Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Popoludnie, ktore nigdy się nie wydarzylo (?)

Wpis został znaleziony na forum dla kobiet. Kilka dni po wysłaniu tej wiadomości, autorka usunęła cały wątek i nie pisała na tej stronie już nigdy więcej. Jest to prawdopodobnie jedyna kopia jej historii i jest tak niesamowita, że postanowiłam się nią z Wami podzielić. Usunęłam pewne szczegóły, takie jak miejsce zamieszkania, by nie wprowadzić autorki w kłopoty, ale lwia część pozostała identyczna.

Nazywam się Karolina i mam 23 lata. Jestem studentką na wydziale lekarskim i uważam moje życie za generalnie szczęśliwe. Mam kochającego chłopaka, który (jeśli wierzyć jego kumplom) chce mi się niedługo oświadczyć, przyzwoite oceny, jak na wysoką poprzeczkę stawianą przyszłym lekarzom i wystarczającą ilość wolnego czasu, by móc oddawać się swoim pasjom. Na wstępie zaznaczę, że nie kręci mnie temat zdrady i nigdy w życiu nie oddałabym mojego ukochanego żadnej innej, jednak od jakiegoś czasu nawiedza mnie pewien sen, którego przebłyski robią się coraz wyraźniejsze. Z początku, to były jedynie pojedyńcze "klatki", ale obecnie, wszystko scaliło się niemalże w jeden film. Zawsze ten sam.

Chodziliśmy z moim ukochanym do tej samej szkoły. Znaliśmy się praktycznie od pierwszej klasy podstawówki, ale dopiero w liceum coś między nami zaiskrzyło. Był typem "bad boya", a ja szarą myszką, ale gdy mieliśmy około 16 lat, zaczęliśmy się spotykać, a z czasem nawet myśleć o wspólnej przyszłości, co w jego przypadku, dla osoby, która by go nie znała, byłoby nie do pomyślenia. Dbał o mnie, bronił przed "popularnymi dziewczynami", ale miał bardzo gorący temperament i łatwo dawał się prowokować do bójek, przez co często lądował na dywaniku pani pedagog. Jego rodzice się nim za bardzo nie przejmowali. To znaczy, jego zachowaniem. Interesowało ich tyle, by został dopuszczony do matury, a to, czy na świadectwie będzie miał "wzorowe" czy "poprawne" to już sprawa drugorzędna. Z tego też powodu, kolejne rozmowy wydawały się nie przynosić żadnych rezultatów i czekanie na niego przed gabinetem w piątkowe popołudnie było już niemalże moim rytuałem. Było w tym coś relaksującego. Gapienie się na puste korytarze, które zwykle są pełne dzieciaków i samochody nauczycieli odjeżdżające z parkingu w stronę zachodzącego słońca. Gdy na placu zostało jedynie auto pani pedagog, zerknęłam lekko wytrącona z tego transu na telefon. Dzisiejsza rozmowa trwa już pół godziny dłużej niż zazwyczaj. Wstałam z ławki, poprawiłam sobie spódniczkę, złapałam plecak i delikatnie uchyliłam drzwi, by zajrzeć do środka...

Olek siedział w fotelu, jego oczy utkwione w ekranie laptopa, na którym wyświetlały się psychodeliczne wzory. Chciałam się odezwać, otworzyć drzwi szerzej, ale nie spodziewałam się, że w momencie, gdy spojrzę na projekcję, sama poddam się jej wpływowi. Stałam jak wryta, nie będąc w stanie się nawet odezwać. Do moich uszu zaczął docierać delikatny dźwięk stukającej miarowo kołyski Newtona, a do nosa przyjemny zapach kadzidełka. Pani Justyna, stojąca koło Olka wydawała się kompletnie niewzruszona tym wszystkim.

- Rozluźnij się - powiedziała swoim ciepłym głosem - Jesteś bezpieczny i niczym nie musisz się przejmować. Oczekiwania Twoich rodziców, Twoich kolegów, Twojej dziewczyny... W tym momencie kompletnie nie mają znaczenia. Jesteśmy tylko my, sami i z dala od wszystkich - ciągnęła narrację, siadając na jego podłokietniku zsuwając swoje buty z nóg i kładąc stopę na jego kroczu. Oczy Olka, do tego czasu szkliste i bez wyrazu, delikatnie zaiskrzyły, chociaż trwało to tylko moment, bo już po chwili, znów stały się nieobecne, gdy pani położyła jego głowę na swojej piersi. Nigdy wcześniej nie widziałam mojego chłopaka tak bezradnego, tak uległego... Gdy inne dziewczyny próbowały go podrywać, od razu je spławiał, nieraz potrafił nawet skrzyczeć, a teraz dawał się dotykać pani Justynie w miejsca intymne, przytulać, słuchał jej zmysłowych szeptów z uwagą i pokorą. Widok mojego zbuntowanego chłopaka pod kompletną kontrolą innej kobiety tak bardzo mnie podniecał...

Podniecał!? Co ja w ogóle myślę? Ale... Jak inaczej wyjaśnić serduszko, które zaczęło mi szybciej bić, motylki, które pojawiły się w brzuszku i nogi, coraz słabsze z każdą chwilą. Błagając w głowie, by Olek i pani Justyna mnie nie usłyszeli, przyklęknęłam na płytkach, którymi wyłożony został korytarz. Moja dłoń, niemalże automatycznie powędrowała pod moją spódniczkę, a usta zaczęły schnąć w błyskawicznym tempie, kiedy do moich uszu dotarły kolejne słowa.

- Przede mną nikogo nie musisz udawać - mówiła pani pedagog, pozwalając Olkowi wtulić się w jej obfity, jędrny biust. Im dłużej to trwało, zaczęłam coraz bardziej dostrzegać, jak piękną kobietą ona jest i... Jak blado ja przy niej wypadam... Pani Justyna była ledwo po trzydziestce, chociaż nawet na tyle nie wyglądała przez swoje duże, ekspresyjne oczy i gładką, lekko okrągłą buzię. Okalające ją blond fale sięgały ramion, teraz nagich, może poza cienkimi ramiączkami, na których wisiała lekka, letnia sukienka. Sylwetkę miała krągłą, ale absolutnie nie można było powiedzieć, że jest gruba. Kształtu nie nadawał jej bowiem brzuch, a obfity biust, szerokie biodra i duży, zaskakująco kształtny tyłek, jak na kogoś, kto raczej nie spędza za dużo czasu na siłowni. Dla porównania, ja byłam typową rudą nastolatką. Chudą, bladą... Olek zawsze sobie żartował, że jestem jego maleństwem i że uwielbia mnie taką, jaka jestem, ale teraz widziałam jak bardzo jestem gorsza od pani pedagog. Jak bardzo ona zasługuje na to, by być... Wielbioną? Boże... O czym ja myślę... Ale...

Gdyby jakiś uczeń, nie, ktokolwiek przechodził akurat korytarzem, moja reputacja wzorowej uczennicy byłaby kompletnie zrujnowana. Klęczałam na płytkach, masturbując się bezmyślnie. Moje majtki nie nadawały się już kompletnie do noszenia i zostałam zmuszona do klęczenia bokiem, opierając się o ścianę, bo potrzebowałam drugiej ręki, by zajęła się moimi błagającym o uwagę sutkami. W końcu, nie zasługuję na to, co Olek w tym momencie robił pani Justynie, której ramiączka opadły, a ona sama opuściła swoją sukienkę do wysokości talii, prezentując swoje piękne, naturalne piersi, do których mój chłopak przyssał się jak głodny dzidziuś. Kiedy już myślałam, że zaraz będzie po mnie, że dojdę na tym korytarzu jak ostatnia, beznadziejna szmata, usłyszałam ponownie głos.

- Karolcia, chodź do nas, nie wstydź się - dotarło do moich uszu, a oczy instynktownie spotkały się z jej. Czułam, że powinnam to zrobić, że to jedyna słuszna rzecz, jaką w tym momencie mogę uczynić... Próbowałam się podnieść, ale nie byłam w stanie przez moje osłabione nogi, więc, nie chcąc zawieść pani, podeszłam do niej na czworakach, ponownie klęcząc, ale tym razem już przy fotelu, w którym siedział mój ukochany. Chciałam spytać, co to wszystko znaczy, co zrobiła z Olkiem i ze mną, ale język za każdym razie grzązł mi w ustach, dopóki ona sama nie przemówiła.

- Domyślam się, jak się czujesz i jakie myśli kłębią Ci się w główce, ale robię to po to, by mu pomóc. A przy okazji Tobie - powiedziała, głaszcząc mnie czule po policzku. Przeszedł mnie strumień rozkoszy, ciepła... Ja... Czułam, że powinnam słuchać, że muszę słuchać... - W tym momencie oboje jesteście w stanie lekkiego transu. Nie kontroluję Was jednak, jak to zwykle przedstawia się w filmach dla dorosłych, a jedynie sprawiłam, że uwolniły się Wasze ukrywane głęboko potrzeby. Te, których boicie się pokazać innym. Takie tłumione żądze potrafią zniszczyć związek, przyjaźń, czasem nawet życie. Im szybciej je przyjmiecie do wiadomości i zaakceptujecie w sercu, tym łatwiej Wam będziecie żyć razem. Nie będziesz musiała ukrywać przed Olkiem swoich potrzeb, a on przed Tobą. Ma to sens? - dodała z ciepłym uśmiechem, na co tylko pokiwałam głową. Wiem, czego chcę, a o czym nigdy nie odważyłabym się wspomnieć mojemu ukochanemu, a pani Justyna jakby czytała mi w myślach. Zwinnymi ruchami rozpięła Olkowi spodnie i uwolniła jego kutasa. Tak, nie boję się użyć tego określenia, mimo, że jestem grzeczną dziewczyną, bo jego rozmiar i grubość zasługuje na to by opisywać go wulgarnie i bezwstydnie. Trzymając go u nasady, pani Justyna podała mi prezerwatywę, którą musiała wyciągnąć Olkowi z portfela i którą posłusznie założyłam, niczym giermek przygotowujący rycerzowi rumaka do jazdy. Pani pedagog pocałowała mnie w czoło i dosiadła mojego ukochanego z zadziwiającą łatwością. To, co się działo potem było niczym film porno oglądany w wirtualnej rzeczywistości. Oboje praktycznie mnie ignorowali, wpatrzeni w siebie: pani Justyna z czułością, a Olek z bezgranicznym oddaniem i rosnącą żądzą. Byli tacy piękni... Tak idealnie dopasowani, jakby byli stworzeni dla siebie.

Zaczęło się delikatnie. Pani Justyna kręciła zmysłowo biodrami na kutasie Olka, głaszcząc go po policzku, trzymając kontakt wzrokowy z nim niemalże przez cały czas, a on trzymał dłonie na jej okazałej pupie. Starałam się dopasować tempo, z jakim moje paluszki pieściły moją szparkę, ale podniecenie było zbyt duże, bym mogła się mu oprzeć. Już po chwili jednak dali mi ku temu dobry powód, gdy Olek wziął jedną z piersi pani pedagog w usta i zaczął ssać, drugą ręką przyciągając ją bliżej do siebie. Ja... Wiedziałam, że nigdy nie będę w stanie mu tego dać... Tego miękkiego, przyjemnego uczucia, tego zmysłowego, krągłego ciała... Wszystkie kobiety w naszej rodzinie są takie jak ja, więc... Jeśli naprawdę tego potrzebuje, może powinnam mu na to pozwolić? Nie, na pewno powinnam mu na to pozwolić. To mój ukochany chłopak, zawsze mówiłam, że zrobiłabym dla niego wszystko, a poza tym... Naprawdę pięknie razem wyglądają...

Nie wiem ile czasu minęło. Pół godziny? Godzina? Trwało to jak wieczność... Popołudnie zmieniło się w wieczór, a oni po prostu... Robili to dalej. Z ujeżdżania przeszli do lizania, ssania, pozycji "na pieska", aż w końcu pani Justyna wylądowała na biurku, spychając na bok wszystko, co się na nim znajdowało, unosząc nogi wysoko do góry. Ja trwałam w swojej pozycji, klęcząc, powstrzymując się cały ten czas przed orgazmem. Chciałam dojść razem z panią. Wokół mnie leżało już kilka zużytych, pełnych spermy prezerwatyw, ale wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Że oczekuje czegoś więcej. Wtedy dotarło do mnie, co to może być. Podeszłam na klęczkach do Olka, spojrzałam na niego, potem na panią i ściągnęłam z jego kutasa prezerwatywę, składając mały pocałunek na jego główce. Czułam się dumna, nareszcie spokojna i w pełni szczęśliwa. Tego przecież chciałam. Tego mi brakowało. A teraz to się wydarzy...

Olek wszedł w panią Justynę jak taran. Mimo, że zaliczył już kilka orgazmów, wydawało się, jakby dostał zastrzyk nowej energii. Pieprzył ją. Tak! Pieprzył jak dzikie zwierzę, a ja... Nie! To nie to, że nie mogłam nic poradzić. Nie chciałam nic z tym robić. Moje serduszko zabiło jeszcze szybciej, ale nie z podniecenia, a z radości, że mój ukochany w końcu może się spełnić. Kątem oka złapałam spojrzenie pani pedagog. Ona też była ze mnie dumna. Z nas obojga, że w końcu zaufaliśmy sobie z Olkiem. Że naprawdę nie ma już między nami tajemnic ani kłamstw. Tylko my... I kobieta, która pomogła nam się odkryć. Olek doszedł obficie. Jeśli pani Justyna miała dni płodne, z pewnością zaszła w ciążę. Ja natomiast doszłam równo z nią, dzięki czemu mogłam poczuć chociaż fragment radości i rozkoszy, jaką dał jej mój ukochany. Gdy on doprowadzał się do porządku i ubierał, ja jeszcze na klęczkach ssałam, lizałam i całowałam szparkę mojej Pani, a ona głaskała mnie i szeptała, jak dobrze mi poszło, obdarowując mnie ciepłem swoich ud. Byłam wyczerpana, ale szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa.

Ten sen zawsze wydaje się tak prawdziwy. Gdy byliśmy w trzeciej klasie,  została zatrudniona nowa pani pedagog, która pracowała tam już do końca naszej nauki, a panią Justynę mijaliśmy czasem na ulicy z wózkiem. Podczas rozmów z nią, nigdy jakoś nie pytała o naszą relację, a bardziej była zainteresowana tym, jak się czujemy i czy za nią tęsknimy. Należała do tych pedagogów, którzy zawsze starali się jak tylko mogli, by pomóc uczniom, więc oczywiście, że chcieliśmy by wróciła jak najszybciej. Okazało się jednak, że jakiś czas temu otworzyła własny gabinet psychologiczny (pracując w szkole, kończyła zaocznie psychologię), ale... Cieszyliśmy się jej szczęściem. Naprawdę. Po kilkunastu rozmowach, jakie przeszli, Olek faktycznie złagodniał i odciął się od toksycznych znajomych, a zaczął spędzać więcej czasu ze mną. Podczas jednego z wakacyjnych wyjazdów spotkaliśmy Małgosię, z którą się zaprzyjaźniliśmy i okazało się, że pochodzi z tego samego miasta, tylko z chodziliśmy do innej szkoły. Nasza trójka była przez ostatnie kilka lat praktycznie nierozłączna, a w pewnym momencie zaprosiliśmy ją, by z nami zamieszkała, skoro i tak większość czasu spędzamy ze sobą i studiujemy na tej samej uczelni. Zaprosiliśmy ją również do naszego związku, widząc jak niezdarnie wychodzi jej ukrywanie tego, że jest zainteresowana Olkiem. Nie jestem zazdrosna. Wiem, że nigdy nie zrobiliby nic bez mojej wiedzy i sama już mówiła, że nie może się doczekać, by być moją druhną, a potem potowarzyszyć nam w noc poślubną. A jeśli uszczęśliwię w ten sposób mojego przyszłego męża i najlepszą przyjaciółkę, chyba warto, prawda?

Wiem, że być może brzmi to jak lekka paranoja, ale czy myślicie, że to nie był tylko sen? Za dużo rzeczy pasuje, za dużo rzeczy by się wyjaśniło, gdyby to była prawda. Sytuacja pani Justyny, przemiana Olka, nasza relacja z Małgosią, moje skłonności... Może za dużo o tym myślę, ale chciałam się z Wami, dziewczyny, tym podzielić. Może ktoś miał podobnie?

Tu wpis się kończy. Zero odpowiedzi, jedynie kilkanaście wyświetleń, wątek usunięty kilka dni później przez autorkę. Prawdopodobnie ona sama już zapomniała, że go zamieściła, ale sprawa ta była dla mnie zbyt intrygująca, by się nią nie podzielić. I nie jest to jedyna taka historia na dysku mojego komputera.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jane Doe

Komentarze

Olka.mommy16/11/2023 Odpowiedz

mmm... mieć taką niunie i chłopaka na własność <3

Tomasz18/11/2023 Odpowiedz

zmysły gęste jak ustrojowe płyny


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach