Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Problem prawny I

 Dochodziła czternasta, był piątek. Październikowe niebo było smutne, szare i deszczowe. W  takich sytuacjach nie pomagała nawet piękna panorama Hamburga, widoczna z okna biura usytuowanego tuż nad portem w modnym centrum biznesowym. Znudzona sprawdzaniem przygotowanego przez aplikanta pozwu, postanowiła napić się gorącej czekolady - „Może i głupio robię, zbyt sobie ostatnio pozwalam” - pomyślała wstając od biurka, które wręcz uginało się od stosów akt spraw jakie ostatnio zostały jej przydzielone - „Ale z drugiej strony, pracy i tak mi nie ubędzie, a mnie się chce czegoś słodkiego, zasługuję” - uzasadniwszy sama przed sobą swoją decyzję, ruszyła w stronę korytarza.

  W drodze do pokoju socjalnego spotkała swojego szefa - Mecenasa Radke - właściciela kancelarii w której pracowała i jednocześnie świetnie prezentującego się adwokata. Był wysoki, tak na oko 190 cm wzrostu, raczej dobrze zbudowany, zadbany. - „Kuszący, dogadalibyśmy się” - rozmarzyła się. Sama też nie miała się czego wstydzić, 49 kg wagi, 176 cm wzrostu, blond włosy elegancko spięte w kucyk, dużo trenowała. „Jak mnie widzą, tak mnie piszą” - to jej zasada.

- Hej Marie. -

- Dzień Dobry Panie Mecenasie - odpowiedziała.

- Jak tam sprawa tych Polaków? - zapytał.

- Rozmawiałam dziś z Prokuratorem Braunem. Na szczęście moja argumentacja do niego trafiła. Teraz zgadza się z nami, że nasz Klient słusznie ich zwolnił, niemniej zawiadomienie musiał przyjąć. Nie podejmie postępowania, błahostka. - zdała relację najlepiej jak umiała.

- Idealnie. Skoro tak dobrze sobie poradziłaś to na sekretariat wpłynęło pytanie o poradę prawną, nie będziesz się nudzić  - zażartował uśmiechając się delikatnie.

- „Kurwa. I po co tak kozaczyłaś?” - zażenowana efektem rozmowy, postanowiła ją uciąć.

- Oczywiście Panie Mecenasie, zaraz się tym zajmę - odpowiedziała, delikatnie kiwnęła głową w geście akceptacji kierując się w stronę kuchni.


Mecenas Radke odprowadził ją wzrokiem, czuła to, ale nie miała czasu się nad tym zastanawiać.


 Lea, sekretarka siedziała tam gdzie zawsze, porządkowała korespondencję jak zawsze. ubrana, jak zresztą wszyscy w biurze, mocno oficjalnie, popijając czekoladę i czekając na obiecaną przez Szefa korespondencję coś jednak zwróciło jej uwagę. Lea założyła dziś do pracy chokera  - „Co do cholery? Serio? Takie rzeczy są fajne, ale w pracy? Czyżby nasza skromna Lea miała swoją drugą, ciemniejszą stronę?” - popuściła wodze wyobraźni. Marie mimowolnie uśmiechnęła się bo przypomniała sobie, że sama ma kajdanki w sypialni. Tylko… no właśnie, nie ma z kim się tak bawić - „To już rok jak odeszłam od Marco. Słuszna decyzja, serio do siebie nie pasowaliśmy.” - skwitowała w głowie.

- Proszę, Mecenas prosił żebyś zajęła się konkretnie tą sprawą. - Marię wzięła wydruk w dłoń. Ton Lei wskazywał, że to wszystko.

- Dziękuję. -


 Jak się później okazało, porada prawna okazała się jednocześnie skomplikowana i na już, a ponieważ Radke Rechtsanwaltskanzlei ceni sobie zadowolenie klientów takie sytuacje kończą się w tylko jeden sposób - dochodziła dziewiętnasta, kancelaria od trzech godzin była zamknięta dla klientów, pracownicy zresztą też już wyszli, ale nie Marie. Życie ją nauczyło, że jeśli do czegoś w życiu chcesz dojść, to dojdziesz do tego ciężką pracą, choćby niewdzięczną. Oprócz niej, w swoim biurze przebywał jeszcze Mecenas Radke przygotowując się do jutrzejszej rozprawy - jego mowy sądowe były spektakularne, przeciwnicy procesowi bali się go. Była jeszcze Lea - Ona zawsze zamykała biuro i z reguły zostawała w miejscu pracy tak długo, jak Radke tego potrzebował. - „To ciekawe, że jej się zawsze chce tak zostawać” - w wolnej chwili rozmyślała Marie.


 Telefon leżący na biurku zaczął wibrować. Marię oderwała wzrok od ekranu komputera by dla odmiany spojrzeć na ekran telefonu. Wiadomość od Radke „Przyjdź do mnie” - „Czego potrzebuje? Przecież pracuję nad tą cholerną poradą…” - Zastanowiła się.

Wyszła na hol biurowy, szybkim krokiem minęła zamyśloną Leę, na końcu korytarza delikatnie zapukała w czarne drzwi gabinetu Mecenasa.

- Wejdź - Odpowiedział jej głos zza drzwi.


 Nieśmiało zajrzała do środka, ten gabinet zawsze budził w niej mieszaninę strachu i szacunku.  Po pierwsze, pomieszczenie było duże, pomalowane na czarno ze srebrnymi, chromowanymi ozdobami, ściany zdobiły dzieła sztuki kupione, jak się domyślała - za duże pieniądze. Po drugie, nie wiedzieć dlaczego Mecenas w rogu gabinetu umieścił rzeczywistych rozmiarów posąg kobiety, i to nagiej. Przy jej szarych, wykutych dłoniach było coś co dało się rozpoznać jako łańcuch, a może linę? - „Nie wiem, to po prostu kiczowata erotyka” - pomyślała Marie spoglądając kątem oka w kierunku rzeźby.


Mecenas siedział przy wielkim czarnym biurku, na marmurowym blacie leżały tylko jedne akta. Radke patrzał na nią z poważną miną. - „Nie jest dobrze” - Czarne myśli wypełniły jej głowę.

- Siadaj - Szorstko wskazał ruchem głowy fotel naprzeciwko jego biurka. Marie poczuła się nieswojo.

Trochę niepewnie i szybko zajęła wskazane miejsce. Uważnie obserwowała Mecenasa. Ten otworzył teczkę i nieśpiesznie zaczął zapoznawać się z dokumentami, czegokolwiek dotyczyły.

Marie mając na uwadze poważną minę Szefa zdecydowała się czekać aż pierwszy zabierze głos. Upłynęło długich 5 minut w trakcie których młodej Radczyni robiło się na przemian gorąco i zimno. Była pewna, że jej twarz zmienia kolory. „Co jest nie tak?” - to pytanie zaczynało ją dręczyć.

- Dzwonił do mnie Prokurator Braun - przemówił spokojnym głosem Mecenas Radke.

- Ten od Polaków? Coś nie tak?

- Nie jest już zainteresowany ugodą. Możesz mi coś powiedzieć na ten temat? - coś się zmieniło w głosie Adwokata. Zrobił się zimny. Marie po raz pierwszy w karierze nie zrozumiała tak prostego pytania. Przecież sprawa była prosta, zwolnieni przez ich klienta pracownicy użyli służbowego auta celem przewiezienia nieznanego towaru. Oczywistym jest, że jeżeli ktoś pożycza sobie ciągnik siodłowy i wiezie nim towar przez całe Niemcy od granicy ze Szczecinem do granicy z Holandią zatajając cały ten proceder przed pracodawcą - to jest to oczywisty powód do zwolnienia w trybie natychmiastowym i każdy człowiek, nawet bez wykształcenia prawniczego będzie to rozumiał. I zażalenie wniesione do prokuratury przez zwolnionych pracowników nie będzie zasadne. A jednak prokurator postanowił inaczej.

- Nie… nie, nie rozumiem - wymamrotała wyraźnie zaskoczona Marie.

- Żadnego transportu nie było, a zwolnienie tych Polaków było niezgodne z prawem - stanowczo stwierdził Radke.

- Słucham? Panie Mecenasie, w naszym interesie jest wygrać sprawę dla tej firmy, pracownicy złamali prawo, sam Pan mi przedstawiał sprawę… - nie zdążyła dokończyć, Radke uśmiechnął się i przerwał jej w pół zdania.

- Sprawy przybrały inny obrót.

- Jaśniej proszę. W co Pan gra? - Marie ledwo panowała nad słowami.

Radke wstał, powolnym krokiem okrążył biurko, oparł się o nie i ze skrzyżowanymi rękoma spokojnie zapytał.

- Napijesz się czegoś? Sprawa jest skomplikowana. - zapytał jak gdyby nigdy nic.

- Nie, dziękuję - „coś jest nie tak, co On kombinuje?” kalkulowała w głowie.

- Nalegam.

- W takim razie poproszę szklankę wody - Marię postanowiła trochę opuścić gardę.

Radke podszedł do barku i nalał jej szklankę wody, dla siebie nalał whisky. Nie dodał żadnej coli ani lodu. Był koneserem. Podając szklankę z napojem zaczął mówić.

- Ci Polacy transportowali żywy towar, jakieś Koreanki z Północy, około 40 dziewczyn. Przewieźli je do Amsterdamu, nie muszę chyba mówić w jakim celu - skwitował.

- O mój Boże… Ale, skoro prokurator o tym wie to w takim razie dlaczego chce pomóc przestępcom i zaatakować niewinną firmę. To nie ma sensu. - Marie na szybko starała się połączyć nowo poznane fakty i wyciągnąć przed szefem jakieś wnioski. Zaschło jej w gardle więc popiła wodą.

- To ma dużo sensu, pozwól że coś Ci pokażę - Radke podniósł słuchawkę - Lea, przynieś proszę dowody w sprawie Polaków.

Nagle, Marie poczuła się gorzej. Poczuła zawroty głowy silniejsze niż kiedykolwiek w swoim krótkim, 25 letnim życiu. Chwilę później zaczęła coś mamrotać, oczy zaczęły się jej zamykać. Ostatnie co zarejestrowała to wchodzącą do pokoju Leę. To co wydało się jej śmieszne i przerażające w tym morzu nieszczęścia to fakt, że i Radke i Lea - nic sobie z tego nie robili, tak miało być.

 Powoli zaczęła odzyskiwać świadomość, a z pozoru nic nie uległo zmianie. Dalej siedziała w tym samym fotelu, Radke wciąż stał przed nią, ale.. chwila?!? Lea klęczy obok niego z rękoma z tyłu i szeroko rozwartymi nogami. „Co jest kurwa?”. Dokuczliwe pulsowanie skroni towarzyszyło na wpół przytomnej Marie. Podjęła decyzję o wstaniu. Pójdzie do łazienki, ogarnie się, wróci do domu. Za dużo emocji jak na dziś, a Radke z Leą niech się bawią jak im się podoba, uda że nie widziała. „Tak, to dobry plan”. Ruszyła się, a przynajmniej spróbowała. Zawsze była bystra, a przynajmniej tak uważała - więc szybko zorientowała się w swoim położeniu, każda próba ruszenia się kończyła się dosłownie niczym. „Czy ja jestem związana?” Radke się postarał, na nogach Marie wciąż miała te same co wcześniej wygodne czarne szpilki, jednak kostki zostały przywiązane do nóg fotela w którym siedziała. Ręce wygięte do tyłu, zgrabnie upakowane w skórzany armbinder zostały podwieszone za przygotowany hak w suficie. Jednak na tyle delikatnie by wciąż wygodnie siedziała w fotelu. Cała jej talia wraz z biustem została ozdobnie ściśnięta skórzanymi paskami tworząc estetyczną całość. Radke nie zdjął bielizny, Marie nieświadomie dobrała czarną bieliznę do okazji wieczoru, trzeba przyznać, że Marie wyglądała w tym momencie luksusowo, a przy tym - była całkowicie unieruchomiona.

- Cześć skarbie. Dobrze się spało? - wesoły głos Adwokata sprawił, że dziewczyna odzyskała świadomość w stu procentach.

- Ty chory pojebie! - 25-cio latka mogła już tylko krzyczeć. Szamotała się, ale ucieczka nie wchodziła w grę.

- Zanim zasnęłaś wspominałem, że chcę Ci coś pokazać - Radke wyglądał na niewzruszonego. Odwrócił teczkę, którą wcześniej przeglądał w trakcie rozmowy ze zniewoloną dziewczyną. Zobaczyła coś, co wyglądało jak zwykła faktura. Dojrzała kwotę dwóch milionów euro.

- Co to jest? Wypuść mnie! Co Ty robisz? Ty też w tym jesteś? - spojrzała wymownie na Radke i Leę. - Ewidentnie jej nowa pozycja w mini społeczeństwie jakim były 3 osoby znajdujące się w tym gabinecie nie odpowiadała Marie - „W innych okolicznościach może i byłby to początek ostrzejszej randki, ale no nie z tym gościem, nie w takich warunkach!!” - pomyślała przez chwilę, czasem przecież się tak bawiła ze swoim byłym narzeczonym, czasem sobie wyobrażała siebie w podobnych sytuacjach. Jednak, wyobraźnia a rzeczywistość, to dwie różne rzeczy.

- To rachunek za Ciebie suczko - Radke nie przestawał trzymać faktury przed jej twarzą.

- Został mi zaproponowany układ, ochronię Polaków, Prokurator wygra sprawę, a do tego wszyscy zarobimy - możni w Amsterdamie zapłacą majątek za możliwość zabawienia się z Tobą, obiecującą radcą prawnym - Twarz Adwokata wyraźnie była podekscytowana.

- Nie chcę. Nie chcę. Nie chcę! Nie możesz!! - Marie nagle zrozumiała w jakim tragicznym położeniu się znalazła, te dranie chcieli ją sprzedać jako kurwę. Nie taki miała plan na życie.

- To nic osobistego, świetnie pracujesz, każdy w zespole Cię ceni, ale wiesz, jak to mówią - okazja czyni złodzieja. Uważam się za dobrego przedsiębiorcę, poza tym zawsze chciałem Cię przelecieć. Lea, przygotuj ją.

- Tak Panie.

Marie przegrała dyskusję, Lea starannie raz to ją wiążąc, rozpinając, zapinając, przypinając przygotowała Marię na nowy rozdział życia. Zrezygnowana Marie nawet nie stawiała oporu, i tak by nie uciekła. Zauważyła, że Lea chyba nie pierwszy raz miała styczność z wiązaniem, bo szło jej to nad wyraz szybko, jej to tak nie szło z ex chłopakiem. „Oh, Marco, żebyś tu teraz był” - skomlała myślami. Lea starannie przywiązała ją do potężnego biurka mecenasa Radke, opierając jej głowę o kant biurka, ręce pozostały w armbinderze leżały prosto na biurku przytroczone do ciężkiego mebla. Nogi rozwarte i przywiązane do rogów biurka. Zdecydowanie nie mogła się ruszyć. W tym momencie Lea powiedziała

- To Ci się spodoba. -

I założyła jej skórzaną maskę na twarz. Marie, od tego momentu była całkowicie ślepa. Maska miała tylko otwór na usta i nos. Nagle poczuła coś, czego nie czuła od dawna. Poczuła jak coś w nią wchodzi - „Ożesz jakie to wielkie” - to był chyba wibrator, z 20 cm minimum. Zawyła nie wiedząc czy jej się to podoba czy nie. Targały nią sprzeczności, nie wiedząc czemu - poczuła że robi się mokra i to wbrew jej woli! Spróbowała złączyć nogi, jednak wybornie zaciśnięte na jej udach i kostkach liny uniemożliwiły to. Nawet jeśli cały proces trwał kilka minut, dla niej były to długie godziny. Marie nie wiedziała czego się jeszcze spodziewać po tych ludziach. Lea uruchomiła wibrator, co zaowocowało pierwszym orgazmem Marie osiągniętym w niewoli.

 Delikatnie jęcząc poczuła że ktoś ją łapie za głowę. To była silna, prawdopodobnie męska dłoń. Dotychczas leżąca na boku głowa Marie została gwałtownym, zdecydowanym ruchem ustawiona na wprost. I wtedy dowiedziała się, że Radke jest słusznie obdarzonym mężczyzną, prawie od razu poczuła go na tylnej ściance jej gardła. Łzy napłynęły jej do oczu, nawet nie zdążyła zaprotestować. Mecenas regularnymi silnymi ruchami zaczął ją posuwać w usta. Odpuszczał tylko gdy zaczynała się cała wierzgać nie mogąc nabrać powietrza. Jak się przekonała, był niezwykle wytrwały, aż zaczęły ją w specyficzny sposób boleć usta. Wciąż czuła wibrator, nie mogła się ruszyć, nic nie widziała, mogła tylko czuć. A czuła się… świetnie. Takiego uczucia się nie spodziewała, wiedziała że tego nie chce, jednak z jakiegoś powodu nie utrudniała mu w żaden sposób zabawy. Wtedy poczuła pulsowanie jego członka, doskonale wiedziała co się stanie, był jednak jeden problem. Gdy bawiła się ze swoimi poprzednimi partnerami praktycznie nigdy nie pozwalała, żeby mężczyzna spuścił się jej do ust, połknięcie nasienia było dla niej wręcz abstrakcją. Radke nie raczył jej zapytać o zdanie, zamiast tego, gdy nadszedł czas zalał jej usta słoną spermą. „Boże, chyba dawno nie dochodził, ile tego jest”. Szybko wypełnił całe dostępne miejsce nasieniem, Marie jednak usilnie walczyła z połknięciem, uznawszy, że Mecenas będzie musiał ją zmusić jeśli oczekuje połyku. Minęła chwila, a sytuacja stawała się krytyczna, Mecenas trzymał przyrodzenie w jej ustach cierpliwie czekając aż sama się zdecyduje na odpowiedni krok. Ponieważ jednak Marię nie współpracowała, zacisnął jej nos, tak aby powietrze mogło dostać się tylko przez usta zapełnione jego spermą, a zatkane penisem. Kapitulacja przyniosła ulgę płucom, połknęła całość czując się przy tym podle. „Jestem szmatą” - pomyślała o sobie. Adwokat poklepał ją po policzku gratulując smacznego posiłku.

- Wyrobisz się, po stu klientach wyrobisz sobie nawyk - podsumował jej położenie.

Marie powoli dochodziła do siebie po ostrej zabawie zafundowanej przez jej Szefa.

- Proszę - powiedziała. - Nie musisz tego robić, zabawiłeś się, teraz odpuść. Nikomu nie powiem, proszę - błagalny ton rozbawił Leę, która rzuciła.

- Nie wygłupiaj się, obie wiemy że to całkiem przyjemne - powiedziała do Marie - „fakt, było przyjemnie, ale bez przesady. Tak nie można.” - pomyślała Marie.

 Pozostawanie w niewygodnej pozycji zaczynało być męczące, młoda radczyni była wysportowana, ale nawet Ona miała swoje granice. Nie zdążyła jednak poprosić o rozwiązanie gdy poczuła, że nadszedł czas zmiany jej pozycji. W tym momencie została przywiązana do stołu jak Ashley Renee w najlepszych swoich produkcjach, leżała na blacie z wypiętym tyłkiem, trzymana przez liny, zwłaszcza ta przy szyi mocno dociskała ją do blatu. Lea założyła jej knebel z wbudowanym dildo, szepnęła Marie, że to dla zabicia nudy, jednak nowa biurowa kurwa wciąż jeszcze niezaznajomiona z polityką pełnych ust znowu zaczęła się dławić. Nie miała jednak czasu nad tym rozmyślać gdyż poczuła, że w okolicach jej cipki pojawił się zregenerowany zawodnik w postaci penisa Pana Radke. Tym razem bez zbędnego wstępu Mecenas zaczął ją rżnąć, aż piszczała. Walcząc z kneblem o oddech, mając Mecenasa w zanadrzu doznała najpiękniejszego orgazmu w życiu, tak pięknego i gwałtownego, że aż popuściła na koniec.  Próbując wyrwać się z więzi, odczuwając konwulsje w nogach - wyglądała naprawdę uroczo. „Co za szkoda, że muszę ją zaraz oddać” - pomyślał Radke.

Lea jak na zawołanie ją wytarła ciesząc się, że tego wieczora nie ona jest wykorzystywana przez swojego Pana. Bywał w tym brutalny, a Ona była jego pierwszym wyborem. Mecenas rzadko brał się za inne Panie. Zatrudnił Leę na stanowisku sekretarki by mieć ją zawsze pod ręką. Wydaje się to brutalne, ale Lea uważała swoją pozycję w tym świecie za całkiem dobrą. Nieźle się ustawiła zważywszy, że jeszcze 5 lat temu była bezdomną hipiską w Sztokholmie. Radke ją z tego wyciągnął.

- Lea, proszę przynieś dwie duże walizki podróżne. - szorstko rzucił Mecenas.

- Tak Panie. -

 Dwie potężnych rozmiarów walizki Louis Vitton zostały ustawione pośrodku pomieszczenia. Marie została odwiązana od stołu, a Radke zdjął jej maskę. Policzki miała czerwone od emocji, włosy rozczochrane, oczy nie wiedziały co powiedzieć obserwującemu ją Adwokatowi. Marie nie potrafiła nic powiedzieć, wiedziała że jest skończona. Mecenas ze swoją niewolnicą zaczęli pakować Panią Radcę do walizki, została ubrana w lateksowy kostium, zostawili założony knebel ze sztucznym penisem, zaś w obie dziurki włożyli jej wibratory. Oślepili ją maską, a ciało skrępowali w bardzo niewygodny sposób. Marie w panice piszczała i próbowała wołać pomocy, ale to było na nic. Klamka zapadła. Radke życzył jej spokojnej podróży klepiąc ją w tyłek, a następnie zasunął walizkę. Spojrzał na Leę i niskim męskim głosem zwrócił się w jej kierunku

- Chciałbym żebyś się teraz położyła na brzuchu. -

Lea posłusznie wykonała polecenie nie zastanawiając się zbytnio nad rozkazem Szefa, dzień jak codzień. Radke unieruchomił ją kajdankami, założył ring gaga i kulturalnie wprosił się w jej usta. Lea robiąc Mecenasowi loda starała się go zaspokoić jak najwcześniej, pamiętając przy tym aby nie dotknąć penisa zębami. Gdyby jej się ta sztuka nie udała, mogłaby dostać dwadzieścia biczów kary jak to w przeszłości bywało. A tego nie lubiła. Po zaspokojeniu szefa została zakneblowana w podobny sposób jak Marie. Radke ścisnął ją za szyję szepcząc przy tym do ucha

- Znudziłaś mi się. Jedziesz razem z Marie. - Lea zesztywniała, zrobiła wielkie oczy i spojrzała błagalnie na szefa - „Tylko nie to, proszę nie”. Mecenas jednak bez zbędnej zwłoki zaczął ją pakować do drugiej walizki. Lea poczuła, że właśnie pomogła samą siebie sprzedać, „to tak jakbym położyła się i poddała” - pomyślała. To było strasznie dobijające uczucie. Pozwoliła się ograć mężczyźnie, który traktował ją jak rzecz. Teraz sprzedał ją jak rzecz. Zanim Radke zamknął ją w walizce pokrótce opowiedział Lei jej własną przyszłość

- Chciałbym żebyś była tego świadoma, Ona jedzie do Amsterdamu, ma świetlaną przyszłość, będzie obsługiwać wielu dobrych klientów. Stanie się dobrem luksusowym, gdyby miała coś do powiedzenia to by mi podziękowała. Ty zaś, no cóż. Jedziesz do Arabii Saudyjskiej. Trafisz do Haremu w którym przy dobrych wiatrach przetrwasz jakiś czas. Potem Cię z litości uśpią jak wielbłąda. Wiernie mi służyłaś, ale klient bardzo lubi hipisowskie Szwedki, powiedziałem mu że kiedyś spaliłaś Koran. Powiedział, że będziesz miała co robić, cześć. - Lea ze strachu zrobiła pod siebie, wiedziała że On nie żartuje. Radke zasunął walizkę i nastała ciemność.


- Cięcie!! - Krzyknął reżyser. Pracownicy planu szybko otworzyli walizki.

- Dobra robota Jakub - producent poklepał reżysera po plecach — Będą z Ciebie ludzie - dodał.

- Też myślę że to będzie hit. Jak tam dziewczyny? - rzucił zaniepokojone spojrzenie w kierunku aktorek. Sceny były niewątpliwie wymagające, dlatego właśnie pracował z najlepszymi aktorkami w branży.

- Będzie dobrze! To zdecydowanie najlepsza produkcja przy jakiej miałam okazję grać - stwierdziła aktorka grająca Leę. - Prawda? - rzuciła w stronę gwiazdy wcielającej się w Marie.

- Oj tak, muszę przyznać że jestem wykończona, ale czuję że było warto. Jutro kręcimy kolejną scenę?

- Tak. Na dziś wystarczy, zapraszam obsadę na kolację! - pozbawiony obaw reżyser postanowił uczcić udany dzień zdjęciowy.


Pamiętaj, powyższa historia to fikcja. Traktuj Kobiety z należnym im szacunkiem.

Bawcie się bezpiecznie.






Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Luxe Tie

Opowiadanie jest moją własnością intelektualną.


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach