyjemności. Karolino, czego się napijesz?

- Ja? - zapytała zaskoczona studentka.

- Głupiutka jest, nie uważacie? - wtrącił się dziekan, który zrozumiał od razu intencję Pani - Daj jej czegoś mocnego.

- Świetnie się składa, bo mam otwartą butelkę śliwowicy - Pani puściła oko do dziekana - Lubisz śliwowicę, Karolinko?

- Bardzo lubię! - skwapliwie potwierdziła studentka, trochę zaniepokojona, że mogła rozgniewać swojego pana.

- To dobrze. Patrycja ci teraz naleje i pamiętaj, że trzeba wypić do ostatniej kropelki!

- Oczywiście, bardzo dziękuję!

- A Zbyszek niech klęknie i pokaże nam swój rubinowy tył.

Patrycja wyjęła z barku butelkę i spojrzała na Panią, która wzrokiem wskazała na Zbyszka. Niewolnik, na ile to było możliwe w ciasnym gorsecie, ukląkł, pochylił się do przodu i oparł rękami o podłogę eksponując pośladki w kierunku Pani i jej gości. Zupełnie nie spodziewał się, że Patrycja poleje cienkim strumieniem śliwowicy świeże pręgi na jego skórze. Wrzasnął z bólu, ale Patrycja złapała go za obrożę, żeby się nie wyrywał.

- Karolinko? - Pani przywołała do porządku studentkę, która patrzyła szeroko otwartymi oczami na Zbyszka zamiast zająć się ściekającym na podłogę trunkiem. Karolina ocknęła się i błyskawicznie kucnęła koło niewolnika, po czym zaczęła zlizywać śliwowicę z jego pośladków. Przy okazji rozmazywała ją językiem w miejscach, które jeszcze nie zostały oblane przez Patrycję, zwiększając tym pieczenie odczuwane przez Zbyszka.

- W rowie też! - krzyknął dziekan. Karolina wolała tego uniknąć, ale nie mogła zignorować życzenia swojego pana. Zagłębiła język między czerwonymi pośladkami Zbyszka, a nawet położyła się na wznak i zanurkowała między udami niewolnika, żeby wylizać krople śliwowicy, które spłynęły aż do moszny.

- I jak ci smakuje? - zainteresowała się Pani.

- Wyborna śliwowica, bardzo dziękuję! - odpowiedziała Karolina gramoląc się spod Zbyszka.

- Widzę, że Patrycja rozlała wszystko, co było w butelce, więc nie zaproponuję drugiej kolejki.

- Karolcia ma słabą głowę, więc może to i lepiej - wtrącił się dziekan. Karolina spojrzała na niego z wdzięcznością.

- No dobrze - Pani zatarła ręce - skończyliśmy cześć oficjalną, więc teraz możemy zagrać w brydża!

Patrycja błyskawicznie zlizała resztki śliwowicy z podłogi i sprzątnęła stół. Pani i jej goście zasiedli do gry. Przez kolejne trzy godziny Patrycja krzątała się między kuchnią a barkiem przygotowując przekąski i napoje, obolały Zbyszek z rozmytym od łez makijażem serwował je gościom, a Karolina umilała pod stołem czas dziekanowi. Wreszcie nadeszła pora, kiedy goście coraz częściej zaczęli spoglądać na zegarek. Widząc to Pani poleciła Patrycji podać koktajl z wódki, dżinu, tequili, rumu i niebieskiego curacao, a potem skończyła się ostatnia partia brydża i goście zaczęli się żegnać. Patrycja wręczyła Karolinie reklamówkę z ubraniami i dała jej soczystego buziaka.

- A wiesz Karolciu, komu dzisiaj wylizałaś dupę? - zapytał mimichodem dziekan już przy wyjściu.

- Yyy... nie wiem, kim jest ta ciota - odpowiedziała zaskoczona dziewczyna.

- To jest Zbyszek, twój kolega ze studiów. Niedawno skończył.

- Aaa...! Ten dziwak! - Karolina wyglądała na zaskoczoną - Zupełnie go nie poznałam! Ale do twarzy mu w tej sukience.

- Też tak myślę! Musisz mu kiedyś obciąć chuja i dorobić wielkie cycki! - rzucił dziekan do Pani.

- Hehe - dorzucił Władek odkładający pustą szklankę na tacę i również zbierający się do wyjścia.

- Pomyślę o tym - powiedziała Pani z tajemniczym uśmiechem - Mamy umówioną wizytę w gabinecie za trzy tygodnie, jeszcze się zastanowię, jakie zabiegi zamówię...

Zbyszek zbladł słysząc te słowa. Tymczasem goście się pożegnali i wyszli. Pani usiadła na fotelu ze szklanką w ręku i zamyśliła się, a tymczasem Patrycja i Zbyszek posprzątali po imprezie. Kiedy skończyli, uklęknęli u stóp Pani.

- To był udany dzień i mam nadzieję, że wy też się dobrze bawiliście - powiedziała po chwili.

- Tak, Pani! - odrzekli chóralnie niewolnicy.

- Rozbierz go i wypierz sukienkę! - Pani zwróciła się do Patrycji - Będzie ją jeszcze nieraz zakładał. Zrób też porządek z jego twarzą, ale tak, żeby nadal wyglądał, jakby miał brwi. Niech też nosi perukę, dopóki nie odrosną mu włosy.

- Czy zdjąć mu też elektrody z jaj?

- Nie, niech je ponosi parę dni, dopóki bateria się nie rozładuje. Trzeba go jeszcze utemperować.

Pani zajęła się swoimi sprawami, a Patrycja wyprowadziła Zbyszka, żeby doprowadzić go do porządku.

Przez trzy kolejne dni niewolnik był bardzo posłuszny i wykonywał wszystkie prace ze starannie spuszczonym wzrokiem. Kiedy wreszcie bateria rozładowała się, poczuł wielką ulgę czując znów twardą rurkę w swojej cewce moczowej. Nauka nie poszła na marne - wiedząc, co kryje się w szufladzie Pani, znacznie lepiej od tej pory panował nad swoją erekcją.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Ariouth

Pierwszy tom książki Petronelli Geissel o Zbyszku jest już dostępny (za darmo w postaci pliku PDF). Kontakt: Ariouth małpa protonmail kropka com.


Komentarze

Glamer 1/09/2023 Odpowiedz

Kiedy kontynuacja???


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach