Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Co za VIP..., cz. 2.

Część 2.

Rozsiadłem się przy wolnym stoliku. Część gości stała na lepiej oświetlonym tarasie. Kolor kafli był jasny, więc jeszcze potęgował wrażenie rozświetlenia otoczenia. Spragnieni widzów i uznania złazili się tam jak ćmy do światła. Zachowywali się głośno, żeby zwrócić na siebie uwagę. Uznałem, że po zakończonej konsumpcji posiedzę jeszcze dobry kwadrans, delektując się napojem, odsapnę po obfitym posiłku i dyskretnie pożegnam imprezę.  

– Jest ciemno, nikt nie zauważy wyjścia – zachęcałem siebie do wcześniejszego opuszczenia domostwa przełożonej. Obiecałem sobie, że gdyby ponownie spotkał mnie taki zaszczyt, na pewno znajdę wiarygodną wymówkę.

Znalazłem sposób na zabicie czasu. Ustawiłem krzesło przodem do kwartetu, rozsiadłem się, głowę odchyliłem do tyłu, przymknąłem oczy i słuchałem muzyki. To były adaptacje popularnych filmowych tematów. Coraz głośniejsze rozmowy i śmiechy towarzystwa nie przeszkadzały mi w słuchaniu muzyki. Pewnie byłem jedynym, który słuchał kwartetu.

– Duszą towarzystwa to ty nie jesteś – ku pokrzepieniu mruknąłem do siebie.

@

– Aaa, tutaj jesteś... – czule szepnął kobiecy głos nad moim uchem.

Tylko dlatego, że byłem zmęczony, nie poderwałem się z wrzaskiem. Jednak szarpnęło mną na krześle, jakbym dostał kopa z paralizatora. Ależ mnie wystraszyła! Nie wykluczone, że zdrzemnąłem się.

– Taaak, tutaj. Ależ mnie pa... przestraszyłaś! Uff... – sapiąc, nieporadnie podnosiłem się i budowałem zdania. Pewnie przed chwilą zasnąłem.

– Nie, nie! Siedź, siedź... – Joanna nachyliła się nade mną. Naciskając dłonią ramię, powstrzymała mnie. Usiadłem i uniosłem głowę. Jej perfumy odpowiadały mi. Tak powinna pachnieć kobieta sukcesu, kobieta zamożna, kobieta-szef. Pochylając się, jakby chciała mi coś powiedzieć, oparła pierś o mój kark. Nie miała stanika, więc doskonale czułem ją. Zdawałem sobie sprawę, że jej zachowanie, obserwowane z boku, mogło sugerować zażyłe relacje rozmówców. Nic bardziej błędnego, ale satysfakcjonowało mnie takie jej zachowanie, chociaż nadal nie rozumiałem jej zabiegów wokół mnie.

– O, tak... To jest miły dotyk – myślałem o jej zachowaniu. Przełknąłem ślinę. Zrobiło mi się gorąco. – Oooo, tak. Nawet bardzo miły... – podnieciłem się. Nie mogłem tego powstrzymać. Byłem pewien, że specjalnie nachyliła się w taki sposób.

Siadając obok mnie, zdołała przesunąć piersią po moim ramieniu... Chwilę rozmawialiśmy. Chyba o niczym. Taka rozmowa „na przetrwanie”. Siadła tak blisko, że ramieniem dotykała mojego ramienia. Założyła nogę na nogę, a ja z wrażenia cicho westchnąłem, bo tak wysoko podjechała jej sukienka. Bez zażenowania oglądałem jej nogi. Mimo ciemności starałem się dojrzeć jej dekolt. Wydawało mi się, że brodawki wypychały materiał. Wiadomo, że nie zapytam. Miałem ochotę dotknąć biustu. Byłem wyposzczony po zerwaniu z moją partnerką, ale Joanna naprawdę robiła na mnie wrażenie. Jej wiek nie wpływał na moją ocenę.

– Chodź, musimy porozmawiać na osobności – zdecydowała nagle. Musnęła moją dłoń, trzymającą szklankę i wstała. Mówiłem coś, ale przerwała mi. Chyba w ogóle mnie nie słuchała. Powoli szła ze swoim kieliszkiem, ja ze szklanką z resztką napoju.

Para siedząca na krzesłach, w cieniu drzewa, namiętnie całowała się. Facet ściskał udo kobiety. Kiedy spojrzałem ponownie, obmacywał jej pierś. Solenizantka chyba ich nie zauważyła. Jej mąż przyciszonym głosem rozmawiał z dwoma uśmiechniętymi dziewczynami z firmy. Wpatrywały się w niego jak w ekran. Weszliśmy do salonu, jakaś para tuliła się w kącie.

– Zaczynają się bliższe relacje towarzyskie – mruknąłem pod nosem.

Joanna skierowała się na piętro. Poszedłem za nią. Towarzystwo było coraz głośniejsze i bardziej podchmielone. Barman nadal obsługiwał gości. Kelner roznosił wino na tacy. Spragnionych nie brakowało. Na nas nie zwrócono uwagi.

Szła przede mną z kieliszkiem w lewej dłoni, a ja obserwowałem jej krągłą pupę i kołyszące się biodra. Krótka sukienka i szpilki też robiły swoje.

– To specjalny pokaz dla mnie czy przypadek? A może to tylko moja wybujała wyobraźnia? – zastanawiałem się. Jedno było pewne: miałem wzwód!

@

Wprowadziła mnie do pokoju i wskazała biurko. Samoczynnie włączyła się lampka na biurku. Poza laptopem nie było na nim niczego. Stanąłem przy nim, postukałem palcem w blat, odwróciłem się i pytająco spojrzałem na gospodynię.

Oparła się plecami o drzwi, wypięła piersi, nieco odchyliła głowę, a drzwi, pod naporem jej ciała, zamknęły się z cichym trzaskiem. Upiła łyk ze swojego kieliszka i patrząc na mnie, oblizała wargi. Jej usta lśniły. Cicho przełknąłem ślinę. Zaschło mi w ustach. Uśmiechała się jakoś tak.... Tajemniczo? Intrygująco? Byłem podniecony. Gdybym był trochę bardziej odważny, bezczelny albo głupi, już bym pieścił jej piersi, całował usta i obmacywał pośladki. Bo napalony byłem wystarczająco.

– Szymku, każdy z nas ma jakieś skrywane potrzeby, tajemnice – odezwała się, uważnie obserwując mnie. – Niestety, prawie zawsze potrzeba przynajmniej drugiej osoby, aby je zrealizować. I zdarza się, że później muszą pozostać tajemnicami.

Patrzyłem na nią i mimowolnie kiwałem głową. Tak chciałem wsadzić dłoń w ten dekolt i ścisnąć jej pierś! Oczyma wyobraźni widziałem spore, ciemnobrązowe sutki i sterczące, grube brodawki. Tak podniecony mógłbym je nawet gryźć! Moje wyobrażenie było bliskie realizmowi, bo brodawki naciskały materiał sukienki. Dość wyraźnie było je widać. Musiały być twarde. Sutki też.

– Ona też jest podniecona! – dotarło do mnie.

Powoli podeszła do mnie. Cały czas patrzyła mi w oczy.

– Muszę ci coś wyznać. I liczę na twoją absolutną dyskrecję. Mogę?

– Tak – wychrypiałem. Odstawiłem szklankę i ledwie powstrzymałem się, żeby jej nie objąć.

Jeszcze przez chwilę, jakby wahała się, patrzyła na mnie w milczeniu.

– Szymku, to jest mój prywatny komputer. Korzystam z niego w domu i nie zawiera żadnych plików związanych z pracą. Ma wirusa, a ja bardzo chciałabym odzyskać wszystkie pliki. W trakcie pisania kasował mi fragmenty albo całe, gotowe teksty. Możesz to odzyskać? Bardzo mi na tym zależy. Wszystko, co znajdziesz, dotyczy tylko spraw prywatnych, dlatego bardzo zależy mi na dyskrecji.

– Zrobię, ile się da – mruknąłem i wzruszyłem ramionami. Zaczynałem trzeźwieć. Podniecenie szybko malało. – Ale z ciebie VIP! – śmiałem się z samego siebie. – Za lepszą kolację ma darmowe usługi informatyka! Żeby popracować za darmo, durniu, kupiłeś jej słodycze i kwiaty! Cha, cha, cha! – we łbie dudnił mój własny, szyderczy śmiech.

@

– Później ustalimy formę rewanżu – obiecała i schowała dłonie za plecami, tym samym wypinając piersi. – Mam nadzieję, że nie będziesz zbyt wymagający – obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem.

Coś wymamrotałem w odpowiedzi. Ruchem dłoni spowodowała, że większy fragment piersi był widoczny w dekolcie. Z wrażenia znowu zaschło mi w gardle.

– Jeżeli chciałbyś coś do picia, to wybierz „jedynkę” – wskazała telefon. – Zgłosi się kuchnia. Powiesz tylko, na co masz ochotę. Toaleta jest dwoje drzwi dalej.

Poszedłem umyć ręce. Joanna życzyła mi owocnej pracy.

– Wróć za godzinę, nie wcześniej. I proszę, nie przeszkadzaj mi w trakcie pracy.

Wchodziła na strony porno, BDSM i portale randkowe, ale dla osób szukających innych do seksu! I znajdowała... Nie wczytywałem się w szczegóły, ale przez jakiś czas równolegle spotykała się chyba nawet z trzema mężczyznami. Utrzymywała kontakty z jakąś kobietą albo parą. No, cieszyła się seksem w różnych konfiguracjach. Przy takiej urodzie nie miała problemu z nawiązywaniem znajomości.

– Nimfomanka? – po raz pierwszy zapytałem głośno, od kiedy zostałem sam.

Niektóre odzyskane pliki miały zabezpieczenia w postaci haseł, ale dla mnie nie stanowiły one większego problemu. Uśmiechnąłem się rozbawiony jej zachowaniem.

– Ludzie są tacy naiwni – pokręciłem głową. Takim hasłem mogła zabezpieczyć plik jedynie przed mężem.

Zwyczajowo przy kluczach nosiłem pendrive’a jako breloczek. Kiedy rozstawałem się z partnerką, oddała mi klucze od mieszkania, a ja wówczas zmieniłem breloczek przy swoich. Po co? Nie wiem. Dzisiaj ogromnie żałowałem tej decyzji. Wiedziałem, że drugiej takiej okazji nie będzie.

– Miałbym takie super pamiątki... – ciężko westchnąłem i pokręciłem głową. Byłem rozczarowany brakiem własnego przygotowania na nieprzewidziane okazje. Intensywnie myślałem nad innym, czasochłonnym rozwiązaniem. I zająłem się wirusami.

@

Joanna była ekshibicjonistką. Tak przynajmniej pisała w swoich anonsach. Fakt, było kilka plików, których oznaczenia nic mi nie mówiły, ale różne osoby filmowały jej striptiz i obnażanie się w miejscach publicznych. Różne osoby, bo słyszałem ich komentarze, widziałem sposób filmowania.

– Ma bogate życie towarzyskie... – mówiłem to z uznaniem. Zazdrościłem jej powodzenia.

Ceniła pieszczoty, czułość, delikatność oraz higienę i oryginalność partnera. Potem zrozumiałem, że chodziło o różne perwersje. Nie stroniła od gadżetów. Zdjęcia i filmy pokazywały seks w różnych miejscach. I nie były w żaden sposób cenzurowane. Latem uprawiała seks z parą na przystanku autobusowym! Film kręcili w nocy. Dwie osoby siedziały w samochodzie i filmowały. Obie również głośno komentowały zabawę trójki. Podniecona Joanna nie reagowała, tylko ujeżdżała kochanka. W rozpiętej, żółtej bluzce, bez stanika, w luźnej, zrolowanej spódniczce na czas seksu. Na stopach miała, a jakże, żółte klapki na szpilce.

– W końcu środek lata – westchnąłem. – Nie będzie nosić kozaków.

Była mocno opalona. Jedynie fragmenty piersi, od sutków w dół, pozostawały białe, czyli opalała się w staniku. Druga kobieta, szatynka o bujnych, kręconych włosach, zdecydowanie od niej młodsza, całowała się z facetem i masowała mosznę. Kiedy zmieniały się na nim, zobaczyłem, że i on ma najwyżej trzydzieści lat. Joanna oczekując na zmianę też masowała mosznę, ale i macała biust dziewczyny. Potem przysiadła i zaczęła lizać jej sutek. Chłopak przyglądał się, kiedy spółkował z dziewczyną i w końcu zdecydował. Zatrzymał się, uniósł ją, a penis wyskoczył z niej, Joanna przesunęła się i wzięła go w usta. Nawet ci w samochodzie ucichli. Potem na zmianę klękały na ławce i chłopak brał je od tyłu. Prawie skończył w Joannie, to znaczy wyszedł z niej w ostatniej chwili i strzelił w jej usta. Ledwie zdążył. Część strumienia pokryła jej twarz. Wytrysk musiał być obfity, bo Joasia zakrztusiła się, a ślina i sperma wyciekały z ust. Para w samochodzie chichotała. Gdy połknęła resztę, energicznie obciągała penisa. Dziewczyna w tym czasie grzebała w jej cipce, chłopak kołysał piersiami. Asia wciągała penisa aż po nasadę! Wbijała nos w jego podbrzusze, a chłopak syczał zadowolony.

Film nagrano w sierpniu, przed dwoma laty.

Czasami rzucałem okiem na daty. Wynikało z nich, że to dorobek kilkunastu lat aktywności mojej przełożonej.

@

Nie będę udawał. Zrobiło mi się gorąco. Parę tekstów musiałem przeczytać, aby upewnić się, czy to jej materiał. Zobaczyłem zdjęcia. Zamazana twarz, ale reszta... Nago też wyglądała świetnie! Wyprężona eksponowała biust i wygolone krocze, jeszcze smukłe, opalone ciało. Dbała o siebie. Z przyjemnością patrzyło się na nią.

Zauważyłem coś jeszcze. Zdjęcia ktoś jej zrobił, sama nie mogłaby tak się ustawiać i pozować. Przy komputerze przesiedziałem ponad godzinę. „Ma wirusa”. Ba, zdążył złapać kilka wirusów! Ich usunięcie nie okazało się zbyt trudne, za to czasochłonne. Jednak nie wszystkie materiały udało się odzyskać. Co mogłem, przegrałem na zostawiony dysk. Na wszelki wypadek strony z adresami i danymi korespondentów wydrukowałem.

Na koniec zajrzałem do kolejnego pliku opatrzonego hasłem. Jej zdjęcia i filmy z zabaw. Oczy miałem jak denka od słoików! Z mężczyzną, z drugim, trzecim, z dwoma mężczyznami, z kolejnymi dwoma. I z czterema! Z parą, z kobietą. Z dwiema kobietami, ale o sporej różnicy wieku. Kolejnych plików już nie przeglądałem, ale po oznakowaniu domyślałem się, co zawierały. Te pozycje... Ten żar, kiedy zachłannie brała penisa w usta, a drugie ściskała w dłoni. Jęki w trakcie spółkowania. Chyba wszystkie kochanki i kochankowie byli młodsi od niej.

– Szalona kobieta... – mruknąłem zdegustowany. Nigdy nie rozumiałem osób, które nie chciały kupować porządnego programu antywirusowego. Byłem bardzo podniecony i musiałem iść do toalety.

@

Chodnik na korytarzu był gruby i znakomicie tłumił kroki. Zostawiłem otwarte drzwi i ruszyłem do łazienki. Nie wiem, dlaczego nie włączyłem światła. Już po dwóch krokach gwałtownie się zatrzymałem. Słyszałem jęki, westchnienia, stęknięcia, jakby ktoś dźwigał ciężar. Zwolniłem. Podchodziłem ostrożnie. Drzwi do łazienki były uchylone. Zajrzałem.

– Ożeż ty! – krzyknąłem w myślach. Moje usta nadal poruszały się bezgłośnie. Na blacie tuż przy umywalce siedziała kobieta z szeroko rozchylonymi nogami. Między nimi tkwił facet ze spodniami i slipami opuszczonymi do kostek. To on tak ciężko stękał. Miarowo poruszał biodrami i wbijał grubego penisa do pochwy.

– Jeszcze! Jeszcze! – jęczała kobieta. – Mocniej! – domagała się namiętnym szeptem.

Twarzy kobiety nie widziałem. W łazience paliła się tylko jakaś boczna lampka, oświetlając mężczyznę i rzucając cień na ciało kobiety. Tak, na ciało. Była obnażona do pasa. Obfite i pełne piersi podskakiwały w rytm uderzeń penisa. Sutki rzeczywiście miała duże. Brodawki sterczały. Też były grube. Kobieta właśnie odwróciła głowę w kierunku drzwi. Miała przymknięte oczy, ale kolor sukienki i fryzura...Tak, to była Joanna!

Podniecony oblizałem wargi. Miałem ochotę wejść do łazienki.

– No, rżnij! – niskim, zmysłowym głosem zachęcała mężczyznę. – Ruchaj! Do końca!

A tego gostka poznałem po posturze. Moją przełożoną ruchał „Klocek”, który wcześniej tkwił przy drzwiach wejściowych willi. Teraz stał bez marynarki, a spodnie i slipy otaczały jego kostki. Joanna rozpięła koszulę mężczyzny i zachłannie dotykała masywnego, owłosionego torsu. Czerwone paznokcie tarły jego skórę, zostawiając pręgi. Była zafascynowana muskulaturą kochanka. 

@

Czy „stałem zbyt głośno”? Czy ona kontrolnie spojrzała w kierunku drzwi, bo miała taki nawyk? Nie wiem. W każdym razie spojrzała i zobaczyła mnie. Drgnąłem i zamarłem. Nie zdążyłem cofnąć się. Bo nie chciałem. Od razu poznała mnie. Nie wykonała żadnego gestu, nie zatrzymała się, nic nie powiedziała. Nie była speszona moją obecnością! Trwało to może sekundę, może krócej, a potem... Potem uśmiechnęła się do mnie! Nęcąco poruszyła się na blacie, szerzej rozwarła nogi, na chwilę jedną podnosząc zmysłowo. Otarła nią ramię mężczyzny. Popatrzyła mu w oczy i frywolnie oblizała wargi. Potrząsnęła głową, odchyliła ją do tyłu, przymknęła oczy i głuchy stukot uderzeń ciała o ciało przygłuszyła namiętnymi jękami. Szpilki kołysały się na stopach, a ręką obejmowała „Klocka”.

Kochanek rytmicznie poruszał biodrami, a otwartą dłonią uderzał w sutki. Drugą, na zmianę, miętosił pierś albo obejmował i przyciskał kobietę.

– Och, ty... – kiedy trafiał w sutek, pojękiwała głosem rozpieszczonej dziewczynki i uśmiechała się lubieżnie. Uniosła głowę. Patrzyła na niego, teraz czule i z podziwem. Straciła zainteresowanie moją obecnością. Przestałem istnieć. W ogóle nie krępowała się! Odniosłem wrażenie, że to nie jest ich pierwsze spotkanie.

Kochanek był na tyle tępy, albo aż tak podniecony, że nie potrafił dostrzec mojej obecności. Nie dowiedział się, że ktoś ich podgląda.

– No, jeszcze! – dysząc, zachęcała go do kolejnych uderzeń. Wypięła biust, ścisnęła jego nagi pośladek. 

– Co za tłuk... – pomyślałem o nim. – Gustuje w umięśnionych tępakach?! – dziwiłem się jej upodobaniom. Nie potrafiłem tego pojąć. I byłem zazdrosny... Też miałem na nią ochotę.

@

Dla mnie to było takie... perwersyjne. Jej lśniące szpilki i bezwładne stopy na ramionach młodego „Klocka”, gołe, kobiece krocze i solidny penis rytmicznie wbijający się w nią. Wciąż miałem przed oczyma jej ‘firmowe’ ubrania, fryzurę, pamiętałem jej zachowanie i wciąż nie mogłem uwierzyć, że może wyglądać tak uroczo, atrakcyjnie w innym stroju! Jak bliźniaczki żyjące w dwóch odmiennych światach! Kiedy facet rżnął ją, widziałem tylko moją szefową. Świetną fryzurę, gołe, zadbane ciało w eleganckich ciuchach. „Klocek” dla mnie nie istniał. Nasyciłem wzrok i ostrożnie wycofałem się.  

Z żalem myślałem o straconej szansie.

Zbiegłem po schodach. Po krótkiej szarpaninie odtrąciłem natrętnego, podpitego gościa i jego atrakcyjną, podchmieloną partnerkę... Zdążyłem wpaść do łazienki! W ostatniej chwili! Opróżniałem pęcherz z uczuciem niesamowitej ulgi. Już nie musiałem się śpieszyć.

Kiedy umyłem ręce, odświeżyłem się i odprężony wyszedłem z łazienki, zaskoczyła mnie zmiana nastroju. Więcej osób stało w parach, ale mało kto rozmawiał. Światła też przygasły. Muzyka była odtwarzana z CD. Kwartet zniknął z ogrodu.

– Czyżbym coś przegapił? – zastanawiałem się, wracając do pokoju, w którym pracowałem. Na piętrze najpierw podszedłem do łazienki. Znowu szedłem cicho, starałem się nie hałasować. Napięcie rosło, więc bez czekania na cokolwiek, nacisnąłem klamkę i płynnym, szybkim ruchem otworzyłem drzwi do łazienki. W środku panowała ciemność, już nikogo nie było.

@

Z uczuciem rozczarowania i rosnącej irytacji: „Trzeba było szczać na „Klocka”, głupku!”, wróciłem do swojego pokoju. Nacisnąłem klamkę, otworzyłem drzwi i zamarłem. Joanna stała nad laptopem i przeglądała odzyskane pliki. Była skupiona, wręcz zafascynowana przeglądanym materiałem. Zadrukowane kartki złożyła na pół.

– No, wróciłeś! – przywitała mnie przyjacielskim uśmiechem.

– Tak... – potwierdziłem niskim głosem. Patrzyłem na nią jak na obiekt pożądania.

– Świetnie się sprawiłeś. A teraz wytłumacz mi kilka kwestii... – zażądała pogodnym tonem.

Właśnie robiłem krok w jej kierunku, wyciągając dłonie do piersi. Penis już sterczał i miałem ochotę wsadzić w nią od razu. Tu i teraz. Przynajmniej ja tak wyobrażałem sobie rewanż na wykonaną pracę i milczenie „aż po grób”. Pytania, które padały z jej ust, o hasło, aktualizacje, blokadę, program antywirusowy, czyszczenie dysku..., zatrzymały mnie w pół kroku. Musiałem śmiesznie wyglądać z wyciągniętymi rękoma, rozcapierzonymi palcami i pożądaniem malującym się na twarzy. Właśnie pośpiesznie ustępowało zdziwieniu.

Spojrzała na mnie, oczekując odpowiedzi na swoje pytania. Stanąłem prawie na baczność. Nie wstydziłem się erekcji. Ona zdawała się jej nie zauważać. Przez bite dziesięć minut wyjaśniałem interesujące ją kwestie. Słuchała z uwagą, coś notowała w jednym z plików. Wreszcie skończyłem. Erekcja trwała.

@

– A co do formy rewanżu za wykonaną pracę i całkowitą dyskrecję... – uśmiechnęła się i chyba zawahała. Tak to zrozumiałem. Przeciągnęła palcami po udrapowanym pasie materiału zasłaniającym nagą pierś, zagryzła wargę. Spojrzała na mnie jakoś tak miękko, niepewnie. I nagle energicznie siadła w dużym rozkroku i pochyliła się do mnie.

Brzydka pozycja, ale odczytałem ją jednoznacznie. Zdobyłem się na odwagę. Nabrałem powietrza i zaatakowałem:

– Wiem, jak możesz zrewanżować się – powiedziałem ochrypłym głosem, patrząc w jej oczy. Rozpiąłem rozporek i z trudem wyjąłem z majtek nabrzmiałego penisa. Wyprostowałem się. Gruby i długi na 19 centymetrów penis kołysał się.  

– Masz rozmiar – oceniła z niekłamanym podziwem. Jak zahipnotyzowana wpatrywała się w penisa. Wyraz jej twarzy dowodził, że z przyjemnością obserwowała erekcję. Wysunęła dłoń, jakby chciała go złapać, ale zaraz się powstrzymała.

– To nie łazienka, tam będzie nam wygodniej – dumny i pewny siebie patrzyłem na nią, brwiami wskazując fotel. W mojej wyobraźni już dawno zdarłem z niej te szerokie pasy materiału przylegające do piersi, ścignąłem majtki, pogryzłem opaloną pupę i właśnie wchodziłem do pochwy. Bez oporu, bez protestów, mokro, szybko, ślisko. Teraz czekałem, kiedy wepchnę członek w jej usta.

@

– Oooo! – głośno zareagowała, zaskoczona moją propozycją. Prawie podskoczyła. Właśnie dotarł do niej sens moich słów.

– Zdejmij majtki – wychrypiałem.

– Ochuj... Och! – zasłoniła usta. – Oszalałeś?! – kobiecie, zbulwersowanej moją propozycją, plątał się język. Nagle spoważniała, wyprostowała się i zupełnie normalnym wzrokiem spojrzała na mnie. Po uśmiechu i frywolności nie pozostał ślad. – Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?! Chciałeś ze mną spółkować?! – wciąż mówiła szeptem, ale nieco głośniej. W jej głosie wyczuwało się zdenerwowanie. Przestraszyła się własnych wniosków.

Zaskoczony patrzyłem na nią.

– Najpierw wpatrywała się w moją erekcję. Tyle obiecywała na początku. Tyle dwuznaczności! – rozdygotany jej nerwową reakcją, analizowałem chaotycznie. – Prawie pochłaniała penisa wzrokiem, a teraz... – nic nie rozumiałem.

Dłoń z pomalowanymi na czerwono paznokciami uciekła z udrapowanego pasa materiału. Teraz obie drapieżnie opierały się na kolanach. Joanna jeszcze bardziej wychyliła się w moim kierunku. Penis w erekcji kołysał się na wysokości jej twarzy.  

– Ja mam męża! – wysyczała z gniewnym wyrazem twarzy.

– I sforę kochanków – bezwiednie dopowiedziałem w myślach. – I kilka kochanek... – przypomniałem sobie zawartość innych plików. Na jej syk zareagowałem parokrotnym kiwnięciem głową. Milczałem.

– Schowaj to! – palcem wskazała członek.

Nadal zdziwiony pośpiesznie, ale i z trudem wykonałem polecenie. Ręce drżały mi. Wpatrywałem się w nią, niczego nie rozumiejąc. Erekcja szybko cofała się.   

@

– Joanna, słuchaj...

Aż poderwało jej głowę. Cofnąłem się.

– Pani! – rzuciła suchym tonem i uważnie spojrzała na mnie. – Pani Joanna! – powtórzyła dobitnie. – Jest pan moim podwładnym, panie Szymonie! Proszę o tym nie zapominać!

Przestraszony gorliwie kiwałem głową.

– Oo, oczywiście – głos drżał mi z emocji. – Naj..., najmocniej panią przepraszam. Eech..., naturalnie, nigdy, nigdy nie zapomniałem, kto jest moim przełożonym – bezradnie rozglądałem się w poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy. – Chyba opacznie odczytałem zaproszenie, niektóre pani gesty i propozycję zwracania się po imieniu. I jeszcze ta sytuacja w łazience! – westchnąłem głośno i pokręciłem głową. – Gdyby pani mąż się dowiedział...

– Milcz! – kolejne syknięcie i niespokojny rzut oka na drzwi.

– Jeżeli pani pozwoli, to pożegnam się – marzyłem o ucieczce z tego domu. – Zrobiło się późno, a ja muszę być wcześnie w pracy i...

– Żegnam, panie Szymonie! – przerwała mi stanowczym głosem.

– Jeszcze chciałem w sprawie mojego wynagrodzenia...

– Żegnam!

– Pani Joanno, proponuję podwyżkę i awans do grupy informatyków pracujących przy projektach – byłem jak skała.

– Dobrze! – syknęła po chwili milczenia.

– Dziękuję, dobranoc... – rzuciłem cicho, ukłoniłem się i wyszedłem. Nie wspomniałem, że kilka plików zdołałem wysłać na swój adres. Nie miałem nic złego na myśli. Takie zabezpieczenie, gdyby nie chciała dotrzymać umowy.

@

Tuż za mną wyszła szefowa, zamykając drzwi na klucz. Spojrzałem na schody i z wysiłkiem uśmiechnąłem się. Wspinała się Eliza. Obrzuciła mnie obojętnym spojrzeniem i chwilę później zauważyła Joannę wychodzącą z tego samego pokoju. Zatrzymała się. Błysk w oku. Szybko oszacowała sytuację i korzyści. Teraz Eliza ‘rozpoznała’ mnie.

– Cześć, Szymek! – uśmiechnęła się.

– Cześć...  

Zaczekaliśmy aż minie nas solenizantka. Wymieniliśmy grzecznościowe uśmiechy.

– Co tu porabiasz? – Eliza rozpoczęła śledztwo.

– No, jestem jak wszyscy – wzruszyłem ramionami. – A, o to chodzi? – brodą wskazałem oddalające się gołe plecy szefowej. Chwilę im się przyglądałem. Dla mnie nadal wyglądała wyjątkowo efektownie.

– No więc? – ponagliła mnie wścibska koleżanka.

– Joanna prosiła mnie o przysługę – rzuciłem luźnym tonem, kiedy szefowa była już poza zasięgiem mojego głosu.

– Doprawdy? – w pytaniu brzmiała nuta niedowierzania i dwuznaczności.

– Doprawdy, doprawdy – pokiwałem głową. – A jak bliskie spotkania z mężem solenizantki? – zrewanżowałem się za wścibskie pytanie.

Rzuciła mi szybkie, wrogie spojrzenie.

– A, nic ciekawego. Stary satyr... Zbok! – warknęła i odruchowo złapała się za pierś. Twarz wykrzywił grymas bólu. – Ale ty cieszysz się względami szefowej? – nie potrafiła stłamsić ciekawości.

– Tak bywa. Niektóre inwestycje są chybione – westchnąłem, myśląc o niej i mężu szefowej. – A Joanna... Chyba polubiła mnie – kiwnąłem głową, odchodząc.  

– Zaczekaj! Może spotkamy się po pracy? Albo w sobotę?

– Możemy. Nawet chętnie – uśmiechnąłem się. Byłem ciekaw, jak zareaguje na wieść o moim awansie. Najbliższe miesiące zapowiadały się całkiem, całkiem...

– Jutro umówimy się! – odpowiedziała uśmiechem.

– Dobranoc, Lizka!

K O N I E C




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze

FanTom18/02/2020 Odpowiedz

Z niecierpliwością czekam na kolejne części. Codziennie wchodzę i sprawdzam czy jest kolejną część.

Tomnick6/03/2020 Odpowiedz

Moja odpowiedź nie ukazała się, więc powtarzam: to jest tylko dwuczęściowe opowiadanie. Pozdrawiam.


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach