Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Emocjonujacy wieczor

Mąż, Krzysztof, miał wrócić późno i dopiero jutro, w niedzielę. Pojechał odwiedzić swoich rodziców. Nie miałam ochoty przebywać znowu w obecności jego matki. Nie po raz pierwszy, zresztą. Jesteśmy młodzi, oboje mamy po 30 lat, więc jego matka uważa, że ma prawo ingerować w nasze sprawy i pouczać nas. Ja uważam inaczej i dlatego unikam spotkań. Krzysztof ponoć pojechał do nich w odwiedziny, ale pewnie miał im pomóc w remoncie mieszkania. Dzieci jeszcze nie mamy i to też temat dla matki Krzyśka. Jego ojciec był znacznie bardziej taktowny i dyskretny. Miał empatii za siebie i za żonę. Z nim mogłabym nawet jeździć na ryby i grzyby. I jeździłam!

– Niech on słucha dobrych rad o tym, jak zapłodnić żonę i dlaczego powinniśmy mieć przynajmniej trójkę dzieci, a potem przenieść się na wieś – ze złośliwą satysfakcją myślałam o monologu teściowej i cierpliwym Krzyśku, udającym wsłuchiwanie się w rady rodzicielki. 

*

Kiedy mąż oznajmił, że wyjeżdża do rodziców, od razu postanowiłam odreagować. Taka myśl już od jakiegoś czasu kiełkowała w mojej głowie. Decyzję podjęłam praktycznie od razu. W pracy wybrałam numer telefonu: 

– Cześć, tu Mirka. Masz czas w tę sobotę?

– Czeeeść. Mogę mieć. A o co chodzi? 

Cicho westchnęłam. Janusz na ogół reagował bardzo spokojnie, wręcz flegmatycznie. Nawet jeżeli cieszył się, to i tak trudno było wykrzesać z niego zewnętrzne objawy entuzjazmu. Kiedy oglądał mecz naszej reprezentacji, trudno było orzec, patrząc na jego twarz i ruchy, czy nasza drużyna wygrywa, czy przegrywa?  

– Mam ochotę na wycieczkę – zamilkłam na chwilę. Więcej nie musiałam tłumaczyć. Jedynie czekałam aż informacja dotrze do jego mózgu. W końcu to tylko facet. – Ty... byłbyś kierowcą.

– O! Dziękuję. Nareszcie zdecydowałaś się – westchnął, jakby kamień spadł mu z serca. Ożywił się. – Chętnie! Chętnie służę swoją pomocą! Z twoją urodą... Jak zwykle mam zapewnione niezapomniane wrażenia! – był naprawdę podekscytowany, a jego komplement szczery. Nie żartował, tym bardziej, że miał być bierny. – Naprawdę, bardzo się cieszę, Miruś. Ale sprawiłaś mi niespodziankę! To potrafisz robić! – I jeszcze dodał po chwili, kiedy zaczął rozumować racjonalnie: – Broń zabrać?

– Wyłącznie bazookę.

Tylko ja wiedziałam, że mój przyjaciel prowadzi dość rozwiązłe życie i stara się przekonać do podobnego zachowania wszystkie swoje koleżanki, znajome i nieznajome. Również mężatki. Czynił to mniej lub bardziej dyskretnie. Z reguły bezskutecznie. Niezależnie od wieku, wszystkie nagabywane kobiety szybko orientowały się, że chodzi mu tylko ‘o jedno’.  

Mąż, poinstruowany przeze mnie, uznawał Janusza za mojego kolegę ze studiów, z którym czasem wiązały mnie zawodowe obowiązki. I tak rzeczywiście było.

– Bądź u nas w sobotę o 20. Wystarczy?

– Taaak, powinniśmy mieć dość czasu.

– Nie obawiaj się. Męża nie będzie...

– A! To fajnie! Na pewno będę punktualnie. Czy też mogę liczyć na małe...?

– Tak, możesz liczyć na małe ciasteczka. I na kawę. Jak szaleć, to szaleć!

– Do zobaczenia, moja piękności – zabrzmiał ponuro i rozłączył się.

W mieszkaniu pojawił się z dziesięć minut wcześniej. Jednak nie potrafił zmusić się do spaceru. Przypadkowo spojrzałam przez okno, gdy zatrzymywał się pod moim blokiem.

– Jasne! Jest tak podniecony, że woli pooglądać moje nogi niż odkurzyć deskę rozdzielczą w swoim oplu – uśmiechnęłam się.

Napalony bidulek w samochodzie wytrzymał ledwie pięć minut i szybkim krokiem podszedł do domofonu.

*

Janusz, mój kolega siedział ze mną i popijaliśmy bezalkoholowe drinki. To znaczy, ja już zdecydowałam się na coś mocniejszego. Czekał mnie tak atrakcyjny i intensywny wieczór, że musiałam wzmocnić się. To nie był mój pierwszy raz. Myślałam o przebiegu wieczoru i nieświadomie założyłam nogę na nogę. Po chwili spostrzegłam, że Janusz wpatruje się w moje nagie udo.

Koniec sierpnia, jeszcze jest ciepło, więc uznałam, że oszczędzę na pończochach, bo nie sądziłam, że po zabawie będą nadawać się do czegoś więcej niż kosz. Byłam ładnie opalona. Jasną spódniczkę z dżinsu uznałam za najwygodniejszą na taką eskapadę, ale założyłam do nich czarne sandałki na szpilce. Spojrzałam w lustro i uznałam swój wygląd za bardzo seksi. Ubrałam białą bluzkę z rękawami w biało-niebieskie pionowe pasy. I ładnie, i seksi. Biel podkreślała opaleniznę, więc wybór uznałam za trafny. Bluzki, oczywiście, nie zapięłam zbyt wysoko, a biały stanik ładnie eksponował mój biust. Wiedziałam, że piersi są moim atrybutem, więc nie mogłam ich ukrywać przy takiej okazji.

Ostatecznie nie założyłam łańcuszka na szyję. Trudno było przewidzieć, co się stanie. Ale nie potrafiłam zrezygnować z kolczyków. Założyłam duże koła. No, błąd, ale co tam. Wiedziałam, że pasują mi. Blond włosy ściągnęłam czarną tasiemką w ogon. Efektownie eksponowałam kolczyki i uznałam, że włosy nie będą spadać mi na twarz. Delikatnie podkreśliłam oczy. Do tego jasnoczerwona szminka. Janusz zanim wszedł i przywitał się, stał w drzwiach i z przyjemnością oglądał mnie.

– No, świetnie wyglądasz! – aż rozłożył ręce. – Łoł! Jeżeli masz jakieś uprzedzenia wobec mnie, to powiedz, ile bierzesz od klienta, a ja chętnie skorzystam.

– Właź! – szarpnęłam go i wpadł do mieszkania. Wkurzył mnie takim tekstem i to na klatce schodowej. Sąsiedzi mogli usłyszeć. – Zapamiętaj sobie: jeżeli kiedykolwiek wpadłabym na taki pomysł, to i tak jestem poza twoim zasięgiem. Czy to jasne?

– Nooo... Jasne! – poprawiał kurtkę. – Ale dlaczego?

– Nie, bo nie! – spojrzałam mu prosto w oczy.

– No tak. Przy tak wyczerpującej argumentacji nie mam o czym dyskutować. I co? Gotowa?

– Prawie. Jeszcze muszę coś wypić.

– O, to ja też!

– Ty dostaniesz najwyżej herbatę.

– Obiecałaś kawę i ciasteczka. Ale chętnie zjadłbym jakieś kanapki.

– Przestań żebrać.

*

Jechaliśmy już za miastem kilkanaście minut. Janusz nagle skręcił i wjechał w jakąś leśną ścieżkę. Za chwilę okazało się, że po przejechaniu kilkudziesięciu metrów jest spory parking z jednej strony otoczony lasem i polami z drugiej. Droga prowadziła między polami. Gdzieś w oddali widziałam kontury pojedynczych domów, w oknach paliły się światła. Parking nie był oświetlony. Stało na nim może z dziesięć samochodów i każdy miał włączone światła. Nie dostrzegłam żadnej kobiety. Wszyscy mężczyźni kłębili się przy dwóch samochodach, które stały w dość dużej odległości od siebie.

– Też pójdziemy pooglądać? – zapytałam, przyglądając się sylwetkom kilkunastu mężczyzn.

– Chyba żartujesz – prychnął zdegustowany Janusz.

Podjechał samochodem nieco bliżej i ustawił się równolegle do jednego z nich. Z odległości około 10 metrów nie widziałam zbyt wiele. Głównie męskie plecy. Kierowca otworzył dach w samochodzie i usłyszałam dudniącą muzykę. Wszyscy usłyszeli. Na siedzeniach stanęła blondwłosa dziewczyna i zaczęła poruszać się w rytm muzyki. Kierowca włączył jakieś światła, których strumień padał na blondynkę. Gwałtownie poruszała głową na boki, a proste, długie włosy omiatały jej twarz. Potem powoli rozpięła i w takt muzyki zdjęła bluzkę.

– Ja mam większy biust – od razu zauważyłam.

Dziewczyna pomiętosiła piersi i rozpięła stanik. Zrzuciła go. Gwizdy, oklaski, okrzyki. Nie widziałam zbyt wiele, ale nieco później w górę wystrzeliła ręka, w której trzymała spódniczkę. Reakcja równie żywiołowa jak przy ściąganiu stanika. Chwilę później w strumieniach światła pojawiła się wyciągnięta ręka, z której coś poleciało w górę i zaraz dziewczyna złapała spadający skrawek materiału.

– Majtki – sapnął Janusz.

Dziewczyna jeszcze tańczyła i powoli znikała w aucie. Mężczyźni kłębili się przy aucie.

– Co się dzieje?

– Zaczęła się licytacja – wyjaśnił podniecony Janusz. Wyglądał, jakby chciał dołączyć do nich. Prawie było mi go żal.

Mężczyźni stojący przy drugim aucie zachowywali się coraz głośniej. I nie tylko oni. Jakiś mężczyzna jęczał coraz głośniej, ale towarzyszyły mu postękiwania kobiety. Po wyjątkowo głośnym westchnieniu pojęłam, że mężczyzna doszedł. Kobieta jeszcze głośno kwiliła. Reszta przyjęła to ze śmiechem i skwitowała rubasznymi komentarzami. Potem zaczęli wspólnie wydawać rytmicznie jakiś okrzyk.

– Dopingują kolejnego faceta – domyśliłam się.

– Nooo... – Janusz kręcił głową, próbując zobaczyć cokolwiek spoza muru męskich pleców. Daremnie.

*

Podałam mu płytę. Wsunął do odtwarzacza. Chciał włączyć odtwarzanie, ale w ostatniej chwili zrezygnował.

– Ruszamy? – spojrzałam na niego.

Janusz bez słowa kiwnął głową, usiadł wygodniej, włączył silnik, ale nie zapalił świateł. Zablokował wszystkie drzwi. Cofnął kilka metrów, zatrzymał, zatrąbił i błysnął kilka razy wewnętrznym światłem. Wszyscy na moment odwrócili się do nas, a kilku mężczyzn ruszyło w kierunku naszego auta. Sięgnął do schowa i wyjął jakiś przedmiot, który położył sobie na kolanach. Nie zdołałam zobaczyć, co to jest. Cofnęłam fotel i odchyliłam oparcie. Po chwili mężczyźni otoczyli samochód. Janusz włączył klimatyzację, muzykę oraz silną latarkę, którą nastawił ją na szybkie, regularne pulsowanie i ułożył obok kierownicy. Przekręcił się w fotelu w moim kierunku, wygodnie oparł o drzwi. Uśmiechał się i czekał.

Odwzajemniłam uśmiech. Wsłuchałam się w muzykę i zaczęłam kołysać się w jej rytm na fotelu. W aucie zrobiło się jeszcze jaśniej. To obserwujący mnie mężczyźni włączyli latarki i telefony. Powoli rozpinałam bluzkę, a twarze i dłonie widzów przykleiły się do szyb auta. Janusz nieznacznie otworzył przednie szyby. Nie wcisnęliby palca, ale teraz wszyscy słyszeli głośną, dynamiczną muzykę, do której poruszałam się na fotelu. Pulsujące światło pasowało do jej rytmu. Kiedy rozpięłam bluzkę, prowokująco poruszałam ramionami, a Janusz pomógł mi ją zdjąć. Po chwili leżała na jego kolanach.

Poruszając się w rytm muzyki, powoli rozpięłam stanik. Trzymałam przyciskałam go do piersi, odwróciłam się w jedną stronę, w drugą. Słyszałam zachęcające komentarze. Wtedy zgasło światło... Dosłownie po kilku sekundach Janusz ponownie włączył światło, a ja siedziałam bez stanika, zwracając się w lewo i w prawo. Słyszałam słowa zachwytu na widok mojego biustu i nadal poruszałam się, wsłuchując w muzykę.

*

Odchyliłam się i wygodnie półleżałam w rozłożonym fotelu. Pokazałam jedną nogę, oparłam ją o podłogę i pokazałam drugą. Zdjęłam sandałki i stopy wylądowały na desce rozdzielczej. Mężczyźni mogli podziwiać moje wypielęgnowane stopy i pomalowane paznokcie. Opuściłam stopy, odwróciłam się, ustawiłam na fotelu prawie na czworakach. Zakołysałam nagimi piersiami.

Poczułam dłonie Janusza na mojej pupie. Pośpiesznie rozpinał spódniczkę i wreszcie zsuwał ją. Poruszałam biodrami, ułatwiając mu jej zdejmowanie. Ale on był zachłanny, więc jednocześnie ściągał mi stringi.

– Szkoda, chciałam zdjąć je oddzielnie – pomyślałam, ale na protest było za późno.

Wreszcie spódniczka i majtki znalazły się nad kolanami. Wtedy zgrabnie odwróciłam się, znowu półleżałam w fotelu, a Janusz schylił się i zdjął ze mnie ostatnie fragmenty ubioru. naga rozłożyłam ręce i w powietrzu zgrabnie przebierałam nóżkami. Widziałam twarze przyklejone do szyby, koła pary na szybie, rozcapierzone dłonie. Przełknęłam ślinę. Byłam bardzo podniecona. Położyłam się na prawym boku i pokazałam jak wkładam palec do cipki. Komentarze na zewnątrz stawały się coraz głośniejsze i coraz bardziej wulgarne. Położyłam się na lewym boku, uniosłam nogę i pokazałam rozwartą cipkę. Znowu wsunęłam palec. Komentarze i gwizdy przybrały na sile, a utwór powoli dobiegał końca.

*

Janusz jeszcze bardziej otworzył okno po mojej stronie i nachylił się nade mną:

– Jeden, któremu pani obciągnie – rzucił propozycję.

Hałas wzrósł. Komentarze stały się głośniejsze. Domyśliłam się, że propozycja rozczarowała oglądających.

– No, w końcu ja też nie jestem maszyną – mruknęłam pod nosem, reagując na odgłosy niezadowolenia zgromadzonych widzów.

Wreszcie do szyby podszedł wybrany albo wylosowany mężczyzna, który rozpiął rozporek i wyjął sterczącego, sporego penisa. Szyba zjechała jeszcze niżej, a ja złapałam go swoją dłonią i powoli masowałam.

– Dziewczyno, obciągaj, bo zaraz wytrysnę! – ostrzegł mnie anonimowy koneser moich wdzięków i umiejętności.

Dwoma palcami ściągnęłam napletek i zobaczyłam żołądź. Lekko ścisnęłam członek i pojawiły się pierwsze krople. Facet syknął. Pewnie ostatkiem sił bronił się przed wytryskiem. Pewnie sporo zdążył się naoglądać. Opuszką palca rozmazałam kropelki i paznokciem drugiej dłoni przejechałam pod członkiem, wyczuwając jego miękkość aż dotarłam do moszny. Delikatnie przytrzymałam ją i wzięłam penisa w usta. Facet odetchnął z ulgą. Ciepło ust i dłoni nieco złagodziły podniecenie. Intensywnie poruszałam językiem. Nie chciałam zbyt długo bawić się z tym facetem. To głównie on czerpał satysfakcję, chociaż też byłam mokra. Poruszałam głową, przesuwając ustami po członku. Momentami uciskałam go ząbkami, więc facet znowu syczał. W pewnej chwili nie wytrzymał i złapał mnie za głowę. Zaczął nią rytmicznie poruszać aż wytrysnął mi w usta. Drgnęłam, kiedy poczułam tryskającą spermę. On głośno i przeciągle westchnął. Znieruchomiał. Wykorzystałam jego zadowolenie i wysunęłam penisa z ust. Wyplułam spermę obok niego i cofnęłam się. Nacisnęłam przycisk i zamknęłam okno. Otarłam usta.

*

Janusz znowu nachylił się nade mną i nieznacznie spuścił szybę:  

– Uwaga! Zapraszam dwóch panów na tylne siedzenie, od strony pani! – zapowiedział i od razu podniósł szybę. Wszyscy wiedzieli, o co chodzi. Ruszyli do drzwi. Patrzyłam z niepokojem.

– Tylko dwóch panów! – głośno krzyknął Janusz nad moim uchem. Odblokowane drzwi otworzyły się energicznie i wpadło dwóch rozochoconych facetów. Za nimi pchali się kolejni. Sytuacja stawała się groźna. Za moimi plecami Janusz wychylił się do drzwi i wysunął rękę z przedmiotem, który trzymał na kolanach. Zaterkotał paralizator i dwóch niedoszłych adoratorów z krzykiem gwałtownie cofnęło się i upadło. Kolejni, zaskoczeni i przestraszeni, zatrzymali się.

– Zamykać drzwi! – krzyknął Janusz do mężczyzn siedzących z tyłu. Momentalnie wykonali polecenie. Janusz ruszył na wstecznym. Po kilkunastu metrach zahamował, skręcił i ruszył drogą w kierunku nielicznych domów. Zatrzymał się po przejechaniu, ja wiem?, czterystu metrów. Zgasił silnik, świateł nie było widać, więc spojrzeliśmy do tyłu. Nikt za nami nie biegł, nie jechał samochodem.

*

– Panowie, kobieta jest wasza. Macie gumki?

Mieli. Klęli, kiedy z trudem wyskakiwali z samochodu i prawie wyrwali mnie z siedzenia. Ledwo zdążyłam założyć sandałki. Były na szpilce, więc za chwilę ładnie wypinałam pupę. Już nie przeklinali. Rozpięli rozporki, ustami pomogłam założyć im gumki i masowałam penisy, chociaż już tego nie potrzebowali, ale starałam się zadbać o ich doznania. Jeden z nich, bardziej zniecierpliwiony niż kolega, nie wytrzymał, podniósł mnie i odwrócił tyłem. Oparłam dłonie o maskę samochodu, wdzięcznie wypięłam pupę, a już po chwili wszedł we mnie.

– Oj! – krzyknęłam. Byłam mokra, jednak impet, z jakim wszedł, zaskoczył mnie. Ale jaki był przyjemny!

– Ściskaj chuja! – warknął podniecony. Drugi z nich stał z boku, masował penisa i macał moją pierś.

Starałam się pracować pochwą tak, żeby ją poczuł. Nie było to zbyt trudne. Miał grubego penisa. Naprawdę grubego.

– No, potrafisz! – odezwał się z uznaniem. Rżnął mnie bardzo mocno. Był silny, czułam to, kiedy chwycił mnie za biodra. Bałam się, że mogą być kłopoty, kiedy będzie niezadowolony. Janusz nie zdołałby przeciwstawić się temu osiłkowi. Nagle pchnął mnie na maskę.

– Teraz ty ją weź – zdyszany stęknął do kolegi.

Drugi wszedł we mnie spokojnie, ale też silnie uderzał. Robił to rytmicznie przez dwie, może nawet trzy minuty, aż ja nie wytrzymałam. Fala rozkoszy, jaka mnie zalała, spowodowała, że nic do mnie nie docierało! Na pewno jęknęłam przeciągle, ciesząc się spełnieniem. Facet nadal rytmicznie szarpał mnie, wyrywając ze mnie rytmiczne stęknięcia, ale ja przeżywałam niesamowitą ekstazę! Chciałam w niej trwać jak najdłużej. Nogi ugięły się pode mną, a kochanek potraktował mnie jak mięso. Rzucił na maskę i dalej rżnął. Chłód maski nie orzeźwił mnie. To był silny bodziec, ale trwający błogi stan był znacznie silniejszy. Z głupawym uśmiechem leżałam na masce auta, przesuwałam po niej policzkiem, rzęziłam i smakowałam moją euforię. Cokolwiek i gdziekolwiek by mi włożył, nie miałoby znaczenia. Niczego nie słyszałam, niczego nie dostrzegałam. Chłonęłam orgazm...  

*

Kiedy wrócił mi słuch, spadło ciśnienie, trochę otrzeźwiałam, ten pierwszy stał przy mnie i próbował wcisnąć penisa w usta. Ponaglał mnie. Otworzyłam usta i... miałam go całego. Ależ mnie wypełniał! Prawie dławiłam się. Obciągałam coraz bardziej energicznie. Prezerwatywa też mi smakowała. Gruby penis zaczął wypychać mój policzek.

– Zmiana! – sapnął do kolegi. Ten bez oporu przeszedł do moich ust. Obciągałam mu od razu. Nawet chwyciłam w rękę. Ten z grubym wsadził mi do pochwy i dwa palce wepchnął do odbytu. Zrobił to dość delikatnie, więc nie oponowałam. Potem wcisnął trzeci palec, a członek szalał w pochwie. I wtedy miałam lekki odjazd! Chyba straciłam świadomość na dwie-trzy sekundy, bo facet wpychający penisa w usta szarpnął mnie za głowę i ponaglił:

– No, obciągaj! Później odpoczniesz!

Stwierdziłam, że moja ręka, w której przed chwilą trzymałam penisa, luźno zwisa wzdłuż ciała. Nie wiem, kiedy ją opuściłam. A facet z tyłu zaczął wpychać penisa do odbytu!

– Ej, tylko nie tam! Nie zmieścisz! – zaczęłam głośno protestować.

– Spoko! Dasz radę! – wysapał i nie przestawał wpychać penisa.

– Nie chcę! Zostaw mnie! – protestowałam rozpaczliwie. – Janusz!

Kolega, cały czas tylko przyglądający się, ruszył w naszym kierunku.

– Nie radzę! Stój tam, gdzie stałeś! – ostrzegł go, a w ręku tego, któremu obciągałam błysnął nóż.

Tak się przeraziłam, że zatkało mnie. Mechanicznie i ze strachu obciągałam mu, ale nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Jednak ten z grubym penisem już nie próbował wejść do pupy. Janusz został przy samochodzie, a oni odciągnęli mnie na trawę. Zmusili mnie, żebym ustawiła się na czworakach. Gruby penis wbił się do pochwy i wściekle walił. Czekałam aż skończy. Bałam się. W końcu wyszedł, ściągnął gumę, chwycił mnie za włosy, żeby podnieść głowę i obficie spuścił się na moją twarz. Nie mogłam odwrócić głowy. Trzymał mnie lewą ręką, a ja miałam wrażenie, jakbym tkwiła w imadle. Sperma ściekała po policzku, więc odwrócił nieco twarz i penisem wepchnął ją do ust:

– Połknij, a potem wyliż go – polecił spokojnym, opanowanym głosem.

Gorliwie wykonałam polecenie. Ależ bałam się! Jego kolega korzystał z okazji i rżnął mnie od tyłu. Zamek od spodni boleśnie wbijał się w moje pośladki, ale teraz nie miało to znaczenia. Chciałam, żeby już skończył. Zaczęłam pojękiwać, udając rozkosz i chyba podnieciłam go. Wyszedł ze mnie, zdjął gumkę i spuścił się na drugi policzek. Na wszelki wypadek zaczęłam mu obciągać. Syczał, szarpnął mnie i kazał delikatniej obciągać. Pochłonęłam go ustami i masowałam językiem. Kiedy skończyłam, cofnął się. Śluz, ślina i resztki spermy pociekły na trawę.

*

– Przypilnuj go, a ja jeszcze wezmę ją na chwilę – powiedział siłacz. Szarpnął mnie za kark i podniósł z czworaków. Jego kolega coś mruknął, kiwnął głową, zapiął rozporek i znowu wyjął nóż. Trzasnęła sprężyna i był gotowy. Facet stał i patrzył. Janusz nawet nie drgnął. Nieporadnie szłam obok siłacza, który cały czas trzymał mnie za kark. Stanęliśmy po kilku krokach przy pierwszych drzewach.

– Uklęknij i obciągaj!

Wykonałam polecenie. Już nie trzymał mnie za kark, ale nachylił się i złapał piersi. Miętosił je, ciągnął w górę, ale nie szarpał. Pieścił trochę inaczej i gdyby nie sytuacja, to nawet odczuwałabym satysfakcję. Moje rozważania przerwało kolejne polecenie:

– Połóż się na plecach! Ręce w bok!

– Tutaj chce spółkować? Na trawie? Oszalał? W aucie byłoby wygodniej – myślałam, zaskoczona poleceniem, które szybko wykonałam.

Stanął na moich rękach! Ależ mnie bolało! Ludzie!! Jęknęłam i zachłysnęłam się. Sikał na mnie! Sikał na moją twarz! Próbowałam odwrócić głowę, ale silny strumień nadal spadał na mnie! Oblał mi całą głowę! Wierzgałam nogami, jednak nie mogłam dosięgnąć go. Kiedy skończył, westchnął z ulgą. Był zadowolony. Zszedł z moich rąk.

– Wstawaj!

Z wysiłkiem podniosłam się. Już nie chciał dotknąć mojego karku. W końcu od tyłu wsadził mi palce do pochwy i tak trzymając, poprowadził do auta. Nie protestowałam. W ogóle nie odezwałam się. Szłam na palcach, żeby nie skręcić nogi w szpilkach. Jakimś cudem nie spadły mi podczas tych brutalnych ‘harców’.

*

– Masz swoją kobietę – facet wytarł dłoń o moje plecy i pchnął mnie w kierunku Janusza. – W zasadzie jesteśmy zadowoleni, ale na przyszłość nie baw się paralizatorem i nie ograniczaj liczby chętnych. Tamte dziewczyny zostały solidnie wyruchane. Bez racjonowania. Po to przecież przyjechały. A ty co? Ludzi straszysz paralizatorem? System kartkowy chcesz wprowadzać? Akurat na swoją kobietę?

Chowając nóż, jego kolega parsknął śmiechem:

– Ta też powinna być używana bez ograniczeń. Wiecie chyba, jakie są zasady? Jak się nie podoba, to więcej nie przyjeżdżajcie – po tych słowach ruszyli w kierunku parkingu. Kiedy już zniknęli w ciemnościach i zasłonięci przez drzewa, jeszcze słyszałam ich głosy i śmiech.

Wsiadłam do auta. Drżałam. Z pewnością ze zdenerwowania, bo noc była ciepła. Dochodziła 23. Zdzierałam z rolki papierowe ręczniki i wycierałam, co mogłam. Zużyte rzucałam na podłogę. Janusz później posprząta. Był do tego przyzwyczajony.

– Rola sprzątającego dobrze mu zrobi. Doceni pracę zwykłych ludzi – skonstatowałam z sarkazmem, sama nie wierząc w swoje słowa. 

W końcu musiał ‘zapłacić’ za możliwość oglądania mnie w akcji. Jako kierowca nie przemęczał się i nie ponosił zbyt wysokich kosztów, a lubił oglądać moje ciało. Jako ochroniarz mógłby odganiać co najwyżej małolaty, a i to nie jest pewne. Kiedyś onanizował się przy mnie, kiedy ja zrobiłam dla niego striptiz. I na tym skończyliśmy. Znałam go, nie był w moim typie i nie miałam ochoty na seks z nim. Chyba, żebym kiedyś musiała ciałem zarabiać na utrzymanie... Na szczęście, na razie mąż gwarantował stabilny byt.

*

Jechaliśmy w milczeniu. Janusz nie pędził, nie musieliśmy śpieszyć się. Zamyślona patrzyłam przez okno. Mijaliśmy coraz więcej budynków, oświetlonych okien.

– Tak, podniecała mnie zdrada! Ale nie taka zwyczajna z wytypowanym facetem. Chciałam zawsze z lekkim dreszczykiem, z poczuciem zagrożenia, niebezpieczeństwa, zawsze oryginalnie, w innym otoczeniu, z perwersjami, anonimowo, w aurze tajemniczości. Inny mężczyzna, mężczyźni. O, tak! Kilku! Przymus, wymuszona uległość, pożądanie i zachłanność, której mi brakowało, a której nie doznałam w małżeństwie. Obcy mężczyźni zawsze rzucali się na mnie. Zawsze było im mało. I byli perwersyjni! Mąż szybko nasycił się mną. Dla mnie zbyt szybko. A poza tym był tradycjonalistą. 

Janusz już nie cofał. Pojechał w kierunku domków i jadąc wzdłuż osiedla, w końcu wrócił na główną drogę. Jechaliśmy w milczeniu. Okno miał otwarte, było ciepło, ale pewnie śmierdziało ode mnie moczem. W trakcie jazdy założyłam spódniczkę i bluzkę. Podwiózł mnie pod blok. Wysiadłam, zabrałam torebkę. Umówiliśmy się na telefon następnego dnia.

Długo myłam się pod prysznicem, potem jeszcze leżałam w wannie w morzu piany. Wcześniej wychyliłam dwa kieliszki wódki:

– Przeżyłam świetne orgazmy, ale zakończenie było jak z kryminału! Przeraziłam się na widok noża – analizowałam zdarzenie. – Przecież nie takie rzeczy już robiłam, „złoty deszczyk” też lubię, ale nie pod takim przymusem! – delikatnie dotykałam obolałych przedramion. Już zdecydowałam:

– Trzeba wybrać inne miejsce, o lepszej reputacji albo wracać do jednego z poprzednich, bo takich facetów nie mam zamiaru spotykać. Niech Janusz martwi się. Pojebane bydlaki! Gdyby nie zakończenie, to mogło być naprawdę fajnie...

 

K  O  N  I  E  C




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach