Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Pamietnik Suki [02] - Bezbronna w rekach sadysty cz. 2

Gdy już rozciął taśmę krępującą mi ręce za plecami, odpiął także pasek od knebla. Z ulgą wyplułam z ust kulkę, rozmasowałam obolałe nadgarstki. Chciałam wstać na równe nogi i pocałować go w podzięce za okazaną mi dobroć, lecz powstrzymał mnie wymownym gestem dłoni. Kazał mi się obrócić, przyjąć pozycję na czworaka, jak najmocniej wypiąć tyłek ku górze. Gdy już wykonałam poprawnie polecenie wymierzył mi klapsa, ot tak dla zabawy, po czym ruszył w kierunku wyjścia z pomieszczenia. Wychodząc rzucił jeszcze, że zaraz wróci, i że mam czekać na niego w tej pozycji.

Choć nie mogłam się wręcz doczekać jego powrotu, to czekanie wcale mi się nie dłużyło. Wyobrażałam sobie, co będzie wkrótce ze mną robił, jak wbije się w moją cipkę od tyłu i trzymając za biodra zerżnie ostro na pieska. Byłam po prostu pewna takiego właśnie scenariusza nadchodzących wydarzeń. Nie widziałam żadnego innego powodu, dla którego kazałby mi się wypinać w taki sposób.

Choć wydawało się to niemożliwe, fantazjowanie jeszcze zwiększyło moje podniecenie. Oparłszy głowę o podłogę podziwiałam swe lśniące od soków krocze, patrzyłam jak gęste krople spływają mi po udach, jak raz za razem skapują na podłogę. Cipka pulsowała przyjemnym ciepłem, jakby zapraszając do zabawy. Przemknęło mi przez głowę, że teraz, gdy moje dłonie zostały oswobodzone, mogłabym zacząć się tam dotykać i nieco sobie ulżyć. Myśl ta była wyjątkowo kusząca, lecz obawiałam się, że jeśli przyłapie mnie na masturbacji zostanę ukarana. Związany z karą ból zapewne bym jeszcze zniosła, ale konieczność odroczenia penetracji mogłaby doprowadzić mnie do szaleństwa.

Gdy zobaczyłam go ponownie w drzwiach poczułam ogromne rozczarowanie. W dłoni niósł znajomy niebieski wibrator, co oznaczało najpewniej, że zanim we mnie wejdzie zabawi się jeszcze moją cipką. Wszelkie moje prognozy legły jednak w gruzach, gdy poczułam jego palec na moim odbycie. Momentalnie się spięłam - nie to żeby była to moja dziewicza dziurka, ale doświadczenia z seksem analnym nigdy nie były dla mnie przyjemne. Wręcz przeciwnie, anal kojarzyłam wyłącznie z bólem w trakcie i dyskomfortem po.

Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że jeśli będzie chciał wziąć mnie w ten sposób, to nie dam rady mu się przeciwstawić. Mógłby wsadzić w mój odbyt cokolwiek i porządnie mnie tym czymś wydymać, a ja nawet bym nie zaprotestowałam. Zgodziłam się być do jego dyspozycji i nie były to bynajmniej czcze słowa. W tym momencie czułam się jego suką, jego własnością, i jeśli miał ochotę pieprzyć mnie analnie - niech i tak będzie.

Wbrew mym najgorszym obawom nie zrobił niczego brutalnego. Wciąż tylko masował palcem mój odbyt, nie penetrując go głębiej niż na długość paznokcia. Sprawiało mi to nawet pewną przyjemność, ale niechęć wciąż brała we mnie górę.

Nagle podstawił mi przed twarzą kieliszek z winem. Obróciłam głowę i spojrzałam na niego z niedowierzaniem, gdyż poczęstunek tego typu był ostatnią rzeczą, jakiej się teraz po nim spodziewałam. On tylko uśmiechnął się w swoim stylu i polecił wypić do dna, mówiąc, że to "na rozluźnienie". Sięgnęłam więc po kieliszek i wypiłam wszystko duszkiem. Zanim alkohol zdążył uderzyć mi do głowy poprosiłam o jeszcze, a on nalał mi kolejną porcję. Sam także pił wino, lecz nie przeszkadzało mu to zabawiać się moim odbytem.

Musiał posmarować palec jakimś lubrykantem, bo wchodził we mnie z coraz mniejszym oporem. Równie możliwe było jednak, że to ja się po prostu nieco rozluźniłam pod wpływem wina. Wciąż czułam się jeszcze spięta, ale już chyba nie tak bardzo jak na początku. Jednocześnie podniecenie brało we mnie górę nad złymi skojarzeniami, bo nagle uświadomiłam sobie, że napieram pupą na jego palec. Robiłam to zupełnie mimowolnie, a ruchu były ledwie zauważalne, lecz już sam fakt był dla mnie sporym zaskoczeniem. Przemknęło mi przez głowę, że mogłaby odważyć się na więcej, lecz zaraz uznałam to za nierealne.

Jakby czytając mi w myślach oznajmił nagle, że najwyższą pora abym wcisnęła go głębiej. Wiedziałam, że jeśli nie wykonam polecenia, to i tak wsadzi we mnie palca tak głęboko jak będzie tylko chciał. A mógł też w złości sięgnąć po leżący nieopodal wibrator i od razu zacząć mnie nim pieprzyć. Z dwojga złego wolałam sama to zrobić, przynajmniej zachowywałam jakąkolwiek kontrolę nad sytuacją.

Zaczęłam napierać odbytem na jego palec. Początkowo nieśmiało, lecz nie czując szczególnego dyskomfortu, przyspieszyłam. Moje ruchy stały się rytmiczne, pewne. I nagle poczułam, że obijam się pośladkami o jego dłoń, co bez wątpienia oznaczało, że cały palec chował się we mnie. Fakt, iż udało mi się to osiągnąć w tak krótkim czasie, napawał mnie dumą. Poczułam się jak rasowa analna suka, jedna z tych wyuzdanych dziewczyn, które po wielokroć oglądałam na filmach porno.

Cała pewność siebie prysła, gdy powiedział mi, że czas na drugi palec. Momentalnie się spięłam, zaczęło mnie wszystko boleć, ledwie tylko przyłożył złączone palce do mojego odbytu. Jęknęłam - ni to ze strachu, ni to z bólu, lecz on już je we mnie wciskał. Robił to powoli, ale konsekwentnie. Penetrował mnie coraz głębiej, głębiej i jeszcze głębiej. Nie wiem czy wcisnął dwa do końca, ale zaraz dołączył kolejny palec. Tym razem zrobił to bez żadnego ostrzeżenia, cofnął dłoń i po chwili w moim odbycie były już trzy palce.

Znosiłam to wszystko w pokornym milczeniu. W miarę możliwości starałam się nie spinać, nie reagować na bolesne ukłucia, które pojawiały się gdy wchodził we mnie głębiej. Pomagało mi w tym bez wątpienia wypite wino, którego szumiało mi już przyjemnie w głowie. I choć wciąż trudno mi było się samej przed sobą do tego przyznać, to coraz bardziej podobało mi się to, co ze mną robił. Uczucie wciąż jeszcze było dalekie od przyjemności jaką dawała mi penetracja cipki, ale naprawdę niewiele już brakowało.

Ledwie moje zwieracze rozciągnęły się na tyle, aby mogła zmieścić w sobie kolejny - czwarty palec, a już wpychał mi w odbyt wibrator. Ku mojemu zaskoczeniu jego “zabawka” weszła we mnie prawie bez oporu. Równie gładko wibrator się we mnie zagłębił a potem wysunął, a był przecież prawie dwukrotnie dłuższy i przynajmniej równie gruby co trzy złączone ze sobą palce. Nie musząc już dłużej obawiać się bólu, wreszcie zaczęłam czerpać z anala prawdziwą radość. A gdy nagle włączył wibracje, przyjemność zintensyfikowała się przynajmniej dziesięciokrotnie.

Nie mogąc się opanować nabijałam się na wibrator ciężarem całego ciała. Gwałtownie cofałam tyłek próbując wepchnąć go możliwie jak najgłębiej, po czym pochylałam się do przodu i znów napierałam. Przez cały czas starałam się nie wypuszczać go z siebie, gdyż konieczność ponownego wprowadzenia wibratora w odbyt, wiązała się kilku sekundową przerwą w doznaniach. A te były cudowne, niewyobrażalnie intensywne, nie do opisania słowami. Nie potrzebowałam wiele czasu, aby do reszty się w nich zatracić.

Nie potrafię powiedzieć ile czasu pieprzył mnie tym wibratorem. Niezależnie jednak ile by to nie trwało, czułam wielki niedosyt gdy nagle skończył. Byłam już o krok od osiągnięcia orgazmu, pierwszego analnego orgazmu w moim życiu. Jęcząc głośno, sapiąc, pojękując, czułam jak wzbiera we mnie eksplozja rozkoszy. I wtedy właśnie go ze mnie wyciągnął. Wyłączył wibracje, odłożył wibrator na podłogę. Zupełnie ignorując malujący się na mojej twarzy zawód, kazał mi podnieść się z czworaka i przed nim uklęknąć. Gdy tylko dotarło do mnie co to oznacza, natychmiast opuściły mnie żal, a podniecenie po raz kolejny przetoczyło się przez moje ciało cudowną, gorącą falą.

 

***

 

Obciągałam mu z ogromnym zapałem. Byłam tak mocno napalona, że gdy tylko pozwolił mi wziąć kutasa do ust, rzuciłam się na niego jak wygłodniałe zwierzę na mięso. Na zmianę ssałam, połykałam, wpychałam Go sobie głęboko w gardło. Mlaskałam przy tym głośno, siorbałam, zalewałam się śliną. Wszystko to było jednak nie ważne, nieistotne, jedyne, co się liczyło, to że wreszcie mogłam zajmować się nim tak jak należało.

Moje pieszczoty stały się tak intensywne, tak nachalne i dzikie, że w końcu zmuszony był mnie upomnieć. Siłą wyciągnął mi kutasa z ust, a gdy próbowałam ponownie się na niego nabić, spoliczkował mnie. Zagroził, że jeśli zaraz się nie opanuję i nie zacznę wreszcie dawać mu prawdziwej przyjemności, znów mi Go zabierze.

Z największym trudem zdusiłam wzbierającą we mnie złość. Wiedziałam, że muszę poskromić żądze, bo w przeciwnym razie spełni swoje groźby - a tego bym w obecnym stanie nie zniosła. Wzięłam głęboki wdech, opuściłam pokornie wzrok. Skinęłam głową na znak, że zrozumiałam swój błąd. Przez chwilę jakby się wahał, lecz w końcu zlitował się i ponownie podsunął mi kutasa przed twarz.

Musiałam wytężyć całą siłę woli, aby znów się na niego nie rzucić. Wyglądał tak kusząco, tak cudownie, że aż westchnęłam z wrażenia. Nabrzmiały, czerwony żołądź aż lśnił od soków. Grube żyły pulsowały pod napiętą skórą, wprawiając prącie w delikatne drżenie. Idealny w każdym calu, jakby wręcz stworzony do ostrego rżnięcia takich jak ja. Wiedziałam jednak, że najpierw będę musiała sobie na to rżnięcie zasłużyć.

Patrząc mu głęboko w oczy, powoli zbliżyłam usta do nabrzmiałej główki. Złożyłam na niej delikatny pocałunek, i wysunąwszy język zaczęłam zlizywać soki. Oblizałam Go dokładnie, bez zbędnego pośpiechu, z każdej możliwej strony. Gdy zawędrowałam językiem do miejsca, w którym główka łączyła się z prąciem, zajęczał z rozkoszy. Zdając sobie sprawę jak dużą przyjemność mu tym sprawiłam, podciągnęłam napletek do oporu i zaczęłam go tam pieścić. Musiałam wówczas natrafić na jego czuły punkt, bo nagle zaczął się prężyć, gwałtownie wyrzucił biodra w przód.

Jego przyśpieszony oddech oraz rozlegające się raz za razem ciche pojękiwanie, podniecały mnie bardziej chyba jeszcze niż wszystko to, co robił ze mną wcześniej. Byłam już podniecona do granic możliwości i nie mogąc się powstrzymać, zaczęłam jęczeć razem z nim. To było cudowne uczucie, móc dawać mu rozkosz i jednocześnie samej czerpać z tego przyjemność. Niby wiedziałam, że powinnam zachować spokój, lecz słysząc jego kolejny, przeciągły jęk, znów puściły mi wszelkie hamulce.

Po chwili znów ssałam i nabijałam się zapamiętale na jego główkę. Nagle chwycił mnie mocno za włosy, przytrzymał. W pierwszym momencie spanikowałam, pomyślałam, że zaraz mnie ukaże i wyciągnie Go ze mnie raz na zawsze. Zamiast tego naparł na moje usta biodrami, wbijając kutasa po same gardło. Zupełnie zaskoczona takim obrotem spraw zakrztusiłam się. Odruchowo spróbowałam się wyrwać, lecz nie pozwolił na to. Maksymalnie przyciągnął mi głowę do swego krocza, przytrzymał.

Słyszałam jak mówi do mnie stanowczym głosem, jak każe mi wytrzymać. Choć było mi bardzo trudno utrzymać Go tak głęboko w gardle, przestałam się szarpać, gdy tylko wspomniał coś o nagrodzie. Nie do końca zrozumiałam, co miał na myśli, lecz wizja "nagrody" dodała mi sił. Z jakiegoś powodu wyobraziłam sobie, jak pieprzy mnie kutasem w odbyt. W tamtej chwili musiało to być moje najskrytsze, a zarazem największe pragnienie. A choć zapewne przyczyniła się do tego rozkosz analna, jaką sprawił mi chwilę wcześniej wibratorem, to i tak myśl taka była to dla mnie sporym zaskoczeniem.

Opanowałam torsje, zaczęłam oddychać nosem, rozluźniłam przełyk wpuszczając Go jeszcze dalej. I wtedy wszedł we mnie po same jaja, do oporu. Mimo to wciąż na mnie napierał, nabijał moją głowę na kutasa jakby miał zamiar mnie nim przebić. Poruszał przy tym rytmicznie biodrami, nieznacznie Go wysuwał, po czym znów wciskał głębiej. Podrażniony przełyk piekł, oczy łzawiły, ślina wypływała z kącików ust, nos zatykał się o Jego podbrzusze. A mimo to wytrzymałam.

Pozwoliłam mu posuwać moje gardło tak długo i tak intensywnie, jak tylko miał na to ochotę. Starałam się nie myśleć o tym, co mi robi, w pełni skupiłam się na czekającej mnie nagrodzie. I jakoś udało mi się wytrzymać. Wyciągnął Go ze mnie równie niespodziewanie, co wcześniej wsadził. Nie doszedł, po prostu nagle puścił moją głowę i wycofał się. Otarłam łzy, rozmazany makijarz i ślinę, dysząc przy tym ciężko. A gdy wreszcie udało mi się uspokoić oddech, spojrzałam na niego i po krótkiej chwili wahania wyartykułowałam prośbę o swoją nagrodę.

“Zerżnij mnie w dupę” - rzuciłam, po czym obróciłam się do niego plecami, wypięłam kusząco tyłek. Przez dłuższą chwilę nie działo się nic, musiał stać i przyglądać mi się zdumiony tym, co zaszło. A może po prostu swoim zwyczajem droczył się ze mną, odwlekał wszystko w czasie. Już miałam zacząć go błagać, skomleć jak pies o kutasa w tyłku, lecz wówczas poczułam napór na odbyt. Wsunął się we mnie gładko, wszedł głęboko, przytrzymał przez moment. I w końcu zaczął mnie posuwać.

Niemal natychmiast ogarnęła mnie niewyobrażalna wręcz rozkosz. Nie mogąc się powstrzymać jęczałam głośno, krzyczałam jak mi jest dobrze. On także coś do mnie mówił, wyzywał, poniżał, lecz mi było już wszystko jedno. Z każdą upływającą chwilą odpływałam, zatracałam się w ekstazie. Niewiele pamiętam z tego co działo się potem - mam jedynie pojedyncze przebłyski. Pieprzył mnie, szarpał za włosy, dawał klapsy, a ja się uśmiechałam, pieściłam swoje piersi, bawiłam łechtaczką.

Pragnęłam, aby pieprzył mnie tak wiecznie. Lecz tak jak wszystko, co dobre, to również musiało się kiedyś skończyć. A gdy się skończyło, poczułam straszną pustkę - nie tylko w odbycie, ale wszędzie, całą sobą. Bo choć zaznałam boskiej wręcz rozkoszy, to nie udało mi się osiągnąć spełnienia. Rozczarowanie było tak potężne, że o mało się nie rozpłakałam. Obejrzałam się przez ramię z zamiarem poproszenia go, aby kontynuował, lecz on już szykował dla mnie kolejną torturę.

Z rosnącym niepokojem patrzyłam, jak podpala knoty wkładów do świeczek. Od razu wiedziałam, że nie robi tego bynajmniej dla wprowadzenia “romantycznej” atmosfery. Zbyt wiele razy widziałam filmy, w których suka polewana była gorącym woskiem, aby dać się teraz zwieść. Spodziewałam się, iż doznania z tym związane zdecydowanie nie będą należały do przyjemnych. Przynajmniej dla mnie, bo on - najwyraźniej dostrzegłszy moje zmieszanie, już teraz zdawał bawić się znakomicie.

Gdy kazał mi się położyć na plecach zawahałam się. Ostatnie, na co miałam ochotę to zamienić ekstazę jakiej przed momentem doświadczałam, na ból jaki bez wątpienia wkrótce mnie czekał. Nie mogą jednak oprzeć się jego naglącemu spojrzeniu, wykonałam polecenie. Nie musiał nic mówić, grozić mi, rozkazywać - wystarczyło, że patrzył na mnie w ten charakterystyczny dla Niego sposób, a ja stawałam się bezwolna jak małe dziecko. Wyciągnęłam się na twardej, zimnej podłodze, zgodnie z sugestią podkładając ręce pod głowę.

Podnosił zapalone wkłady do świec z podłogi, układał je pieczołowicie na moim ciele. Dwa pierwsze położył na piersiach, niemal dokładnie na sutkach. Kolejne dwa umiejscowił na brzuchu, pod piersiami oraz w okolicach pępka. Ostatni umieścił na moim wzgórku łonowym, niebezpiecznie blisko obnażonej cipki. Choć na początku czułam wyłącznie bijące od wkładów przyjemne ciepło, spoglądałam na nie z coraz większym niepokojem. W obawie przed roztopionym woskiem, którego coraz więcej zbierało się w aluminiowych otoczkach, bałam się choćby drgnąć.

Całkowicie skupiona na obserwacji wkładów, nawet nie zauważyłam, kiedy się koło mnie położył. Zaczął gładzić mnie po włosach, delikatnie muskać moją twarz opuszkami palców. Był delikatny jak nigdy, wyjątkowo czuły, a w blasku świec wyglądał niesamowicie seksownie. Poczułam jak podniecenie ponownie zaczyna we mnie wzbierać, jak rozchodzi się falami od podbrzusza. Momentalnie zapomniałam o zagrożeniu, rozluźniłam się, pozwoliłam sobie na chwilę wytchnienia. I wtedy wosk rozlał mi się na brzuch.

Wzdrygnęłam się gwałtownie wrzeszcząc z bólu, a wówczas wosk zaczął wylewać się z pozostałych wkładów. Wrażenie było takie, jakby moje ciało w jednej chwili zajęło się żywym ogniem. Wosk był strasznie gorący, parzył o wiele bardziej niż sobie to wyobrażałam. W rozpaczliwym odruchu chciałam go z siebie strzepać, lecz on - najwyraźniej przewidziawszy moją reakcję, już trzymał mnie za nadgarstki. Próbowałam mu się wyrwać, lecz szarpanina doprowadziła jedynie do kolejnej fali bólu. Wosk rozlewał się na mnie, a ja, nie mogąc się powstrzymać kuliłam się, prężyłam i wyginałam.

W końcu wosk zaczął zasychać, a ból nieco zelżał. Mimo to moje ciało wciąż drżało, choć było mi gorąco szczękałam zębami, trzęsłam się jak w wysokiej gorączce. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, dlaczego tak reaguję. Przemknęło mi przez myśl, że może po prostu jestem już tym wszystkim zmęczona. Wrażenia, jakie serwował mi przez ostatnie dwie, trzy godziny - sama nie wiem ile właściwie czasu już minęło, były naprawdę intensywne i niejedną mogłyby doprowadzić do skrajnego wyczerpania. A jednak wrażenia płynące z okolic cipki i odbytu sugerowały mi coś zupełnie innego.

Mimo wszystko wciąż pragnęłam być jego zabawką. Chciałam, aby dalej mnie dalej dręczył, pieścił, rżnął moje wszystkie dziury, robił ze mną to na co tylko miał ochotę. Zawsze byłam niewyżytą suką, lecz dopiero teraz w pełni to sobie uświadomiłam. A w zasadzie to on mi to uzmysłowił, obnażając żądze, które do tej pory skrywałam pod płaszczykiem pozorów i wstydu. Byłam mu za to naprawdę wdzięczna. Wdzięczna losowi, że trafiłam na kogoś takiego jak on. Kogoś, kto znał moje pragnienia lepiej niż ja sama.

Musiał wychwycić wdzięczność w moim spojrzeniu, bo niespodziewanie złożył mi na ustach pocałunek. Czułam, że powinnam coś powiedzieć, podziękować za wszystko to, co mi uczynił. Nie zdążyłam jednak rzecz ani słowa, bo ponownie wepchnął mi w buzię knebel. W pierwszej chwili mnie to zaskoczyło, zirytowało wręcz, lecz szybko doszłam do wniosku, że zachował się w swoim stylu. Był dla mnie dobry, czuły i delikatny, aby za moment znów pokazać mi gdzie moje miejsce.

Oznajmił mi, że ma już dość moich krzyków, a przecież jeszcze zostało sporo wosku. Poradził mi także, żebym zamiast się tak wydzierać i szarpać, zaczęła wreszcie czerpać z tego co mi robił przyjemność. I choć jego “rada” wydała mi się w pierwszej chwili absurdalna - bo jak niby miałam czerpać przyjemność z kontaktu z ekstremalnie gorącym woskiem, to postanowiłam mu zaufać. I jak się okazało, po raz kolejny wykazał się ogromną przenikliwością.

Zaczęłam nakręcać się na jego słowa. Wyobrażałam sobie, że wosk to właśnie taka "płynna przyjemność". I choć wydaje się to zupełnie niewiarygodne, to udało mi się przekonać samą siebie, że tak właśnie było. Nie to żeby nie mogła nagle doczekać się kolejnej porcji, ale gdy ta się na mnie wylała zachowałam spokój. Wosk wciąż parzył, lecz nie bolało już jak wcześniej. I muszę przyznać, że było w tym coś przyjemnego. No może poza ostatnim razem, gdy celowo przechylił wkład w taki sposób, aby jego zawartość wylała mi się na cipkę.

 

***

 

Resztki rozgrzanego wosku wylał na moje obnażone ciało. Skupił się na miejscach intymnych, szczególnie obficie polewając cipkę. Czując jak moje krocze płonie, coraz trudniej było mi wmawiać sobie, że to przyjemne uczucie. Mimowolnie zacisnęłam uda, lecz niemal natychmiast rozchylił mi je ponownie i karząc za brak posłuszeństwa, wlał strumień wosku pomiędzy wargi sromowe. Odczucie było niesamowicie wręcz intensywne, lecz jakimś sposobem udało mi się zachować spokój.

Dyszałam ciężko czekając, aż wosk zastygnie. Na szczęście szybko wytracił temperaturę, zgęstniał, aby po chwili zamienić się w twardą skorupę. Gdy to się stało, kazał mi podnieść się z podłogi i podążyć za sobą. Oznajmił mi, że zanim znów się za mnie “zabierze”, zamierza mnie “nieco wyczyścić”. A choć powinnam się w zasadzie ucieszyć - wosk kleił się do mnie niemiłosiernie, drażnił ciało, drapał, to czułam się zawiedziona. Mimo wszystko wolałabym aby “zabrał się za mnie" od razu, dokończył wreszcie to co zaczął.

Łazienka, do której mnie zabrał zrobiła na mnie spore wrażenie. Nowocześnie urządzona, wyłożona granitem, niemal tak duża jak wynajmowana przeze mnie kawalerka. Na jednej ze ścian wisiało olbrzymie lustro, ciągnące się niemal przez całą długość pomieszczenia. Gdy dostrzegłam w nim swe odbicie, ledwie rozpoznałam samą siebie. Zmierzwione włosy, rozmazany, spływający z twarzy makijaż, oblepione woskiem, poznaczone czerwonymi pręgami ciało. Mój pożałowania godny wygląd w pierwszej chwili mnie zawstydził. Zaraz jednak doszłam do wniosku, że skoro Jemu wciąż się podobam, to nie było powodu do zmartwień.

Weszłam pod natrysk - odgrodzoną szklanymi ściankami część pomieszczenia, i sięgnęłam po słuchawkę prysznicową. Zanim zdążyłam włączyć wodę, niespodziewanie odebrał mi słuchawkę. Z szelmowskim uśmiechem na ustach oznajmił, że to on mnie umyje. Od razu przyszło mi do głowy, że pewnie znów coś dla mnie planuje, lecz trudno mi było sobie wyobrazić, co. Wszystko stało się jasne chwilę później, gdy mocno skondensowany strumień wody wystrzelił w moim kierunku.

Skuliłam się pod ścianą, rozpaczliwie próbując zasłonić przed bijącym we mnie biczem wodnym. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę skąd takie właśnie określenie - doznania towarzyszące polewaniu mocno skondensowanym strumieniem wody, były porównywalne z biczowaniem skórzanym pejczem. Nie byłam w stanie ochroniać całego ciała jednocześnie, co skrzętnie wykorzystywał polewając mnie tam, gdzie akurat się nie zasłaniałam. Przez jakiś czas “bawił się” ze mną w ten sposób, lecz w końcu najwyraźniej mu się to znudziło.

Kazał mi się podnieść, odwrócić, oprzeć rękoma o ścianę, wypiąć ku niemu pośladki. Doskonale wiedziałam jak to się dla mnie skończy, lecz nie byłam w stanie protestować. W zaledwie jeden wieczór udało mu się mnie złamać, dać mi rozkosz, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Wiedział tak dobrze jak i ja, że ma mnie w garści i może ode mnie żądać wszystkiego, a ja posłusznie wykonałam każde jego polecenie. Tak jak wykonałam teraz.

Strumień smagał mnie boleśnie po plecach, pośladkach, udach, łydkach. Musiał ręcznie regulować temperaturę, bo woda zmieniała się od lodowato zimnej po gorącą, parzącą wręcz, co dodatkowo jeszcze intensyfikowało moje doznania. Gdy już mnie z grubsza opłukał, kazał mi złapać się za pośladki i maksymalnie je rozchylić. Gdy tylko to zrobiłam, strumień, który wcześniej skrupulatnie omijał miejsca intymne, nagle uderzył prosto w moje wypięte krocze.

Woda dosłownie się we mnie wlała, zaczęła rozpychać mnie od środka. Wzdrygnęłam się gwałtownie, lecz udało mi się utrzymać pozycję, w jakiej mnie ustawił. Nie było to zresztą szczególnie trudne, gdyż początkowy ból szybko zaczął ustępować przyjemności. Przyjemność zamieniła się w prawdziwą rozkosz, gdy przesunął strumień na moją drugą dziurkę. Nachyliłam się mimowolnie, mocniej wbiłam palce w pośladki, jeszcze bardziej eksponując odbyt.

Gdy usłyszał moje ciche pojękiwanie kazał zacząć mi się pieścić. Tym razem wykonałam jego polecenie z największą przyjemnością, bez ociągania. Jedną dłonią objęłam pierś i ugniatałam ją mocno, miętosząc pomiędzy palcami sutka. Drugą wsadziłam pomiędzy nogi, gorączkowo masowałam się po cipce. Gdy to robiłam, odbyt smagał mi strumień wody - na zmianę zimny i gorący, mniej lub bardziej intensywny.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Bezbronna

Jeśli podoba ci się mój pamiętnik, zostaw komentarz :)


Komentarze

Muszę przyznać, że bardzo dobrze napisałaś swój pamiętnik, jedne z lepszych tekstów na tej stronie. Trochę niepokoi mnie fakt, że całość oparta jest na faktach, szczególnie to w jaki sposób poznałaś swojego Pana, jednak jeśli jesteś szczęśliwa to najważniejsze. Liczę na kontynuacje i czekam z niecierpliwością.

Piękne opowiadanie! Czekam na następną część!


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach