Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Trojka przyjaciol cz.1

Aura wychowywała się na obrzeżach małego miasta. Jej dom jest odizolowany od innych zabudowań pasmem lasu mieszanego i stał przy drodze szutrowej, której do dzisiaj nie wyasfaltowano. Po jednej stronie jej domu rosła dzika polana, szeroka na około 35 metrów, na której ktoś dawno temu porzucił konny powóz i już tak zostawił. Dalej w tamtym kierunku rósł las nazywany "małym laskiem". Małym laskiem łatwiej można było dostać się do reszty osiedla wydeptanymi ścieżkami, aniżeli brodzić na dziko przez polany i łąki. Po drugiej stronie jej domu stoi pusta działka, na której zakup nie ma chętnych. Dalej za pustą działką stoi kolejny dom, w którym mieszkają jej koledzy od kołyski. Za ich domem znów jest nieużytkowany plac działkowy pustej, dzikiej brzozowej polany i szutrowa droga prowadząca przez las do obwodnicy. Na przeciwko domu Aurelii ciągną się na ok. 200 metrów długości i 50 szerokości łąki z jednej strony okolone dużym lasem, a po drugiej stronie lasem brzózkowym. W tym zupełnie dziewiczym miejscu od zawsze była cisza i spokój. Dom w sąsiedztwie zamieszkiwali jej najlepsi koledzy od dziecka. Starszy o lekko ponad rok od Aury Dominik, oraz jego brat Bartek, który urodził się kilka dni po Aurelii. Siłą rzeczy cała trójka musiała zostać przyjaciółmi, choćby ze względu na taki sam wiek oraz fakt, że w najbliższym dalszym sąsiedztwie nie było zbyt wiele innych dzieci w ich wieku. Jeśli nawet były gdzieś dalej to i tak utworzyły już własne, hermetyczne grupy. W tamtych okolicach w ogóle nie istniały place zabaw, więc dzieci bawiły się w pobliżu domów i musiały liczyć na swoją inwencję i pomysłowość. Aurelia, Dominik i Bartek byli ze sobą jak siostra i bracia. Jej dom był ich domem, a ich dom jej domem. W zasadzie byli ze sobą od świtu do zmierzchu. Dzieciaki jak tylko nauczyły się chodzić to krążyły między swoimi podwórkami, więc jakakolwiek prywatność w tych domach po prostu nie istniała. Dzieciaki zajmowały się same sobą w zasadzie przez cały czas. Zdarzały się między nimi małe sprzeczki, ale nie mogły one trwać długo. Byli na siebie skazani na dobre i na złe. Ich dzieciństwo wyglądało trochę jak w tej książce "dzieci z Bullerbyn" - takie proste i niczym niezmącone. Takie rozrywki jak choćby telewizja były ograniczone do trzech programów, na których oczywiście nie było nic interesującego, a komputer i Internet były znane większości ludzi jedynie z opowieści. Wszelkich rozrywek dzieciakom musiało dostarczać najbliższe środowisko. Wdrapywanie się na drzewa, bieganie po lesie i łąkach, budowanie szałasów, baz i innych schronień, granie w piłkę, w chowanego i podchody. Zimy były bardziej śnieżne i mroźne niż obecnie, więc budowanie iglo i bałwanów oraz jeżdżenie na sankach, granie w karty i gry planszowe oraz wymyślanie opowieści lub czytanie książek i komiksów musiały wystarczyć. Siłą rzeczy takie sprawy jak różnice między dziewczynkami i chłopcami badali na sobie, ale umówmy się... wszyscy tak robili. Aurelia widziała na żywo z bliska ich siusiaki jeszcze jak przypominały małe palce u rąk i służyły jedynie do siusiania. Ich wiedza o anatomii kobiet i mężczyzn pochodziła też ze znalezionych w leśnych śmieciach opakowaniach po prezerwatywach z gołymi babami oraz wyrzuconych świerszczykach, które przeglądali w tajemnicy z wypiekami na twarzach. Podobnie rzecz się miała z pierwszymi pocałunkami. Część ludzi może kojarzyć film, w którym dwóch kolegów (totalnych przegrywów) rozmawiało o całowaniu się z dziewczynami i postanowili popraktykować całując lustro w łazience. Głupia scenka z filmu dla młodzieży. Dominik i Bartek nie musieli daleko szukać osoby chętnej do spróbowania, więc w taki sposób pierwszą osobą z jaką przeżyli swój pierwszy pocałunek była Aura. Można już wtedy mówić o latach wczesnomłodzieżowych. Mieli za sobą już większe sekrety i robili głupsze rzeczy, więc takie rzeczy jak pocałunki nie były w zasadzie niczym szczególnym tym bardziej, że jeszcze ich to nie podniecało. Z czasem jednak i do tego zaczynali dorastać i coraz bardziej zaczynało to chłopaków interesować. Dominik zauważył, że Aurze zaczynał rosnąć biust, a i on z czasem musiał oswoić się z maszynką do golenia, jabłkiem adama i takimi rzeczami jak ukrywanie mimowolnego wzwodu. To on pierwszy zauważył w Aurze całkiem ładną dziewczynę i zaczynał na nią patrzeć inaczej niż na przyjaciółkę. Rozwój emocjonalny Bartka już dawno zsynchronizował się z nieco starszym bratem, więc i on odczuwał tę samą zmianę. Nadal spędzali we trójkę bardzo dużo czasu, ale i Dominik i Bartek zaczynali zawieszać wzrok na odkrytych nogach, wypiętym tyłku w niewinnych okolicznościach, oraz na wzgórku formującym się w okolicach jej dekoltu. Aura z czasem zaczynała w nich to zauważać, ale nie przeszkadzało jej to. W końcu znali się jak łyse konie. Po jakimś czasie i Dominik i Bartek chcieli czegoś więcej. Zaczynali ze sobą rozmawiać i spiskować w jaki sposób np. podejrzeć Aurę nago podczas przebierania lub kąpieli. Próbowali wieczorem podejrzeć przez lornetkę ze swojego pokoju jej okno w domu, ale korona drzewa rosnącego na placu działkowym między ich domami oraz firanka skutecznie uniemożliwiały dojrzenie czegokolwiek poza tym, czy świeci się u niej światło.

- może po prostu wejdę na to drzewo - oświadczył Dominik i pomysł bardzo im się spodobał.

Wyszli razem z Bartkiem, wzięli lornetkę i zaczynali przystępować do swojego planu. Musieli uważać, żeby Aura ich nie zauważyła. Mogła by być zła, że niedawno się rozstali i poszli do swoich domów, a chłopaki bez niej chodzą jeszcze po dworze. Jednakże ich fantazja nie spełniła się tak kolorowo jak mieli na to nadzieję. Aura była już przebrana w przydługi t-shirt, leżała na swoim łóżku i czytała książkę. Zresztą z takiego dystansu oraz przez oddzielającą ich oczy od jej ciała firankę w oknie nie dojrzeli niczego, czego nie oglądali przez cały dzień, kiedy Aura chodziła w krótkich szortach. Chłopcy uznali, że raczej dzisiaj już niczego fajnego nie zobaczą. Zeszli z drzewa i wrócili do domu.

 

Do przełamania tabu między nimi doszło zupełnie przypadkowo i niespodziewanie. Pewnego ranka Aura po śniadaniu wybrała się do Bartka i Dominika. Kiedyś dla żartu rzucali szyszkami w okna swoich pokoi żeby bez wchodzenia do domu poinformować, że już nie śpią i czekają na dworze. Aura rzuciła szyszką w okno pokoju Bartka, ale nikt nie otworzył i nie wyjrzał. Dotarła do furtki i weszła do ich domu. Bartek dopiero co wrócił ze swoją matką od krótkiej wizyty u ciotki. Ciotka z wujkiem co wieczór rozpalali małe ognisko pod domem i sączyli piwo. Wypijali po jednym i szli spać. Bartek będąc w ich domu przypadkowo znalazł składzik ciotki, która niezmiennie piła redds'a o smaku jabłkowym. Nie mógł się powstrzymać i gwizdnął jej cały czteropak. Nie mógł wziąć więcej, bo nie chciał, żeby ciotka zauważyła nagłe braki ze znacznego zapasu piw. Nie był to pierwszy raz, kiedy pili alkohol. Kiedyś Aura zabrała butelkę piwa swojego ojca i rozpili ją we trójkę w lesie, męcząc się przy tym niemiłosiernie. Gorzki smak piwa zupełnie im nie podchodził. Kręciło ich jedynie to, że robią coś zarezerwowanego tylko dla dorosłych.

- patrzcie co przywiozłem - powiedział Bartek Dominikowi i Aurze, odchylając wieko plecaka.

- wow. To może ziemianka lub sajgon? - zaproponował Dominik patrząc z uznaniem na zdobycz brata.

Lata temu wykopali ziemiankę w brzózkowym lesie. Kilka dni pracy, ale efekt przerósł ich oczekiwania. Głęboki dół ze stopniem na dach okryli deskami pokrytymi grubą folią budowlaną od spodu i od góry. Zasypali tą prowizorkę ziemią i okryli liśćmi. Ziemia ukrywająca dach zarosła bardzo szybko, a właz jest bardzo starannie ukryty. Osoba postronna mogła stać na ziemiance i by o tym nie wiedziała. W środku brzydką folię pokryli strzechą i zbudowali z drewna ławkę i stolik. Miejsce całkiem spoko. Przeszkadzać mogła tylko wilgoć żółtego piachu, ograniczony ruch świeżego powietrza oraz światła wpadający jedynie przez właz. Użytkowany intensywnie przez dwa tygodnie po prostu im się znudził i został opuszczony. Sajgon to z kolei zapadły teren. Pojedyncze stare drzewa i łysy żółty piach, na którym nic nie rośnie. Kiedyś przygotowali tam ognisko z kamieni, a białe pustaki służyły za siedzenia. Od czasu do czasu robili sobie tam posiadówki nawet z nowymi znajomymi. Miejsce zostało ochrzczone sajgonem, kiedy Dominik dla zabawy wrzucił puszkę ze starą pianką montażową znalezioną w lesie do ognia. Wybuch rozniósł płonącą piankę w około, a przerażone dzieciaki biegały i to gasiły.

Oba miejsca idealne do dyskretnego wypicia piwa.

- może po prostu pójdziemy wieczorem do mnie - zaproponowała Aura. Matka chłopaków czasem fatygowała się do ich pokoju, ale rodzice Aury nie wchodzili do niej praktycznie nigdy. Jej pokój był na poddaszu. Poza jej pokojem na piętrze była łazienka, pokój gościnny i dwa pomieszczenia, robiące jako strychowe graciarnie. Rodzice Aury zajmowali dół domu i tak już zostało. Aura w wieku nastoletnim została zobligowana do utrzymywania porządku na górze, więc rodzice nie mieli żadnego interesu, żeby tam wchodzić. Czasem tylko matka dorzucała coś do graciarni, albo szykowała pokój dla jakiś gości, jeśli akurat takowych mieli. Jeszcze za dziecięcych lat Aura zaczynała korzystać z nieużytkowanej góry jej domu. Można było tam grać w karty, planszówki i nawet na pegasusie odpalonym na starym telewizorze, przy tym nie przeszkadzać rodzicom i zachować dyskrecję. Dzieci nie wszystko lubią robić pod okiem rodziców, więc miejsce wydawało się być idealne. Najpierw zorganizowali tam swój pokój zabaw, a później Aurelia przeniosła się do niego na stałe.

- no dobra. Ale mamy cztery to jedno można teraz spróbować - powiedział Dominik

- tobie już bardzo dużo do osiemnastki nie brakuje, a jakoś doczekać się nie możesz - powiedziała Aura

- no właśnie. Mam mało czasu, a muszę wszystko przedtem sprawdzić, żeby nie wchodzić w dorosłość jak jakiś nub (ang. noob - nowicjusz) - odparł Dominik

- a musisz jeszcze coś zamoczyć oprócz ust w piwie - dodał Bartek. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Wyprawa na sajgon zakończyła się tym, że rozsmakowali się tym jednym reddsem, więc wypili całą resztę już nie dzieląc puszki.

- coś tam czuję, ale bez przesady - powiedział Bartek dzieląc się swoimi doświadczeniami

Dominik ukradkiem obcinał nogi Aurelii, a jak ona mu zwróciła uwagę to udał, że po prostu się zawiesił

- mnie tylko głowa rozbolała - powiedział Dominik

- mnie też - dodała Aura. - smakowało takim sztucznym, niedojrzałym, zepsutym jabłkiem. Ale do wypicia. Posiedzimy trochę, ogarniemy się i na wieczór wpadajcie do mnie.

 

Aurelia działanie alkoholu czuła może przez półtora godziny. Oprócz tępego bólu głowy nie wydarzyło się nic. Pierwszy papieros jakiego zapaliła ostrzej ją sponiewierał. 20 minut siedziała z głową opartą na kolanach. Kręciło jej się w głowie i ciężko walcząc powstrzymywała mdłości. Chłopaki znieśli to dużo lepiej, chociaż Bartek omal się nie udusił po pierwszym zaciągnięciu. W każdym razie nie spodobało się im i na papierosy już nie byli chętni. Chłopaki przyszli późnym popołudniem. Zajęli się rozmowami o wszystkim i o niczym.

- w sumie to piwo to nic szczególnego. Nie rozumiem jak można wymęczyć kilka butelek tylko po to, żeby głowa cię bolała - powiedział Dominik

- ja nie czaję jak można palić fajki - powiedział Bartek. - Ani jedno, ani drugie mi nie podchodzi. Ale jak sobie o tym przypomnę, albo gdzieś wyczuję smród papierosów, to mi się rzygać chce - dodał

- w zasadzie wszystko zawsze robiliśmy razem - powiedziała Aura - ale najgorzej wspominam jak przypadkowo podpaliliśmy tą starą szopę z sianem

- nawet mi nie przypominaj - powiedział Dominik - ile strachu przeżyliśmy to nasze. Dobrze, że po paru minutach się rozpadła, bo ogień był ogromny i las by się zajął

- ogień był ogromny jak siano się spalało. Jak się wypaliło to się znacznie zmniejszył. Nawet nikt nie zauważył, że się pali, bo nawet straż pożarna nie przyjechała - powiedział Bartek - trochę szkoda tej szopy. W sumie można powiedzieć, że całowałem się tam pierwszy raz.

- wszyscy się tam całowaliśmy pierwszy raz - powiedziała Aura

- to było tak dawno, że można by było to powtórzyć - powiedział Dominik

- chciałbyś - odparła Aura

- w sumie. Kiedyś to było tylko takie buzi-buzi. O czym innym się myślało - powiedział Dominik

- to tak jak graliśmy w gołego durnia - powiedział Bartek

- eeej, bardzo fajnie grało się w gołego durnia - powiedziała Aura

Goły dureń polegał na zdejmowaniu 5 elementów garderoby. Kiedyś były to skarpety, spodnie, koszulka, gacie. Jeśli były to zimniejsze dni to skarpety były liczone za jedno, gdyż np. dochodziła bluza. Widać było kto jest najbliższy piątej przegranej. Kto został z kartami na koniec - dostawał literkę i tracił ciuch. Po piątej było się już gołym durniem.

- teraz by było trochę inaczej. Od tamtego czasu cycki Ci urosły - powiedział Bartek

- ja się nie boję. Wam by było wstyd małego pindola pokazywać - zaśmiała się Aura

- phi... u mnie to duma, a nie wstyd! - odparł Dominik

 

Usiedli na podłodze i Bartek rozdał talię, po grze rozdał drugą, a następnie trzecią i czwartą.

- mogłam się domyśleć, że oboje będziecie grać przeciwko mnie, a sobie dawać luzy... - powiedziała Aura siedząca już w samej bieliźnie.

- Powinno się was zdyskwalifikować za oszustwo - dodała

- nie gramy przeciwko tobie. Po prostu tak wyszło - powiedział Dominik

- niee. To niesprawiedliwe - powiedziała Aura rzucając swoje karty na podłogę - ubieram się i gramy w strzałkę. Niech ślepy los decyduje - dodała

Strzałka przypomina grę w butelkę. Na obracającym się kole jest doczepiona strzałka, która omija wypustki i na jednej z nich się zatrzymuje. Została skonstruowana tak, że można w nią grać od 2 do 8 osób.

- dobra, fakt - powiedział Bartek do Dominika - Może z raz się zdarzyło, że zapomniałem Ci coś dołożyć, kiedy biłeś. Ale to i tak niecelowo.

Kasztanowe włosy Aury opadały na jej ramię i biust. Chłopaki wbijali w nią swoje spojrzenia, ale musiała się z tym liczyć. Znali ją na wylot, ale w samej bieliźnie nie widzieli jej lata. Czarny biustonosz i czarne figi prezentowały się na niej wybornie.

- no dobra. Kontynuujmy strzałką - powiedział Bartek

- nie kontynuujemy, tylko zaczynamy od nowa - powiedziała Aura. Przez chwilę kiedy wyciągała grę mogli nacieszyć się widokiem jej wypiętego tyłka.

Wróciła do kółka i skomentowała

- tylko się nie obślińcie - na co chłopaki zareagowali śmiechem. Narzuciła na siebie top i szorty.

- ja pierwsza - powiedziała i zakręciła. Tarcza wykonała parę obrotów i zatrzymała się na polu Aury. Dokładnie 1/3 obwodu koła przypadała na każdą osobę, co wskazywały dodatkowo trzy wypustki zatrzymujące strzałkę, kiedy koło nię kręciło się wystarczająco mocno, żeby przez nią przeskoczyć.

- skarpetek już i tak nie zakładałam - powiedziała Aura

Następnie tarczą zakręcił Bartek i ślepy los znów wskazał Aurę.

- widzisz, w to akurat się nie da oszukiwać - skomentował Dominik, kiedy Aura zaczęła znów ściągać top.

- dobra, teraz Ty - odpowiedziała Aura

Dominik zakręcił i tarcza już zatrzymywała się na polu Bartka, ale ostatecznie pokonała wypustkę i weszła na pole Aury.

- nieee, to jest jakieś popsute czy coś. Nawet rzucając monetą nie wypadnie orzeł trzy razy z rzędu - powiedziała Aura. Bartek zaczął się śmiać.

- dlaczego nie? Przy każdym rzucie monetą jest na to 50% szansy. Nie pękaj. Teraz Twoja kolej - powiedział Dominik

Aura zrzuciła szorty i zakręciła. Tym razem wypadło na kogoś innego. Dwa kolejne obroty też też.

Znów była jej kolej, więc zakręciła tarczą i wskazówka zatrzymała się na niej

- cholera, wiedziałam - skomentowała. Chłopaki zaczęli się śmiać - dobra. Wybierajcie. Góra czy dół?

- góra - powiedział Bartek

- dół - powiedział w tym samym czasie Dominik.

- albo dobra, niech będzie góra.

- dobra tam, to tylko cycki - powiedziała Aura kiedy odpięła zapięcie biustonosza. Szelki puściły i stanik wisiał luzem.

- zajebiste - skomentował Bartek - są super.

Bracia wlepiali wzrok w nagi biust Aury. Młode, jędrne piersi prezentowały się naprawdę dobrze.

- mogę dotknąć? - zapytał Bartek

- spadaj, swoje macaj - odpowiedziała Aura dla żartów. Cała sytuacja wydawała się jej zabawna. Obaj byli zaskoczeni, chociaż znali ją z tego, że jak powiedziała tak gotowa była zrobić. Grając w karty trzeba liczyć się z tym, że poza wygrywaniem można też przegrać i trzeba się liczyć z konsekwencjami.

- jak będziesz chciała zobaczyć mojego ptaka i po drodze znów wypadnie na ciebie, to co ja z tego będę miał? - zapytał Bartek

- jeszcze dół mam - powiedziała Aura - zresztą jak już pokazałam siebie to wypada solidarnie zrobić to samo.

- pff - odpowiedział Bartek i przekręcił kołem. Wypadło na niego samego.

- widzisz? Zaraz nie będziesz się musiał o to martwić jak przegrasz - powiedziała Aura

- ja już się czuję, jakbym wygrał - powiedział Bartek patrząc znacząco na cyce Aury.

- haha, przestań - odpowiedziała

Dominik zakręcił kołem i znów wskazało Bartka.

- własnego brata? - skomentował Bartek na co reszta zareagowała śmiechem. Aura trafiła kołem w Dominika, a Bartek w Aurę.

- ha! - krzyknął, kiedy tarcza zatrzymała się.

- dobra, już się tak nie podniecaj - powiedziała Aura.

Chłopaki czekali na ostatni punkt kulminacyjny, ale Aura nie wydawała się być bardzo przejęta. Bezproblemowo opuściła bieliznę i prezentowała się w pełni.

- tylko mi śliną podłogi nie zalejcie - powiedziała Aura

- ale z ciebie laska - powiedział cicho Dominik, wszak Aura nie była już dzieckiem, tylko normalną nastolatką.

- nie no kurdę, zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał Bartek.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Elba

Komentarze

AT15/10/2023 Odpowiedz

Trudno się czyta taki długi paragraf bez podziału. Oprócz tego ciekawie się zaczyna


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach