Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Niecodzienny zaklad (reupload)



Jak zwykle powodem mojej głupiej decyzji był alkohol. Ale jak właściwie mogłem przewidzieć, że sprawy przyniosą taki obrót?


Z Dawidem znałem się od czasu studiów. Był moim kumplem od picia, gadania o życiu i robienia głupich rzeczy. Przy okazji był chyba najprzystojniejszym z moich znajomych - wysoki szatyn o jasnej, acz nie trupiobladej cerze, z zarostem cudownie podkreślającym jego szczękę. Idealnie wpasowywał się w mój typ.


Po alkoholu przychodziły nam najgłupsze pomysły. Wtedy też Dawid najczęściej chciał się o coś ze mną zakładać. Stawką nie zawsze były pieniądze. Najbardziej oryginalne nagrody wymyślał oczywiście on, będący z natury bardzo zboczony i przy okazji bardzo władczy. Po tym jak nie udało mi się przejść po przęśle mostu św. Rocha, dowiedziałem się jak smakuje jego penis (a przy okazji również sperma). Z kolei jak nie dałem rady wyrobić 100 godzin na siłowni do końca miesiąca, musiałem zostać jego cwelem na okrągły tydzień. Wtedy przekonałem się boleśnie jak pomysłowym potrafi być w podporządkowywaniu sobie facetów. Prawdę mówiąc, nie wiem czy czasem nie prowokował mnie do przegrywania tego typu zakładów, bo oddawanie się takiemu facetowi było dla mnie czystą przyjemnością, nawet jak wymagał ode mnie naprawdę perwersyjnych rzeczy. Po odsłużeniu swojej tygodniowej szychty, wiele razy fantazjowałem o tym podczas walenia. Trochę tęskniłem za klęczeniem przed nim w obroży, ale głupio było mi się do tego przed nim przyznać. Był w końcu moim ziomkiem.


W porównaniu z takimi stawkami stosunkowo bezpieczny wydał mi się zakład, który zaproponował mi kilka dni temu, kiedy przyszedł do mnie się napić. Był już wtedy dość mocno wstawiony. Właśnie w takich chwilach najczęściej nachodziło go olśnienie, o co może założyć się ze mną kolejnym razem.


- Stary, a myślisz, że byłbym w stanie cię skurczyć? – zapytał patrząc się już nieco mętnym wzrokiem.


- Skurczyć? O co ci dokładnie chodzi? – zdziwiłem się, bo wydawał się mówić bez sensu.


- No normalnie. Tak, żebyś stał się taki tyci – pokazał palcami długość kilku centymetrów.


- Dejw, weź już nie pij, bo zaczynasz pieprzyć głupoty – zaśmiałem się prawie.


- Nie no, stary, możemy się nawet o to założyć. Jak nie dam rady to wiszę ci stówę, a jak nie, to ty wisisz mi.


Miałem wrażenie, że jest już totalnie zalany i nie kojarzy za bardzo co właściwie mówi.


- Wiesz co, chyba zamówię ci już ubera – wyciągnąłem telefon, żeby zamówić przejazd.


- Nie, nie, nie… ja naprawdę wiem, co mówię. Uwierz mi. Wezmę… - zawiesił się czkając – i to tobie zrobię. Jak nie dam rady, to będziesz miał stówę w kieszeni. Jak dam, to ty wyskakujesz z hajsu, git? – skończył swój pijacki wywód, wyciągając rękę w moim kierunku.


- Dawid weź, już naprawdę średnio ogarniasz…


- Git?! – zapytał nieco głośniej, jeszcze bardziej wyciągając rękę. Zrozumiałem, że sobie coś ubzdurał i nie wsadzę go do samochodu, jeżeli nie przyjmę tego niedorzecznego zakładu. Ostatecznie byłem pewien zwycięstwa i była to dobra okazja do odegrania się za kilka wcześniejszych zakładów.


- Git – uścisnąłem jego rękę, a Dawid uśmiechnął się w nieco dziwny sposób.


- Jedna rzecz: żeby było fair nie możesz przeszkodzić mi w niczym, co pomoże mi wygrać zakład – powiedział ubierają buty, chwiejąc się przy tym na boki.


- Jasne, jasne. Napisz jak już dojedziesz do siebie – pijanym ludziom lepiej jest przytakiwać, kiedy podniecą się jakąś genialną w ich mniemaniu myślą.


Miałem na dniach przypomnieć Dawidowi o tym zakładzie. Chciałem odebrać moją nagrodę i przy okazji trochę go z tego tytułu pognębić. Jednak w tygodniu pochłonęła mnie praca i jakoś odkładałem napisanie do niego w tej sprawie. Przed weekendem sam wysłał mi wiadomość: „Hej, wpadnij do mnie jutro o 19. Rozstrzygniemy nasz zakład ;)”. Stwierdziłem, że pewnie chce się spotkać na browara i dać mi obiecaną stówę. Szybko odpisałem: „Spoko, ale będę bliżej 19:30”.


Następnego dnia pojechałem na osiedle, na którym mieszkał Dawid. Po dojściu pod klatkę, wklepałem odpowiedni numer i odczekałem moment


- Wchodź – zabrzmiał zniekształcony przez domofon głos.


Po kilku chwilach byłem już na jego piętrze. Dawid otworzył mi drzwi


- Siema – podał mi rękę i zaprosił do środka. Na stole, przy którym z reguły u niego siedzieliśmy stała jedynie mała buteleczka i kieliszek do wódki. Trochę się zdziwiłem tym widokiem i spojrzałem pytająco na kumpla. Dawid uśmiechnął się szelmowsko i powiedział:


- Jak widzisz wszystko jest już gotowe. – sięgnął do portfela i wyciągnął sto złotych, które położył na stół.


- Co? Ty tak na poważnie? – nie chciało mi się trochę wierzyć, że mój znajomy dalej brnie w zaparte. Zacząłem podejrzewać, że może to być jakiś jego głupi żart. Mimo wszystko dołożyłem banknot od siebie.


- Co w tym jest? Jakieś prochy, czy może nalejesz mi syropu z cebuli, żeby zobaczyć, jak wykrzywia mi mordę? – trochę denerwowała mnie ta jego nonszalancja. Z drugiej strony to właśnie ona dodawała mu tego specyficznego, hultajskiego uroku.


- Nic z tych rzeczy – powiedział nieco poważniej – ja traktuję swoje zakłady na serio i tym razem nie żartuję. Ty obiecałeś nie przeszkadzać mi w jego wygraniu – mówiąc to chwycił buteleczkę i nalał do połowy kieliszka płynu o ciemnobrązowym kolorze i konsystencji syropu – Dlatego musisz to wypić.


- To ma mnie… pomniejszyć? – byłem nieco zdezorientowany, ale podniosłem kieliszek do nosa, żeby zbadać zapach tajemniczej cieczy. Pachniała jak nalewka ziołowa. Kurwa, takie rzeczy nie istnieją. Ten śmieszek Dawid robił ze mnie idiotę, nalewając mi jakiejś nalewki babci Józi. Oczami wyobraźni widziałem już, jak przez najbliższe kilka lat będzie się śmiać, że udało mu się tak mnie wkręcić.


- Dokładnie tak, sprawi, że będziesz miał nie więcej niż 5 centymetrów wzrostu – jebanemu nawet nie drgnęła powieka. Ta jego odgrywana powaga nieźle mnie wkurwiła.


- Stary, ja mam niby uwierzyć, że to coś ma zamienić mnie w liliputa? Gadaj zdrów, Twoje zdrowie śmieszku pierdolony – wychyliłem ten kieliszek, żeby dotrzymać warunków umowy. Już miałem wyciągnąć rękę po pieniądze, gdy Dawid powstrzymał mnie, nadal patrząc się poważnie:


- To teraz zaczekajmy chwilkę


- Niby na co? – zapytałem i złapałem się krzesła, bo w tym samym momencie potężnie zawróciło mi się głowie.


- Dawid, coś ty mi kurwa dał? – poczułem jak przez moje ciała zaczęło przechodzić dziwne mrowienie.


- Oho, zaczyna już działać.


- Co takiego? – prawie pisnąłem osuwając się na ziemię przez skurcze, które przebiegały przez moje mięśnie i narządy.


- Serum pomniejszające. Nie wierzyłeś, że coś takiego istnieje. Tym gorzej dla ciebie. – powiedział patrząc na mnie z góry z wyraźną satysfakcją. Przez moje ciało przeszła fala bólu i na chwilę straciłem przytomność.


Kiedy ją odzyskałem, leżałem nagi przykryty jakąś tkaniną. Rozejrzałem się i z przerażeniem zdałem sobie sprawę, że ta tkanina to tak naprawdę moja koszulka, która teraz wydawała się niesamowicie wielka.


- Co to kurwa jest?! – wydarłem się


- Och, mój mały gość już się obudził – głos Dawida wydawał mi się teraz o wiele potężniejszy. W jednej chwili gigantyczna ręka wyciągnęła mnie z koszulki i uniosła w górę. Był to Dawid, który przebrał się w czasie mojej nieprzytomności. Miał teraz na sobie długie piłkarskie skarpetki, jockstrapy i harness opinający jego proporcjonalną klatę, pokrytą na środku niewielką ilością włosków. Poznałem go już w tym wydaniu, gdy przez tydzień był moim Masterem. Uniósł mnie tak, żeby móc wygodnie ze mną porozmawiać.


- Wygląda na to, że ktoś tutaj po raz kolejny przegrał zakład. A ja zyskałem nie tylko kasę, ale i nowego niewolnika – uśmiechnął się szeroko i drapieżnie. Mój strach musiał go dodatkowo nakręcać.


- Dddobrze, wygrałeś. Teraz możesz przywrócić mi poprzedni rozmiar – wydusiłem przerażony sytuacją.


- Hahaha, problem polega na tym, że nie mogę. Ta przemiana działa tylko w jedną stronę. Ale nie martw się, nie będzie ci źle. Przecież tak naprawdę podobało ci się bycie moim cwelem, mylę się? – mimo strachu pod wpływem słów Dawida zacząłem czuć rosnące podniecenie. Spojrzał na moje przyrodzenie i uśmiechnął się.


- Widzisz, tak naprawdę podoba ci się to, więc nie rozpaczaj, tylko ciesz się chwilą – pogłaskał mnie delikatnie po ciele swoim palcem. Uspokoiło mnie to nieco, mimo, że powinienem być teraz wściekły, smutny, przerażony… cholera, sam nie wiem, jak powinienem się czuć w takiej sytuacji.


- Od razu lepiej. A teraz się trochę zabawimy – mówiąc to odstawił mnie na stół.


- Na kolana – wydał krótką komendę, a ja po chwili otumanienia ją spełniłem. Nie można pozwolić sobie na nieposłuszeństwo przy kimś, kto bez problemu może ciebie zdeptać.


- Teraz oddaj mi pokłon i powiedz „Oddaję się tobie dobrowolnie na własność. Od teraz możesz zrobić ze mną wszystko co zechcesz, Panie” – kutas stanął mi na te słowa jak oszalały. Bycie uległym zajebiście mnie kręciło, a Dawid doskonale o tym wiedział i umiał to wykorzystać.


- Oddaję się tobie dobrowolnie na własność. Od teraz możesz zrobić ze mną wszystko co zechcesz, Panie – powiedziałem z twarzą wciśniętą w blat stołu.


- Bardzo dobrze cwelu. Nie pozostaje mi nic innego jak spełnić twoje życzenie – uśmiechnął się szyderczo i kontynuował – kładź się na plecy. Pora na zabawę.


Totalnie nie wiedziałem, co chciał zrobić, ale posłusznie położyłem się na moich plecach. On sięgnął do jockstrapów i wyciągnął swojego penisa, który był już półtwardy. Podszedł do krawędzi stołu i położył swoje jaja na mnie. Przykryły mnie całego tak, że wystawała mi jedynie głowa. Czułem przyjemnie ogarniające mnie ciepło i zapach podnieconego samca, który kochałem.


- Pieść moje jaja, ty mała kurewko – w tej postaci w sumie nie mogłem zrobić nic więcej, ale i tak byłem przeszczęśliwy. Dotykałem jego moszny, pieściłem i owijałem się nią. Dawid stękał patrząc na mnie. Nigdy wcześniej nie widziałem u niego takiego wzroku. Był dziki, wręcz zwierzęcy. Mój kumpel stał się najprawdziwszym samcem alfa, który całkowicie mnie sobie podporządkował. W tej chwili całe moje życie zależało od jego kaprysu. Zaczął sobie walić i rozkoszować się tym co robiłem z jego jajami. Ja także byłem wniebowzięty, bo bycie przykrytym worem faceta, na którym jest ten specyficzny rodzaj miękkiej i delikatnej skórki, było przeżyciem absolutnie niepowtarzalnym. Przestałem nawet żałować, że nie będę już nigdy normalnych rozmiarów. Dla takich chwil było zdecydowanie warto. Dawid tymczasem przyśpieszył równie mocno podniecony całą sytuacją.


- Dobrze ci tak cwelu? Lubisz być poduszeczką dla jaj twojego Pana? – wysapał pochłonięty waleniem.


- Tak Panie, kocham to.


- To dobrze, pracuj dalej, a dostaniesz nagrodę.


Wziąłem słowa Dawida mocno do serca i zacząłem pieścić jego jądra z jeszcze większą pasją, wykorzystując przy tym całe moje ciało, wijące się pod jego moszną.


- O tak kurwo, teraz cię zaleję! – wykrzyczał mój Pan, naprężając się i unosząc swoją męskość nieco do góry. Nakierował główkę swojego chuja prosto na mnie. Patrzyłem na nabrzmiałego penisa, który wyglądał jak ogromny wąż gotowy do ataku. Dawid stęknął i zaczął strzelać kolejnymi ładunkami spermy na moje ciało. Musiał być porządnie wyposzczony, bo po chwili cały pływałem w jego nasieniu. Mogłem połykać je całymi haustami, było słodko-gorzkie i idealnie samcze. Zdarzało się wcześniej, że facet kończył na mnie, ale nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego. Całe moje ciało było obklejone nasieniem, a ja przejeżdżałem po nim rękoma, leżąc w kałuży spermy.


- Widzę, że suczce się podoba – Dawid był ewidentnie zadowolony z tego faktu.


- Bardzo, mam nadzieję, że będziesz tak robił często, skoro jestem teraz twój – powiedziałem cały czas rozkoszując się sytuacją.


- Raczej mam co do ciebie inne plany – powiedział patrząc się na mnie nieco dziwnym wzrokiem. Spojrzałem na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi.


- Wiesz, taka zabawa z miniaturowym cwelem jest fajna, ale po jakimś miesiącu się nudzi. Ale na szczęście są jeszcze inne sposoby na jakie możesz mi się przydać, zwłaszcza jeden – mówiąc to osaczył mnie tym dziwnym spojrzeniem.


- Jaki? – zapytałem nieco zbity z tropu


- Zaraz zobaczysz. Na szczęście moja przekąska już jest pokryta sosem – myślałem, że się przesłyszałem. Czy on naprawdę to powiedział, czy on zamierzał…


- Dawid czy ty… - zacząłem, ale mi przerwał


- Ciii…. Wszystko będzie dobrze – powiedział, łapiąc mnie w rękę i przybliżając do swojej twarzy. Następnie otworzył szeroko usta – to będzie dla ciebie prawie jak zjeżdżalnia wodna. Tylko po prostu zjedziesz po niej jedynie raz – uśmiechnął się okrutnie. Już teraz wiedziałem, co nie podobało mi się w jego oczach. Był w nich głód!


- Dawid… to znaczy Panie, nie rób mi krzywdy. Obiecuję, że będę tobie oddany i posłuszny – zacząłem się trząść ze strachu, bo chyba nie był to jego kolejny żart.


- Pozwoliłeś mi robić ze sobą wszystko na co mam ochotę, a ja robaczku jestem teraz głodny i mam chęć na apetycznego cwela. Ale nie bój się, nie będę ciebie gryzł. Lubię jak moje jedzenie łaskocze mnie po przełyku i żołądku – uśmiechnął się i otworzył szeroko usta.


- Dawid, proszę! – zacząłem krzyczeć, ale nie dokończyłem, bo zostałem wepchnięty do środka. Nie zdążyłem się nawet obejrzeć, a już je zamknął. Gigantyczny język Dawida zaczął jeździć po moim nagim ciele. Najwidoczniej mój smak mu odpowiadał, bo dookoła poczułem wibracje i usłyszałem, jak mruczy z zadowolenia. Obracał tak mną, a ja w przerażeniu próbowałem złapać się czegokolwiek w jego jamie ustnej, ale wszystko było pokryte śliską śliną, więc moje wysiłki pozostały bezowocne. Przez jakiś czas byłem przewracany bezwiednie, ale po chwili mój oprawca nasycił się już moim smakiem i wychylił język mocno do tyłu, próbując mnie połknąć. Starałem uczepić się jakoś moimi paznokciami, ale udało mi się jedynie nieco spowolnić moje ześlizgiwanie się. Po krótkiej chwili minąłem migdałki i zostałem otulony jego ciepłym i pulsującym gardłem. Zapierałem się już jedynie odruchowo, bo na tym etapie nie miałem praktycznie żadnych szans na to, żeby wspiąć się jakoś z powrotem. Faktycznie uczucie było podobno do zjazdu na zjeżdżalni wodnej, ale było nieco ciaśniej, a dodatkowo słyszałem w tle bicie serca Dawida i szum dochodzący z jego płuc. Moje ciało było przez cały czas pieszczone przez kurczące się mięśnie przełyku, w związku z czym mimo przerażenia czułem też ogromne podniecenie. Ostatecznie zostałem przepchnięty przez zwieracz i wpadłem do śliskiej jamy, która po chwili zaczęła się intensywnie skurczać i rozkurczać wokół mnie. Byłem w końcu w jego żołądku. Wszystko zatrzęsło się, kiedy Dawid poklepał się po brzuchu. Usłyszałem jego przytłumiony przez ściany ciała głos:


- Mmm… dobrze, że do końca walczyłeś, bo było więcej zabawy. Mam nadzieję, że podoba ci się twój nowy dom, bo jeszcze trochę w nim pobędziesz. W każdym razie możesz już przestać się szamotać, bo nikt jeszcze stamtąd nie uciekł. Po prostu rozluźnij się i grzecznie straw. Pamiętaj, że miałeś być posłuszny, a ja nie chcę mieć niestrawności – roześmiał się po tej krótkiej przemowie.


- Kurwa – skwitowałem swoje położenie. Przejechałem ręką po swoim ciele i poczułem, że od całej tej sytuacji dostałem erekcji. Może i nie wyglądało to za dobrze, ale kurczące się wokół mnie ściany żołądka, gładziły mnie całkiem przyjemnie. Poza tym było ciepło i na swój specyficzny sposób wygodnie.


- A co mi tam – złapałem się za penisa i zacząłem walić. Ostatecznie najpierw przyjąłem jego zakład, a potem oddałem mu się całkowicie na własność, więc teraz przyszedł czas ponieść tego konsekwencje. Zdziwiło mnie jak szybko zaakceptowałem swój los, ale chyba wynikało to po prostu z mojej uległej natury. Jak dochodziłem, Dawidowi się odbiło i z jego żołądka uciekły ostatnie resztki powietrza. Chwilę po wystrzeleniu odpłynąłem, czując się zrelaksowany jak nigdy w życiu. W sumie bycie zjedzonym przez tak seksownego gościa nie było takie złe i najważniejsze, że mój Pan był ze mnie zadowolony.





Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Markiz de Vore

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach