Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Alicja - trzecia niespodzianka, cz. 5. Dokonczenie.

Część 5.   Dokończenie.

Oszołomiona Alicja nie protestowała. Jeszcze nie wszystko do niej docierało. Teraz coś przy niej majstrowali. Skupiła się. Oni... zakładali obrożę! Szeroka, sztywna, od wewnątrz wyłożona miękkim suknem. Będzie ich suką! Jeden z mężczyzn przypiął smycz do obroży. Szarpnął.  

– No, sunia, stawaj na czterech – polecił Michał. Był surowy i lubił rządzić. Poczuła to już przy ‘częstowaniu’ alkoholem.

– Już, już. Czekajcie – odpowiedziała ugodowym tonem. Zabrzmiała nieco bełkotliwie.

Spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się. Alkohol zaczął działać. Będą mogli spokojnie podrażnić się z babeczką. Nikt nie lubi krzykliwych i nadmiernie opornych. Nawet, kiedy są podpite.

– Klęknij i wyprostuj się – Michał szarpnął smyczą.

Kobieta stanęła przed nimi na czterech kończynach. Uśmiechnęli się zadowoleni. Oglądali ją. Powoli zaczynała się zabawa.

– No, daj głos! – polecił Michał.

– Słucham?

– Zacznij szczekać! – Paweł wydaje się najbardziej podniecony.

Klęczała na czworakach. Zadarła głowę i patrzyła na nich, jakby nie rozumiała, o co im chodzi.

Michał bez słowa chwycił smycz w połowie, wziął lekki zamach i uderzył kobietę po pupie. Plask! Krzyknęła i szarpnęła biodrami. Ponowił uderzenie. Było mocniejsze. Znowu krzyknęła. To nie była zabawa, naprawdę bolało.

– Hau... Hau.

– Głośniej! – klepnięcie dłonią w pupę. – Jesteś suką!

– Hau! Hau!

– Jeszcze! – kolejne, mocniejsze klepnięcie. – Głośniej!

– Hau! Hau!! Hau!! – podniosła głowę, żeby wzmocnić głos.

– Wyj, suko!

– Auuuu!! – już nie pytała. Nabrała powietrza i zawyła tak, jak potrafiła.

– Proś!

Zrozumiała od razu. Poniżenie nie miało znaczenia. Mężczyźni byli podnieceni, a jej szumiało w głowie. Zresztą ich podniecała jej uległość, wykonywanie poleceń, a nie wierność naśladownictwa zwierzęcych zachowań. Ból przyspieszył decyzję. Odepchnęła się rękoma, podniosła i klęcząc, wyciągnęła dłonie jak pies na tylnych łapach. Chwiała się. Oblizała usta.

– No, pięknie! – Michał był zadowolony. Przesunął końcem smyczy po policzku, piersi, brzuchu kobiety. Usztywniła się ze strachu przed uderzeniem. Koniec smyczy zatrzymał się na jej kroczu i pocierał łechtaczkę. Nieznacznie odsunęła biodra. – Nie ruszaj się! – polecił ostrym tonem.

Posłusznie znieruchomiała. Nie chciała ich prowokować. Była przestraszona.  

*

– Paweł! – nadal nie odrywał wzroku od ciała Alicji. – Sprawdzisz umiejętności naszej „gwiazdy”?

– Chętnie! – mężczyzna rozsiadł się na kanapie i zaczął rozpinać spodnie. Obok usiadł Michał i szarpnięciem pociągnął kobietę. Dłońmi opadła na kanapę, głową przy kolanie Pawła.

– O, prawie u celu – mężczyzna był zadowolony. – Spróbuj obciągnąć. Pokaż, co potrafisz. – Paweł puścił penisa wyjętego ze slipek. Sterczał, a żołądź lśniła od śluzu. Podniecił się już przy upijaniu kobiety. Teraz czekał na więcej.

Alicja nachyliła się, chwyciła penisa w dłoń i objęła ustami. Pochłonęła go.

– Ooo, taaak – Paweł z zadowoleniem przyglądał się pieszczotom kobiety. Miarowo poruszała głową. Kiedy cofała głowę, wysuwała język i lizała ciemnoczerwoną żołądź. Mężczyzna przymknął oczy, odchylił głową i położył ją na oparciu kanapy.

Michał też rozpiął spodnie i zdjął buty, potem skarpety. Trzymając smycz, ukląkł za kobietą. Wepchnął palce do pochwy. Kobieta poruszyła się zaskoczona. Nie zwrócił na to uwagi. Była wilgotna. Grzebał w pochwie tak długo, aż swobodnie poruszał trzema palcami. Chciał włożyć całą dłoń, ale... odłożył tę przyjemność na później. Wyjął palce pokryte śluzem. Pokrył nią penisa. Smycz owinął wokół dłoni. Nakłonił kobietę do szerszego rozstawienia nóg. Dalej obciągała Pawłowi. Przytrzymał ją za biodro i wepchnął penisa. Jęknęła głośno. Uśmiechnął się. Penis wszedł do połowy. Wysunął go trochę i znowu nacisnął biodrami. Wszedł głębiej. Powtórzył ruch i zanurzył się do końca.

– Koledzy! Do dzieła! – ogłosił. Paweł trzymał kobietę za włosy. Michał w spokojnym rytmie ruchał ich pojękującą z podniecenia "gwiazdę wieczoru". Z jej ust na dywan kapała ślina zmieszana ze śluzem. Jedną dłonią zapierała się o kanapę.

– Cizia, będzie więcej wrażeń! – zapowiedział podniecony Michał. Wstał i zaczął ruchać na stojąco, energiczniej ruszając biodrami. Kobieta jęczała głośniej. Paweł trzymał jej głowę i szarpał nią, wymuszając ruchanie w usta. Była bezradna, oszołomiona i bardzo podniecona. Michał wetknął dwa palce w odbyt. Krzyknęła z penisem w ustach. Wszyscy trzej zaśmiali się. Michał, wbijając penisa, jednocześnie ciągnął Alę za odbyt. Kciukiem przyciskał z góry, więc szarpnięcia pupy potęgowały uderzenia penisa.

Penis w ustach nie pozwalał spojrzeć do tyłu. Czuła rosnące podniecenie. Już nie wytrzymywała. Doszła! Krzyknęła głośno, mocno ścisnęła penisa dłonią i cofnęła usta. Zawyła i opadła na bok. Ciężko oddychała, przeżywając orgazm. Co jakiś czas ciałem wstrząsał skurcz. Chłonęła te doznania. Zapomniała o mężczyznach. Powoli mijało napięcie, oddech zwalniał, rozluźniała mięśnie. Otworzyła oczy. Nad nią górowały dwa twarde penisy.

– No, suko, klęknij. Jeszcze nie skończyliśmy – popędził ją Michał i pociągnął za smycz.

*

Posłusznie ustawiła się i wzięła penisa do ust. Paweł uśmiechnął się zadowolony. Jerzy zaczął rozpinać spodnie. Michał wsadził penisa do odbytu. Zaskoczona Ala zaprotestowała stłumionym krzykiem.

– Cicho! Dopiero zaczynamy zabawę! 

Plask! Smycz trzasnęła na plecach kobiety. Na ból zareagowała szarpnięciem ciałem. Bała się zaprotestować bardziej stanowczo, żeby nie powtórzył kary. Czuła, jak Michał napiera i członek wnika coraz głębiej do odbytu. Naprężyła się. Pojękiwała z nadzieją, że nie będzie wciskał się zbyt agresywnie. Członek był wilgotny, a ona podniecona i już nawilżona. Michał powoli pokonywał kolejne centymetry. Czekała pełna obaw. Penis Pawła pieściła tylko językiem. Michał poruszał biodrami i dalej zanurzał się. Robił to powoli, jakby bawił się niepokojem Ali. W końcu wszedł aż po nasadę! Westchnęła z ulgą i zaraz krzyknęła. Michał szybko wycofał penisa. Poczuła ból.

– Nie przesadzaj! Byłaś już tak ruchana, więc wytrzymasz jeszcze więcej. Jurek! Możemy wejdziemy we dwóch do dupy?

– Och! Nie! – gwałtownie zaprotestowała szarpnięciem ciała i krzykiem.

Michał zdzielił ją smyczą. Ale ból! Paweł wepchnął penisa głęboko w usta i przytrzymał głowę. Dławiła się i w proteście machała stopami. Na próżno. Dopiero po dłuższej chwili Paweł złagodził ucisk. Śmiali się z niej. Zrozumiała, że chcieli ją przestraszyć. Kiedy nieco uspokoiła się i zajęła członkiem Pawła, poczuła, że pochwa jest rozpychana. Za nią klęczał Jurek i właśnie wszedł w nią. Razem z Michałem zaczęli w zgodnym rytmie ruchać kobietę. Pojękiwała, bo nie mogła inaczej reagować na ruchy dwóch członków. Nieważne, co robili wcześniej! Teraz jej podniecenie rosło tak szybko. Nie potrafiła zapanować nad jękami. Stawały się coraz głośniejsze. Michał przechylił się jeszcze bardziej do przodu, więc Jurek jeszcze silniej uderzał w nią członkiem. Prawie wyła.

– Zajedziemy „gwiazdę”! – sapnął zadowolony Michał. Paweł trzymał ją za głowę, bo nie potrafiła utrzymać penisa ani dłonią, ani tym bardziej ustami. Oparła głowę o udo mężczyzny. Paweł trzymał głowę Ali i znowu ruchał ją w usta. Z podniecenia zaczęła wyć! I nagle ucichła.  

– Znowu doszła! – sapnął Paweł.

Kiedy przeżywała orgazm, panowie zamienili się pozycjami. Oszołomienie zaczęło mijać. Leżała na boku, a przy niej klęczał Jurek i rżnął ją... w odbyt! Nie czuła bólu, tylko miłe podniecenie. Michał nachylił się i wepchnął członek w usta.

– Obciągaj, suko! – polecił.

Paweł pociągnął łyk alkoholu z butelki i przyglądał się kolegom.

– Jurek, sprawdź jej cipę! – zaśmiał się.

Jerzy skorzystał z propozycji i Ala poczuła, jak do pochwy wnikają kolejne palce. Mężczyzna sam ruchał ją w dwie dziurki.

– Zmiana! – zarządził Paweł, kiedy znużył się oczekiwaniem. Zanim tak się stało, ustawili kobietę na czworakach i chwilę oglądali. Ala trzymała głowę na dywanie i czekała. Mężczyźni komentowali zerżnięty odbyt. Jeden rozciągał pośladki. Teraz odbyt to był duży otwór, ładnie nawilżony, lekko pulsujący o ciemnoczerwonej, purpurowej i szarawej barwie.

– Dobrze wyjebany, a właścicielka nadal podniecona. Masz ochotę, prawda? – zapytał Paweł.

– Tak – odszepnęła zgodnie prawdą. Nie miała siły na konwersację. Wiedziała, że mogą z nią zrobić wszystko, co chcą i nie chciała niepotrzebnie tracić sił. Ich było trzech!

Paweł odsunął kolegów i wszedł do odbytu. Ala zdołała jedynie stęknąć. Ruchał ją jak maszyna.

– Masz siły – uśmiechnął się Michał.

– Przecież dopiero zaczynam!

Jurek usiadł na kanapie. Michał usiadł obok kobiety i macał jej piersi.

– Obciągaj suko! – polecił Jurek i z uśmiechem przyglądał się, jak zmęczona kobieta próbuje spełnić jego polecenie. – Jak oddamy ciebie Bogdanowi, to będziesz mogła pracować w agencji albo chodzić na „męskie” imprezy. Jest tego trochę w stolicy, prawda, panowie? Zawsze będziesz miała powodzenie. Zadbane suczki zawsze cieszą się zainteresowaniem.

Ala przestraszyła się. Bogdan chce ją wypożyczać na imprezy?! Na to nigdy się nie zgodzi! Mogą być swingersami, ale we dwoje. Chce ją sprzedawać?!

*

Paweł wysunął się z pochwy i siadł na kanapie.

– Siadaj na mnie! Tyłem.

Z wysiłkiem uniosła się. I nachyliła nad mężczyzną. Była podniecona. Paweł szarpnął za smycz:  

– No jak? Dupą na kutasa siadaj! I ściągnij szpilki!

Ostrożnie siadała. Mężczyzna był bardzo podniecony, więc przycisnął ją. Bez trudu wchłonęła całego penisa. Był sztywny i mokry. Jej odbyt też wypełniał śluz. Paweł przechylił ja, a Jurek skorzystał z okazji i wszedł do pochwy.

– Ech, taką „gwiazdę” można jebać i do rana! – Jerzy intensywnie uderzał biodrami, a Ala stękała w rytm uderzeń. Paweł trzymał jej tułów. Unosił ją i opuszczał, kiedy Jurek uderzał. Czuła się jak lalka.

– Proszę, dość! Już nie mam sił – błagała szeptem.

Nawet chyba jej nie słyszeli.

Poddała się. Ruchali ją, wymieniali uwagi. Zmieniali pozycje. Klepali po piersiach, udach, tyłku. Szczypali po piersiach, brzuchu i po tyłku, kiedy im wiotczała. Pobudzona ruszała się, ale zmęczona, szybko stawała się bierna. Posłusznie siadała na każdego penisa. Po kolei wchodzili do pochwy, kiedy kolega tkwił w odbycie. To samo zrobili, kiedy siedziała na członku przodem do kochanka. Wtedy trzeci stał na kanapie i ruchał ją w usta. Nie miała siły pieścić penisa, więc trzymali ją za włosy albo za głowę i ruchali z taką siłą, że dławiła się. Uderzali członkami w podniebienie albo rozpychali policzki. Nie protestowała. Nie była w stanie.

Dosiadali jej z przyjemnością i prawie ze zwierzęcą satysfakcją. Tyle naczekali się na taką loszkę do wielokąta! Kobieta nie była najmłodsza, ale zadbana, jeszcze o ładnych kształtach i chętna do seksu. Długodystansowa. O resztę sami zadbali.

Przeżyła dwa małe orgazmy, kiedy ujeżdżali ją równocześnie w odbyt i pochwę. Nawet nie była w stanie stwierdzić, który z nich tkwił wówczas w cipce, a który w pupie. Próbowała dotykać członka, który wchodził w pochwę. Przenikał ją dreszcz podniecenia, kiedy pod palcami czuła twardość penisa. Alkohol i podniecenie zachęcały ją do seksu, ale niewiele kojarzyła. Była bezwolna. Przystawili jej butelkę do ust, łapczywie wypiła kilka łyków alkoholu. Potem lizała któregoś penisa. W zasadzie spółkowała z przymkniętymi oczyma.

W końcu szarpnęli za smycz i położyli ją bokiem na kanapie. Każdy w pojedynkę wyruchał ją w każdą z trzech dziurek. Inny filmował całą zabawę. Coś mówili o pamiątce z zabawy. Potem wspólnie pozowali z nią do zdjęć, zawsze tkwiąc penisem w którymś otworze. Próbowała protestować, ale alkohol i zmęczenie były silniejsze. Wybełkotała kilka zdań i poczuła kolejnego penisa. Oddała się rozkoszy. Mimo zmęczenia czuła przyjemność płynącą z tak długiego spółkowania.

– Pierwszy raz seks grupowy bez Bogdana – znużona przymknęła oczy. 

*

Krystyna w samym bodystocking i szpilkach klęczy na kanapie. Bogdan powiększył dekolt, ciągnąc materiał w dół. Teraz wydatne piersi kołyszą się w rytm uderzeń twardego penisa. Kobieta uśmiecha się zadowolona z kopulacji.

– Jest lepszy od Jureczka – oblizuje usta i ciężko oddycha. 

Mężczyzna zwalnia i odchyla się. Ona cierpliwie czeka z przymkniętymi oczyma. Kochanek wpycha nawilżone palce do odbytu. Rozpycha ją i wreszcie wchodzi. Nie czeka na jej reakcję. Bez trudu wsuwa do pochwy włączony mały wibrator.

– Ooooch! – Krystyna nie wytrzymuje i wyje. Bodziec jest bardzo silny, jeszcze wzmocniony uderzeniami penisa. Dochodzi w kilka sekund. Ugina ręce, miękną nogi.

Wraz z kochankiem padają na prawy bok. Bogdan lewą dłonią przytrzymuje wibrator w pochwie. Kobieta nie radzi sobie z taką siłą bodźców. Drży intensywnie. Penis coraz szybciej porusza się w odbycie.

– Bogdan, proszę... – charczy w poduszkę i chwyta pościel.

Mężczyzna puszcza wibrator i łapie kobietę za pierś. Coś sobie przypomniał. Niezadowolony bije ją w twarz.

– Gdzie, suko, masz kolczyki?!

– Nie założyłam... – z wysiłkiem wystękuje wyjaśnienie.

– Natychmiast zakładaj! I wibrator ma być cały czas w tobie!

Kobieta grzecznie wstaje i w szpileczkach wybiega do przedpokoju. Bogdan widzi, jak jedną ręką przytrzymuje brzęczący wibrator, a drugą nerwowo grzebie w torbie podróżnej. Wyciąga saszetkę, wyjmuje z niej kolczyki. Przysiada na krawędzi torby, blokując wibrator i wpina kolczyki-obręcze w sutki. Zadowolona podnosi się i pochylona, dociskając wibrator, wraca do pokoju. Klęka przy nim na kanapie i kusząco poruszając biodrami, potem ramionami, z uśmiechem prezentuje rezultat. Bogdan dociska wibrator, ona wkłada palce wskazujące w obręcze i lekko ciągnie srebrne kolczyki w przód. Drży niespokojnie. Wibracje podniecają ją zbyt mocno, żeby potrafiła zapanować nad ciałem. Kochanek z rozbawieniem przygląda się kobiecie.

– Blisko?

– Taaak... – kiwa głową i milknie pokonana przez wibracje.

Gwałtownym gestem wbija wibrator do pochwy. Znika w niej.

– Nieee... Oooooch! Oooooo! – wyje, pada bezwładnie na twarz i drży.

Bogdan dosiada ją od tyłu. Słyszy jęki kobiety, wbijając penisa do odbytu. Rucha w szybkim rytmie. Kobieta pojękuje przy każdym uderzeniu penisa. Bogdan odnajduje kolczyki i ciągnie je w bok. Krystyna nieco unosi tułów i spod tułowia wychylają się sutki ciągnięte przez kolczyki. Jęki przybierają na sile. On przyspiesza rytm i ciągnie kolczyki. Kochanka protestuje i błaga go, po chwili jęki przechodzą w wycie. Wytryska w nią z uśmiechem.

– Przerwa na regenerację, a potem poczujesz ból i rozkosz – szepcze do ucha Krystyny.

Podniecona tylko kiwa głową. Wszystko dzieje się tak szybko. Wije się nabita na twardy i ciągle aktywny członek. Potrzebuje czasu na opanowanie ekstazy. Wibrator promieniuje kolejnymi bodźcami. Jęczy.

                                                                         *      

– Widziała pani tę młodą dziewczynę? – pani Basia pyta nieco zadziornym tonem, kończąc piłowanie paznokci.

– No, ładna. Zresztą w tym wieku każda jest atrakcyjna – Ala patrzy za blondynką.

– To swoją drogą, ale widzi pani, ona ma jakieś 23-25 lat. Zawsze była taka miła, sympatyczna. Nie było jej u nas kilka miesięcy i proszę! Jaka odmieniona! – pani Basia jest wyraźnie zdegustowana i poruszona.

– Coś zrobiła?

– No przecież mówię: pieniądze zmieniają ludzi.

– Ale ona chyba nawet nie ma samochodu – dziewczyna przechodzi przez ulicę i staje na przystanku autobusowym.  

– Nie musi, pani Alu. Nie musi. Dziewczyna poznała jakiegoś dzianego faceta i teraz nawet na nas patrzy z góry! A kiedyś chciała tu pracować – wzdycha kosmetyczka, kręcąc głową.

– Czyli ma bogatego ‘sponsora’ – Ala nie jest specjalnie zainteresowana szczegółami, jednak podtrzymuje rozmowę.

– Sponsora? Jakiego sponsora?! Kochanka! – kosmetyczka nerwowo przestawia lakiery. – Kiedyś przyjechał tutaj po nią. Wychodziła z solarium czy od fryzjera. Szumu narobiła, więc wszystkie musiałyśmy dowiedzieć się, że jest z tym swoim Bogdanem... 

Nagle Alicji robi się gorąco. To chyba zwykły przypadek.

– Ale pewnie nie wie pani, jaki ma samochód? – Ala stara się, aby ton stawianego pytania brzmiał obojętnie.

– A, nie! Akurat wiem! – chichocze pani Basia. – Ta Wioletka darła się przez cały hol, więc wszystkie wiemy, że kochanek ma mercedesa. Kolor: metalik. Ładny. Ale młody to on nie jest. To znaczy facet, nie samochód.

– A przystojny chociaż? – Alicji trudno spokojnie usiedzieć, ale teraz ma dość czasu na rozmowę.

– Hm, gdzieś w pani wieku, brunet, przedziałek przez środek. Bujna fryzura, pojedyncze siwe włosy, szczupły. O tak, przystojny. Ma jakąś firmę. I willę! Zaraz... Przy Wiedeńskiej! 

Słysząc nazwę ulicy, Ala prawie podskakuje na fotelu. Czuje jak płonie jej twarz. Musi jakoś ukryć swoje zdenerwowanie.

– Skąd pani tyle wie? – z najwyższym trudem zdobywa się na sztuczny śmiech.

– No właśnie! – śmieje się pani  Basia. – Robiłam jej paznokcie, potem siedziała u fryzjerki i buzia tej ‘sponsorowanej’ się nie zamykała! Głośno chwaliła się, w kółko powtarzając, co on ma i co jeszcze będzie miał. Acha! – kosmetyczka podniosła palec, prostując się. – Niedługo wylatują na Bahamy. Pewnie jeszcze pokaże się przed wylotem, to poznamy dokładny termin. Może jeszcze pokaże nam bilety na samolot? Co za emocje! – rozbawiona tupetem i głupotą dziewczyny, ironizowała coraz śmielej.

Alicja siedzi, mechanicznie kiwa głową, próbuje uśmiechać się i z trudem słucha potoku słów. 

– ...A po powrocie zobaczymy zdjęcia. Teraz fundują sobie wczasy. Ot, taka przerwa, żeby wypocząć – na twarzy pani Basi pojawia się grymas. – Ciekawe, po czym ona ma wypoczywać, skoro nie pracuje? – mruczy konfidencjonalnie. – Zrobiła się z niej wielka dama, bo facet jest bogaty. Własnymi rączkami tego nie osiągnęła i nie osiągnie. Zresztą, w jej przypadku w ogóle nie chodzi o rączki. No, prawie wcale.  

Alicja, jak przez ścianę, słyszy przyciszony chichot kobiety. Kiedy kończy się zabieg, mechanicznie wstaje, płaci i wychodzi, nie widząc nikogo. Zaniepokojona pani Basia pyta ją o samopoczucie, bo Alicja bardzo pobladła. Coś nieskładnie mruczy o niskim ciśnieniu, powtarza pożegnanie, z trudem próbując uśmiechnąć się i opuszcza salon.

*

Idzie przed siebie, przechodzi przez ulicę. Kilka minut później trafia do parku. Siada na ławce. Wtedy dopiero odreagowuje. Płacze. Kiedy wreszcie opanowuje emocje, wyciera łzy, poprawia makijaż i idzie do pobliskiego kiosku. Kupuje papierosy i zapalniczkę. I chusteczki. Wraca do parku. Na jej ławce siedzi jakaś całująca się para. Na ich widok irytuje się, a po chwili ma mdłości. Wybiera inną ławkę, ale drogę zagradza jej śmierdzący i nachalny pijaczek.

– Szaaa-now-na kie-roooow-nicz-ko, maaaa pani pa-pa-pie-ro-saaa? – pyta, chwiejąc się na nogach. Nie pozwala jej przejść. Ale w tle spostrzega patrol straży miejskiej i sam odwraca się, zaskakująco szybko odchodząc.

Alicja chce być sama. Siada na pustej ławce i drżącymi dłońmi otwiera paczkę. Dawno nie paliła. Dzisiaj, teraz musi! No, już! Krztusi się. Zaciąga się jeszcze dwa razy i rzuca papierosa na ziemię. Gasi go szpilką. Po chwili sięga do paczki i wyjmuje drugiego papierosa. Dłonie nadal drżą, ale zapala go i znacznie spokojniej pali do końca. Patrzy przed siebie. Na razie nie myśli. Nie chce o niczym myśleć! Wie, że jej związek z Bogdanem zakończył się. Na dzisiaj wystarczy jej wiadomości. Może jutro podejmie jakieś decyzje. Czas na zakupy! I nadal siedzi nieruchomo na ławce. Mija kwadrans. Zapala kolejnego papierosa. Wypala całego. Nadal nie ma siły wstać. Mija kolejny kwadrans. Pali kolejnego papierosa. Również do końca. Mdli ją. Siada wygodnie i głęboko oddycha. Po jakimś czasie mdłości prawie mijają. Wreszcie podnosi się z ławki i idzie na zakupy. Wsiada do autobusu i wraca do siebie. Zbliżając się do bloku, uprzytamnia sobie, że zapomniała skasować bilet.

– Mam to w dupie! – wściekła wzrusza ramionami. Wściekła, bo nie lubi, kiedy emocje biorą górę. Zawsze taka opanowana. Jaki to byłby wstyd, gdyby była kontrola. – Gówno mnie to obchodzi! – Pozwala sobie na kolejny wulgaryzm. Jednak nie łagodzą jej bólu. 

Już jest w mieszkaniu. Zdejmuje szpilki, chowa zakupy. Była głodna, więc teraz powinna coś zjeść. Ale nie ma ochoty na jedzenie. Kiedy myśli o kanapce, znowu ma mdłości. Szybko idzie do pokoju, wyjmuje kieliszek i butelkę koniaku. Patrzy na kieliszek, wzrusza ramionami i przyciska butelkę do ust. Kilka łyczków. Ma wrażenie, że jest jakiś słaby. Dopiero po chwili czuje jego moc. Krztusi się, kaszle, z trudem łapie oddech. Łzy stają jej w oczach. Macha ręką. Bierze kilka głębokich oddechów i poprawia solidnym haustem. W pokoju robi się gorąco. Zdejmuje żakiet, spódniczkę, bluzkę i rzuca na krzesło. Nie trafia. Zdejmuje perły. Kładzie na stół. Przechyla butelkę. Kolejny haust? Nie, tylko kilka drobnych łyczków. Kładzie się na wersalce i patrzy w sufit.

– Na dzisiaj dość – decyduje. Kolejny łyk koniaku. Drżą jej ręce. Znowu pali ją gardło i płyną łzy z oczu. Jeszcze jeden łyk. Z pewnym trudem zakręca nakrętkę i stawia butelkę na podłodze. Zakrywa twarz dłońmi i po chwili znowu płacze. Kiedy opanowuje się, bierze chusteczki i wyciera nos, kolejnymi ściera łzy, następną – część makijażu. Nagle czuje szybko narastające zmęczenie.

– To alkohol działa czy opanowałam stres? – zastanawia się sennie. Ciążą jej powieki, kręci się w głowie, szumi. Nie ma siły z tym walczyć. Zamyka oczy i po chwili chrapie. Śpi nerwowo, budzi się kilka razy, szybko zasypia, w czym pomaga wypity alkohol, ale dopiero wczesnym rankiem zdejmuje pończochy, bieliznę i bierze prysznic. Potem telefonuje do pracy i załatwia sobie dzień urlopu. Wypija solidny łyk alkoholu i chowa butelkę do barku. Głębokim snem śpi do trzynastej. Wstaje i stojąc w kuchni nago, robi śniadanie. Po wszystkim ubiera szlafrok i zapala papierosa.

– To ostatni – postanawia. – Czas zdecydować, co dalej z moim radosnym, ekscytującym życiem...

*

Mimo prób nie zdołała się skontaktować z Bogdanem. Pojechała autobusem i czekała pod jego willą, aż zdecydowała się wracać, bo wysłał smsa, że ciągle jest w pracy i nie wie, której wróci. Rozczarowana ruszyła na przystanek autobusowy, a chwilę później pod willę podjechało jego auto. Wysiadł Bogdan... z młodą dziewczyną. Kręcone blond włosy, szczupła, dość spory biust, długie nogi. Objęci idą do jego willi. Alicja stała i patrzyła. Zniknęli za drzwiami. Dopiero wtedy kobieta odwróciła się, kręcąc głową z niedowierzaniem i powoli zaczęła iść na przystanek.

Odezwał się następnego dnia. Nie powiedziała, że widziała go z dziewczyną. Kiedy zaproponował spotkanie, zgodziła się, ale wówczas od razu rzucił sugestię spotkania jeszcze z dwoma kolegami. Po krótkim namyśle zgodziła się. Podał adres i kazał jej wejść do willi o ustalonej godzinie.

– Ja już tam będę – uspokoił ją, kiedy zaczęła pytać o niego i proponować wspólne wyjście.

Już nie miała złudzeń. Domyślała się, że frymarczy jej ciałem, aby znowu załatwić jakąś sprawę.

*

O podanej godzinie znajduje się na przedmieściach Warszawy przed drzwiami okazałej willi. Jest ciepło, więc stoi w rozpiętym płaszczyku i odważnej sukience. Ciemne pończochy i pełne czerwone pantofelki na szpilce dopełniają ubiór. Wie, że ten kolor działa na większość mężczyzn. Dzwoni, drzwi otwiera gospodarz, wchodzi. Ku jej rozczarowaniu nie ma Bogdana.

– Bogdan przyjedzie nieco później – twierdzi uśmiechnięty gospodarz, jakby czytał w jej myślach

Gospodarz pomaga Alicji zdjąć płaszczyk. W salonie nie ma ani jednej kobiety, za to jest aż kilkunastu mężczyzn! Część już podpita. Są agresywni, hałaśliwi, rozweseleni. Zaniemówiła i zdrętwiała z zaskoczenia. Czegoś takiego się nie spodziewała! Bogdan oszukał ją! Ubrała się dość odważnie. Wszyscy patrzą na nią. Szpilki i przesadnie duży dekolt robią należyte wrażenie. Oglądają ją, oceniają wzrokiem. Alicja boi się, że rzucą się na nią. Kilku najbardziej niecierpliwych podchodzi, więc rozmawia, a traktują ją prawie jak prostytutkę. Widząc, że nie jest młodsza, nie kryją rozczarowania. Są zdegustowani, stają się wulgarni.

– Proszę, przejdź do łazienki i przygotuj się na występ – gospodarz wskazuje kierunek.

Patrzy na niego ze zdziwieniem. Nie rozumie, o co chodzi.

– Bogdan ci nie wyjaśnił, złotko? – gospodarz przybiera protekcjonalny ton. – Przygotuj się do striptizu! A jak skończysz rozbieranie, wtedy... wtedy zajmiemy się tobą – uśmiecha się obleśnie.

– Gang bang?

– O, właśnie! – uśmiecha się gospodarz.

Bez słowa pojednawczo kiwa głową. Idzie do łazienki przebrać się, po drodze zabiera płaszczyk z przedpokoju.

– A ten po co? – gospodarz nie kryje zdziwienia.

– Negliż zacznę od bielizny, a skończę na płaszczyku – wyjaśnia mu i nawet zdobywa się na promienny fałszywy uśmiech.

– Niech będzie – kiwa głową. Widać, że bardziej podnieca go perspektywa używania jej ciała niż niuanse amatorskiego występu posłusznej cichodajki podesłanej przez kolegę.

*

– Będę gotowa za pięć minut – uprzedza i zamyka za sobą drzwi łazienki.

Ubiera płaszczyk i siada na brzeg obszernej wanny. Powoli liczy do trzydziestu, wstaje, bezszelestnie wychodzi z łazienki i kieruje się do wyjścia. Przy drzwiach zatrzymuje ją dwóch zdziwionych mężczyzn. Drinki w rękach, czerwone twarze, humor też dopisują.

– Hej! A ty dokąd? – zatrzymuje ją jeden z podchmielonych mężczyzn. – Przecież mieliśmy się zabawić! – łapie ją za pośladek i przyciąga do siebie. Chwilę później jego usta i język buszują w jej dekolcie. Pod naciskiem jego ust z dekoltu wysuwa się sutek. Kolega z uśmiechem przygląda się jego pieszczotom. Wyciąga palec wolnej ręki i drapie kobietę po sutku uwolnionym ze stanika. Alicja stęka zaskoczona niespodziewanym bodźcem. Mocny chwyt uniemożliwia wycofanie się z jego łap.

Kobieta jednak nie wydaje się być zniesmaczona jego nachalnością. W końcu nieco odsuwa amatora swoich wdzięków, ręka drugiego zawisa w powietrzu, więc przybiera pełną wdzięku pozę i prezentuje najlepszy, sztuczny uśmiech:  

– Proszę nie zamykać drzwi, do występu muszę coś zabrać z samochodu, a zaparkowałam nieco dalej – wyjaśnia niezrażona ich zalotami. Nachyla się i szepcze poufałym tonem: – Panowie, to mój Bogdan wszystko tak zaplanował! – potem odwraca się, płynnym ruchem ostatecznie uwalnia z jego uścisku, klepiąc dłoń ściskającą pośladek.

Odprowadzają ją wzrokiem, kiedy wychodzi. Mają wzwody. Patrzą na kobietę jak na zdobycz, która już im się nie wymknie. Z odrętwienia wyrywa ich trzask zamykanych drzwi. Popijają drinki. Najważniejsze, że ją jeszcze dzisiaj zaliczą. Komentują jej wydatny biust:

– Mówię ci, była już mokra. Miała ochotę, znam się na tym – ten bardziej nachalny wychyla kolejny łyk i kiwa głową z pewnością eksperta. Zaczeka przy drzwiach na jej powrót. Jeszcze ją pomaca, zanim koledzy zabiorą się za nią.

Poddenerwowana Alicja dociera do furtki i oddycha z ulgą. Na wspomnienie uwagi przekazanej facetowi przy drzwiach, uśmiecha się i wzrusza ramionami:

– Ot, mała zemsta za występki byłego kochanka. Obyś ją odczuł, Bogusiu...

Kilka minut później na równoległej ulicy wsiada do taksówki. Wyciszyła sygnał telefonu i nie odbiera go. Zanim dojechała do siebie, Bogdan parokrotnie próbował dodzwonić się do niej. Zablokowała jego numer. Po raz pierwszy od wielu dni na jej ustach pojawił się szczery uśmiech.  

K O N I E C




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach