Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Przygoda w obuwniczym

Było to bardzo zaskakujące, że ten piękny mały sklep nie był częścią jakiejkolwiek sieci. To był rzeczywiście elegancki butik, w którym znajdowała się selekcja obuwia najlepszej jakości. Zajrzałam z nieśmiałością - takie buty kosztują majątek, a ja zwykle wybieram się do takiego salonu, w którym szybko i niemalże anonimowo wybiorę sobie cokolwiek, co będzie pasowało, a potem będę liczyć, że przetrwają jeden, dwa sezony. Ale już tu byłam… a  zamiast naburmuszonych ekspedientek mierzących mnie z góry do dołu za ladą stał on.


Piękny mężczyzna. Ubrany nienachalnie, schludnie, ale wygodnie. Był dość wysoki, smukły. Na twarzy dobrze utrzymany trzydniowy zarost. Uśmiechnął się delikatnie i zapytał czym może służyć. Spłoszyłam się, na odczepnego powiedziałam, że szukam szpilek. Zapytał na jaką okazję. "Do teatru. Chcę kupić wygodne szpilki do teatru". Uśmiechnął się znowu i powiedział "Wybierzemy takie, żeby były wygodne zarówno do siedzenia na widowni, jak i na dwie godziny biegania po scenie. Proszę usiąść. Mam na imię Marek i dziś będę Panią obsługiwał" Wskazał nieco schowany za regałem, niewidoczny z wejścia sklepu wygodny fotel na podwyższeniu. Dopiero po przyjrzeniu się mu, zauważyłam jak dziwny był ten fotel - bardziej jak tron. I to na podwyższeniu.


Usiałam i zwiesiłam nogi, nie chcąc zabrudzić miękkiego podnóżka, obitego takim samym ciemnym aksamitem jak cały mebel. Mężczyzna, Marek... podszedł do mnie, uklęknął na jedno kolano przed fotelem, zapytał "Czy mogę?" łapiąc za moje buty. W pośpiechu zaczęłam zastanawiać się nad tym, czy moje stopy wyglądają dobrze. Nie wiem czemu chciałam, żeby tak było. Do cholery! To tylko sklep! "Taaak" odpowiedziałam niepewnie. Był taki delikatny, cichy i subtelny, kiedy przytrzymywał mi stopę swoją silną piękną dłonią ściągając codzienne balleriny drugą. Delikatnie położył moją stopę na podnóżku, muskając jej wierzch. Cienka pończocha wydała się jeszcze cieńsza kiedy przeszedł mnie dreszcz pod jego ciepłymi palcami. Jego wzrok zdecydowanie zbyt długo zawiesił się na mojej stopie. To samo powtórzył z drugą, tym razem spoglądając na koniec mi w oczy. "Trzeba będzie przymierzyć dwa. Czy ma Pani czas? Poszukamy idealnej pary." Znowu uśmiech. Tym razem dreszcze poczułam niemalże w całym ciele. Kiedy tak klęczał, nisko, niemalże usłużnie, gotowy spełnić każde moje życzenie. "Taak..mam." Odpowiedziałam cicho. Wstał i oznajmił grzecznie. "Jeśli Pani pozwoli zamknę sklep, żeby nam nikt nie przeszkadzał - dzisiaj pracownica ma wolne i jestem zupełnie sam, a nie chciałbym, żeby cokolwiek mnie od Pani odciągnęło." Czułam jak zasycha mi w gardle, a w brzuchu zaczynają szaleńczo latać motyle.


Kiedy zamknął drzwi, odwrócił się - "Jaki rozmiar Pani nosi?" "Wydaje mi się, że 40" "Sprawdźmy!" Marek był grzeczny ale dość odważny. Takie coś uchodzi tylko w fantazji erotycznej. Erotycznej? Czemu to słowo przyszło mi do głowy? Było mi zdecydowanie zbyt gorąco jak na wiosenne popołudnie. Zsunęłam płaszcz z ramion na fotel za sobą. Sprzedawca klęknął przed mną. W lewą dłoń wziął moją prawą stopę. Mocne palce otuliły piętę i sięgnęły do łuku stopy. Poczułam jak przesuwa palcami dalej, kciukiem wędrując po podbiciu stopy aż do palców. Jego klatka piersiowa nieznacznie przyspieszyła, wyraźniej się unosząc a oczy skupiły na stopie. Wzrok delikatnie odpłynął. Rozchylił usta i delikatnie je oblizał jak gdyby chciał pić. Sciskając swoją dłoń na stopie, gwałtownie wysunął spod podnóżka dodatkową półeczkę - w której znajdowało się wgłębienie na stopę, z regulowaną miarką. Położył moją stopę na niej i z lekka ochrypłym cichym głosem wrócił do rzeczywistości "Zaraz się dowiemy" Postawił i bardzo ostrożnie przesunął miarkę."40. Miała Pani całkowitą słuszność." Nie zauważyłam nawet jak jego dłoń zaciska się na mojej kostce. Mam wyjątkowo drobne kostki, łatwo owinąć wokół nich całą dłoń - zwłaszcza męską. Patrzył mi w oczy głęboko, miałam wrażenie, że przebija mnie tym wzrokiem do samego dna. Że widzi, jak bardzo jest mi gorąco, a ciało odmawia posłuszeństwa - głęboko w podbrzuszu rozpoczęło wypływać ze mnie pożądanie i torowało sobie drogę pomiędzy moimi nogami. On był dokładnie pomiędzy nimi i zapragnęłam, by jego dłoń przesunęła się wyżej.


"Jaki kolor butów Pani by najbardziej odpowiadał?" To mnie otrzeźwiło. Rozejrzałam się po sklepie. Kolorów była niezliczona ilość. Dopiero zauważyłam, że buty nie tylko są wykonane z delikatnej skóry, każdy ma unikalny piękny kształt, ale też prawie każda para była w innym kolorze. Wszystkie ułożone schludnie, jak w pudełku z kredkami, stopniowo tworzyły tęczę pięknych dzieł sztuku wyeksponowanych na półkach. Obcasy wyższe, niższe, szerokie, cieniutkie, sandałki oraz pełne czółenka. "Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, sukienkę mam czarną." "To buty mogą być w każdym kolorze. Wybiorę coś, co według mnie do Pani pasuje, co Pani na to?" Zniknął na zapleczu. Siedziałam się zastanawiając się co ja robię, czemu w ogóle? Pozwoliłam zamknąć sklep? Na szczęście witryny były odsłonięte. Za szybą poruszał się galeriowy tłum, nieświadom tego co się dzieje w moim ciele. Gdyby ktoś zajrzał, może dostrzegłby moją głowę nad niższymi półkami w rogu - zdecydowanie nie widziałby tego, że już za chwilę sprzedawca zjawił się z pudełkiem. Nie mógł też nikt widzieć, jak uklęknął przede mną, znowu na jednym kolanie i otworzył pudełko. W środku znajdowały się najpiękniejsze delikatne i subtelnie ukształtowane szpilki z zamszu w ciepłym czerwonym kolorze. Nie było na nich żadnych zbędnych ozdób. Faktura zamszowej skóry dawała złudzenie przyjemnego ciepła jakim emanowały buty. Przyjemnie nie najwyższy obcas, nadal cieniutki, nadawał butowi ulotnej lekkości. Były piękne. Marek delikatnie ale dość zdecydowanie złapał moją stopę. To mnie natychmiast skierowało z powrotem na niego. Był pochłonięty bynajmniej nie butami. Teraz trzymając moją stopę jedną dłonią, śmielej przesunął po niej drugą. "Ma Pani przepiękne stopy... idealne do tych butów" Powiedział ochryple patrząc tylko na tę część mojego ciała, która chyba nigdy nie była tak wielbiona. Taaaak.... takie słowo tylko przychodziło mi do głowy. On je wielbił. Klęczał na dwóch kolanach i głęboko oddychał. Jego palce mnie nieomal parzyły. Miałam wrażenie, że on to wszystko czuje. Opuszki palców prawie rytmicznie przesuwały się delikatnie po powierzchni stopy. To na pewno trwało ułamek sekundy, ale czas zdawał się stanąć w miejscu, a przez głowę i ciało przechodziły tysiące sekund ekstazy. Z cipki lały się już wodospady podniecenia. Schylił się - i wsunął stopę do buta. Zrobił to tak płynnie, powoli, tak zmysłowo, jakby co najmniej on sam wsuwał się we mnie. Zabrakło mi tchu i głęboko westchnęłam, tak samo jak on. Oczy mężczyzny zaszły mgłą. Zauważyłam jak napęczniały był teraz jego rozporek. Czy mnie się miesza w głowie? Pragnęłam poczuć na stopie jego usta, pragnęłam włożyć mu swoją stopę do gardła, poczuć pod palcami jego mięsisty wilgotny język i szkliste zęby. Głaskał zamsz buta prawą dłonią, trzymają stopę w lewej. W tej niezwykłej modlitewnej pozycji, pochylony, służalczo i poddańczo. Spojrzał i cichym szeptem zapytał "Czy mogę?" Wiedziałam czego chce, czułam to. Miałam wrażenie, że przedłużam odpowiedź podniecona tą niecodzienną mocą jaką miałam nad tym pięknym mężczyzną całkowicie pochłoniętym moimi stopami, gotowym zrobić wszystko byleby móc je oglądać, dotykać... "Skinęłam głową". Nachylił się głęboko, unosząc delikatni moją stopę do swojej twarzy i zaczął ją wąchać. Dotykał dłońmi mojej kostki, łydki. Jak przez mgłę widziałam jego usta blisko mojej skóry. Pragnęłam poczuć na sobie jego język. Jakby na życzenie Marek rozchylił usta i wilgotny język musnął moją stopę. Jęknęłam. Rozkosz oblała mnie od góry do dołu, kumulując się w mokrym już kroczu. Spódnica z pewnością była już wysoko i na pewno widział, że nie mam majtek. Ale był kompletnie pochłonięty stopami. Zdjął but i torując sobie drogę językiem zsunął się na sam dół, aż do palców. Mokrym językiem dotknął miejsca, gdzie duży palec łączy się z drugim. Dłonie zacisnęły mi się na fotelu. Marek spojrzał mi w oczy. Zobaczyłam jego poważną, jakby nieobecną twarz, rozchylone usta z których błysnęła wilgoć języka.. Ja sama łapałam powietrze z trudem, przygryzając wargi. Szybkim ruchem chwycił pończochę i ją błyskawicznie zdjął, uwalniając moją nogę i stopę. Moje palce błyskawicznie znalazły drogę do jego spragnionych ust. Lizał, ssał, gwałtownie oddychał, a ja z trudem opanowywałam gwałtowną namiętność, która wzbierała niewiarygodną falą. Moja prawa dłoń odnalazła drogę pod spódnicę do łechtaczki. Dotknęłam wilgoci i to wystarczyło orgazm uderzył gwałtowną falą, która wezbrana rozeszła się też na sprzedawcę. Poruszył się w cichym spaźmie, moja stopa wysunięta z jego ust, nadal w dłoni, a strużka śliny cienką błyszczącą nitką łączyła moje ciało z jego ustami.


“Wezmę te buty” “Świetnie, dzisiaj bardzo specjalna zniżka dla wyjątkowej klientki.” Uśmiechnął się miękko.
 
L.Moor

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Linda Moor

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach