Kategorie opowiadań


Strony


Forum erotyczne





Rekompensata, 9.

Część 9.

Nasz aquapark zawsze cieszył się sporą popularnością i to przez cały rok. Kiedy był nowością, to w dobrym tonie było pochwalić się spotkaniem właśnie w aquaparku. Oczywiście, wówczas chodziło o spotkanie w kawiarni, w ogóle o obecność w tym obleganym miejscu, a nie o informację o przepłyniętych setkach metrów. To nic, że stało się godzinami w kolejce po bilety albo czuwało przed komputerem, żeby kupić bilet na kolejny wolny dzień. Ja tak nie robiłam, ale mam takich znajomych, którym Bozia poskąpiła intelektu.

– Przepraszam, pytam ze zwykłej ciekawości, czy przez te szyby w ścianach głównego basenu można obserwować pływających? – z ręcznikiem, torebką i kluczykiem od szafki w ręku kierowałam się do szatni.

Miałam na sobie efektowny granatowy kostium w delikatne białe prążki, a do niego klapki na szpilce. W nich wyglądałam jeszcze bardziej efektownie. „Zwykłe klapki niech dzieciaki zakładają!” Kostium podkreślał moją szczupłą sylwetkę i opaleniznę. Dzięki szpilkom cofałam ramiona, wypinałam piersi, byłam nieco wyższa i atrakcyjniejsza wizualnie. Dostrzegałam wzrok głodnych samców. Niektórzy nie krępowali się w obecności żon albo partnerek.

– Kretyni... – myślałam o takich, posyłając niektórym życzliwy uśmiech. Potrafiłam być złośliwa.

Mąż załatwił mi wyjazd na Wyspy Kanaryjskie, więc teraz tylko pielęgnowałam ładny odcień brązu wizytami w solarium. Planowaliśmy wspólny urlop, ale w ostatniej chwili mężowi wypadł jakiś atrakcyjny finansowo kontrakt. Sama nalegałam, żeby skorzystał z takiej okazji. Przesadnie chętny nie był, ale naciskałam i w końcu zgodził się. W dziesięć dni do zarobienia była miesięczna pensja! Jesienią miał wykorzystać zaległy urlop.

*

Na szczęście jego wpłata nie przepadła, bo poleciałam z koleżanką, Bogną, a ona zabrała swoją koleżankę z partnerem, czyli Gabrielę z Kazikiem. Dzięki pozyskaniu nowych klientów zgodzono się naszą zaliczkę uwzględnić przy jej nazwisku.

Naprawdę udany urlop. Bardzo ciepło, codziennie słonecznie, kilka wycieczek, luz, żadnego pośpiechu, smaczne jedzenie, piękne krajobrazy, po sezonie, dlatego mniej turystów, dość spokojnie. Trochę piliśmy w hotelu do kolacji i po kolacji, więc atmosfera wieczornych spotkań i rozmów była bardziej swobodna. Niczego nie planowałam, ale czwartego dnia zabawiłam się z koleżanką. Alkohol dodał nam odwagi. Następnego dni w ogóle nie rozmawiałyśmy na ten temat. Unikałyśmy siebie i mocniejszych trunków. Jednak kolejnego wieczoru, po kolacji z alkoholem w towarzystwie Gabrysi z partnerem, razem wróciłyśmy do pokoju i znowu spróbowałyśmy, a potem... A potem już nie potrzebowałyśmy alkoholu. Jeżeli nocowałyśmy w naszym pokoju to nago i razem, w jednym łóżku. Po wieczornym seksie robiłyśmy powtórkę po przebudzeniu. I ledwo zdążałyśmy na śniadanie.

Obie jesteśmy mężatkami, obie nie odczuwałyśmy potrzeby bawienia się w towarzystwie kobiety, a jednak... Ona jest bardzo zapracowaną osobą. Dom na głowie, średnio atrakcyjny, gderliwy mąż. Chyba nawet ona zarabia nieco więcej od niego. Była wyjątkowo ożywiona, pełna temperamentu i taka namiętna... Przecież nam zdarzał się seks również po południu! A i tak czekałyśmy na kolację, drinki, wieczorne pływanie nago w oceanie albo dłuższy spacer, gdy trzymałyśmy się za rączkę jak nastolatki i pośpiesznie wracałyśmy do pokoju.

*

W pokoju czekało na nas schłodzone piwo i wino w lodówce. Bogna robiła świetne drinki. Siedziałyśmy z nimi na balkonie, rozmawiałyśmy, obserwując plażę, ludzi, nocny ruch i kiedy byłyśmy gotowe, szłyśmy kochać się. Potem półnagie wracałyśmy na balkon. Tutaj byłyśmy bezpieczne. Jedno z ostatnich pięter, wysokie płyty oddzielające balkony gwarantowały prywatność. A zresztą, odrobina niepewności dodawała smaczku spotkaniu dwóch kobiet ubranych jedynie w szorty, stringi albo owiniętych w pasie ręcznikami. Wtedy siedziałyśmy już obok siebie.

I wówczas przychodziły nam do głowy takie szalone pomysły... To wówczas ruchałam kochankę świeczką, potem ona mnie. A ja rozdziewiczyłam jej obydwie dziurki! To znaczy jako pierwsza kobieta weszłam w jej obie dziurki. Była taka podekscytowana, uległa, otwarta na nowości...

Kiedy o niej myślę, to robi mi się mokro... A w kraju jakoś nie możemy się spotkać, chociaż nie mieszkamy zbyt daleko. Mieszka raptem 15 minut jazdy autem do miasta.

Gdy już się wydawało, że nasze relacje do końca urlopu będą stałe, każdy wieczór zapowiadać będzie lubieżny seks, to wtedy w nasze unormowane dni wtargnęła właśnie koleżanka ze swoim jurnym partnerem. No, ale dość wspomnień. Tamten urlop to materiał na odrębne opowiadanie. Zwłaszcza, że nadal nie możemy spotkać się. A miałabym na nią ochotę i to w miarę regularnie. Czasu mam dość.

*

Udawałam, że nie widzę spojrzeń panów wylegujących się na leżakach. Niektórzy byli wręcz nachalni, jakby proponowali spotkanie.

– Tak, ale są raczej wykorzystywane przez trenerów pływania. Filmują ruchy zawodnika. Potem mogą wspólnie korygować błędy techniki – ratownik uśmiechnął się uprzejmie.

– Acha, dziękuję za wyjaśnienia – nie śpieszę się z odejściem.

On skończył swój dyżur. Chwila wahania, rozgląda się: 

– A pani miałaby ochotę zobaczyć, jak wyglądają pływający, obserwowani przez te szyby?

– Jeżeli można, bardzo chętnie! – z delikatnym uśmiechem potakuję głową.

Odwzajemnia uśmiech. Prowadzi mnie. Schodzimy po betonowych, wilgotnych schodach. Tu nie dociera hałas z basenu, za to słychać stukot moich szpilek. Otwiera ciężkie, metalowe drzwi. Uderza w nas fala ciepła. Ciemne pomieszczenie, nie widzę go.

– Och! Ależ tu ciemno... Nic nie widzę!

Coś mruknął pod nosem. Jest bardzo ciepło, wręcz duszno. Dotyka mojego ramienia, wzdrygam się przestraszona.

– Tędy płynie podgrzewana woda do basenu, ale rury nie są izolowane, więc jest tutaj ciepło przez cały rok. Teraz temperatura jak w tropikach! – uśmiechnął się. – Proszę stać tutaj – trzymając mnie za ramiona, delikatnie kieruje, ustawiając tuż przed szybą. – Włączę oświetlenie z dołu i boczne. Zgaszę górne światła. Taka iluminacja też robi wrażenie na pływających.

*

I nagle... Gaśnie górne światło. Cała pływalnia tonie w ciemnościach. Nie trwa to dłużej niż sekundę i zapalają się dolne światła, potem boczne.

– Łoł! Co za wrażenie! Niesamowite! – jestem zaskoczona widokiem. Kolor wody jakby nieco inny, bardziej zielony. A podwodne oświetlenie powoduje, że pływalnia wyglądała jak basen przy ekskluzywnym hotelu gdzieś na Bermudach albo Kajmanach! Albo podczas mojego urlopu na Wyspach. Tylko drinków z parasolkami i leżaków brakowało. I kilku palm. I wysportowanego śniadego ratownika. Albo czarnoskórego.

– Ech... – głośno wzdycham.

Ratownik uśmiechał się, obserwując moją żywiołową reakcję. Teraz zaskoczony spogląda na mnie.

Nie wiem czemu, ale od jakiegoś czasu podnieca mnie taka wizja. Spędzić trochę czasu z takim ratownikiem... Przełykam ślinę z podniecenia i powoli poruszam nogami, drepczę w miejscu. Jestem podniecona! Czuję, że znowu mam mokro.

– Oby tylko nie ciekło ze mnie! – myślę przestraszona. – To dopiero byłby wstyd! Zanim dotarłabym do najbliższej toalety, każdy napotkany osobnik od razu wiedziałby, co się ze mną dzieje.

*

A potem poszło już szybko. Odwróciłam się gwałtownie, zbyt gwałtownie, ‘niechcący’ trącając go w krocze.

– Och! – cofając biodra, chłopak stęknął zdziwiony.

– Och! Przepraszam! – fałszywie kryguję się. – Ale właściwie... Chciałam sprawdzić, co tam się chowa z takim trudem... – uśmiecham się bezwstydnie i zastygam z wyciągniętą ręką.

– Ej, ty... – ratownik prostuje się i reaguje lekko ochrypłym tonem. Już wiem, i widzę, że podniecił się moją propozycją. Rozgląda się.

– Co? Spodziewasz się tłumu wielbicielek czy czekasz na umówioną? – nadal uśmiecham się. Nie jestem zazdrosna, prowokuję go.

– Nieee, ale... – reaguje grymasem przypominającym uśmiechem. – A, co tam! Skoro masz ochotę... – nie kończy zdania. Przygarnia mnie lewą ręką. Jest silny. Widziałam muskulaturę, a teraz ją odczułam. Po chwili rozpina mi stanik. Prawą dłonią łapie za pośladek i opuszczając dłoń, zsuwa majtki. Językiem wpycha się w usta. Pocałunek staje się taki namiętny... Upuszczam rzeczy i obejmuję go obiema rękoma. Nasze ciała stykają się. On jest jeszcze bardziej namiętny, a ja mocniej obejmuję go.

– Och, ty... – stękam, żeby wiedział, jak podoba mi się jego pieszczota. Twardy penis uciska moje krocze. Chłopak lekko pracuje biodrami. Penis pociera moją cipkę. Teraz to ja nie odsunęłabym się od niego!

– Skoro chcesz, to nieźle zabawimy się – śmieje się i stęka, podniecony uciskaniem mnie penisem. – I pewnie lubisz niespodzianki, skoro tutaj jesteś. Też coś zorganizuję – teraz jest pewny siebie, bardziej swobodny. Wie, że się nie wycofam.

– Świetny masaż... – konstatuję tylko na własny użytek. I wtedy dociera do mnie, że dół od kostiumu chłopak zdołał zsunąć na tyle, że cipka jest już odkryta! Prawą dłoń zsuwam po jego plecach, trochę drapiąc go paznokciami, aż wreszcie dłoń znika w jego spodenkach. Postępuję podobnie jak on nieco wcześniej. Już po kilku bardziej stanowczych ruchach odsłaniam jędrne pośladki.

*

W ogóle miło dotykać takie młode, zadbane ciało. Chłopak cofa biodra, a ja czuję, jak ze spodenek wyskakuje pełen energii członek.

– O! Już gotowy! – udaję zaskoczoną, żeby wesprzeć go takim komplementem.

– Spoko! Żaden problem – chłopak jest butny. Podniecony, ale panuje nad sobą. Usta kieruje do mojego ucha: – Zabezpieczasz się?  

– Tak, możesz być spokojny – upewniam go namiętnym głosem. Jeszcze nie jestem aż tak podniecona, ale niech mu się wydaje.

– Rozsuń nogi – szepcze mi do ucha i koniuszkiem języka liże wnętrze ucha.

Miłe podrażnienie ucha przenosi się na całe ciało. Wzdrygam się. Posłusznie robię większy rozkrok. Lubię seks na stojąco od przodu. Łapię twardego kutasa. Mocno ściskam go. Gdyby nie pieszczota ucha, byłabym łagodniejsza.

– Tego mi było trzeba – szepczę głośno, na przemian ściskając i rozluźniając uścisk. Po twarzy chłopaka widzę, że jest gotowy, a nawet nieco niecierpliwy. – To dobrze. Będzie bardziej się starał – zapewniam się w duchu.

Chłopak prostuje się. Zdziwiona patrzę na niego, a on, z uśmiechem światowca, dwoma ruchami ściąga górę kostiumu, która pada obok mojej nogi. Kolejnym szarpnięciem zsuwa majtki. Teraz tkwią poniżej kolan.

– Eee, no fajne masz cyce! – zadowolony z widoku, łapie je i miętosi. – Wiesz, jak zwrócić na siebie uwagę!

Domyślam się, że chodzi mu o rozmiar i krój kostiumu, który nie zasłania zbyt dużej powierzchni piersi.

– Cóż, mam się czym pochwalić – potwierdzam w myślach. Zresztą, lubię te pożerające spojrzenia na plaży albo na pływalni. Robi mi się od nich mokro, a ja czasami wybieram sobie któregoś z tych spragnionych seksu, jeżeli mam ochotę i okoliczności sprzyjają. A zwłaszcza, jeżeli zazdrosna żona przygląda się wręcz z nieukrywaną wrogością. Sama wydaje wyrok na siebie, zgaga jedna... Kiedy indziej opowiem o tym wydarzeniu.

*

– Ech, sok wycisnąłbym z takich melonów! – ekscytuje się mój młody kochanek. Napiera na mnie ciałem i coraz intensywniej miętosi nagie piersi.

– Przecież nie są takie duże – protestuję nieco zdeprymowana. Zawsze uważałam, że świetnie wyglądają, podkreślają moją kobiecość i podnoszą atrakcyjność, więc dbałam o nie i ćwiczyłam. – Ale melony?! – buntuję się w myślach.

– One świetnie wyglądają na tle sylwetki! Do niej są nieco za duże i dlatego takie efektowne – zadowolony macha nimi na boki. Beztrosko bawi się, jakby były jego własnością! Puszcza piersi i wnętrzem dłoni czule pociera brodawki. Dotyk jest delikatny, więc tak odmienny od machania piersiami, że sam w sobie już wzmaga namiętność. Najpierw chłopak wykonuje ruchy koliste, czasami dotykając sutków, potem na boki, w górę i w dół...

Brodawki i sutki ciemnieją. Brodawki stają się napęczniałe, twarde. Ciężko przełykam ślinę. Jego dotyk jest miły, podniecający. Wiem, że w cipce już mi chlupie, ale ja nadal czekam na więcej. Na znacznie więcej.

*

– No, zaczynaj ogierze! – ponaglam go, lekko szarpiąc penisa. Przyjemnie wypełnia dłoń, ale mimo tego nie potrafię ukryć zniecierpliwienia.

Bez słowa stopą spycha majtki do moich stóp. Wychodzę z nich jedną nogą. Kiedy znowu stoję w rozkroku, łapie mnie za kark, a drugą ręką trzyma penisa i wpycha we mnie. Nie nawilżył go. I nie musiał. Jest wilgotny od śluzu. Wcierałam śluz, kiedy trzymałam go. A ja na tyle mokra, że wchodzi prawie bez oporu. Nieco cofnął się i znowu wsunął. Wypycham biodra do przodu. Uderza we mnie swoimi.

– Och! – krzyknęłam. Właśnie bardziej energicznym ruchem wbił się do końca. Zaciskam wargi i milczę, drżąc. Przeżywam mały orgazm. – Gdybym miała kutasa w ustach, przegryzłabym go! – uświadamiam sobie. Podniecenie zmusza mnie do małego wytrysku. W pochwie jest mokro.

– Stój! Stój grzecznie – stęka podniecony. Cofa biodra i ponownie uderza. Pełny poślizg! Znowu krzyknęłam. Tak trafia... Aż mam miękkie kolana. Nie potrafię się wyprostować. Kochanek łapie mnie za pośladki i pcha na siebie. Ledwie jestem świadoma tego, co się dzieje. Porusza się wolniej. Wreszcie dochodzę do siebie.

– Fajnie było – stękam zadowolona. Mój głos brzmi, jakbym właśnie obudziła się.

– No, co ty! Dopiero zaczynamy! – chłopak przestraszył się, że chcę już skończyć seks. Postawił mnie, oparł o ścianę przy podwodnym oknie i zaczął uderzać biodrami.

Cały czas mam przymknięte oczy. Słyszę go, stęka i daje mi tyle satysfakcji... Ściana jest gładka i bardzo chłodna, ale teraz nie zwracam na to uwagi. Podniecenie dominuje nad innymi bodźcami. Zwykle wrażliwa teraz nie przeszkadza mi nadmierny chłód ściany, drobne nierówności, które drapią plecy. Stoję w rozkroku, mam go w sobie i czekam na więcej. Odchylam głowę, głośno oddycham z otwartymi ustami, odchyliłam głowę, oczy są przymknięte i całą sobą chłonę przyjemności płynące z seksu z tym chłopakiem. Każde uderzenie bioder to wbicie penisa aż do dna pochwy. Przesuwam się po ścianie i pilnuję się, żeby nie wrzeszczeć „Jeszcze, jeszcze!”

*

– Nie wychodź! – nagle mówię podniesionym głosem, chociaż prosząca tonacja byłaby bardziej na miejscu. Wyraźnie zwolnił i poczułam, że wysuwa się. A tego nie chcę!

– Zaraz, zaraz! – stęka podniecony. – Nie wyjdę! – uspokaja mnie. Rozgląda się i ciągnie mnie w kierunku plastikowego fotela. Poruszam się z trudem, bo ciągle tkwi we mnie.

Praktycznie jesteśmy sklejeni ze sobą. Każdy ruch jest taki podniecający... Seks w takim miejscu też działa na mnie inaczej. Chłopak teraz ostrożnie i z wysiłkiem sadza mnie w fotelu. Zanim się zorientowałam pociągnął mnie za biodra do siebie. Byłam w pozycji półleżącej z podniesionymi nogami opartymi na oparciu fotela. Na tej wysokości tkwiła też moja głowa.

– Nic, tylko rżnąć! – oceniłam swoją pozycję.

Chłopak znowu rytmicznie uderzał biodrami, a moje stopy poruszają się w rytmie jego bioder. Znowu stękam, znowu zaciskam pochwę na penisie i kurczowo trzymam się fotela, a ten coraz bardziej chwieje się pod nami. Oboje bagatelizujemy jego przejaw słabości. 

*

– Pokaż, jak sama się bawisz – mruczy do mnie kochanek.

– Co? – mamroczę oszołomiona seksem; nie rozumiem, czego chce.

Mój ratownik już nie opiera się dłońmi o oparcie fotela. Złapał mnie za kark i opuścił głowę, drugą ręką chwycił pierś i ciągnie ją w górę, kolanami opiera się o krawędź siedziska.

– No, ciągnij ją! – popędza mnie. Jest podniecony i natarczywy. I nadal spółkujemy.

Przygarbiona, w półleżącej pozycji pochylam się jeszcze bardziej i sięgam językiem do sutka. Dociska mój kark, więc sięgam z łatwością. Przejmuję od niego pierś. Językiem zataczam kółka wokół sutka, brodawki. Drażnię je zębami. Skóra lśni.

– Pięknie! – wdycha kochanek i z ulgą na twarzy wolną dłonią łapie oparcie fotela, potem cofa kolana z krawędzi fotela. – Spróbuj pieścić obie! – zachęca, lekko uciskając kark.

Chwytam i podnoszę drugą pierś. Na przemian pieszczę jedną, potem drugą. Przeszywa mnie lekki dreszcz rozkoszy. Moje pieszczoty są na tyle silne, że potęgują odczucia związane ze spółkowaniem. Jest mi tak przyjemnie... Znowu przymykam oczy i bawię się piersiami.

– Tak dobrze? – pytam, nie patrząc na niego. Sutki i brodawki lśnią od śliny.

Chłopak szepcze coś niezrozumiale, obserwując i chwaląc moją inwencję. Ponownie dociska mój kark, więc znowu obsypuję mój zadbany biust czułościami. Trochę wypinam go z myślą o kochanku. Staję się coraz bardziej odważna, czułości są intensywniejsze, a ja głośniejsza. Chłopak stęka w rytm uderzeń penisa. Staram się objąć go nogą.  

Ekstaza przychodzi nagle, więc równie nagle drętwieją mi szczęki i jęczę głośno, ściskając biust. Pod powiekami wybuchają płomienie, wydaję z siebie długi, bolesny krzyk zaspokajanej kobiety. Kochanek przyśpiesza i wciska mi język do ucha. Mój krzyk momentalnie gaśnie, za to chichoczę i przebieram nogami w powietrzu. Pieszczota jest taka intensywna, więc trudno nie zareagować. Powoli uspokajam się. Doznania powodują, że jest mi gorąco, twarz mam czerwoną, dosłownie płonie mi. Mruczę, czując go w sobie. Kopulujemy rytmicznie.

*

Kiedy wreszcie ochłonęłam, uspokoiłam się, wyrównałam oddech, otworzyłam oczy. Wtedy uderzył mnie w twarz! Lekko, ale poczułam. Zaskoczona milczę, ale patrzę na niego z wyrzutem. On na mnie tak samo. Był szybszy.

– No, co jest? Nie przerywaj lizania! – słyszę pretensję w głosie.

– Już, już, ogierze! – trzymałam piersi, ale dla niego to za mało. Pochylam głowę i sięgam językiem do brodawki.

‘Ogier’ przekręca mnie na bok. Pochylił się i przywarł do mnie, przenosząc moją nogę nad sobą. Nie wyszedł ze mnie. Leżę na prawym boku, pupą do drzwi, twarzą do ściany. Teraz mogę trzymać tylko jedną pierś, ale za to drażnię ją opuszkami drugiej dłoni. Odkryłam nowe możliwości zaspokajania swoich potrzeb!

– Naprawdę, dobra jesteś! Aż szkoda, żebyś się tak marnowała! – stęka i znowu zaciekle uderza penisem. Wtedy słyszę charakterystyczny odgłos wydawany przez dwa spocone ciała. W półmroku nasze ciała błyszczą kusząco.

– To nie musi być tylko jeden raz – powoli deklaruję. Pod wpływem silnej penetracji członkiem rośnie moje podniecenie i z wysiłkiem wyduszam z siebie ledwie to jedno zdanie.

– Wiem, wiem! – słyszę go. – Też liczę na więcej. Przecież chciałaś się zabawić... – przyciska mój kark.

Zgodnie z oczekiwaniem, wodzę językiem po sutku. Jest mi tak przyjemnie, błogo. Trochę odpływam i łapie się na myśli, że chciałabym już w samotności spróbować takich pieszczot. Dwie delikatne dłonie, sprawny języczek. I moje ciało!

Nieoczekiwanie z impetem otwierają się drzwi i wpada nieco światła. Na szczęście jest go za mało, żeby mogli nas zobaczyć pływający. Na ścianie dostrzegam duży cień.

– Uff, wreszcie jestem! – słyszę głośną deklarację z ust postaci przy drzwiach. I zaskoczona milknie. Trwa nieprzyjemna i zbyt długa chwila wypełniona znaczącym milczeniem. Chyba wszyscy jesteśmy zaskoczeni. Na dodatek ja nie mogę się ruszyć, bo nieruchomo tkwi we mnie twardy penis. Czuję się głupio z gołą pupą wypiętą w kierunku drzwi. Mój kochanek też się nie odzywa. Tylko ciężko oddycha.

– A co tu się dzieje?! – anonimowa osoba wreszcie ogarnia widok na fotelu, chwyta się pod boki i reaguje podniesionym głosem.

– Ktoś jest zazdrosny, mając taki widok! – ironizuję w myślach, leżąc z wypiętą, lśniącą pupą, nadziana na penisa. Wcale nie jest mi do śmiechu. – A teraz będzie awantura – przewiduję dalszy ciąg. I prawie zgadłam.

*

Cdn.




Podoba się opowiadanie? Podziel się z innymi!





Tomnick

Komentarze

Staleu25/03/2020 Odpowiedz

Kiedy wróci maturzystka ?

Tomnick29/03/2020 Odpowiedz

Obiecywałem luty, potem marzec. Nie wiem, ale na pewno nieprędko. Sorki, nie chce mi się pisać, ani przejrzeć nawet gotowych odcinków.

Poznaniak20/06/2020 Odpowiedz

Dobre, chętnie przeczytam kolejne

Tomnick22/06/2020 Odpowiedz

Dziękuję. Będę pamiętał...

Pani X10/07/2020 Odpowiedz

Zastanawiam się ile masz lat. Zawsze tu tak dużo opowiadań. Jestem pod wrażeniem. Czasami przesadzasz. Jednakże zawsze szukam po twoim nicku bo wiem, że dobrze napisane i są kontynuacje.

Tomnick12/07/2020 Odpowiedz

Dziękuję. A w czym przesadzam?

Silen27/08/2020 Odpowiedz

Wrócisz jeszcze do pisania opowiadań? Już od dawna nic nie wrzucasz :(

Tomnick30/08/2020 Odpowiedz

Być może. Może zdołam opublikować jeden tekst we wrześniu. Mam sporo rozpoczętych tekstów, ale nie mam już ochoty pisać :(


Twój komentarz






Najczęsciej czytane we wszystkich kategoriach