Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Niewolnica - cz. 4.

Część 4.

Było już po godzinie 23. Cisza, wyjątkowo żadnych ryków. Nikt nie urządzał imprezy, więc za oknami piękny widok, rozświetlone alejki, podświetlone drzewa. Stefek wziął aparat i wyszliśmy na korytarz. Drzwi do mieszkań są obu stron, a naprzeciwko windy umieszczono duże lustro z prawie metrowej wysokości numerem piętra. I tam zatrzymaliśmy się. Sunia zdjęła płaszczyk. Teraz stała w samych pończochach i sandałkach na szpilce. Bielizna i obuwie w czerwonym kolorze. Stała przodem, bokiem, z wysuniętą stopą, tyłem z wypiętą pupą. Stojąc przodem w szerokim rozkroku rozciągała pochwę, wkłada w nią palce, onanizowała się. Stefan cały czas robił zdjęcia.

Potem ja podeszłam. Miałam czarne pończochy „kabaretki” i czarne botki. Z przodu były rozcięte i wiązane kilkoma paskami. Wyraźnie widoczna pończocha nadawała stopom jeszcze bardziej seksowny wygląd.

Pierwsze wspólne zdjęcia były na nasz profil. Niewidoczne twarze, wypięte piersi, wyeksponowanie cipki, języczki na sutkach, na mojej łechtaczce. Potem suka obsłużyła językiem moje dziurki, a ja władowałam grube wibratory w jej otwory. Nie byłam delikatna.

– To rewanż za mecz – uśmiechałam się tylko na swój użytek. Nie dałam po sobie poznać, jaką mi to sprawia satysfakcję.

Jęczała podczas ich wciskania i podczas zdjęć. Miało boleć. Jeszcze Panu i suce zrobiłam całą serię zdjęć. On ubrany, nawet w garnitur!, ona praktycznie naga. Ładny kontrast, fajne ujęcia. Oliwka potrafiła pozować, a obiektyw lubił ją.

*

W nagrodę za udane pozowanie sunia dostała porcję galaretki. Znała jej skład i zjadła z uśmiechem. Jeszcze wylizała mi stopy. Jeżeli macie sukę, powinniście korzystać z takiej przyjemności codziennie! Skutecznie poprawia samopoczucie.

– No i co teraz? – Pan zapytał suczkę.

Ona, po sesji zdjęciowej nadal była ubrana w szpileczki, pończochy i obrożę, oznakę jej uległości i zależności. Za naszą zgodą założyła obszerny, różowy tiszert. Teraz więc pośpiesznie podeszła do niego, uklękła plecami w jego kierunku, potem na czworakach i wypięła goły tyłek. Jeszcze podciągnęła tiszert. Obnażyła piersi i sporą część pleców.

– O co chodzi? – Stefan patrzył zaskoczony to na nią, to na mnie. Ale jemu oferowany widok się spodobał.

– Sądziłam, że Pan ma ochotę na seks – wyjaśniła, odwracając głowę w bok.

– Niee, ale kto wie? Może później.

W końcu położyliśmy się spać. Przytuliłam się do Pana. Suka położyła się na materacu obok naszej kanapy. Została w obroży na szyi.

– Niech pamięta, gdzie jest i na jakich zasadach – zdecydował Pan.

Uznaliśmy, że takie miejsce jej noclegu będzie dla nas najwygodniejsze. Jeżeli któreś z nas będzie chciało skorzystać z jej usług, sunia będzie pod ręką. Przecież do tego służyła.

Pan w nocy wstał i wziął sukę. Udałam, że śpię. W kilku pozycjach ruchał ją na materacu. Potem zaciągnął ją do łazienki i tam ruchał aż doszedł. Trochę słyszałam. Musiało być ostro, bo on wrócił, a sunia znowu brała prysznic.

*

Śniadanie zjadła, na zmianę klęcząc i leżąc obok naszego stołu. Na podłodze miała swoją psią miskę i jadła z niej bez sztućców. Trochę ulitowaliśmy się, więc kawę dostała w kubku. Picie z miski trwałoby zbyt długo. Miała tylko obrożę i, na życzenie Pana, założyła zwykłe kabaretki. Jedliśmy i rozmawialiśmy we dwoje, a Stefek czasami palcami stopy drażnił cipkę suczki. Kiedy tylko czuła dotyk stopy, od razu układała się w możliwie najkorzystniejszej pozycji. W pewnym momencie też nabrałam ochoty do zabawy.

– Sunia, do mnie! – przywołałam sunię, przesunęłam nieco krzesło, wysunęłam nogę i już po chwili grzecznie lizała palce mojej stopy. Zadowolona wepchnęłam stopę w jej usta. Dalej lizała. Stefek próbował wepchnąć palce do jej pochwy. Uradowana sunia starała się zaspokoić nas oboje. Kiedy skończyliśmy zabawę, suczka wstała założyła szpilki, pozmywała i posprzątała.

*

Po obiedzie siadła na dywanie przy kanapie obok Pana. Uśmiechnęliśmy się. Mieliśmy dla niej przygotowaną atrakcję. Czekaliśmy, starając się trochę uśpić jej czujność. Pan nieoczekiwanie założył dziewczynie maskę. Nie uprzedziliśmy jej o niczym. Maska skutecznie zasłaniała oczy. W zasadzie zakrywała całą głowę. Były tylko otwory na nos i usta, żeby mogła oddychać i na uszy, żeby mogła słyszeć zbliżające się niebezpieczeństwo albo polecenia. I żeby mogła bać się. Maska miała jedną, szczególną zaletę. Gołymi rękoma nie można jej zdjąć, nawet próbując ją uszkodzić. Zapięcie z tyłu było zabezpieczone małą, zgrabną kłódką. Kluczyki mieliśmy my.

Dodatkowo kajdankami Stefan skuł dziewczynie ręce na plecach. O nic nie pytała, dobra suczka, jednak stała zdezorientowana i coraz bardziej zaniepokojona, zagubiona podczas tych przygotowań. Intensywnie nasłuchiwała. Staraliśmy się, żeby docierało do niej jak najmniej dźwięków. Stała naga, nie licząc pończoch i klapek na szpilce. Chwilami drżała.

W mieszkaniu mamy małe pomieszczenie używane jako garderoba. Wąskie, bo liczy 1,5 metra szerokości i długie na 3 metry. Dużo półek i dwie obszerne szafy. Tam wpuściliśmy Oliwię, ale najpierw wniosłam klatkę. Nie wiedziała o tym. O niczym nie wiedziała. W masce nie była w stanie nawet stwierdzić, czy w pomieszczeniu świeci się światło, czy też nie. Bez słowa zamknęliśmy za nią drzwi. Na klucz. Już po minucie krzyknęła pierwszy raz. Po kilku kolejnych waliła w drzwi. Jeszcze czekaliśmy.

*

Bez słowa poprowadzili mnie dokądś. Ręce skuli mi kajdankami. Na dodatek na plecach. Byłam całkowicie bezbronna. Najgorsza była ta maska. Nic nie widziałam! Coś się szykowało. Oni w ogóle byli przygotowani do spotkania. Ale teraz nic nie mówili i to mnie coraz bardziej niepokoiło. Kiedy ich widziałam, jeszcze mogłam domyślać się czegoś. Teraz nic nie widziałam. Pozostał mi jedynie słuch, ale oni milczeli i jeszcze włączyli muzykę!

Najbardziej bałam się, że dopuszczą do mnie jednocześnie kilku mężczyzn. Kiedyś byłam zależna od pewnego małżeństwa i oni robili ze mną takie rzeczy. Wtedy też starałam się być jak najbardziej użyteczna i skorzystać z takiej okazji, więc kilku mężczyzn sprawiło mi sporą przyjemność, miałam kilka szczytowań. Było świetnie, dopóki nie stali się brutalni... Chyba wściekli się, że i ja czerpałam radość z tych stosunków. Raczej oczekiwali, że będę szarpać się, płakać, błagać o litość. A zerżnęli mnie tak, że nadrobiłam dłuższy post!

Dopiero, gdy we dwóch próbowali wejść mi do pupy, błagałam ich o litość. Do cipki sama bym ich chętnie wpuściła, ale nie do odbytu! Wyżywali się na mnie, jakbym im coś zrobiła. Za dużo wypili i byli tacy agresywni. Na szczęście, mężczyźni tak się wówczas podniecili swoją brutalnością, że spuścili się, zanim wepchnęli się do mojej pupy. A było ich czterech. Dlatego teraz nie obawiałam się takiego pomysłu.

Przypuszczam, że tamta pani zachęcała ich do okrutnego, bezlitosnego zachowania wobec mnie. Ona lubiła sprawiać mi ból i bawiła się moim cierpieniem. Pluła mi w twarz. Odnosiła się do mnie ordynarnie, bo ja byłam znacznie atrakcyjniejsza od niej i zadbana. No, i znacznie młodsza. Jej mąż podniecał się na sam mój widok. A tego nie była w stanie zaakceptować.

*

Jednak z tą parą byłam cały czas i nie dzwonili, więc na pewno nikt się nie pojawi. Kobieta obmacywała mnie, podniecało ją kobiece ciało. Bawiła się moim ciałem i moim strachem. Dzisiaj mężczyzna był bardziej ostry, stanowczy. Bałam się tej zmiany ról.

Służyłam najlepiej, jak potrafiłam. Chciałabym mieć z nimi jak najdłuższy kontakt, podobało mi się ich zachowanie. Czerpałam z niego tyle satysfakcji, rozkoszy... Ból był czasami tak dojmujący, a jednak czułam, że leci ze mnie śluz. Poniżali mnie w sposób, który zachęcał, żeby im wiernie służyć. Obawiałam się, że w szczerej rozmowie, kiedy przyznam, że mam tyle przyjemności z ich zachowania, to zechcą zostawić mnie. To kolejny etap takich zabaw. „Niech suka cierpi jeszcze bardziej”. Wolałam poniżanie i cierpienie fizyczne. Chciałam być im wierna, chciałam być ich suką. Ale im chyba aż tak nie zależało na znajomości i systematycznych kontaktach. Kiedy kazali mi zrobić tatuaż z inicjałami ich imion, to prawie szczytowałam. Było mi głupio, że zobaczą, jak cieknie ze mnie. Bardzo mi się spodobał pomysł trwałego oznaczenia ich własności.

*

A teraz weszliśmy gdzieś. Nadal jesteśmy w mieszkaniu. Oj! Niedobrze... Wepchnęli mnie... i zamknęli drzwi na klucz. Mam skute ręce, więc nie mogę...

– Oła! Och! Przepraszam!  

A nie, to tylko jakaś rolka materiału... Gdzie ja jestem?!

Jakieś półki, regały. Teraz ściana? Nie. Duża płyta. Uchwyt... Aaa, to chyba drzwi szafy! Jestem w jakimś składziku. Ale dlaczego zamknęli mnie? Nie weszli ze mną, bo... Co tu się dzieje? Stoję i boję się ruszyć. Cisza. Dość ciepło, podłoże równe. Mam iść czy stać? A może usiąść? A jak potem wstanę, skoro ręce mam skute? Czego miałabym się trzymać? Akurat teraz szpilki są tylko przeszkodą. Stoję i rozmyślam o niczym. Coś słyszę... Czekam aż przyzwyczaję się do tej ciszy. Łatwiej będzie mi rozpoznawać inne odgłosy. Tylko co to mi da, skoro mam skrępowane ręce?

Wiem już, że nie jestem tutaj sama. Słyszę jakieś szmery, piski. Czyżby myszy? A może szczur?! Może zrobili to specjalnie?

– Och!!  

Aż wzdrygnęłam się z obrzydzenia. Wyraźnie... Wyraźnie słyszę, jak coś biegnie po jednej z półek! Po jakichś gazetach... Ten szmer... Wpuściliby tutaj szczura?! Na taką myśl aż usta mi się wykrzywiają z obrzydzenia. Mdli mnie. Jest mi niedobrze. Chcę stąd wyjść. Natychmiast!

Usłyszałam jakiś ruch. Zamarłam. Co to było? Nagle wrzasnęłam! Nad głową usłyszałam szelest. „To” przeleciało... Fuj!! Nie wiem, co! Aż wzdrygnęłam się! Zaraz zsikam się ze strachu! Piszczałam głośno, bo „to” właśnie dotknęło moich włosów! Gwałtownie szarpałam głową. Bałam się, że „to” zaplącze się w moje włosy albo dotknie moich ust. Odrzuciłam głowę do tyłu i wtedy... Dotknęło mojej twarzy!! To jest obrzydliwe!

– Nie! Nie chcę! Ratunku! Wypuśćcie mnie!

Przerażona okrążaniem mnie przez jakieś obrzydlistwa, krzyczałam i biegałam w miejscu. Potknęłam się o własne nogi, uderzyłam o półki. Starałam się złapać równowagę, boleśnie uderzyłam ramieniem o szafę.

Coś otarło się o moją nogę. Pisnęłam przerażona. Znowu otarło się. Teraz to już był krzyk rozpaczy.

– Nie!! Błagam! Wypuśćcie mnie!! Proszę!!

Coś otarło się o moją nogę! Wrzasnęłam przeraźliwie. Coś drasnęło moją pierś! Krzyknęłam jeszcze głośniej. Już nie wytrzymuję. Wariuję. Chyba wpadam w panikę! Stukam, walę w drzwi.

– Zrobię wszystko! Wszystko! Ale wypuśćcie mnie! Błagam!!

Klęczę pod drzwiami i płaczę ze strachu.

*

Stefan otworzył drzwi. Zapłakana sunia upadła na bok, swoim ciężarem szerzej otwierając drzwi.

– Mięsko gotowe do spożycia – uśmiechnął się, widząc jak tresowane dziewczę drży z przerażenia. – Ludzka wyobraźnia to potężna broń – mrugnął do mnie i pomógł wstać dziewczynie.

Szybko zamilkła. Ciężko oddychała, chlipała. Spod maski spływały łzy na szyję. 

– Proszę! Nie róbcie mi tego nigdy więcej! Błagam!!

– Dała się nabrać na takie proste triki... – uśmiechnęłam się do siebie. – Stefek ma rację: Ludzka wyobraźnia zdziała wszystko.

Miałam ochotę biczować sukę, ale Pan miał inne plany. Westchnęłam, przypięłam smycz do obroży i pociągnęłam zapłakaną dziewczynę do salonu. Zdecydowaliśmy, że jeszcze posiedzi w masce. Rozkuliśmy jej ręce. Siedziała u nóg Pana i odpoczywała. Stefan uznał, że można ją trochę odprężyć, więc wcisnęłam dziewczynie wibrator, mniejszych rozmiarów, do pochwy i zakleiłam ją taśmą. Cicho brzęczał na małych obrotach, a ona poruszała się ożywiona, podekscytowana. Próbowała panować nad pobudzającymi bodźcami. Z uśmiechami obserwowaliśmy jej reakcje.

Potem Stefek przyniósł miskę z ciepłą herbatą i uczył sunię picia z miski. Starała się! Szturchał stopą jej cipkę, kiedy klęcząc z głową przy misce, próbowała pić. W końcu pozwolił jej użyć dłoni.

– Dziękuję! – z wyraźną ulgą w głosie podziękowała i chwyciła miskę. Wtedy niespodziewanie wepchnął, raczej przystawił, wibrator do odbytu. Sunia piła łapczywie, ale nie rozlała napoju. Miała pragnienie po tych przeżyciach. I broniła się przed penetracją odbytu. Chyba bała się, że sprowokujemy nadmierny ból. Stefek był jednak dość delikatny i zanim skończyła pić, zdołał zanurzyć kawałek wibratora do pupy.

Śmiesznie wyglądała z wypiętą pupą, wbitym wibratorem, oparta na łokciach i pijąca herbatę z miski, co chwila rzucając niespokojne spojrzenia do tyłu. Trochę bawiliśmy się jej kosztem, ale dzięki tresurze chcieliśmy zrobić z niej posłuszny kawałek mięska, ładnego mięska, do naszego użytku, więc korzystaliśmy z każdej nadarzającej się okazji.

*

Popołudnie spędziliśmy na długim i ekscytującym spacerze. Pokazaliśmy Oliwce kawałek miasta. Potem jeszcze zaliczyliśmy sopockie molo. Wróciliśmy zmęczeni, ale usatysfakcjonowani. Ona z zadowoleniem nosiła na szyi delikatną obrożę. Elegancka, jubilerska robota i czytelny znak uległości, zależności. Do tego beżowy tiszert ze sporym wycięciem w serek, tworzącym duży dekolt i spódniczce w takim samym kolorze. Na nogach miała efektowne różowe klapki na szpilce. I małą torebkę, taką na portfel, szminkę i smartfona, na długim pasku w tym samym kolorze co szpilki.

Żałowaliśmy, że nie zaplanowaliśmy inaczej dnia. Wieczorny wypad byłby znacznie bardziej ekscytujący. Znajomi, zabawą z inną, uległą suką, demonstracja suki naszym gościom, zabawa w plenerze, wypad na plażę, do lasu. To wszystko jeszcze ją czekało.

– Jeżeli kiedyś wróci do nas – westchnęłam w myślach.

Szliśmy wąską boczną uliczką Starego Miasta i akurat nikogo nie było, wtedy Stefek objął Oliwkę i mocnym chwytem złapał jej pierś. Stęknęła z bólu, ale nie próbowała wyszarpnąć się.

– Chcielibyśmy pokazać suczkę naszym znajomym – zaczął. – Pochwalić się.

Lekko drgnęła, widziałam to. Spłoszyła się. Spojrzała na Stefana.

– Kiedy? Zrobię wszystko, co sprawi przyjemność mojemu Panu i Pani. Naprawdę chcę dobrze służyć.

– Eee tam, deklamujesz takie formułki, a jak przyjdzie co do czego, to odmówisz i taka z ciebie będzie uległa suka – prychnął niezadowolony.

– Proszę mną rozporządzać – zadeklarowała.

*

– Chętnie – kiwnął głową. – Ściągnij stanik.

Zaskoczona spojrzała na Stefana. Ten patrzył na nią wyczekująco. Jego uniesione brwi wystarczały za odpowiedź. Nie pozostawił jej wyjścia.

– Tak, proszę Pana – odpowiedziała. Szybko spojrzała ku wylotom uliczki i zdejmowała stanik. Po chwili podała mi. Nie wzięłam.

– Stań w tamtej bramie i trzymaj go w zębach – polecił Stefek.

Miał gust. Uliczka  tonęła w słońcu, ale za bramą panowała ciemność i chłód. Kilka metrów od bramy znajdowały się schody prowadzące na piętra kamienicy. Jeszcze dalej widniała jasna plama wewnętrznego podwórka. Nie dobiegał stamtąd żaden głos. Dziewczyna wykonała polecenie. Stefan zrobił jej zdjęcie. Przed kolejnym kazał unieść tiszert pod brodę. A przed następnym... Przed następnym trzymała go w ręku.

– Zdejmij... – Stefan wydał kolejne polecenie i czekał na jego wykonanie. Uśmiechnęłam się pod nosem, z trudem powstrzymałam przed parsknięciem. Widziałam jej reakcję, więc nie chciałam jej jeszcze bardziej peszyć.

– Czeka ją jeszcze sporo tresury... – westchnęłam cicho. W bramie dźwięki rozchodziły się nadspodziewanie dobrze. Potem podeszłam do niej i wzięłam jej spódniczkę i majtki. Bieliznę schowałam do mojej torebki. Oliwka w samych szpilkach pozowała na tle bramy, w bramie. Później wystraszona weszła na wewnętrzne podwórko i pozowała nago. Kilka fajnych ujęć i kilka mocniejszych, takich jak przy bramie: z rozchyloną pochwą, z wypiętą pupą i rozciąganą pochwą, z palcem w cipce, z palcem w pupie.

Gestem przywołał ją i sunia pośpiesznie podeszła do niego. Piersi skakały jej przy każdym kroku. Opalona, szczupła, w szpilkach.

– Wygląda bardzo efektownie – przyznałam niechętnie na własny użytek. – Gdyby Stefek kazał jakiemuś przypadkowemu przechodniowi zerżnąć ją, facet pewnie bez wahania skorzystałby z takiej okazji. Albo uciekł – zachichotałam cicho.

*

Nadal staliśmy za bramą kamienicy, na wysokość schodów. Przyjemny chłód nie zachęcał do wyjścia na uliczki Starego Miasta. Oliwka szybko założyła podany tiszert i wyciągnęła rękę po spódniczkę. Stefek uśmiechnął się pobłażliwie, odsunął i oparł o mur: 

– Aga, siądź na schodach, podwiń spódniczkę.

Zrobiłam, o co poprosił. Domyślałam się reszty. Stefek pstryknął mi kilka zdjęć.

– Na nasz profil – dodał z uśmiechem. – No, Oliwka. Uklęknij i wyliż swoją Panią.

Spojrzała zdziwiona, ale nie oponowała. Kiwnęła głową. Po chwili dziewczyna klęczała na jednym kolanie, wypinała pupę i gorliwie lizała moją cipkę. Bawiłam się jej włosami. Podciągnęłam tiszert i uwolnione piersi Oliwki znowu kołysały się w rytm ruchów jej głowy.

– Och! – krótki cichy jęk i dalej mnie pokornie liże.

Stefek już wcześniej przestał robić zdjęcia. Trzymał aparat w jednym ręku i filmował nas, a drugą rozpiął rozporek. Oliwka, pochłonięta wykonywaniem polecenia, jęknęła dopiero, gdy on wszedł w nią. Zrobił to prawie brutalnie. Jednak pozowanie do zdjęć spodobało się Oliwce, podnieciło ją obnażanie się w publicznym miejscu i była mokra. Dlatego nie odczuła bólu, a satysfakcję, kiedy Stefek wziął ją w taki ostry sposób.

Teraz trzymał sunię za biodro i ruchał, a ona nadal próbowała mnie lizać. W końcu ulitowałam się. Wstałam, poprawiłam spódniczkę, wzięłam aparat od niego i kontynuowałam nagrywanie. Uwolniony od aparatu, zrolował tiszert i zepchnął na kark dziewczyny, dzięki temu obiema rękoma trzymał ją za biodra i uderzał z całej siły. Strużka potu spływała mu po twarzy. Był bardzo podniecony. Rzadko miał okazję spółkować z młodszą i ładną dziewczyną. Wiedziałam, że będzie ją męczył. Taka okazja!

*

Sunia stała w rozkroku, jedną ręką trzymała się poręczy, a drugą dziwacznie machała w powietrzu, jakby łapała równowagę albo próbowała pływać. Pewnie nawet nie była tego świadoma. Piersi kołysały się jak szalone, rzucała głową na wszystkie strony i walczyła z własną słabością: starała się nie jęczeć. Uderzenia bioder były tak silne, że jedną szpilkę oparła o krawędź stopnia. Dzięki temu łatwiej było jej utrzymać stabilną pozycję.

Oboje robili sporo hałasu, a Stefek musiał być bardzo podniecony, bo po dwóch-trzech minutach, które w tej bramie trwały wieczność, naprężył się i z sykiem wytrysnął w Oliwkę. Ona intensywnie łapała powietrze, jak ryba wyciągnięta z wody. Jeszcze odwrócił ją i zmusił do wylizania penisa. W uroczym przysiadzie obsługiwała go z tiszertem zrolowanym pod brodą. Trzymał piersi, miętosił je i z satysfakcją patrzył, jak dziewczyna oblizuje penisa. Jeszcze próbował posuwać ją w usta!

Kiedy wreszcie skończyli, dałam jej chusteczki do wytarcia i wyszłam przed bramę. Widziałam, że śluz pociekł na jej ozdobną obrożę. Powiedziałam jej, podziękowała. Nadal podniecona, rozdygotana, rozgrzana nie odczuwała tak delikatnych bodźców, jak krople śluzu na obroży. Po chwili pojawił się Stefek.

– Teraz bym ciebie wyruchał – szepnął, siadając na murku obok mnie. Jeszcze było widać erekcję.

– Nie przesadzaj – uśmiechnęłam się, rozbawiona jego deklaracją.

Zaczekaliśmy na Oliwkę. Wyszła, wyrzuciła chusteczki i podeszła do mnie.

– Nie dostaniesz bielizny – wyjaśniłam jej.

Decyzję przyjęła bez słowa protestu. Karnie kiwnęła głową. Chyba nawet odpowiadała jej taka sytuacja. Wyjęła szminkę i poprawiła usta.

– Ale miałam orgazm... – uśmiechnęła się, zatrzepotała rzęsami i kilka chwil poruszała biodrami, jakby tańczyła.

Też uśmiechnięci patrzyliśmy na nią. Nam również spodobała się ta ekscytująca i niecodzienna zabawa. Sunia założyła torebkę na ramię i ruszyła między nami. Stefek obiecał nam lody.

*

– Szkoda, że mieszka tak daleko – kilka godzin wcześniej wyznałam po cichu Stefkowi, gdy Oliwka, po krótkiej sesji zdjęciowej zakończonej seksem, była zajęta oglądaniem jakiejś wystawy obrazów na Długiej. Z kolei paru mężczyzn z zainteresowaniem obserwowało efektowną blondynkę, która założyła beżowy tiszert z odważnym, szerokim wycięciem. Podkreślał jej opaleniznę, ładnie eksponował biust, a gdy nachyliła się...

– Korzystaj póki możesz – westchnął sentencjonalnie. Miał podobne odczucia.

Dlatego nie zaskoczył mnie wieczorem, kiedy siedzieliśmy na kanapie przed telewizorem. on czytał swój tygodnik, ja – książkę, a sunia oglądała tv. W pewnym momencie odłożył tygodnik, przysunął się do mnie i bez słowa odchylił spódniczkę. Sprawdził, czy mam majtki. Suczka siedziała na dywanie przy jego nogach i patrzyła w ekran. Pan ruchem brwi polecił mi zdjąć majtki. Zdjęłam. Położyłam na kanapie i rozchyliłam nogi. Pan uśmiechnął się. Na tyle się znaliśmy, że byłam domyślna. Suczka uważnie nam się przyglądała.

Chwilę później sytuacja bardzo się zmieniła. Wystarczyło jedno polecenie Pana. Klęczałam na czworakach na tapczanie. Już bez spódniczki i bez bluzki. Suczka zdjęła mi stanik. Pan usiadł na kanapie i masował moją łechtaczkę. W drugiej ręce trzymał pierś. Miętosił, masował ją, drapał sutek paznokciem, więc brodawka stwardniała.

– Sunia, moje spodnie! – polecił krótko.

Suczka sprawnie rozpięła mu spodnie, wyjęła penisa i klęcząc na dywanie, zaczęła go lizać.

– Od razu zapamiętała, że bez naszej zgody nie było jej wolno siedzieć na kanapie – pomyślałam z satysfakcją.

Ani razu nie dostała od nas takiej zgody. Chyba, że chodziło o seks...

*

Dn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze

Wspaniałe opowiadanie. Nie mogę się doczekać kolejnych części. I czekam na moment, gdy suczka wróci do nich z tatuażem.

Tomnick29/12/2019 Odpowiedz

Dziękuję; 5. część zamyka cykl. Nie wszystkie oczekiwania się spełniają.
Pozdrawiam :)


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach