Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Wyspa szczescia - 3.

Część 3.

Od kilku dni, mimo wprowadzonego zakazu wyjść i ciężkich treningów, których monotonia potęgowała znużenie i rozdrażnienie, cała drużyna chodziła jak w zegarku. Wyczuwało się mobilizację, a może bardziej strach, który wymusił takie zachowanie na dziewczynach. Nie sądziły, że władze sekcji właśnie teraz zajmie się umowami i ich weryfikacją, ale władze klubu naciskały, chcąc jak najwięcej oszczędzić na kontraktach, bo główni sponsorzy nagle przestali wywiązywać się z umów i sugerowali wycofanie się ze swoich zobowiązań. Zmowa?

Władze klubu nie miały sobie nic do zarzucenia. Trener i kierownik drużyny wzywali więc dziewczyny na rozmowy. Pierwszy raz zdarzyła się im taka sytuacja przed sezonem. Po zakończeniu rozgrywek to byłoby oczywiste, wręcz oczekiwane i powszechnie praktykowane. Ale przed?! Kiedy wszystko powinno być dawno uzgodnione, a trener i zawodniczki koncentrują się na przygotowaniach do rozgrywek?

– Jacy sponsorzy, takie realia – stwierdził sentencjonalnie kierownik drużyny i zaczął kompletować dokumenty do spotkań. Na temat finansów trener nic więcej nie usłyszał. Teraz przygotowywał krótkie notatki do każdej rozmowy. Jakub, drugi trener, flegmatyk, wycofany, zawsze pogodny, dostarczył wyniki analiz gry poszczególnych zawodniczek i wyszedł. Przystojny, dobrze zbudowany, młody chłopak, skończył politechnikę i nieco później, po poważnej kontuzji, zakończył dobrze rozwijającą się karierę szczypiornisty. Chociaż dziewczyny patrzyły na niego z sympatią, był odporny na ich wdzięki. Według Aldony, eksperta w sprawach seksu:

– Spoko, sunie. Tylko do czasu. Każdy chętnie poużywa sobie, jeżeli będzie miał odpowiednią okazję. I chętną dziewczynę.

Jakub stanowczo podziękował pierwszemu trenerowi za możliwość udziału w rozmowach z zawodniczkami. Chyba po raz pierwszy, od kiedy znali się i współpracowali, „drugi” był tak zdecydowany. Zawsze wspierał trenera, a jeżeli kwestionował jego decyzje, to wyłącznie w cztery oczy. Włodzimierz tylko pokiwał głową: 

– Chłopak wie, co się kroi. Też bym uciekał na jego miejscu – pomyślał z zazdrością.

W rezultacie narady szkoleniowców z kierownikiem drużyny i wytycznych władz klubu uznano, że zaangażowanie w treningi podczas obozu, rezultaty dwóch sparingów i wyniki do grudnia miały zdecydować o losach kilku kolejnych zawodniczek. I czekali na informacje prezesa klubu o efektach rozmów ze sponsorami i władzami miasta. Trener i kierownik kilka dziewczyn wstępnie ‘złamali’ już podczas nieoficjalnej, prywatnej rozmowy. Inne jeszcze wahały się. Czekały na oficjalną rozmowę. Cel był jasny: skrócić ławkę rezerwowych, pozbyć się drogich, ale nieefektywnych zawodniczek, aby zmniejszyć koszty funkcjonowania pierwszej drużyny. Jedno trener zrozumiał od razu, kiedy usłyszał wytyczne do zmniejszenia liczby zawodniczek. O awansie do ekstraligi można było już zapomnieć.

– Ba! W wyjątkowo niekorzystnej sytuacji trzeba będzie bronić się przed degradacją do drugiej ligi. I z kim? Głównie z juniorkami! A przy takim wycinaniu zawodniczek to jest realny scenariusz – stwierdził, posępnie patrząc na drinka. Nie miał ochoty pić. Uświadomił sobie, że do rozgrywek może przystąpić drużyna, której większość zawodniczek nie uczestniczy w tym zgrupowaniu. – I jeszcze nie wiedzą o swoim ‘awansie’! – złośliwie uśmiechnął się. – Polityka domorosłych działaczy! Pierdzistołki! – prychnął zirytowany. Zdegustowany własnymi wnioskami duszkiem wypił drinka.

*

Barbara, 44-letnia lekarka oddelegowana z klubu na obóz, poprawiała cieliste kabaretki, które podkreślały jej opaleniznę. Miała sporo czasu na opalanie, bo swoje obowiązki wykonywała głównie po popołudniowym treningu. Była elegancką, zadbaną blondynką, nieco „przy kości”, o sporych potrzebach seksualnych, których mąż nie potrafił zaspokoić. Stanęła przed lustrem, założyła błękitną bluzkę i zapięła guziki. Pospiesznie założyła niebieskie bolerko. Spódniczka była w tym samym kolorze. Na nogach miała ciemnoniebieskie sandałki na szpilce. Poprawiła okulary. Już powinna wyjść! Nie wypadało spóźnić się na randkę, jeżeli miała zamiar załatwić coś dla siebie. Pod koniec sierpnia chciała tu przyjechać z mężem i córką. Jeżeli wszystko się powiedzie, dostaną pokój za pół ceny. Wiedziała, że tradycyjną drogą w ogóle nie uzyskałaby pokoju i nie z taką zniżką. Kierownik, zgodnie z planem, w sierpniu remontował jeden pokój. Remont miał zakończyć się w ciągu tygodnia, ale na papierze dopiero pod koniec miesiąca. Kwota za nieoficjalne wypożyczanie pokoju miała trafić do jego kieszeni. Z kierownikiem ośrodka umówiła się jednak w miasteczku. Nie wszystko wypadało omawiać w jego gabinecie. Uważnie przyjrzała się swojej sylwetce i odpięła guzik bluzki. Teraz biust prezentował się znacznie bardziej efektownie. Była tutaj już trzeci raz. Klub też upodobał sobie ten ośrodek. 

– Niech facet wie, co oferuję – pomyślała. Liczyła na znacznie więcej niż spotkanie w kawiarni. Miała nadzieję, że kierownik ośrodka również. W końcu był tylko facetem.

*

Władze klubu w zasadzie wskazały zawodniczki, które już nie były przydatne drużynie albo zbyt drogie. I tu pierwszy szok. Z analiz pomeczowych i sugestii władz sekcji wynikało bowiem, że Edyta ma zostać skreślona! Akurat przed rozpoczęciem rozgrywek! Sugestie władz sekcji należało traktować jak polecenie. Bez możliwości negocjacji.

Właśnie siedziała w pokoju trenera. Lekko znudzona czekała na informacje i nie oczekiwała niczego ciekawego. Kontrakt miała do grudnia z opcją do końca rozgrywek, czyli do czerwca. To po co ta rozmowa? Może jakaś „wychowawcza”? W duchu liczyła na swojego prywatnego sponsora i przenosiny do stolicy. Dość miała zamieszkiwania w tym mieście, chociaż kupiła apartament przy prestiżowej, jak na to miasto, ulicy.

Trener wyglądał bardzo elegancko, w porównaniu z codziennym strojem. Ubrał jasne dżinsy, niebieską koszulę i brązowe, sznurowane but. Ogolił się. Klapki, koszulka polo, dres i sportowy luz chwilowo zniknęły.

– Łoł! – Edyta uśmiechnęła się do swoich myśli. – Facet mógłby bardziej dbać o swój wygląd. Jeszcze trochę i będzie podobny do kloszarda – z ironią oceniła wysiłki trenera, ale jedynie na swój użytek. Jej kryteria elegancji były znacznie wyższe niż trenera drużyny szczypiornistek pierwszej ligi. Mężczyźni, z którymi obcowała, na ogół chodzili w garniturach od Bossa.

Kierownik drużyny w garniturze, po raz pierwszy w granatowym, pod krawatem. Już kolor garnituru sugerował poważny temat spotkania. Kierownik siedział sztywno, patrzył na coś za oknem, unikał jej wzroku. Trener również. Przyjęli ją z uśmiechami na ustach, ale teraz miny mieli poważne. Trener milczał, jeszcze chwilę zastanawiał się: Jak rozpocząć rozmowę? Panowie raczyli się wodą mineralną, obok stały nietknięte ciasteczka i jakiś sok, ale dziewczyna odmówiła poczęstunku. Miała pilne damsko-męskie sprawy do omówienia przez telefon, ustalenie ostatecznego terminu bardzo atrakcyjnie zapowiadającego się tygodniowego wypadu na Baleary z prywatnym sponsorem, aby jak najmniej kolidował z treningami, więc to spotkanie było jej nie na rękę. Ale nie mogła odmówić. W końcu to zgrupowanie, a nie wczasy. Wyprostowała się na krześle, założyła nogę na nogę. Odruchowo wypięła biust. Wiedziała, jak swoim ciałem prowokować mężczyzn i jak łagodzić ich opór, szczególnie, gdy nie założyła stanika. Wiedziała też, że sutki widać przez bluzkę, jeżeli ktoś zechce przyjrzeć się. Jednak kierownik, znany w klubie amator kobiecych ciał, ledwo rzucił okiem w odważny dekolt, już wbił wzrok w papiery na stoliku. Trener, zawsze miły dla niej, tym razem nawet nie spojrzał, uparcie wpatrzony w kartkę papieru. Błyskawicznie dokonała podsumowania: marsowe miny, dość oficjalne ubiory obu mężczyzn, ciężkawy klimat spotkania plus ignorowanie jej wyglądu. Niespokojnie poruszyła się. Oj, coś tu nie grało...

– Edyta, dostałem analizy statystyk meczów oraz decyzję władz sekcji i władz klubu – trener zaczął wprost. Ton jego głosu był oficjalny. – Twoja skuteczność, w przekroju całego sezonu była poniżej oczekiwań, o czym dobrze wiesz, a jednocześnie sporo kosztujesz klub. O czym wszyscy wiedzą. Według władz klubu, w zaistniałej sytuacji, kosztujesz zbyt dużo. I zdecydowanie za dużo przy mniejszym niż zakładano, udziale w wynikach drużyny oraz niesolidności niektórych sponsorów, którzy nie wywiązują się z umów, niestety. Wybacz uwagę, ale twój wiek też nie jest argumentem ‘za’. Władze klubu uznały więc, że stałaś się nadmiernym, wyłącznie finansowo, obciążeniem drużyny. Spójrz na szesnasty, trzeci od końca, punkt twojego kontraktu, podpunkt a: „Klub może w dowolnej chwili odstąpić od umowy, informując stronę co najmniej z 31-dniowym...”.

– To jest kontrakt tak zwanego: wysokiego ryzyka, ale też finansowo bardzo korzystny dla pani – pospiesznie wtrącił kierownik.

– Niestety, zmieniły się warunki – kontynuował trener, poważnie patrząc na zawodniczkę. – Sugerowałbym aktywny, zaangażowany udział w treningach do końca obozu i w obu sparingach, a potem negocjowanie umowy z władzami klubu – na moment zawiesił głos, uważnie obserwując, jak wiadomości odebrała dziewczyna. Nie miał ochoty na pokaz histerii bądź awanturę z wulgaryzmami.

Edyta, z kamiennym wyrazem twarzy, patrzyła na trenera. Poczerwieniała. Wypad na Baleary momentalnie stracił na znaczeniu. Taki plan w tej chwili zakrawał na abstrakcję szaleńca.

– Jeżeli zechcesz teraz wyjechać, zrozumiem twoją decyzję, ale muszę uprzedzić, że oznacza to zerwanie umowy i definitywne zakończenie współpracy z klubem, bez możliwości negocjacji. Stąd obecność podczas rozmowy pana kierownika drużyny jako przedstawiciela kierownictwa sekcji i władz klubu. Jednak nie poniesiesz kosztów udziału w zgrupowaniu – spojrzał na kierownika, który skinieniem głowy potwierdził poprawność wypowiedzianej opinii. – Decyzja należy do ciebie. 

Edyta siedziała zaskoczona, niewidzącym wzrokiem patrzyła przed siebie. Była wściekła. Teraz straciłaby tak dobre źródło utrzymania? Tuż przed rozpoczęciem rozgrywek?! Kto teraz będzie zainteresowany przyjęciem jej do drużyny? Gdzie akurat teraz znajdzie jakiekolwiek zajęcie?! Czuła jak grunt usuwa się spod jej stóp.  

– Idź do siebie, przemyśl to. Jeżeli zechcesz, możemy wrócić do rozmowy po kolacji. Jeżeli chcesz wyjechać, to chociaż przyjdź pożegnać się – trener zakończył rozmowę. Dziewczyna spojrzała na mężczyzn, potem w okno. Energicznie wstała, podnieśli się mężczyźni i kiedy odwróciła się do wyjścia, kierownik drużyny odprowadził ją do drzwi.

Po wyjściu dziewczyny, Włodek głośno wypuścił powietrze. Był bardzo zdenerwowany. Pełen wątpliwości, pokręcił głową. Rozmowa przebiegła zbyt spokojnie. W nerkach czuł, że to jeszcze nie koniec problemów z Edytą.

*

Zachciało im się posiedzieć w spokoju, z dala od koleżanek i klimatu wywołanego weryfikacją umów, więc pomaszerowały na tyły budynku ośrodka. Cisza, wypielęgnowany trawnik, świerki i bluszcz na połowie ściany oraz pusta ławeczka. Śmietnik był usytuowany na drugim końcu budynku, więc jego specyficzny ‘aromat’ nigdy tutaj nie docierał. Było ciepło, ale tutaj cień i lekki wiaterek. Chciały posiedzieć w spokoju. Do pokoju ciągle ktoś zaglądał. A tutaj... Tutaj było prawie jak w seks-teatrzyku w Hamburgu!

– Wiesz, tylko popcornu i coli nam brakuje – wyszeptała jedna z nich.

„Siostry” nie widziały zbyt wiele przez szybę, ale i tak wrażenia były niezapomniane, bo okno było uchylone, więc w zasadzie wszystko słyszały. Głównym problemem była szyba. Matowa.

– Kurde, dziewczyna stoi chyba w samych szpilkach. Ona jest naga! – odszepnęła druga.

Szatynka albo brunetka. Dość długie włosy. Chyba szczupła, chyba miała ładną figurę i spory biust. Chyba. Matowa szyba wszystko psuła! Ale za to jęczała głośno i namiętnie. Trudno było stwierdzić, czy włosy miała proste czy spięte w „koński ogon”. Zgodnie doszły do wniosku, że technika nie zawsze służy człowiekowi. Szyba uniemożliwiała rozpoznanie dziewczyny. A może to jakaś starsza kobieta? Dzidzia-piernik? Poza ich drużyną w ośrodku wypoczynkowym było jeszcze sporo kobiet, ale im nie przyglądały się zbyt uważnie. Po odgłosach, jakie dobywały się z pomieszczenia, szybko wywnioskowały, że kobieta jest bardzo zadowolona. Bardziej zaskoczyło je coś innego. Facet, który tak solidnie rżnął kobietę, naprawdę miał kondycję. Spółkowali już prawie kwadrans i nie było to tempo spacerowe. Raczej przedłużony finisz. Od samego początku!

– Ale z niego ogier! – szepnęła zafascynowana widokiem i dobiegającymi odgłosami „Ala nr 1”.

– Jeżeli dalej tak będzie szalał, to skończy na SOR-ze – diagnozowała „Ala nr 2”.

– Albo facet ma takie braki w seksie, że nadrabia, ja wiem..., paromiesięczne zaległości, albo ona ma takie potrzeby, że bierze wszystko, co nie ucieknie na drzewo!  

– Domyślasz się, kto to jest?

– No jasne! Kierownik ośrodka!

– Och, śmieszne! Pytam o laskę!

– No, skąd? Chociaż figurę ma chyba zgrabną. Może od nas?

– Ty! Ale byłby numer! Przyjeżdża na obóz i daje dupy kierownikowi ośrodka!

– Co w tym dziwnego?

– Ala! Młoda, atrakcyjna i u nas, w dużym mieście, nie może znaleźć penisa? Dopiero tutaj?

– Widać lubi egzotykę. I tubylców. Ty! A może dorabia?

– Dorabia?

– No, na boku...

– No co ty! Przecież on ją od tyłu!

– Słodka jesteś, ale dość ironii.

Facet finiszował. Oboje głośno jęczeli.

– Lej, lej w pizdę! – chrapliwie krzyczała brunetka.

– Nie! Nie! – warknął mężczyzna. 

Głos kobiety wydawał się dziewczynom znajomy... „1” czule objęła koleżankę. „2” położyła głowę na jej ramieniu. W milczeniu patrzyły na ‘scenę’. Brunetka szybko przyklękła przodem do mężczyzny i wzięła penisa w usta. Chyba. Słyszały jęki dochodzącego faceta. Mimo protestów po wytrysku położył kobietę jeszcze na biurku i ponownie wszedł. Kobieta uniosła nogę w szpilce i założyła na ramię kierownika. Znowu głośno postękiwała. Podniecone „Bliźniaczki” słuchały jest westchnień.

– Teraz to już tylko rekreacja – stwierdziła „1”.  Nie słyszały ich późniejszej rozmowy. Zniknęły, zanim je zauważono. Też były podniecone.  

*

Trener przeglądał papiery. Dwie obiecujące juniorki miały zostać odesłane do drugiej drużyny, ale o tym trenerowi wolno było poinformować dziewczyny dopiero przed rozpoczęciem rozgrywek. Nie podobała mu się taka bezsensowna decyzja władz klubu, ale na to też nie miał wpływu. Dla dziewczyn oznaczało to automatyczną utratę klubowych stypendiów. Mogły grać w drugiej drużynie, ale wtedy, tak przypuszczał, najprawdopodobniej zakończą krótką karierę sportową. Władze klubu i sekcji były innego zdania.

Kolejnego dnia trener próbował wykłócać się z prezesem klubu przynajmniej o te dwie dziewczyny i częściowe złagodzenie kadrowych i finansowych represji, ale odpowiedź prezesa była jednoznaczna: – Szanowny panie, ja kieruję klubem i nadzoruję rozmowy ze sponsorami. Odpowiadam przed zarządem również za finanse. Proszę nie zapominać, że klub ma kilka sekcji, a wasza... Cóż, nie jest najważniejsza. Jesteście w pierwszej lidze i to bez szansy na awans w tym i w kolejnym roku. Powiem krótko, bo czeka mnie kolejna trudna rozmowa ze sponsorami: więcej pieniędzy nie będzie. Gdybym natomiast chciał spełnić pańskie oczekiwania, to za dwa, trzy tygodnie trzeba byłoby wycofać drużynę z rozgrywek. A jej ponowny udział, zaczynając od najniższej klasy, oznacza jedno: rozwiązanie pierwszej drużyny i, zapewne, definitywny koniec sekcji. W obecnej sytuacji finansowej, po zaplanowanych cięciach, powinniśmy utrzymać się w pierwszej lidze. Na awans nie stać nas. Proszę zatem skupić się wyłącznie na wykonywaniu swoich obowiązków. Moje uszanowanie.  

Trener długo myślał o tym, co usłyszał. W końcu dotarło do niego, że nadmierne zaangażowanie w obronę status quo może zakończyć się jego dymisją.

– Taaa, trzeba było wcześniej myśleć o pieniądzach, kiedy podpisywało się zawyżone kontrakty, a nie zwalać winy tylko na sponsorów. I teraz obarczać trenera obowiązkiem wyrzucania dziewczyn. Co za gnój! – zakończył swoje przemyślenia.

Czas na Majkę.

*

Barbara z kierownikiem ośrodka wyszli z kawiarni w dobrym nastroju. Przeszli na „ty”, wypili po kieliszku wina, uzgodnili termin i szczegóły pobytu jej rodziny, wpłaciła mu zaliczkę i choć zostało jeszcze sporo czasu do ich rutynowych obowiązków, to uznali, że spacer będzie atrakcyjniejszy niż przesiadywanie w kawiarni. Jazda samochodem zajęła zaledwie kilka minut i znaleźli się pod lasem, prawie naprzeciwko ich ośrodka – po drugiej stronie jeziora. Las przywitał ich ciszą. Kiedy weszli nieco głębiej, nie dobiegały do nich nawet odgłosy przejeżdżających samochodów.

Kierownik nie tracił czasu. Szybko upewnił się, że nikt inny nie znajduje się w pobliżu i energicznym ruchem przytulił kobietę. Nie protestowała. Pocałował ją. Oddała pocałunek. Prawą dłonią chwycił pośladek kobiety, lewą obejmował ją. W odpowiedzi przylgnęła do niego. Torebka upadła na igliwie. Ręka z pośladka przesunęła się na pierś. Lekarka nie zaprotestowała. Sięgnął więc do dekoltu, zanurzył dłoń w staniku i chwycił za drugą pierś. Dotknięcie gołego kobiecego ciała bardzo podnieciło mężczyznę. Dłoń szybko zsunęła się do krocza. Zaczął całować kobietę po szyi, uchu, karku. Kobieta dyszała z podniecenia. Chwycił spódnicę i podciągnął. Zsunął dłoń i poczuł, że dotyka jej ciała nad pończochą. Chwilę później pocierał łechtaczkę przez materiał majteczek i obserwował jej twarz. Kobieta przymknęła oczy i coraz głośniej dyszała. Był zadowolony.

– Rozepnij spódnicę – wydyszał i zanurzył dłoń w majtkach. Rozepchnął wargi i pod palcami poczuł twardą łechtaczkę. Pocierał ją wnętrzem dłoni, jednocześnie wpychając serdeczny palec do pochwy. Nie napotkał sprzeciwu. Lekarka jęczała.

– Juu-uż... rozpięłam – z trudem poinformowała.

Cofnął dłoń i we dwoje szybko zsunęli spódnicę. Wyszła z niej i zdjęła bolerko. Rzuciła na spódnicę. Spojrzała na mężczyznę.

– Odwróć się i oprzyj o drzewo – polecił podniecony. Kiedy odwracała się, rozpiął rozporek i wyjął penisa. Sterczał. Splunął na dłoń i pokrył go śliną. Resztki śliny wtarł w wejście do pochwy. Bez uprzedzenia przyłożył penisa i od razu wcisnął do pochwy. Członek wsunął się do połowy. Mężczyzna nie poczuł oporu. Pochwa była już mokra.

Kobieta krzyknęła i odwrócił głowę.

– Bolało? – zapytał, zaskoczony jej reakcją.

– Niee – uśmiechnęła się z trudem. Była bardzo podniecona. – To było takie miłe. Powtórz!

– Masz! – stęknął i wepchnął penisa do końca. Lekarka ponownie krzyknęła. Tym razem trochę ciszej i stanęła w większym rozkroku. Kierownik zaczął miarowo ruszać biodrami. Kobieta pojękiwała w rytm uderzeń bioder. Sięgnął ręką i wyszarpnął piersi ze stanika. Czasami przyglądał się jak kołysały się w trakcie spółkowania. Kiedy przyspieszył, również ona zaczęła głośniej jęczeć. Nie czekał na nią. Wykonał cztery ostatnie, silne uderzenia biodrami, potęgując je szarpnięciami bioder kobiety.

– Jest! – wysapał z wysiłkiem, tryskając w pochwę.

– Tak! Tak! Taaak... – krzyknęła kobieta tuż po tym jak doszła.

Kiedy nieco spadło mu ciśnienie i ochłonął, wysunął penisa z pochwy. Na pończochę pociekła strużka spermy. Penis jeszcze sterczał. Miał ochotę na więcej.

– Masz! Wyliż go! – polecił lekarce, chwytając ją za kark. Włosy odgarnął na drugą stronę.

– Nie! Proszę... – próbowała sprzeciwiać się.

– Weź go! – ciągle był podniecony i chciał jeszcze poczuć przyjemność oralnych pieszczot.

Kobieta uległa presji mężczyzny. Lubiła takich, którzy byli stanowczy i męscy. Męskości nie mierzyła tylko długością penisa. Ten był męski według obydwu kryteriów. Chwyciła wilgotnego penisa, przyklękła i objęła go szeroko otwartymi ustami. Pochłonęła prawie całego. Głośno westchnął. Wycofała członek i pieściła językiem. Usłyszała sapnięcia mężczyzny. Teraz był w pełni usatysfakcjonowany. Ona też nie narzekała. Chyba znalazła odpowiedniego mężczyznę

Odprężeni i zmęczeni powoli wracali do samochodu. Szedł, trzymając ją za kark. Była posłuszna. Lubiła silnych mężczyzn. Umówili się na wieczorny spacer za dwa dni. W samochodzie ponownie chusteczką wytarła twarz i usta. Jej dłoń jeszcze nieco drżała. Potrzebowała więcej czasu, żeby opanować się. Dzisiaj nie mieli za dużo czasu, więc liczyła, że kolejne spotkanie będzie trwało dłużej. Bez zbędnego pośpiechu. Szybko pomalowała usta, teraz darowała sobie konturówkę. Kierownik ruszył. Wysadził kochankę kilkaset metrów przed ośrodkiem. Zadowolony z siebie jechał do ośrodka. Zaliczył już dwie dupy z tej drużyny. Aż czuł serce, tak był zmęczony ich rżnięciem.

– Tylko brać, wybierać... – mruczał pod nosem. Jechał uśmiechnięty i odprężony.

*

Nieoczekiwanie władze miast jako pierwsze dały korzystną odpowiedź. Zapowiedziały przelewanie określonej kwoty co miesiąc, ale tylko do końca bieżącego roku. Zgodnie z decyzją władz klubu kierownik drużyny i trener mieli za te pieniądze ratować, co się da.

– Tylko tyle? To nie są pieniądze – trener nie krył rozczarowania.

– Włodek, zastanów się, które dziewczyny możemy za to ‘kupić’!

– Remek! To jest kasa na jakieś stypendia, ale nie na kontrakty!

– No właśnie! Powiemy tym, które my zechcemy obdarować, że chyba możemy im jakoś pomóc, ale oczekujemy rewanżu. I poczekamy na reakcję.

Trener kiwał głową. Już rozumiał plan kierownika.

– Dobra, zastanówmy się, które będą zainteresowane taką ofertą finansową, czy będą przydatne dla drużyny i czy nam się przydadzą?

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach