Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Nastolatek - jej milosc cz. 4

Po powrocie usiadła chłopcu tyłem na kolanach, podkładając pięty pod pośladki - fotele były szerokie, siedzący mieli wokół siebie sporo wolnego miejsca, a w tej pozycji mogła w razie potrzeby łatwo się unieść. Pozwoliła, by jego dłonie błądziły pod jej bluzką. Na szczęście miała biustonosz bez ramiączek, łatwy do pozbycia; wystarczyło odpiąć go i wyciągnąć spod bluzki, bez dalszych przeszkód oddając spragnione piersi niecierpliwym palcom. Uniósłszy się na kolanach, podwinęła spódnicę - szeroko plisowaną, idealną do sytuacji intymnych - zapraszając jego ręce i tam. Jej ciało wyraźnie uczyło się coraz łatwiej i szybciej osiągać pełną gotowość. Pochwa, już rozszerzona i wilgotna, zapraszała - nie, raczej prosiła - by pójść dalej. Karina wyczuwała pośladkami przez spodnie, że chłopiec też jest gotowy.
Znów uniosła biodra, by mógł rozpiąć spodnie i zabezpieczyć się. W tym momencie uświadomiła sobie, że w sypialni nie pomyślała o ściągnięciu majtek, których teraz nie będzie tak łatwo się pozbyć. Nie chcąc wstawaniem psuć nastroju chwili, po prostu odsunęła swoje dość skąpe figi na bok. Ponieważ jej kochanek w tej pozycji nie mógł dobrze widzieć krocza dziewczyny, trochę pomogła mu się wsunąć i szczęśliwa opadła na niego.
Pozycja miała wiele zalet. Była tylna, a Karina nauczyła się już, że właśnie w takich osiąga największą satysfakcję. Jednocześnie dawała kobiecie pełną kontrolę. Ponad wszystko zaś ruch bioder w dół i w górę był równocześnie ruchem w tył i w przód.
Ruszając się coraz szybciej, Karina całą sobą reagowała na wsunięcia i wysunięcia chłopca. To działo się samo: uniesienie bioder - skurcz pochwy - wdech - napięcie w piersiach; opuszczenie - wydech - rozluźnienie i słodkie wypełnienie... I jeszcze chłopak wsunął dłoń pod brzuch dziewczyny, dwoma palcami obejmując jej perłę - więcej nie musiał robić, same jej ruchy zamieniały jego dotyk w pieszczenie. Nadeszło znajome pulsowanie, fala rosła, aż przełamała się na szczycie, dziewczyna opadła, oczekując rozluźnienia - ale nie, ciągle bezwiednie poruszała biodrami w przód i w tył, już rosła kolejna fala, i jęk spełnienia, i kolejna fala rozkoszy... Nie wiedziała nawet, podczas której z tych fal chłopak miał wytrysk - a może stało się to pomiędzy jedną a drugą? Gdy uniesienie minęło, długo jeszcze siedzieli tak, on obsypując ją czułościami, ona nie bardzo wiedząc gdzie jest.
Wzięli razem prysznic, figlarnie mydląc się nawzajem. A później, wciąż nadzy, poszli do sypialni, położyli się... i ona po prostu zasnęła wtulona plecami w jego tors, pupą w jego męskość. Przyśnił się jej dziwny sen, w którym ten chłopiec całował ją czule po zaokrąglonym brzuszku.
Kiedy rano, wychodząc na lekcje, obudził ją, pomyślała: "Po raz drugi spaliśmy razem w jednym łóżku... I po raz pierwszy byliśmy razem w łóżku bez seksu". A potem, gdy już zamknął za sobą drzwi, uprzytomniła sobie, co to właściwie znaczy.
Seks w łóżku i poza nim - to przygoda, zabawa, przyjemność bez zobowiązań. Ale łóżko bez seksu (nawet jeśli wcześniej zrobili to gdzieś indziej) pachniało już związkiem. Przypomniała sobie, jak opiekował się nią, gdy była chora, i jak pomagał jej w kuchni... To nie była nawet troska chłopaka o swoją dziewczynę; on troszczył się o nią tak jakby była jego żoną!
Zapytała samą siebie o swoje uczucia do niego i musiała przyznać się przed sobą, że nie jest to tylko pożądanie. Tęskniła za nim, a gdyby nie przyszedł więcej, z pewnością brakowałoby jej upojnych zbliżeń z nim, ale - nie dało się ukryć - nie tylko tego. Gdyby zamieniła go na innego, z którym miałaby równie satysfakcjonujące doznania, czy to byłoby to samo? Szczerze odpowiedziała sobie, że nie. Zaczynało jej na nim zależeć, co znaczyło, że ona zaczyna zależeć od niego. Oddać kontrolę nad swoim życiem w ręce szesnastoletniego dzieciaka?! Kiedy kochali się na stojąco, wołała półprzytomnie, że jest jego własnością - i teraz stawało się dla niej jasne, że nie był to tylko bełkot zaspokajanej kobiety. Naprawdę zaczynała do niego należeć. Być własnością nastolatka?! Nie mówiąc juz tym, co powiedzieliby jego rodzice, gdyby odkryli, z kim spotyka się ich syn. Na razie myślą pewnie, że chłopak poznał sympatyczną rówieśniczkę, z którą przeżywa niewinną nastoletnią miłość polegającą na trzymaniu się za ręce i oglądaniu razem filmów. A choćby nawet go przycisnęli, a jemu zebrało się na szczerość, usłyszeliby, że jego wybranka ma 18 lat. Ale jeśliby odkryli jej faktyczny wiek, ich reakcja mogłaby być co najmniej nieprzyjemna... "Karina, nie angażuj się!" - usłyszała w sobie echo słów Doroty.
Byli umówieni na telefon na piętnastą, kiedy tego dnia kończył lekcje. Bardzo denerwowała się przed tą rozmową, wiedząc, co ma powiedzieć, a nie będąc zupełnie pewną, czy chce powiedzieć właśnie to. Na szczęście w sklepie miały tego dnia zatrzęsienie klientek, co pomagało zapomnieć o nieuchronnie zbliżającej się piętnastej. Kiedy nadeszła, o czym telefon powiadomił sygnałem przypominania, Karina poprosiła Dorotę o chwilę przerwy i wyszła na zaplecze. W drżącej ręce trzymając komórkę, odliczała sygnały wywołania. Miała nadzieję, że chłopak nie odbierze - miałaby wtedy czas zmienić zdanie albo przynajmniej mogłaby odłożyć decyzję, aby jeszcze raz się z nim spotkać. Odebrał.
- Cześć, Kaja, dobrze że dzwonisz. - Jego głos brzmiał radośnie. - Myślałem właśnie o tobie... A zresztą kiedy ja o tobie nie myślę?
- Cześć. - Starała się być tak zasadnicza, jak tylko umiała. - Słuchaj, musimy porozmawiać.
- Pewnie! Wiesz, mam ci coś ważnego do powiedzenia... Ale to chyba nie jest na telefon.
- Posłuchaj - rzekła, w ostatniej chwili powstrzymując się od dodania "kochany". - Musimy przestać się spotykać.
Chłopak przez chwilę milczał. Prawdopodobnie był w szoku.
- Co ty mówisz, Kaja?! Dlaczego? Masz kogoś, czy co...?
- Nie, nie mam nikogo.
- To o co chodzi? Myślałem, że dobrze ci ze mną...
- Bo dobrze mi z tobą. Tylko... Nie czuję się gotowa na związek. Rozumiesz? Nie jestem gotowa, żeby z kimś być.
- Nie lubisz mnie? Uważasz, że coś ze mną nie tak?
- Lubię cię. - Nie wiedziała, jakich słów użyć. - To nie z tobą, tylko ze mną jest coś nie tak. Ty jesteś opiekuńczy, troskliwy, miałam z tobą udany seks, jesteś wymarzonym chłopakiem dla dziewczyny. Tylko że ja na razie nie chcę się angażować...
- Boisz się zaangażować - nie zapytał, oznajmił. - Przeszkadza ci, że jestem młodszy. Dwa lata to nie taka duża różnica!
- Posłuchaj mnie! Ty potrzebujesz dziewczyny w swoim wieku, do stałego spotykania się, a ja... Ja chyba na razie w ogóle nie potrzebuję stałego chłopaka, bez względu na wiek.
- Kaja, zastanów się! Będę na ciebie czekał! - zdążyła jeszcze usłyszeć, zanim przerwała połączenie.
Za kontuar wróciła roztrzęsiona. Dorota jak zwykle spostrzegła to. Odczekała jedynie, aż klientka dokończy zakupy i opuści sklep.
- Co ci jest? - Popatrzyła na dziewczynę uważnie. - Mam nadzieję, że nikt nie umarł!
- Prawie - westchnęła Karina. - Właśnie zakończyłam związek z tym chłopcem.
Dorota odetchnęła.
- Bardzo dobrze zrobiłaś - podsumowała. - Z początku to może trochę boleć, ale... to jedyne wyjście. Potem byłoby jeszcze trudniej. Nastolatków nie podrywa się, aby żyć z nimi długo i szczęśliwie, tylko żeby przeżyć szalony seks, a przy okazji podbudować swoje ego. Mogę cię zapewnić, że oboje zyskaliście na pewności siebie. On kogoś pozna, ty kogoś poznasz i wszystko będzie dobrze.
Ale nic nie było dobrze.

C.D.N.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Pisatiel

Rozdział czwarty, w którym ciągle jest dużo erotyki, ale jednocześnie zaczynają się problemy. Znowu wypada mi podziękować mojej Ukochanej za fachową konsultację.


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach