Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Uklad, cz. 3.

Część 3.

Szybko wstałam, umyłam się, potem dezodorant, szminka. Ubrałam się, ale zrezygnowałam z bielizny.

– To tylko chwila – tłumaczyłam się przed samą sobą. – Przecież za kilka minut znowu się rozbiorę.

Już, już mieliśmy wychodzić, gdy przypomniałam sobie... Jeszcze umyłam zęby. Jurek cały czas czekał. Zirytowany kręcił głową, ale milczał. Punktualnie o siódmej weszliśmy do stołówki. Zrobiliśmy kilka kanapek. Panie z obsługi dały Jurkowi woreczek foliowy. Wszystkie kanapki spakował do niego i włożył do torby. Szybko zeszliśmy na plażę. Mężczyzna w łódce poznał męża i pomachał nam ręką. Jurek odmachał mu i chwycił mnie za rękę:

– Mariolka, ty masz kartki, więc zabierz mój obiad do pokoju. Dobrze? Będzie zimny, ale zjem.

Moja twarz wyglądała jak znak zapytania.

– No, po prostu nie będę musiał się śpieszyć z powrotem ze względu na obiad – wyjaśnił, patrząc na zegarek.

– Jasne, nie musisz się śpieszyć – pokiwałam głową. – Skoro wypływacie tak późno...

Nabrał powietrza, żeby mi wszystko wytłumaczyć, ale jedynie głośno wypuścił powietrze.

– Dzięki, kochana jesteś – ucałował mnie w policzek. – Na pewno nie chcesz popłynąć z nami?

Przecząco pokręciłam głową. Wiedział, co myślę o jego wędkowaniu.

Chyba ucieszył się z takiej odpowiedzi. Nagle znieruchomiał, spoważniał i intensywnie wpatrywał się we mnie. Wyraz jego twarzy złagodniał, nieśmiało uśmiechnął się. Nabrał powietrza i zapytał:

– Ale..., ale wyczyścisz ryby? Kochanie?

– Najpierw postaraj się cokolwiek złowić.

– Żartujesz? – po takim zarzucie aż go wyprostowało. – Przecież doskonale wiesz, że nie jestem niedzielnym wędkarzem! – oburzony gwałtownie potrząsnął głową, jakby został spoliczkowany. Nie żartował. – Żałuję, że swoich kijów nie zabrałem – mruknął poirytowany.

Na wszelki wypadek milczałam, żeby całkowicie nie zepsuć mu humoru. Chociaż lubiłam drażnić jego wędkarską ambicję. Taka moja mała przyjemność...

#

– Poza tym pan Edek ma tu swoje stałe miejsca. Już zadawał rybom, więc powinniśmy mieć udany połów. No, to ten... Opalaj się – delikatnie poklepał mnie po pupie. – Renia obiecała, że dotrzyma ci towarzystwa.

– Dzięki za troskę. Na pewno dotrzyma słowa – bezwiednie pokiwałam głową i ruszyłam biodrami.

Spojrzał na mnie i momentalnie cofnął rękę z pupy, gdy tylko napotkał mój wzrok.

– Sorki – mruknął. – Miałem ochotę pomacać takie atrakcyjne ciałko – uśmiechnął się.

– Proszę bardzo – z uśmiechem nieco wygięłam się, przybierając prowokującą pozę. – Ale nie rób tego publicznie! Zapamiętaj! – surowo spojrzałam, więc schował ręce za plecy. 

Odprowadziłam go na plażę, przywitałam się z miłym panem Edkiem, starszym niż moi rodzice, i pomachałam im, gdy odpływali. Łódka miała słaby silniczek, więc przepłynięcie kilometra powinno im zająć nawet pięć minut. Zakładałam, że przepłynięcie kilku kilometrów potrwa z pół godziny, powrót drugie tyle. Chyba, że zechcą popłynąć jeszcze dalej niż planowali. Już byłam pewna, że nie wróci na obiad. Zaledwie po pięciu godzinach przedpołudniowego wędkowania?

– Przed ósmą zaczną łowić albo głównie opalać się i łudzić, że coś złapią. Można i tak spędzać czas – westchnęłam rozczarowana. – Jeszcze dość młoda żona chce spędzać wolny czas z mężem, a ten lezie na ryby! – gderałam, wracając do pokoju.

W zasadzie wokół nadal panowała cisza, słońce świeciło, niebo było bezchmurne. Kwadrans po siódmej znowu byłam pod kołderką. Naga, bo nie miałam ochoty ubierać czegokolwiek. Świetnie czułam się na urlopie bez rygorów ustawiających wszystko pod pracę. Aż zachichotałam z radości. Obiecałam sobie, że nie będę wstawała przed ósmą. Chwilę później już spałam.

#

Kwadrans po ósmej pacnęłam budzik i odprężona przeciągnęłam się. Poszłam do łazienki, przepłukałam usta płynem i szykowałam się do wejścia pod prysznic, kiedy ktoś zapukał do drzwi.

– Taaak? – nie potrafiłam szybko rozproszyć resztek snu. Jeszcze miałam ochotę poprzeciągać się, poziewać, najchętniej to poleżeć w łóżku.

– Hej... Tu Renia!

Zakręciłam wodę, tylko narzuciłam szlafroczek i przytrzymując go w pasie, boso otworzyłam drzwi. Nasza znajoma z tajemniczym uśmiechem weszła, a właściwie wepchnęła się do pokoju. Zaskoczona cofnęłam się, przepuszczając ją. Ciągle patrzyłam na nią, oczekując jakiegoś wyjaśnienia, gdy za nią, z szelmowskim uśmiechem, wpadł Stefan. Aż oparłam się o ścianę, przestraszona jego dynamicznym wejściem. Oboje byli ubrani w tiszerty i spodenki. Ona założyła klapki na szpilce.

– Zawsze elegancka i zadbana – przemknęło mi przez myśl.

Stefan złapał mnie za ramiona, jednym energicznym ruchem zerwał ze mnie szlafrok, objął nagą i uniósł. Byłam tak zaskoczona, że nawet nie zdołałam się oburzyć. Chciałam nabrać powietrza, żeby zareagować, ale na protesty było za późno, bo już całował mnie namiętnie. Wtedy przeprowadził mnie z korytarzyka do pokoju. W zasadzie to przeniósł. Bez żadnego wysiłku. Nawet w duchu śmiałam się z takiego zachowania, ale świadomość jego imponującej siły, przy naszej specyficznej relacji, z czasem zaczęła napełniać mnie strachem. Miałam powody, prawda?

Renia zamknęła drzwi i bez pośpiechu podążyła za nami. Weszła do pokoju i siadając w fotelu, z uśmiechem zaczęła wyjaśnienia:

– Stefan twierdzi, że rano większość kobiet ma wielką ochotę na seks. Przebudzone, wypoczęte, pełne energii i pobudzone. Dzisiaj na tobie chce zweryfikować swoją hipotezę. Ponoć ja jestem jej zaprzeczeniem – Renia rozsiadła się w fotelu przy stoliku. Zamiast założyć nogę na nogę, rozstawiła je szeroko. Wnętrzem otwartej dłoni kilka razy potarła swoje krocze.

#

Stefan, nie przerywając pocałunku, znowu uniósł mnie i zaniósł na tapczan. No, siłę to on miał. Starczyłoby na dwóch i coś jeszcze zostałoby dla oczekujących. Jego skóra była wilgotna po prysznicu, ładnie pachniał. Odpowiadały mi jego perfumy.

– Fajnie, co? – mruknęła kobieta. Obserwowała nas z pogodnym uśmiechem.

Leżałam jak kłoda, zaskoczona jego zachowaniem, jej również. Na swój sposób imponowała mi tolerancją. Nie chciałam tego seksu, ale zawarliśmy układ i właśnie zrozumiałam, że będą z niego, czyli ze mnie, korzystali przy każdej nadarzającej się okazji! Byłam wypoczęta, dzień słoneczny, a natrętny kochanek nadal namiętnie całował mnie i pieścił.

Mimo wątpliwości i naturalnego oporu ciało reagowało na czułości. Trudno było mi zachować pozory oziębłości. Naprawdę. W końcu objęłam go rękoma. Czułam pod dłońmi jego twarde, napięte mięśnie. Drgały, kiedy poruszał tułowiem. Koszulka nie przeszkadzała mi. Coraz bardziej podniecałam się. Ugięłam nogę w kolanie i zaczęłam nim uciskać jego udo. Twardy penisem uciskał moje krocze. Przymknęłam oczy.

Renia z życzliwym zainteresowaniem przyglądała się naszym igraszkom. Lekko uśmiechała się. Trochę zazdrościłam jej tego dystansu do seksu męża. Jednak nie wytrzymałam i zaczęłam cicho stękać. Brodawki od dawna sterczały, szamotałam się pod wpływem pieszczot, aż w końcu Stefan przerwał pieszczoty, odwrócił głowę i zadowolonym tonem rzucił do żony:

– Ależ ona jest mokra!

Chwilę później wciskał we mnie już kilka palców. Słyszałam charakterystyczne plaskanie, kiedy mokre palce uderzają o mokre ciało. Napinałam mięśnie w rytm ruchów jego dłoni. Jeszcze coś mówił, ale ja wcisnęłam głowę w poduszkę i pojękiwałam w nią coraz głośniej. Już nie potrafiłam kryć się ze swoim podnieceniem.

– Renia, sama sprawdź! – nalegał podekscytowany Stefan.

#

Żona wstała z fotela, uklękła obok mnie i wepchnęła palce do pochwy. Zamiana nastąpiła płynnie.

– Mają wprawę – przemknęło mi przez myśl. Jakże się myliłam...

– No, faktycznie. Potrzebowska dziewczynka... – zachichotała Renia.

Penetrowała mnie równie energicznie jak mąż. Patrzyłam jak on w tym czasie rozbierał się. Chociaż wiedziałam, co mnie czeka, czułam się zawstydzona nagością, a szczególnie potencją jednak obcego mężczyzny. Stał w lekkim rozkroku ze sterczącym i lekko zadartym penisem. Nie było w nim dumy. Raczej pewność siebie i niecierpliwe oczekiwanie na seks. Przymknęłam oczy.

– No, obciągnij! – usłyszałam jego niecierpliwy głos.

– Trudno... – cichutko westchnęłam i po dłuższej chwili zrezygnowana otworzyłam oczy. Nie chciałam zadrażniać sytuacji.  

Patrzyłam zaskoczona. Żona, nadal nie wyjmując palców z mojej pochwy, w drugiej dłoni trzymała sterczącego penisa i pochłaniała go ustami. Przy energicznych ruchach dłonią i głową, penis wychodził z jej ust coraz bardziej połyskujący śliną. Ten obrazek był taki podniecający... Ubrana, opalona, umalowana i ładnie uczesana kobieta z obfitym biustem zachłannie pieści ustami penisa nagiego partnera. Patrzyłam na nich z przyjemnością. Nie trwało to długo.  

#

Mężczyzna cofnął biodra, ona cmoknęła, gubiąc członek i już kładł się na mnie. Chciałam coś powiedzieć, spojrzałam na Renię, ale tylko jęknęłam! Jego gruby penis wszedł płynnie. Stanowczym, silnym ruchem bioder wbił go do końca, więc ponownie jęknęłam! Głośno i namiętnie. Ależ trafił...

– Nooo, nieźle – żona kibicowała popisom napalonego męża.

Rżnął mnie rytmicznie. Szybkie tempo, sapał, stękał z wysiłku. Ja jęczałam. Stopami próbowałam odpychać się, żeby nieco odsunąć pochwę przed kolejnym uderzeniem członka, ale w efekcie jedynie wzmagałam pożądanie. Chwycił mnie za nadgarstki i rozrzucił ręce. Nic nie mogłam zrobić. Namiętnie pojękiwałam. Nawet nie wiem, kiedy objęłam go nogami. Piętami dociskałam jego pośladki, kiedy we mnie wbijał penisa. Ależ to była penetracja! Odchyliłam głowę i jęczałam coraz głośniej.

– Ucisz ją! – syknęła Renia. Mimo wszystko przyglądała się nam z rozbawieniem. – Co? To chyba lepsza zabawa niż rutynowe pieszczoty z mężem? – z uśmiechem zadała pytanie, ale nie oczekiwała odpowiedzi.

Stefan wepchnął mi język do ust. Złapał nadgarstki w lewą dłoń i przetoczył mnie na prawy bok. Leżał na lewym i nadal intensywnie uderzał biodrami. Przymknęłam oczy. Kiedy otwierałam, widziałam jego zadowoloną twarz. Prawą dłonią trzymał pierś, masował sutek, boleśnie ściskał brodawkę. Pociągnął pierś, pochylił się i wziął sutek w usta. Pieszczota sutka i brodawki była raczej brutalna, ale podniecenie spółkowaniem było tak duże, że nie miałam siły zaprotestować. Wręcz odwrotnie! Wypięłam biodra w jego kierunku. Uderzył, dobijając do dna pochwy. Aż mi zatkało uszy. Nerwowo przełykałam ślinę. Chyba śmiałam się i kwiliłam, kiedy uderzał członkiem w dno pochwy. I trafiał... Wypięłam biust. Większość piersi pochłonął ustami. Jego zęby kąsały pierś. Miałam nadzieję, że to samo zrobi z drugą.

Może bolało. Nie czułam. Teraz wciskałam usta w swoje ramię, żeby mnie nie słyszeli na korytarzu. Instynktownie czułam, że nadchodzi chwila, na którą czekałam.

– Rozgrzejemy naszą dziewczynę! – sapnęła Renia. Wyjęła dłoń ze swoich spodenek i podniosła się z fotela.

#

Usiadła za mną i od razu zaczęła wciskać palce do odbytu. Ona miała mokre palce, a ja byłam rozgrzana, chętna, podniecona. Rozpierała mnie radość. Ucisk w odbycie stonował moje emocje.

 – Nie! Nieee! – szarpnęłam pupą raz, drugi, ale nic nie zyskałam. – Nieee... – stęknęłam znacznie ciszej. Stefan, widząc próby żony, z aprobatą kiwnął głową. Palce wchodziły coraz głębiej.

– Nieee... Proszę, nie... – traciłam siły, w głowie mi szumiało, rosło podniecenie. Nie byłam gotowa na nowe doświadczenia i doznania, a teraz zbliżał się orgazm. Traciłam zmysły! Szybko oddychałam, brakowało mi tchu, zapragnęłam wyjść ze swojego ciała! Krępowało mnie! Nie potrafiłam myśleć o czymś innym, a oni..., och! A ona... 

– Wciskaj! Wciskaj głębiej. Wepchniesz dłoń? – głos Stefana wyrażał napięcie i podniecenie.

– Spróbuję... – sapnęła Renia.

Chciałam podnieść się w odruchu protestu, ale on przycisnął mnie swoim ciałem i wbił penisa do końca.

– Och... – prawie przegryzłam wargę. Trudno było mi racjonalnie myśleć. Podniecenie zdominowało mnie.

Nabrałam powietrza, żeby głośno sprzeciwić się takiemu pomysłowi, ale pocałunkiem szybko zamknął mi usta. Całowaliśmy się namiętnie. Nie potrafiłam... Nie potrafiłam odmówić. Przylgnęłam do niego i czułam, jak oboje penetrują mnie. Dawali mi tyle radości i satysfakcji... Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam! A teraz nadchodził orgazm! Stefan prawie zadławił mnie językiem, kiedy wciskał go tak głęboko, jak tylko zdołał. Zalała mnie fala rozkoszy! Napięta wygięłam się, rzężąc z jego językiem w ustach i spermą tryskającą do pochwy. Zaciskałam oczy i widziałam taką feerię barw... Głowa mi pulsowała, a ciało i zmysły przeżywały nieopisaną rozkosz.... Pod wpływem jakiegoś drobnego impulsu wyszłam z upojnego odrętwienia i rozkosz właśnie zaczęła powoli, jak fala na rozległej, morskiej plaży, odpływać.

– I jak?

– Wepchnęłam cztery palce – zameldowała Renia.

Wciąż leżałam jak nieprzytomna. Nie miałam siły na jakikolwiek gest, nie miałam ochoty na rozmowę. Mogłam słuchać. Ewentualnie.

#

– Dalej ją masuj – Stefan wyszedł ze mnie, przesunął się w górę i teraz kroczem leżał na wysokości mojej głowy. Końcówką mokrego członka otworzył mi usta i zaczął go wpychać. 

Widziałam jak sperma wycieka z niego. Z trudem wysunęłam język. Spadła mleczna kropla i usta wypełnił mi gruby penis.

– Ale chuj! – przebiegło mi przez myśl. Byłam zauroczona jego witalnością. Miałam ochotę ugryźć go! Z radości! W tym stanie mogłam trwać bez końca. Mimo brutalności Stefana, trwałam w euforycznym pobudzeniu. Endorfiny pewnie gotowały się we mnie. Chciałam wszystkiego spróbować! Wszystkiego! Pozwolić sobie na niedozwolone, zakazane zachowania. Z nieobecnym, poważnym wyrazem twarzy, w środku cieszyłam się! Nie byłam w stanie odezwać się. Orgazm nadal panował nade mną. Z wdzięczności potrafiłam jedynie położyć dłoń na udzie Stefana. I głaskać go.

– Co za ogier... I z jakim chujem! – przemknęło mi przez myśl. Od razu zawstydziłam się. Nigdy nie używałam takiego prostackiego i wulgarnego słownictwa na określenie potencji mężczyzny. Ale taką rozkosz mogłabym przeżyć z każdym mężczyzną. Stefan był tylko ucieleśnieniem moich skrywanych potrzeb.

Renia głaskała moją pupę. Dotykała piersi. Muśnięcia sutka i brodawki sprawiały ból.

– Podniecasz się dużymi penisami! Kup sobie dużego chuja! – krzyczałam do siebie. Nie poruszyłam się. Z przyjemnością wysłuchałam tego polecenia. Powtórzyłam je. I jeszcze raz. Delektowałam się wulgarnym określeniem penisa. Znowu robiłam się mokra.

– Obciągaj! Do czysta! – zarządził mężczyzna. Był bardzo podniecony.

Nie drgnęłam, ale coś do mnie dotarło. Z lubością trwałam w rozkosznym dla zmysłów upojeniu, więc po orgazmie jeszcze nie byłam w stanie...

– Słyszysz? Obciągaj! – jego głos stał się natarczywy. Chwycił moje włosy i szarpnął.

Nawet nie zabolało. Ale powoli wracałam do rzeczywistości. Widziałam grubego penisa pokrytego białymi kropelkami znikającego w moich ustach. Posłusznie zaczęłam go lizać, ssać. Z przyjemnością zatopiłam w nim zęby.

– Ożeż ty... – szarpnął mnie za włosy. – Ej, ty uważaj!

Coś mruknęłam, uważając, żeby nie zadławić się twardym penisem. Jeszcze był dość twardy. Ale przede wszystkim gruby. Pieściłam go, nie ruszając się. Szarpanie włosów nie przeszkadzało mi.

Renia klęczała z tyłu męża. Lizała mosznę i pochłaniała ją ustami. Języczek próbowała wepchnąć do odbytu. Jak ona się starała...

– Chyba zazdrości mi seksu, wytrysku i penisa w ustach. Stąd tak gorliwie zabiega o uwagę męża – – domyśliłam się. Jednak po chwili coś mnie tknęło: – Czy ja też mam tak pieścić męża?

#

– Mariolka, czy pamiętasz... – Renia chciała upewnić się i spojrzała na mnie wymownie. Szczęk składanych naczyń w stołówce, głośne rozmowy obsługi, hałas przesuwanych krzeseł nie sprzyjały rozmowie.

– Pamiętam! – z uśmiechem warknęłam do niej i męża, więc już nie zawracali mi głowy występem. Spokojnie dokończyliśmy śniadanie, rozmawiając o planach na najbliższe dni.

Ze śniadania wróciłam sama, umyłam zęby, trochę posprzątałam, otworzyłam drzwi balkonowe, ustawiłam w nich krzesło. Po chwili zastanowienia jego przednie nogi postawiłam na balkonie. Zdjęłam majtki. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że jestem mokra! Chwyciłam książkę i usiadłam, ale nie mogłam skoncentrować się na czytaniu. Nerwowo krążyłam po pokoju. Orgazm też mnie pobudził. Czułam taki przypływ energii! Gdzieś musiałam dać mu upust! Nie wiedziałam, jak szybko nadarzy się okazja.

Do dziesiątej zostało jeszcze trochę czasu, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam. Do pokoju, jak do siebie, wszedł Stefan. A raczej wpadł. Zamknęłam za nim drzwi.

– I jak? Jesteś gotowa? – nerwowo mi się przyglądał.

– Yhy – skinęłam głową. Patrzyłam i czekałam, aż wyjaśni to wtargnięcie.

W ogóle o tym nie myślał. Nie uwierzył też mojemu zapewnieniu. Zanim zdążyłam zaprotestować, wetknął dłoń pod spódniczkę i pogłaskał pupę!

– No, rzeczywiście – uśmiechnął się z ulgą.

Nawet nie krzyknęłam! Tak mnie zatkało! Obcy facet obmacuje mnie! Chciałam uderzyć go w twarz. Zrobiłam nawet krok, ale przypomniała sobie nasz seks i zrozumiałam, że już nie jest taki obcy. I już nie będzie. Moje zachowanie byłoby śmieszne. Mimo tego nerwowo oddychałam.

– No, zbieraj się! – polecił mi.

– Dokąd?!

– Jak to: „dokąd”? – spojrzał zaskoczony. – Na pokaz. Przecież rozmawialiśmy...

– Tak, ale sądziłam... – nie dokończyłam i wskazałam mu okno balkonowe.

Spojrzał i od razu zrozumiał. Uśmiechnął się pobłażliwie, jak zła nauczycielka do marnej uczennicy.

– Nieee... No coś ty? W ten sposób to można ptaki podglądać – najwyraźniej rozbawiłam go. – Chodź!

#

Cdn.

 




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze


Brak komentarzy! Bądź pierwszy:

Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach