Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Pamietnik Suki [08] - Bimbofikacja suki



Przyglądałam się sobie w lustrze i byłam dumna z tego co widzę. Wyraźnie zarysowane łydki, szczupłe uda, jędrne pośladki, płaski brzuch. Zero tłuszczu, waga w pełni adekwatna do mojego wzrostu i wieku. Wystarczyło kilka tygodni intensywnych ćwiczeń fizycznych oraz rygorystyczna dieta, abym fizycznie stała się niemalże idealną wersją samej siebie. Osobą, którą zawsze chciałam się stać, lecz nigdy nie starczyło mi na to odwagi, motywacji i samodyscypliny. Teraz jednak udało mi się bez większego trudu, bo nie robiłam tego dla siebie. Wszystko co to osiągnęłam dla Niego, a On zasługiwał na każde poświęcenie.


Od czasu pomyślnej inicjacji, stałam się oczkiem w głowie Pana Domu. Przez ostatni miesiąc otrzymałam od Niego tyle uwagi, tyle namiętności i rozkoszy, że trudno mi byłoby prosić los o więcej. Wzywał mnie do siebie praktycznie co wieczór i spędzał ze mną sam na sam kilka, a w weekendy nawet i po kilkanaście godzin. Używał mnie wówczas tak intensywnie, pieprzył tak ostro, że często po spędzonej z Nim nocy nie miałam siły podnieść się rano z łóżka. Chodziłam potem niewyspana, obolała, wycieńczona do granic możliwości, ale zawsze szczęśliwa i spełniona.

Trudno mi nawet wyobrazić sobie lepszego kochanka. Pan Domu uosabiał sobą wszystko to, co pociągało mnie w mężczyznach. Nad jego zaletami mógłbym rozwodzić się godzinami, lecz gdybym miała Go opisać w kilku słowach, użyłabym takich określeń jak: przystojny, stanowczy, dominujący, pomysłowy i inteligentny. Zawsze uważałam się za odważną, nie bojącą się wyzwań kobietę, a mimo to w Jego towarzystwie czułam się jak dziewica przed pierwszym razem. Onieśmielał mnie siłą charakteru, swobodnym traktowaniem intymności. Nie istniało dla Niego żadne tabu, nie było granicy, której by ze mną nie przekroczył. Ograniczała go wyłącznie wyobraźnia, a tą miał wyjątkowo bujną.

Podczas minionego miesiąca doświadczyłam z Jego rąk perwersji, o których nie marzyłam w najbardziej nawet chorych fantazjach. Wiązał mnie i podwieszał na linie pod sufitem, wkładał we mnie różne przedmioty, tresował niczym klacz, podduszał i podtapiał, a był to przecież ledwie tylko ułamek wszystkiego co z nim przeżyłam. Z zadawania mi bólu uczynił swego rodzaju sztukę - chłostał mnie, przypinał do ciała klamerki, zalewał gorącym woskiem, unieruchamiał na wiele godzin w wyjątkowo niewygodnych pozycjach. Napawał się moją uległością, moim cierpieniem, a ja czerpałam nie mniejszą satysfakcję z Jego spełnienia.

Nie musiało minąć wiele czasu, abym przywykła do roli sex zabawki. Od kiedy pamiętam wolałam być w łóżku uległa, podniecały mnie klapsy, kręciły wyzwiska, lecz po kilku tygodniach z Nim przeniosłam te doświadczenia na zupełnie inny, wyższy poziom. Spełnianie perwersyjnych zachcianek Pana Domu było odtąd jedynym celem mojej egzystencji. Nie liczyło się nic i nikt poza Nim, cały świat stanowił tylko odległe, nieistotne tło. Ból stał się dla mnie zwiastunem niewyobrażalnej rozkoszy, a upodlenie stanowiło preludium dla spełnienia, jakiego nigdy wcześniej nie dane mi było doświadczać.

Spełnienie i rozkosz miały jednak swoją cenę, a ja musiałam ją codziennie płacić. Patrząc w lustrze na swe młode, idealnie wyrzeźbione ciało, widziałam także liczne szramy i siniaki. W większości zawdzięczałam je jendak nie Jemu, a mojej "przełożonej" - jak kazała mi się nazywać druga rezydująca w Domu suka. Brunetka była mi niechętna od samego początku, ale od czasu gdy zajęłam jej miejsce w łóżku u boku Pana, zdawała się mnie wręcz nienawidzić. Wciąż chodziła wściekła niczym rozjuszona osa i znęcała się nade mną przy każdej nadarzającej się okazji. A jako moja przełożona, opiekunka i nauczycielka w jednej osobie, miała tych okazji naprawdę sporo.

Brunetka karała mnie surowo za najlżejsze nawet przewinienie. Wystarczyła przeoczona grudka kurzu podczas sprzątania, kilkuminutowe spóźnienie na posiłek, drobna pomyłka przy cytowaniu Zasad Domu, niezbyt starannie nałożony makijaż, lub po prostu niewłaściwe spojrzenie, a mój dzień zamieniał się w koszmar. Brunetka prowadziła mnie do Pokoju Kar i w trakcie trwającej godzinę sesji zadawała mi tyle cierpienia, ile tylko była w stanie zadać. Biczowała mnie, okładała szpicrutą lub cienkim bambusowym kijem, przypinała ciężarki do piersi, warg sromowych i w inne równie wrażliwe miejsca. Stosowała także wiele innych, znacznie bardziej wyrafinowanych metod zadawania mi bólu, o których wolałabym jednak szybko zapomnieć.

Oprócz stosowania tortur fizycznych Brunetka znęcała się nade mną także psychicznie. Prym wiodły tu oczywiście wyzwiska i pogardliwe spojrzenia, lecz do tych zdążyłam się już przyzwyczaić. Do standardowych “kurewek”, “szmat” i “dziwek”, moja Przełożona zaczęła dołączać przymiotniki takiej jak “bezwartościowa”, “obleśna”, czy “głupia”, ale to także nie robiło na mnie większego wrażenia. Pan Domu nigdy się w ten sposób do mnie nie zwracał, dla niego byłam “analną suczką”, lub po prostu “suczką”. Takie określenie było dla mnie wręcz swego rodzaju komplementem, a tylko Jego zdanie miało dla mnie jakiekolwiek znaczenie.

Wyzwiska i przemoc nie były bynajmniej najgorszą bronią w arsenale Brunetki. Bardziej od szram i siniaków moje odbicie w lustrze szpecił obejmujący talię “pas”. Wykonany ze skóry oraz metalu pas cnoty nosiłam za karę - notoryczne łamanie zakazu masturbacji bez pozwolenia. A choć pas nosiłam już drugi tydzień, to wciąż nie mogłam się do niego przyzwyczaić. Skórzane majtki były wyjątkowo niewygodne, obcierały mnie przy chodzeniu, metalowe obejmy krępowały ruchy podczas ćwiczeń fizycznych. A mimo to, musiałam go mieć na sobie niemal przez całą dobę. Wyjątek stanowiły spotkania z Panem Domu, oraz wizyty w łazience - lecz nie zawsze mogłam sobie na to pozwolić.

To Brunretka zasugerowała Panu taką formę ukarania mnie, i to ona nadzorowała wykonanie kary. Gdy chciałam skorzystać z toalety musiałam poprosić ją o rozpięcie pasa, co w sposób wyjątkowo perfidny odwlekała. A uczucia przepełnionego pęcherza i niemożność zaspokojenia potrzeby były gorsze, niż najbrutalniejsze nawet tortury. I choć bardzo starałam się wytrzymać, to czasami zdarzało mi się popuścić. Było to wyjątkowo upokarzające, a do tego bolesne doświadczenie, gdyż za każdą taką "wpadkę" byłam dodatkowo karana. Brunetka biła mnie wówczas i wyjątkowo dotkliwie wyśmiewała.

Ostatnim razem Brunetka zagroziła mi, że jeśli znów popuszczę, to każe mi założyć pieluchę. Nie miałam wątpliwości, iż nie były to czcze groźby. “Każe mi paradować w pieluszce po Domu, zmusi mnie abym pokazała się tak Jemu” - zawstydzona tą myślą odwróciłam wzrok od pasa cnoty. Nie chciałam aby mnie to dłużej zajmowało, więc skupiłam się na przyjemniejszych sprawach. Jeszcze raz omiotłam spojrzeniem moje smukłe, wysportowane ciało. Doszłam do wniosku, że do ideału brakuje mi już naprawdę niewiele. A jeszcze przyjemniejsza była myśl, że wkrótce ten ideał osiągnę.

Pan Domu obiecał mi, że lada dzień zakończy się moja metamorfoza. Przemienianę z "poczwarki w motyla" - jak to określił, zwieńczyć miała operacja plastyczna. Korekcie zostaną poddane moje piersi, które w wyniku utraty tkanki tłuszczowej stały się małe i nieco obwisłe. Strasznie bolał mnie ich widok w lustrze, bo odkąd pamiętam cycki miałam całkiem spore i do tego idealnie wręcz kształtne. Dlatego gdy Pan Domu oznajmił mi, że zaaranżował dla mnie zabieg wszczepienia implantów, autentycznie się ucieszyłam. Nieco mniej cieszyły mnie pozostałe modyfikacje, jakim także miałam zostać wkrótce poddana, ale jeśli chciałam pozostać w Domu, pozostać z Nim, musiałam je zaakceptować.

Na konsultację z chirurgiem byłam umówiona za godzinę, a zabiegi - jeśli nie będzie przeciwwskazań, miały zostać przeprowadzone w dniu jutrzejszym. Nie musiałam nawet nigdzie jechać, bo wszystko miało odbyć się na miejscu. Pan Domu zadbał o specjalistyczny sprzęt, ekipę medyczną, leki oraz warunki, które pozwolą mi na skuteczną rekonwalescencję. Wszystko miało odbyć się możliwie szybko i sprawnie, co potwierdzała także Brunetka, która swego czasu na polecenie Pana również przechodziła serię zabiegów plastycznych.

Patrzyłam więc na swoje odbicie w lustrze i nie mogłam się wprost doczekać tego, co miało mnie wkrótce spotkać. Nie mogłam się doczekać tym bardziej, iż wraz z zakończeniem mojej suczej metamorfozy dobiec miał końca “okres szkoleniowy”. Stanę się wreszcie pełnoprawną suką i będę żyć w Domu na prawach równych pozostałym sukom Pana. Oznaczało to koniec nadzoru Brunetki, koniec bólu i poniżania - przynajmniej tego otrzymywanego z jej ręki. “Koniec z pasem cnoty i pełnym pęcherzem.” - podsumowałam w myślach i zaczęłam szykować się na spotkanie z chirurgiem.


***


Ocknęłam się leżąc na łóżku rehabilitacyjnym. Czułam się słaba i nieco zdezorientowana, lecz o dziwo nic mnie nie bolało. Choć od czasu przeprowadzki do Domu cierpienie fizyczne stało się dla mnie niemalże codziennością i mocno się z nim oswoiłam, to w kontekście czekającej mnie operacji właśnie bólu obawiałam się najbardziej. Tymczasem najwyraźniej było już po wszystkim, a ja czułam się całkiem dobrze. Jedynym co tak naprawdę dawało mi się we znaki, była uciążliwa suchość w gardle.

Dźwignęłam się na łokciach i rozejrzałam dookoła. W niewielkim pomieszczeniu byłam sama, więc nie miałam kogo poprosić o coś do picia. Najwyraźniej ktoś przewidział jednak moje pooperacyjne pragnienie, bo na ustawionym w pobliżu łóżka stoliku czekała na mnie szklanka wody. Sięgnęłam po szklankę i opróżniłam ją w kilku łapczywych haustach. Gdy oblizałam po tym usta, poczułam dziwny posmak. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że był to smak spermy.

Mimowolnie zaczęłam się zastanawiać, skąd na mojej twarzy wzięło się męskie nasienie. Ostatnie moje wspomnienie dotyczyło chirurga plastycznego, opowiadającego o czekającym mnie wkrótce zabiegu. Siedziałam na łóżku w szpitalnej koszuli, z lekkim niepokojem słuchając i obserwując lekarza oraz towarzyszącego mu pielęgniarza. Potem otrzymałam znieczulenie, wraz z którym zapadłam się w nicość nieświadomości. Na zabieg przybyłam czyta, wykąpana, a mimo to po przebudzeniu oblepiona byłam zaschniętą spermą.

I nagle dotarło do mnie co się wydarzyło. “Te sukinsyny wykorzystały mnie, gdy byłam nieprzytomna!” - w duchu, aż zagotowałam się ze złości. Gdy zdałam sobie sprawę z tego co się stało, przypomniałam sobie spojrzenie pielęgniarza. Ten podstarzały kurdupel dosłownie pożerał mnie wzrokiem, lecz byłam zbyt przejęta tym co mnie czekało, aby zwrócić na to uwagę. Podobnie, lecz z większym wyczuciem, patrzył na mnie wówczas chirurg. Czułam to podświadomie już wtedy, lecz nawet nie przyszło mi do głowy, że może z tego wyniknąć taka sytuacja.

Lekarz wraz z pielęgniarzem “skorzystali sobie” ze mnie tuż przed zabiegiem, lub też zaraz po nim. Wsadzali mi swoje obleśne kutaski w usta i nie wiadomo gdzie jeszcze. Od przebudzenia czułam także dyskomfort w kroczu, więc całkiem możliwe, że tam także grzebali. Wypieprzyli do woli moje bezwładne ciało, a na koniec spuścili mi się na twarz. I nawet nie zaprzątali sobie głowy tym, aby jakoś zamaskować swój niecny uczynek. Zrobili ze mną to na co mieli ochotę, po czym po prostu sobie poszli.

Myśl o tym co mi zrobiono, napawała mnie autentycznym obrzydzeniem. Może i byłam zepsutą, perwersyjną suką, ale oddałam się wyłącznie w Jego ręce. Byłam gotowa znieść wszystko, zrobić absolutnie wszystko, ale tylko na polecenie Pana Domu. Gdyby tylko On mi rozkazał, gotowa byłam zadowalać chirurga i jego obleśnego pomocnika nawet i przez całą noc. Ale oni wzięli mnie bez pytania nikogo o zgodę, wykorzystali niczym gumową sex lalę. Coś takiego było nie do przyjęcia, nawet dla takiej kurewki jak ja.

Mimowolnie zaczęłam wycierać zaschniętą spermę z twarzy. Wierzchem dłoni otarłam usta, potem brodę, a w końcu szyję. Nagle jednak moja dłoń znalazła się na dekolcie, a wówczas zamarłam w bezruchu. Pod oplatającym moją klatkę piersiową bandażem poczułam wybrzuszenie, którego wcześniej tam nie było. Bo choć moje piersi nigdy nie należały do małych, to gdy ja leżałam - one także spoczywały. A teraz miałam tam coś twardego, ogromnego, nienaturalnie wręcz sterczącego.

Nie bacząc na konsekwencje zerwałam się z łóżka i ruszyłam w stronę pobliskiego lustra. Dostrzegając z oddali swoje odbicie zaklęłam w duchu. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to napompowane botoxem wargi. Już wcześniej, gdy wycierałam usta ze spermy, czułam, że są jakby spuchnięte. Wiedziałam, że czeka mnie ich powiększenie, lecz to co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Wargi miałam masywne, nieproporcjonalnie duże w stosunku do reszty twarzy. Przynajmniej takie było moje pierwsze wrażenie.

Wygląd ust przestał mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie w momencie, gdy przeniosłam spojrzenie na swój dekolt. Wstrzymałam oddech i zaczęłam powoli rozwijać bandaż, a gdy ten wreszcie opadł, aż cofnęłam się o krok z wrażenia. Piersi miałam dwa, a może nawet i trzy razy większe niż przed operacją. Wyglądało to tak, jakby ktoś dla żartu przypiął mi do klatki piersiowej dojrzałe melony. Trudno mi było na oko określić ich realny rozmiar, lecz nie miałam wątpliwości, że nie zmieszczą się w stanik o miseczce mniejszej niż DD.

Nie potrafiąc znieść własnego widoku w lustrze zakryłam twarz dłońmi. "Co oni ze mną zrobili, co ze mną zrobili?" - powtarzałam w myślach, czując jak po moich policzkach spływają łzy. Z tymi ogromnymi cyckami, ustami niczym u karpia, w platynowych blond włosach i w wyrazistym, permanentnym makijażu, przywodziłam na myśl porno gwiazdkę z lat dziewięćdziesiątych. Z mojego naturalnego, dziewczęcego uroku nic już prawie nie pozostało. Zmiany zaszły tak daleko, że fizycznie stałam się w zasadzie inną osobą.

Zaraz jednak dotarło do mnie, że przecież właśnie tego chciałam. Pragnęłam, aby Pan Domu ukształtował mnie zgodnie ze swymi preferencjami. Żeby pomógł mi przekształcić się w wyuzdaną sukę, którą zawsze przecież być pragnęłam - nawet jeśli były to tylko nie do końca uświadomione fantazje. A jeśli pełna metamorfoza wymagała nie tylko gruntowych zmian osobowości, ale także wyglądu, to musiałam to zaakceptować. Moje prywatne odczucia odnośnie zmiany imidżu, nie miały przecież najmniejszego znaczenia. "Ważne żebym podobała się Jemu." - podsumowałam w myślach.

Gdy otworzyłam ponownie oczy moje odbicie w lustrze nie wyglądało już tak szkaradnie. Wręcz przeciwnie, zaczęłam dostrzegać zalety swego nowego wyglądu. Piersi może i rzeczywiście były nieco zbyt obfite jak na moją szczupłą figurę, ale za to były teraz idealnie kształtne i sprężyste jak u nastolatki. Usta także mogłyby być nieco mniejsze, ale równie dobrze mogły też wyglądać znacznie gorzej - przypominałam sobie co najmniej kilka celebrytek z jeszcze większymi warami. A blond czupryna stanowiła jednak miłą odmianę, po tyck kilku latach farbowania się na rudo.

Spojrzenie brunetki tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie było jednak ze mną tak źle. Byłam tak zaabsorbowana swoim odbiciem w lustrze, że nawet nie zauważyłam kiedy weszła do pokoju. Prezentowała się jak zwykle widowisko. Skąpa, mocno przylegająca do ciała sukienka podkreślała jej smukłą, idealnie proporcjonalną figurę. A wysokie szpilki, długie, krwistoczerwone paznokcie, oraz odznaczające się pod materiałem łono i sutki, dodatkowo jeszcze dodawały jej seksapilu. Do tego ostry, wyzywający makijaż i malująca się na twarzy zwyczajowy, drwiący uśmieszek.

Gdy nasze spojrzenia się spotkały, odniosłam wrażenie, że coś było z nią nie tak. Brunetka wydawała się nie tak pewna siebie jak zwykle, a w jej oczach dostrzegłam dziwny błysk. "Zazdrość? Zawiść?" - próbowałam domyślić się, co takiego mogło siedzieć jej teraz w głowie. Niezależnie od tego, co dokładnie sobie wtedy myślała, bez wątpienia mogłam to uznać za swego rodzaju aprobatę dla mojego nowego wyglądu. Niemy komplement, który nigdy nie przeszedł by komuś takiemu jak ona przez gardło.

Brunetka musiała zdać sobie sprawę z tego, że dostrzegłam w niej coś, czego nie powinnam była dostrzec. Momentalnie się opanowała i odezwała się do mnie tonem zawierającym w sobie tyle pogardy, na ile tylko było ją stać. Przywitała się zdawkowo, po czym oznajmiła mi, że przez najbliższy tydzień będę zwolniona ze swych zwyczajowych domowych obowiązków. "Pan Domu życzy sobie, abyś dochodziła do siebie w spokoju." - rzuciła na zakończenie, po czym odwróciła się i ignorując moje pytania, opuściła pokój trzaskając mocno drzwiami.





Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Bezbronna

Jeśli podoba ci się mój pamiętnik, zostaw komentarz :)


Komentarze

Magda11/03/2024 Odpowiedz

Świetne opowiadanie ! Wysłałam Ci maila ;)


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach