Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Rekompensata, 6.

Część 6.

– Cześć, Ulka!

– ...

– Obiecałam, więc dzwonię. Ale mam do ciebie prośbę: zachowaj wszystko dla siebie. Zwierzam się tylko tobie.

– ...

– Uluś, przecież ja nigdy nikomu o twoim przyjacielu nie mówiłam! Skoro Paweł nadal uważa, że jesteś wierną żoną, to możesz mi ufać, prawda?  

– ...

– Ach, trudno uwierzyć! Spotkaliśmy się w kawiarni. Byłam sama. Wojtek jak zawsze... Pracuje. W końcu to on utrzymuje nasz dom, prawda? Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, co to za dodatkowa praca. Ale będą dodatkowe pieniądze. Przynajmniej taki z niego pożytek. To są jakieś szkolenia. Chyba. Jak dobrze pójdzie, to będzie miał zlecenia z innych województw.

– ...

– Co? Nie wiem. Coś dla pracowników administracji. Ola, do czego mi to potrzebne? Chcesz o nich usłyszeć czy nie?

– ...

– Tak, dwóch! Och, dla mnie to było takie ekscytujące! Ciągle jeszcze tym żyję!

– ...

– W skrócie? To byłoby tak: kawiarnia, alkohol, rozmowa, spacer, mieszkanie, alkohol, taniec... A potem... A potem same przyjemności, chi, chi, chi!

– ...

– Ulka! Naprawdę! Nie żartuję! A po wszystkim...

– ...

– Już, już! Po kolei: po spacerze zaproponowali kawę u jednego z nich. Była kawa i coś do niej, żeby nie pić tak na sucho, chi, chi! Ten starszy jest w naszym wieku. Młodszy – pod ‘trzydziestkę’. Ale jak wygląda! Wysportowany, silny, taki sportowy, bardzo męski typ. Ech, wierz mi: nic, tylko zjeść!

– ...

– Wiesz, obydwaj zadbani, czyści, fajne perfumy, nieźle ubrani. I zamożni! Z takimi bawić się, to naprawdę przyjemność!

– ...

– No... Podczas tańca podszedł ten drugi. Przytulili się do mnie i zaczęli mnie pieścić. Byli tacy czuli. Jeden całował mnie, drugi ustami pieścił szyję, ucho, ramię. Nie panowałam nad sobą.

– ...

– Wierz mi! To niesamowita frajda, kiedy dwóch mężczyzn zabiega o twoje względy. I dba o twoją satysfakcję! Co za wrażenia... Gwarantuję! Mogłabyś spróbować.

– ...

– Kiedy byli we mnie obydwaj, myślałam tylko o orgazmie! Miałam taki odjazd, że nie wiedziałam, gdzie jestem! Co to była za rozkosz! Gdyby było ich czterech albo więcej, wtedy też bym im nie odmówiła! Może sama bym nalegała? Chi, hi, chi!

– ...

– Pochwaliłam ich, jasne! Ale bez przesady, jeszcze wpadną w samozachwyt. Oni też byli ze mnie zadowoleni. I obiecali mi niespodzianki.

– ...

– Nie wiem, jakie! Co to byłyby za niespodzianki, gdybym wiedziała, o co chodzi?! Ulka, chi, chi!

– ...

– Spodziewam się fajnych pomysłów. Ten młodszy, Marcin, zaskoczył mnie. I to jak! Wracaliśmy taksówką, ale spory kawałek przeszliśmy pieszo. I wtedy, wiesz...

– ...

– Było tak fajnie, prawie romantycznie. Ciepło, ciemno, my dwoje. Nikt nam nie przeszkadzał. Znasz te bloki przy Wrocławskiej? Tam, gdzie przed blokami są takie wały ziemne obsadzone żywopłotem?

– ...

– O, właśnie! Tam poszliśmy, od strony parkingu i spróbowaliśmy raz jeszcze! Ach, co to było! Musiał mnie trzymać, bo inaczej zemdlałabym. Jak o tym mówię, to znowu mam mokro! 

– ...

– Wrażenia? Niezapomniane! To było takie ekscytujące! Pierwszy raz tak spróbowałam. I mnie się spodobało!

– ...

– Nie wiem. Możliwe, że ktoś z bloku widział nas. Było ciemno, więc nie miał szansy rozpoznać, ale mógł posłuchać, bo kwiliłam jak prosię, chi, chi!

– ...

– On był taki namiętny i podniecony. Wymacał mnie tak, że dwa dni później jeszcze czułam piersi. I wiesz... Chcą, żebym miała jakąś ozdobę na cipce albo sutkach.

– ...

– No, bawiliśmy się we wszystkich dziurkach. Marcin tego chciał, a oni tak mnie przygotowali, że obyło się bez bólu. Sama byłam zaskoczona. Na początku cała w strachu, ale potem... Mogli robić, co tylko chcieli, ech! Próbowałaś tak?

– ...

– Nie? A ja myślałam, że ty... No, nic. Powinnaś spróbować! Paweł jest zazdrosny? Ty naprawdę masz problem: Paweł zazdrosny, mąż zazdrosny... Ech, jeszcze trochę, a będziesz ukrywać się przed kochankiem. Współczuję ci. No, w każdym razie kochaliśmy się w „trójkącie”. W zasadzie to oni nie chcieli na zmianę, a tylko we troje. Bałam się, ale namówili mnie. Twierdzili, że nie lubią czekać. Ja też, chi, chi!

– ...

– Wiesz, taki „trójkąt” strasznie potęguje odczucia. Kochacie się, pieszczą ciebie. Różne bodźce i od razu tyle ich, że można zgłupieć od nadmiaru. Nawet gdybym nie miała orgazmu i tak byłabym zadowolona. Zadowolona? Nie! Zachwycona!

– ...

– No jasne, że miałam! I to kilka! Ponoć trochę hałasowałam! Chi, chi, chi...

– ... 

– No, co ty! Ja nie zarabiam w ten sposób, więc nie płacili mi. Oni chcieli, ale odmówiłam. Tak byli mną zachwyceni.

– ...

– Hm, coś dziwnego? Wiesz... A, tak! Jak jeździłam pupą na jednym z nich, to drugi wepchnął mi do pochwy butelkę po szampanie. I wiesz, że podnieciłam się? Naprawdę! Miałam taaaki odjazd! 

– ...

– Wiesz, nie mierzyłam, ale ten młodszy ma sporego. Ma grubego i dość długiego. Robi wrażenie, ale wchodził we mnie bez problemu. Ten starszy ma mniejszego, ale też był świetny. Nie mogłam narzekać. Jak wszedł we mnie i dobił do ścianki... Mówię ci, dziewczyno! Tak we mnie pulsował, że tylko od tego doszłam! Lepszy niż wibrator! Wracałam w takim nastroju, że od razu mogłabym powtórzyć ten seansik, chi, chi! No i zabawiłam się z Marcinem na świeżym powietrzu...

– ...

– To znaczy, nie wiem. Chciałabym jak najdłużej. Oni pewnie też. Wojtka mogę sobie darować. Oni zaspokajają mnie tak, że mężowi nie będę zawracała głowy seksem. Nawet nie zauważy. A z nimi mogę spotykać się po południu. W zasadzie wolne mają chyba każde popołudnie, więc wystarczy telefon. Podali mi swoje. Przyjedź, to pogadamy. Buziaczki, pa!

*

Minęło kilka dni. Żyłam obietnicą kolejnej seks-zabawy z nimi. Poszłam na spotkanie. Byłam nawet sporo przed czasem. Kelnerki już zaczęły mnie rozpoznawać. Mój gust również. Niezależnie od kontekstu, to było miłe. Czekałam ożywiona. Potem mój nastrój powoli przygasał.

Ani Marcin, ani tym bardziej Roman nie pojawili się w kawiarni. Uśmiechnęłam się smutno. Byłam rozczarowana ich zachowaniem. Ubrałam się w wygodny i atrakcyjny strój: luźna bluzka, delikatny, przezroczysty stanik, szeroką spódnicę nad kolana i szpilki. Nawet zrezygnowałam z efektownego, złotego łańcuszka na kostce, żeby nie przeszkadzał w seksie, bo kiedy dwóch mężczyzn dobiera się do kobiety, to nie rozglądają się, chi, chi! Byłam gotowa na kolejną zabawę. A panowie? Zwyczajnie uciekli...

– Skorzystali z okazji i zniknęli. Na pewno nie będę biegać po kamienicy i szukać ich. Dobrze, że nie dałam im numeru telefonu – zapłaciłam za kawę i lody i wyszłam z kawiarni. Pospacerowałam jeszcze trochę w jej pobliżu. Potem zrobiłam zakupy, przeszłam obok kawiarni z nadzieją, że któregoś z nich spotkam i autobusem wróciłam do domu. Do Henryka nie dzwoniłam. Dostałam wiadomość, że „jest zajęty”.

– Samce z dużym ego, jeszcze większymi obietnicami i malejącym libido – mruknęłam rozczarowana i nie odpowiedziałam na smsa.

*

Wreszcie Henryk odpowiedział! Miał czas na spotkanie, ale dopiero za tydzień!

– Zosiu, bardzo ciebie przepraszam, ale mamy urwanie głowy w pracy. Inwestor zmienił terminy i narzucił kilka poprawek! I nagle my musimy skończyć projekt o dziesięć dni wcześniej! Wiesz, co to znaczy „kilka poprawek” i „wcześniejszy termin”? Soboty przesiedziałem w pracy i nawet kilka nocy tutaj pracowałem, żeby innym nie blokować projektowania. Zresztą, w nocy nie pracuję sam. Aż żona zaczęła mnie podejrzewać o nocne imprezowanie, cha, cha! Wyobrażasz sobie? No, ale jeszcze tylko nadchodzący tydzień i wszystko wróci do normy. Chyba.

– To kiedy będziesz miał czas? – przetrwałam potok słów i zadałam konkretne pytanie. Nie do końca mu wierzyłam.

– Yyy, no trudno tak jednoznacznie podać termin, ale zadzwonię w przyszłą sobotę, dobrze?

– Dobrze, pa!

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon. Usiadłam w fotelu i zapatrzyłam się w okno.

– No, to się dowiedziałam... Wyruchał dupę i na razie ma dość! Pewnie jeszcze coś przygruchał na boku i jest „zajęty” – mruczałam wkurzona po rozmowie.

W końcu niechętnie wstałam i poszłam do kuchni przygotować mężowi obiad. W pokoju już wyłożyłam ażurową bluzkę i krótką spódniczkę. Klapki na szpilce stały w przedpokoju. Zaskoczę męża strojem, kiedy podam mu obiad.

*

– Cześć, tu Marcin!

– ...

– Złapaliśmy fajną babkę! Naprawdę! Jak ktoś ma talent łowiecki to... zawsze coś złowi. Starszy model, przechodzony i ma właściciela. Miałem ją u Romka. Sam wiesz: trochę alkoholu, muzyka, jakieś tańce, przytulanie, pieszczoty. Była podlana, więc specjalnie się nie opierała. I chyba miała większą ochotę niż my! Już więcej nie szukaliśmy...

– ...

– No, co ty! Nic nie dosypywaliśmy! W kawiarni wypiliśmy po dwa kieliszki. Potem jeszcze u Romka. To wystarczyło. Wyjątkowo łatwo poszło! Też byliśmy zaskoczeni.

– ...

– Słuchaj, zapytam Romka. To on ma tutaj mieszkanie i korzystamy z niego. Pomysł był jego. Ona kojarzy nas dwóch i godzi się na taki układ, więc muszę go zapytać.

– ...

– No wiesz, trochę jej płacimy. Natknęliśmy się na nią w kawiarni przy rynku. Sądziliśmy, że to może być dziwka i nawet chcieliśmy odpuścić, ale potem okazało się, że to zwyczajna, głodna przygód mężatka. Chyba trochę naiwna, ale przez to wygodna w obróbce, cha, cha. I naprawdę chętna! Nie pracuje, mąż ją utrzymuje, więc chciała kasę za spotkania. Ale nie płacimy takich stawek jak biorą dziwki! No co ty! To po co byłaby nam taka potrzebna?

– ...

– A wiesz, że nie wiem. Musiałbym zapytać Romka. Chociaż jeżeli on nagrywa, to zawsze uprzedza mnie. Rozumiesz, ustawiać się tak, żeby było dobrze widać babkę. No, nie tyle cycki, ile jej twarz! Potem Romkowi łatwiej z taką rozmawiać o jej przyszłości, cha, cha, cha!

– ...

– No, ładna jest. I zadbana! Z przyjemnością patrzy się na nią.

– ...

– Czy ja wiem? Ma ze czterdziestkę. W szpilkach każda efektownie wygląda. Wypięty biust, pupa w drugą stronę. Delikatny makijaż, ładne ciuchy. Zresztą, w taki upał żadna na siebie za dużo nie założy. Ciemna blondynka, rozjaśnione włosy, szczupła. Fajny cyc. Jeszcze sterczy! No, jest za co złapać. Dba o siebie. Ćwiczy i pływa czy coś.

– ...

– Człowieku, łapiemy babkę, żeby sobie poruchać, a nie wypełniać ankietę! Chcesz zrazić kobietę do siebie, to sam pytaj o wiek. Ta, jeszcze skomentuj w stylu: „Myślałem, że jesteś młodsza”.

– ...

– Chłopie, kobieta to nie koń, żeby jej w zęby zaglądać! W każdym razie my wyznajemy zasadę: jest atrakcyjna – bierzemy, nie jest atrakcyjna – mijamy szerokim łukiem.

– ...

– Potem? Jeszcze dziobnąłem ją, zanim doszła do domu. Ot, taka zabawa z głodną suczką. Chciałem sprawdzić, jaka jest. Szarpała się, a jednak znowu miała ochotę. Ale bała się! Jakby nikt jej nie ruchał na ulicy! – Marcin głośno śmieje się. – No, to dłuższa historia.

– ...

– No nie, miałem ochotę, więc skorzystałem. Ona nie broniła. Łatwa jest. Poza tym wyruchaliśmy ją we wszystkie dziurki.

– ...

– Dała po krótkim przygotowaniu. Trochę protestowała, ale wiesz jak to jest. Jeden szarpnął za łeb, drugi wykręcił rękę i krótko wyjaśnił, na czym polega zabawa i babka zmiękła.

– ...

– Zaliczyła kilka odlotów. Od razu widzieliśmy, że jest potrzebowska.

– ...

– Babka rozkręca się. Trzasnąłem ją kilka razy w dupę i mam wrażenie, że lubi ten sport. 

– ...

– Słuchaj, możemy wziąć ją we trzech, ale dołożysz się. Jeżeli Roman zgodzi się, to ja nie mam nic przeciwko temu. A ty... O, właśnie! A ty zorganizujesz jakiś rewanż?

– ...

– No, mówiłem. Płacimy jej tyle, żeby miała ochotę jeszcze spotkać się. Jak we dwóch ją dosiadaliśmy, to potem potrzebowała trochę czasu na powrót do rzeczywistości.

– ...

– Teraz ją odpuściliśmy. Romek uznał, że trzeba ją odstawić na trochę. Będzie łatwiejsza przy kolejnym spotkaniu, cha, cha, cha! Wiesz, jaki jest Romek. Umie obrabiać babki. Będziesz gotowy, to zadzwoń. Cześć!

*

Chyba nigdy więcej tak się nie ubiorę.

Mąż najpierw zbeształ mnie, że chodzę tak ubrana, ale jak mu pokazałam gołą pupę, a potem siadłam rozkraczona na rogu stołu i pokazałam mokrą cipkę... Najpierw odłożył sztućce, spojrzał na mnie poważnie, a potem... Zgłupiał!

Zaciągnął mnie do pokoju i zerżnął. To nie był zwykły seks! Nie trwało to długo, ale takie kilkanaście minut też może być fajne! W końcu ustawił mnie na czworakach, ukląkł i rżnął tak intensywnie, że... Myślałam, że już skończył, a on jeszcze wstał i dalej rżnął! Tak mi szarpał pupę... I dostałam jeszcze sporo mocnych klapsów. A wcale nie prosiłam o nie! Wreszcie wytrysnął we mnie i padł obok. Ciężko oddychaliśmy. Leżeliśmy chyba z pół godziny albo jeszcze dłużej. Potem mieliśmy siłę jedynie na wypicie butelki mineralnej. Ależ mi dogodził... I dalej leżeliśmy przytuleni do siebie.

Wieczorem poprosił, żebym więcej tak go nie prowokowała, bo odjedzie raz na zawsze.

*

Cdn.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze

Będzie jeszcze jakaś część?

Czytelnik12/06/2019 Odpowiedz

Czekam i czekam i nie ma ciągu dalszego :(


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach