Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Jubileusz

Blok w miasteczku, niedaleko Warszawy. Tutaj mieszkam z rodzicami.

Znajomi moich rodziców obchodzili srebrną rocznicę ślubu, więc wynajęli jedyną dużą salę na taką imprezę, która mogła pomieścić nawet 300 osób. Kiedyś to był fabryczny magazyn, a teraz... No właśnie. Loftem się nie stał. Raczej jest to miejsce wystaw, zebrań, uroczystości. Właściciel chyba chciał urządzić hotel i restaurację, ale skończyło się na przestronnej sali z barem i kilkoma mniejszymi pomieszczeniami zaadaptowanymi na pokoje. Jednak hotelem bym tego nie nazwał. Jeżeli w weekend nie działo się nic szczególnego, w rodzaju: wesele, urodziny, to odbywała się tam impreza dla młodzieży. Na ogół cieszyła się sporym powodzeniem. Nic dziwnego, w naszym miasteczku to było jedno z niewielu miejsc i okazji, żeby pochwalić się ciuchami, dziewczyną albo chłopakiem, autem, ewentualnie „zaistnieć” w jakimś konkursie. Zjeżdżało się sporo chętnych z okolicznych miejscowości. Chciałem tam urządzić swoją ‘dwudziestkę’, ale w końcu uznałem, że szkoda pieniędzy. Teraz miałem tam być jako gość.

W pracy spokojnie, w miasteczku nuda i nagle informacja, że na imprezie będzie kilka dziewczyn z Warszawy. U nas? To stolica już za mała? Chcą dowartościować prowincję? Nie wiem, ile w tej plotce było prawdy, ale ponoć córka jubilatów, Julia, zaprosiła swoje koleżanki. W każdym razie żadna z zaproszonych osób nie odmówiła i według mojej mamy w sobotę miał stawić się komplet gości na imprezie. Ojciec nie był zachwycony, ale w piątek wieczorem w milczeniu prasował białą koszulę.

Wpływowi znajomi moich rodziców wprost uwielbiali robić wokół siebie zamieszanie. Zamożni i, szczególnie ona, goniący za lokalną popularnością, bo na więcej nie mogli sobie pozwolić. Przed laty, kiedy jako pierwsi wylatywali na egzotyczne wakacje, chyba w miasteczku nie było osoby, która nie znałaby trasy ich podróży, a po wszystkim i tak każdy znajomy został zmuszony do obejrzenia zdjęć, slajdów, filmów i wysłuchania ich ‘pasjonujących’ wspomnień. Po raz pierwszy cieszyłem się, że jestem „tylko” w wieku ich córki. Mój ojciec, z natury pracuś i domator, wolał oszczędzić sobie traumy ‘podziwiania’ ich filmów i zdjęć z nadchodzącej uroczystości, więc zgodził się na wyjście.

– Przynajmniej zjem przyzwoitą kolację – mruknął do mnie.

Jednak nie wyglądał na faceta, który musi zjeść ekstra kolację. Na jego nieszczęście mama to usłyszała, więc jeszcze prasował jej elegancki pastelowy, lawendowy żakiet. Cokolwiek to znaczy. I bluzkę też wyprasował. Więcej nie komentował wyjścia. Aż do powrotu z imprezy.

#

W pokoju Andrzej tulił dziewczynę, językiem delikatnie pieścił jej ucho. Z 50-calowego telewizora dobiegała przyciszona muzyka. Rozstawione głośniki robiły odpowiednie wrażenie. Wypity alkohol również. Dobiegająca czterdziestki blondynka o długich, kręconych włosach odchyliła głowę, przymknęła oczy i z otwartymi ustami czekała na kolejne pieszczoty. Andrzej był niecierpliwy. I bardzo podniecony. Jedną dłoń wsunął za bluzkę i złapał pełną pierś. Lubił takie duże, obfite. Kobieta westchnęła namiętnie. Język wsadził w jej usta i mocno całował. Druga dłoń w końcu wcisnęła się między uda i powoli zbliżała do celu.

– No co ty? – kobieta jednak nie wytrzymała. Wyprostowała się i nieznacznie odsunęła od chłopaka.

– Co? Już nie masz ochoty? – naprawdę był zdziwiony.

– Mam, ale... Ale jesteś taki..., taki nachalny! I gwałtowny!

– Daj spokój! – prychnął. – Dzisiaj mam ochotę na ostre ruchanie! – podchmielony Andrzej zawsze był szczery. Nachylił się i próbował przycisnąć kobietę.

– Ruchanie?! – blondynka prawie podskoczyła. Była wzburzona jego prostackim zachowaniem, a teraz jeszcze zniesmaczona jego słownictwem. – Ruchanie?! – ze stanika wyciągnęła dłoń chłopaka i położyła na jego kolanie. Potem szybko poprawiła stanik i bluzkę. Drugą dłoń wyciągnęła spomiędzy swoich ud i rzuciła na pierwszą.

Andrzej patrzył na nią ze spokojem. Nawet był nieco rozbawiony reakcją kochanki.

– Dzisiaj popracuj sam tą rączką! – poklepała go po dłoni i wstała. Poprawiła majteczki i obciągnęła dżinsową spódniczkę. Na stopy wsunęła niebieskie szpilki. – Miłej zabawy! – na pożegnanie posłała mu sztuczny uśmiech i wyszła energicznym krokiem.

– Wracaj do męża! – mruknął pod nosem, kiedy usłyszał trzask zamykanych drzwi. – Co za charakterek... Nie ty, to znajdzie się inna – stęknął, sięgając po butelkę. Nalał sobie kolejnego drinka, zapalił cygaro. Położył się na kanapie i oglądał telewizję.

#

No, impreza była zorganizowana z rozmachem. Nawet liczna ochrona pilnowała porządku. Ale największe wejście, oprócz pary jubilatów, miały koleżanki Julii. Łoł! Trzy szczupłe laski zajechały autami. Jedna w mercu, druga w audi, a trzecia z tą pierwszą. Najnowsze modele. Samochodów, bo dziewczyny... Włosy do ramion, delikatny makijaż, bluzki z odważnymi dekoltami, staniki eksponujące piersi, spódniczki krótkie, torebki z oznaczeniami znanych, światowych firm, drogie szpilki, złota biżuteria wszędzie, gdzie można, tatuaże. I sporo samoopalacza.

– Nooo, jest co oglądać. I będzie co jebać – usłyszałem jakiegoś zachwyconego karka z boku. Nie spojrzałem na niego. Czekałem aż mu łańcuch zabrzęczy.

Hałaśliwe zachowanie dziewczyn, przesadna wesołość, głośne nawoływanie się były zbędne. Modelami samochodów już zagwarantowały sobie odpowiednio liczną widownię.

– Ale dupy... – szczerze stęknął ktoś za moimi plecami.

Chciałem policzyć, ile kosztowało to, co miały na sobie, ale gdy dotarło do mnie, że jedna torebka może kosztować nawet kilkanaście tysięcy – odpuściłem.

Z Julką przywitały się przesadnie głośno. Przesadne wrzaski sugerowały, że widzą się po raz pierwszy od zakończenia wojny. Chwilę później musiały opędzać się od natrętnych adoratorów. Ale spokojnie dawały sobie radę z chłopakami i mężczyznami, którzy nie przypadli im do gustu. Czyli w zasadzie ze wszystkimi.

– To niby przyjechały tylko pogadać z Julką? – z dystansu przypatrywałem się tym manewrom. Spytałem bardziej siebie niż innych obserwatorów.

#

– Ej, a może my pójdziemy zachwycić dziewczyny naszym towarzystwem? – Andrzej solidnie klepnął mnie w plecy.

Tak mnie jebnął, że aż coś chrupnęło w plecach. Powoli prostowałem się z grymasem na twarzy.

– Kurwa, jebnij mnie tak jeszcze raz, a wyląduję na SOR-ze – stęknąłem po chwili.

W ogóle nie przejął się moim narzekaniem. Takie zachowanie było u niego normalne, kiedy był podchmielony i podniecony. Jeżeli podniecił się czyimś prowokacyjnym zachowaniem, to szykował się do bójki. Zadyma gwarantowana. Jeżeli podniecił się widokiem jakiejś dziewczyny, to szykował się do błyskawicznych zalotów. Ruchanie gwarantowane. Chyba, że dziewczyna była rozsądna i uciekła już na początku rozmowy. Chłopak nudził się na bezrobociu, ale ojciec miał warsztat samochodowy, a drugi warsztat nadzorował w sąsiednim miasteczku, więc Jędrek biedy nie klepał, a czymś musiał się zająć. I miał mieszkanie na drugim końcu miasta. Miał gdzie ściągać złowione laski. Nie to, co ja. Pracowałem w urzędzie gminy, studiowałem zaocznie i mieszkałem u rodziców. Perspektywy, że hej... Chociaż i tak wiele osób zazdrościło mi takiej sytuacji. No, głównie spokojnego etatu.

– No, chodź! – Andrzej ciągnął mnie za połę marynarki.

– Daj spokój, nie moja kategoria – wyszarpnąłem marynarkę. Zawsze byłem realistą.

– Idziemy! – objął mnie ramieniem i już nie puścił. Nie szarpałem się. I tak był znacznie silniejszy ode mnie.

Rad nie rad poszedłem. Andrzej roześmiany od ucha do ucha, ja z niepewną miną prawie wleczony przez kolegę.

– Przecież nie będę szarpał się przy ludziach. I to z kolegą – tłumaczyłem samemu siebie. – Wyjdę na dzikusa. Gdy Jędrek zacznie się do nich ślinić, to ja się ulotnię.

#

Julka stała w większym gronie. Kiedy nas spostrzegła, przyjaźnie pomachała dłonią. Odmachaliśmy i podeszliśmy do blondynki, która wysiadła z merca i jej rudej koleżanki. Ruda miała zieloną spódniczkę w białe grochy, zielone, błyszczące sandałki na szpilce i ażurową seledynową bluzkę, a pod nią cielisty stanik. Jednak przez delikatny materiał stanika widać było duże, ciemne sutki. Nie wiedziałem, gdzie patrzeć, żeby nie wyjść na napaleńca. Przełknąłem ślinę. Andrzej uważnie oglądał auto. I nadal mocno ściskał moje ramię.  

– Jędrek, przecież nie ucieknę – skłamałem.

Udał, że mnie w ogóle nie słyszy. Lekko chwiał się i podziwiał samochód. W zasadzie w takim momencie był odporny na wszelkie bodźce. Prawie wszystkie. Pod wpływem alkoholu stawał się nadwrażliwy na urok kobiet i nowych modeli aut. Ciężarowe nie jarały go. Ciężarne też nie.

Blondynka ruchem głowy odgarnęła włosy. Zadzwoniły duże złota koła, które wpięła w uszy. Świetnie wyglądała z takimi kolczykami. Biała bluzka z niebieskim kołnierzykiem i ciemnoniebieska spódniczka w delikatne jasne prążki podkreślały jej urodę i szczupłą, opaloną sylwetkę. Niebieskie klapki na szpilce, czerwone paznokcie, zadbane stopy. Przyjemnie było na nią popatrzeć.

– Ciekawe, jak ona prowadzi wóz w takich szpilkach? – zastanawiałem się i patrzyłem na biust tej rudej.

– Słucham, panowie – blondynka wyraźnie niecierpliwiła się. Słowa skierowała do nas, ale patrzyła gdzieś w bok, jakby w ogóle nie interesując się nami.

– Część, dziewczyny! Jestem Andrzej, to mój kolega Olek.

– Miło nam, cieszymy się niezmiernie – słowa zabrzmiały jednak tak, jakby wypowiadała odmienną opinię. Patrzyła nad naszymi głowami. – Anka i Natalia – nieznacznym ruchem samej dłoni wskazała na rudą. – Słuchajcie, można się tutaj czegoś napić? – nadal nie spojrzała w naszym kierunku.

– A na co macie ochotę? – pierwszy zapytałem, widząc szansę na wyrwanie się z tego towarzystwa. Obydwaj łakomie gapiliśmy się na dziewczyny. Ja przynajmniej miałem powód.

– Dowiedz się, jakie drinki obecnie się pija i przynieś dwa – burknęła Anka, wreszcie spoglądając na mnie. Wyraźnie zdegustowało ją moje pytanie.  

Andrzej wcisnął się między dziewczyny i chwalił ich wygląd. Słysząc taką odpowiedź, pośpiesznie oddaliłem się. Kolega rzucił jakimś żartem, którego nie dosłyszałem i dziewczyny wybuchły śmiechem.

#

– Proszę! – podałem obu chłodne szklanki.

– A co to? – Anka patrzyła nieufnie na ciecz, potem na mnie.

– Barmanka nie zna aktualnych, modnych drinków, ale przygotowała coś ekstra dla pań – wyjaśniłem pośpiesznie. Andrzejowi i sobie przyniosłem takie same drinki.

– E, dobre – kolega posmakował. Spojrzał na mnie z aprobatą. – Taka, yyy, mocniejsza oranżada. Weźcie duży łyk. Będzie lepsze wrażenie po degustacji.

Anka ruchem kącika ust, zdradzającym irytację, wyraziła swoje wątpliwości, Natalia uśmiechnęła się niepewnie, ale obie prawie jednocześnie pociągnęły solidny łyk.

Szeroko otwarte usta, wytrzeszczone oczy, nerwowe łapanie oddechu, krztuszenie się, pokasływanie. Tak wyglądały kolejne chwile dziewczyn w naszym towarzystwie. Na dalszy ciąg przygotowywałem się w milczeniu.

– Dobre, co? – Andrzej wydawał się zachwycony ich reakcją. Czekał na pochwałę. Jakby w tym pomyśle była jakaś jego zasługa. Podchmielony tracił samokrytycyzm, ale włączały mu się samouwielbienie i nachalność. Wzrastał również popęd seksualny. I to znacząco! 

– Co to było?! – wreszcie wykrztusiła jedna z nich. Pozostałe patrzyły z wyrzutem. Chyba nadal nie były w stanie mówić.

Uznałem, że po tak obiecującym początku znajomości, najrozsądniej będzie oddalić się niepostrzeżenie.

#

– Jędrek na pewno nie zginie beze mnie – byłem o tym głęboko przekonany. – Wygadany, bywały w świecie, z domu zamożny, więc nie takie laski zdobywał. Poradzi sobie – uspokajałem sumienie, powoli wycofując się.

Kolega zachwycał się smakiem soków rozcieńczonych spirytusem, próbując łagodzić reakcje zaskoczonych dziewczyn. Zaczął opisywać jakieś drinki, koktajle. Laski nawet próbowały go słuchać.

– Zapamiętały, czym je poczęstowałem, więc ulży im, kiedy zniknę – zadowolony z siebie byłem już trzy kroki od nich, inne osoby przechodziły przede mną. Zatrzymałem się, rozluźniłem. Obie dziewczyny wcale się za mną nie rozglądały. Wykonałem szybki zwrot przez ramię, energiczny krok w przód i wpadłem na coś miękkiego.

– Och! Ty, uważaj! – ostry ton trafionej w biust dziewczyny osadził mnie w miejscu.

Schowałem rękę. Przez moment stałem speszony. Obawiałem się, że obca mi dziewczyna zrobi awanturę. Wyglądała na wściekłą.

– Najmocniej przepraszam! To tylko przypadek! Nie zamierzałem macać, eee, ten, dotknąć takiej jak ty. To znaczy nie takiej. To znaczy ciebie – wzziąłem głęboki oddech. – Nie zamierzałem dotknąć ciebie. Yyy, to znaczy pani… No, przepraszam – plątałem się, speszony sytuacją.

Sporo osób patrzyło na mnie, niektórzy rozbawieni, inni zniesmaczeni. Na takiej imprezie kilka osób już przy powitaniu gospodarzy wyglądała na podchmielonych, płeć nie grała roli, więc wietrzono pierwszą awanturę.

– Kurde, część artystyczna imprezy zaczyna się od występów klauna... – jęknąłem w duchu, zażenowany skupianiem uwagi otoczenia na sobie.

– Dobra! Ty, słuchaj, gdzie tutaj są... – rozglądała się. – O, już widzę! – dziewczyna minęła mnie jak mgłę i energicznym krokiem podeszła do swoich koleżanek. Andrzej opowiadał kolejną anegdotę.

– Cześć! Oliwia! – przerwała mu, przedstawiając się.

– Cześć, Andrzej – uścisnął podaną dłoń. Taksował dziewczynę wzrokiem i uśmiechał się dwuznacznie.

– Co pijecie? – szatynka zdawała się nie zauważać ani wzroku, ani wyrazu twarzy śliniącego się Jędrka.

Dziewczyny chętnie wymieniły walory drinków i podzieliły się swoimi. Oliwia, zgodnie z sugestią, wzięła spory łyk. Jej reakcja była podobna do tej, którą koleżanki zaprezentowały przed kilkoma minutami. Obie świetnie bawiły się, obserwując krztuszącą się Lilę.

#

Cofnąłem się i z bezpiecznej odległości przyglądałem się dziewczynie. Szatynka, szczupła jak koleżanki, z ładnym biustem. W różowej, cienkiej bluzce i białej spódniczce prezentowała się świetnie. Białe sandałki na szpilce i spódniczka eksponowały jej opaleniznę. Spod krótkiej spódniczki na lewym udzie wystawał tatuaż. Złoty łańcuszek na szyi, złoty nad kostką, złota bransoletka, złote kolczyki. Z pępka też błyskało coś złotego. No, chodzący jubiler, normalnie. Każdy mężczyzna dyskretnie bądź wręcz nachalnie przyglądał się dziewczynom. A było na co popatrzeć! Na prośbę Andrzeja jakiś chłopak przyniósł drinka dla Oliwii. Teraz obydwaj adorowali przyjezdne. Nachalnie. One niby cieszyły się z ich zainteresowania, ale nie okazywały tego zbyt wylewnie. W zasadzie rozglądały się...

I w końcu nadeszła Julka. „Łoł! Julka! Jesteś! Cześć! Hej!” Hałaśliwe ponowne powitanie zwróciło uwagę każdego, kto miał uszy. Chichy, śmichy, głupawe komentarze, jeszcze głośniejsze wybuchy śmiechu i wreszcie córka jubilatów zgarnęła dziewczyny. Krzykliwa grupka powoli ruszyła w kierunku budynku. Na twarzach przyjezdnych lasek malował się wyraz szczerej ulgi.

– Kurde, ale muły z tych waszych chłopaków! – zbyt głośno westchnęła jedna z nich, kierując komentarz do Julki.

– No, myślą wolniej niż ciężarna żółwica – zawtórowała druga przyjezdna. Zachichotała cała trójka.

– Widziałyście te twarze? Takie mogłaby pokochać tylko ich matka! – zaśmiała się trzecia. Wszystkie trzy wybuchły przesadnie głośnym śmiechem.

Julka drgnęła, ale nadal milczała i tylko nerwowo uśmiechała się. W końcu pochodziła z tego samego środowiska co my, dosadnie krytykowani jej koledzy. Dzięki rodzicom była o niebo zamożniejsza od nas. Jednak Andrzej i pozostali wciąż stanowiliśmy grono jej znajomych. Nie wyparła się nas. Jeszcze nie. Nie powiedziała ani słowa komentarza, ale spojrzała na nas, jakby mniej przychylnym wzrokiem.

– Wiadomo, finansowo nigdy jej nie dorównamy. A taka bieda jak my, to tylko obciążenie w życiorysie – stwierdziłem, kiwając głową. Powoli rozejrzałem się. Nikt mnie nie słyszał.

W dużej sali rozbrzmiewały dźwięki muzyki. Dziewczyny zmierzały w tamtym kierunku. Wreszcie przywitały się z gospodarzami, wręczyły kwiaty i jakieś zapakowane upominki.

#

Był już późny wieczór, większość miała w czubie i zachowywała się hałaśliwie albo wylewnie. A to ktoś obmacywał płochliwą, ale podlaną zwierzynę, wreszcie dającą oznaki malejącego oporu. Ktoś klepnął żonę kolegi w pupę, w towarzystwie mąż pomacał biust żony i pochwalił ją, w tańcu kobiecie wysunął się biust ze stanika. Podstarzały kapeć, w euforii spowodowanej nadmiarem alkoholu, spróbował wykonać w tańcu szpagat. Właśnie żona kapcia i trzy inne osoby bezskutecznie starały się podnieść go. Jakaś para mizdrzyła się w cieniu, za rogiem budynku. Na ławce przed budynkiem, ale zasłoniętej samochodami, chłopak łamał ostatni opór partnerki. Chyba swojej. Pojękiwała,  szarpała się, ale nikt nie zwracał na to uwagi.

Oddychałem świeższym powietrzem, stojąc przed budynkiem. Dwóch chłopaków, mnie więcej w moim wieku, za drugim rogiem budynku, w cieniu, macało przynajmniej trzydziestoparoletnią blondynkę o kręconych, długich włosach. Dokładnie jej nie widziałem. Brunetka, ich rówieśniczka, w milczeniu filmowała zabawę. Blondyna stała w dużym rozkroku w złotych sandałkach na szpilce. Stała na palcach, co jeszcze podkreślało, jak bardzo była podniecona pieszczotami. W ogóle nie zwracała uwagi na otoczenie.

– Ale wygłodniała suczka! – nie mogłem wyjść z podziwu dla jej odwagi. W końcu w takim miasteczku nic się nie ukryje. Nie miałem pojęcia, kto to jest. 

Jasnożółta spódniczka była wysoko podciągnięta, a białe, koronkowe majteczki ściągnięte do pół uda. Posapywała coraz głośniej. Z rozpiętej białej bluzki, opierając się na delikatnym, białym staniczku, wystawała pierś. Właśnie cała zniknęła w dłoni jednego z niecierpliwych adoratorów. Brunetka skończyła nagrywanie i przylgnęła do pleców chłopaka, który macał pierś blondynki. Teraz odwrócił głowę i zaczął się całować z brunetką. Poznałem ich! Znajomi z osiedla. Kiedyś razem chodziliśmy do szkoły, ale do innej klasy. Obok, przy ścianie stała butelka wódki opróżniona do połowy. Cała czwórka wydawała się zadowolona z przebiegu zabawy. Majtki zjechały jeszcze niżej, spódniczka odsłoniła białą pupę blondynki, a chwilę później usłyszałem jej głośno westchnienie. Rozkosz i ulga w jednym. Właśnie drugi chłopak wszedł w nią. Ruchał ją i zauważył mnie, więc cała czwórka przesunęła się nieco dalej. Zniknęli w mroku. Odwróciłem głowę.

#

Przy wejściu do budynku dwóch pijanych mężczyzn coraz intensywniej spierało się o kolejność wchodzenia. Każdy trzymał otwartą butelkę. Nieco dalej inna dwójka groziła sobie bójką. Dwupłciowa grupka, paląc papierosy, pijąc wódkę i wino, z zainteresowaniem przyglądała się potencjalnym pięściarzom. Ochroniarze gdzieś zniknęli. Krótko mówiąc, robiło się swojsko. Jak na dużym weselu. Jubilaci nie żałowali pieniędzy na imprezę. I za to szanowali ich znajomi.

Trochę wypiłem, jak każdy, skoro wnosiliśmy obowiązkowe toasty, więc pooddychałem świeżym powietrzem. A teraz wracałem na główną salę, ale ciekawość zwyciężyła. Z holu zawróciłem do tych pomieszczeń, niby-gościnnych pokoi. Sprawnie zamknąłem drzwi i znalazłem się na wewnętrznym korytarzu. Sam. Ku mojemu zaskoczeniu ściana dobrze tłumiła odgłosy zabawy. Poruszałem się powoli, nie chciałem, żeby mnie usłyszeli. Gruby chodnik tłumił moje kroki. Było dość cicho, więc słyszałem dźwięki dobiegające z jednego pomieszczenia.

– Kurde! Jakieś małolaty parzą się! – prawie parsknąłem śmiechem, słysząc namiętne i niecierpliwe szepty. 

Drzwi były uchylone. Podszedłem bliżej. Chyba dostrzegłem jakiś cień. A może ruch? Jednak pomyliłem się. Dźwięki, które słyszałem, dobiegały zza tego pomieszczenia, czyli już zza rogu. Spora wnęka. Koniec „ślepej uliczki”. Podkradałem się po cichu. Na szczęście w tym miejscu nie było żadnej lampy, więc nikt nie mógł dostrzec mojego cienia. Oparłem się o ścianę i powoli wychyliłem.

– Ożeż ty! Piękny widok... – aż zaparło mi dech w piersiach. Czegoś takiego się nie spodziewałem. Stałem z otwartymi ustami i gapiłem się.

#

Na podłodze leżała stara wykładzina, w kącie tkwił stary, szeroki fotel z podartym materiałem na oparciu i porysowanymi, drewnianymi podłokietnikami. Najwięcej miejsca zajmował szeroki stół, który dziwnym trafem jeszcze stał na czterech nogach. Mimo to, bardziej, niż stary stół, chwiał się chłopak ze spodniami opuszczonymi do kostek. Trochę go rozumiałem. Półnaga dziewczyna leżała na stole na boku i obciągała mu. Jej spore piersi rozlały się i efektownie prezentowały na tle ciemnego blatu. Półnaga, bo widziałem tylko szpilki na stopach i zrolowaną spódniczkę zakrywającą fałdkę tłuszczu. Obciągała chłopakowi i pojękiwała. Była bardziej podniecona od niego! A ten głaskał ją po włosach, klepał po policzku, macał piersi. I poruszał biodrami. Niezbyt energicznie, ale jego kutas i tak cały znikał w jej ustach.

– Chyba jeszcze finał daleko przed nimi – prorokowałem. – A potem ja! – marzyłem.

Pikanterii scenie dodawały efekty świetlne z głównej sali. Przez szybę, gdzieś ze dwa metry nad naszymi głowami, rytmicznie pobłyskiwało światło. Niebieskie, czerwone, żółte, zielone. Właśnie ‘leciał’ jakiś ostry kawałek. I te światła... Niebieskie, czerwone, żółte, zielone.

Patrzyłem jak zauroczony na piersi efektownej blondynki. Pełne, obfite z dużymi sutkami. Jaśniały na tle opalonej reszty ciała. Kontrast sprawiał, że wydawały się jeszcze większe niż w rzeczywistości. Dziewczyna nie wstydziła się swojej nagości.

– Nic, tylko brać – przemknęło mi przez myśl. Cicho przełknąłem ślinę. Dłonie zacisnąłem w pięści. Już byłem gotowy na seks. Nawet chciałem ruszyć w kierunku nieznajomych. Właśnie wtedy odwrócił się chłopak... Andrzej.

– No tak! A któż by inny? Andrzej! – westchnąłem rozczarowany. Jakoś nie zdziwił mnie jego sukces. Zawsze znajdował atrakcyjne dziewczyny do seksu.

– Oooo! Olek! – ucieszył się na mój widok. Łagodnym ruchem głaskał dziewczynę po piersi.

Ta nie zwracała na mnie uwagi. Jakby mnie tutaj w ogóle nie było! Dalej namiętnie pieściła jego sterczący członek. Mieszanka śluzu i śliny kapała na zniszczoną wykładzinę. Jej stopy z pomalowanymi czerwonym lakierem paznokciami były w ciągłym ruchu. Niebieskie klapki na szpilce ledwie trzymały się stóp. Złote koła wpięte w uszy cicho pobrzękiwały.

– Anka! To jest Anka! Koleżanka Julki! – w końcu zidentyfikowałem kochankę Jędrka.

– Olek, chodź do nas! – szerokim gestem zapraszał Andrzej. – Miejsca wystarczy! – mówiąc to, przesunął się przy partnerce i sięgnął do jej krocza.

Do mnie dotarł cichy, ale namiętny jęk. Anka uniosła stopę w  szpilce i trzymała ją w powietrzu. Bardzo przeżywała nową pieszczotę.

#

Już chciałem coś powiedzieć, gdy za moimi plecami wyczułem jakiś ruch. Odwróciłem się, ale za późno. Nad głową zobaczyłem butelkę wina. W obronnym odruchu przygarbiłem się i ręką zasłoniłem głowę.

– Ach, to ty... – z ulgą i nonszalancją westchnęła rozczochrana brunetka. To była Julia! Córka jubilatów! Też była podchmielona. I naga! W tej chwili jej ubranie stanowiły jedynie szpilki. Piersi kołysały się w rytm energicznych ruchów rąk. Opuściła butelkę, pociągnęła łyk i machnęła na mnie wolną ręką. – No, chodź! – ponaglała mnie.

– Niby dokąd? – bezwiednie wyszeptałem. Zaschło mi w gardle. Stałem zaskoczony tym, co oglądałem. – Cholera! Naga Julka! Naga! – patrzyłem na nią. Pierwszy raz widziałem ją nagą. I bez cienia wstydu gapiłem się na jej piersi. A było na co. – Może nie będzie drugiej okazji? – moje myśli brzmiały proroczo.

– Chodź! Chodź! – rzuciła Lulka. Dalej tkwiłem w miejscu, więc zniecierpliwiona złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.

Weszliśmy do pierwszego z pomieszczeń za rogiem. Do tego, w którym były uchylone drzwi. Na tapczanie leżała jakaś postać. Biała pościel, błyskające, kolorowe światło z głównej sali, szczupła, naga sylwetka, rozrzucone nogi... Opalone ciało ładnie kontrastowało z bielą pościeli.

– Też bym wyruchał – pomyślałem. Teraz każda z nich mi się podobała. 

Postać poruszyła się i odwróciła w naszym kierunku. Od razu ją poznałem. Na tapczanie leżała ta ruda. Natalia. Jej szpileczki i ubranie leżały w nieładzie obok tapczanu. Jedną nogę spuściła na podłogę. Wtedy Julka usiadła między nimi. Kochance podała butelkę. Czekając, aż napije się, delikatnie głaskała jej cipkę. Znowu widziałem duże, ciemne sutki piersi Natalii, ale teraz nie były okryte żadnym materiałem. Natalka odstawiła butelkę na podłogę obok tapczan i z rozkosznym westchnieniem wygodnie ułożyła się, jeszcze bardziej rozsuwając nogi. Prawą rękę podłożyła pod głowę, a lewą złapała pierś kochanki. Łagodnie uśmiechała się. Tak reagowała na intensywną penetrację pewnej siebie koleżanki.

#

– Co się tutaj dzieje?! – różne myśli kołatały się w mojej głowie, ale trzeźwiałem błyskawicznie.

– No, przyłączysz się do nas? – zaczepnie spytała Julka. Nieznacznie przeciągała sylaby. Robiła to w sposób typowy dla kogoś, kto był na rauszu. Energicznie poruszała dłonią w kroczu kochanki. Przynajmniej jeden palec znikał w pochwie rudej! Ale cały czas patrzyła w moim kierunku.

– Dziewczyna ma już wprawę i doświadczenie – dotarło do mnie. – Eee... Chętnie pooglądam – głośno odpowiedziałem na pytanie Julki.

– Pooglądasz sobie w necie! – warknęła Julka i drugą dłonią chwyciła mnie za genitalia. Stęknąłem z bólu. To był mocny chwyt.  

– Ale podzielimy się? – szepnęła podpita Natka, też sięgając do mojego krocza.

– Jasne! Starczy dla nas obu!

– Kurde, dzieli się mną, jakbym był jej własnością! – byłem zdumiony jej pewnością siebie.  

– Fajny chłopak – sapnęła podniecona Natka.

Aż się zdziwiłem na taki komplement. I wtedy... Olśnienie! Dotarło do mnie, że ona wcale mnie nie poznała! Po przyjeździe krytykowała nas, a teraz pasowałem jej jako facet do spółkowania! W ogóle nie skojarzyła mnie z facetem, który poczęstował ją mocnym drinkiem.

– Albo jest tak nawalona, że już nie rozróżnia rysów twarzy – przemknęło mi przez myśl. – Ale w obecnej sytuacji to zaleta.

Julka układała się na leżącej na wznak Natalii. Zaczęły się całować. Namiętnie, gwałtownie. Objęły się. Nieznacznie poruszały się, ściskając. Znieruchomiały na chwilę. Lulka odchyliła się z uśmiechem. Obie głęboko oddychały. Zafascynowane sobą, wpatrywały się w siebie. Julka odchyliła ramiona i jej pierś zsunęła się na bok. Obok pojawiła się pierś Natki. Dziewczyny lubieżnie poruszały biodrami i pojękiwały z pożądania. Przytuliły się. Nie widziałem twarzy. Dłońmi zachłannie błądziły po ciałach.

#

– Nie istniałem dla nich! – zdumiony patrzyłem na Julkę. – Znaliśmy się, ale nigdy bym jej nie podejrzewał o skłonność do dziewczyn! A ona wyraźnie lubiła taki seks i na pewno nie bawiła się w ten sposób po raz pierwszy! I jeszcze na imprezie rodziców! Kuźwa, nawet nie zamknęły drzwi! – akurat to złożyłem na karb alkoholu. Już rozumiałem, dlaczego te pomieszczenia są tak zadbane.

Dziewczyny nie przerywały namiętnych pieszczot. Zupełnie nie pasowałem do nich. Milczałem, patrzyłem, a one tak rozkosznie postękiwały.

– Lulka rucha się z dziewczyną... – nadal nie otrząsnąłem się ze zdumienia. Kręciłem głową. Mój stan nie podobał się innym.

– Olek, nie udawaj inwalidy! Wsadź w końcu! Przynajmniej jednej! No, już! – zażądała poirytowana Julka, nie odrywając rąk od kochanki. Potem pochyliła głowę i znowu zaczęły się całować.

Przysunąłem się do tapczanu, patrząc na nie jak zahipnotyzowany. Dwie nagie dziewczyny, pożądające seksu. Młode, jędrne ciała, już połyskujące od potu, poruszające się tak zmysłowo. Dwie podniecone kobiety, bez skrępowania prezentujące swoją nagość, jęczące pod wpływem pieszczot, którymi raczyły się tak obficie.

– Teraz są do mojej dyspozycji! Czekają na zaspokojenie! Przeze mnie! – potrząsnąłem głową. – Pora obudzić się! To tylko sen! – wykrzyczałem w duchu.

– Ty! Ogier! No, rusz się wreszcie! Cze-ka-myy! – warknęła Natka, ale chwilę później naprężyła się, unosząc plecy wygięte w łuk i opierając się na głowie. Cicho zawyła. Dochodziła.

Julcia energicznie pracowała dłonią. Słyszałem znajomy odgłos. Chlupotało w cipce Natki.

– Ech, ty! Najchętniej wyjebałabym cię jakimś kijem! – stęknęła czule do kochanki, poruszając dłonią. – Bo nie mam strapona – wyjaśniła chłodnym głosem, patrząc na  mnie.

– No, no... – zdołałem wyrwać z siebie jedynie taki przejaw akceptacji dla jej poglądów. Nawet nie kiwnąłem głową.

– Ależ ona ma dużą pochwę! – Julka odchyliła się, podnosząc nogę Natki ugiętą w kolanie i cofnęła dłoń. – No, zobacz! – rzuciła niecierpliwym tonem, widząc mój brak zdecydowania, mimo tak otwartej i lubieżnej zachęty. Moje zdumienie i opór w wykonywaniu poleceń zaczynały irytować kochanki.

#

W końcu przełamałem się i wsadziłem w Natkę palce. Dziewczyna jęknęła przeciągle. Powoli poruszałem dłonią.

– Rozpychaj suczkę, ile tylko chcesz! – śmiała się podniecona Lulka. – Pokaż dziewczynie, co potrafisz z nią zrobić!

Wsadziłem trzeci palec. Jedna jęczała coraz głośnie, a druga śmiała się, coraz bardziej podniecona takim widokiem. Potem wcisnąłem czwarty palec. Natka prawie poderwała się! Partnerka przycisnęła ją swoim ciałem, objęła nogami w szpileczkach, zręcznie mijając moją rękę, więc Nacia wiła się i jęczała, prosząc, nie!, już błagając, żebym przestał! Julka, zdecydowanym ruchem głowy i surowym spojrzeniem, zabroniła mi przerywania pieszczoty, a potem długim pocałunkiem zamknęła usta kochanki. Teraz obie tuliły się i wiły. Byłem pod takim wrażeniem, że z mojego penisa wyciekał śluz. Czułem, że slipy są mokre.

– A co tam... – zdecydowałem po krótkiej chwili wahania.

Wolną lewą rękę położyłem na pośladku koleżanki. Był taki rozgrzany... I jędrny. Z przyjemnością głaskałem, a chwili później miętosiłem go. A ona jeszcze poruszała pupą i rozsunęła nogi. Płynnym ruchem szybko wcisnąłem dwa palce do pochwy. Weszły bez żadnego oporu! Taka była mokra!

– Zwiększam wymagania – ostrzegłem Julkę, ale chyba nie słyszała mnie. Poruszała pupą, nadziewając się na moją dłoń. Niewiele później nie wytrzymałem i wcisnąłem w nią jeszcze dwa palce. Zassała powietrze, potem westchnęła przeciągle i oparła się na przedramionach. Prawa pierś zsunęła się po boku jej kochanki. Tkwiłem palcami w dwóch pochwach! Spocony i zasapany podziwiałem ciała dwóch oddanych mi dziewczyn.

– Dalej! Na co czekasz?! – z trudem ponagliła mnie chrapliwym głosem Natalia.

– Ależ ona jest podniecona... – kręciłem głową.

Zniecierpliwiona brakiem reakcji, szarpnęła dłoń tkwiącą w jej pochwie.

– No! Ruszaj się! – zażądała.

Bez słowa kiwnąłem głową. Z nosa spadła mi kropla potu. Straciłem sporo sił, a chciałem jak najdłużej cieszyć oczy widokiem tych dziewczyn.

Julka kręciła głową. Przymknęła oczy i z lubieżnym uśmiechem czekała na kolejną dawkę pieszczot.

Poruszyłem palcami. Jęknęły i poruszyły się. Czekały na więcej. Po jakimś czasie, kiedy już rytmicznie ruchałem je dłońmi, patrzyłem i słuchałem jęków, westchnień, namiętnych posapywań. Pierwsza doszła Julka. Rozrzuciła ręce na bok i jęczała przez chwilę jak zarzynane prosię. Potem zamilkła i ciężko oddychała. Lizała sutek kochanki, gdy Nacia znowu wygięła się i przeciągle zawyła. Odczekałem chwilę, wyjąłem z niej dłoń, złapałem dłoń Julki i wsadziłem jej palce. Odsunąłem się. Teraz Lulka agresywnie rżnęła kochankę. Natka rzucała głową na boki, szarpała się, ale Julka chwyciła ją za włosy i dalej energicznie rżnęła. Dziewczyna próbowała szamotać się i wyrwać z uchwytu. Bezskutecznie. Jednak uśmiech błąkający się na ustach dowodził, że akceptowała taką zabawę.

#

Chwilę później wycofałem się. Zwyczajnie uciekłem stamtąd.

Jeszcze słyszałem, jak Jędrek dogadzał swoje kochance. Fotel skrzypiał, ona charczała i pokrzykiwała, a on sapał. Ich odgłosy nabierały szybszego tempa.

– Zaraz któreś dojdzie – profilaktycznie wycofałem się, stąpając na palcach po wykładzinie. Niech Jędrek zbiera zaszczyty po udanym seksie całej czwórki. 

Nie widziałem Oliwii. I nie musiałem. „Po angielsku” wyniosłem się do domu. Uznałem, że taka formuła opuszczenia imprezy będzie najrozsądniejszą. Potem dowiedziałem się, że Oliwka spędziła udany wieczór w towarzystwie koleżanek Julki. Już nie dociekałem, co w jej przypadku oznaczało „udany” wieczór.

Za kilka tygodni moja dziewczyna przyjedzie na krótki urlop z zagranicy i wtedy na pewno (!) znajdzie się ktoś ‘życzliwy’, kto dokładnie opisze moje ‘seks-występy’ podczas jej nieobecności. Mirka pracowała w hotelu w Niemczech, dobrze zarabiała, zanosiło się na to, że i ja przeniosę się za nią.

– Nie każda kobieta akceptuje alkohol jako wystarczające usprawiedliwienie zdrady – westchnąłem głośno. Wcisnąłem więc koszulę w spodnie, poprawiłem pasek i ruszyłem do domu.

Głośna muzyka, brzęk tłuczonej butelki, cichnąca kłótnia, coraz głośniejszy nowy spór, grupa znajomych pary jubilatów bawiąca się przed budynkiem. Pijak sikający pod drzewem, niedopałek papierosa przelatujący nad głowami biesiadników okupujących ławkę. Stałe składowe każdej dużej imprezy. Ta trwała w najlepsze.

– Dłuugi spacer dobrze mi zrobi – zarzuciłem marynarkę na ramiona. Robiło się chłodniej, więc ruszyłem szybkim krokiem.

Takich jak ja nikt nie szuka.

 K O N I E C




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach