Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Czeska dziwka w galerii sztuki- Brno I


Wracam urlopu w Wiedniu. Przez dziewięć dni robiłem zdjęcia architekturze i zwiedzałem galerie- wracam uduchowiony i wypoczęty. Sięgam po kawę, gdy słyszę dźwięk telefonu- moja menadżerka, aż boję się odebrać, obawiając się, że poprosi bym był w biurze dzień wcześniej. Odbieram:
-Hi Susana!
-Hiya, jak urlop?- pyta posągowa piękność po drugiej stronie połączenia.
-Doskonały, polecam tego allegrowicza, a Ty pewnie w Mordorze?
-No właśnie nie i stąd mój telefon.- zesztywniałem. -Znaleźli jakąś bakterię w klimatyzacji i mamy przymusowy postój przez następne cztery dni, cieszysz się trybiku?- zapytała słodkim głosem, ale tak by nie dać mi zapomnieć kim jestem w tym korpo.
-Będę płakał, łkał i rozpaczał, bo ten nowy start-up co mam w głowie...- zaśmiałem się w odpowiedzi.
-Na mejlu masz oficjalne info i co zrobisz z tą rozpaczą?- pyta Zuza jak nigdy nie pyta.
Milczenie.
-Wjadę do Brna, zawsze chciałem, ciekawe realizacje i co najmniej jedna galeria.- rzucam ad hoc.
-O też zawsze chciałam, a to niedaleko. Będę jutro wieczorem. Paaa.- rozłącza się, zostawiając mnie w czymś więcej niż zdziwieniu. Jestem zdezorientowany do tego stopnia, że nie wiem czy rzeczywiście to powiedziała. Jadę. Po drodze wybieram hotel. Courtyard Brno. Jeszcze 45 min drogi przede mną w towarzystwie myśli o co, jeśli w ogóle, chodzi Zuzannie Mayer. Pięknej, wysokiej, niezwykle inteligentnej kobiecie, której chłód w kontaktach sprawił, że mówię na nią Kai, gdyż jej androginiczna uroda nie pozwala myśleć o niej Gerda czy Królowa Śniegu. Korek na wjeździe i wiadomość od Kai: "Który hotel?", od razu dyktuję mojemu telefonowi: "Courtyard Brno." I dodaję: "Dopiero jutro?". Odpowiada: "Muszę ogarnąć nasze kuwety. Do jutra!". "Do!". Biorę wdech i odruchowo się uśmiecham, po czym czuję, że mam wzwód. "Dobry znak!"- myślę, ale niepokoi mnie fakt, że jestem poważnie wyposzczony i jeśli to omen, to pierwszy strzał będzie szybki i obfity. Uspokajam się, gdy wjeżdżam na parking hotelu. Bardzo miła recepcjonistka robi mi espresso o które proszę zamiast powitalnego drinka. Winda. Pokój, a raczej studio i to wielkie. Ogromny taras, widok na rzekę i w pespektywie na stare Brno. Prysznic. Ruszam. Gdy wysiadam z trolejbusu od razu czuję zachwyt modernistyczna zabudowa w świetnym stanie, a to lubię najbardziej. Mam jednak plan, najpierw "Art. Fashion. Design." galeria, którą od dawna chcę zwiedzić.
Zwiedzam. Lekko zawiedziony jednak jestem, nie wiem czy to przez poziom Wiednia, lekkie znużenie, czy może nadmiar galerii. Dobra strona jest jednak, bo mam wrażenie, że jestem jedynym zwiedzającym, a lubię robić zdjęcia pracom artystów na wystawach, ale tłumy czasami komplikują sprawę. Kiedy robię zbliżenie dolnego rogu współczesnego aktu, słyszę za sobą głos, głos kobiety, raczej młodej, ewidentnie mówiącej coś do mnie, ale mówiącej po czesku- może rozumiem, ale nie ryzykuję odpowiedzi. Odwracam się mówiąc:
-English?
I wmurowuje mnie w posadzkę jakbym był rzeźbą, bo przez chwilę wydaje mi się, że znam tę osobę i to znam z filmów porno. "Gina Devine?" pytam się w myślach, ale nie, to nie ona, dochodzę do wniosku skanując detale twarzy drobnej kobiety, która przerywa ciszę mówiąc:
-No problem at all.
Przechodzimy na angielski, a ona powtarza, co mówiła:
-Robisz zdjęcia z dziwnych kątów.
-Bo lubię detale.- odpowiadam szybko, po czym dodaję. -Ale kąty te nie są dziwne, a raczej niecodzienne.- Uśmiecha się. -Tomasz.- wyciągam dłoń.
-Lucie.- odpowiada. Jej niewielka dłoń niemal ginie w mojej, choć jaskrawo niebieski lakier paznokci przykuwa wzrok i doskonale uzupełnia jej lekką raczej limonkową niż żółtą czy zieloną sukienkę.
-Piękne imię.- komplementuję.
-Tutaj dość często spotykane. Skąd jesteś?- pyta.
-Z Wrocławia, z Polski. Ty stąd, Lucio?- odpowiadam, pytam.
-Stąd. Z Brna, ale lubię tu przychodzić.- mówi i rozgląda się po sali w której jesteśmy, a ja spoglądam na jej rachityczne sandały, które nie dają zbyt wiele schronienia pięknym, smukłym stopom, których palce zdobi ten sam lakier. Unoszę wzrok. Chyba naprawdę niewielkie piersi, potem opalony dekolt i szyja. Śliczna twarz z dość mocnym makijażem, uwagę zwracają zwłaszcza kąciki oczu podkreślone białą kredką i pełne usta dotknięte bardzo ciemną szminką. Długie, dobrze ufarbowane na ciemny blond włosy spięła w kok, który zdaje się lśnić. Wygląda jak hybryda artystki i dziwki, niemniej jednak pięknej dziwki.
-Czemu robiłeś zdjęcie tej części obrazu? Co tam masz: piętę i kawałek łydki?- pyta gdy kończy się rozglądać i kończąc przy tym moje jej oglądanie.
-Jest jeszcze tło. Jest ten zsuwający się z modelki szal. Jest głębia i ruch. Ale łydka też jest.- mówię.
-Robisz zdjęcie łydce i kawałkowi materiału mając na obrazie takie piersi i łono?- dopytuje nie patrząc na mnie, a na obraz, który jak doczytuję namalowała w tym roku studentka lokalnej Akademii Sztuk Pięknych, co więcej jest to autoportret.
-Tak jak mówiłem lubię detale.- zauważam, że modelka ma podobną budowę ciała do Lucii. -Olga ma piękne ciało i uchwyciła je poprawnie na swoim obrazie. Lubię ten typ. Lubię tę zmysłowość i dynamikę.
Lucie wciąż nie odrywa wzroku od płótna. Mówi:
-Poprawny? Co byś zmienił?- pyta sucho.
-To młoda kobieta, a ma wyraz twarzy żywcem z oświeceniowych portretów, chciałbym widzieć w niej odwagę, prowokację, a nawet mrok...- mówię nawiązując do koloru ust Lucie, która nie przestaje:
-A reszta?
-Podoba mi się paleta skóry ciała, chłód bieli i błękitów, których używa, podkreśla budowę jej ciała. Ten chłód skóry łączy mi się w jedno z jej drobnymi piersiami i myślę, że ta dłoń pod lewą z nich właśnie ją odsłoniła, a nie ma zamiaru jej zakrywać, bo na twarzy nie ma też wstydu. Jej małe brodawki sutków w brązach i oranżach mogą oznaczać dwie rzeczy, taką ma urodę lub...- tu patrzę na moją towarzyszkę, która lekko mruży oczy, zagryza dolną wargę, by po chwili rozchylić usta słysząc moją interpretację.- ma przed sobą kochanka i chce pokazać mu się całkiem naga, dlatego zsuwa nawet szal z ramion. Stoi mocno na ciemnej posadzce. Jej gładkie łono jest zaakcentowane granatowym konturem, a osoba z naprzeciwka widzi je dokładnie.
-Tak bardzo chcę, żebyś nie przestawał.- ma rozmarzony głos.
-To właśnie bym zmienił.- kontynuuję.- Dodałbym ruch biodra, tak by wydawała się oferować swoją kobiecość tamtej osobie, wysunąłbym jej jedną nogę do przodu, wtedy byłaby bardziej otwarta także do widza, a gdyby tę nogę oprzeć na samych palcach u stóp, pomalować jej paznokcie na granatowo i zaznaczyć zgięcie w kolanie, stałaby się zmysłowa. Uniesienie podbródka dodałoby jej pewności siebie. A gdyby wykonała kolanem ruch na zewnątrz tym bardziej eksponując nie tylko łono, a kroczę, mogłaby się wydawać lubieżna, a wciąż piękna, przy czym dziewczęcy biust kontrastowałby z mową ciała swoją niewinnością.
Widzę jak oddycha. Ma zamknięte oczy. Patrzę jak w ciszy unosi się jej biust, który jeśli opięty jest stanikiem, to prostym i gładkim, bo jej sutki odznaczają się na materiale sukienki. Mówi pewnym głosem:
-Ty. Ty o czym myślisz w tym momencie?
-Patrzę jak oddychasz, jak unoszą się twoje piersi, jak jest mi miło, że ich brodawki stały się twardsze, gdy mówiłem.
-O nich też będziesz umiał tak opowiadać?- pyta nie zdradzając cienia złości czy zdziwienia, gdy słyszy, że myślę o jej biuście na który bezczelnie patrzę.
-Z pewnością i jeszcze większym zaangażowaniem, a ty?- pytam.
-Byłam nią przez chwilę, czułam twoje słowa, potem myślałam, że chcę byś mnie stąd zabrał...- mówi i otwiera zielone oczy.
-Mieszkam kilka kroków stąd. Przyjemny hotel, zapraszam.
Idę z Lucie przez stare Brno, wiem, że każdy mężczyzna mi jej zazdrości. Nie tylko piękna, ale i ubrana nietuzinkowo przy tym idzie jakby płynęła w powietrzu.
-Nie opowiesz mi czegoś o twoim mieście?- pytam mimochodem.
-To ty będziesz opowiadać i to o żadnym mieście, a o moim ciele.- odpowiada sucho mierząc mnie wzrokiem.
Milczę. Układam w głowie co powiem po wejściu do pokoju. Recepcja. Winda. Wejście do pokoju. Siada na fotelu na środku pokoju, ja biorę wino z lodówki i siadam na kanapie na przeciw Lucie. Nalewam. Darujemy sobie toasty. Pijemy. Jest dobre. Lucie przechyla głowę jakby przypominając mi o czymś lub ponaglając w jakiejś sprawie. Mówię:
-W galerii mówiłem tak dużo i tak mechanicznie o sztuce, bo po pierwsze chciałem zrobić na tobie wrażenie, a po drugie mówiłem tak ponieważ kiedy cię zobaczyłem bałem się, że zapomniałem słów i nie powiem nic, ale z czasem gdy już wiedziałem, że nie mam afazji, za to ty reagujesz dobrze na to co mówię, zacząłem mówić o piersiach, biodrach czy prowokacyjnych pozach kobiet na wystawie, choć chciałem już mówić tylko o tobie.
Uśmiecha się i pije wino.
-Nie lubię używać zbyt wielkich słów, ale w tym przypadku najlepiej mój stan oddaje słowo olśnienie. Olśniła mnie twoja uroda. Stałem taki przez moment, ale olśnienie minęło, gdy przyjrzałem się twojemu ciału. Kiedy patrzyłem na twoje piersi, zastanawiając się czy masz stanik, niewytłumaczalne olśnienie całkowicie zastąpił najprostszy popęd. Poczułem się jak zwierzę, które jest w okresie godów i wyczuwa gotową na stosunek samicę, jak pies, który wyczuwa sukę z cieczką...
Lucie oparła się wygodnie, założyła nogę na nogę i rozłożyła ramiona na podparciach. Robiła wrażenie zmanierowanej i zepsutej żony bogacza, która jest przywykłą do wydawania poleceń i roszczenia pretensji. Bałem się, że gdy powiem o suce poczuje się dotknięta. I chyba poczuła dotknięta, ale słowem, spodobało jej się to porównanie. Uniosła się słysząc je, wypięła nieznacznie biust, zagryzła bezwiednie dolną wargę i otworzyła szerzej oczy.
-Od tamtej chwili staram się trzymać na smyczach moje żądze, bo nieujarzmione... Zdarłyby z ciebie tę lekką sukienkę, nasyciły oczy widokiem twoich nagich piersi przez krótką chwilę, by przeć dalej. Po chwili stałabyś zupełnie naga, być może próbowałabyś zasłonić się dłońmi, ale żądze to lubią, bo chcą zdobyć, posiąść obiekt który sobie obrały za cel. Poczułabyś w niemal tym samym momencie, że twoje ciało znalazło się w potrzasku- mój uścisk, a jego siła zmienia kształt twojego ciała- zginam cię w przód, byś wypięła pośladki. Jesteś pozbawiona możliwości ruchu, zdana na pozę, którą nada ci siła i czujesz do tego jak rozsuwają ci się stopy. Silny chwyt czujesz tylko na biodrach, a w twoją pochwę wchodzi kształt, który znasz, ale masz wrażenie, że jest inny. Bo jest. Czujesz jak nieludzko jest sztywny, masz wrażenie, że sunie w ciebie maszyna, nie zatrzymasz jej i to wiesz...
-Po pierwsze nie próbowałabym się zasłaniać, po drugie lubię czuć się skrępowana i pozbawiona wolności, a te opowieści o kutasie... O maszynie... Maszyna o kształcie... Rozmarzyłam się niemal...
-Rozmarzyłaś się wyobrażając tę maszynę czy tej maszyny akcje?
-Rozmarzam się za każdym razem kiedy wspominam jak robię sobie dobrze moimi maszynami...no urządzeniami.
-I mnie zdarza się zgubić w myślach na widok pięknego obiektu, gdy obiekty są dwa i współbrzmią spływam w fantazji...- patrzę na Lucie bezczelnie.
-Chodź do łazienki, ja się odświeżę, ty popatrzysz, a ja posłucham jak patrzysz.
Idę pierwszy.






Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomasz Tomasz

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach