Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Nastolatek - jej milosc cz. 3

Obudziła się w środku nocy, czując parcie w pęcherzu. Wstała ostrożnie, żeby chłopca nie obudzić. Sami nie wiedzieli, kiedy w czasie ostatnich, tych najbardziej niewinnych czułości ogarnął ich sen.
Gdy, wróciwszy z łazienki, położyła się obok chłopca, zaskoczył ją pocałunkiem. Całował namiętnie jej usta raz za razem, nie przerywając, nie odrywając się od jej warg, biorąc to dolną, to górną między swoje. Udem napierał przy tym lekko na jej łono. Niewidzialne mrówki znowu gromadziły się na jej piersiach. Czuła się brana w posiadanie - sama nie wiedząc, czy przez nie, czy przez niego - i wcale nie chciała tego powstrzymać. Kiedy pobudzał ustami jej sutki, witała radośnie dreszcze w płucach, fale ciepła w brzuchu, każdą kroplę wilgoci w pochwie. Całował jej ciało miejsce koło miejsca, a ona oddawała mu się, szczęśliwa, że należy do niego. Gdy jego usta wędrowały po wewnętrznych stronach jej ud, radośnie poddawała się nowemu podnieceniu. Pragnęła tego chłopca, chciała mieć go w sobie i wolno szykowała się na to. Kilka pocałunków w wargi pochwy i łechtaczkę, właściwie jeden długi pocałunek, w którym ruchy jego ust nieprzerwanie przechodziły jeden w drugi - i wiedziała, że już czas, by się stało. Sięgnęła na stolik po jeszcze jedną gumkę.
- Teraz spróbuj wejść od tyłu, o tak - prosiła, kładąc się na boku, plecami do niego.
W obawie, że jeszcze nie poznał dobrze jej ciała, pomogła mu wejść, by nie sprawił jej niechcący bólu. Kiedy zaczął się w niej poruszać - o, wtedy zaczęły się naprawdę mocne doznania. Jego prącie, wsuwając się i wysuwając, stymulowało teraz obszary pochwy, jakich dotychczas nie pobudzał. Poruszenia chłopca wywoływały w niej nowe, nieznane jeszcze echo. Rosła w niej jakaś pierwotna żądza ukryta w brzuchu, szczególnie tam, jej kręgosłup sam odginał się w dół, oddech stawał się krótki, spazmatyczny, w uszach tętno zagłuszało każdy inny dźwięk. Karina była jak zamroczona, już nie potrafiła kochać się z otwartymi oczami, jasna czerwień zamkniętych powiek stanowiła jedno z czerwienią jej krwi, jej wnętrza. Jej pośladki drżały przy każdym spotkaniu z jego podbrzuszem. Nie uprawiała seksu, była nim cała. Odnalazła dłoń chłopca i położyła ją sobie na wzgórku łonowym, jego palce znalazły jej łechtaczkę i zaczęły ją pieścić, teraz przyjemność szła z dwóch stron, mrowienie opanowało jej biodra intensywniej niż dotąd. Poczuła pulsowanie w piersiach, zdała sobie sprawę, że wraz z nimi pulsuje odbyt, że dreszcze przebiegają w górę jej pleców i wiedziała, co to znaczy: nadchodził naprawdę silny orgazm. Fale przyjemności jedna po drugiej zalewały Karinę, aż tonęła w nich jakakolwiek myśl. Już nie miało dla niej znaczenia, kim jest, była czy będzie, liczył się tylko ten moment, ten spazm rozkoszy, to uderzenie serca, ten skurcz pochwy, ten ruch bioder, ten półprzytomny jęk. Odgięła biodra do tyłu, by czuć to jeszcze wyraźniej, skurcze ogarnęły jej pochwę i cewkę moczową, czuła, że wraz z jej trzema dziurkami pulsuje macica, a potem o niczym już nie wiedziała, odpływając w błogości. Fale przetoczyły się przez jej ciało, pozostawiając spokojne rozluźnienie. Chłopiec zdążył jeszcze wysunąć się z niej, zdjąć gumę i wtulić prącie w jej pośladki, a potem zalał je przyjemnym ciepłem.
Przytulił ją od tyłu, całując w kark, grzejąc dłońmi jej piersi. Chciała coś powiedzieć, ale bała się, że wyjdzie jej z tego miłosne wyznanie. "Nie, to bez sensu - powiedziała sobie w trzeźwiejących już myślach. - Tu przecież chodzi tylko o poczucie się lepiej, zapomnienie o toksycznej relacji. Jest mi z nim dobrze i tym trzeba się cieszyć, nie dopatrując się więcej niż jest". Zasnęła w jego objęciach.
Rano on miał na ósmą do szkoły, ona pracę w sklepie rozpoczynała o dziewiątej. Kiedy wyszedł, ucałowawszy ją długo i czule na "do widzenia", wzięła tym razem nie prysznic, a pełną, półgodzinną kąpiel w wannie. Wytarłszy ciało i wysuszywszy włosy, obejrzała się w lustrze. Była w pełni zadowolona ze swego ciała, czuła się piękna, atrakcyjna, pewna siebie. Nie była pewna, czy sprawiła to sama miłosna noc, czy może zachwyt i uwielbienie, którymi obdarzył ją chłopak, udzieliły się i jej.
Dorota jak zwykle zauważyła w niej zmianę i domyśliła się jej źródła.
- Jak tam poszła kopulacja? - spytała, szczerząc zęby w uśmiechu.
Dotychczas Karina dziwnie czuła się z ostentacyjnym biologizmem swej pracodawczyni. Tym razem dlaczegoś uznała, że najlepsza będzie odpowiedź w podobnym stylu - szczera i otwarta.
- Pierwszy raz za szybko się skończył. Drugi był niezły. Trzeci... zajebisty!
- Ach, czyli zapewne prawiczek, ale pojętny. Znam ten typ. Warto spotkać się znowu. Tylko, Karina, nie angażuj się! Takie rzeczy rzadko mają przyszłość. Pobaw się, ile chcesz, i idź dalej.
Już następnego dnia znów umówili się na późne popołudnie. Tym razem on miał przyjść prosto do niej. Choć za nic nie przyznałaby mu się do tego, stroiła się na to spotkanie od powrotu z pracy. Nie mieli wychodzić na dwór, zatem nie potrzebowała ubierać się ciepło. Po wielu przymiarkach wybrała nareszcie krótką białą sukienkę, która teraz wisiała już w odprasowana na wieszaku przy uchylonych drzwiach łazienki. W szufladzie w sypialni czekał koronkowy komplet w tym samym kolorze - stanik i majteczki. Gdy Karina skończyła kąpiel, do przyjścia chłopca pozostało jeszcze pół godziny.
Naga i świeża kończyła suszyć włosy przed lustrem w łazience - gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomyślała, że to ktoś z sąsiadów. Czego mógł chcieć? Postanowiła udawać, że jej nie ma, póki nie odezwie się domofon. I w tejże chwili usłyszała zza drzwi znajomy głos:
- Kaja, już jestem! - wołał 16-letni Marek. - Ktoś nie domknął drzwi na dole, postanowiłem zrobić ci niespodziankę.
Niespodziankę... rzeczywiście brakowało mu doświadczenia z kobietami, pewnie nawet nie miał starszej siostry i nie wiedział, ile czasu dziewczyna potrzebuje, by przyszykować się do randki! Karina w popłochu popatrzyła wokół siebie. Na ubranie się w bieliznę nie było już szans. W pośpiechu narzuciła sukienkę na gołe ciało i tak otworzyła drzwi. Był w tej samej kurtce co poprzednio, teraz częściowo rozpiętej, ale pod nią miał inny sweter... spodnie chyba też. W ręku trzymał niewielką paczuszkę.
- Kupiłem pyszne ciastka! - zakomunikował. - Przyniósłbym wino, ale mnie jeszcze nie sprzedadzą...
- Kochany, nie trzeba było, ale... dziękuję! A wino mam.
Kiedy wchodził, w ostatniej chwili zasłoniła sobą przedpokojowy stolik, bo dostrzegła, że w roztargnieniu zostawiła tam prezerwatywy, i to samych w saszetkach. Wpuściła go pierwszego do pokoju, a nie wiedząc, gdzie schować gumki, po prostu wrzuciła je do kieszeni sukienki.
Ciastka rzeczywiście były znakomite, chyba nawet lepsze od tych w kawiarni - dobrała do nich półsłodkie różowe wino. Na gramofonie kręciła się znów ta sama płyta z nastrojowym jazzem. Chłopak wolno dokończył wino. Od dłuższej chwili Karina wyczuwała, że coś mu ciąży.
- Słuchaj, Kaja - odezwał się - nie mogę dziś zostać na noc. Wujostwo nagle przyjechało i moi chcą, żebym na dwudziestą był w domu. Rozumiesz, ja nie mam tyle swobody co ty... Przepraszam.
- No cóż, zdarza się - odparła z uśmiechem, choć tak naprawdę czuła rozczarowanie. - Ale chyba możemy zatańczyć?
Wstała i podała mu rękę, już poruszając się w takt wolnego bluesa. Dołączył do niej i razem kołysali się w rytmie.
- Wiem, że kiepsko tańczę - powiedział przepraszająco, kiedy nie zareagował w porę na jej taneczny piruet.
- Nieprawda, masz dobre poczucie rytmu, to widać. Reszta to kwestia wprawy... tak jak w seksie.
Chłopak chyba stawał się śmielszy, a może to porównanie dodało mu odwagi? W każdym razie już przy następnym utworze położył dłonie na jej biodrach. Tak bliski dotyk, przez sam tylko materiał sukienki, zaczął rozgrzewać jej zmysły. Przybliżyła się do niego, by móc złożyć całus na jego ustach. Zdaje się, że to ośmieliło go dodatkowo. Zaczął pieścić jej pośladki przez sukienkę i Karina wiedziała, że nie ma odwrotu. Jej biodra ogarniało znajome mrowienie - ale nie tylko o to chodziło. Bo oczywiście po małej chwili odkrył brak majtek pod sukienką. Z pewnością nie przyszło mu do głowy, że ubrała się tak jedynie z pośpiechu. Z pewnością uznał, że specjalnie tak to zaplanowała, by uwieść go w tańcu. Pod jego dłońmi materiał wolno lecz nieodwołalnie wędrował do góry. Już palce chłopca zetknęły się z dolnym obszarem jej krągłości. Bez wątpienia dobrze go wyedukowała. Pieszczoty przyspieszyły jej tętno, oddech, wydobyły z niej wilgoć - kropelka nektaru spływała właśnie po lewym udzie Kariny. A jego dłoń wędrowała w ciasną przestrzeń pomiędzy jej udami. Nie mogła i nie chciała przerwać rozpoczętej gry - rozstawiła nogi szerzej. Jego palec prześliznął się kilka razy po ujściu jej odbytu i choć była już pewna, że nienawidzi penetracji tej dziurki, zewnętrzne karesy pozostały u niej najpewniejszą drogą na skróty do skrajnego podniecenia. Kiedy więc dotarł do warg sromowych, zastał jej kobiecość falującą i mokrą. Zagłębił w niej palec, zaczął nim poruszać, jakby przyzywał ją do siebie. Posłusznie przywarła do niego jeszcze bliżej, ich usta powtórnie się zetknęły. Pocałunek był długi, a gdy ich wargi na moment oderwały się od siebie, z jej ust wydobył się jęk.
- Jaka szkoda - szepnął chłopak - że nie mogę dziś zostać na noc...
- Ale chyba możemy się pokochać? - spytała tym samym niewinnym tonem, którym przedtem zaproponowała taniec. Sięgnęła do kieszeni - "A co mi tam, niech myśli, że mnie przejrzał!" - i wyjęła z niej kondom. Tanecznym obrotem opuściła objęcia chłopca.
Stanęła przy ścianie, opierając się o nią dłońmi, lecz stopy postawiła pół kroku od niej - tak, by kręgosłup wygiął się w łagodny łuk; tak, by miednica pochyliła się do przodu; tak, by pochwa stała się dostępna, jak to tylko możliwe. Słyszała, jak on podchodzi; słyszała, jak rozsuwa zamek błyskawiczny i odpina guzik; słyszała, jak jego spodnie osuwają się w dół, usłyszała też, jak rozdzierał kwadratową saszetkę.
Podwinął jej sukienkę nad pośladki. Jego dłoń wróciła między jej uda. Pogładził palcami wargi i rozchylił je. Poczuła jego żołędź tuż nad wejściem do pochwy, zabawne, poczuła nawet pustą jeszcze fałdę lateksu. Chłopak ostrożnie wsunął się do środka - rozkoszne znajome wypełnienie... Zaczął poruszać się wolno, tak jak lubiła, teraz w tempie dyktowanym przez nastrojową muzykę. O tak, miał dobre poczucie rytmu. Jego lewa ręka władczo chwyciła jej biodro, prawa przesunęła się po wzgórku łonowym i zaczęła dogadzać łechtaczce. Karina podniecała się szybko jak nigdy, ruchom penisa poddawało się jej ciało, serce, umysł.
- Jestem twoja... cała twoja - półświadomie wyrzucała z siebie te słowa, nie bardzo już rozumiejąc ich znaczenie, nie bardzo już rozumiejąc cokolwiek oprócz poruszającego się w niej prącia. - Należę do ciebie... jestem... twoją własnością... cała...
Już mrowiło jej krocze, już pulsował anus, już pochwę ogarnęły rytmiczne skurcze, już cała zmieniała się w wolne od myśli ciało przeżywające orgazm, bez świadomości, bez siebie...
Po chwili wróciła do istnienia. Uświadomiła sobie, że chłopak, chociaż ciągle obecny w niej, przerwał swe ruchy, znów nie wiedząc, co robić. Zrozumiała, że jeszcze nie doszedł.
- Dalej, najdroższy - poprosiła - ruszaj się, bierz mnie, pragnę cię!
Zdążyła jeszcze pomyśleć, że wkrótce trzeba będzie przejść na cieńsze gumki, a potem znów była tylko podnieceniem, mrowieniem, przyspieszonym oddechem, pędzącym tętnem i skurczami, w których zatraciła się kompletnie. Swoim maksymalnie w tej chwili wrażliwym wnętrzem czuła bezświadomie, jak członek w pochwie - w niczyjej pochwie, w pochwie ciała samego dla siebie - napina się i rozluźnia, napina i rozluźnia, i jak lateksowa wypustka prostuje się, a potem zamienia w okrąglejącą bańkę pełną spermy.
- Twoja... własność... - bełkotała. - Nie ja... ja nie... nie jestem... ty jesteś...
Chłopak długo pozostał w niej - półprzytomny, bez pojęcia, co jej dał, bez choćby możliwości pojęcia tego. Kobieta w momencie najwyższej ekstazy zawsze jest sama, choćby brało ją dwóch lub trzech naraz. Mężczyzna może jedynie przeżyć swoją przyjemność towarzyszącą kobiecej rozkoszy, lecz ta pozostaje dla niego na zawsze niedostępna.
Wysunął się z niej, mięknąc. Materiał sukienki miękko opadł na pośladki. Karina obróciła się twarzą do chłopca. Całowała go długo, jeszcze dłużej patrzyła mu w oczy.
Wypełniona spermą prezerwatywa trafiła do kosza w łazience, chłopak pobieżnie umył nad wanną genitalia i twarz. Usiedli, by dokończyć wino i ciastka.
- Zabawne - powiedziała figlarnie Karina - doprowadziłeś mnie do dwóch orgazmów, a za jakieś pół godziny siądziesz przy rodzinnym stole i będziesz grzecznym chłopcem.
- Ja zawsze jestem grzecznym chłopcem - uśmiechnął się. - Czy choć raz czegoś ci odmówiłem?
Ostatni raz tego wieczoru pocałowali się już na korytarzu, przy windzie. Karina czuła chłodny powiew na spoconych włosach, na spoconych pośladkach pod sukienką.
- Pojutrze jest piątek - szepnęła, by nikt z sąsiadów nie usłyszał - a po nim, jak wiesz, zwykle bywa sobota. Co byś powiedział na przyjście do mnie w piątkowy wieczór i zajęcie się mną co najmniej do rana?
- Powiedziałbym, że jesteśmy umówieni! - To właśnie wtedy jeszcze raz ją pocałował, po czym zniknął za drzwiami windy.
Jednak następnego dnia Karinę od rana drapało w gardle, miała też podrażnione od środka nos. Wydawało się, że to nic wielkiego, lecz wieczorem dostała bólów głowy, a gdy zelżały - zasnęła w ubraniu na tapczaniku, tak jak tam się "na chwilkę" położyła. W piątkowy ranek ledwo się obudziła. Dokuczał jej katar, kaszel, rzadki śluz bez przerwy cieknący z nosa, ból wszystkich kości (z czaszką na czele) i ciągłe uczucie przeszywającego zimna. Jakoś przemogła się i dowlokła do pracy, lecz Dorota na widok pracownicy zakazała jej wstępu za ladę.
- Zarazisz mnie i wszystkich klientów! Poza tym jak ty wyglądasz?! Kto kupi kosmetyk od zasmarkanej i kaszlącej sprzedawczyni? Marsz do lekarza, a stamtąd do łóżka! Póki nie wyzdrowiejesz, jakoś sobie bez ciebie poradzę.
Już w domu, z baterią przepisanych lekarstw na nocnym stoliku, Karina uprzytomniła sobie, że ma dziś randkę! Wydobyła z torebki telefon. Ledwie trafiając palcem w litery, napisała wiadomość: "Kochany, dzisiaj nieaktualne. Nie okres. Grypa".
Nie spodziewała się odpowiedzi, jaka przyszła po półgodzinie: "Szkolna pielęgniarka poleciła skuteczny lek. Dostanę go bez recepty. Kupię zaraz po lekcjach i przyniosę. Kaja, trzymaj się!". Odpisała, że ma wszystko i że nie trzeba, lecz zignorował to.
Krótko przed piętnastą odezwał się domofon. 16-latek przyszedł ze szkolną teczką (pierwszy raz go z nią ujrzała) i natychmiast wyjął z niej małe pudełko.
- To trzeba rozpuścić w gorącej wodzie - poinformował. - Podobno niezbyt smaczne, ale szybko stawia na nogi. Mogę skorzystać z twojej kuchni? - Wkrótce podał jej szklankę z roztworem, a po tym, jak wypiła krzywiąc się, troskliwie okrył ją kołdrą. Karina szybko zasnęła.
Gdy się obudziła, był późny wieczór. Ku jej zaskoczeniu chłopiec nadal przy niej był - siedział na krześle w przedpokoju, naprzeciw drzwi, i studiował podręcznik czy lekturę.
- A co ty tu robisz? - wychrypiała.
- Opiekuję się tobą - odparł rzeczowo. Można by pomyśleć, że był przygotowany na takie pytanie. Potem spytał, czy chce się jej pić.
- Dlaczego to robisz? - zapytała, kiedy po paru minutach wrócił z kuchni z kubkiem gorącej herbaty.
- Jak to: dlaczego? Bo jestem twoim chłopakiem.
- A co powiedziałeś rodzicom?
- Dzwoniłem, że muszę zostać przy chorej dziewczynie, która jest sama w domu. Tata powiedział, że jestem bardzo dorosły.
- Wiedzą o mnie?!
- Bez szczegółów - uspokoił ją. - Wiedzą, że poznałem miłą dziewczynę, to wszystko.
- A wiedzą, ile ta dziewczyna ma lat?
- No coś ty! Najpierw niech cię poznają i polubią.
- Dziękuję... - zdążyła szepnąć, nim znowu zasnęła. Rano czuła się już lepiej, ale chłopak nie pozwolił jej wstać. Sam przygotował śniadanie i przypilnował, żeby wzięła wszystkie lekarstwa, a w południe przyniósł obiad z pobliskiego baru. Tak samo zajmował się nią do poniedziałkowego ranka, gdy musiał iść do szkoły. Co prawda rozważał zerwanie się lekcji, ale przekonała go, że jest z nią na tyle dobrze, by mogła wszystko zrobić koło siebie. Poprosiła jedynie, by po szkole zrobił dla niej zakupy.
Rzeczywiście około piętnastej zjawił się z pełnymi siatkami. Przywitała go wykąpana, uczesana, przebrana ze szlafroka w bluzkę z długimi rękawami i spódnicę do kolan.
- Jestem zdrowa, kochany! Całkiem zdrowa! Czuję się zupełnie dobrze!
- Powiedzmy, że ci wierzę - odrzekł z rezerwą - ale na razie lepiej się oszczędzaj.
Najpierw pobieżnie odkurzył całe mieszkanie, tłumacząc, że pył szczególnie jej teraz nie służy i że zrobił to już raz w piątek, gdy spała. Następnie pomógł w przygotowaniu obiadu, obierając wszystkie warzywa, nawet ziemniaki. Na jej protesty odpowiadał spokojnie, że w domu zdarza mu się robić to samo. Potem jedli ten obiad i Karina przyłapała się na myśli, że nie miałaby nic przeciwko spędzaniu w ten sposób każdego dnia.
Potem nie było już tak niewinnie. Póki była chora, przykre doznania tłumiły w niej wszystko inne, lecz teraz jej libido, tak rozbudzone w ostatnim czasie, ocknęło się z krótkiej drzemki. Chłopiec przygotował grzane wino, mówiąc, że jest dobre przeciw nawrotowi choroby. Pili je razem z ceramicznych kubków, siedząc w fotelach przy stole w największym pokoju, i wtedy Karina uświadomiła sobie, że znajome mróweczki wracają na jej piersi, których guziczki wolno twardnieją. Bez słowa pocałowała chłopca w usta i był to długi pocałunek. Zaczęły się pieszczoty - najpierw te drobne, z całowaniem jej pod uchem i w szyję, potem coraz śmielsze, z głaskaniem i łaskotaniem przez materiał bluzki jej talii, piersi, przez spódnicę - jej bioder, ud... Słodkie wibracje rozchodziły się od pieszczonych miejsc do takich, których jeszcze dziś nie dotykał. W podbrzuszu dziewczyny rosło napięcie. Wiedziała, że to może się skończyć już tylko w jeden sposób. Przeprosiła na chwilkę i poszła do sypialni po prezerwatywę, tym razem już nie tak grubą jak dotąd.

C.D.N.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Pisatiel

Trzeci rozdział, w którym do głosu zaczyna dochodzić coś dużo więcej niż seks. Po razkolejny dziękuję mojej Ukochanej za konsultację.


Komentarze

Gawron8/12/2023 Odpowiedz

Genialne to jest. Przegenialne. Jedna z lepiej napisanych serii w ostatnich latach.

Czapki z głów.To się samo chce czytać.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach