Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Kolejna imprezka

Na początku lipca Majka organizowała urodzinową imprezkę. W październiku większość zamierzała rozpocząć studia, więc planowaliśmy jeszcze kilka spotkań w stylu "pożegnanie szkoły". Na dwa dni rodzice zostawili Majce dom do dyspozycji. Jej kuzynka, Patrycja, miała nad nami czuwać. Niedługo kończy studia, więc rodzice Majki uznali jej obecność za gwarancję, że po powrocie zastaną dom na swoim miejscu i nie będzie wymagał remontu. Miało pojawić się trochę ludzi, bo zaprosiła chyba całą klasę z liceum i parę osób, których w ogóle nie znałam. Zobaczyłam też kilka osób z innych klas.

W dużym ogrodzie głośna muzyka, gwar rozmów, alkohol, na ruszcie coś smakowicie pachniało, na stołach baterie napojów, kanapki, ciasta. Wokoło rozstawiono kolorowe lampiony i sporo świeczek. Wrażenie było super, ale w ogrodzie była główna atrakcja – 18-metrowy podświetlony basen. Ja byłam przygotowana, zabrałam kostium kąpielowy. Przypuszczałam, że sporo osób postąpiło podobnie, chociaż wiadomo było, że basen nie pomieści nawet połowy z nas.  

*

Już wcześniej złożyliśmy się na spory tort i umówiliśmy się, że są dozwolone drobne prezenty. Rodzice Majki to ludzie naprawdę zamożni, więc nie mieliśmy szansy zaimponować jej drogimi prezentami. Część z nas żyła znacznie skromniej i w ogóle nie planowała kupna nawet drobnych prezentów. Nie po to pracuje się w wakacje albo dorabia po lekcjach, bądź w weekendy, żeby potem wydawać wszystkie pieniądze na prezenty, nie?

Majka celebrowała otwieranie prezentów, odczytywała kartki przypięte do nich, żartobliwie komentowała ich przydatność. Były książki, gadżety z sex-shopów, drobne dodatki kupione w drogerii, ale z fajnym komentarzem. Któryś z chłopaków (albo kilku?) kupił zestaw pilników do paznokci „dla stępienia zbyt ostrych pazurków” solenizantki. Aluzja do temperamentu i pewnego wydarzenia w klasie, kiedy Majka prawie nie wydrapała oczu koledze za głupi żart. Potem podzieliła tort, każdy zjadł kawałek i w końcu wznieśliśmy pierwszy wspólny toast. I ostatni. Potem towarzystwo rozlazło się. Tańce, odpalenie kilku rac, skoki do wody. Alkohol wszyscy pili, jakby znaleźli studnię na pustyni. Po godzinie każdy wydawał się przynajmniej podchmielony. Kilka osób siedziało lub leżało bez widoków na przyjęcie pozycji pionowej.

Basen był oświetlony, kilka głośnych dziewczyn, które nie były z naszej klasy, chyba siedziało w nim od początku imprezy. Powoli zaczęły tworzyć się pary. I grupki. W klasie parę osób na pewno było już zajętych. No, ale teraz, po alkoholu...?

Solenizantka, szczupła, wysoka blondynka z ładnie eksponowanym biustem w białej bluzce, aktualnie nie miała chłopaka, ale na brak chętnych nie narzekała. Teraz też kilku krążyło wokół niej. Nie znałam wszystkich. Koleżanki, z którymi miałam przyjść na imprezę, były szybsze i przywitały mnie już na miejscu, ale tylko na odległość, bowiem obie, Iwona i Andżelika, szatynka i blondynka, cieszyły się wzmożonym zainteresowaniem chłopaków. Zauważyłam, że wraz z wypijanym alkoholem coraz bardziej rosło również namacalne zainteresowanie ich urodą.

*

– Nie nudzisz się sama? – usłyszałam pytanie. Odwróciłam się. Obok mnie stał jakiś chłopak. Szatyn, nieco wyższy, szczupły, pociągła, pogodna twarz. Był ubrany w szarą koszulkę polo i ciemnoszare szorty cargo. Na stopach miał klapki. Okulary przeciwsłoneczne tkwiły wysoko na głowie. Na pewno starszy ode mnie, nie był z naszego liceum. Na palec nawijał kosmyk moich kręconych włosów.

– Pewnie kolega Patrycji – pomyślałam. Zanim coś zdążyłam odpowiedzieć i wyszarpnąć kosmyk włosów, zagadnął:

– Napijesz się czegoś?

– Już piję – uniosłam szklankę z colą.

– Myślałem o czymś mocniejszym – uśmiechnął się z wyższością.

– Dzięki, mnie to wystarczy – zbyłam jego propozycję.

– Spróbuj, będziesz się lepiej bawić – zachęcał.

Był na tyle nachalny, że nie potrafiłam się go pozbyć. W końcu uległam jego namowom: 

– Dobrze, poproszę kieliszek wina. Słodkiego.

– Już lecę! – skłonił się żartobliwie, podał mi swoją szklankę i poszedł do stołu, gdzie stały butelki z alkoholami. Odprowadziłam go wzrokiem.

– Co jest?! – zareagowałam gwałtownie. Ktoś podszedł do mnie od tyłu, odgarnął rozpuszczone włosy i pocałował mnie w kark, jednocześnie obejmując w pasie.

– Izka, prowokujesz, więc dostajesz zasłużoną nagrodę – usłyszałam namiętny szept i ‘zapach’ znacznie wcześniej wypitego alkoholu i wypalonych papierosów. – O! I chlejesz za dwoje!

– Leszek, spier...! – Warknęłam ostrzegawczo. Bez odwracania się wiedziałam, kto mnie obłapiał. Klasowy podrywacz o marnej reputacji i takich samych żartach. Jedyny kretyn w klasie, który otwarcie i bez zażenowania przyznawał się, że podglądał nas, kiedy przebierałyśmy się po wf-ie.

– Iza, w tej bluzce masz takie cycki, że ho, ho! Aż chce się ich dotknąć!

– Ani mi się waż! – ostrzegłam.

– Bo co?

– Bo posmakujesz zawartość obydwu szklanek! I nawiążesz niezapomniany kontakt z moimi szpilkami! – Ton głosu gwarantował, że nie żartuję. Innemu może bym darowała, ale nie temu tępemu kołkowi.

– Nooo, rzeczywiście, umiesz zachęcić do figli – westchnął ciężko. – Jeszcze spotkamy się! Może będziesz łatwiejsza. Noc jeszcze taka młoda... – chwycił mnie za piersi, mocno ścisnął i na mój pisk odskoczył z rechotem.

Gwałtownie odwróciłam się, ale był już zbyt daleko, żeby oblać go. Oddychałam nerwowo, patrząc za nim.

– „Kołek” jeden... – wściekle mruknęłam pod nosem.

*

– Ledwo odszedłem, a ty już flirtujesz – chłopak podszedł z drugiej strony. – No, no, gorąca z ciebie laska.

Odwróciłam się. Podał mi wino. Widział zajście i wydawał się rozbawiony jego przebiegiem. Odstawiłam colę na pobliski stolik i wzięłam kieliszek. Odebrał swój. Spojrzałam na niego:  

– Dziękuję. A ty jak masz na imię? Bo nie dosłyszałam...

– O, sorki. Włodek, kolega Patrycji ze studiów.

– Iza, koleżanka Majki z klasy.

– Wiem, już zasięgnąłem opinii. Pij, pij póki chłodne!

– Bo?

– Bo nie będzie takie smaczne!

Wzięłam spory łyk. Miało intrygujący smak. Spojrzałam pytająco na Włodka. Zrozumiał.

– Dodałem lodu i kilka kropli limonki. I coś jeszcze, co stało obok butelki limonki. Nie dojrzałem etykiety. Ale szlachetnieje w smaku, prawda? – uśmiechnął się, jakby serwował trunek z własnej winnicy.

– Może... – nie widziałam powodu, żeby wpadać w zachwyt, jednak chętnie wypiłam kolejny spory łyk. Wieczór był bardzo ciepły, chłodne wino od razu lepiej smakowało. Zwłaszcza po zajściu z tym klasowym „Kołkiem”. Po jakimś starciu w klasie, koleżanka tak go nazwała, bo jego łeb: „nadawał się tylko do wbicia w ścianę jak kołek; wtedy przynajmniej będzie z niego jakiś pożytek” – wyjaśniła. I tak zostało. Bardzo nie lubił tego epitetu. Potrafił szamotać się nawet z nami z tego powodu.

– A czemu tak skaczesz przy mnie? – nagle spytałam Włodka.

– A, wiesz... Przyglądałem się dziewczynom, przyglądałem i padło na ciebie. Spodobałaś mi się.

– Dzięki za szczerość. I coś jeszcze?

– Lubię brunetki. A poza tym, kto wie... – uśmiechnął się tajemniczo. – Zobaczymy, jak rozwinie się nasza znajomość.

– Za dużo czasu nie masz. Impreza nie będzie trwać zbyt długo – niefortunnie zabrzmiałam zbyt prowokująco.

– Nie szkodzi. Już podjąłem pewne kroki – znowu ten uśmiech.

*

Zaintrygowana spojrzałam tam, skąd dobiegał hałas.

– O, spójrz na swoje koleżanki! One już zaczynają szaleć! – Śmiał się, wskazując szklanką dziewczyny biegnące do basenu. Robiły przy tym dość hałasu, żeby na sobie skoncentrować uwagę.

Andżelikę poznałam od razu. Jej blond włosy podskakiwały przy każdym kroku, ale bardziej zwracał uwagę obfity biust, który, zapewne zgodnie z intencją jego właścicielki, ledwie mieścił się w górze od kostiumu. Wyglądał imponująco, co przyznałam z pewną zazdrością. Gwizdy i krzyki potwierdzały moją obserwację. Andżelika wiedziała, jak skupić na sobie zainteresowanie innych.

– Ups! Pomyłka! – szybko stwierdziłam swój błąd. Obok biegła Bogusia. Też z naszej klasy. Ciemna blondynka. Długie, kręcone włosy również podskakiwały w rytm kroków. Jej biust był mniejszy niż Andżeliki, ale miał jedną zaletę – nie okrywał go kostium kąpielowy. Bogusia była tylko w białych, mocno wyciętych majteczkach. Półmrok podkreślał jej opaleniznę. Owacje chłopaków były na jej cześć. Głośny chichot, pisk, krzyk i obie wskoczyły do wody.

Po chwili trzech chłopaków wskoczyło do wody i otoczyło ją. Miała swoje pięć minut.

Andżelika nie pozostała dłużna. Nadając swojemu głosowi odpowiednią modulację, piskiem przywołała chłopaka. Leszek momentalnie znalazł się nad brzegiem basenu. Chwilę później na jego zaskoczonej twarzy wylądował stanik od kostiumu Andżeliki. Nieco później kolejna trójka chłopaków wskakiwała do basenu. I w tym przypadku nie wszyscy trudzili się zdejmowaniem ubrania.

– Nigdy nie widzieli gołego biustu? – Włodek wydawał się być zdegustowany.

W tym czasie Leszek leżał na brzegu, całował w kark i szyję głośno chichoczącą Andżelikę, jednocześnie macając jej biust. Koszula coraz bardziej nasiąkała wodą, ale jemu to wcale nie przeszkadzało. Basen był dobrze oświetlony. Miał może metr dwadzieścia głębokości, więc wszystko, co w nim tkwiło, było dobrze widoczne. Pozostali chętnie i z rozbawieniem przyglądali się początkom zabawy.

*

Majka tuliła się z jakimś chłopakiem. Nie był z naszej szkoły. Chłopak obejmował ją jedną ręką, a drugą trzymał za pierś. Dziewczyna była w białej bluzce z krótkim rękawem i białym staniku. Jego dłoń już pchała się pod stanik. Majka nie protestowała. Nogę wepchnął między jej nogi. Krótka różowa spódniczka podjechała w górę i błysnęła biel jej majteczek. Z dystansu przyglądało się im kilka osób. Kibice jej nie przeszkadzali.

– No, zaczyna się jazda na całego. Czas zwijać się – pomyślałam i nawet nie drgnęłam. Trochę mi się zakręciło w głowie.

– Wezmę twój kieliszek – usłyszałam jakby z oddali.

Zachwiałam się albo ogród zafalował. Kieliszek ktoś zabrał, a ja spojrzałam w bok. Patrycja, ta co miała nas pilnować, tuliła się z jakimś chłopakiem, oparta o drzwi wychodzące na kamienny taras willi. Nie ja jedna ją obserwowałam. Była ubrana w obcisłą sukienkę z miękkiego, elastycznego materiału, dokładnie oddającą jej kształty. On wręcz lizał ją po odważnym dekolcie, trzymając za biodra. No, trochę niżej. Za nią stał drugi chłopak. Panował mrok, lampy nierównomiernie oświetlały ogród, więc wytężyłam wzrok. Postawny brunet. Wysoki. Znajoma sylwetka...

– Oooo! To Michał! Z naszej klasy! – z wrażenia mruczałam pod nosem. Ogród znowu falował... Zachwiałam się.

Chłopak właśnie położył dłoń na pośladku Patrycji i powoli zaczął go głaskać. Ona nawet nie drgnęła!

– Ej... – uśmiechnęłam się. Na moim pośladku też ktoś położył dłoń. Jedynie mrugnęłam, bo nie potrafiłam dosadniej zaprotestować. Dłoń dalej masowała pośladek. Miłe uczucie.

Drugą dłoń Michał położył na jej boku i przesuwał w górę. Na wysokości piersi skierował się do mostka i kiedy zakrył pierś, ścisnął ją. Żadnej reakcji. Zachłannie miętosił pierś. Przysunął się do dziewczyny, wreszcie przywarł do niej całym ciałem.

– Co wy... – tyle zdołałam wykrztusić. Patrzyłam na nich i podniecałam się tym widokiem. Nie potrafiłam oderwać od nich wzroku.

Patrycja potrząsnęła włosami i odchyliła głowę do tyłu. Chłopak z dekoltu przesunął się z pieszczotami na szyję, obnażył jej ramię, zsunął ramiączko stanika i tym samym odsłonił większą część piersi. Nie zważał na to i całował nagie ramię Pati. Ona stanęła w szerszym rozkroku i objęła kochanka lewą ręką. Prawą, nie oglądając się, położyła na pośladku Michała i przycisnęła go do siebie. Wtedy Michał przesunął się nieco w prawo, a ręka dziewczyna od razu zanurkowała w jego krocze. Chłopak jeszcze bardziej wysunął do przodu prawą nogę. Chwilę później dłoń naszej ‘opiekunki’ przesuwała się rytmicznie w dół i w górę. Cała scenka rozegrała się w milczeniu, ale namiętność tej trójki była wyczuwalna na odległość.

Chwiałam się i patrzyłam na nich martwym wzrokiem. Ktoś chyba mówił coś do mnie.

*

– Masz ochotę na zabawę? – pytał Włodek, obejmując mnie w pasie. Jego głos docierał do mnie zniekształcony.

– Nie wiem – wyszeptałam z trudem.

– A ja wiem... Jesteś gotowa, laleczko – słyszałam zadowolenie i rozbawienie w jego głosie. – Dasz się pocałować, laleczko? Dasz...

Nie potrafiłam odpowiedzieć, a może nie chciałam. Włodek pocałował mnie. Wepchnął język w moje usta. Chyba oddałam pocałunek. Przycisnął mnie. Czułam jak miętosi mój pośladek.

– Ależ ty jesteś namiętna! Do tego masz takie fajne ciało, ale jeszcze nie rozpinaj mi spodni – rozbawiony wyszeptał mi do ucha. Dłoń z pośladka szybko powędrowała do mojej piersi. – I jędrny biust! Nie każda ma taki! Wiesz Iza... Muszę. Muszę zobaczyć więcej!

Ciągle stałam dziwnie nieruchomo. Chyba w odpowiedzi coś wybełkotałam.

– Oczywiście, że nie tutaj! Chodź ze mną! – Włodek objął mnie ramieniem i poprowadził do wnętrza willi.

Patrycja, pieszczona przez dwóch chłopaków, w ogóle nie zwróciła na nas uwagi. Pojękiwała namiętnie.

*

Stałam z Włodkiem w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Nie pamiętam, kiedy i jak się tutaj znalazłam. Zamknął drzwi i stanął za mną. Objął mnie, delikatnie pieścił płatek mojego ucha. W rewanżu zamruczałam, odchylając głowę. Całowała mnie po karku, szyi, dłoń masowała pierś, druga rozpinała bluzkę. Coś mówiłam, nie chciałam, żeby ją rozpinał. Kręciło mi się w głowie, nie potrafiłam ostro zaprotestować.

– Już! Już, laleczko! Zaraz poczujesz się lepiej! Przy mnie będzie tobie jak w niebie! – chichotał i sapał na przemian. Był taki podniecony, a jego palce takie ruchliwe...

Poczułam się swobodniej. Westchnęłam głośno. Nawet ja to usłyszałam. Już wiedziałam, miałam rozpięty stanik! Głośno zaśmiałam się, rozbawiona moim odkryciem.

– Fajnie, co? Wiedziałem, że będziesz zadowolona! – Podniecony Włodek całował mnie po szyi i macał piersi uwolnione od stanika. Zadrżałam od jego dotyku. – Chodź, laleczko, tutaj będzie tobie wygodniej. Jeszcze sporo zabawy przed tobą... – objął mnie ramieniem i ciągnąc za pierś, poprowadził do czegoś miękkiego. Zdjął ze mnie bluzkę i stanik.  

Z ulgą położyłam się. To był tapczan. Westchnęłam. Było mi tak wygodnie. Tylko Włodek tarmosił się ze mną, układając. Byłam bezwolna, ale zapytałam o szamotaninę.

– Spoko, nic ci nie robię!

Po chwili położył się obok mnie, a po pieszczotach moich piersi – na mnie. Dotarło do mnie, że leżę bez stanika i bluzki. Coś wybełkotałam.

– Tak, tak – odparł pospiesznie. – Bluzkę powiesiłem na krześle, nie będzie pognieciona. Obiecuję!

Całowaliśmy się. Potem sutek pieścił językiem. Zacisnęłam dłoń w pięść, a może chwyciłam narzutę? Podniecające ciepło i dreszcz rozlało się po całej piersi, jęknęłam.

– Widzisz, laleczko? Mówiłem, że będziesz zadowolona!

Sięgnął między moje nogi i ściągał majtki. Nie chciałam, wierciłam się, on szarpał, ja protestowałam, on śmiał się i szarpał raz jeden, raz drugi sutek. Ja chyba próbowałam złapać jego dłoń. Bezskutecznie. Łaskotał mnie. Słyszałam swój śmiech.

*

– Chcesz coś złapać? To masz! – ukląkł obok mojej głowy i wetknął mi coś w dłoń. Chyba ucieszył się, że posłuchałam. W pokoju było ciemno, on klęczał przy mnie i głaskał mój brzuszek. Było miło... Uspokoiłam się. Mówił do mnie. Słuchałam go, chociaż nie rozumiałam słów. Działały na mnie kojąco. Powoli zsuwał majtki z moich nóg. To, co trzymałam w ręku przesunął do moich ust. Przytłaczał mnie, ale nie narzekałam.

– Pokaż, jak liżesz lody.  No, laleczko. Chcę zobaczyć.

Był taki miły. Posłuchałam i pokazałam mu. Chwalił mnie, poprawiał chwyt, a potem bardziej zanurzył ‘loda’ w moich ustach. Był ciepły i twardy. Trochę krztusiłam się, ale dalej lizałam. W końcu wysunął go z moich ust.

– Teraz czeka ciebie największa przyjemność – obiecał. Cierpliwie czekałam na spełnienie obietnicy. Położył się na mnie. Był nagi. Mnie została spódniczka i szpilki. Wszedł we mnie!

– Ooo! Och! – wzdychałam głośno. Z wrażenia chyba rozsunęłam nogi. Było mi tak dobrze...

– No! Umiesz się jebać! – wystękał po kilku ruchach biodrami.

Robiłam, co kazał. Obejmowałam go nogami, wypinałam biodra, rozkładałam ręce. Był ze mnie zadowolony. Nie potrafiłam mu odmówić. Nieoczekiwanie dopadła mnie rozkosz. Chyba nawet krzyczałam, przeżywając satysfakcję. Włodek był taki energiczny, w końcu wyszedł ze mnie i poczułam wilgoć spadającą na moje piersi i twarz... Próbowałam śmiać się. Nie wyszło mi najlepiej.

*

– A kto tutaj jest? – od drzwi padło pytanie.

– Włodek z dziewczyną. Uciekajcie!

– Twoja laska?

– No, skąd!

– Ej! To można skorzystać?

– No, chodźcie... – słyszałam w jego głosie, że nie jest zadowolony.

– O! To Iza! – zabrzmiał rozbawiony głos chłopaka.

Nie widziałam twarzy, jednak głos wydawał się znajomy. Patrzyłam przed siebie. Nadal było ciemno, a mnie po orgazmach było tak dobrze... Szelest ubrań, szepty, spory. To wszystko było poza mną. Tapczan ugina się przy mojej głowie. Głowa przekręca się na prawo.

– Otwórz usta! – Słyszę polecenie.

Powoli otwieram. Oczy nadal mam przymknięte. Nawet nie chce mi się ich otwierać. Czyjaś ciepła dłoń miętosi moją pierś.

– Słuchaj! – szarpnięcie głowy. – Pokazywałaś jak liżesz lody. Pokaż jeszcze raz! – słyszę polecenie i czuję jak dostaję lody do ust. Są ciepłe i miękkie. Odnotowuję, ale nie zastanawiam się nad tym. staram się lizać tak, jak lubię i nawet czuję jak twardnieją.

– Dobrze! Należy się nagroda za taki pokaz – szept oddala się, lody uciekają z ust.

Nie jestem zadowolona. Mówię o tym.

– Spoko! Nagroda już nadchodzi! Włodek odsuń się! Ale jaja! Włodek ruchał w prezerwatywie!

– A ty co? Na żywca? – drwi Włodek. – Koniecznie chcesz być tatusiem?

– Pies to jebał! No, malutka! Czujesz?

– O, taaak! – wzdycham głośno i napinam mięśnie, kiedy czuję twardego penisa wnikającego we mnie. Co za niesamowite wrażenie!

*

Chłopak kładzie mnie na boku, później ustawia na czworakach. Posłusznie wykonuję polecenia. Nawet gdybym chciała, nie potrafię zaprotestować. Spółkowanie jest takie wspaniałe... W końcu sapie, odpycha mnie, a ja padam na bok.

– Kładź się na plecach! – sapie nerwowo.

Grzecznie kładę się tak jak polecił. Jest mi tak dobrze... Napinam mięśnie. Rozluźniam je. Ponownie napinam i rozluźniam. Nie wiem, dlaczego tak robię. Drgnęłam. Wilgoć pokrywa mój brzuch, pojedyncze krople spadają na twarz.

Mechanicznie rozmazuję to mokre po moim brzuchu.

– No! Jeszcze ja – odzywa się znajomy głos.

Jestem już zmęczona, zaczynam bełkotliwie protestować.

– Dobra, dobra! Trzymaj szeroko nogi, suko! – Głos jest dość ostry i napastliwy. Ręka niecierpliwie rozpycha moje nogi. – No, jednak spotkaliśmy się. I jesteś łatwiejsza – dociera do mnie triumfalny głośny szept.

Milknę z wrażenia. On jest już we mnie. Wzdycham znowu. Co za przyjemność! Obejmuję go nogami. Chłopak chichocze z zadowolenia. Z oddali też dobiega śmiech. Ktoś podchodzi do mojej głowy i klęka na tapczanie. Głowa jak kamień przetacza się w prawo. Otwieram usta.

– Świetnie, laleczko! Poliż go! – Włodek wydaje mi polecenie.

Jego głos poznaję od razu. Potulna, znowu liżę lody. Staram się jak najlepiej. Słyszę chichoty, to chyba jakaś dziewczyna. A może dwie? Chłopacy śmieją się i komentują sytuację. Lody twardnieją w moich ustach, Włodek dyszy i lody mocno wypychają moje usta. Nagle Włodek stęka głośno, a w ustach mam pełno cieczy. Już nie chcę niczego więcej! Przecież lizałam tyle lodów! Otwieram usta, a ciecz wycieka z nich.

– Stary, nieźle ją zalałeś! – głośny śmiech chłopaków. – Masz kondycję!

*

Otwieram oczy i patrzę w bok. Wzrok trochę przyzwyczaił się do ciemności. Jakaś półnaga dziewczyna klęczy, a chłopak rucha ją od tyłu. Dziewczyna stęka i śmieje się. Jej piersi kołyszą się.

– Pati, wytrzymaj jeszcze trochę! Nawet ta Iza daje radę kilku – poznaję głos. To Michał ją dopinguje, masując penisa. Chłopak, który z nią spółkuje odwraca nieco głowę...

– Paweł ją rucha – chyba mówię. A może stwierdzam w myślach. – Kolega z klasy. Przyszedł bez dziewczyny.

Widzę jak Włodek podchodzi do niej, chwyta za włosy i podnosi głowę. Potem wypina biodra i w usta wpycha ciągle sterczącego penisa. Patrycja pochłania go. W pamięci zapadają mi jej skaczące, obfite piersi.

*

Chłopak, tkwiąc we mnie, odwraca mnie na bok. Cały czas jest mi tak cudnie. Mogłabym cały czas żyć w takim stanie: błogo, sielsko, beztrosko i radośnie. Znowu opanowuje mnie rozkosz! Krzyknęłam przeciągle i rozluźniłam mięśnie. Chłopak był jeszcze we mnie. Uderzał coraz agresywniej, ale ja jeszcze cieszyłam się moją rozkoszą. W końcu wyszedł i znowu poczułam wilgoć spadającą na mój brzuch, na piersi. Leżałam bez ruchu.

– Otwórz ładnie usta, a dostaniesz dwie niespodzianki!

Mechanicznie otwieram usta i posłusznie czekam. Ktoś grzebie w mojej pochwie, maca piersi, szarpie stopę, pochwę, ale ja pokornie czekam na niespodzianki. Nagle czuję wpychane rzeczy w moje usta.

– Możesz je polizać! To twoje niespodzianki! – Obojętnie liżę, ale mi nie smakują. Ale liżę. Słyszę parsknięcia śmiechu, chichoty. Któraś dziewczyna klaszcze w dłonie.

– Patrz, wciąga Leszka chuja i swoją szpilkę! Cha, cha!

– Nie mogę... Cha, cha, cha! Leszek!

– Szpilkę wsadził Izie do cipy, a potem w spermę!

W końcu głosy i śmiechy cichną. Jeszcze widzę, jak dziewczyna podnosi się i ktoś bierze ją od tyłu, na stojąco. Wyciągam do niej rękę. Coś mówię? Kołyszą się jej piersi. Kwilę. Wybuchają śmiechy. Dziewczyna schodzi z penisa, odwraca się, przysuwa i siada mi na twarzy. Trudno mi oddychać. Rzucam nogami, bezradnie protestuję i pokonana uspokajam się. Jest tak cicho. Czuję wilgoć spływającą na twarz. Dziewczyna przesuwa cipką po moich ustach, głaska sterczący sutek, więc drżę z podniecenia. Ostrożnie dotykam, a potem liżę delikatne płatki jej warg sromowych. Zza mgły docierają śmiechy. Dziewczyna chyba też chichocze. Ściska moją pierś. Jakiś chłopak rechocze. Czyjeś niecierpliwe palce grzebią w mojej pochwie i w odbycie. Nie chcę tego. Dziewczyna ciągnie w górę moją pierś. To boli... Hałasy wzmagają się, ale spływa na mnie zasłona. Przytłacza i odcina od wszystkiego. Nic nie czuję. Już niczego nie słyszę. Próbuję wstać. Nawet nie drgnę. Odpływam.

*

Zbudziłam się. Jakaś parka kopuluje na fotelu. Dziewczyna głośno jęczy. W kącie pokoju pali się lampka. Rytmicznie podskakują jej włosy. Gwałtownie kołyszą się piersi. Łapie je chłopak, którego ujeżdża. Patrzę...

– O, to Bogusia! – Zaskoczenie wręcz wyrywa mnie z apatii.

– Chłopaki, już nie mogę – zmęczonym i błagalnym tonem sygnalizuje dziewczyna, kiedy drugi podchodzi do niej i łapie jej włosy. Chłopak ciągnie włosy, Bogusia odwraca głowę, otwiera usta, próbuje protestować, chłopak szarpie włosy i dziewczyna w końcu pochłania twardego penisa. Po chwili cicho jęczy.

– No, liż! – chłopak wydaje polecenie zdecydowanym głosem.

Dziewczyna nachyla się i zaczyna obciągać. Nadal ujeżdża kochanka. I znowu jęczy. Teraz z pełnymi ustami. To nie są ci, których widziałam z nią w basenie. Nie ma wśród nich również Pawła i Włodka.

*

Nie czuję się najlepiej. Rozglądam się i sięgam po moją bluzkę, która leży zmięta pod tapczanem obok stanika.

– Ech, Włodek... – wzdycham i niezadowolona kręcę głową.

Ubieram się powoli, robię przy tym sporo hałasu, ale nie zwracają na mnie najmniejszej uwagi. Jestem słaba. Oszołomiona? W końcu wstaję, biorę torebkę i znajduję łazienkę. Światło razi mnie, ale machinalnie myję twarz, ręce. Zużywam sporo papierowych ręczników. Widać, że właściciele obawiali się obecności młodzieżowej hołoty. Poprawiam makijaż, włosy. Mam ochotę na prysznic, ale boję się, że ktoś będzie wówczas próbował wyruchać mnie.

– Do domu, do domu – powtarzam sobie. Poczułam się nieco lepiej, wychodzę z łazienki.

W drzwiach prawie wpada na mnie nagi chłopak, nie z naszej klasy, ciągnąc roześmianą Andżelikę w samych szpilkach. Nie zdołała zamknąć drzwi. Stoję i patrzę. Chłopak opiera ją plecami o umywalkę, pospiesznie pieści, całuje w usta i po chwili energicznie prostuje się. Andżelika głośno stęka. Zadowolony chłopak porusza biodrami, jego penisa wsuwa się i wysuwa z mojej koleżanki. Jest taka zadowolona. Wypina podskakujący, pełny biust. Opiera się o umywalkę rękoma, rozsuwa nieco nogi, a chłopak łapie ją za piersi. Uśmiecha się do niego. Kopulują i jęczą. Wychodzę z pokoju, zamykając drzwi.

*

Koleżanki z klasy patrzą na mnie trochę dziwnie. I komentują coś między sobą. Jedne w basenie, część nawet bez staników, inne siedzą w fotelach albo na trawie. Chyba żadna nie jest kompletnie ubrana. Na betonowym tarasie kilka półnagich par tańczy w rytm muzyki. Jedna para jest naga! Kilka dziewczyn z dumą prezentuje nagi biust. Któraś z par nie wytrzymuje. Odchodzą, ona staje przy ścianie, zarzuca chłopakowi ręce na szyję, a ten zsuwa napęczniałe slipy i powoli wchodzi w nią. Dziewczyna unosi nogę zgiętą w kolanie, obejmuje kochanka. Wiem! Dziewczyna jest z innej klasy, a on, Roman, z naszej.

Niektórzy przyglądają się. Podchodzi dwóch chłopaków w samych slipkach. Pytają, czy też będą mogli z niej skorzystać. Chłopak kiwa przyzwalająco głową. Odwracam głowę.

Mam spore pragnienie. Znajduję mineralną i jakąś szklankę. Wlewam i od razu wypijam jej zawartość. Jeszcze jest chłodna. Nalewam kolejną porcję. Znowu łapczywie piję. Ależ mam pragnienie.

– Nieźle dzisiaj szalejesz – mruczy Iwona.

– O co ci chodzi?

– No, nie sądziłam, że będziesz taka... aktywna seksualnie – wyjaśnia z dwuznacznym uśmieszkiem. Mowa ciała wskazuje, że nie cieszy jej moja popularność.  

Moja ręka ze szklanką drży. Pochłaniam kolejne łyki wody.

– Nie rozumiem, o czym mówisz – nie ukrywam szczerego zdziwienia. Rozglądam się za kolejną butelką.

– No, ruchałaś się jak samica królika! – Iwona agresywnym tonem wyrzuca z siebie pretensję. Od razu wyczuwam zawiść.

– Ja?!

– No! Ty, ty!

– Cholera, nic nie pamiętam... – mruczę do siebie i pocieram czoło chłodną szklanką. I nagle robi mi się gorąco. Coś kojarzę. Z przerażeniem patrzę w bok. Unikam wzroku koleżanki.

*

– Patrycja, słuchaj, tu był taki twój kolega... – zahaczyłam ją, kiedy odświeżona wyszła z łazienki, znowu ubrana w sukienkę.

– Co?

– No, taki wysoki, szatyn. Ma na imię Włodek.

– Nie żartuj! Przecież miałam was pilnować. Nie zabierałabym nikogo z roku – uśmiechnęła się studentka. – Dzięki za fajną zabawę. Gorąca jesteś... – pochyla się i całuje mnie w policzek.

– Eee, proszę – jestem zaskoczona jej reakcją.

– Z tobą chętnie bym jeszcze powtórzyła. Daj znać Majce – szepcze mi do ucha i delikatnie liże jego płatek. Potem prostuje się. – Iza, ja nikogo nie zapraszałam. Przyszłam tutaj sama, a i tak było świetnie. Dawno tak nie szalałam – na pożegnanie musnęła moją rękę i ruszyła do grupy chłopaków.

Stoję nieruchomo jak głaz. Zabrakło mi tchu.

– Co, Izka! Udała się imprezka, nie? – Majka uśmiecha się do mnie. Odwracam się do niej. Jest w białej bluzce, prawie rozpiętej, a pod nią nie ma już stanika. Jej piersi nie potrzebują go, z kolei chłopacy cały czas wodzą wzrokiem za jej sterczącym biustem.

– Tak, naprawdę udana – bez entuzjazmu kiwam głową. – Majka, był tu taki chłopak, Włodek. Rozmawiałam z nim...

– Izka, nie pomogę tobie – koleżanka rozkłada ręce. – Podobno weszło kilka osób, korzystając z tego, że była otwarta brama – kręci głową niezadowolona. – Zawsze znajdą się chętni na darmowe drinki. Zaprosiłam tylko ludzi z naszego „zoo” i kilkoro z rodziny.

– No, właśnie...

– Dopiero później zorientowałam się, że wpadli jacyś ‘przechodnie’. I tak dobrze, że na początku nie wykradli alkoholu, chi, chi. Też takiego poznałam, ale nie narzekam – uśmiecha się i robi znaczącą minę.

– I dlatego chciałam zapytać...

– Ale już dotarło do mnie, że nieźle szalałaś! – dalej tokuje. – Niektóre dziewczyny niby narzekają, ale zazdroszczą tobie powodzenia – mruga do mnie porozumiewawczo i poufale klepie po ręce. – Inaczej ciebie oceniałam, ale wiesz... – przysuwa się do mnie, obejmuje w pasie i ścisza głos: – Jeżeli coś wciągałaś, to twoja sprawa. Niektórzy lepiej się wówczas bawią.

– Tak, rozumiem – mruczę, żeby cokolwiek powiedzieć, chociaż nie wszystko rozumiem.

– Iza, czasami organizuję dyskretne spotkania dla kilku zaufanych i chętnych osób. Skoro lubisz takie zabawy, to dam ci znać, kiedy rodzice znowu wyjadą. Możemy być w mieszanym gronie albo same dziewczyny. Wiek uczestników też uzgodnimy – szepcze. – Będę pamiętała o tobie, obiecuję!

– Cóż...

– A teraz jeszcze baw się! Wiem, że potrafisz!

 K o n i e c




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze

D. 19/07/2019 Odpowiedz

Czekałam na powrót twoich opowiadań i się nie zawiodłam! Żadne inne opowiadania nie trafiają w mój gust tak bardzo jak twoje.

Tomnick23/07/2019 Odpowiedz

Dziękuję za tak miłe słowa. Znacznie wcześniej napisałem odpowiedź, ale do dzisiaj nie została opublikowana. To druga próba.
Podaj swoje imię, to w rewanżu uczynię Ciebie bohaterką (neg. czy poz.?) kolejnego opowiadania. Mam prośbę: jeżeli możesz, skasuj swoją opinię. Nikt nie uwierzy, że to nie ja ją napisałem :)

D. 1/08/2019 Odpowiedz

Jeśli w opowiadaniu mogłaby wystąpić Dominika to byłoby wspaniale ;)
P.S. Komentarza chyba nie da się usunąć, ale nie widzę ku temu powodów, jest w 100% szczery :)

Tomnick2/08/2019 Odpowiedz

OK. Tytuł: Wyuzdana Dominika, ale jest przewrotny! Treść wyjaśni, dlaczego. Opowiadanie jest 2-częściowe, powoli kończę. Wyślę jeszcze w sierpniu :)
Ps. Nie wątpiłem w szczerość Twoich intencji, czekałem na reakcję czytelnika, który pomyśli, że sam pisałem taką opinię.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach