Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Uklad, cz. 4.

Część 4.

Szybko ubrałam klapki na szpilce i wyszłam za nim. Chwycił mnie za rękę i pociągnął na parter. Ledwie nadążałam! Biegłam na palcach, bojąc się, że skręcę nogę. Na schodach waliłam szpilkami, informując wszystkich, że schodzę. Na szczęście, przynajmniej chodnik w korytarzu tłumił moje pośpieszne kroki. Tam poszliśmy aż do szczytowego pokoju. Z kieszeni wyjął klucze i otworzył drzwi. Wszedł pierwszy, jakbym nie istniała, przemknął przez korytarzyk i od razu podszedł do drzwi balkonowych, otworzył je i postawił krzesło. Na zewnątrz. Podłoga balkonu była z pół metra nad ziemią.

Starałam się uspokoić oddech po tym szybkim marszu na szpilkach piętro niżej. Czekałam przy drzwiach, czekałam, ale się nie doczekałam. Pozbawiona złudzeń wzruszyłam ramionami, zamknęłam drzwi, minęłam łazienkę i weszłam do pokoju.

– Co się tak wleczesz? – gderał, zaabsorbowany ustawianiem krzesła. – O, tutaj usiądziesz – dłonią wskazał krzesło, jakby mówił do osoby upośledzonej.

Wkurzył mnie. W rewanżu wczułam się w rolę i z otwartymi ustami rozejrzałam się po pokoju. Wyglądałam, jakbym stała zafascynowana dziełami w Luwrze. Podziwiałam zaciek na ścianie, pajęczynę w rogu pokoju. A tego nosiło... Przebierał nogami w miejscu, jednak jeszcze milczał. Pokój był taki sam jak wszystkie pozostałe, ale po rzeczach wiszących na krzesłach i rozgardiaszu domyśliłam się, że zamieszkują go mężczyźni.

Tymczasem Stefan podszedł do laptopa, stuknął w klawisze i popłynęła muzyka jak na seansie u psychoterapeuty. Mocny dźwięk gwarantował zewnętrzny głośniczek.  

– Bez obaw, utworów starczy na ponadgodzinny występ – Stefan lekceważąco machnął dłonią. – Pamiętaj, pokaż się punktualnie o 10. Na to widowisko czeka trochę ludzi. Też tam będę – zaznaczył i skierował się do wyjścia. Jego słowa zabrzmiały, jakby pod balkonem miał zebrać się tłum.

– Yhy – pokiwałam głową, nie patrząc w jego stronę. Jeszcze raz obrzuciłam pokój wzrokiem.

Mój kochanek zatrzymał się na moment.

– A, właśnie! Byłbym zapomniał... – palcami pacnął się w czoło. – Być może ktoś będzie miał do ciebie prośbę. Postaraj się ją spełnić. Nie obawiaj się, bądź na luzie. Widzę, że sąsiedzi już wyszli, a ta przegroda dokładnie oddziela balkony, więc 'gdyby coś', to i tak nie będziesz miała przypadkowego widza. O tej porze w ogóle większość osób jest już na plaży – był przekonany, że uspokoił mnie.

Patrzyłam na niego przestraszona i zdeprymowana. Dopiero teraz w pełni docierało do mnie, na co się zgodziłam! Miałam sporo zapłacić za swoją lekkomyślność i pochopny toast z nieznajomymi.

– Czyj to pokój? Ile osób będzie na tym ‘pokazie’? Jaka prośba? O co w ogóle chodzi z tym występem i bieganiną po piętrach?! – chciałam zadać te pytania, ale milcząc patrzyłam na niego i słuchałam ostatnich uwag. – Jego „parę osób” tak zabrzmiało, jakby to miał być tłum! Czyli ile: kilkanaście osób czy trzydzieści?! – panikowałam w duchu. Za to na zewnątrz nadal robiłam wrażenie opanowanej i nieco zdystansowanej do pomysłu organizatora mojego występu.

– No, lecę, bo mi zajmą dobre miejsce – żartując, poklepał mnie po pupie. Zanim zdołałam odsunąć się, zdegustowana jego poufałością, jeszcze ucałował mnie w policzek i wyszedł. Drzwi zamknął na klucz!

– Jak jazda rollercoasterem – mruczałam do siebie. – Rano upojny seks i lot w chmurach, a teraz ostra jazda w dół: wystawianie swojej intymności na pokaz obcym ludziom... Wstyd, upokorzenie, będąc traktowaną jak przedmiot. I jeszcze zamknął mnie w tym pokoju! – oburzyłam się. – Kurde, jak niewolnicę! 

Pod balkonem już stało kilka osób. Swobodnie rozmawiały. Spojrzałam przez żaluzję, ale drzewa za bardzo zasłaniały widok. Trochę mnie to uspokoiło. Sfrustrowana pokręciłam głową, dziwiąc się swojej obecnej roli. W oczekiwaniu na występ nieco przesunęłam krzesło, klucze od pokoju odłożyłam na stolik, machinalnie poprawiłam bluzkę i spódniczkę, obejrzałam cipkę i zdziwiłam się. Byłam mokra! 

– Jednak mam w sobie coś z  ekshibicjonistki, skoro taki ‘występ’ działa na mnie aż tak stymulująco... – przyjęłam do wiadomości. – W sumie, czemu się dziwić? Znani, wybrani ludzie, dyskrecja. Nikt mnie nie zgwałci, bo chyba nie przeskoczy przez balkon, a nie do końca wyjaśnione warunki tylko budują napięcie. W moim przypadku pozytywne napięcie.

Punktualnie o godzinie 10. wyszłam na balkon.

#

Przed nim stało zaledwie kilka osób. Pierwszą reakcją była ulga. Ale chwilę później, ku własnemu zdziwieniu, poczułam coś..., jakby zawód. W duchu sądziłam, a może..., a może wręcz miałam nadzieję?, że będzie więcej osób zainteresowanych oglądaniem mojej zabawy z cipką! Liczba widzów rozczarowała mnie.

– Łeee..., czyżbym już nie była wystarczająco atrakcyjna? – odezwała się moja ciemna strona osobowości. – Kobieto! Masz męża, nie wszystkich tutaj znasz, robisz to pierwszy raz i, uważaj!, od razu łamiesz granicę przyzwoitości! Publicznie! Oraz na trzeźwo! Mało tobie wrażeń? Może masz jeszcze ochotę na kłopoty? – naprędce tłumaczyłam sobie.

Przez chwilę obserwowałam ich. Wyglądali, jakby umówili się i czekali na kogoś albo na coś. Ręcznik na ramieniu, w ręku wypchana reklamówka, leżak, płetwy. Kiedy usiadłam na krześle, odwrócili się w moim kierunku. Nadal rozmawiali. Trochę speszyłam się, widząc w grupie Kacpra z Kingą.

– A co tam! Nikomu przecież nie powiedzą! – miałam nadzieję.

Spostrzegłam nową parę, a może małżeństwo, tuż po „trzydziestce”. Szczupli, atrakcyjni, pogodni, a ich opalenizna sugerowała wcześniejszy pobyt w „ciepłych krajach”. On, brunet z zarośniętą klatą, ładnie zbudowany. Od razu widać, że ćwiczy w siłowni, dba o siebie. Ona, jasna szatynka z naturalnie kręconymi włosami, opadającymi na ramiona. Perłowy lakier pokrywający wszystkie paznokcie podkreślał jej urodę i opaleniznę. Ukradkiem bądź nachalnie wszyscy mężczyźni oglądali jej duży biust. Uważałam go za udany wytwór chirurgii plastycznej.  

– Nie bójcie się, on jej nie ucieknie! – miałam ochotę krzyknąć do tych napalonych obserwatorów.

Musiałam jednak przyznać, że dziewczyna starała się przyciągać uwagę. Góra kostiumu była o numer za mała, więc sporą część biustu można było obejrzeć bez wysilania wyobraźni. Majteczki od kostiumu też niewiele zasłaniały, udowadniając, że dziewczyna jest dokładnie wygolona. Gdy odwróciła się, widziałam, że znikają między pośladkami. Za taki strój kilka starszych pań od razu by ją rozerwało na strzępy. A panowie, niezależnie od wieku, pewnie spędziliby z nią chociaż kwadrans na rozmowie i wspólnych zdjęciach. Jej partner, mąż?, wydawał się nie zauważać obleśnych spojrzeń mężczyzn. Oboje nosili modne okulary przeciwsłoneczne. 

#

Wśród tych osób zauważyłam jakiegoś młodego chłopaka. Nie mógł mieć więcej niż 20-22 lata oraz mężczyznę w wieku tych, którzy „złowili” mnie na wieczorku zapoznawczym.

– To nasza Mariola – przedstawił mnie półgłosem Stefan, stojąc z żoną wśród innych widzów.

– Ja ci, kuźwa, dam „nasza” – myślałam, nieznacznie uśmiechając się przez zaciśnięte zęby. – Gnój, uznał mnie za swoją własność!

– Jeszcze nie znasz naszego kolegi – kontynuował gospodarz spotkania. – To Aleksander, czyli Alek, czasami Olek. I najmłodszy w naszym gronie, ale niezastąpiony w wielu sytuacjach, Dominik. Nasz młody kolega ma 18 lat, ale, przyznaję, bez niego czulibyśmy się tutaj jak bez ręki – z uśmiechem rzekł Stefan.

– Nastolatek?! – tylko tyle zdołałam pomyśleć.

Reszta życzliwie potakiwała, słysząc słowa Stefana. Alek pogodnie kiwnął głową, kiedy padło jego imię, a komplementowany Dominik niezgrabnie pomachał do mnie, nieśmiało uśmiechając się. Wyglądał na speszonego. Jednak wśród mężczyzn wyróżniał się posturą. Nie był wysoki, ale krępy, praktycznie bez śladów tłuszczu na muskularnej sylwetce. Takiej tylko domyślałam się, bo ukrywał ją pod zbyt obszernym tiszertem i szerokimi szortami cargo z wypchanymi kieszeniami. Jedne i drugie w szarym kolorze, co jeszcze bardziej czyniło go tłem nawet dla nielicznej grupki.

– Dzisiaj w naszym gronie są jeszcze Nikola i Czarek – Stefan wskazał parę. – Kto wie, może i oni zechcą uświetnić jeden z naszych wieczorków?

– Oooo... – rozeszło się w grupie.

Odniosłam niemiłe wrażenie, że zainteresowanie moim występem, przynajmniej chwilowo, zmalało. Wszyscy gapili się na tę całą Nikolę. Ona lekko dygnęła i czarowała wszystkich swoim uśmiechem. Białe zęby wyglądały efektownie na tle opalonej twarzy. Czarek tylko uśmiechnął się przelotnie. Wyglądało to tak, jakby był zadowolony, że inni podniecają się wyglądem jego partnerki.

– Nooo, może bardziej Niki niż my... – wydusił z siebie wyluzowany Czarek. Niki ponownie szeroko uśmiechnęła się i zachęcająco poruszyła ramionami. Biust zafalował.

– Doprawdy?!

– No, a kiedy?

– Jeszcze chwila i zaczną robić zakłady – pomyślałam.

– Wszyscy chętnie będą panią podziwiać. Bardziej intymnie...

– Koniecznie! Taka piękna kobieta tylko dla jednego mężczyzny?!

– Właśnie!

Panowie rozkręcali się z każdym zdaniem, ale ten ostatni komentarz należał do Kingi.

#

Czarek spokojnie przyjmował te deklaracje, a Nikola z przyklejonym uśmiechem kiwała głową.

– Jeżeli Czarek mi pozwoli...

– Uwaga! Moi drodzy... Uwaga! – szeptem suflera Stefan w końcu uspokoił grupę. – Proszę, zaczynaj – polecił mi naglącym tonem.

Trochę ich zaskoczyłam. Co prawda, wystroiłam się w ażurową bluzeczkę, ale pod nią założyłam cielisty staniczek. Widziałam, jak na początku mojego niby-występu próbowali dojrzeć sutki pod bluzką i dopiero wtedy orientowali się lub nie, że ubrałam stanik. Zanim wyszłam na balkon, z dekoltu wyjęłam i założyłam okulary przeciwsłoneczne. Nie były produktem jakiejś znanej, światowej marki. O to wcale nie dbałam. Jednak dzięki rozmiarowi, miały inną zaletę: zasłaniały sporą część twarzy. Dzięki nim czułam się pewniej.

Usiadłam i oparłam całe stopy o podłoże. Byłam w klapkach na szpilce. Te podkreślały smukłość moich nóg i sprawiały wrażenie dłuższych. Rozsunęłam nogi, wsłuchiwałam się w muzykę. Tak było mi łatwiej zapomnieć. Dość wysoko podciągnęłam spódniczkę. Teraz jej dolna krawędź była na wysokości mojej cipki. Siedziałam wyprostowana, więc widziałam ją. Spódniczka była podciągnięta, więc jeszcze bardziej rozsunęłam nogi. Wszyscy wpatrywali się w moje krocze.

Lekko masowałam łechtaczkę. Palcem wskazującym musnęłam krawędź jednej wargi sromowej, potem drugiej. Muzyka nie popędzała mnie. Nawilżyłam palec śliną, a potem odchyliłam wargi sromowe. Wiedziałam, że zobaczyli, jakie są ładne, różowiutkie. Krawędzie były ciemnoszare i fioletowe. Ich zabarwienie zmieniało się w zależności od stanu podniecenia. Delikatnie pocierałam je. Najpierw powoli, ciągle pamiętając o obecności widzów. Obcych ludzi! Poirytowana, przypadkowo musnęłam łechtaczkę. Zacisnęłam wargi i szybciej pocierałam wargi. Czasami dotykałam łechtaczki.

Myślałam o  mężczyźnie. Nie! O dwóch mężczyznach. Silni, stanowczy, męscy. Brali mnie brutalnie. Pocierałam łechtaczkę góra-dół. Czasami z boku na bok. Ci dwaj wchodzili we mnie jednocześnie. Trzymali moje ciało w swoich silnych rękach. Dyszałam między nimi. Dawali mi tyle rozkoszy...

Łechtaczkę pocierałam szybciej. Raz palcem, raz wnętrzem dłoni. Teraz ja byłam brutalna, szorstka. Podniecona dotykałam podłoża tylko palcami stóp. Mięśnie nóg napięte, maksymalnie rozchylone. Szybki, krótki oddech. Zaciśnięte oczy. Wolną dłonią niecierpliwie rozpięłam bluzkę i masowałam pierś. Czułam twardą brodawkę, stwardniały sutek. Słyszałam jakiś komentarz, ale nic nie rozumiałam. Fala rozkoszy przyszła nagle i zalała mnie... Chyba krzyknęłam. Ciśnienie zatkało uszy. Słyszałam bicie serca, pulsowanie w uszach, suchość w gardle i mokre palce. Kiedy napięcie malało, rozkosz odpływała, zdałam sobie sprawę, że uśmiecham się do siebie i słyszę wulgarne komentarze. Jeszcze masowałam łechtaczkę, głaskałam wargi.

#

Po pokazie tkwiłam w bezruchu z szeroko rozchylonymi nogami, dłonią na łechtaczce i obnażonym biustem. Oddychałam ciężko. Moje piersi unosiły się i opadały. Nieświadoma tego, swoimi gestami i wyuzdaniem nadal grałam na emocjach widzów. Większość byłam wpatrzona w moje krocze, podziwiali moje stopy w szpilkach, masowany biust. Miałam ochotę jeszcze długo pozostać w takim nastroju.

Jego głos w jednej chwili przywołał mnie do porządku. Czar prysł.

– Słuchajcie, zostawiam was na chwilę – rzucił Stefan i energicznie ruszył w kierunku domku. – Nie rozchodźcie się! – usłyszeliśmy jeszcze, chociaż jego już nie było widać.

Nie odniosłam wrażenia, że ktokolwiek miał ochotę odejść. Nie w tej chwili.

Mój ‘tancerz’, Juliusz, zareagował pierwszy.

– Juliusz de domo: Cezar – znowu w duchu zakpiłam z niego, patrzył za Stefanem, zdziwiony jego reakcją. Potem podszedł do Reni, objął ją ramieniem, z uśmiechem coś powiedział i razem czekali na dalszy ciąg. Nikt nie ruszy się z miejsca. Reszta gapiła się na mnie.

#

Usłyszałam chrobot klucza w drzwiach i chwilę później Stefan stał przy mnie.

– Świetna byłaś! – uśmiechnął się. – Uwaga... – ciszej zwrócił się do stojących na zewnątrz. – Mariolka da jeszcze jeden pokaz!

Spojrzałam na niego zaskoczona. Nie wiedziałam, o czym mówi.

– Co? Niby jaki? Przecież ja nic nie obiecywałam... – patrzyłam na niego z pytaniem w oczach.

On szybko stanął za mną, objął i ustawił przodem do widzów. Nie zdążyłam o nic zapytać, kiedy poczułam jego usta na karku, potem na szyi. Był bardzo podniecony, dyszał mi do ucha. Na chwilę przymknęłam oczy i akurat wtedy jego dłonie powędrowały w górę i zatrzymały się na piersiach. Miętosił jej dość delikatnie, ale szybko i pobieżnie, mechanicznie, jakby cieszył się z samego faktu ich posiadania.

– Pewnie chce się dostać... – nie dokończyłam myśli, bo poczułam, jak przyciska biodra do mojego ciała, a twardy penis pcha tyłek.

– Chwileczkę... – szepnął do mnie. Wykorzystał moje niezdecydowanie i chwilę później rozpiął rozporek. Wyjął penisa i zanim zareagowałam, już wsunął go między moje pośladki. Chyba westchnęłam speszona jego przebojowością. Wszystko działo się tak szybko... Z przodu chwycił za spódniczkę i zatknął jej dół za pas. A ja cały czas stałam bierna, właściwie czekając na jakieś jego polecenie.

Publiczność zareagowała cichym śmiechem i dyskretnymi oklaskami. Jego pomysł spodobał się. Zaskoczona zdecydowanym zachowaniem Stefana stałam z otwartymi ustami i patrzyłam przed siebie. Trochę dalej od grupy widzów jakaś para przeszła, głośno rozmawiając, ale nawet nie spojrzała w naszą stronę. Publiczność nie była zbita w grupę, więc nie zwracała na siebie uwagi. Z kolei Dominik stał bokiem do nas i na zmianę patrzył w kierunku rogu budynku i na balkon. A ja posłusznie stałam i czekałam. Jak na wyrok...

#

– To co? Zabawimy się szybciutko, dobra? – zapytał szeptem i liznął moje ucho. Przeszył mnie dreszcz. To jedno z moich bardziej wrażliwych miejsc. Stefan lewą ręką chwycił mnie w pół, prawą rozepchnął nogi i bez problemu wepchnął penisa do mokrej pochwy. Zaczął poruszać biodrami. Znowu słyszałam śmiechy i ciche oklaski.

– Stefan, idź na całość! – krzyknął ktoś z oglądających, a reszta wybuchła tłumionym śmiechem.

Chwilę później rozpinał mi bluzkę. Próbowałam protestować, ale był silniejszy i szybszy. Rżnął mnie, trzymałam się futryny, a on chwycił poły bluzki i zsunął ją na boki. Rozochocony sukcesem coraz mocniej uderzał biodrami. Stękałam. Próbowałam zaciskać usta, ale i tak wyrywały się jakieś dźwięki. Byłam bezsilna.  

Stefan chwycił mnie za ręce i pociągnął je do tyłu. Stałam w rozkroku, wychylona do przodu, z rękoma wyciągniętymi do tyłu i podciągniętą spódniczką. Goły biust prezentował się w całej okazałości, bo bluzka lekko zsunęła się z ramion. Piersi kołysały się przy każdym ruchu jego bioder, a z dołu słyszałam komentarze na temat mojego wyglądu. Twardy członek rytmicznie wnikał i wysuwał się z pochwy. Stałam bezbronna i pozbawiona intymności. Wszyscy dokładnie mnie widzieli. Nie mogłam ani uciec, ani schować się.

– Żywa, seksualna zabawka dla wszystkich – przemknęło mi przez myśl.

Stefan rżnął mnie coraz mocniej. Teraz on postękiwał. Na pewno z wysiłku, ale przyśpieszył i trzymał mnie mocno. Byłam przekonana, że za chwilę wytryśnie. Miałam rację. Po kilku kolejnych ruchach, nagle gwałtownie wyszedł ze mnie, chwycił za kark i gwałtownym, niecierpliwym gestem pociągnął do siebie.

#

– Klęknij! Szybko! – wystękał Stefan.

Nie chciałam, ale nie miałam wyjścia. Uklękłam i jeszcze widziałam, jak masuje penisa. Czekałam z opuszczonymi rękoma, z potarganymi włosami. Wcześniej szarpana za kark. Po tym wszystkim nie potrafiłam roztaczać resztek uroku osobistego...

– Otwórz usta! – złapał mnie za włosy i odchylił głowę. Kątem oka jeszcze zobaczyłam biały strumień. Spadł mi w usta i na twarz. Po chwili kochanek wypełniał moje usta członkiem.

– No, liż go! – ponaglił mnie, niecierpliwie szarpiąc włosy. Sapał z podniecenia. Widzowie dodawali mu pewności siebie. Żarty były kierowane pod moim adresem.

To szarpanie zabolało. Z członkiem wypełniającym usta nawet nie mogłam sobie pozwolić na grymas. Część spermy wyciekła z ust. Nie chciałam ani lizać penisa, ani połykać spermy. Stefan zauważył mój brak entuzjazmu. Nie byłam podniecona tak jak on. Nie miałam ochoty na takie wymuszone pieszczoty.

– Wystarczy, że użył mnie w pokazie – chciałam jak najszybciej opuścić ten balkon i pokój.

– I połknij wszystko! – ciężko oddychał. Kiedy podniecenie nieco opadło, uśmiechnął się i spojrzał na widzów. Ciche oklaski przyjął z uśmiechem. Wygięty, pokazywał penisa w moich ustach. Nie pozwolił mi wypuścić go z ust.

Przytulona do Kacpra Kinga z uśmiechem rozbawienia patrzyła na nas. On poważnym wzrokiem przyglądał się temu pokazowi spółkowania. Kinga zagryzła wargę, a potem coś szeptała mu do ucha, stojąc na palcach jednej stopy, a drugą nogę uginając w kolanie. Chłopak spojrzał na nią i kiwnął głową, kiedy przestała szeptać. Zbierali się do odejścia. Nowa para z uśmiechem patrzyła na nas. Ani grama zażenowania. Okulary wcisnęli we włosy na głowie, żeby lepiej widzieć cały pokaz. Czarek obejmował Nikolę, a ona wręcz nachalnie tuliła się do niego. Stefan jeszcze poruszał biodrami, żeby zmusić mnie do dokładnego wylizania członka. Nadal sterczał mu. Renia robiła wrażenie rozbawionej moim zachowaniem.

– Mariolka zachowuje się jak niewyrobiona nastolatka! – śmiała się do Juliana. Ktoś parsknął śmiechem.

– Ani cienia zazdrości! – zdumiałam się, słysząc głośny komentarz. 

Wszyscy cały czas z uwagą patrzyli na jego popisy i świetnie bawili się moim kosztem. Wyczułam ich zadowolenie. Wiedzieli, że też będą mogli skorzystać ze mnie.  

#

– A... A ten... A, czy mogę skorzystać z Marioli? – padło pytanie wypowiedziane niepewnie i przyciszonym tonem.

– Jasne! Zapraszam, zapraszam! Nie ma limitu – Stefan był hojny. Moim kosztem.

Na moich oczach ten osiemnastolatek, Dominik, podszedł do balkonu, chwycił barierkę rękoma, odbił się dwa razy, gwałtownie podciągnął, puścił jedną rękę i przeskoczył ją! Za nim podszedł ten nowy nieznajomy czyli Alek. Jego atak na barierkę wyglądał zupełnie inaczej. Spokojnie wspiął się, na barierce położył stopę nogi wyrzuconej w bok i teraz dość nieporadnie przetaczał się nad nią. Po tym nudnym początku wszystko potoczyło się błyskawicznie.

Podczas przetaczania stracił równowagę, puścił poręcz. Leciał głową w dół! Oczyma wyobraźni już ‘widziałam’, jak z impetem wali głową i plecami o kafle balkonu. Już ‘słyszałam’ jego jęk i ‘widziałam’ krew na balkonie... Resztę widziałam jak na filmie odtwarzanym w zwolnionym tempie. W ostatniej chwili mocnym, rozpaczliwym chwytem złapał barierkę. Głowę i plecy z solidnym dupskiem dzieliło naście centymetrów od kafli, gdy jakimś cudem stanął na jednej nodze. Za to drugą nogą tak pizdnął o posadzkę! No, słyszałam trzask pękających płytek! Albo znowu zagrała moja wyobraźnia...

Czerwony na twarzy, z wystającą na czole żyłą, uśmiechnął się do mnie. Trzymał się poręczy i wyglądał, jakby wpadł do zbyt dużej muszli, a ta jeszcze wciąga go! Chwilę trwał w pełnym napięcia bezruchu. Drżały mu ręce. Ostatecznie wygrał walkę z siłą przyciągania, więc resztkami sił podciągnął się i wstał. Do koszulki przykleiły się facetowi drobne płatki farby z balkonowej poręczy. Czoło lśniło od potu. Nie rozglądał się. Od razu ruszył do mnie. A raczej na mnie. Ciężko dyszał, zatoczył się. Walka o życie na poręczy balkonu kosztowała go sporo sił.

#

– No, niewiele brakowało, a wpadłby pan od razu do pokoju – z kamienną twarzą zawyrokował Dominik.

– Eee... Ee, tam! – Alek zatrzymał się, wzdychał ciężko, bagatelizując swój wyczyn. – Za bardzo rozpędziłem się – machnął ręką, ocierając pot z czoła.

– Myślałem, że przywali pan w beton – szczerze oświadczył Dominik.

Reszta jeszcze przez chwilę trwała w pełnym napięcia milczeniu. Nadal wszyscy byliśmy pod wrażeniem jego szalonych ewolucji na poręczy.

– Kurwa, ja już mam dość wrażeń na dzisiaj! – stłumionym głosem nagle zwierzyła się Renia. – Muszę wypić coś mocniejszego niż tonic. Ma ktoś alkohol przy sobie? – rozglądała się niespokojnie, nerwowo wachlując się dłonią.

– Ciii... Renia! Cicho! – szepnął Juliusz. – Nie przeklinaj, nie wypada – rzucił scenicznym szeptem, rozglądając się po balkonach. Ruchem brwi wskazał budynek. W końcu stali pod jego ścianą. Uwagę podkreślił uspokajającym gestem. Uzyskał dokładnie odwrotny efekt.

– Co, cicho, kurwa?! Co, cicho?! – podniosła głos wstrząśnięta Renia. Była czerwona na twarzy i nerwowo drobiła w miejscu. Kropla potu spływała po jej skroni. – Po tym, kurwa, pierdolonym pokazie spajdermena z oponą, aż popuściłam z wrażenia! A jak mi ciśnienie skoczyło! Och! – jeszcze intensywniej wachlowała się dłonią.

– To idź się przebrać – łagodnym tonem poradził Juliusz. Na jego twarzy malował się niesmak. Widocznie nie był przyzwyczajony do wysłuchiwania aż tak intymnych zwierzeń. Dyskretnie odsunął się od sąsiadki. 

– Akurat teraz?! – gwałtownie odwróciła się i wzburzona spojrzała na niego z taką odrazą jak na zapchany zsyp. Głośno oddychała. – Długo nad tym myślałeś?! Zwoje mózgowe ci się wyprostowały? – syknęła zdenerwowana. Przerwała wachlowanie, a dłonie zacisnęła w pięści. – Co z was za ludzie?! Jeden skacze przez barierkę z gracją kozicy trafionej bejsbolem, a drugi myśli jak Einstein po lobotomii!

Juliusz tylko bezradnie wzruszył ramionami, na moment jego twarz wykrzywił grymas niezadowolenia, po czym rozejrzał się niespokojnie, coś niewyraźnie mruknął i utkwił wzrok w drzwiach balkonowych. Udawał, że stoi sam. „Nie słyszał” gderania Reni.

Słuchałam, patrzyłam, ale zastanawiałam się wyłącznie nad swoją sytuacją.

– Zwierzyna łowna. Normalnie jestem jak zwierzyna łowna! – zaniepokoiłam się, widząc zaczerwienioną i nabrzmiałą twarz Alka-Olka wykrzywioną niby-uśmiechem. – Weźmie, zgwałci, spuści się i będzie wszystkim opowiadał jak używał mężatkę. I to po „skoku” przez balkon! – denerwowałam się. – Taki kloc to musiałby wejść na minę, żeby przeskoczyć przez tę barierkę!

#

Obejrzałam się. Zbliżał się Dominik. Aż się przestraszyłam i cofnęłam do wnętrza pokoju. Chłopak jakby zapomniał, gdzie jest. Rozpiął rozporek i z majtek wyjął penisa. Był spory! Długi i gruby. Trochę obawiałam się takich rozmiarów, ale teraz przede wszystkim obawiałam się Dominika. Zmienił się. Twardy penis kołysał się, a on chyba nabrał pewności siebie, wiedząc, że rozmiarem może zaimponować kobietom. Ani śladu skrępowania na twarzy i w ruchach. Czuł się panem sytuacji. Szedł po mnie jak po swoją własność. Różnica wieku nie miała znaczenia. Był ważniejszy, silniejszy. Dominował. Nie poznawałam go.

– Toż to jeszcze dzieciak! – próbowałam dodać sobie otuchy.

Z boku zbliżał się Alek. Spocony, ciężko oddychał, obleśnie uśmiechał się i ślinił. Uśmiech, w którym szczerzył zaniedbane zęby, napawał mnie wstrętem. Jeszcze przebierał palcami, jakby chciał podkreślić swoją przewagę i zabawę moim kosztem.

#

Dokończenie nastąpi.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze

Staleu11/01/2020 Odpowiedz

Kiedy możemy się spodziewać powrotu najlepszej serii na tej stronie - \"Maturzystki\"?

Tomnick18/01/2020 Odpowiedz

Szczerze: nie wiem. Może w lutym, ale to jedynie przypuszczenia.

Dzidek16/01/2020 Odpowiedz

Super opowiadanie, świetny klimat. Mam nadzieję, że jeszcze je trochę rozwiniesz. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu,\"korzystania\" z głównej bohaterki przez pozostałych wczasowiczów, zwłaszcza Nikoli i Czarka. Pozdrawiam

Tomnick18/01/2020 Odpowiedz

Dziękuję. Czasami, jeżeli pozostaje pewien niedosyt, jest więcej miejsca na działanie wyobraźni. Swoją drogą, trudno dyskutować, jeżeli odpowiedzi pojawiają się po kilku dniach...
Pozdrawiam


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach