Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Biurowiec, cz. 2.

Część 2.

– Panie kierowniku, żona dzwoni! – usłyszał za plecami. Jerzy od razu zapomniał o współpracowniczkach. Spojrzał w kierunku głosu. Sekretarka wyszła za nim z jego komórką.

Zmiął przekleństwo. Na szczęście nikt nie usłyszał. Spoważniał.

– Znowu coś się szykuje. Czas wracać do obowiązków – westchnął i wyciągnął rękę po telefon. Kiedy mu przekazywała, dotknęła jego dłoni. Trwało to nieco zbyt długo jak na przypadkowy dotyk. Musiała. W takiej sytuacji nie potrafiła powstrzymać się.

– Dziękuję – powiedział, kiedy podała mu aparat. – Alinko, nie rób tego więcej – rzucił do niej półgłosem. Nie chciał, żeby ktoś go usłyszał, chociaż do wszystkich współpracowniczek zwracał się po imieniu. Alina objęła stanowisko sekretarki po awansie Jerzego. Dawno wiedział, że ją wybierze. Była szczęśliwa i oddana.

Wiedziała o zakazie zabierania jego rzeczy, a jednak zawsze biegała z telefonem za swoim szefem. Zresztą, wykorzystywała każdą okazję, aby być bliżej niego. Na ogół przypomnienie wystarczało tylko na kilka dni. Jak zwykle. Taka z niej suka.

*

Teresa kierowała działem już od kilku lat. Korpulentna blondynka przed pięćdziesiątką, o krótkich włosach, stonowana, pogodna, cicha, dobrze zorganizowana, świetnie zarządzała działem. Nie podnosiła głosu. Na komplikacje i kłopoty reagowała konkretnymi propozycjami. Kiedy problem udało się rozwiązać, dziękowała wszystkim za wsparcie i wracała do swojego gabinetu. Nigdy nie akcentowała sukcesów, których była autorką, tylko podkreślała rolę wspaniałego zespołu. Stanowisko i efekty powodowały, że nikt nie odważył się utrudniać jej pracy. Ubierała się zgodnie z zaleceniami firmy i nie wyróżniała się na tle innych kobiet, a tym bardziej mężczyzn rywalizujących na kolory koszul i krawatów. Miała troje prawie samodzielnych dzieci i przeciągający się rozwód ze złośliwym mężem.

Dzisiaj był piątek, więc też wybiegała myślami do czekających ją przyjemności. Przyjemności? Zagryzła wargę. Miała wątpliwości, czy to jeszcze przyjemność. Charakter tej znajomości przybierał niepokojący obrót. Krytycznie oceniała sytuację przez pryzmat ostatnich dziesięciu miesięcy. To była jej tajemnica. Nikt nie podejrzewał jej o takie pomysły i temperament. A teraz przyjemność powoli przekształcała się w perwersję. I problem. Duży problem.  

– To już chyba tylko perwersja. Trzeba będzie podjąć decyzję – stwierdziła i w zamyśleniu pokiwała głową. Szybko wróciła do rzeczywistości. Rozejrzała się. Na szczęście nikt nie zwracał na nią uwagi. Swoje sprawy prywatne rozstrzygała sama. Nie dzieliła się nimi z żadnym z pracowników. Była wzorem dyskrecji. Skręciła w prawo i weszła do swojego gabinetu. Zadzwoniła, wybierając przycisk z numerem 5. Pierwszy wolny po numerze do służb i trojga dzieci. Mąż był pod ‘dziewiątką’. Upewniła się tylko, że nic nie uległo zmianie. Bez uśmiechu odłożyła telefon.

– Kiedyś, po takiej rozmowie, reagowałam znacznie lepszym humorem. A teraz? – zareagowała kwaśnym uśmiechem. Zniesmaczona pokręciła głową. Właśnie podjęła decyzję.

*

Jerzy poprosił Marię na rozmowę. Usiadła przed jego biurkiem. W milczeniu przez chwilę przyglądał się kobiecie. Znał jej dokumenty, ale wiedział nieco więcej niż zostało w nich ujęte. Miała 45 lat, brunetka, z lekko nadwagą, zawsze dobrze ubrana, spory biust, gadatliwa, energiczna. Nadawała się do tej pracy, ale bez przesady. Inne również.

– Pani Mario – zaczął oficjalnie. 

Kobieta lekko wyprężyła się. Wiedziała, że taka formułka nie oznacza nic miłego. Grzeczny uśmiech stężał jej na wargach.

– Zbliża się termin ocen i muszę panią poinformować, że pani ocena będzie neutralna.

– Ale dlaczego?

– Cóż, tyle wynika z efektów pani pracy – rozłożył ręce.

Rozmowa trwała jeszcze dłuższą chwilę, ale Maria niczego więcej nie osiągnęła. Wiedziała, że taka ocena zbliża ją do zwolnienia. Bez problemów funkcjonowali ci, którym przyznano ocenę pozytywną. Osoby z negatywną oceną od razu mogły pakować się. Mogły? Musiały. Wyszła zdenerwowana. Nie wiedziała, co dalej robić. Chwilę narzekała, rozmawiając z koleżankami, potem wyszła na papierosa. Kiedy zapalała papierosa, drżały jej ręce. Miała łzy w oczach.

– Mam mu dawać dupy za pracę?! – nerwowo zaciągała się papierosem. Łza spłynęła po policzku. Słyszała, że w ten sposób urządziły się niektóre dziewczyny, a w działach kierowanych przez kobiety szybciej awansowali, albo częściej dostawali podwyżki, wybrani mężczyźni. – Muszę się z tym przespać. Jutro. Jutro o tym pomyślę – otarła ślad po łzie, zgasiła papierosa i niewidzącym wzrokiem zapatrzyła się na panoramę miasta.

Jurek odprężył się i rozparł w fotelu. Władza! To jest to, o czym zawsze marzył. Teraz miał ją i korzystał z niej. Bez ograniczeń. Kto wie, jak długo będzie się nią cieszył? Chciał korzystać jak najdłużej.

– Niech czas robi swoje – uśmiechnął się obleśnie i podrapał w kroczu. Był podniecony toczonymi rozmowami, bowiem oczyma wyobraźni widział już... Jednak musiał uzbroić się w cierpliwość i czekać na spodziewany rozwój sytuacji.  

*

Asia była w dobrym humorze. Szefowa sprawiła jej niespodziankę w postaci wcześniejszego wyjścia z pracy. Pani Lidka* wyraźnie spieszyła się.

– Trzymaj się! – kiwnęła dłonią do sekretarki. – Do zobaczenia w poniedziałek! – w przypływach dobrego humoru zwracała się do niej per ‘ty’. 

– Szefowa chyba ma romans albo przynajmniej jedzie na niezły seks – była kobietą, więc z łatwością dostrzegała zmiany w ubiorze i zachowaniu szefowej. A ponadto potrafiła wyciągać właściwe wnioski z obserwacji. Z uznaniem spoglądała na jej sylwetkę i ubiór. – Samotna kobieta z dwojgiem dzieci, ale potrafiła tyle osiągnąć! I nadal jest atrakcyjna.

Aśka ceniła jej sposób ubierania się, który określała mianem dyskretnej elegancji. Wiedziała też, że ze względu na tempo pracy i prywatne plany, szefowa miała kilka bluzek, dwa kostiumy oraz przynajmniej dwie pary szpilek w szafie stojącej w gabinecie. Plus kilka par nierozpakowanych pończoch i rajstop na półce. Na wszelki wypadek tylko w ‘bezpiecznych’ kolorach. Nie wszystkie należały do kategorii przyzwoitych. Te nieprzyzwoite kupowało się jedynie w sex-shopach.

*

Asia bez pośpiechu wkraczała do biurowca. Uprzedziła swojego klienta o wcześniejszym przyjeździe. Zgodził się. Chyba nawet był zadowolony, że spotkają się prawie godzinę wcześniej. Weszła do windy i wcisnęła guzik. Kiedy drzwi zamknęły się, stanęła w szerokim rozkroku i podciągnęła spódniczkę. Z rozcięcia czarnych majteczek wychynęły różowe wargi sromowe. Do spotkania jeszcze pozostało parę minut, a ona już czuła wilgoć w kroczu. Uśmiechnęła się. Tak lubiła minuty poprzedzające spotkanie... Rosnące napięcie, spocone dłonie, wyobrażenie kolejnych scen spotkania, strach w jego oczach i bezradność malująca się na twarzy. I władza nad nim! I ciągłe rozsmakowywanie się w rozważaniach: Co mu zrobi, kiedy będzie przed nią klęczał nagi, z kneblem w ustach i w kajdankach? Zrobiło się jeszcze bardziej mokro.

Rozmarzona poprawiała czarną kabaretkę. Na nogach miała czarne, lśniące lakierem botki na szpilce. Wyprostowała się, prawie stanęła na baczność, spódniczka opadła. W ręku trzymała sporą reklamówkę wypełnioną gadżetami na czekający ją seans. Gorset miała pod czerwonym kostiumem. Na ramieniu czarną torebkę. Na wszelki wypadek zabrała gaz. Niby wiedziała, co się będzie dziać, ale... z gazem czuła się bezpieczniej. Już nie mogła się doczekać spotkania. Winda zatrzymała się. Wysiadła, poszła w prawo i zapukała do trzecich z kolei drzwi. Nie czekała na zaproszenie. Weszła. Mężczyzna spojrzał wymownie na zegarek.

– No, nareszcie! Sądziłem, że rozmyśliłaś się, bo...

Nie skończył. Kiedy zaczął mówić, ruszyła do niego i teraz bez ostrzeżenia uderzyła w twarz ‘z liścia’. Aż odrzuciło mu głowę. Patrzył zaskoczony.

– A... Ale... Dlaczego? Co ja zrobiłem?

– Morda, świnio! – syknęła, wskazując go palcem wyciągniętej ręki. Z wrażenia cofnął się. Była zirytowana. Spotykali się tyle razy, a ten ciągle miał problemy z dyscypliną. Inni klienci byli bardziej pojętni. – Do pokoju! Marsz!

– Juuż, tak. Tylko zamknę drzwi! – nieco przestraszony jej zdecydowanym zachowaniem, ominął kobietę możliwie dużym łukiem, zamknął drzwi wejściowe do sekretariatu i z niepokojem patrząc na nią, pośpiesznie przeszedł do swojego gabinetu.

Asia ruszyła za nim władczym krokiem. W ręku trzymała bicz wyjęty z reklamówki.

*

Jagoda owinęła sobie wokół palca każdego mężczyznę w zasięgu jej wzroku. No, prawie każdego. Dyrektor był odporny na jej wdzięki. Raczej wprost wytykał dziewczynie popełnione błędy i niedociągnięcia. Traktował ją trochę jak kwiatek do kożucha.

– Ale jeszcze nigdy nie przypaliła wody! – wobec gości też potrafił doceniać jej zalety.

Generalnie dziewczyna starała się, aby jej nogi jak najrzadziej były razem. Chciała mieć jak najwięcej, jak najszybciej i najwyższej jakości. W osiąganiu korzyści była nienasycona i nie przebierała w środkach. Seks traktowała głównie jako narzędzie do osiągania celu. Na ogół narzędzie okazywało się skutecznym.

Jagoda nie przepracowywała się, a do domu nigdy nie wracała na własnych nogach. Zawsze „z przyjemnością” przynajmniej jeden z pracowników oferował jej podwiezienie. Ba, niektórzy kierownicy działów, mężczyźni nawet z piątym krzyżykiem na karku, ojcowie dzieciom, czuli się wręcz wyróżnieni, kiedy przeszli z nią na „ty”! Na co dzień zabiegane, zapracowane samce z planem minutowym na cały dzień, pytani o możliwość podwiezienia, dla niej nagle znajdowali czas. I nie chodziło o kwestię minut. Ci najbardziej zafascynowani urodą Jagody w jej obecności mogli czekać nawet kilka godzin. I grzecznie czekali, kiedy dziewczyna bez pośpiechu robiła zakupy w jakimś centrum handlowym. Ewentualnie, z niesłabnącym entuzjazmem towarzyszyli jej w zakupach.  

*

Z niewiadomych przyczyn Maciej, ten 35-letni kawaler i kierownik działu kadr, był obiektem westchnień Jagody. Może dlatego, że w ogóle nie interesował się nią? Od czasu do czasu prawił jej komplementy, ale w ten sposób postępował w zasadzie wobec każdej kobiety w biurze, z którą rozmawiał. Szczerze mówiąc, potrafił również zauważyć i skomplementować korzystne zmiany u kolegów. Jego komplementy nie były nachalne, ani podszyte seksem, obce były mu wulgaryzmy, więc panie ceniły sobie rozmowy z nim. W każdej sytuacji lubił i potrafił żartować. Energiczny, szczupły, zadbany brunet, nawet wysportowany, nosił okulary. Zawsze w garniturze, zgodnie z dress code biura. Uroku dodawały mu pojedyncze siwe włosy pojawiające się na skroniach. Jako szef kadr miał sporą nieformalną władzę, ale, ku zaskoczeniu wszystkich, nie korzystał z niej. Nie był konfliktowy. Nie podnosił głosu, kiedy komuś z podwładnych musiał zwrócić uwagę i wytknąć błędy. Nie używał wulgaryzmów. Nawet kiedy szukał argumentów w dyskusji. Nie bratał się z władzami firmy, co szokowało wszystkich dbających o karierę, a mimo to parokrotnie okazał się bardzo skuteczny przy ściąganiu do firmy kilku cennych pracowników. Doceniono jego zdolności, awansując na kierownicze stanowisko. Nie rozpowiadał o swoim życiu prywatnym i kłopotach. Nie roznosił plotek. Zapewne dlatego zyskał tak odpowiedzialne stanowisku w tak młodym wieku.

Od pierwszego dnia pracy w firmie zachwycał swoją obecnością zdecydowaną większość pań w całym biurowcu. Jedyny, który w deszczowy dzień potrafił każdemu poprawić humor, a przy tym był nad wyraz ostrożny i zdystansowany. A do Jagody tylko uśmiechał się. Najchętniej z bezpiecznego dystansu, czyli z drugiej strony stołu. Przynajmniej.

Kiedyś na okolicznościowej imprezie firmy przy ich stoliku siedziało osiem osób, w tym siedmiu mężczyzn i tylko jedna kobieta – Jagoda. Wielu im zazdrościło. Wówczas wzniósł toast:

– Drodzy państwo! Piję za najpiękniejszą kobietę przy naszym stoliku.

Chociaż alkohol już działał, tylko Jagoda promieniała, bo jako jedyna nie dostrzegła ironii zawartej w toaście. Reszta jeszcze długo w rozmowach z rozbawieniem wspominała złośliwość Maćka.

Ten facet nigdy nie był uwikłany w romans z koleżanką z pracy, chociaż na biurowych dorocznych imprezach kilka pań wprost zaproponowało mu seks. A nie wszystkie były z ich biura! Zdarzały się bezpośrednie ataki pod wpływem alkoholu. Tylko dzięki uporowi i taktowi Macieja kończyło się na pocałunkach, delikatnych pieszczotach i macaniu biustu.

Maciej ciągle był na dorobku. Ktoś dowiedział się czegoś o nim, więc rozpowszechnił w całym biurze. To znaczy, wystarczyło podać jednej osobie, i tak właśnie było w tym przypadku, żeby najpóźniej kolejnego dnia wiedzieli wszyscy. Otóż ktoś podał, że Maciej mieszka razem z bratem, bo oszczędza, a część zarobionych pieniędzy wysyła potrzebującym rodzicom. Resztę dopowiedział sobie każdy. Według własnego uznania. Bohater plotki znał ją i był z niej zadowolony. Przynajmniej miał spokój.

*

Bywalcy płci męskiej tych szalonych eventów żartowali sobie, że biurowe imprezy mają same zalety: tłum kobiet, dużo alkoholu, imprezy trwają tylko do północy, kobiety wręcz ostentacyjnie namiętne, naród jest tak napity, że potem nikt nic nie pamięta. Zresztą, po alkoholu wszystkim puszczały hamulce na kilka godzin. Jeden powód był oczywisty: ochrona nie wpuszczała nikogo obcego na imprezy, czyli mężatki i żonaci czuli się bezpieczni i spuszczeni ze smyczy. Co bardziej przezorni zamykali komórki w szufladach swoich biurek. A na każdym piętrze jest kilka małych pomieszczeń, bez kamer, więc wygodnych na szybki ‘numerek’. Ponadto wszyscy orientowali się jak na te kilka godzin zablokować kamery. Ochrona wyjątkowo nie interweniowała.

Czasami seks odbywał się w głównej sali, gdzie boksy najczęściej miały przezroczyste ściany, ale wtedy pracownicy sami blokowali i zasłaniali wyjścia z piętra. Zaczynało się od sprośnej piosenki, jakichś żartów, konsumpcji alkoholu, jednego, dwóch striptizów, również jako efekt zakładu, kilku zabaw z ostrym, erotycznym podtekstem, które zawsze skutecznie ośmielały jeszcze niezdecydowanych. Wybuchy śmiechu, żarty, ostre komentarze, a potem już szło jak górska lawina... Nikt nie byłby w stanie zahamować tego napitego żywiołu. Wówczas wygaszali większość świateł.

Jeżeli impreza odbyła się 22. grudnia, a następnego dnia pojawiali się w pracy, to głównym tematem były przygotowania do Świąt. Seksualne ekscesy wspominano podczas przerw na papierosa lub lunchu. Mineralna i inne napoje cieszyły się tego dnia znacznie większym powodzeniem niż zwykle. Praca szła jak po grudzie. Rozmowy były prowadzone spokojnie, bez wybuchów śmiechu, z przesadnie kontrolowanym entuzjazmem. Przezornie nikt nie wdawał się w spory i dyskusje. Cierpienie malujące się na wielu twarzach wskazywało, płeć w tym przypadku nie miała znaczenia, że poprzedni wieczór przebiegał nad wyraz burzliwie, a noc była zbyt krótka, żeby wypocząć. Wszyscy odliczali minuty do końca dnia w pracy. Nikt z imprezowiczów nie marzył tego dnia o gwiazdkowych prezentach. Ich oczekiwania były bardziej przyziemne: łóżko, cisza, woda mineralna plus coś z domowej apteczki na kaca i kilka dodatkowych godzin snu.

Najbliższa impreza planowana była właśnie w grudniu. Liczyli, że centrum rozliczeniowe, które zajmowało trzy piętra albo inne firmy, w tym duży developer, zajmujące kolejne piętra, też zorganizują przynajmniej jedną wspólną imprezę.

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

* – szczegółowa charakterystyka drugiej bohaterki w opowiadaniu: „Sesja fotograficzna”.


Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach