Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Maturzystka - 1.

Część 1.

Tata nie chciał już dłużej dojeżdżać do pracy w Warszawie i w końcu przeprowadziliśmy się. Po prawie rocznych staraniach rodzice kupili 4-pokojowe mieszkanie. Sporo musieli dopłacić, bo mieszkaliśmy kawałek od Warszawy i ceny były tam znacznie niższe, ale nie narzekali. Mieszkanie było nieco większe od dotychczasowego. Tata chciał tej przeprowadzki, bo wiązało się to z jego awansem i ze znaczną podwyżką. Rodzice liczyli się z dodatkowymi kosztami. Jednak przede wszystkim cieszyli się. Ja też.

Mam na imię Grażyna, jestem jedynaczką. Szatynka, noszę proste włosy, prawie do ramion. Na ogół czeszę się z przedziałkiem i grzywką na prawą stronę. Jestem szczupła, ale nie chuda. Ładny, dość duży biust, miseczka C, ale noszę miękkie staniki, więc tego aż tak nie widać. Nie założę push-up. Potrafię inaczej przyciągać chłopaków. Chodzę do ostatniej klasy liceum, dobrze uczę się, więc nie obawiałam się przenosin do nowej szkoły w stolicy. Raczej byłam podekscytowana. Rodzice obiecali mi, że będę mogła chodzić na dodatkowy angielski. W moim miasteczku zostawiałam kilka koleżanek, ale jakoś specjalnie nie martwiłam się. Mamy tyle możliwości kontaktu. Ale przez pierwsze dwa tygodnie żadna nie zadzwoniła... Dopiero, kiedy ja zatelefonowałam do jednej z nich, Roksany, porozmawiałyśmy trochę. Chyba dawne koleżanki zazdrościły mi. Obiecałam Roksanie, że zaproszę do siebie, kiedy sama lepiej poznam miasto. Cieszyłam się z wyjazdu, bo zostawiałam też byłego chłopaka, o którym chciałam zapomnieć. Jak najszybciej.   

Co prawda klucze do nowego mieszkania odebraliśmy już w październiku, ale rodzice chcieli „sezonować” mieszkanie chociaż przez kilka miesięcy. Dlatego lipiec i jeszcze dwa kolejne miesiące następnego roku upłynęły na remoncie. Przeprowadziliśmy się dopiero w połowie października. Rodzice nie brali kredytu, więc mogli pozwolić sobie na takie wyczekiwanie. Było naprawdę ładnie wykończone. Tata dobrze zarabiał, ale w stolicy mama jednak zdecydowała się podjąć pracę. Tata nie był zadowolony, mama z kolei bardzo, bo wreszcie wróciła do pracy i mieliśmy więcej pieniędzy, chociaż przy cenach w stolicy to nie było aż tak odczuwalne. Kiedy powiedziałam, że w następne lato też chcę pracować, tylko z rezygnacją machnął rękoma. Uznałam to za zgodę na moją pracę.

Przypadkowo poznałam Olę, dziewczynę z piętra niżej w naszym bloku i czasami odwiedzałyśmy się. Miałam pierwszą koleżankę.

*

W drugiej połowie października pojawiłam się w nowym liceum. I nie znalazłam żadnej koleżanki...

Wychowawczyni weszła ze mną na pierwszą lekcję, przedstawiła mnie, powiedziała, skąd jestem i prosiła, żeby klasa życzliwie mnie przyjęła. Któryś z chłopaków rzucił jakimś dwuznacznym tekstem, inni wybuchli śmiechem, speszyłam się, wychowawczyni usadziła chłopaka eleganckim, ale zgryźliwym komentarzem i kiedy uspokoili się, wyszła.

*

– Niezła laska – stwierdził Marek, brunet z ostatniej ławki, patrząc w przestrzeń.

– Ruchałbym – westchnął jego kolega, Adam, szatyn o atletycznej sylwetce.

– Czekaj, czekaj, będzie kolejka. Założysz się? – uśmiechnął się Marek.

– Czyli? – Adam wolniej kojarzył.

– Hm, dziewczyny też będą chciały się zabawić. Od razu widać, że jest z prowincji, więc najpierw trzeba ją oswoić. A to trochę potrwa. Ale ty chyba masz inne opcje, co? – Marek spojrzał na kolegę.

– No, taaak, ale chciałbym tę – niechętnie przyznał Adam.

– Spoko, jeszcze nam się znudzi. Możesz mi wierzyć – uspokoił go Marek.

*

Na przerwie podeszło do mnie kilka dziewczyn, przedstawiły się, pogadały chwilę i poszły sobie. Spotkałam Olę. Codziennie widywałyśmy się na przerwach i zamieniałyśmy kilka zdań. Domyślałam się, że zamieszkiwanie w małym miasteczku to może być powód ostracyzmu w Warszawie, ale tym się nie przejmowałam. Do liceum chodzę, żeby uczyć się, za rok matura i więcej tych ludzi pewnie nie spotkam. Przeżyję... :)

Po upływie tygodnia nadal stałam sama na przerwach. Już przyzwyczaiłam się do tego. Ojciec zaprosił kilku pracowników z firmy do nas. Pojawili się z żonami. Ja miałam siedzieć w swoim pokoju. Nawet mi to odpowiadało. Słuchanie staruchów specjalnie mnie nie ekscytowało. Jednak jedna z par przyszła ze swoją córką, Patrycją. Nie pytałam ojca, kim są jej rodzice, ale dziewczyna przesiedziała ze mną bite cztery godziny! Miałam „koleżankę”!

*

Jednak w szkole nie wiodło mi się tak, jakbym sobie życzyła. Wyraźnie moje małomiasteczkowe pochodzenie spowodowało niechęć innych do mnie. Jakieś dziewczyny siedziały ze mną na lekcjach w ławce, ale na tym kończył się kontakt z nimi. Nie paliłam, alkohol i narkotyki mnie nie kręciły, na imprezy mnie nie zapraszali, a żebrać nie będę, więc samotnie trwałam na przerwach.

W drugim tygodniu podeszła do mnie dziewczyna, która wyróżniała się na tle koleżanek w klasie – Ewa. Wysoka, szczupła, biuściasta brunetka. Już zauważyłam, że miała posłuch wśród innych i stałą grupę koleżanek. Rozmawiałyśmy dłuższą chwilę. Zaproponowała wyjście na papierosa. Odmówiłam i podziękowałam. Uśmiech zgasł na jej ustach.

– Mnie się nie odmawia. Idziemy! – była uparta. Słyszałam złość w jej głosie.

– Mnie się nie chce palić. W ogóle nie palę – wyjaśniłam spokojnym tonem. Patrzyłam na nią pogodnym wzrokiem. Nie miałam ochoty na jakiś idiotyczny spór, ale czułam, że rozmowa zmierza w złym kierunku. – Idę do sklepiku. Na razie – wolałam zniknąć, niż kłócić się z nią.

– Jeszcze zobaczymy się – powiedziała złowrogim tonem. Zabrzmiało to jak groźba.

Kiedy skręcałam za róg korytarza, kątem oka zauważyłam jeszcze jak poddenerwowana rozmawia ze swoimi koleżankami. Hm, z mowy ciała i drobnych gestów wynikało, że jest wściekła. Uśmiechnęłam się. W końcu ktoś dziewczynie dał nauczkę. Reszta dnia minęła bez zakłóceń. Po lekcjach wracałam stałą trasą do domu. W parku usiadłam na ławce. Było ładnie, ciepło, poczytałam sobie książkę. Przejrzałam wiadomości na komórce. Potem wiadomości z kraju i ze świata. Łoł, szok! Nie było nic o Ewie!

*

Kolejny dzień w szkole też minął bez niespodzianek. Po ostatniej lekcji spokojnie schodziłam do szatni.

Kiedy mijałam naszą łazienkę, przechodziły obok mnie dwie dziewczyny z paczki Ewy: Paulina i Bogusia. Ciemna blondynka, Bogusia, miała tendencję do tycia, więc ciągle odchudzała się. Przy kości, ze sporym biustem. Uśmiechnęły się do mnie. Zrewanżowałam się. I wtedy nieoczekiwanie właśnie ona gwałtownie pchnęła mnie w drzwi łazienki! Zaskoczona, nie byłam w stanie szybko zareagować. Siłą rozpędu uderzyłam w przymknięte drzwi i wpadłam do łazienki. Paulina wpadła tuż za mną, zamknęła drzwi i stanęła przy nich. Już nie uśmiechała się. Ręce założyła na piersi. Blondynka, nosiła proste włosy do ramion, wysoka, wysportowana, trenowała piłkę ręczną. Miła dla wszystkich, miała dobre stopnie, cieszyła się sporym zainteresowaniem chłopaków. Lubiana przez nauczycieli i dziewczyny. Przeze mnie już nie.  

Stałam na środku łazienki. Rozejrzałam się. Gruba Wanda, brunetka o krótko przystrzyżonych włosach, żuła gumę, dwie pozostałe dziewczyny, Alicja i Monika, stanęły przy mnie. Przy ścianie stała Ewa. Towarzyszyła jej Kamila. Drobna, energiczna, zawsze w okularach, niska szatynka, z włosami w „koński ogon”. Takie metr pięćdziesiąt w kapeluszu i na rowerze. Kiedy pedałuje na stojąco... Zaczepna, złośliwa. I żywa jak uciekający zajączek ze sraczką. Może dlatego, że była najniższa w klasie i drobnej budowy to agresją próbowała kompensować niedobór wzrostu. Jedyna, która w tej chwili „chodziła” w miejscu.  

Od ściany leniwie oderwała się Ewa i podeszła do mnie. Wszystkiego, trzy kroki. Milczała i patrzyła mi w oczy. Jej twarz od mojej dzieliły centymetry. Czułam „woń” papierosów.

– O co chodzi? – byłam zdenerwowana ich zachowaniem.

– Mnie się nie odmawia – rzekła z lekkim uśmiechem.

Nie miałam ochoty dłużej tutaj sterczeć.

– Chcę wyjść!

– A ktoś ciebie zatrzymuje? – uśmiechnęła się rozbawiona moim zdenerwowaniem, ale nie ruszyła się z miejsca.

Minęłam ją i poszłam do drzwi. Trochę uspokoiłam się. Chwyciłam klamkę, nacisnęłam, poczułam lekki opór i pociągnęłam. Stawiały opór. Pociągnęłam mocniej i... Nic się nie zmieniło. Odwróciłam się:  

– Chcę wyjść!

– Przecież ja ciebie nie trzymam – Ewa nadal uśmiechała się. Inne dziewczyny milczały, ale też były rozbawione moją reakcją.

– Ale nie mogę wyjść! Ktoś blokuje drzwi!

Wanda podeszła do mnie energicznym krokiem. Bez słowa stanęła obok.

– Nadal nie rozumiem, co ja mam z tym wspólnego – uśmiech nie schodził z ust Ewy. – Ale skoro tu tkwisz, to dokończymy naszą rozmowę.

*

Nieoczekiwanie Paulina pchnęła mnie. Zatrzymałam się po dwóch krokach i wściekła odwróciłam do niej. Zbliżyła się, ponownie pchnęła mnie, tym razem uderzając w pierś. Cofnęłam się dwa kroki i wtedy Ewa uderzyła mnie w plecy. Mocno. Odwróciłam się gwałtownie:

– Czego?!

– Nie lubię, kiedy ktoś stoi plecami do mnie. Nikomu nie wolno. Nigdy! Zapamiętasz? – uśmiech ulotnił się. Była bardzo poważna.

Chciałam coś powiedzieć, ale Wanda chwyciła mnie za kark. Była gruba, ale też bardzo silna. Właśnie to udowadniała.

– Uklęknij – nawet nie musiała krzyczeć. Ból był wystarczający.

– Co?! Odczep się! – wystękałam, pokonując ból.

Nacisnęła mocniej. Coś tam krzyknęłam, nie radząc sobie z bólem i w końcu, zmuszona mocniejszym uciskiem na kark, uklękłam.

– Ewa, przyjebać jej? – kątem oka widziałam jak Kamila podniosła pięść. Prawie skakała nade mną. Ewa machnęła dłonią w jej kierunku jak macha się na uporczywą muchę.

– Teraz rozumiesz? Dotarło? – Ewa nachyliła się nade mną. – Zapamiętaj: Masz MNIE słuchać. W tej klasie JA decyduję, co będziesz robić. – Patrzyła na mnie z ironicznym uśmiechem: – A może chcesz przenieść się do innej klasy? Może poskarżysz się rodzicom albo dyrektorowi? Spróbuj, ale dopiero wtedy poznasz nasze możliwości. Prawda, dziewczyny?  

W odpowiedzi wszystkie energicznie i ze śmiechem potakiwały, potwierdzając chęć udowodnienia, na co je stać. Kamila pohukiwała. Wręcz wyczuwało się, jak bardzo czują się pewne swojej przewagi nade mną.

– Wanda! – Ewa wyprostowała się i uśmiechnęła.

Wywołana dziewczyna poluźniła ucisk. Ból zmniejszył się. Wstałam. Wściekła spojrzałam na Ewę. Alicja i Monika podeszły i stanęły przy Ewie.

– Co ty sobie wyobrażasz?! – dłonie zacisnęłam w pięści.

– Majtki – cicho powiedziała Ewa, ale rozkazującym tonem.

– Co?!

– Majtki! – powtórzyła. – Ściągaj majtki.

– Ty... Ty! Ty chyba zgłupiałaś! – zabrakło mi słów.

– Wanda! – Ewa wyglądała na znużoną tym dialogiem.

Wanda puściła mój kark.

– No! Nareszcie! – pomyślałam z ulgą. Za wcześnie.  

Wanda chwyciła mnie za rękę i wykręciła. Nie zdążyłam zareagować. Ale ból! Chwilę później stałam pochylona do przodu. Próbowałam kopnąć ją, ale mocniej wykręciła mi rękę, krzyknęłam z bólu i pochyliłam się jeszcze niżej. Żadnej reakcji.

– Grażynko, ściągaj majtki! To ostatnie polecenie – ostrzegła mnie Ewa. Była poważna, chociaż po jej ustach błąkał się uśmiech. Wiedziała, że ma przewagę i delektowała się swoją „siłą”.

– Wal się! Chcę stąd wyjść!

W odpowiedzi Ala chwyciła mnie za drugą rękę i też wykręciła. I zablokowała nogę. Zaskoczyła mnie. Monika zablokowała drugą nogę i sięgnęła pod spódniczkę. Patrzyła mi w oczy i uśmiechała się prowokacyjnie. Paulina zaczęła nagrywać „zabawę” komórką i robić zdjęcia.

– Zabierz łapy! – wrzasnęłam.

Wtedy Ewa dłonią zatkała mi usta. Równocześnie Wanda chwyciła mnie za kark. Monika uśmiechając się, mruczała jakiś utwór, poruszała biodrami jak w tańcu i powoli ściągała mi majtki. Czułam jej dłonie na moim ciele. Bawiła się sytuacją, świadomie przedłużała ją, widząc moje grymasy. Pozostałe chichotały. W końcu moje majteczki znalazły się na wysokości kolan. Zrobiłam, co mogłam, więc stanęłam w szerokim rozkroku. Przynajmniej tyle. Powoli słabłam, a dziewczyny mocno trzymały mnie za ręce. Na koniec Monika zrolowała przód spódniczki i wetknęła za pas. To samo Kamila zrobiła z jej tyłem i odskoczyła.

Monika, widząc mój opór, wzruszyła ramionami i poszła do swojego plecaka. Coś wyjęła, odwróciła się i po chwili stanęła przede mną. Z triumfalnym uśmiechem szczęknęła nożyczkami, dosłownie przed moim nosem, i pochyliła się. Czułam zimno metalu, kiedy powoli głaskała nożyczkami moje krocze. Zawadziła o łechtaczkę. I jeszcze raz. Szukała wejścia do pochwy! Odpychała wargi sromowe. Cofnęłam biodra, ale to niczego nie zmieniło. Dziewczyny obserwowały moje reakcje i znowu chichotały.

Ewa obserwowała mnie z pogodnym wyrazem twarzy. Moje wrzaski na pewno nie wydostały się poza drzwi łazienki. W końcu Monika przecięła majtki, wyprostowała się i rozbawiona pomachała nimi przed moim nosem. Wreszcie Ewa cofnęła dłoń. Zachłannie zaczerpnęłam powietrza i w tym momencie Monika szybko wsunęła mi uchwyt nożyczek w usta i przekręciła go. Musiałam szerzej otworzyć usta, a Monika już wpychała do nich majtki. Wanda mocniej ścisnęła mi kark, a Ala chwyciła za włosy. Z bólu aż uniosłam ramiona. Nie mogłam ruszyć głową, nie prowokując jeszcze bardziej bolesnej dla mnie reakcji dziewczyn. Lekkie uciśnięcie wykręconej ręki i wyłabym z bólu. Wiedziały o tym. Byłam bezradna. Czułam jak zbiera mi się na płacz.

Monika skończyła upychanie knebla. Teatralnym gestem rozpostarła ręce, odsuwając się ode mnie z głośnym:

Voilà, panienki!

Dziewczyny po raz pierwszy zobaczyły mnie półnagą i głośno zaczęły żartować. Komentowały moją fryzurkę, obfite wargi sromowe, opaleniznę. Kamila gwizdała, któraś klaskała, wszystkie śmiały się. No, ubaw po pachy...

*

– Teraz dotarło, że masz być posłuszna? – Ewa znowu łagodnie uśmiechała się. Sięgnęła do mojego krocza i macała mnie. Palcem wodziła po łechtaczce. Potem palce wśliznęły się do pochwy. Cały czas z uśmiechem patrzyła mi w oczy. Dziewczyny parsknęły śmiechem.

Nie zareagowałam. Nie chciałam dać jej satysfakcji. Jej uśmiech budził we mnie tylko wściekłość. Gdybym w tej chwili zdołała wyswobodzić ręce, to pobiłabym wszystkie. Nic by mnie nie zatrzymało!

– Kami, sprawdź ją od tyłu! – Ewa wydała polecenie, nie odrywając wzroku od moich oczu. Ciągle uśmiechała się. Też twardo gapiłam się w jej oczy. I wtedy poczułam jak Kamila wtyka palec w moją pupę! Zaczęłam szarpać ciałem! Na próżno. Dziewczyny trzymały mnie, wykręcały mocniej ręce, a Kamila coraz głębiej wtykała palec do odbytu. Czułam, że jest pokryty żelem. Była przygotowana! Czyli wszystko zaplanowały! Kiedy wreszcie wetknęła cały palec, wycofała go.

– Nareszcie! – odetchnęłam z ulgą i nieco rozluźniłam mięśnie. Uznałam, że to koniec. Odprężałam się. Opuściłam głowę.

Kamila od razu wepchnęła dwa palce! Z uporem wsuwała coraz głębiej. Aż do ich nasady. Potem dość płynnie wycofała je, a potem... Och! Potem zaczęła nimi poruszać. Tam i z powrotem!  Tam i z powrotem. Tam i z powrotem... Przymknęłam oczy.  

– No, laski! Grażynka odbywa pierwszy bezpieczny stosunek! Trzeba to będzie uczcić! – Ewa uśmiechała się. Dziewczyny wybuchły śmiechem. Któraś klaskała.

– To może płukanka albo nurkowanie w muszli? – rzuciła zasapana Kamila. Wyraźnie była podniecona moim cierpieniem. Miała ochotę na znacznie więcej.

Co za obrzydliwy pomysł! Wzdrygnęłam się. Spojrzałam na Ewę. Byłam przerażona! Moja reakcja rozbawiła wszystkie. Kolejny, znacznie głośniejszy, wybuch śmiechu. Ból wykręconych rąk nie pozwalał mi na szarpaninę. I tak nic by nie dała. Z bezsilności łzy płynęły mi po policzkach.

– Jutro przyjdziesz do szkoły bez majteczek i w spódniczce. Wejdziesz do szatni, a Wanda sprawdzi, czy wykonałaś polecenie. I nie próbuj kombinować! Rozumiesz? – Ewa głęboko wsuwała palce do pochwy i bawiła się moim przerażeniem.

Nie zwracałam uwagi na to, że posuwa mnie palcami. Bez sprzeciwu pokiwałam głową. Nie chciałam prowokować kolejnego ataku.

Ewa wyjęła palce z pochwy, zbliżyła do swoich ust... i uświadomiła sobie, co robi. Dotknęła więc mojego policzka i o niego wytarła śluz. Wtedy Kamila swoje palce wytarła o mój pośladek, dała mi solidnego klapsa, poprawiła w drugi pośladek i poszła umyć ręce.

– No i co zrobiłaś? – zareagowała Ewa, widząc Kamilę namydlającą dłonie. – Trzeba było dać Grażynce. Chętnie wylizałabyś, prawda? – spojrzała na mnie z ironią.

– Och! – Kamila wyglądała na rozczarowaną. – To może jeszcze raz ją zerżnę? – już była gotowa do powtórki. Aż przebierała nogami.

Milczałam. Jakakolwiek odpowiedź, reakcja i tak byłaby pretekstem do dalszego znęcania się nade mną.

– Innym razem – burknęła Ewa i rozpięła guzik mojej bluzki. Potem drugi. I jeszcze jeden. Powoli powiększała dekolt i uśmiechała się, patrząc mi w twarz. Szarpałam się bez skutku.  

– Spoko, mała – zamruczała. – Zobaczymy, co tutaj chowasz. Chyba nie masz tajemnic przed nami?

Dziewczyny były rozbawione. Ewa, widząc, że szarpię się coraz intensywniej, w końcu zanurzyła dłoń w stanik i chwyciła pierś. Mocno trzymała, więc znieruchomiałam.

– Oo, fajne! Laski, ona ma niezłe cycuszki! Warto by obejrzeć dokładnie, co?

Wrzeszczałam, na ile potrafiłam i szamotałam się tak, że dziewczyny miały coraz większe kłopoty z utrzymaniem mnie. Ewa patrzyła w mój dekolt, trzymała pierś i wyraźnie bawiła się moim zdenerwowaniem.

– Ewa, bo ta cipa zaraz... – wystękała Ala, mocując się z moją ręką.

Ewa spojrzała na nią i spoważniała. Mocniej ścisnęła moją pierś, westchnęła i wycofała dłoń.

– No, trudno. Odłóżmy tę zabawę na później – uśmiechała się prowokacyjnie i wierzchem dłoni pocierała brodawki przez bluzkę. – Nie martw się. Jeszcze znajdziemy okazję do zabawy – szepnęła mi do ucha, liznęła językiem i władczym gestem poklepała po policzku. Pewność siebie wręcz biła od niej. – Fajnie, że jesteś taka żywiołowa.

Zlekceważyłam to. To był mój błąd, ale nie potrafiłam wszystkiego przewidzieć.

Paulina wyłączyła komórkę. Ona i Ewa zabrały swoje rzeczy, podeszły do drzwi i zapukały dwa razy. Drzwi otworzyły się. Wyszły. Alicja z Moniką pchnęły mnie na ścianę, podniosły swoje torby i wyszły razem z Kamilą. Wanda, wychodząc, zmierzyła mnie wzrokiem i zamknęła drzwi.

*

Nie ruszyłam się z miejsca. Wyszarpnęłam majtki z ust. Były mokre od śliny. Stałam oparta o ścianę i płakałam. Zmęczyłam się mocowaniem z dziewczynami. Byłam spocona. Wzięłam kilka papierowych ręczników i wytarłam się. Kiedy wreszcie jako tako doszłam do siebie, obmyłam twarz, ręce, papierowymi ręcznikami wytarłam łzy, a szminką lekko pomalowałam usta, żeby choć trochę zatuszować zaczerwienienie policzków i ślady płaczu. Przesiedziałam na korytarzu jeszcze kilkanaście minut nad książką. Musiałam ochłonąć. Gdyby ktoś mnie zobaczył, byłby pewien, że przygotowuję się do zajęć albo na kogoś czekam. Miałam trochę czasu, żeby wszystko przemyśleć. Niepokoiłam się nagrywaniem tego zajścia na komórkę. Po co to zrobiły? I jak zamierzają wykorzystać ten film?

Poszłam do szatni, zabrałam kurtkę i wyszłam ze szkoły. Aż wzdrygnęłam się. „Gruba” czekała przy schodach. Na mnie! Udałam, że jej nie widzę, ale dziewczyna dogoniła mnie.  

– Mam ci przypomnieć: jutro masz przyjść do szatni bez majtek i w spódniczce! Przed lekcjami – wysapała i zawróciła.

Po drodze wrzuciłam pocięte majteczki do pojemnika na śmieci. Czułam się strasznie, idąc do domu w spódniczce i bez majtek. Miałam wrażenie, że każdy mi się przygląda i próbuje zajrzeć pod spódniczkę, bo wie, że nie mam majtek.

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze

Dominisia14/11/2018 Odpowiedz

Kiedy kolejna część? Proszę żeby była jak najszybciej 😘😘😅

Tomnick17/11/2018 Odpowiedz

Od razu po przeczytaniu komentarza wrzuciłem drugą część (17.11). Na termin publikowania nie mam wpływu, ale chyba można pytać admina. Może odpowie :)
Mam gotowych kilka kolejnych części.

Doma14/11/2018 Odpowiedz

opowiadanie bardzo dobre, mam nadzieję że będzie druga część i że w niej pojawi się jakiś kolega :)

Tomnick17/11/2018 Odpowiedz

Hej, już wrzuciłem drugą część (17.11), ale termin publikowania jest ode mnie niezależny. Gotowych jest kilka kolejnych części.
Nie mam wpływu na zachowanie tych dziewczyn, więc na kolegę trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. One są takie zaborcze...


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach