Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Zemsta najlepiej smakuje na zimno

Hej! Nazywam się Szymon i mam 19 lat. Na samym wstępie zaznaczę, że należę do tych ludzi, którzy kompletnie nie umieją przegrywać, o czym pewnie przekonacie się, gdy przeczytacie moją historię. Kiedyś chodziłem na piłkę nożną, byłem w nią nawet całkiem dobry, ale kompletnie nie radziłem sobie z trzymaniem nerwów na wodzy, gdy moja drużyna traciła więcej goli niż byłem w stanie strzelić. Nie potrafię nawet grać w gry multiplayer bez obrażenia absolutnie każdej osoby, która mi podpadła, co często skutkowało wyrzucaniem mnie z serwera. Zawsze jednak te kary były warte nagrody w postaci wściekłych twarzy ludzi, którzy mnie wcześniej zirytowali i krzyków w niezrozumiałych językach na czacie głosowym. Tym razem nie było inaczej.

Od kiedy rozpocząłem pierwszy rok studiów, w moje oko wpadła Sandra. Wysoka (praktycznie mojego wzrostu), długonoga platynowa blondynka, która praktycznie zawsze ubierała się w czarne, obcisłe ciuchy, podkreślające jej nienaganną figurę. Sam jestem niebrzydki, co często udawało mi się podsłuchać podczas wykładów, zwłaszcza, że dbam o szczupłą sylwetkę, ale gdy próbowałem wyciągnąć ją na jakieś wspólne wyjście, zawsze kończyło się tak samo. Przypominało jej się, że ma wyjście z koleżankami, musi zostać dłużej w pracy albo akurat tego dnia musi zjechać po coś do domu. Kiedy jednak przycisnąłem ją lekko, żeby powiedziała prawdę, rzuciła tylko.

- Jesteś dla mnie za mały. No, jak będziemy razem wyglądać? Już teraz masz... Ile? 170 centymetrów wzrostu? Nie zrozum mnie źle, jesteś przystojny i milutki, ale jak założę obcasy, to będę wyglądała jak Twoja starsza siostra albo mama - dodała. Od tego czasu nie gadaliśmy.

Nie przestałem jednak o niej myśleć. Nie o jej sylwetce, buźce albo oczach, jak to zwykle robią beznadziejnie zakochani chłopcy, tylko jak się na niej odegrać. I wpadłem na plan, wobec którego miałem na początku duże wątpliwości, ale zdecydowałem, że jeśli nie będzie skuteczny, to na pewno będzie najciekawszy. I w obu przypadkach się nie zawiodłem. Sandra bowiem kilka tygodni po naszej rozmowie zaczęła spotykać się z Bartkiem. Jako, że jestem z nim w grupie, znam go doskonale. 190 centymetrów wzrostu, krótkie czarne włosy, gładka twarz oraz ciało i muskularna sylwetka. Ten opis zdecydowanie pasuje do kogoś, na czyimś kutasie chciałaby usiąść moja niedoszła "miłość". Nie był to jednak taki typowy siłowniany kark, jakiego niektórzy z Was mogliby sobie wyobrazić. Bartek jest bardzo miłą osobą. Prawie co tydzień pomaga w schronisku dla psów, zgodził się być naszym starostą grupy i daje z siebie 110 procent mimo, że nigdy nie zajmował się czymś podobnym. Nie jesteśmy jakimiś szczególnymi przyjaciółmi, ale rozmawiamy pomiędzy zajęciami, zawsze robimy razem projekty i spotykamy się na domówkach. A taka miała być zorganizowana na urodziny naszej wspólnej znajomej, Moniki.

Monika jest dziewczyną ze wsi, która znalazła sobie małą grupkę znajomych na uczelni, do której zdarzyło się zarówno mi, jak i Bartkowi dołączyć. Kiedyś szukaliśmy grupy, żeby pójść wspólnie do kina i od tamtego czasu zdarzało nam się widywać, zbierać na Halloween czy wyjścia do restauracji. Oczywiście, dla Sandry ktoś taki, jak Monika był poniżej jej poziomu, więc mogłem być pewien, że nie zobaczę jej na imprezie. Był to standardowy wieczorek w kameralnym, 6-osobowym gronie. W tle leciała muzyka na podłączonym do laptopa głośniku, na stoliku było kilka dużych misek z przekąskami, a pod stołem pojawił się już rządek butelek, zarówno ciemnych, jak i przezroczystych. Nie musieliśmy się na szczęście przejmować następnym dniem, więc każde z nas dało trochę mocniej w palnik.

- To co, pogramy w coś? - zebrałem się, podnosząc jedną butelkę z podłogi i bujając nią w dwóch palcach - Sami swoi, to możemy trochę się wygadać - uśmiechnąłem się - Chyba, że gramy na wyzwania.

Mówiąc to, usiadłem na podłodze i nie musiałem długo czekać, aż reszta zrobiła to samo, tworząc kółeczko. Przesunąłem się lekko, by siedzieć naprzeciwko mojego kumpla, a od widoku jego napiętej na klatce piersiowej już koszuli, lekko westchnąłem. Kilka rund przerodziło się w kilkanaście. Nie chciałem od razu wyjść z inicjatywą, by mój plan nie wyszedł na jaw, ale kiedy już obgadaliśmy wszystkich nieobecnych, przyszedł czas na krok drugi. Poczekałem na moją kolej i zakręciłem tak, by trafiło na Bartka. Mimo alkoholu, szyjka wskazała na niego. Teraz tylko trzymałem kciuki, że procenty na niego też zadziałały.

- Prawda czy wyzwanie, Bartuś? - spytałem, siadając siadem klęcznym. Mimo, że on był na tyłku, odchylony jeszcze lekko do tyłu, nadal był ode mnie wyższy!

- Wyzwanie, zobaczmy co dla mnie wymyślisz - odparł, wyluzowanym głosem. Jego wzrok na chwilę spotkał się z moim. Przełknąłem ślinę i oblizałem suche usta.

- Sandry nie ma... Słyszałem, że zajebiście całujesz - powiedziałem, głos lekko mi się załamał, ale miałem nadzieję, że nie było tego słychać wśród chichotów dziewczyn - Żadnych buziaczków, idziemy na całość, aż jeden się nie podda.

Bartek ewidentnie się zarumienił i to nie od alkoholu, ale zanim zdążyłem cokolwiek dodać, rzucił się na mnie tygrysim susem, kładąc na podłodze. Z początku nie zarejestrowałem tego, co się dzieje, ale mój instynkt podpowiadał mi, że muszę walczyć. Mój język zaczął walczyć z jego, a w przypływie adrenaliny przekręciłem go nawet na plecy, dosiadając jego krocza. Był twardy! I ewidentnie bardzo duży... Nieświadomie, przejechałem po nim swoim tyłkiem i chyba straciłem koncentrację, bo znowu wylądowałem na plecach. Sił mi coraz bardziej ubywało i w pewnym momencie po prostu dawałem się całować. Było... Naprawdę bardzo miło, ciepło, a Bartek smakował miętą, jako że przed nasza zabawą żuł gumę, by zacząć już maskować zapach alkoholu przed powrotem do mieszkania (na szczęście, pochodzi stąd, więc nie musi bawić się w żadne akademiki). Kiedy zobaczył, że już się z nim nie zmagam, zszedł ze mnie i podał mi dłoń.

- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe. Wiem, że nie lubisz przegrywać powiedział, mierzwiąc mi włosy. Tylko pokręciłem głową, patrząc przez chwilkę w podłogę. Niedługo po tej akcji wszyscy zaczęliśmy zbierać się do domów, jako że pora była dość późna.

Po chwili od wyjścia z klatki bloku, w którym odbyła się impreza, poczułem silny chwyt wokół talii. Już chciałem krzyknąć, ale usta w porę zostały zasłonione przez dużą dłoń w rękawicy.

- Ćśś... To ja... - usłyszałem przyjemny szept. Odwróciłem się i zobaczyłem Bartka.

- Zgłupiałeś? - spytałem cicho, mimo wszystko bardzo niechętnie wyswobadzając się z przyjemnego objęcia - Mogłem Ci coś zrobić!

- Nie boję się, maluchu - powiedział, pewny siebie, patrząc na mnie z góry. Bardzo irytowało mnie to określenie, ale w tym stanie i na niego nie mogłem być zły - Poza tym... Widziałem jak na mnie patrzyłeś.

- Cz-czyli że jak niby patrzyłem? - potknąłem się o własne słowa i podążać bezwiednie za Bartkiem, który prowadził mnie nieco na ubocze, w stronę parku. Wszystko naokoło było przykryte cienką warstwą śniegu, a kilka latarni nie działało. Ludzie o tej godzinie też niechętnie wychodzili z psami, a na piwo pod chmurką było ewidentnie za zimno.

- Jakbyś chciał, żebym Cię wyruchał - powiedział bezpośrednio. Szczęka mi lekko opadła, a mój towarzysz bez wahania wykorzystał sytuację, szybkim ruchem zsuwając z dłoni rękawiczkę i wkładając mi kciuk do buzi, głaszcząc mój policzek opuszkami pozostałych palców. Patrzyłem mu w oczy, pełne pewności siebie i... Pożądania? Moje usta same z siebie objęły kciuk i zaczęły delikatnie ssać, języczek drażnił go... Co ja robię!? Tego plan nie obejmował!

Wyjmując kciuk z moich ust, Bartek jedną dłonią popchnął mnie na kolana, a drugą zaczął grzebać w swoich spodniach i... Jeśli kutasy maleją na mrozie, ten musiał być absolutnym gigantem. Gruby, twardy kawał mięsa otarł się o moje usta raz, za drugim były one szeroko otwarte. Nigdy w życiu nie robiłem loda, ale to wszystko wydawało się takie... Naturalne. Już po paru minutach wiedziałem, co sprawia mu najwięcej przyjemności i mimo, że nie byłem w stanie objąć go całego jedną dłonią, już po jakimś czasie Bartek mnie powstrzymał, kiedy poczułem, że jest blisko.

- Dobrze Ci idzie - powiedział, pomagając mi wstać - A teraz rozepnij kurtkę, odwdzięczę Ci się.

Bez słowa nie tylko rozpiąłem się, ale zrzuciłem moje okrycie na ławkę obok której staliśmy. Bartek usiadł na niej i zaprosił mnie na swoje kolana. To, co działo się później z moim ciałem ciężko określić w prosty sposób. Zaczął całować mnie po szyi, a następnie podwinął sweter i podkoszulkę, zabierając się za mój tors. Czułem coraz mniej zimna, a coraz więcej pożądania i gorąca rozchodzącego się z miejsc, którymi się zajmował. Nie zauważyłem, kiedy pozbył się pozostałych ubrań, które zasłaniały moją klatkę piersiową. Dosiadałem go topless, gdy jego język i usta doprowadzały mnie do szaleństwa. Pępek, sutki, paszki, nic nie mogło mu umknąć, a ja pojękiwałem tylko z rozkoszy.

- Będziesz dzielny? - usłyszałem pytanie, które brzmiało jednocześnie złowrogo i cholernie kusząco. Wiedziałem, na co się piszę mówiąc "tak", ale zwyczajnie nie byłem wtedy w stanie powiedzieć "nie". Wstałem z jego kolan i wypiąłem się, zsuwając spodnie i bokserki do kostek. Patrzyłem przed siebie, obserwując przejeżdżające w oddali pojedyncze auta. Nie chciałem wiedzieć narzędzia mojej egzekucji...

Nagle poczułem mokry kształt, rozpychający moją dziurkę. Nie mógł to jednak być jego kutas. Bawi się ze mną... Chce zobaczyć, czy jestem gotowy i wytrzymam jego potwora. Tym razem już nie przegram... A przynajmniej tak myślałem, zanim nie przeszedł do rzeczy. Jeden palec był w porządku, dwa też, ale gdy zaczął wsuwać we mnie swój sprzęt, musiałem zacisnąć zęby na moim swetrze, by nie wrzasnąć. Bolało, ale to nie był taki ból jak skręcona kostka czy zepsuty ząb. Za każdą falą bólu szła fala przyjemności. Poczułem jak jedna noga zaczęła mi lekko drżeć i uginać się od naporu Bartka na moją pupę. Nie wiem ile to trwało, bo próbowałem skupić się na rozkoszy, oddzielić ją od bólu. W pewnym momencie podniósł mnie jak lalkę i z pomocą grawitacji zaczął nabijać na swój pal.

- Zaraz dojdę... - usłyszałem tylko, zanim nie poczułem w swojej dupce gorącego strzału. Oczywiście, że nie używaliśmy gumek, ale przecież w ciążę nie zajdę, a ufam kumplowi na tyle, żeby być spokojnym, że nie dostanę jakiejś choroby wenerycznej. Ale po Sandrze, to kto wie... Gdy Bartek opadł na ławkę, wciąż nosząc mnie, teraz już wtulonego w niego, ponownie poczułem chłód, ale nie byłem w stanie stanąć na nogi. Na szczęście, mój towarzysz pomógł mi się ogarnąć, dotrzeć do domu i umyć się po tym wszystkim. Widać było, że miał ochotę na drugą rundę, ale ewidentnie widział też, że z mojej strony może być z tym ciężko, więc odpuścił. Poza tym, to nie był nasz jedyny raz.

Gdy spotkaliśmy się ponownie podczas okienka między wykładami, Bartek zwierzył mi się, że tak naprawdę jest gejem (a przynajmniej biseksualistą z większym upodobaniem do chłopaków). Sandra tak naprawdę jest dla niego trochę przykrywką, by inne dziewczyny dały mu spokój, jako że ona bardzo rzadko ma ochotę na seks i czułości, a bardziej chodzi z nim dla zdjęć na Instagramie i ochrony na imprezach. Ja, do tamtej nocy uważałem się za osobę heteroseksualną, ale nie mogłem się dużo dłużej okłamywać, że wszystko stało się tylko przez alkohol. Bartek jest cudownym nauczycielem i kochankiem. Nie tylko cierpliwym, ale również dającym mi mnóstwo czułości przed i po naszych zabawach. I mimo, że wtedy z nim przegrałem, to czuję się jak zwycięzca.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Jane Doe

Komentarze

Paryss9/12/2023 Odpowiedz

Dobre opowiadanie i niezwykle podniecające, może tylko opisz, więcej doznań na przyszłość, gdy czujesz kutasa w pupie. Naprawdę dobre, aż chce się Ciebie skosztować.

opowiadanie mocno podniecające. pobudza fantazję do bycia w takiej przygodzie. może coś jeszcze napiszesz?


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach