Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Szantazysta - cz.1

Kiedyś byłam grzecznym dzieckiem porządnych rodziców. Nie miałam wszystkiego, ale niczego ważnego nigdy mi nie brakowało. W okresie nastoletnim miałam okres buntu, olewania szkoły, wagarowania, wypadów na gigant, a także eksperymentowania z narkotykami i seksem. Próbowałam wszystkiego co było dostępne na ulicy z heroiną włącznie. Teraz nie potrafię powiedzieć co skłoniło mnie do ogarnięcia się. Skończyłam szkołę średnią i uczelnię wyższą. Wszystko powoli zaczęło się układać. Związałam się z polityką i w tym kierunku zaczynałam robić karierę (przynajmniej na szczeblu lokalnym). Trochę to dwulicowe, że sama nie potrafiłam się dobrze prowadzić, a teraz mam czelność umoralniać innych. Ktoś może powiedzieć, że z dna udało mi się wyjść na ludzi. Jednakże po części stoi za tym szereg działań, które musiałam podjąć, żeby wszelkie ślady po haniebnej przeszłości skutecznie zatrzeć. Zniknęły opinie i uwagi pedagogów szkolnych, wpis z izby przyjęć w lokalnym szpitalu, a także wszelkie notatki w kartotekach policyjnych. Rodzina raczej też zamierza trzymać buzie na kłódki.

 

Mój styl życia i znajomości pozwalają mi skutecznie udzielać się lokalnie i wychodzić z inicjatywą. Czasem sama na coś wpadam, czasem kradnę pomysły innym, a czasami to inni ludzie działają częściowo pod moim patronatem. Piszą o mnie w lokalnych gazetach. Czy jestem kobietą sukcesu? Niektórzy mogą tak uważać.

 

Ostatnia moja wpadka przeszła na szczęście bez echa. Raptem pięć miesięcy temu pochowałam swojego chłopaka. Miał śmiertelny wypadek motocyklowy, oczywiście ze swojej winy. Nieodpowiedzialne jest jeżdżenie motocyklem późną jesienią i na dodatek znaczne przekraczanie dopuszczalnej prędkości. Nie chcę zdradzać szczegółów tej sprawy. Nie będę też mówić o jakiejś szczególnej miłości, ale raczej o przyjaźni. Straciłam partnera do wspólnych wyjazdów, wyjść i marnowania nudnych popołudni. Doskonale się rozumieliśmy i uzupełnialiśmy. Ale też popełnialiśmy straszliwe błędy z konsekwencjami których właśnie teraz mam ogromny problem.

 

Mam obsesję na punkcie własnej figury i ciała. Staram się o to dbać, ponieważ w kreowaniu własnego wizerunku jest to niezmiernie ważne. Często strzelam sobie fotki przed lustrem w samej bieliźnie i praktyczne zawsze w konkretnej kreacji przed wyjściem na ważniejsze wydarzenie. Z czasem mój facet zaczynał mnie fotografować, na co ja pozwalałam. Znałam go i wiedziałam, że nikt inny poza nami tych fotek nie zobaczy. Z czasem dla zabawy robiliśmy rozbieraną sesję, a nawet kręciliśmy filmy. Nigdy tego nikomu nie udostępnialiśmy, a zapis pozostawał jedynie na laptopie pozbawionym wszelkiej łączności internetowej i bezprzewodowej u mojego faceta. Dawało nam to niemałą frajdę. Zwłaszcza mnie, bo zawsze lubiłam być fotografowana i nagrywana. A w chwilach intymnych dawało mi to dużą ekscytację. Mój facet chętnie korzystał z mojego temperamentu. Lubiłam się nim "zajmować" a później oglądać z tego nagrania. Robiliśmy to w parku, w samochodzie pod supermarketem, w lesie, na łące, na górskim szlaku, na plaży, na klatce schodowej i nawet na cmentarzu (z czego nie jestem dumna), w pociągu z przedziałami, w autokarze PKS itp.

Fantazji - zwłaszcza mi - nigdy nie brakowało.

Niestety wraz z wypadkiem nasza wspólna przygoda dobiegła końca.

 

Tuż po nowym roku dostałam telefon od niedoszłego szwagra. To byli bracia totalnie z innej bajki. Mój były prowadził aktywny tryb życia i lubił imprezować. Nie stronił od nowych znajomości. Natomiast jego brat wolał siedzieć na kanapie, oglądać filmy i pić piwo. Trzymał się ze starymi znajomymi, chociaż niezbyt często się z nimi spotykał. Wiedziałam tylko tyle, że jest programistą i sprawdza kody programu po innych programistach w poszukiwaniu dziur i błędów. Częściej pracuje z domu. Przez cały okres związku niezbyt wiele razy z nim rozmawiałam i nie znałam go zbyt dobrze. Nigdy wcześniej do mnie nie dzwonił, więc byłam bardzo zdziwiona telefonem od niego.

Chciał ze mną porozmawiać osobiście, więc zgodziłam się zajrzeć do niego tego popołudnia.

 

Laptop. Wiekowy laptop mojego byłego, który pomimo tego, że nadal działał, nadawał się już tylko na elektrośmieci. Po jego śmierci nawet nie pomyślałam o tym, że nadal może być nośnikiem moich odważnych, albo roznegliżowanych zdjęć i amatorskich nagrań. Moja niedoszła teściowa nie pozbywała się jeszcze rzeczy należących do mojego byłego, ale z jakiegoś powodu oddała wszelką elektronikę do niego należącą swojemu drugiemu synowi, jako że miał o nich pojęcie. Pomyślała, że może mu się do czegoś przydać. Sama była technologicznie zacofana i zatrzymała się na późnym PRLu. Poza pralką, lodówką, radiem i telewizorem nie używała niczego bardziej wymyślnego.

Laptop przez jakiś czas zbierał kurz w mieszkaniu Piotra, ale w końcu postanowił sprawdzić jego dane i prywatne pliki brata, zanim go wyrzuci lub gdzieś wyniesie.

Wymagane hasło przez windows xp nie było żadnym problemem. Piotr wszedł z ukrytego administratora i miał już wszelki dostęp do plików. Rzeczy zbędne pousuwał, ale zdjęcia postanowił zachować. Przekopiował je na pendrive i sprawdzał je u siebie na komputerze. W folderze głównym było kilkanaście podfolderów, w których jego brat trzymał zdjęcia i filmy z wyjazdów, imprez lub wydarzeń, każdy folder był nazwany miejscem i datą. Jeden z folderów był nazwany moim imieniem. W nim poza naszymi wspólnymi zdjęciami był jeszcze kolejny folder. Gdy system załadował miniatury Piotr od razu zwrócił na nie uwagę. O ile innych praktycznie nie przeglądał, tak te przejrzał wszystkie po kolei.

 

- cześć - powiedział z uśmiechem na twarzy wpuszczając mnie do swojego mieszkania.

- wejdź, proszę. Napijesz się czegoś?

- nie, dziękuję - odpowiedziałam. Jego mieszkanie było porządnie utrzymane. Sypialnia, salon, kuchnia oraz łazienka były utrzymane w ładzie. Tylko jeden pokój wyglądał jak jaskinia informatyka. Puszki po piwie stały na parapecie, a pod szafką wyglądało tektirowe opakowanie po pizzy. W pokoju panował półmrok ze względu na pozaciągane zasłony i zasłonięte żaluzje.

Piotr zaprowadził mnie właśnie do tego pokoju.

Sam usiadł przy komputerze, a ja usiadłam na kanapie.

- o czym chciałeś pogadać? - zapytałam ciekawa

- napisałem taki prosty program. Wyjaśnię Ci jakie ma zadanie - zaczął Piotr. Ja już byłam przekonana, że to będzie bardzo nudny wykład o tematyce o której nie mam żadnego pojęcia.

- to po krótce działa w ten sposób, że w określonym czasie bez interwencji programisty - a w tym przypadku to będzie raz na dobę - odszyfruje wszystkie już uploadowane pliki, a ich adres zostanie opublikowany na polskich forach warezowych o określonej tematyce. Już nawet raz go przetestowałem i działa bez zarzutu - wyjasnił Piotr

- aha, czyli może samodzielnie udostępnić link jako post na forum? - zapytałam próbując być w temacie. Skoro mi o tym mówił, to musiało być ważne.

- mniej więcej o to chodzi. Ale ma też klucz do szyfrowania plików. Teraz są to po prostu pliki w sieci, których nikt nie jest w stanie odczytać. Chcesz zobaczyć co na nich jest? - zapytał. Nie czekając na odpowiedź odpalił jeden z filmów.

 

- popierdoliło Cię? - zapytałam wściekła - skąd to masz?

- można powiedzieć, że dostałem w spadku

- jak możesz być takim chujem?!

- jeszcze nic nie zrobiłem, spokojnie - powiedział Piotr

- jesteś raczej znaną osobą. Z pewnością odbije się to echem po internecie. Może znów napiszą o Tobie w gazetach, kto wie? Jesteś polityczką. Szkoda tylko, że w świętojebliwej partii.

- zgłoszę to policji! - powiedziałam trzymając twarz w dłoniach. Mój umysł przetwarzał szumy jak rozregulowane radio. W głowie miałam pustkę, a na twarzy żywy ogień ze wstydu. Już czułam jak rujnuje się moje życie, a kariera legnie w gruzach. Całe moje życie ma się zmienić

- wiem, że możesz to zrobić. Ale wtedy Twoje dzieło pójdzie w świat. Wystarczy, że tego nie wstrzymam.

- dlaczego - powiedziałam. Nawet nie zabrzmiało to jak pytanie

- trochę z nudów. Od dłuższego czasu zastanawiam się nad sensem dalszego życia. Można powiedzieć, że depresja to moje drugie imię. Nie ma żadnego znaczenia czy jestem dzisiaj i czy będę jutro. W zasadzie wisi mi to. Nic nie daje mi szczęścia. Ale Ty jesteś zupełnie inna. Jest w Tobie coś, co nie pozwala cię łatwo złamać. Jesteś twarda. Nie kierujesz się emocjami, tylko rachunkiem zysków i strat.

- nie jestem psychopatką! - krzyknęłam próbując zagłuszyć to co mówi - czego Ty w ogóle ode mnie chcesz?

- to proste. Chcę tego samego - powiedział wskazując na ekran monitora, na którym widziałam siebie zaspokajającą oralnie faceta w plenerze.

- pierdol się! Choćbyś był ostatnim facetem na ziemi... - wzięłam swoją torebkę i kurtkę i kierowałam się do wyjścia.

- masz czas do jutra, żeby to przemyśleć - powiedział na odchodnym

- to ponad 140 zdjęć i ponad 40 filmów. Zakładając, że za jeden numerek dziennie usunę jeden film lub zdjęcie - to w pół roku będziesz mogła zapomnieć o sprawie! - dodał Piotr

- wal się na ryj, grubasie! - powiedziałam w złości. Miałam już założone buty, więc wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Byłam roztrzęsiona z nerwów i przerażenia. Gość miał solidne narzędzia do całkowitego zniszczenia mojego wizerunku. Nie wybronię się jak Paris Hilton czy Kim Kardashian i nie napędzi to mojej kariery. Mijałam sklep i uległam pokusie. Od bardzo wielu lat nie paliłam papierosów, ale w takiej sytuacji było mi wszystkie jedno.

Po wyjściu ze sklepu od razu odpaliłam peta. Po paru zaciągnięciach zakręciło mi się w głowie. Wiele lat niepalenia dało o sobie znać. Mogłam wrócić do domu taksówką, autobusem lub na piechotę. Wybrałam tą trzecią opcję. Musiałam jakoś wyjść z opresji, ale nie miałam planu. Gdybym czysto hipotetycznie doprowadziła do jego aresztowania - mimo żadnych dowodów popełnienia przestępstwa -  co już byłoby wyzwaniem - to i tak automatycznie moje filmy i zdjęcia trafią w obieg. Gdybym załatwiła go na amen - też bez jego ingerencji pójdą w ruch. Może warto byłoby spróbować przemocą wyciągnąć od niego informacje jak temu zapobiec.... Tylko kto by to za mnie zrobił? - myślałam o zupełnych głupotach i science-fiction, ale nic mądrego i wykonalnego nie przychodziło mi do głowy.

Po dojściu do domu, wzięłam prysznic i płacząc, położyłam się do łóżka. Nakryłam się kołdrą zasłaniając swoje bezbronne ciało przed okrucieństwem tego podłego świata.

- co mam robić? - zapytałam siebie i zapadłam w niespokojny sen.

Spałam prawie 12 godzin. Zasnęłam przed 19 i obudziłam się przed 7 rano. Już dawno powinnam być na nogach, ale nie włączyłam budzika. Śniły mi się jakieś koszmary, których nie potrafiłam opisać zwykłymi słowami. Gdy tylko doprowadziłam swój wygląd do porządku od razu pobiegłam do samochodu i pojechałam spóźniona do pracy.

W lusterku zobaczyłam, że mimo makijażu wyglądam jak trup. Spanie ponad normę nigdy nie przynosiły korzyści, a w połączeniu z byciem kłębkiem nerwów zapędzonym w kozi róg - dawało to widoczny efekt.

W pracy nie zrobiłam zupełnie nic konstruktywnego. Można powiedzieć, że dzień jak co dzień. Po 8 zmarnowanych godzinach nie mogłam się ruszyć z krzesła. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer.

- co tam? - usłyszałam w słuchawce jak gdyby nigdy nic

- możesz obiecać, że tego nie zrobisz? - zapytałam

- po prostu przyjedź do mnie, ok? - odpowiedział tylko i się rozłączył

 

 

- umowa to umowa. Za każdy raz wywalę z sieci jedno zdjęcie lub film. Jest ich sporo, ale te na których nie widać twojej twarzy potraktuję jako dodatek. Wywalę je też na sam koniec. - stałam w jego mieszkaniu i patrzyłam w ekran komputera

- 197, tak? - zapytałam patrząc na spis pogrążających mnie plików. - chcesz, żebym była twoją dziwką przez 6.5 miesiąca?

- dziwka robi to dla pieniędzy. A Ty dla przyjemności.

- twojej! Nie mojej - odpowiedziałam

Piotr kliknął na jeden z plików i odtworzył film

"- uwielbiam to robić - usłyszałam swój głos z komputera. Zobaczyłam siebie, jak ustami zabawiałam się penisem mojego byłego.

- ssać? - zapytał

- yhym - odrzekłam z uśmiechem na twarzy.

- nie chcę na to patrzeć - powiedziałam do Piotrka

- jest jeszcze ten, na którym mówisz, że lubisz w dupkę - powiedział Piotr

- to tylko na potrzeby filmu. Eksperymentowałam... - miałam powiedzieć, że to było nagrane tylko dla nas, a nie dla szerszej publiki.

- po eksperymentuj ze mną - powiedział Piotr i zaczął rozpinać spodnie.

Pokręciłam głową, dając do zrozumienia, że nie chcę tego

- mogę Ci zapłacić... - zaproponowałam

- nie chcę pieniędzy. Mam je - odparł i wstał. Jego sztywny penis wyglądał sponad spodni.

- mogę ręką? - zapytałam

- możesz, ale gratis - odpowiedział i zaczął do mnie podchodzić. Za sobą miałam tylko dwie ściany w rogu pokoju

- a do ust za jeden wybrany film? - zapytałam. Już wolałam w ten sposób, niż uprawiać z nim seks

- za jeden losowy film lub zdjęcie - powiedział i podszedł na tyle blisko, że nie miałam już dokąd uciec.

Przykucnęłam w kącie i zamknęłam oczy. Czułam, że główka jego fiuta jest tuż pod moim nosem. Ostrożnie otworzyłam usta i pozwoliłam mu wejść do środka. Na szczęście ani zapach, ani smak nie były nieprzyjemne. Higienę miał zachowaną. Mimo wszystko czułam obrzydzenie. Nie mam pojęcia ile mogło minąć czasu. Wykorzystywał mnie pod swoje dyktando, a ja myślałam już tylko o tym, kiedy w końcu wyjdę z tego mieszkania.

Po kilku minutach skończył, finiszując w mojej buzi. Wysunął członek i poszedł bez słowa do łazienki. Wyplułam jego ładunek do doniczki z kwiatkiem. Z obrzydzenia poczułam, jak treść żołądka podchodzi mi do gardła, ale to było chwilowe. Pozostało jedynie kwaśne uczucie.

Opuściłam jego mieszkanie niemal od razu. Pobiegłam do samochodu i odpaliłam silnik.

Po kilkunastu minutach byłam pod domem.

Od razu poszłam pod prysznic. Mimo, że brałam prysznic godzinę temu to i tak czułam się brudna.

Miałam chęć skończyć ze swoim życiem.

Z jednej strony czułam się przytłoczona problemami, tak miałam i

ntuicję, która podpowiadała, że jeszcze z tego wyjdę i jest światełko w tunelu.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Elba

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach